Szczelina

[Mistrz Gry]

Szakal odwrócił się we wskazanym kierunku, niejako rad, że nie musi zwracać uwagę na leżącą na podłożu ofiarę. Zdecydowanie wolał mieć oko na ewentualnych żywych przeciwników - z tymi przynajmniej wiedział co rozbić.
Potrząsnął jeszcze kilka razy łbem, by pozbyć się bliżej niedookreślonego uczucia dziwności, które wywołała aktywacja wykonanego przez fenkę naszyjnika, po czym wytężył swe zmysły wpatrując się w dal.
Szamanka tym czasem zajęła się sprawami właściwymi jej profesji, czyli pobłogosławieniem kultyście na jego ostatnią drogę. Oraz upewnieniem się, że ten na pewno nią podąży...
Natomiast gdy duch opuścił już ziemską powłokę, postanowiła wykorzystać tąże w dość specyficzny sposób.
Wiszący nad całą sceną Sauti z lekkim zdziwieniem spoglądał na rozgrywającą się przed nim scenę. Z początku nie był pewien, jaki efekt pragnie uzyskać lisiczka, kąpiąc się we krwi pokonanego wroga (w końcu nie wyglądała na wojowniczkę hołdującą tego typu tradycji, jak również nie znajdowali się w sytuacji która wymagała pozyskiwania wilgoci z aż tak specyficznych źródeł - szczególnie że walory odżywcze materii pochodzącej od stworzenia przeżartego ciemnymi siłami raczej nie były najlepsze), jednak gdy ta zabrała się za mazianie zaskoczonego tym faktem szakala, w jego umyśle pojawiło się pewne skojarzenie. Wojownicy Kompanii mieli w zwyczaju, zwłaszcza przed operacjami które wymagały pewnej dozy skrytości, wcierać w swoje futra mieszaniny ziół i innych dziwnych przygotowywanych przez medyków specyfików, a to w celu zamaskowania swojego zapachu.
Sam w życiu (ani po nim, jak widać) nie pomyślał by o przeniesieniu tej idei do spektrum duchowego, ale, przynajmniej wedle jego ubogiej wiedzy z tej dziedziny, miało to szansę działać. Tym bardziej, że mimo połączenia z niesionym przez szamankę artefaktem, sam był wstanie zauważyć pewne zmiany...
- Hmm... ciekawy koncept... - stwierdził, podlatując do stojących obok siebie psowatych.
- I nie, nie wydaje mi się... To znaczy nie jestem pewien, nie mam zbytniego doświadczenia z tego typu artefaktami, ale zakładam, że ten, utrzymuje go na tym świecie, równocześnie mocno ogranicza jego możliwości - jakkolwiek możliwe jest, iż jestem w błędzie. Natomiast jestem prawie pewien, że im mniej czasu damy mu na, przynajmniej teoretyczną, reakcję, tym lepiej...