x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Para nr 2
Regulamin forum
1. Wydarzenia mają miejsce w alternatywnej rzeczywistości i nie mają wpływu na fabułę
2. Każdy uczestnik Randki w ciemno otrzymuje po 1 sztuce kocimiętki, którą może zużyć podczas eventu (nawet jeśli postać nie zna się na zielarstwie) lub zachować w ekwipunku
3. Używanie kocimiętki w celu odurzenia partnera wbrew jego woli jest zabronione. Upendi jest krainą miłości, więc w przypadku aktów agresji wątek zostanie natychmiast zamknięty.
1. Wydarzenia mają miejsce w alternatywnej rzeczywistości i nie mają wpływu na fabułę
2. Każdy uczestnik Randki w ciemno otrzymuje po 1 sztuce kocimiętki, którą może zużyć podczas eventu (nawet jeśli postać nie zna się na zielarstwie) lub zachować w ekwipunku
3. Używanie kocimiętki w celu odurzenia partnera wbrew jego woli jest zabronione. Upendi jest krainą miłości, więc w przypadku aktów agresji wątek zostanie natychmiast zamknięty.
- Mistrz Gry
- Posty: 2882
- Kontakt:
Para nr 2
Ostatnie promienie znikającego za horyzontem słońca padają na niewielka sadzawkę znajdująca się w samym centrum Upendi. Nad niewzburzoną taflą wody pojawiły się już pierwsze świetliki a lada moment tutejsze świerszcze rozpoczną swój wspaniały koncert. Całości dopełnia unosząca się w powietrzu woń niespotykanych nigdzie indziej kwiatów. Czy można sobie wymarzyć lepsze miejsce na romantyczną randkę z nieznajomym?
"Nie należy martwić się tym jak wolno idzie wątek, należy cieszyć się tym jak ciekawie rozwija się fabuła"
Lista NPC
Lista NPC
- Sheeba
- Posty: 390
- Gatunek: Lew afrykański
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 22 gru 2013
- Specjalizacja:
- Waleczność: 35
- Zręczność: 55
- Percepcja: 61
- Kontakt:
Sheeba wyłoniła się z zarośli, rozglądając dookoła. Zawędrowała tutaj zupełnie przypadkiem w poszukiwaniu ziół i bynajmniej nie żałowała, że się tu znalazła, nawet, jeśli nie udało jej się jeszcze odnaleźć niczego przydatnego. Okolica była wyjątkowo urokliwa. Choć może i Sheeba zazwyczaj nie należała do osób, które poświęcają swój cenny czas na podziwianie ładnych widoczków, nie oznaczało to, że nie doceniała piękna okolicy. A te konkretne tereny miały w sobie coś wyjątkowego. Jakąś szczególną atmosferę, która zdecydowanie poprawiała samicy nastrój.
Sheeba z lekkim, zupełnie nie ironicznym, czy złowrogim uśmieszkiem na pysku z całą pewnością stanowiła rzadki widok, lecz ten, kto dzisiaj znajdzie się w tych okolicach będzie miał okazję takowy ujrzeć.
Ruszyła przed siebie, z zadowoleniem śledząc spojrzeniem zdrowego oka chmarę świetlików. Zatrzymała się przy brzegu sadzawki i ułożyła się na nim wygodnie, wystawiając cielsko na działanie ostatnich promieni słońca. Urokliwa, bajkowa wręcz sceneria, słodki zapach kwiatów i panująca wokół błoga, romantyczna atmosfera szybko pozwoliła jej się zrelaksować. Miała wrażenie, że ten wieczór będzie jednym z niewielu okazji, gdy będzie mogła na chwilę zapomnieć o problemach.
Sheeba z lekkim, zupełnie nie ironicznym, czy złowrogim uśmieszkiem na pysku z całą pewnością stanowiła rzadki widok, lecz ten, kto dzisiaj znajdzie się w tych okolicach będzie miał okazję takowy ujrzeć.
Ruszyła przed siebie, z zadowoleniem śledząc spojrzeniem zdrowego oka chmarę świetlików. Zatrzymała się przy brzegu sadzawki i ułożyła się na nim wygodnie, wystawiając cielsko na działanie ostatnich promieni słońca. Urokliwa, bajkowa wręcz sceneria, słodki zapach kwiatów i panująca wokół błoga, romantyczna atmosfera szybko pozwoliła jej się zrelaksować. Miała wrażenie, że ten wieczór będzie jednym z niewielu okazji, gdy będzie mogła na chwilę zapomnieć o problemach.
