x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Para nr 7
Regulamin forum
1. Wydarzenia mają miejsce w alternatywnej rzeczywistości i nie mają wpływu na fabułę
2. Każdy uczestnik Randki w ciemno otrzymuje po 1 sztuce kocimiętki, którą może zużyć podczas eventu (nawet jeśli postać nie zna się na zielarstwie) lub zachować w ekwipunku
3. Używanie kocimiętki w celu odurzenia partnera wbrew jego woli jest zabronione. Upendi jest krainą miłości, więc w przypadku aktów agresji wątek zostanie natychmiast zamknięty.
1. Wydarzenia mają miejsce w alternatywnej rzeczywistości i nie mają wpływu na fabułę
2. Każdy uczestnik Randki w ciemno otrzymuje po 1 sztuce kocimiętki, którą może zużyć podczas eventu (nawet jeśli postać nie zna się na zielarstwie) lub zachować w ekwipunku
3. Używanie kocimiętki w celu odurzenia partnera wbrew jego woli jest zabronione. Upendi jest krainą miłości, więc w przypadku aktów agresji wątek zostanie natychmiast zamknięty.
- Jinamizi
- Posty: 73
- Gatunek: Lew afrykański
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 20 mar 2016
- Waleczność: 30
- Zręczność: 70
- Percepcja: 51
- Kontakt:
Re: Para nr 7
Nie przykładała wielkiej wagi do swojego pytania, więc nie przejęła się, gdy Mane jej nie odpowiedział. W sumie nic teraz nie miało dla niej znaczenia, poza dobrą zabawą ze swoim nowym przyjacielem.
Odwzajemniała namiętnie czułości, liżąc samca po łbie, ocierając się, miziając ogonem po ciele i cały czas chichocząc. Było jej dobrze, było jej ciepło, a Mane był jej przyjacielem. Świat był piękny, Mane był piękny, ona była piękna - Mane tak powiedział! - życie było piękne. Brakowało tylko dwóch różowych słoni, które obsypałyby ich kwiatami.
Przerwała na chwilę czułości, by spojrzeć na lwa z wesołym błyskiem w oku.
- Nie, lubię być sama, przecież ci mówiłam - zaśmiała się lekko i wstała, by okrążyć samca, cały czas się o niego ocierając. Po zatoczeniu pełnego koła znów usiadła i wtuliła się w Mane'a, mrucząc gardłowo i odsuwając się od niego od czasu do czasu, aby polizać niebieskookiego po policzku.
Odwzajemniała namiętnie czułości, liżąc samca po łbie, ocierając się, miziając ogonem po ciele i cały czas chichocząc. Było jej dobrze, było jej ciepło, a Mane był jej przyjacielem. Świat był piękny, Mane był piękny, ona była piękna - Mane tak powiedział! - życie było piękne. Brakowało tylko dwóch różowych słoni, które obsypałyby ich kwiatami.
Przerwała na chwilę czułości, by spojrzeć na lwa z wesołym błyskiem w oku.
- Nie, lubię być sama, przecież ci mówiłam - zaśmiała się lekko i wstała, by okrążyć samca, cały czas się o niego ocierając. Po zatoczeniu pełnego koła znów usiadła i wtuliła się w Mane'a, mrucząc gardłowo i odsuwając się od niego od czasu do czasu, aby polizać niebieskookiego po policzku.
Rozmiary
Zwyciężają ci, którzy wiedzą, kiedy walczyć, a kiedy nie.
Otoczona, obmyślaj plany.
Zagrożona śmiercią, walcz.

Zwyciężają ci, którzy wiedzą, kiedy walczyć, a kiedy nie.
Otoczona, obmyślaj plany.
Zagrożona śmiercią, walcz.

- Mane
- Posty: 865
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 01 mar 2014
- Zdrowie: 81
- Waleczność: 60
- Zręczność: 50
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Ta kocimiętka… naprawdę bardzo mocno zmieniało zachowania lwicy. Chichrała się, śmiała… była kimś całkiem innym niż poprzednio. Ale w sumie czy mi to przeszkadzało? Może niektóre lwy widziałyby wątpliwości natury etycznej zabawiania się z naszprycowaną samicą, ale ja… ja nie należałem do takiej grupy. Ja uważałem, że cel uświęca środki. I tym zachłanniej zacząłem ją lizać po całym ciele.
