x
Newsy
  • 07.04.2024
  • Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
  • 06.04.2024
  • Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
  • 07.03.2024
  • Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
  • 04.02.2024
  • Postacią Miesiąca został Tauro
  • 31.01.2024
  • Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
  • Aktualności fabularne
  • > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
  • Przewrót na Lwiej Ziemi
  • > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
  • Gniew Przodków
  • > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
  • Epidemia w dżungli
  • > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
  • Szkarłatne Grzywy
  • > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Suwak
Lwia Skała
Wodopój Las Kanion Termitiery Jezioro ZZ Wulkan Góry LS Jaskinie Kilimandżaro Upendi Drzewo życia Wielki Wodospad Zakątek Przodków Oaza Ruiny Pustynia Ciernisko Cmentarz Pole bitwy Zarośla Bagno Słone jezioro Gejzery Góry ZZ Wielka woda Jezioro szmaragdowe Jezioro flamingów Kaskada Grobowiec Rzeka Wąwóz Dżungla Pustkowia Równina Rzeka 2 Sawanna 2 Rzeka 3 Las namorzynowy Dolina wichrów Nadrzecze Dolina LS Drzewo życia Sawanna LZ Skała Wolności Wschodnia Oaza Wydmy Las MB Jezioro MB Wybrzeże

Polana

Tereny przy rzece rozciągają się od północy aż na południe do Wielkiej Wody. Rzeka stanowi naturalną granice między terenami. Na północy rozciąga się nieduża sawanna, a czym bliżej morza tereny stają się bardziej żyzne przechodząc w bagnisko.

Awatar użytkownika
Elandir
Posty: 219
Gatunek: Panthera leo spelaea
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 14 sie 2017
Specjalizacja: Szaman poziom 1
Zdrowie: 92
Waleczność: 40
Zręczność: 50
Percepcja: 60

Re: Polana

#31

Post autor: Elandir » 06 kwie 2021, 21:04

To co właściwie wydarzyło się w kaskadzie, czego zresztą był świadkiem, mogło zachwiać jestestwem nie jednego chojraka. Choć z drugiej strony, ten kto niczego się nie bał, przeważnie nazbyt długo nie stąpał po owym padole. A może, kto wie, po prostu postanowił w jakiś sposób usprawiedliwić bezwiedną decyzję, jakiej dokonał dzięki instynktowi samozachowawczemu?
Albowiem to, co właśnie doświadczył naocznie, nie można było w żaden sposób wyjaśnić ani pojąć zdrowym rozsądkiem. Dlatego, gdyby ktoś inny doniósłby mu o takich oto dziwach, to zapewne nigdy by mu nie uwierzył. Biorąc kogoś takiego za poczciwego wariata, snującego smętne wizje o końcu świata. Bo ten, przynajmniej na tejże przeklętej ziemi. Dobiegał końca, prawda?!
Tak czy inaczej, nie oglądając się nawet tuż zza siebie, bo niby na kogo? Tych, którzy chcieli żywcem go tam pogrzebać. I niby za co?
Gnał przed siebie niczym strzała, byleby oddalić się z tego miejsca oraz żądnych krwi oprawców jak najdalej. Choć jego wyostrzonym zmysłom nie umknął pewien fakt, będący zewem dwu ogoniastej. Ku której zresztą skierował swe łapy. Aby po jakimś bliżej nieokreślonym czasie, objawić się jej oczom na niedalekim horyzoncie. A co za tym idzie, by coraz szybciej i szybciej zmniejszać dzielący pomiędzy nimi dystans. Jakby uciekał przed tym samym gnu w wąwozie, co niegdyś mityczny król Mufasa. I trudno było również stwierdzić, dlaczego tak gnał na złamanie karku o ile w oddali nie dało się dostrzec dziwnych zjawisk pogodowych. I mógłby wtenczas przysiąść, iż zapewne pobił swój rekord czasowy i zarazem życiowy na takim oto dystansie.
W końcu dotarłszy do szkarłatnookiej, jak gdyby nic, nie tracąc niezbędnych sekund na niepotrzebne teraz ceregiele. Niczym rażony piorunem, a kto wie czy też tak się nie stało. Odparł gromkim rykiem – Musimy… - a przynajmniej spróbował. Gdyż taki wyczyn, jakiego właśnie dokonał tak wątłym ciałem. Potrzebował nieco więcej czasu oraz sporej dawki powietrza, aby okiełznać w nim całą rozpaloną do czerwoności maszynerię – stąd odejść… - I w tym samym momencie zwrócił się wprost w lico lwicy, aby ukazać w głębi ametystowych soczewek przytłaczającą powagę obecnej sytuacji w słowach, jakimi ją obdarował szczerze – I to prędko. – Ponadto po boku jego pyska bez najmniejszego problemu można było spostrzec spływającą posokę z całkiem świeżej rany. Czyżby sama w sobie miała coś wspólnego z jego słowami, będącymi równocześnie ostrzeżeniem przed tymże niebezpieczeństwem, które mu to zrobiło?
. Everything you see has its roots in the unseen world.
~ Voice ~
Obrazek
~ Theme ~

