Kocia Skała

[Chini]

/sorki że krótko, ale jakoś nie mam pomysłu

I jak teraz podkręcić rozmowę? ...a może by tak Zevran opowiedział co nie co o tamtych hienach, z którymi się przyjaźnił? Warto spróbować!
-Opowiesz mi coś więcej o tych hienach z którymi się kumplowałeś? Jak się poznaliście?

[Nabo]

-...poważnie, burdel, a jeden z najznamienitszych szamanów na Lwiej Ziemi był jego najlepszym klientem- Nabo właśnie kończył tłumaczyć Gambie jak się miała kwestia celibatu w praktyce. Obserwują otoczenie wzrok grubasa natrafił na dwójkę obcych. Jakiś czarnuch i dzieciak, nie czuć było od nich smrodu więc raczej nie byli ze Złej Ziemi. W takim razie można spróbować zagadać.
-Uszanowanko, nazywam się Nabo a to mój uczeń Gamba- lew powitał nieznajomych z szerokim uśmiechem na pysku.
-Zgubiliście rodziców, czy tak po prostu się włóczycie? - dodał żartobliwym tonem.

@Gamba

[Gamba]

-Ha! Łu nus, o rucej łu mni, gdi biłym gównim szamonem ni byo tokich kopotów, gdiż cylybat bił dubrowulny, o rucyj jydno z opci du wybora.- Odpowiedział nauczycielowi, z pogardą dla rozwiązania w kwestii celibatu w tamtym okresie, który został mu opowiedziany.
Szedł cały czas obok Nabo, i podpierał się swoją laską. Co jakiś czas oglądał otoczenie, by przypomnieć sobie, jak te tereny wyglądały za jego czasów. Lecz nie zauważył i tu większej różnicy.
Usłyszawszy, że lew wita się z kimś, natychmiast przywołał się do porządku.
-Witojcie.-Powiedział i skinął głową na powitanie.

[Chini]

Zanim Zevran zdążył jakkolwiek zareagować czy odpowiedzieć na pytanie Chiniego, pojawili się nieznajomi. W pierwszej chwili trochę się przestraszył bo był zajęty węszeniem czegoś do zjedzenia i nie spodziewał się że ktoś jeszcze może się tu kręcić. Młody zobaczył trochę otyłego lwa, który wyglądał na przyjaznego, a zaraz za nim... A co to takiego? Jego pełne zdziwienia oczy powędrowały prosto na goryla. Widział w życiu różne zwierzęta, ale tego czegoś jeszcze nigdy nie miał okazji spotkać.
-Cześć? - powiedział nieśmiało i trochę przestraszony, ale potem uspokoił się bo obcy nie wyglądali jakby mieli złe zamiary. Poza tym ciemny był w pobliżu więc nawet jeśli, to by go obronił, prawda? - Jestem Chini - przedstawił się. - Raczej to drugie, szukamy czegoś do jedzenia.

[Zevran]

- W zasadzie to przez...
Zevran nie skończył, strzygąc uchem na jeden z najbardziej niepożądanych przez niego hałasów - ktoś się zbliżał. Momentalnie się spiął, już mając zamiar uciekać znów za skałę by się ewentualnie schować i przeczekać, bo pewnie znów ktoś przyszedł się napić z wodopoju. Swoją drogą woda zaczynała mu trochę śmierdzieć, czy mu się zdawało?
W każdym razie długo czekać z Chinim nie musieli, a że za długo się zastanawiał to bach! konfrontacja. Na ucieczkę było już za późno, lew i jakaś strasznie duża małpa, no to ładnie się wkopał. Nie miał pojęcia jak zareagować by jakoś się z tej sytuacji wywinąć, więc z początku tak stał ni w pięć ni w dziesięć, z trochę otwartym pyskiem, analizując zdarzenie jakie nastąpiło.
- My, ja... no więc...
Zaciął się odrobinę, gdzieś styki nie dochodziły, szczególnie jak przyszło mu się zastanowić co do tego, dlaczego ta małpa jest i dlaczego taka jest i w zasadzie co robi z tym lwem, przecież to nie trzymało się kupy w ogóle. Na jego szczęście Chini był jakiś bardziej wyluzowany, może nawet nieprzyzwoicie, w końcu był... no niedorosły, prawda?
- Jesteśmy tutaj przypadkiem.
Skłamał. Był tutaj dlatego, bo to miejsce wydawało się być w porządku, przecież przyszli tutaj z intencją upolowania czegoś skromnego, na życzenie młodzika w zasadzie, bo Zevran był gotowy porzucić plan posiłku i czmychnąć przy okazji.

[Nabo]

-A więc przypadkiem szukacie tutaj jedzenia...- grubas zrobił podejrzliwą minę a po chwili jego pysk wyżywił się w miłym uśmiech.
-Cóż, nie mnie to oceniać, sam lubię sobie podjeść- dodał wesoło, po czym klepnął się w swój dość pokaźny bęben.
-W każdym razie dobrze trafiliście, bo na Lwiej Ziemi mamy tego sporo. Jeżeli chcecie mogę was zaprowadzić...-urwał bo do jego nozdrzy dotarł niewyobrażalny smród.
-Przodkowie...co tak daje?-dodał, po czym zawiesił wzrok na dwójce nowych.
-Jako miejscowy medyk muszę to sprawdzić, przejdziecie się ze mną i Gambą? - zapytał, po czym zaczął wodzić wzrokiem po okolicy w poszukiwaniu prawdopodobnego źródła smrodu.