- Bomvu
- Posty: 196
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 01 lut 2014
- Waleczność: 60
- Zręczność: 50
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Dziwiło go, że tak piękna i bogata kraina wydaje się być niezamieszkała, bo tak to właśnie wyglądało. Ani śladu drapieżników, a i roślinożerców niezbyt wielu. A przecież dookoła żyzna ziemia aż kipi smacznie wyglądającą trawą. Nie wspominając o świeżej i chłodnej wodzie. No mniejsza, rudogrzywy postanowił odsapnąć nieco w swojej podróży w poszukiwaniu lepszego jutra, bo zacznie to robić już jutro. Na razie cieszył oczy widokami dookoła, ucho spokojną melodią świetlików, a nos słodkim zapachem kwiatów. Najogólniej mówiąc idylla jeszcze połączona z utopią.
Stawiał bardzo spokojnie kroki, bo nie dało czuć się tutaj strachu ani grozy. Nie było nawet potrzeby oglądać się za siebie. Aż wziął głęboki wdech wypełniając płuca tą sielanką. Oko jego ujrzało ciekawą sylwetkę leżącą w Słońcu zanim zrobił wydech. Mruknął cicho do siebie, polizał poduszki łapy i przejechał sobie nią po grzywie, w końcu zawsze można wyglądać jeszcze lepiej niż przed chwilą.
Ruszył nieco ku obcej przy okazji chrząknął znacząco, by nie dostać po pysku na dzień dobry za skradanie się. Stanął wyprostowany w oczekiwaniu na zostanie zauważonym.
Stawiał bardzo spokojnie kroki, bo nie dało czuć się tutaj strachu ani grozy. Nie było nawet potrzeby oglądać się za siebie. Aż wziął głęboki wdech wypełniając płuca tą sielanką. Oko jego ujrzało ciekawą sylwetkę leżącą w Słońcu zanim zrobił wydech. Mruknął cicho do siebie, polizał poduszki łapy i przejechał sobie nią po grzywie, w końcu zawsze można wyglądać jeszcze lepiej niż przed chwilą.
Ruszył nieco ku obcej przy okazji chrząknął znacząco, by nie dostać po pysku na dzień dobry za skradanie się. Stanął wyprostowany w oczekiwaniu na zostanie zauważonym.
- Sheeba
- Posty: 390
- Gatunek: Lew afrykański
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 22 gru 2013
- Specjalizacja:
- Waleczność: 35
- Zręczność: 55
- Percepcja: 61
- Kontakt:
Odpoczywała tak, pozwalając, by ogarnęło ją błogie rozleniwienie. Zdecydowanie potrzebowała czegoś takiego po długiej podróży. Zwłaszcza w tak urokliwej i spokojnej okolicy. Obserwowała bajeczny zachód słońca barwiący niebo w odcienie złota i czerwieni, po raz pierwszy od wielu miesięcy wolna od nieprzyjemnych myśli. Nie mogła odgadnąć, co w tym uroczym miejscu tak na nią wpływało, lecz zdecydowanie tego nie żałowała. Wręcz przeciwnie.
Zorientowała się, że nie jest sama dopiero, gdy usłyszała chrząknięcie. Odruchowo lekko drgnęła, spinając nieco mięśnie, odwracając jednocześnie łeb w stronę źródła dźwięku. Dostrzegła nieznajomego samca o płomiennej grzywie. Prześlizgnęła się spojrzeniem zdrowego oka po jego sylwetce, zatrzymując się w końcu na ślepiach. Całkiem... Niczego sobie, rzuciła w myślach a kąciki warg drgnęły, by wywinąć się po chwili w lekkim uśmiechu. Zaraz jednak zbeształa się w duchu. Naprawdę, Sheeba, to pierwsze, co przychodzi ci do głowy?
- Witaj - odezwała się do niego po chwili, skinąwszy łbem na powitanie. Cicho i miękko, jakby nie chciała zagłuszyć melodii świerszczy swoim głosem. Była poniekąd wdzięczna nieznajomemu, że zdecydował się zdradzić swoją pozycję, pomogło jej to szybciej na nowo się rozluźnić. Gdyby miał wobec niej niecne zamiary zapewne by się do niej podkradł, korzystając z jej zamyślenia. A skoro już dał jej znać o swej obecności, to wypadało się przywitać.