The forms may change, yet the essence remains the same.
.

Awatar użytkownika
Thabo
Posty: 215
Gatunek: Lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 12 lip 2020
Zdrowie: 100
Waleczność: 30
Zręczność: 50
Percepcja: 40
Kontakt:

#32

Post autor: Thabo » 06 kwie 2021, 22:59

Kiedy tak Thabo uciekał ze szczytu kaskady, nagle podczas przerwy między jednym grzmotem a drugim, usłyszał coś jakby ryk lwa. Czyżby ktoś znowu nas wzywał? Pomyślał, próbując namierzyć uszami źródło dźwięku. Nie, przecież nikogo innego tu nie byĺo... Cóż, sam nie wiedział co to zawołanie może oznaczać. Toteż i tak musząc uciekać z obecnej lokalizacji, postanowił skierować się w kierunku, z którego według niego owe zawołanie dobiegało.
Oddalając się coraz dalej od tego całego huraganu, młody szkarłatny coraz bardziej zastanawiał się nad tym do kogo należał ryk, który właśnie usłyszał. Wydawał mu się on bardzo znajomy lecz przez burzę nad kamienną kaskadą podczas, której dotarł on do jego uszu nie mógł go dokładnie rozróżnić. Toteż gdy podczas swego biegu ujrzał na horyzoncie ukochaną matkę, omal się nie przewrócił. - Mama?! - wykrzyknął, nie dowierzając w to co widzi, po czym jeszcze bardziej przyśpieszył. Tak się ucieszył, że początkowo nie zwrócił uwagi iż w tą samą stronę biegnie białolicy samiec, który jeszcze przed chwilą był atakowany przez jego brata. Zauważył go dopiero w chwili, w której podbiegł do rodzicielki by się przywitać. - Faktycznie, nie kłamałeś... - odparł, wtulając się w bok Nuziry aby następnie spojrzeć jej prosto w oczy.
- Witaj matko, nawet nie wiesz jak się cieszę, że... - i tutaj nie było mu dane skończyć gdyż Elandir uświadomił i przypomniał mu o tym, przed czym uciekali. A no tak... burza Faktycznie to co ich przegoniło nadal stwarzało realne zagrożenie zatem samiec miał rację, należało uciekać. Zatem okazawszy matce trochę czułości, odsunął się nieco i spoglądając raz to na nią, raz na białego, rzekł - Ma rację, tu nie jest bezpiecznie.

@Nuzira @Elandir

Awatar użytkownika
Nuzira
Posty: 357
Gatunek: Lew
Płeć: Samica
Data urodzenia: 22 paź 2016
Waleczność: 50
Zręczność: 40
Percepcja: 60
Kontakt:

#33

Post autor: Nuzira » 07 kwie 2021, 8:21

Rozglądała się po okolicy, bowiem do jej uszu dobiegł dziwny dźwięk... jednakże to nie w najbliższej okolicy, widocznie działo się znów coś dalej tylko co tym razem? Kolejna burza a może coś gorszego? Nie pojmowała co się z ich terenami ostatnio działo, zaczęło się od groty i rozniosło na większość terenów choć tu póki co wydawało się spokojnie. Miała tylko nadzieję że wszyscy żyli, choć prawda była taka że dawno nie widziała kogokolwiek oprócz czarnej która pomagała na wyspie, białego oraz Tendaia. Czyżby reszcie się coś stało? A może po prostu poszli po rozum do głowy i uciekli, w sumie to najlepsze rozwiązanie i sama brązowa sugerowała nawet by się wycofać gdy antylopa zaczęła zabijać wszystko w okolicy. Niestety nie posłuchali jej i teraz zbierają wszyscy tego żniwa. Na szczęście ktoś przeżył i jeszcze był w okolicy by usłyszeć jej wołanie, choć zaskoczona była jak szybko znaleźli się u jej boku, jakby przed czymś uciekali. -Co się stało?- spojrzała na ślepia Elandira, zdecydowanie czuła tu powagę sytuacji jednakże musiała się dowiedzieć dlaczego on i ich syn tak szybko stamtąd uciekali, kolejny atak? Znów jakieś dziwne nienaturalne twory? Już od dawna zastanawiała się nad porzuceniem ziem, skoro inni nie potrafili się poddać a ona znała swoje siły i możliwości, mimo wszystko musiała wiedzieć że na pewno to jest najlepsze wyjście z sytuacji. Cóż, zanim usłyszała odpowiedź wtulił się w nią syn więc odwzajemniła to, szczególnie że był trochę przerażony a przynajmniej tak się jej wydawało. -A czemu miał kłamać? Co tu się do cholery dzieje.- zmrużyła lekko oczy bowiem zaczęła się irytować. Czemu jej życie ostatnio było tak zwariowane i poplątane?
@Elandir @Thabo

Awatar użytkownika
Elandir
Posty: 219
Gatunek: Panthera leo spelaea
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 14 sie 2017
Specjalizacja: Szaman poziom 1
Zdrowie: 92
Waleczność: 40
Zręczność: 50
Percepcja: 60

#34

Post autor: Elandir » 07 kwie 2021, 13:08

Tymczasem, próbując uspokoić jakże skołatane jestestwo tym wszystkim co właściwie przeżył. Coś nagle, a prędzej ktoś we własnej osobie, postanowił czym prędzej przeszkodzić im w ich obecnej rozmowie. Białolicy momentalnie zareagował, kierując swe lico w stronę obcego, którym na pewno byli ci, którzy zapragnęli jego krwi i być może nawet więcej. Jednakże fakt, iż samemu nie uchodził za bezmyślną maszynę do zabijania, która rzuca się na wszystko co popadnie bez głębszej analizy własnego postępowania. Obecny tu szaman, jedynie zmierzył swymi ametystami sylwetkę młodziana, którym okazał się brat tego, jaki na samo powitanie raczył skoczyć mu do gardła – Doprawdy? Może obecne tam zjawisko pogodowe to również moja sprawka?! - Odwarknął soczyście w stronę młodego. I choć nigdy nie uchodził za takiego, którym targały emocje, jakie to starał się trzymać od zawsze na wodzy. Tym razem, jakby za sprawą minionych wydarzeń a także tych obecnych. Jakby jego dotychczasowa bariera harmonii na chwilę runęła, co też mógł odczuć na własnej skórze obecny młodzieniaszek. Po czym białofutry momentalnie zamarł w swym kamiennym licu, czując iż co nieco uleciało z niego pary, mimo iż nie powinno. Bowiem starał się zawsze kierować rozumem aniżeli bezmyślną furią zrodzoną z natury bezwzględnego drapieżcy. W końcu niegdyś ich przodkowie potrafili tak wiele, by nagle to wszystko zatracić…
Ale nie o tym chciał teraz myśleć, co też można było przez chwilę po nim spostrzec. Jakby po raz kolejny odpłynął gdzieś hen daleko stąd swym jestestwem, po czym momentalnie wrócił – To zapewne sprawka tego kamienia, który wówczas spadł z nieba i zabrała go smolista lwica. Klątwa zapewne w dalszym ciągu przybiera na sile, a ja nie mogę nic więcej w owej kwestii poczynić. Nie znając jego prawdziwej genezy oraz źródła z którego to wszystko nawiedza te ziemie. – Odparł smętnym tonem, jakby mówił, bądź użalał się właśnie nad samym sobą. W końcu tak bardzo chciał pomóc, udowodnić przed innymi swą najprawdziwszą wartość. Przynieść dumę mentorce obecnej już na nieboskłonie i być może matce, która usłyszałaby o nim z dalekiej części krainy. A niestety, stał tu i teraz niczym przegrany, zdany na łaskę bezlitosnego losu czy też innego złowrogiego ducha, który go prześladował. Tak czy inaczej, to wszystko niewątpliwie go przytłoczyło, tak samo jak wtenczas, kiedy był zdany na niełaskę ze strony dwójki oprawców. Gdzie wszystko na niebie oraz ziemi wskazywało na jego niemoc zaklętą w tymże zniewieściałym cielsku – Może miała rację. – Odrzekł ponownie tym samym zgorzkniałym tonem, lecz teraz bardziej do siebie aniżeli do nich. Czując jak jego wola walki i zarazem ducha, opada na samo dno, niczym topielca który właśnie się poddał i runął ku najczarniejszej otchłani bezkresnej toni. Reszta w postaci krwiożerczego syna dwu ogoniastej, który najwyraźniej oszalał. Przestała dla niego mieć jakiekolwiek znaczenie, jakby schodząc na drugi bądź dalszy horyzont jego zdruzgotanej świadomości. Niech tamten wszystko jej opowie o ile byli tutaj całkowicie bezpieczni. Choć nawet i to przestało również dla niego mieć znaczenie, skoro nie potrafił w żaden sposób ich ani tym bardziej siebie przed niczym ani nikim uchronić. To taki z niego lew oraz szaman, jak... :deszcz:
. Everything you see has its roots in the unseen world.
~ Voice ~
Obrazek
~ Theme ~