[Chini]

Tym razem ze zdziwieniem popatrzył na Zevrana. Jakoś dzwinie się zachowuje... Jak zobaczył lwicę, od razu się ukrył - no dobra to jeszcze zrozumie, ale teraz się trochę zaskoczył. Zevran zesztywniał, widać było po nim że strach go paraliżuje. Po co mówi nieprawdę? Chini odnosił chwilowo wrażenie że sam jest odważniejszy niż wyraźnie starszy, ciemny lew. Może to zaleta, a może jest poprostu czasami zbyt pewny siebie?
-Wszystko w porządku? - Zapytał delikatnie, chcąc aby starszy się trochę uspokoił.
Lwia ziemia... Coś mu to mówiło. No tak, przecież kiedyś spotkał taką jedną, która mu trochę o niej opowiedziała, ale jakoś nigdy nie zwracał uwagi na to gdzie właśnie się znajduje ani nikt mu tego nie powiedział. Może właśnie zjadował się niedaleko terenu o którym mówiła Jasmin? Skoro trafili na nich akurat mili (a przynajmniej jak narazie dawali takie wrażenie) goście, to można chyba im zaufać i niech prowadzą. W końcu obcy lew wspomniał że mają dużo jedzenia, więc raczej Zev nie będzie musiał martwić się o to czy wolno im w tym miejscu polować.
-Skoro mówisz, że macie tam jedzenie którym możecie się podzielić, to chętnie się przejdziemy! - odpowiedział oblizując się. - prawda? - zapytał uśmiechając się do ciemnego.
Fakt, zaczęło tutaj trochę nieprzyjemnie pachnieć i jakoś pusto wokół.
Informacja o tym że grubasek jest medykiem jeszcze bardziej utwierdziła go w tym, że warto mu zaufać.
-Sam jestem ciekaw... Sprawdźmy to!

[Zevran]

Lwiej ziemi, Zevran trochę zachłysnął się własnymi myślami na ten temat. Obce stado, no to ładnie, znaczy wiedział, że tutaj jest jakieś stado, w końcu tereny były, nawet jeśli trochę niedbale, oznaczone, ale część jego mózgu starała się najwyraźniej tę sprawę zatuszować, zamazać, w końcu mieli być tutaj tylko na chwilę, przekąsić coś drobnego, by nie wzbudzać sensacji i tyle.
Za to teraz został trochę zbity z tropu. Co on taki wesoły? Wesoły grubasek, no chyba faktycznie na tej lwiej dobrze karmią skoro tak mu się przybrało na wadze. Mniejsza z tym. Śmierdziało okropelnie, teraz już był pewien, ze to z tego jeziora. Ciekawe czy tamta lwica co była wcześniej też to poczuła czy może jednak wtedy jeszcze nie było tak źle?
Na propozycję zareagował trochę sceptycznie, chyba nie mamy wyjścia, pomyślał, zdążywszy się ugryźć w język zanim powiedział to na głos. To była tylko propozycja. Miejscowy medyk, grubasek, wesołek i najwyraźniej lekkoduch tylko im zaproponował towarzystwo. Co złego mogło się wydarzyć?
Przełknął ślinę zaległą w pysku.
- Przejdziemy.
Rzucił lakonicznie nie chcąc wchodzić w dalszą dyskusję. Skorzystają z zaproszenia, sprawdzą, a potem każdy rozejdzie się w swoją stronę. Uczciwy układ, tak sobie dopowiedział w myślach. Zresztą, lepiej było się zgodzić i być przypadkiem uznanym przez innych za tutejszego niż wzbudzić sensację swoją osobą. O to przecież chodziło.

[Nabo]

Nabo, zeskanował Zevrana badawczym spojrzeniem, żeby upewnić się, czy aby na pewno wszystko z nim w porządku. W końcu nawet ten mały się o niego martwił.
-O ile grubas wszystkiego nie zjadł, to powinniśmy coś tam mieć- odparł wesołym głosem, po czym ogarnął wzrokiem swoją wesołą kompanię.
-Podoba mi się twój entuzjazm młody- zwrócił się do Chiniego, po czym obdarzył Zevrana krytycznym spojrzeniem.
-Wiesz, mógłbyś się od niego uczyć- powiedział w dość żartobliwy sposób, po czym dał im znak łbem.
-W takim razie ruszajmy, jeżeli natkniemy się na jakiegoś strażnika, to powiedzcie proszę, ze tym razem to nie ja nabroiłem- dodał, po czym poprowadził ich w kierunku, gdzie jak podejrzewał znajdował się źródło smrodu.

z/t 4x?

[Dabin]

Pełzł nieśpiesznie w kierunku oczka wodnego. Pogoda dopisywała, humor również, miał przecież teraz towarzysza do rozmów. Poprosił niedalekiego kuzyna by opowiedział coś o sobie, zainteresowaniach.
- I oto jesssteśssmy, ciepły głaz i woda, dużo wody a wokół niej zwierzyny. Jesssteś może głodny? - Wpełzł na kamień by rozejrzeć się trochę, językiem badając zapachy unoszące się w powietrzu. Potem swój wzrok skierował na @Sestendelzata