- To… to zostań moją konkubiną. Już na zawsze. Nigdy nie będziesz samotna. Będziemy spędzać sporo czasu na wzajemnych czułościach. Na lizaniu się. Pieszczotach. Będziemy się tulić po wstaniu, będziemy zasypiać czując swoje ciepło – mówiłem do niej gdy krążyła wokół mnie. Odwzajemniłem jej lizanie i gdy usiadła, zacząłem ją lizać po ciemnym grzbiecie, podgryzać lekko po karku. Spróbowałem chwycić delikatnie wargami jej ogon, lekko za niego pociągając, po czym przejechałem pyskiem po jej zadnich nogach, które po siedzeniu miała zapewne wzdłuż ciała.
- To położyć się? Byśmy… zabawili się trochę… mocniej? – poprosiłem – Albo może wstań lub połóż się na grzbiecie, bym Cię popieścił i w inne miejsca – zastanawiałem się na głos, w zasadzie nie wiedząc, co wolę. Chociaż jednego byłem pewien. Chciałem ją dotykać, pieścić, bawić się z nią, lizać ją. A na końcu… na końcu, ramach finału, w końcu na nią naskoczyć.
- To… to zostań moją konkubiną. Już na zawsze. Nigdy nie będziesz samotna. Będziemy spędzać sporo czasu na wzajemnych czułościach. Na lizaniu się. Pieszczotach. Będziemy się tulić po wstaniu, będziemy zasypiać czując swoje ciepło – mówiłem do niej gdy krążyła wokół mnie. Odwzajemniłem jej lizanie i gdy usiadła, zacząłem ją lizać po ciemnym grzbiecie, podgryzać lekko po karku. Spróbowałem chwycić delikatnie wargami jej ogon, lekko za niego pociągając, po czym przejechałem pyskiem po jej zadnich nogach, które po siedzeniu miała zapewne wzdłuż ciała.
- To położyć się? Byśmy… zabawili się trochę… mocniej? – poprosiłem – Albo może wstań lub połóż się na grzbiecie, bym Cię popieścił i w inne miejsca – zastanawiałem się na głos, w zasadzie nie wiedząc, co wolę. Chociaż jednego byłem pewien. Chciałem ją dotykać, pieścić, bawić się z nią, lizać ją. A na końcu… na końcu, ramach finału, w końcu na nią naskoczyć.
- Jinamizi
- Posty: 73
- Gatunek: Lew afrykański
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 20 mar 2016
- Waleczność: 30
- Zręczność: 70
- Percepcja: 51
- Kontakt:
Niebieskooka dalej wtulała się w lwa, od czasu do czasu liżąc go w pysk i mrucząc. Pacnęła go lekko ogonem w bok, widząc, że jej nie słucha. Przecież mówiła mu, że lubi być sama. Czemu nie słucha? Przyjaciele powinni słuchać przyjaciół, prawda?
- Lubię być sama - powtórzyła z uśmiechem i wtuliła się w niego mocniej. Szybko jednak irytacja jej przeszła i zaśmiała się uroczo, gdy samiec pociągnął ją za ogon. Przekrzywiła głowę z rozbawieniem słuchając jego propozycji.
- Dobrze, a co wolisz? - spytała, tak naprawdę wcale nie oczekując odpowiedzi. Posłusznie położyła się przed Mane'em na grzbiecie, demonstrując swój biały brzuch. Znieruchomiała w tej pozycji, machając jedynie ogonem i wpatrując się w górującego nad nią lwa z oczekiwaniem wypisanym na pysku. Czuła się jak małe lwiątko bawiące się z najlepszym przyjacielem, a ta zabawa naprawdę jej się podobała.
- Lubię być sama - powtórzyła z uśmiechem i wtuliła się w niego mocniej. Szybko jednak irytacja jej przeszła i zaśmiała się uroczo, gdy samiec pociągnął ją za ogon. Przekrzywiła głowę z rozbawieniem słuchając jego propozycji.