The forms may change, yet the essence remains the same.
.

Awatar użytkownika
Thabo
Posty: 215
Gatunek: Lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 12 lip 2020
Zdrowie: 100
Waleczność: 30
Zręczność: 50
Percepcja: 40
Kontakt:

#35

Post autor: Thabo » 07 kwie 2021, 14:06

Wtulając się w lico matki, Thabo w żaden sposób nie spodziewał się usłyszeć tego co powiedział do niego @Elandir. Dotychczas spokojny lew, za którego go uważał teraz wystrzelił w niego emocjami niczym jakaś kula armatnia. Ahh... wszystko przez Tendaia Pomyślał, wspominając atak swego brata na białofutrego.
- Nie, nie to miałem na myśli... - odparł jakby przepraszając - ...oni tak cię potraktowali, bałem się - dodał, gubiąc się nieco w tym co chciał właśnie powiedzieć. Nie rozumiał za bardzo emocji jakie mu towarzyszyły. Mimo iż widział białego szamana pierwszy raz, czuł do niego pewne przywiązanie. Oczywiście gdyby wiedział, że owy samiec jest jego ojcem, wszystko stało by się jasne. Jednak tylko jego matka i drugi tu obecny, posiadali tę informację. Tak więc on, nie mając o tym pojęcia, mógł tylko snuć domysły skąd pojawiały się w nim takie a nie inne odczucia.
Owe przemyślenia tak zajęły jego głowę, że zupełnie nie zwrócił uwagi na pytanie matki i po prostu je pominął. Zmieniło się to dopiero gdy ponownie odezwał się ametystooki. Wtedy momentalnie wyrwał się z zamyślenia i lekko zdziwiony, wsłuchał się w to co tamten oznajmiał. Jakiego znowu kamienia? Jaka klątwa? Czy to miało coś wspólnego z tą burzą? W jednej chwili poczuł się taki niedoinformowany. Na tyle, że nie mógł się powstrzymać przed zadaniem jednego drążącego go pytania. - To dlatego wszyscy inni znikneli?