Zorientowała się, że nie jest sama dopiero, gdy usłyszała chrząknięcie. Odruchowo lekko drgnęła, spinając nieco mięśnie, odwracając jednocześnie łeb w stronę źródła dźwięku. Dostrzegła nieznajomego samca o płomiennej grzywie. Prześlizgnęła się spojrzeniem zdrowego oka po jego sylwetce, zatrzymując się w końcu na ślepiach. Całkiem... Niczego sobie, rzuciła w myślach a kąciki warg drgnęły, by wywinąć się po chwili w lekkim uśmiechu. Zaraz jednak zbeształa się w duchu. Naprawdę, Sheeba, to pierwsze, co przychodzi ci do głowy?
- Witaj - odezwała się do niego po chwili, skinąwszy łbem na powitanie. Cicho i miękko, jakby nie chciała zagłuszyć melodii świerszczy swoim głosem. Była poniekąd wdzięczna nieznajomemu, że zdecydował się zdradzić swoją pozycję, pomogło jej to szybciej na nowo się rozluźnić. Gdyby miał wobec niej niecne zamiary zapewne by się do niej podkradł, korzystając z jej zamyślenia. A skoro już dał jej znać o swej obecności, to wypadało się przywitać.
- Bomvu
- Posty: 196
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 01 lut 2014
- Waleczność: 60
- Zręczność: 50
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Stał bez ruchu, jakby dając lwicy czas na oswojenie się z jego obecnością. Nie miał jakiejś wyjątkowej mony, ot typowa, zupełnie neutralna. Mimo że stał nieruchomo to jednak pozostałe zmysły działały i pracowały pełną parą, zwłaszcza wzrok. Dokładnie ją obejrzał, na tyle, na ile sięgały jego oczy. Lwica dość dojrzała wiekiem i zapewne doświadczeniem życiowym sądząc po wszystkich bliznach. Bomvu nie był tym, który oceniał i szufladkował wszystkich na dzień dobry, więc nie uciekł jak zapewne zrobiłby typowy amant szukający przygody. Dużo blizn i czasami łysa skóra, ale... mimo wszystko dodawało jej to powagi i uroku. Można powiedzieć, że uśmiechnął się symultanicznie razem z nią też myśląc, że jest niczego sobie. Ale na jego pysku lekki uśmiech pozostał. Odpowiedziała cicho, bardzo cicho, jego uszy drgnęły, żeby wyłapać jej delikatny głos.
- Również witaj, nieznajoma. Pozwól, że się przedstawię. Zwę się Bomvu i jestem samotnikiem podróżującym w poszukiwaniu lepszego jutra. A ty?Cóż takiego porabiasz w tej pięknej okolicy? Szukasz ciszy, spokoju i samotności, by pozbierać myśli, czy też również prowadzisz życie eremity? - pozwolił sobie zbliżyć się na kilka kroków, by nie musieli krzyczeć, potem przysiadł sobie, owijając ogon wokół łap i w milczeniu obserwował dalej jej ciało, a także wysłuchiwał jej odpowiedzi.
- Również witaj, nieznajoma. Pozwól, że się przedstawię. Zwę się Bomvu i jestem samotnikiem podróżującym w poszukiwaniu lepszego jutra. A ty?Cóż takiego porabiasz w tej pięknej okolicy? Szukasz ciszy, spokoju i samotności, by pozbierać myśli, czy też również prowadzisz życie eremity? - pozwolił sobie zbliżyć się na kilka kroków, by nie musieli krzyczeć, potem przysiadł sobie, owijając ogon wokół łap i w milczeniu obserwował dalej jej ciało, a także wysłuchiwał jej odpowiedzi.
- Sheeba
- Posty: 390
- Gatunek: Lew afrykański
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 22 gru 2013
- Specjalizacja:
- Waleczność: 35
- Zręczność: 55
- Percepcja: 61
- Kontakt:
Sama również przez dłuższy czas nie ruszała się z miejsca, utkwiwszy jedynie spojrzenie zdrowego oka w nieznajomym samcu. Nie miała nic przeciwko jemu badawczemu spojrzeniu, w końcu sama odwdzięczała mu się właśnie pięknym za nadobne. Zdawała sobie również sprawę z tego, że jej blizny odstraszały sporą część przedstawicieli płci przeciwnej, co w poniekąd było jej całkiem na łapę. Nie poświęcała swego życia na przygody z jakimiś młodzikami, którym ledwo kilka księżyców temu w pełni wyrosła grzywa, czy innymi delikwentami, którym tylko jedno we łbie. Tym zazwyczaj zależało tylko i wyłącznie na tym, by dobrać się pod samiczy ogon i niewiele prócz cielesnych uciech byli w stanie zapewnić. Być może to wina jej wieku, może niełatwych doświadczeń z przeszłości, lecz Sheeba szybko traciła zainteresowanie takowym towarzystwem. Całe szczęście nieczęsto musiała się z takowymi użerać, jako, że zwykli oni nie zwracać uwagi na lwice odbiegające od ogólnie przyjętego kanonu piękna.