- Dobrze, a co wolisz? - spytała, tak naprawdę wcale nie oczekując odpowiedzi. Posłusznie położyła się przed Mane'em na grzbiecie, demonstrując swój biały brzuch. Znieruchomiała w tej pozycji, machając jedynie ogonem i wpatrując się w górującego nad nią lwa z oczekiwaniem wypisanym na pysku. Czuła się jak małe lwiątko bawiące się z najlepszym przyjacielem, a ta zabawa naprawdę jej się podobała.
Rozmiary
Zwyciężają ci, którzy wiedzą, kiedy walczyć, a kiedy nie.
Otoczona, obmyślaj plany.
Zagrożona śmiercią, walcz.

Zwyciężają ci, którzy wiedzą, kiedy walczyć, a kiedy nie.
Otoczona, obmyślaj plany.
Zagrożona śmiercią, walcz.

- Mane
- Posty: 865
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 01 mar 2014
- Zdrowie: 81
- Waleczność: 60
- Zręczność: 50
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Rzeczywiście lubiła być sama? Wcześniej byłem przekonany, że ona nie mówi tego na serio. Może rzeczywiście ceniła sobie samotność? Ale… ale być może tylko dlatego, że nie poznała lwa takiego jak ja. Albo się tylko krygowała. Albo była nieśmiała. Coś z tego mogło być prawdą. Pociągnąłem ją lekko za ogon i zaproponowałem jej więcej czułości. Uśmiechnąłem się, gdy ta się położyła na ziemi. A ja… ja mogłem się na nią rzucić, niczym wygłodniały tygrys, z kolejną porcją pieszczot. Zacząłem od lizania jej łap, którymi tak rozkosznie wymachiwała w górze. Chwyciłem jej prawą przednią, liżąc ją po poduszkach, po palcach. Następnie zacząłem ją lizać po jasnym podbrzuszu, niczym matka zajmująca się kociakiem.
- No, moja piękna, młoda, kochana Jin – mówiłem do niej, wodząc dalej. Zacząłem następnie lizać jej silniejsze zadnie kończyny, począwszy od łap, a skończywszy na wewnętrznych stronach ud. W końcu zbliżyłem pysk do jej skarbu, i wypuściłem w to jej miejsce ciepłe powietrze, następnie zaciągnąłem się jej zapachem.
- No, moja piękna, młoda, kochana Jin – mówiłem do niej, wodząc dalej. Zacząłem następnie lizać jej silniejsze zadnie kończyny, począwszy od łap, a skończywszy na wewnętrznych stronach ud. W końcu zbliżyłem pysk do jej skarbu, i wypuściłem w to jej miejsce ciepłe powietrze, następnie zaciągnąłem się jej zapachem.
- Jinamizi
- Posty: 73
- Gatunek: Lew afrykański
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 20 mar 2016
- Waleczność: 30
- Zręczność: 70
- Percepcja: 51
- Kontakt:
Zachichotała, gdy Mane polizał ją najpierw po łapie, a potem po brzuchu, przyprawiając o atak łaskotek. Machnęła mocniej ogonem.
- Przestań, mam łaskotki! - pisnęła, z rozbawieniem, które mieszało się z irytacją. - I nie mów, że jestem twoja - dodała stanowczo, jednak pozwoliła mu kontynuować pieszczoty, które sprawiały jej przyjemność, mimo, iż cała sytuacja przestawała jej się podobać. Nie chciała jednak go zranić, odmawiając, więc leżała posłusznie na grzbiecie, oddychając głęboko i od czasu do czasu nie mogąc powstrzymać śmiechu, gdy język samca napotkał jakieś wyjątkowo wrażliwe miejsce.
Nim się obejrzała, Mane dotarł do jej tylnej części ciała; zadrżała pod jego gorącym oddechem od czubka głowy aż po ogon. To było przyjemne, nawet bardzo, chętnie pozwoliłaby mu się posunąć o krok dalej...
Ale poczuła się skrępowana i bezpardonowo obróciła się na bok, lekko uderzając ogonem o ziemię.
- Nie chcę - zaprotestowała, podkurczając pod siebie tylne łapy i patrząc na lwa błękitnymi oczami. Jej źrenice były nieco węższe niż przedtem, choć jeszcze nie odzyskały normalnego kształtu.
- Przestań, mam łaskotki! - pisnęła, z rozbawieniem, które mieszało się z irytacją. - I nie mów, że jestem twoja - dodała stanowczo, jednak pozwoliła mu kontynuować pieszczoty, które sprawiały jej przyjemność, mimo, iż cała sytuacja przestawała jej się podobać. Nie chciała jednak go zranić, odmawiając, więc leżała posłusznie na grzbiecie, oddychając głęboko i od czasu do czasu nie mogąc powstrzymać śmiechu, gdy język samca napotkał jakieś wyjątkowo wrażliwe miejsce.
Nim się obejrzała, Mane dotarł do jej tylnej części ciała; zadrżała pod jego gorącym oddechem od czubka głowy aż po ogon. To było przyjemne, nawet bardzo, chętnie pozwoliłaby mu się posunąć o krok dalej...
Ale poczuła się skrępowana i bezpardonowo obróciła się na bok, lekko uderzając ogonem o ziemię.
- Nie chcę - zaprotestowała, podkurczając pod siebie tylne łapy i patrząc na lwa błękitnymi oczami. Jej źrenice były nieco węższe niż przedtem, choć jeszcze nie odzyskały normalnego kształtu.
Rozmiary
Zwyciężają ci, którzy wiedzą, kiedy walczyć, a kiedy nie.
Otoczona, obmyślaj plany.
Zagrożona śmiercią, walcz.

Zwyciężają ci, którzy wiedzą, kiedy walczyć, a kiedy nie.
Otoczona, obmyślaj plany.
Zagrożona śmiercią, walcz.

- Mane
- Posty: 865
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 01 mar 2014
- Zdrowie: 81
- Waleczność: 60
- Zręczność: 50
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Wodziłem po jej ciele pyskiem, lizałem ją dosłownie wszędzie, z każdą chwilą mocniej, bardziej zawzięcie. I zaśmiałem się, widząc czy raczej słysząc jej wesołość. Podobał mi się jej śmiech, to jak piszczała. I to mnie jeszcze mocniej skłaniało by kontynuować to, co robiłem.
- Jesteś, jesteś moja. A ja jestem Twój. Będziemy razem na zawsze! – odpowiedziałem jej przekonany, że się ze mną tak przekomarza. Że mówi to właśnie po to, bym ją namawiał, bym ją zapewniał o swojej miłości i chęci łączenia z nią życia. I w końcu, gdy ją tak pieściłem, dojechałem również do jej skarbu, na który wypuściłem ciepłe powietrze. I gdy już, już miałem dać jej coś więcej… ta nagle obróciła się na bok.
- Ale… ale czemu nie chcesz? – nie zrozumiałem. A może to jej gra? Może tylko udaje niedostępną? – No nie wygłupiaj się. Będzie przyjemnie! – zaprotestowałem, próbując ją zachęcać i namawiać. Ale… ale w tym momencie w końcu się zorientowałem, że działanie kocimiętki się kończy. Nie, tylko nie to! Nie to!
- Połóż się na brzuchu. Proszę, połóż się – poprosiłem ją i naparłem od strony jej grzbietu, gdy tak leżała na boku, próbując ją przewrócić tak, by położyła na podbrzuszu. Musiałem szybko skonsumować ten związek! Natychmiast! Jeśli udało mi się ją obrócić, to próbowałem ją chwycić zębami za kark i przycisnąć do ziemi.
- Jesteś, jesteś moja. A ja jestem Twój. Będziemy razem na zawsze! – odpowiedziałem jej przekonany, że się ze mną tak przekomarza. Że mówi to właśnie po to, bym ją namawiał, bym ją zapewniał o swojej miłości i chęci łączenia z nią życia. I w końcu, gdy ją tak pieściłem, dojechałem również do jej skarbu, na który wypuściłem ciepłe powietrze. I gdy już, już miałem dać jej coś więcej… ta nagle obróciła się na bok.
- Ale… ale czemu nie chcesz? – nie zrozumiałem. A może to jej gra? Może tylko udaje niedostępną? – No nie wygłupiaj się. Będzie przyjemnie! – zaprotestowałem, próbując ją zachęcać i namawiać. Ale… ale w tym momencie w końcu się zorientowałem, że działanie kocimiętki się kończy. Nie, tylko nie to! Nie to!
- Połóż się na brzuchu. Proszę, połóż się – poprosiłem ją i naparłem od strony jej grzbietu, gdy tak leżała na boku, próbując ją przewrócić tak, by położyła na podbrzuszu. Musiałem szybko skonsumować ten związek! Natychmiast! Jeśli udało mi się ją obrócić, to próbowałem ją chwycić zębami za kark i przycisnąć do ziemi.
- Jinamizi
- Posty: 73
- Gatunek: Lew afrykański
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 20 mar 2016
- Waleczność: 30
- Zręczność: 70
- Percepcja: 51
- Kontakt:
Spojrzała na niego i podkurczyła tylne łapy jeszcze bardziej.
- Bo się wstydzę. Proszę, poróbmy coś innego - powiedziała prosząco. Nie chciała robić Mane'owi przykrości, ale nie chciała również postępować wbrew swojej woli. To byłoby nie w porządku.
Jednak powinna mu jakoś wynagrodzić to, że nie pozwoliła mu się dłużej bawić tak, jak miał na to ochotę, prawda?
Zawahała się przez chwilę, rozdarta pomiędzy pragnieniem nie ranienia przyjaciela, a niechęcią wobec tego, co planował. Chociaż... przecież nie mógł chcieć zrobić nic złego, prawda? Powiedziała mu, że nie chce, prawdziwy przyjaciel musi to uszanować. Cokolwiek zamierzał zrobić Mane na pewno nie sprawi jej dyskomfortu. Pewnie poliże ją po grzbiecie, albo coś w tym stylu.
- Dobrze - zgodziła się, nie tylko mu nie przeszkadzając w obróceniu się na brzuch, ale nawet z ochotą pomagając. - Zamierzasz polizać mnie po grzbiecie? - spytała jeszcze, po czym mimowolnie pisnęła, gdy samiec chwycił ją zębami za kark i przycisnął do ziemi.
- Ale... co ty robisz?! - zapytała oszołomiona. Tak nie postępują przyjaciele! To na pewno nie było lizanie po grzbiecie. To było...
Jej źrenice odzyskały dawny rozmiar i wtedy zrozumiała. A gdy pojęła, co lew planuje i co już zdążył zrobić, że ją odurzył jakimś zielskiem, a teraz zamierzał bezprawnie wykorzystać... Warknęła dziko, uderzając z wściekłością ogonem o ziemię. Musiała się uwolnić. Za wszelką cenę!
- Puszczaj, ty draniu! - wrzasnęła głosem, w którym gniew mieszał się z rozpaczą i przerażeniem. Czuła, że samiec jest znacznie od niej silniejszy, bała się, że nie ustąpi i zrealizuje swój niecny zamiar... a ona nie zdoła mu w tym przeszkodzić.
- Bo się wstydzę. Proszę, poróbmy coś innego - powiedziała prosząco. Nie chciała robić Mane'owi przykrości, ale nie chciała również postępować wbrew swojej woli. To byłoby nie w porządku.
Jednak powinna mu jakoś wynagrodzić to, że nie pozwoliła mu się dłużej bawić tak, jak miał na to ochotę, prawda?
Zawahała się przez chwilę, rozdarta pomiędzy pragnieniem nie ranienia przyjaciela, a niechęcią wobec tego, co planował. Chociaż... przecież nie mógł chcieć zrobić nic złego, prawda? Powiedziała mu, że nie chce, prawdziwy przyjaciel musi to uszanować. Cokolwiek zamierzał zrobić Mane na pewno nie sprawi jej dyskomfortu. Pewnie poliże ją po grzbiecie, albo coś w tym stylu.
- Dobrze - zgodziła się, nie tylko mu nie przeszkadzając w obróceniu się na brzuch, ale nawet z ochotą pomagając. - Zamierzasz polizać mnie po grzbiecie? - spytała jeszcze, po czym mimowolnie pisnęła, gdy samiec chwycił ją zębami za kark i przycisnął do ziemi.
- Ale... co ty robisz?! - zapytała oszołomiona. Tak nie postępują przyjaciele! To na pewno nie było lizanie po grzbiecie. To było...
Jej źrenice odzyskały dawny rozmiar i wtedy zrozumiała. A gdy pojęła, co lew planuje i co już zdążył zrobić, że ją odurzył jakimś zielskiem, a teraz zamierzał bezprawnie wykorzystać... Warknęła dziko, uderzając z wściekłością ogonem o ziemię. Musiała się uwolnić. Za wszelką cenę!
- Puszczaj, ty draniu! - wrzasnęła głosem, w którym gniew mieszał się z rozpaczą i przerażeniem. Czuła, że samiec jest znacznie od niej silniejszy, bała się, że nie ustąpi i zrealizuje swój niecny zamiar... a ona nie zdoła mu w tym przeszkodzić.
Rozmiary
Zwyciężają ci, którzy wiedzą, kiedy walczyć, a kiedy nie.
Otoczona, obmyślaj plany.
Zagrożona śmiercią, walcz.

Zwyciężają ci, którzy wiedzą, kiedy walczyć, a kiedy nie.
Otoczona, obmyślaj plany.
Zagrożona śmiercią, walcz.

- Mane
- Posty: 865
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 01 mar 2014
- Zdrowie: 81
- Waleczność: 60
- Zręczność: 50
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Spiorunowałem ją wzrokiem. Nagle się wstydziła? Przez cały czas nic jej nie przeszkadzało, wodzenie po całym ciele było dla niej w porządku, a nagle… nagle zaczęła się wstydzić? Tego to ja już nie rozumiałem! I nagle… nagle sobie uzmysłowiłem co się dzieje. Ta wspaniała roślina, ta cudna kocimiętka, przestawała działać! Nie, tylko nie to! Poprosiłem ją by się położyła na podbrzuszu… a ona… ona się naprawdę zgodziła! Popchnąłem ją od boku, chwyciłem ją zębami za kark i przycisnąłem do ziemi. Uff, zdążyłem w ostatniej chwili, jak się domyśliłem.
- Co robię? Zobaczysz! – odpowiedziałem rozbawiony. Gdy warknęła dziko, gdy zaczęła wściekle bić ogonem, to już wiedziałem.
- Ojej, czyżby roślinka przestała działać? – spytałem rozbawiony, przyjmując pewniejszą pozycję. Położyłem się na niej, przyciskając ją do ziemi i trzymając zębami za kark. Przednimi łapami obejmowałem jej przód, zadnimi jej tył. Jeszcze nie zaczynałem niczego robić… póki co się tylko napawałem swoim zwycięstwem, swoim panowaniem nad nią.
- Pamiętasz wszystko? Wcześniej tak Ci dotyk przeszkadzał a później co? Jak widzisz było miło i przyjemnie. To czemu znowu wracasz do tej swojej… nieuprzejmej, egoistycznej postawy? – dopytywałem się jej – Możesz krzyczeć, możesz się rzucać. Jesteś moja. Podobasz mi się. Masz piękne, zwinne, młode ciało. Więc… chyba się nie dziwisz, że pragnę Cię mieć na dłużej? – spytałem retorycznie, ciągle trzymając ją kłami za kark.
- Co robię? Zobaczysz! – odpowiedziałem rozbawiony. Gdy warknęła dziko, gdy zaczęła wściekle bić ogonem, to już wiedziałem.
- Ojej, czyżby roślinka przestała działać? – spytałem rozbawiony, przyjmując pewniejszą pozycję. Położyłem się na niej, przyciskając ją do ziemi i trzymając zębami za kark. Przednimi łapami obejmowałem jej przód, zadnimi jej tył. Jeszcze nie zaczynałem niczego robić… póki co się tylko napawałem swoim zwycięstwem, swoim panowaniem nad nią.
- Pamiętasz wszystko? Wcześniej tak Ci dotyk przeszkadzał a później co? Jak widzisz było miło i przyjemnie. To czemu znowu wracasz do tej swojej… nieuprzejmej, egoistycznej postawy? – dopytywałem się jej – Możesz krzyczeć, możesz się rzucać. Jesteś moja. Podobasz mi się. Masz piękne, zwinne, młode ciało. Więc… chyba się nie dziwisz, że pragnę Cię mieć na dłużej? – spytałem retorycznie, ciągle trzymając ją kłami za kark.
- Jinamizi
- Posty: 73
- Gatunek: Lew afrykański
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 20 mar 2016
- Waleczność: 30
- Zręczność: 70
- Percepcja: 51
- Kontakt:
Szarpnęła się rozpaczliwie, jednym uchem słuchając "przyjaciela", a drugim nasłuchując, czy ktoś nie nadchodzi, kto mógłby ją ocalić.
Ale nikogo nie słyszała.
- Puść mnie, ty draniu!!! - Wrzasnęła i znów się szarpnęła. - Nienawidzę cię! Ciebie i tego zielska!
Próbowała się wyrwać, ale Mane po prostu się na niej położył, obejmując łapami i przygniatając swym ciężarem, tak, że ledwo mogła się ruszyć. Robiła, co mogła, by się wyrwać, ale on był za ciężki, a ona za słaba.
Odwróciła łeb ku niemu, gdy zaczął mówić, i obdarzyła spojrzeniem pełnym czystej nienawiści.
- Wcześniej mi się podobało, bo mnie odurzyłeś i zamieszałeś w głowie - warknęła dziko, próbując się wyrwać. Na daremno. Mane był zbyt silny. - Nie obchodzi mnie, co o mnie myślisz, nie jestem twoja i nigdy nie będę! Po raz ostatni mówię: puść mnie, albo inaczej porozmawiamy i to co ci zafunduję, NA PEWNO CI SIĘ NIE SPODOBA! - wysyczała z furią w głosie, licząc, wbrew zdrowemu rozsądkowi, że niebieskooki ją zostawi w spokoju. Jeśli nie... cóż, Jinamizi nie poddaje się bez walki.
Szarpnęła się raz jeszcze, z całej siły.
Ale nikogo nie słyszała.
- Puść mnie, ty draniu!!! - Wrzasnęła i znów się szarpnęła. - Nienawidzę cię! Ciebie i tego zielska!
Próbowała się wyrwać, ale Mane po prostu się na niej położył, obejmując łapami i przygniatając swym ciężarem, tak, że ledwo mogła się ruszyć. Robiła, co mogła, by się wyrwać, ale on był za ciężki, a ona za słaba.
Odwróciła łeb ku niemu, gdy zaczął mówić, i obdarzyła spojrzeniem pełnym czystej nienawiści.
- Wcześniej mi się podobało, bo mnie odurzyłeś i zamieszałeś w głowie - warknęła dziko, próbując się wyrwać. Na daremno. Mane był zbyt silny. - Nie obchodzi mnie, co o mnie myślisz, nie jestem twoja i nigdy nie będę! Po raz ostatni mówię: puść mnie, albo inaczej porozmawiamy i to co ci zafunduję, NA PEWNO CI SIĘ NIE SPODOBA! - wysyczała z furią w głosie, licząc, wbrew zdrowemu rozsądkowi, że niebieskooki ją zostawi w spokoju. Jeśli nie... cóż, Jinamizi nie poddaje się bez walki.
Szarpnęła się raz jeszcze, z całej siły.
Rozmiary
Zwyciężają ci, którzy wiedzą, kiedy walczyć, a kiedy nie.
Otoczona, obmyślaj plany.
Zagrożona śmiercią, walcz.

Zwyciężają ci, którzy wiedzą, kiedy walczyć, a kiedy nie.
Otoczona, obmyślaj plany.
Zagrożona śmiercią, walcz.

- Mane
- Posty: 865
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 01 mar 2014
- Zdrowie: 81
- Waleczność: 60
- Zręczność: 50
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Zaśmiałem się kolejny raz, słysząc jej wrzaski. Może gdy była otumaniona kocimiętką, to lepiej się z nią zabawiało, lepiej się ją pieściło. Ale z drugiej strony, gdy efekt zniknął… to rozmowy były zdecydowanie ciekawsze.
- Chyba nie sądzisz, że Cię puszczę? Kocham Cię… a w zasadzie bardziej poprawne byłoby powiedzieć, że Cię pożądam – wyjaśniłem ją, mocno ją trzymając. Czułem, jak się szarpie, jak się wije na wszystkie strony, jak się próbuje wyrwać. I musiałem przyznać, że mnie to bawiło, czuć jak piękna, zwinna lwica spina pode mną wszystkie mięśnie, próbując mi zwiać. Widząc jej czystą nienawiść… odpowiedziałem uśmiechem.
- Owszem. Ale fakty są takie, że Ci się podobało. Było miło i przyjemnie. A teraz nie jest. Czemu? Bo z powodu swoich dziwnych poglądów wszystko psujesz. Gdyby nie Twój egoizm to mogłoby być dalej miło i przyjemnie! – odpowiedziałem jej. Ciężko było chyba znaleźć kontrargument… bo tak było. Mogła się zachowywać tak jak poprzednio, czerpiąc z tego radość i wszystko byłoby ok.
- Nie obchodzi Cię, co o Tobie myślę? Ale zapewniam Cię, że ja o Tobie w samych superlatywach. Nie licząc może Twojego skrajnego egoizmu – oznajmiłem jej – A puścić Ciebie? Dobrze wiesz, ze tego nie zrobię. Jeszcze bardziej mi się podobasz, jak się tak wijesz, wściekasz, krzyczysz – oznajmiłem jej, rozbawiony jej groźbami i jej narastającą agresją – Pomyśl o tym inaczej. Miłość między dwoma lwami… na ile jest szczera? W końcu zanika. Stygnie. Zamiera. Często jest kłamstwem, pojawiają się zdrady. Tak już jest. A nienawiść? Taka czysta, gorąca. To jest… coś potężniejszego niż miłość. I w stosunku do miłości, nienawiść jest naprawdę szczera i bezinteresowna – oznajmiłem jej, dalej ją trzymając kłamie. Zaciągnąłem się ponownie, wciągając jej woń.
- I chyba dawno Ci nie mówiłem, że pięknie pachniesz – dodałem rozbawiony cicho mrucząc z zadowolenia.
- Chyba nie sądzisz, że Cię puszczę? Kocham Cię… a w zasadzie bardziej poprawne byłoby powiedzieć, że Cię pożądam – wyjaśniłem ją, mocno ją trzymając. Czułem, jak się szarpie, jak się wije na wszystkie strony, jak się próbuje wyrwać. I musiałem przyznać, że mnie to bawiło, czuć jak piękna, zwinna lwica spina pode mną wszystkie mięśnie, próbując mi zwiać. Widząc jej czystą nienawiść… odpowiedziałem uśmiechem.
- Owszem. Ale fakty są takie, że Ci się podobało. Było miło i przyjemnie. A teraz nie jest. Czemu? Bo z powodu swoich dziwnych poglądów wszystko psujesz. Gdyby nie Twój egoizm to mogłoby być dalej miło i przyjemnie! – odpowiedziałem jej. Ciężko było chyba znaleźć kontrargument… bo tak było. Mogła się zachowywać tak jak poprzednio, czerpiąc z tego radość i wszystko byłoby ok.
- Nie obchodzi Cię, co o Tobie myślę? Ale zapewniam Cię, że ja o Tobie w samych superlatywach. Nie licząc może Twojego skrajnego egoizmu – oznajmiłem jej – A puścić Ciebie? Dobrze wiesz, ze tego nie zrobię. Jeszcze bardziej mi się podobasz, jak się tak wijesz, wściekasz, krzyczysz – oznajmiłem jej, rozbawiony jej groźbami i jej narastającą agresją – Pomyśl o tym inaczej. Miłość między dwoma lwami… na ile jest szczera? W końcu zanika. Stygnie. Zamiera. Często jest kłamstwem, pojawiają się zdrady. Tak już jest. A nienawiść? Taka czysta, gorąca. To jest… coś potężniejszego niż miłość. I w stosunku do miłości, nienawiść jest naprawdę szczera i bezinteresowna – oznajmiłem jej, dalej ją trzymając kłamie. Zaciągnąłem się ponownie, wciągając jej woń.
- I chyba dawno Ci nie mówiłem, że pięknie pachniesz – dodałem rozbawiony cicho mrucząc z zadowolenia.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość
