@Nuzira

Awatar użytkownika
Nuzira
Posty: 357
Gatunek: Lew
Płeć: Samica
Data urodzenia: 22 paź 2016
Waleczność: 50
Zręczność: 40
Percepcja: 60
Kontakt:

#36

Post autor: Nuzira » 07 kwie 2021, 16:30

Zdecydowanie bardzo dużo działo się w życiu brązowej i w żaden sposób nie mogła się przygotować zarówno na to co było jak i na to co miało nadejść, szczególnie jeśli chodziło o zachowanie białego. Poznała go już na tyle by wiedzieć że coś jest nie tak, nigdy dotąd nie wybuchł, ba, to on przypomniał jej o tym by spokojnie przemyśleć i przedyskutować zamiast płynąć z emocjami, szczególnie złymi. -Elandirze, chyba zbyt długo przebywasz na tych ziemiach, mają zły wpływ na Ciebie.- westchnęła, po czym znów przyjrzała się obu samcom, coś się ewidentnie wydarzyło tam, skąd przyszli i nie chodziło tylko o jakieś złe warunki pogodowe o których wspomniał biały. -Kto i jak go potraktowali? - znów zmrużyła ślepia skupiając się przez chwilę na synu, czyżby ponownie ktoś ze stada postanowił wykorzystać okazję że nie byli obok siebie i potraktować go jak wroga? Po cholerę ona się w ogóle starała ratować to stado, skoro przyprowadza pomoc a oni wiecznie chcą wyganiać lub zabijać, przecież sami niedługo wyginą idąc tym tokiem rozumowania. Chyba faktycznie czas pogodzić się z ciężką prawdą, to nie byli już Szkarłatni, to nie to stado które zostawił jej brat, tylko banda głupków. -Dobrze wiesz że zrobiłeś co mogłeś.- rzuciła, po czym na chwilę odeszła od syna by stanąć tuż obok białego, tak by spojrzeć prosto w jego ślepia które uciekały gdzieś indziej, po czym otarła się o jego pysk. -To wszystko nie jest twoją winą. Starałeś się, jednakże to stado widocznie było stracone zanim przybyłeś nam pomóc. Kamień zabrała Gvalcha zanim się w ogóle przyjrzeliśmy, widocznie ma to jakiś związek ale... czy to ważne? Nie da się uszczęśliwić nikogo na siłę, tak samo uratować, czas więc odpuścić.- westchnęła, po czym spojrzała na syna który wszak nadal nie wiedział pewnie kim jest biały. -No tak, przepraszam Cię Thabo. Nie było okazji by wcześniej wam powiedzieć... poznaj proszę swojego ojca, Elandira.- rzuciła, uśmiechając się lekko. Co prawda teraz również nie był to odpowiedni moment, ale ile razy można to przekładać. Reszta gdzieś się straciła i nie wiadomo czy kiedykolwiek poznają prawdę, więc chociaż jemu się to należało.
@Elandir @Thabo

Awatar użytkownika
Thabo
Posty: 215
Gatunek: Lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 12 lip 2020
Zdrowie: 100
Waleczność: 30
Zręczność: 50
Percepcja: 40
Kontakt:

#37

Post autor: Thabo » 07 kwie 2021, 18:11

Na reakcję matki, po emocjonalnym wybuchu @Elandira, Thabo nieco się uśmiechnął. To znaczy, że nadal mnie kocha... Wszak w pewnym sensie w swej wypowiedzi stanęła ona w jego obronie, a więc mimo długiej rozłąki nie zatraciła jeszcze instynktu macierzyńskiego.
Lecz lepszy humor wcale nie towarzyszył długo młodemu szkarłatnemu gdyż kiedy @Nuzira zapytała co się stało na Kaskadzie, znowu spoważniał. Wcale nie chciał wydawać tego co zrobił jego brat ale skoro matka chciała wiedzieć, nie potrafił tego zataić. Zresztą nawet jakby to zrobił, był tu przecież białolicy, który zaraz wszystko by sprostował. Zatem musiał to powiedzieć.
- Tendai... on go zaatakował - odparł, nieco drżącym głosem, jednocześnie spoglądając na stojącego obok samca. Nie podobało mu się to co zrobił wiśniowofutry ale cóż, nie potrafił go od tego odwieść. Zatem czemu tak się tym przejmował? Może dlatego iż bał się, że brat coś mu za to zrobi? Może, może...
Następnie, gdy rodzicielka na chwilę od niego odeszła, czarnogrzywy nieco się rozluźnił i po kilku sekundach zamyślenia zaczął wylizywać swe futro gdyż nie dało się ukryć, że po ostatnich wydarzeniach nie było ono w najlepszym stanie. Aczkolwiek nie było mu dane długo tego robić, wszak w pewnym momencie usłyszał coś, co zupełnie odmieniło jego nastrój.
- Hmm... tak właśnie przypuszczałem, że coś nas musi łączyć - przyznał, z uśmiechem spoglądając na dwójkę rodziców. Tak, teraz obojga mógł tak nazywać.