Ten jednakże nie tylko nie uciekł, wykręcając się jakąś tanią wymówką, lecz i nawet się nie skrzywił, gdy jego wzrok spoczął na jej oszpeconym przez szramy pysku. Nie wyglądał jej na jakiegoś wyjątkowo zdesperowanego, toteż jest całkiem możliwe, że uda jej się spędzić ten wieczór w całkiem przyjemnym towarzystwie.
Uśmiech powrócił na swoje miejsce.
- Miło mi cię poznać, Bomvu - odparła ciepło, samej nie ruszając się z miejsca. - Mnie zwą Sheeba i można by rzec, że przybyłam tu z podobnych powodów. Sama również podróżuję, szukając swego miejsca na ziemi. A tutejsza okolica jest wręcz idealna, by nieco od tej podróży odpocząć - wyjaśniła, podkreślając swą wypowiedź szerszym uśmiechem.
Ten jednakże nie tylko nie uciekł, wykręcając się jakąś tanią wymówką, lecz i nawet się nie skrzywił, gdy jego wzrok spoczął na jej oszpeconym przez szramy pysku. Nie wyglądał jej na jakiegoś wyjątkowo zdesperowanego, toteż jest całkiem możliwe, że uda jej się spędzić ten wieczór w całkiem przyjemnym towarzystwie.
Uśmiech powrócił na swoje miejsce.
- Miło mi cię poznać, Bomvu - odparła ciepło, samej nie ruszając się z miejsca. - Mnie zwą Sheeba i można by rzec, że przybyłam tu z podobnych powodów. Sama również podróżuję, szukając swego miejsca na ziemi. A tutejsza okolica jest wręcz idealna, by nieco od tej podróży odpocząć - wyjaśniła, podkreślając swą wypowiedź szerszym uśmiechem.
- Bomvu
- Posty: 196
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 01 lut 2014
- Waleczność: 60
- Zręczność: 50
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Widział, jak go obserwowała, można powiedzieć, że starała się rozebrać tym okiem. Oczywiście rozebrać z grzywy i futra, by ujrzeć jego wnętrze. To chyba dobrze, znaczy, że udało się zrobić dobre pierwsze wrażenie, a to niemal podstawowa podstawa podstawy, by zyskać nowe znajomości. Owszem, wygląd miała mocno różniący się od reszty, ale to nic. Wyglądała na rozsądną, co jeszcze potwierdziły jej słowa. Uniósł nieco brew, a kąciki jego warg uniosły się bardziej, chyba ona i on nadawali na tych samych falach, bo co rusz kopiowali swoje zachowania.
- Miło mi Cię poznać, Sheebo. Tak właśnie sądziłem, że poszukujesz oazy spokoju. Zresztą widzę, że miałaś nieprzyjemność spotkać kilku... nieciekawych postaci w przeszłości. Ale spokojnie, tak to już bywa z nami, samotnikami. Sam mam nieco szram, ale jakoś dobrze się maskują pod tą grzywą. - tutaj lekko się zaśmiał i przejechał łapą po swojej klatce piersiowej nieco rozczesując grzywę - Jak widać przydaje się do różnorakich celów. Chociaż... w sumie blizny dodają uroku i lwu i lwicy, a przynajmniej dają sygnał, że osobnik potrafi walczyć i jest w stanie wytrzymać dużo bólu. - nieco przekrzywił łeb, nieco dokładniej przyglądając się jej śladom dawnych walk. Pokiwał lekko głową przy tym.
- Tak, tobie zdecydowanie dodają uroku. Nie miałabyś nic przeciwko, gdybym został tutaj na trochę? Wiesz, nigdy nie lubiłem się nikomu narzucać. - ukłonił się lwicy w geście... przeprosin? W sumie przeszkodził jej w relaksowaniu się w samotności, a to trochę nie wypada, ale jeśli odpowiada jej towarzystwo rudego to kto wie co się stanie dalej?
- Miło mi Cię poznać, Sheebo. Tak właśnie sądziłem, że poszukujesz oazy spokoju. Zresztą widzę, że miałaś nieprzyjemność spotkać kilku... nieciekawych postaci w przeszłości. Ale spokojnie, tak to już bywa z nami, samotnikami. Sam mam nieco szram, ale jakoś dobrze się maskują pod tą grzywą. - tutaj lekko się zaśmiał i przejechał łapą po swojej klatce piersiowej nieco rozczesując grzywę - Jak widać przydaje się do różnorakich celów. Chociaż... w sumie blizny dodają uroku i lwu i lwicy, a przynajmniej dają sygnał, że osobnik potrafi walczyć i jest w stanie wytrzymać dużo bólu. - nieco przekrzywił łeb, nieco dokładniej przyglądając się jej śladom dawnych walk. Pokiwał lekko głową przy tym.
- Tak, tobie zdecydowanie dodają uroku. Nie miałabyś nic przeciwko, gdybym został tutaj na trochę? Wiesz, nigdy nie lubiłem się nikomu narzucać. - ukłonił się lwicy w geście... przeprosin? W sumie przeszkodził jej w relaksowaniu się w samotności, a to trochę nie wypada, ale jeśli odpowiada jej towarzystwo rudego to kto wie co się stanie dalej?
- Sheeba
- Posty: 390
- Gatunek: Lew afrykański
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 22 gru 2013
- Specjalizacja:
- Waleczność: 35
- Zręczność: 55
- Percepcja: 61
- Kontakt:
No proszę. Okazywało się, że prócz przyjemnej dla oka powierzchowności samiec miał również nieco oleju we łbie. Przynajmniej wnioskując na podstawie jego słów i zachowania. Nie mogła oczywiście wiedzieć, jakie myśli mogły teraz krążyć po łbie Bomvu. Doskonale wiedziała jednakże, jakie krążą po jej własnym. A te były rozmaite, jak zawsze nieco chaotyczne i często sprzeczne. Grunt jednak, że jak na razie samiec nie dawał jej powodów, by w jakikolwiek sposób czuła się niekomfortowo. Wręcz przeciwnie, ogólnie jej odczucia były jak najbardziej pozytywne. Kłamstwem by było jednak stwierdzenie, że poniekąd zdziwiły ją samą tak samo, jak i każdego, kto zdążył ją poznać zgoła z innej strony. Z każdym dniem rozumiem samą siebie coraz mniej, przeszło jej przez myśl.
Uniosła nieco brew. Potem zaczęła unosić ją coraz wyżej, w miarę, jak samiec mówił. Trzeba przyznać, że ciekawą miał opinię o bliznach. Zazwyczaj spotykała się raczej z taką, że szramy owszem, dodają samcom uroku, lecz samice szpecą. Uśmiechnęła się ponownie. Bomvu mógł nieco minąć się z prawdą, jeśli chodzi o jej umiejętności bojowe, bo jakby nie patrzeć choć niewątpliwie wiedziała, jak korzystać z kłów i pazurów, to zazwyczaj zwyczajnie brakowało jej siły, która dałaby jej przewagę w bezpośrednim starciu. Zdecydowanie preferowała wykorzystywać słabości wroga, atakując z zaskoczenia, czy korzystając z podstępów. Jednakże druga część jego wypowiedzi, dotycząca wytrzymałości na ból była bliższa prawdzie. Jakby nie patrzeć do tej pory zniosła wiele, i nie chodziło tu tylko o fizyczne rany.
- Blizny są jedynie znakiem tego, jak wiele wytrzymaliśmy - przyznała. - Lecz nie każdą szramę nosi się z dumą - dodała zaraz tajemniczo. Nie miała zamiaru rozwijać tego tematu jakoś głębiej, a tym bardziej naprowadzać jakoś samca na to, że takie właśnie ma odczucia względem swego oszpeconego oblicza i oślepionego oka. W końcu otrzymała ten cios będąc okrzykniętą zdrajczynią, a to żaden powód do dumy.
Czego, jak czego, ale komplementu się nie spodziewała. Tych w swoim życiu ogólnie otrzymywała niewiele, a zdecydowanie żaden z nich nie dotyczył blizn właśnie. Te zazwyczaj wzbudzały obrzydzenie bądź litość, czego samica zapewne by nienawidziła, gdyby nie nauczyła się, w jaki sposób można obie te sytuacje wykorzystać do własnych celów. Uśmiechnęła się szerzej, odwracając na chwilę wzrok.
- Nie mogę powiedzieć, że słyszę to często - rzuciła z niejakim rozbawieniem. Następnie znów zerknęła na lwa, skupiając wzrok na jego ślepiach. - Nie będę mieć nic przeciwko. To miejsce jest zbyt idealne na odpoczynek, by odbierać innym możliwość skorzystania z niego. Zresztą, całkiem przyjemnie mi się rozmawia - teraz już kolejny uśmiech ukazał nieco jej zębów, które błysnęły w ostatnich promieniach słonecznych.
Uniosła nieco brew. Potem zaczęła unosić ją coraz wyżej, w miarę, jak samiec mówił. Trzeba przyznać, że ciekawą miał opinię o bliznach. Zazwyczaj spotykała się raczej z taką, że szramy owszem, dodają samcom uroku, lecz samice szpecą. Uśmiechnęła się ponownie. Bomvu mógł nieco minąć się z prawdą, jeśli chodzi o jej umiejętności bojowe, bo jakby nie patrzeć choć niewątpliwie wiedziała, jak korzystać z kłów i pazurów, to zazwyczaj zwyczajnie brakowało jej siły, która dałaby jej przewagę w bezpośrednim starciu. Zdecydowanie preferowała wykorzystywać słabości wroga, atakując z zaskoczenia, czy korzystając z podstępów. Jednakże druga część jego wypowiedzi, dotycząca wytrzymałości na ból była bliższa prawdzie. Jakby nie patrzeć do tej pory zniosła wiele, i nie chodziło tu tylko o fizyczne rany.
- Blizny są jedynie znakiem tego, jak wiele wytrzymaliśmy - przyznała. - Lecz nie każdą szramę nosi się z dumą - dodała zaraz tajemniczo. Nie miała zamiaru rozwijać tego tematu jakoś głębiej, a tym bardziej naprowadzać jakoś samca na to, że takie właśnie ma odczucia względem swego oszpeconego oblicza i oślepionego oka. W końcu otrzymała ten cios będąc okrzykniętą zdrajczynią, a to żaden powód do dumy.
Czego, jak czego, ale komplementu się nie spodziewała. Tych w swoim życiu ogólnie otrzymywała niewiele, a zdecydowanie żaden z nich nie dotyczył blizn właśnie. Te zazwyczaj wzbudzały obrzydzenie bądź litość, czego samica zapewne by nienawidziła, gdyby nie nauczyła się, w jaki sposób można obie te sytuacje wykorzystać do własnych celów. Uśmiechnęła się szerzej, odwracając na chwilę wzrok.
- Nie mogę powiedzieć, że słyszę to często - rzuciła z niejakim rozbawieniem. Następnie znów zerknęła na lwa, skupiając wzrok na jego ślepiach. - Nie będę mieć nic przeciwko. To miejsce jest zbyt idealne na odpoczynek, by odbierać innym możliwość skorzystania z niego. Zresztą, całkiem przyjemnie mi się rozmawia - teraz już kolejny uśmiech ukazał nieco jej zębów, które błysnęły w ostatnich promieniach słonecznych.
- Bomvu
- Posty: 196
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 01 lut 2014
- Waleczność: 60
- Zręczność: 50
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Nie omieszkał nie skorzystać z propozycji wspólnego spędzenia wieczoru, dlatego też poczuł się nieco swobodniej i legł na ziemi obok Sheeby. Przednie łapy były w standardowej pozycji, a tylne legły na boku, a dokładniej to na jego lewym udzie. Z tej nowej perspektywy też skorzystał, by przypatrzyć się lwicy pod innym kątem. Ale nie jakoś nachalnie, nie wiedział czy nie poczuje się niepewnie i niekomfortowo. Miło się jej słuchało, o wiele lepiej niż lwów należących do grupy pustaków bez oleju w głowie. Nieco uniósł brew po rozmowie o złych szramach, ale nie miał zamiaru wypytywać, sama by powiedziała, gdyby chciała.
Na jej mały komplement zareagował jakby niepewnie, zniżył łeb i zaczął pazurkiem kręcić kółka w piasku. Może to ze wstydu?
- Dziękuję. Dawno już nie miałem okazji porozmawiać z tak mądrą lwicą. W ogóle mam mało okazji do tego, albo przeganiają jak najdalej, albo przeciwnie, od razu się łaszą. Jakoś tak skrajności mnie odciągają, nie wiem czemu. Na szczęście ty, Sheebo, jesteś tam gdzieś pośrodku, co mnie niezmiernie cieszy. - wtedy dopiero podniósł wzrok i znów spojrzał w jej oko, w sumie to w oczy, bo drugie też miała, tylko było ślepe, otoczone białą mgiełką.
- Od dawna tak wędrujesz? Ja już chyba ze dwa lata, ale powoli mnie to nudzi, może męczy, i chciałbym gdzieś osiąść na stałe. Wszystko mi jedno czy to będzie stado, czy jakaś samotna lwica, ważne by nie była to jakaś banda bezmyślnych osiłków. Tego szczerze nie znoszę. Ale z tych dwóch możliwości chyba wolałbym jednak nie dołączać do żadnej grupy. Całe swoje życie byłem poza nimi i jakoś sobie radziłem. Nie wiem, może dojrzałem już, a może zwyczajnie się starzeję. - zaśmiał się cicho, a w międzyczasie i ukradkiem przesuwał łapę ku Seeby, by w końcu koniuszki ich łap się zetknęły... ale to tak "zupełnie przypadkiem".
Na jej mały komplement zareagował jakby niepewnie, zniżył łeb i zaczął pazurkiem kręcić kółka w piasku. Może to ze wstydu?
- Dziękuję. Dawno już nie miałem okazji porozmawiać z tak mądrą lwicą. W ogóle mam mało okazji do tego, albo przeganiają jak najdalej, albo przeciwnie, od razu się łaszą. Jakoś tak skrajności mnie odciągają, nie wiem czemu. Na szczęście ty, Sheebo, jesteś tam gdzieś pośrodku, co mnie niezmiernie cieszy. - wtedy dopiero podniósł wzrok i znów spojrzał w jej oko, w sumie to w oczy, bo drugie też miała, tylko było ślepe, otoczone białą mgiełką.
- Od dawna tak wędrujesz? Ja już chyba ze dwa lata, ale powoli mnie to nudzi, może męczy, i chciałbym gdzieś osiąść na stałe. Wszystko mi jedno czy to będzie stado, czy jakaś samotna lwica, ważne by nie była to jakaś banda bezmyślnych osiłków. Tego szczerze nie znoszę. Ale z tych dwóch możliwości chyba wolałbym jednak nie dołączać do żadnej grupy. Całe swoje życie byłem poza nimi i jakoś sobie radziłem. Nie wiem, może dojrzałem już, a może zwyczajnie się starzeję. - zaśmiał się cicho, a w międzyczasie i ukradkiem przesuwał łapę ku Seeby, by w końcu koniuszki ich łap się zetknęły... ale to tak "zupełnie przypadkiem".
- Sheeba
- Posty: 390
- Gatunek: Lew afrykański
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 22 gru 2013
- Specjalizacja:
- Waleczność: 35
- Zręczność: 55
- Percepcja: 61
- Kontakt:
Obserwowała go, gdy podchodził, nie omieszkując przy tym zauważyć, jak ostatnie promienie zachodzącego słońca igrają na jego rudej grzywie, upodabniając ją do płomienia. Sheeba nieczęsto przykładała jakąś wyjątkową uwagę do tak nieistotnych szczegółów, jak światło rozświetlające czyjąś sierść, skupiona na swoich problemach. Dziś, kiedy z jakiegoś powodu postanowiła o nich na ten jeden wieczór zapomnieć, mogła w pełni dostrzec piękno takich drobnostek. To aż zaskakujące, jak bardzo zmienia się sposób postrzegania świata, kiedy postanawia się na chwilę przestać myśleć o śmierci.
Sama zmieniła nieco pozycję na wygodniejszą, jednocześnie robiąc samcowi nieco więcej miejsca obok. Nie, żeby zajmowała jakąś wybitnie wielką część brzegu swoją osobą. Dostrzegła, że znów rzucał jej spojrzenia, lecz nie wgapiał się w nią jakoś nachalnie, co samica oczywiście doceniała.
Uśmiech nabrał jakiejś bardziej zawadiackiej nutki, kiedy dostrzegła jego reakcję na jej mały komplement. Jednakże słysząc jego kolejne słowa poczuła jakąś nutkę zawstydzenia pomieszaną z zadowoleniem. No proszę, nigdy by się nie spodziewała, że ktoś dzisiaj postanowi obsypać ją miłymi słówkami.
- No cóż, nie mnie oceniać, czy rzeczywiście jestem mądra, lecz cieszę się, że tak sądzisz. Dziękuję - odparła, obdarzając go kolejnym lekkim uśmiechem. - Zresztą, podobnie można rzec i o tobie. Spora część samców, na jakich się natknęłam albo postanowiła mnie zignorować, albo szybko stawali się zbyt nachalni. Cieszę się, że dzisiejszego wieczoru nie natknęłam się na żadnego z takowych.
Wysłuchała jego słów w ciszy, wbijając w niego wzrok, kiwając co jakiś czas głową na znak, że rozumie.
- Podróżuję już od dobrych paru lat. Zdaję sobie sprawę z tego, że to niecodzienne, by lwica wybrała życie samotnika, lecz nie miałam wyboru - zamilkła na chwilę, jakby zastanawiając się, czy rozwinąć temat. Jednakże wreszcie uznała, że Bomvu nie musi w końcu wiedzieć wszystkiego. Przynajmniej na razie. - I tak jak ty, szukam skrawka ziemi, którą mogłabym nazwać domem. Być może dołączę do jakiegoś stada, jeżeli jakieś wyda mi się odpowiednie. Może nie. Być może po prostu osiądę w tych okolicach i zacznę swoją działalność jako niezależna uzdrowicielka. Nie byłby to pierwszy raz - zakończyła. Kiedy poczuła dotknięcie, jej wyciągnięta łapa odruchowo drgnęła, a wzrok powędrował w dół na ich kończyny. Początkowo miała bardzo wielką ochotę na cofnięcie jej, lecz w chwilę później w jej umyśle zaświtała jakaś ulotna myśl, która ją przed tym powstrzymała. Co mi szkodzi? W końcu już postanowiłam, że tego wieczora odrzucam to wszystko w niepamięć...
Łapa przesunęła się lekko, by wreszcie wylądować na tej należącej do Bomvu.
Sama zmieniła nieco pozycję na wygodniejszą, jednocześnie robiąc samcowi nieco więcej miejsca obok. Nie, żeby zajmowała jakąś wybitnie wielką część brzegu swoją osobą. Dostrzegła, że znów rzucał jej spojrzenia, lecz nie wgapiał się w nią jakoś nachalnie, co samica oczywiście doceniała.
Uśmiech nabrał jakiejś bardziej zawadiackiej nutki, kiedy dostrzegła jego reakcję na jej mały komplement. Jednakże słysząc jego kolejne słowa poczuła jakąś nutkę zawstydzenia pomieszaną z zadowoleniem. No proszę, nigdy by się nie spodziewała, że ktoś dzisiaj postanowi obsypać ją miłymi słówkami.
- No cóż, nie mnie oceniać, czy rzeczywiście jestem mądra, lecz cieszę się, że tak sądzisz. Dziękuję - odparła, obdarzając go kolejnym lekkim uśmiechem. - Zresztą, podobnie można rzec i o tobie. Spora część samców, na jakich się natknęłam albo postanowiła mnie zignorować, albo szybko stawali się zbyt nachalni. Cieszę się, że dzisiejszego wieczoru nie natknęłam się na żadnego z takowych.
Wysłuchała jego słów w ciszy, wbijając w niego wzrok, kiwając co jakiś czas głową na znak, że rozumie.
- Podróżuję już od dobrych paru lat. Zdaję sobie sprawę z tego, że to niecodzienne, by lwica wybrała życie samotnika, lecz nie miałam wyboru - zamilkła na chwilę, jakby zastanawiając się, czy rozwinąć temat. Jednakże wreszcie uznała, że Bomvu nie musi w końcu wiedzieć wszystkiego. Przynajmniej na razie. - I tak jak ty, szukam skrawka ziemi, którą mogłabym nazwać domem. Być może dołączę do jakiegoś stada, jeżeli jakieś wyda mi się odpowiednie. Może nie. Być może po prostu osiądę w tych okolicach i zacznę swoją działalność jako niezależna uzdrowicielka. Nie byłby to pierwszy raz - zakończyła. Kiedy poczuła dotknięcie, jej wyciągnięta łapa odruchowo drgnęła, a wzrok powędrował w dół na ich kończyny. Początkowo miała bardzo wielką ochotę na cofnięcie jej, lecz w chwilę później w jej umyśle zaświtała jakaś ulotna myśl, która ją przed tym powstrzymała. Co mi szkodzi? W końcu już postanowiłam, że tego wieczora odrzucam to wszystko w niepamięć...
Łapa przesunęła się lekko, by wreszcie wylądować na tej należącej do Bomvu.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość




