Awatar użytkownika
Elandir
Posty: 219
Gatunek: Panthera leo spelaea
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 14 sie 2017
Specjalizacja: Szaman poziom 1
Zdrowie: 92
Waleczność: 40
Zręczność: 50
Percepcja: 60

#38

Post autor: Elandir » 07 kwie 2021, 22:34

Czy to była sprawka i zarazem efekt tejże ziemi, poniekąd przeklętej. Czy być może uświadomienie sobie druzgoczącej prawdy, w świetle jakiej nie potrafił dłużej się oszukiwać. I nawet słowa, które posłyszał z pyska dwu ogoniastej, które wszakże miały zapewne podnieść go na duchu. Nie uczyniły tego w pełni, gdyż białolicy nie zamierzał dłużej się usprawiedliwiać. Gdyż w tym wszystkim nie liczyły się jedynie jego szczodre intencje a sam wynik. Albowiem jeśli zawiódłby swych bliskich, to wówczas tak samo miałby się poddać, pogodzić z losem? Tłumacząc swą porażkę dobrymi chęciami?!
Tym samym odwzajemnił gest lwicy, która jednakże się starała, za co nie mógł w żaden sposób jej winić. Następnie, wciąż czując w swym jestestwie gorzki posmak zawodu, nagle posłyszał owe słowa. Które uświadomiły ich dwójkę o więzach krwi, jakie nierozerwalnie ich łączyły. Co też białolicy skwitował szybkim ożywieniem, które bardzo prędko wybudziło go z owej zapaści w jakiej chwilę wcześniej się pogrążył. I trzeba było przyznać, iż ten sam szaman, jakiego znała obecna tu lwica. Który do tej pory bez najmniejszego problemu, niczym liść na wietrze, zawsze znajdował odpowiednie słowa w danej sytuacji. Tym razem zaniemówił na dobre, aż pomiędzy nimi wszystkimi zagościła niezręczna cisza. W końcu nie co dzień spotyka się własnego syna, którego poznajesz w takich a nie innych okolicznościach – Chylę czoło Thabo – odparł stoickim tonem, czując jednocześnie jak to dziwnie brzmiało w jego myślach, zanim to wszystko wypowie na głos – Na kaskadzie wykazałeś się prawdziwie zdrowym rozsądkiem. Jestem dumny z tego, iż kogoś takiego mogę nazywać synem. – Kontynuował, równocześnie obdarowując młodziana nieco pogodniejszym wyrazem pyska, na jaki w obecnym stanie białolicy potrafił się zdobyć. Ponadto należało mu się to, choćby zaraz po tym, kiedy wyładował na nim całą nagromadzoną w sobie frustrację – Choć w pełni zrozumiem oraz uszanuję twoją decyzję, jeżeli nie będziesz widział we mnie ojca. W końcu rychło w czas poznajesz swego staruszka. – Po czym zamilczał, ciekaw tego, jak tamten zareaguje oraz czy samemu nie strzelił jakiejś gafy. W końcu białofutry musiał przetrawić tyle wrażeń naraz, w tym całkowicie nowych oraz do tej pory mu nieznanych. Między innymi ojcostwo.
Co zaś tyczyło się sprawy drugiego, który postanowił rzucić się na niego. Białolicy nie odparł nic, po prostu ignorując owe zagadnienie, jakie w chwili poznania syna, straciło na swej mocy. Jedynie świeża rana na boku pyska szamana, mogła świadczyć o tym, iż młodzian mówił prawdę.
. Everything you see has its roots in the unseen world.
~ Voice ~
Obrazek
~ Theme ~

The forms may change, yet the essence remains the same.
.

Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2882
Kontakt:

#39

Post autor: Mistrz Gry » 08 kwie 2021, 17:10

Nim jednak wasz smak wolności został przypieczętowany, a burza trwała w najlepsze, coś spośród mroku wyłoniło się jeszcze. Co to było? Demonów dziesięć. Uciekały przed furią niebios niczym oszalałe. Błyskało i hukało, a wy wcale nie odeszliście daleko, gdyż wichura powiększała się bardzo szybko. 3 latające i 7 naziemnych drapieżników biegło w waszą stronę, lecz ktoś ewidentnie skupił ich uwagę. Ktoś kogo aura już była na tych ziemiach, ktoś kto w kamiennym kręgu, sam na swoje życzenie się zjawił, a potem się wyrzekł tego w imię własnych idei. Było uciekać póki ziemia przeklęta nie zaczęła toczyć boju z mocą czystą i prawą, teraz było za późno, aby naprawić swe błędy, a śledztwo prowadzone w żaden sposób nie osłabiło, sił nieczystych... Teraz uciekają przed losem gorszym od śmierci, w prędkością szybszą niż wam to przychodzi do głowy. Jednak coś, jak wspominałem wcześniej, skupiło ich uwagę, a tego skutkiem był atak na was. Latające trzy stwory na czarnym niebie, gdzie ich sylwetki były widziane tylko na tle błyskawic, a 7 już docierało do was. Ucieczka, nie możliwa, ale czy na pewno? Czy przeznaczenie, będzie łaskawe i drugi raz oszczędzi życie lwów, a może zabierze je ze sobą, razem do otchłani, gdzie spędzą całą wieczność. Tego nie wie nawet narrator, na to miast wie, że gniew przodków dotyka wszystkich nieczystych, bez wyjątku.


@Elandir @Nuzira @Thabo
"Nie należy martwić się tym jak wolno idzie wątek, należy cieszyć się tym jak ciekawie rozwija się fabuła"
Lista NPC

Awatar użytkownika
Thabo
Posty: 215
Gatunek: Lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 12 lip 2020
Zdrowie: 100
Waleczność: 30
Zręczność: 50
Percepcja: 40
Kontakt:

#40

Post autor: Thabo » 08 kwie 2021, 18:41

I faktycznie coś ich łączyło. Jednak pamiętając jeszcze Leona jako niby swego ojca, który potem gdzieś zniknął, w życiu nie przypuszczał iż kiedyś okaże się, że tak naprawdę nie był jego potomkiem a właśnie Elandira. Aczkolwiek w tym momencie Thabo nie myślał o przeszłości, tylko skupił się na tu i teraz. Toteż kiedy białolicy odparł, że jest z niego dumny, poczuł się naprawdę dobrze i dowartościowany podszedł nieco bliżej.
- Lepiej późno niż wcale, tato... - odparł na jego kolejne słowa, ale nawet dobrze nie skończył kiedy stało się coś nieprzewidzianego. To znaczy w tym, że ta straszna burza z nad kaskady w końcu ich dogoniła, nie było nic dziwnego. Lecz pędzące prosto na nich zmory, już tak. Zatem gdy tylko młody szkarłatny zauważył je kątem oka, odwrócił się szybko za siebie i cofając ku matce, zawołał.
- Właśnie przed tym uciekaliśmy... tylko wtedy nie było tych stworów!!!
Wypowiadając swoje słowa, już myślał o ucieczce lecz skoro zjawy były na tyle blisko iż nie było to możliwe, tracił tylko czas. No ale cóż, taki był. Niezależnie jak ciężko było on zawsze próbował nie tracić nadziei. Jednak czy teraz to wystarczy? Nie miał bladego pojęcia...

@Nuzira @Elandir

Odpowiedz

Wróć do „Nadrzecze”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości