x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Rzeczna Jama
- Hiraeth
- Posty: 341
- Gatunek: fenek
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 13 wrz 2018
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 10
- Zręczność: 21
- Percepcja: 55
- Kontakt:
Re: Rzeczna Jama
Pajonki jak pajonki. Będą na kolacje. Tymczasem fenka wyminęła je nonszalancko, wydostała się na suchy, osłonięty grunt, i zaczęła wylizywać futerko, żeby się osuszyć po nędznych próbach sforsowania rzeki. Będzie musiała się zastanowić przez noc, jak się do tego zabrać. Ekwipunek również suszył się tuż obok. Całe szczęście nie odpłynął z nurtem.
Skoro przy brodzie nikogo nie ma, może spotkam kogoś w niższym biegu rzeki? - zastanawiała się lisiczka, chrupiąc pająka, który się akurat napatoczył.
Zobaczymy, co przyniesie jutrzejszy dzień.
Hiraeth zwinęła się w kłębek, i zasnęła.
Skoro przy brodzie nikogo nie ma, może spotkam kogoś w niższym biegu rzeki? - zastanawiała się lisiczka, chrupiąc pająka, który się akurat napatoczył.
Zobaczymy, co przyniesie jutrzejszy dzień.
Hiraeth zwinęła się w kłębek, i zasnęła.
Hiraeth - (z jęz. walijskiego) - tęsknota za domem, do którego nie można już powrócić, za miejscem, które być może nigdy nie istniało; nostalgia; smutek z powodu miejsc utraconych (też: a deep, inborn sence of yearning for a home, a feeling, a place or a person that is beyond this plane of existence)
"Kto ci powiedział, że wolno się przyzwyczajać?
Kto ci powiedział, że cokolwiek jest na zawsze?
Czy nikt ci nie powiedział, że nie będziesz nigdy
w świecie
czuł się jak u siebie w domu?" /S. Barańczak/
"Kto ci powiedział, że wolno się przyzwyczajać?
Kto ci powiedział, że cokolwiek jest na zawsze?
Czy nikt ci nie powiedział, że nie będziesz nigdy
w świecie
czuł się jak u siebie w domu?" /S. Barańczak/
- Hiraeth
- Posty: 341
- Gatunek: fenek
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 13 wrz 2018
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 10
- Zręczność: 21
- Percepcja: 55
- Kontakt:
Spała długo, wymęczona nieudaną przeprawą przez rzekę, i całonocnymi rozmowami i obrzędami dobę temu. Jaskinia, którą każdy inny wędrowiec mógłby uznać za nieprzytulną i niesympatyczną, pomijając swoją wilgoć, spełniła swoją rolę, i fenka nie niepokojona spędziła tam całą noc, i kawałek poranka.
O eksterminacji przez nią przeprowadzonej będą opowiadały pająki wiele pokoleń w przód. O ile jakiekolwiek przetrwały. Dawno się tak nie najadła, tak małym nakładem wysiłku.
Dzień zaczynał się całkiem przyjemnie.
Lisiczka przeciągnęła się, doprowadziła do porządku futerko, sprawdziła stan jasnej skórki i innych taszczonych ze sobą precjozów, i mocząc łapki (na szczęście tylko łapki!) wyszła z nadrzecznej jamy.
I zgodnie ze swoimi przemyśleniami z dnia poprzedniego, jako że nie wymyśliła nic ciekawszego, podreptała w dół rzeki.
Oczywiście zerkając od czasu do czasu, czy objawi się jej jakiś cud natury w postaci zwalonego pnia, łączącego oba brzegi.
Z.T.
O eksterminacji przez nią przeprowadzonej będą opowiadały pająki wiele pokoleń w przód. O ile jakiekolwiek przetrwały. Dawno się tak nie najadła, tak małym nakładem wysiłku.
Dzień zaczynał się całkiem przyjemnie.
Lisiczka przeciągnęła się, doprowadziła do porządku futerko, sprawdziła stan jasnej skórki i innych taszczonych ze sobą precjozów, i mocząc łapki (na szczęście tylko łapki!) wyszła z nadrzecznej jamy.
I zgodnie ze swoimi przemyśleniami z dnia poprzedniego, jako że nie wymyśliła nic ciekawszego, podreptała w dół rzeki.
Oczywiście zerkając od czasu do czasu, czy objawi się jej jakiś cud natury w postaci zwalonego pnia, łączącego oba brzegi.
Z.T.
Hiraeth - (z jęz. walijskiego) - tęsknota za domem, do którego nie można już powrócić, za miejscem, które być może nigdy nie istniało; nostalgia; smutek z powodu miejsc utraconych (też: a deep, inborn sence of yearning for a home, a feeling, a place or a person that is beyond this plane of existence)
"Kto ci powiedział, że wolno się przyzwyczajać?
Kto ci powiedział, że cokolwiek jest na zawsze?
Czy nikt ci nie powiedział, że nie będziesz nigdy
w świecie
czuł się jak u siebie w domu?" /S. Barańczak/
"Kto ci powiedział, że wolno się przyzwyczajać?
Kto ci powiedział, że cokolwiek jest na zawsze?
Czy nikt ci nie powiedział, że nie będziesz nigdy
w świecie
czuł się jak u siebie w domu?" /S. Barańczak/
- Yeti
- Posty: 34
- Gatunek: Szympans
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 28 kwie 2020
- Specjalizacja: Rzemieślnik poziom 1
- Zdrowie: 95
- Waleczność: 15
- Zręczność: 55
- Percepcja: 34
Yeti wyrzuca 3d100:
41, 66, 48
41, 66, 48
eti znowu przyszła po wiklinę na kosz. Gdy pozyskiwała pierwszy pęd, który z łatwością wypatrzyła ten prawie jej wypadł. Dobrze, że ma tak chwytne palce. Złapała to i znowu do torby. Kończy jej się miejsce w obu torbach więc musi czym prędzej złożyć kosz. Poszła dalej.
Pozyskane: wiklina
//zmiana tematu//
- JieLing
- Posty: 73
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 16 maja 2017
- Specjalizacja: Rzemieślnik poziom 1
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 40
- Zręczność: 60
- Percepcja: 50
- Kontakt:
Samiec szedł podśpiewując sobie po drodze oraz rozglądając się co chwilę czy Ozyrys na pewno za nim idzie. Gdyby ktoś z zewnątrz to widział to mógłby sobie pomyśleć, że Jie właśnie porywa młodego samca. Nie było tak, było o wiele gorzej. Ów samiec miał być właśnie wciągnięty w nałóg i może jeszcze hazard, aby nieco urozmaicić zabawę z marulówką. Wszedł do jamy i stanął na chwilę by jego oczy mogły się przyzwyczaić do pół mroku panującego w niej.
- Jesteśmy - w jamie rozchodził się stęchły zapach, pewnie przez cały alkohol spożyty w niej w ostatnim czasie. Jie podszedł do ściany gdzie miał ułożone legowisko z liści, suchej trawy oraz ogarbowanej skóry, które sam przygotował. Zaraz obok leżały dwie zakorkowane tykwy, samiec poklepał łapą w legowisko na znak, aby Ozyrys usiadł sobie na miękkiej poduszce. Szary pochwycił obie butelki trunku po czym zaproponował jedną młodemu samcowi.
- Spróbuj, tylko może na początek weź mały łyczek - powiedział po czym otworzył swoja butelkę i pociągnął z niej łyka.
- Jesteśmy - w jamie rozchodził się stęchły zapach, pewnie przez cały alkohol spożyty w niej w ostatnim czasie. Jie podszedł do ściany gdzie miał ułożone legowisko z liści, suchej trawy oraz ogarbowanej skóry, które sam przygotował. Zaraz obok leżały dwie zakorkowane tykwy, samiec poklepał łapą w legowisko na znak, aby Ozyrys usiadł sobie na miękkiej poduszce. Szary pochwycił obie butelki trunku po czym zaproponował jedną młodemu samcowi.
- Spróbuj, tylko może na początek weź mały łyczek - powiedział po czym otworzył swoja butelkę i pociągnął z niej łyka.
-
Ozyrys
- Posty: 194
- Gatunek: Panthera leo
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 23 gru 2019
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 55
- Zręczność: 65
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Jie nie musiał się oglądać, Ozyrys dreptał raźnie tuż za nim, a czasem nawet zrównywał się z nim, idąc ramię w ramię. Wizja spróbowania czegoś nowego, a także odpoczynek w czyjejś przytulnej grocie, wydawała mu się bardzo przyjemną perspektywą. Przyjemną i intrygującą. On sam nie uważał, by różowonosy chciał wyrządzić mu jakąś krzywdę. A zresztą, gdyby nawet tak było, był w stanie już stanąć do walki i bić się zaciekle aż do samego końca, ponieważ wreszcie miał ku temu odpowiednie warunki. Co do samej libacji, hazardu i innych deprawujących rzeczy - za młodu zostały wpojone niebieskookiemu pewne zasady, których mimowolnie przestrzegał, nawet gdyby nie chciał i się przed tym wzbraniał. Mógł czegoś spróbować, mógł coś przetestować, zobaczyć, ale pod jednym warunkiem. Że zachowa umiar. To będzie mu szczególnie przyświecać dzisiejszemu wieczorowi. Chciał zaspokoić ciekawość i fascynację, liczył się z każdą możliwą konsekwencją.
Wszedł do jamy i stanął pod jedną ze ścian. Faktycznie śmierdziało stęchlizną, ale to raczej nie było spowodowane alkoholem, a wodą, która tutaj spływała z Rzeki Królów i tworzyła sporej wielkości oczko. Po chwili już przyzwyczaił się do wszechobecnej wilgoci i zajął miejsce na własnoręcznie zrobionym legowisku złotookiego. Chwycił podstawioną butelkę i popatrzył, jak Jie się z nią obchodzi. Tylko jeden łyk? Odkorkował tykwę i zaciągnął się aromatem. Odstawił szybko naczynie i kichnął potężnie w przeciwległy kąt. Już sam zapach otumaniał jego węch, w przeciwieństwie do zapachu jamy. Raz kozie śmierć. Posłuchał wskazówek samca i zaczerpnął z drewnianej butelki. Wykrzywiło mu mordę do granic możliwości, a przez jego ciało przeszedł spory dreszcz. Mlasnął raz, drugi, trzeci. Faktycznie, prócz gorzkiego posmaku dało się też wyraźnie wyczuć marulę. To go zachęciło do drugiego, większego łyku.
- Jestem ciekawy, jak to smakuje z innych owoców. Albo z tego, co nazwałeś ryżem. - wrócił do ich wcześniejszej rozmowy, przy rzece. Napitek jeszcze nie zaczął działać na jego organizm. - Opiszesz mi, jak wygląda proces powstawania tego trunku? Będę bardzo wdzięczny.
Wszedł do jamy i stanął pod jedną ze ścian. Faktycznie śmierdziało stęchlizną, ale to raczej nie było spowodowane alkoholem, a wodą, która tutaj spływała z Rzeki Królów i tworzyła sporej wielkości oczko. Po chwili już przyzwyczaił się do wszechobecnej wilgoci i zajął miejsce na własnoręcznie zrobionym legowisku złotookiego. Chwycił podstawioną butelkę i popatrzył, jak Jie się z nią obchodzi. Tylko jeden łyk? Odkorkował tykwę i zaciągnął się aromatem. Odstawił szybko naczynie i kichnął potężnie w przeciwległy kąt. Już sam zapach otumaniał jego węch, w przeciwieństwie do zapachu jamy. Raz kozie śmierć. Posłuchał wskazówek samca i zaczerpnął z drewnianej butelki. Wykrzywiło mu mordę do granic możliwości, a przez jego ciało przeszedł spory dreszcz. Mlasnął raz, drugi, trzeci. Faktycznie, prócz gorzkiego posmaku dało się też wyraźnie wyczuć marulę. To go zachęciło do drugiego, większego łyku.
- Jestem ciekawy, jak to smakuje z innych owoców. Albo z tego, co nazwałeś ryżem. - wrócił do ich wcześniejszej rozmowy, przy rzece. Napitek jeszcze nie zaczął działać na jego organizm. - Opiszesz mi, jak wygląda proces powstawania tego trunku? Będę bardzo wdzięczny.
- JieLing
- Posty: 73
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 16 maja 2017
- Specjalizacja: Rzemieślnik poziom 1
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 40
- Zręczność: 60
- Percepcja: 50
- Kontakt:
Ciche odetchnięcie sugerujące zadowolenie rozległo się echem po jamie. Zaraz po tym nadeszła cisza i słychać było jedynie kapiąca wodę z małego stalaktytu wiszącego z sufitu do jeziorka znajdującego się metr albo dwa od nich. Jie z wyczekiwaniem patrzył jak Ozyrys czai się, aby skosztować alkoholu. Reakcje młodego samca były na tyle ciekawe, że bawiło to szarego. Dziwne miny jakie pojawiły się na pysku brązowego doprawiły Linga do takiego śmiechu, że aż się biedak popłakał.
- Mówiłem, małe łyczki - rzucił w jego stronę wycierając łezkę kręcącą się w kąciku jego oka.
- I mam nadzieję, że jadłeś coś w ciągu godziny, picie na pusty żołądek jest dość... dobijające - może zapomniał mu wcześniej o tym wspomnieć, a może liczył na to, że będzie śmiesznie jak Ozyrys opije się na pusty żołądek i mu alkohol lepiej siądzie. Chociaż perspektywa wymiocin w legowisku nie cieszyła go za bardzo.
- Cóż to kwestia preferencji, jednemu smakuje to a drugiemu tamto. Trzeba spróbować, żeby wiedzieć czy ci smakuje. - odpowiedział najbardziej elokwentnie jak umiał.
- Sam proces różni się od składników i rodzaju trunków, ale głównie mieszasz starte owoce, ryż lub inny składnik z cukrem i wodą po czym wstawiasz to w chłodne i ciemne miejsce, gdzie zachodzi proces zwany fermentacją. Zwykle trwa to około czternastu dni, ale to również zależy od rodzaju trunku - jego odpowiedź była tak wyczerpująca, że aż zaschło mu w gardle, pociągnął więc kolejny łyk z butelki po czym mlasnął ze dwa razy.
MG wykonuje test krzepy (Mod. -10)
Interpretacja rzutów: 2 sukcesy
- Mówiłem, małe łyczki - rzucił w jego stronę wycierając łezkę kręcącą się w kąciku jego oka.
- I mam nadzieję, że jadłeś coś w ciągu godziny, picie na pusty żołądek jest dość... dobijające - może zapomniał mu wcześniej o tym wspomnieć, a może liczył na to, że będzie śmiesznie jak Ozyrys opije się na pusty żołądek i mu alkohol lepiej siądzie. Chociaż perspektywa wymiocin w legowisku nie cieszyła go za bardzo.
- Cóż to kwestia preferencji, jednemu smakuje to a drugiemu tamto. Trzeba spróbować, żeby wiedzieć czy ci smakuje. - odpowiedział najbardziej elokwentnie jak umiał.
- Sam proces różni się od składników i rodzaju trunków, ale głównie mieszasz starte owoce, ryż lub inny składnik z cukrem i wodą po czym wstawiasz to w chłodne i ciemne miejsce, gdzie zachodzi proces zwany fermentacją. Zwykle trwa to około czternastu dni, ale to również zależy od rodzaju trunku - jego odpowiedź była tak wyczerpująca, że aż zaschło mu w gardle, pociągnął więc kolejny łyk z butelki po czym mlasnął ze dwa razy.
MG wykonuje test krzepy (Mod. -10)
Mistrz Gry wyrzuca 3d100:
27, 20, 72
27, 20, 72
Interpretacja rzutów: 2 sukcesy
-
Ozyrys
- Posty: 194
- Gatunek: Panthera leo
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 23 gru 2019
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 55
- Zręczność: 65
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Tak wykręcało mu mordę, że nawet nie zwracał uwagi, jak Jie drze z niego łacha. Dopiero po kilku minutach był w stanie posłać mu w pełni świadome, nienawistne spojrzenie atramentowych ślepi. Chrumknął przy tym donośnie przez nozdrza, dając znać, co sądzi o jego zachowaniu.
- Przecież były małe! - jeśli faktycznie złotooki dobrze przypatrywał się chodzącej guli i branym łykom i uważał je za zbyt duże, syn Setha wolał nie myśleć, jak w jego wykonaniu wyglądałoby wpadnięcie w cug. Zapewne o wiele gorzej niż w wykonaniu Pana Koczka.
- Szczerze mówiąc, to... nie. Nie jadłem już ładny kawałek czasu. Ale trudno, zmienimy nieco kolejność i zapolujemy, jak już wytrzeźwiejemy. - postanowił, dumny z własnego rozumowania, które powoli odbiegało od jakiejkolwiek logiki.
Kiwał głową, słuchając o smakach, gustach i preferencjach. To oczywiste, że każdemu smakowało co innego. Jak by to powiedział typowy Polak - ile ludzi, tyle gustów, ile kobiet, tyle biustów. Z tym, że w ich świecie samice takowych nie posiadały. A właściwie posiadały, tylko zwielokrotnione o jakieś cztery razy. Cóż, przynajmniej nie mogli narzekać.
- Co? I to już, tylko tyle? - zapytał, trochę głośniej niż zamierzał, pretensjonalnym tonem. - Prawdę powiadają, najtrudniejsze zagadnienia wymagają najprostszych rozwiązań. - no bo kto by pomyślał, że w trzech krokach można wykonać tak zaawansowany trunek, będący czymś fenomenalnym dla zwierząt?
- Jakby się nad tym głębiej zastanowić, to chyba w mięsie zachodzi podobny proces, co w tych owocach. No bo zobacz - hieny żrą padlinę i cały czas rechoczą, sępy też żrą padlinę, a potem dziwnie nisko latają nad ziemią. - zapatrzył się na stalagmit, a potem wzorem JieLinga, pociągnął z tykwy kolejnego łyka, porządniejszego niż dotychczas.
MG wykonuje test krzepy (Mod. -10)
Interpretacja rzutów: 0 sukcesów
- Przecież były małe! - jeśli faktycznie złotooki dobrze przypatrywał się chodzącej guli i branym łykom i uważał je za zbyt duże, syn Setha wolał nie myśleć, jak w jego wykonaniu wyglądałoby wpadnięcie w cug. Zapewne o wiele gorzej niż w wykonaniu Pana Koczka.
- Szczerze mówiąc, to... nie. Nie jadłem już ładny kawałek czasu. Ale trudno, zmienimy nieco kolejność i zapolujemy, jak już wytrzeźwiejemy. - postanowił, dumny z własnego rozumowania, które powoli odbiegało od jakiejkolwiek logiki.
Kiwał głową, słuchając o smakach, gustach i preferencjach. To oczywiste, że każdemu smakowało co innego. Jak by to powiedział typowy Polak - ile ludzi, tyle gustów, ile kobiet, tyle biustów. Z tym, że w ich świecie samice takowych nie posiadały. A właściwie posiadały, tylko zwielokrotnione o jakieś cztery razy. Cóż, przynajmniej nie mogli narzekać.
- Co? I to już, tylko tyle? - zapytał, trochę głośniej niż zamierzał, pretensjonalnym tonem. - Prawdę powiadają, najtrudniejsze zagadnienia wymagają najprostszych rozwiązań. - no bo kto by pomyślał, że w trzech krokach można wykonać tak zaawansowany trunek, będący czymś fenomenalnym dla zwierząt?
- Jakby się nad tym głębiej zastanowić, to chyba w mięsie zachodzi podobny proces, co w tych owocach. No bo zobacz - hieny żrą padlinę i cały czas rechoczą, sępy też żrą padlinę, a potem dziwnie nisko latają nad ziemią. - zapatrzył się na stalagmit, a potem wzorem JieLinga, pociągnął z tykwy kolejnego łyka, porządniejszego niż dotychczas.
MG wykonuje test krzepy (Mod. -10)
Mistrz Gry wyrzuca 3d100:
62, 67, 65
62, 67, 65
Interpretacja rzutów: 0 sukcesów
- Mistrz Gry
- Posty: 2882
- Kontakt:
@Ozyrys i @JieLing pili trunek w którym rzeczywiście była marula. Nawet więcej, była jednym ze składników tej nie znanej wam substancji. Jednak dopiero teraz powoli zaczęły pojawiać się skutki jej zażycia. Na początku standardowo zaczęło robić się wam ciepło i miło. Jednak ich rozum zaczynał mieć problemu z odbieraniem bodźców tego świata. Na początku wszystko stawało się przyćmione, nieinteresujące, zwyczajne, nudne i oklepane. Jednak gdy ich spojrzenia trafiały na siebie, coś tam zaczęło się rodzić, powolutku i niewinnie. Zaczęli w swoim kompanie na przeciwko widzieć to co utracił świat, wydawało wam się, że siedząca naprzeciwko wam osoba była niezwykle intrygująca oraz wyjątkowa. Ciężko było skupić się im na czymkolwiek innym. Krew zawrzała, a serce dwójki samców zaczęło powoli łomotać coraz szybciej i mocniej. Choć rozum, który z całych sił próbował walczyć z tą substancją, nie dawał za wygraną, chociaż pierwszą walkę przegrał sromotnie.
JieLing otrzymuje status: "Efekt Mikstury Miłosnej" na 3 posty
Ozyrys otrzymuje status: "Efekt Mikstury Miłośnej" na 7 postów
JieLing otrzymuje status: "Efekt Mikstury Miłosnej" na 3 posty
Ozyrys otrzymuje status: "Efekt Mikstury Miłośnej" na 7 postów
"Nie należy martwić się tym jak wolno idzie wątek, należy cieszyć się tym jak ciekawie rozwija się fabuła"
Lista NPC
Lista NPC
- JieLing
- Posty: 73
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 16 maja 2017
- Specjalizacja: Rzemieślnik poziom 1
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 40
- Zręczność: 60
- Percepcja: 50
- Kontakt:
Trunek, który pili okazał się nie czystą marulówką, a jedynie tanią podróbka, to tak jak wypić napój pomarańczowy zamiast soku 100%, niby nie duża, ale niektórym robi różnicę. Jie jednak miał to gdzieś, wymienił się za nią za kilka prostych składników rzemieślniczych z jakimś pawianem, którego znalazł gdzieś nieopodal, nie zakładał więc, że jest to przedni towar. Sam pawian wyglądał nieco podejrzanie i ciągle się rozglądał na boki jakby ścigali go windykatorzy za nie spłacony kredyt na mieszkanie. Płyn, który miał być marulówką przyjął się już do organizmu samca i zaczął płatać mu figle. Spojrzał na Ozyrysa, przymrużył oczy, aby go wyraźniej widzieć.
- Wiesz przyjacielu... wyprzystojniałeś przez ten czas - powiedział do niego i wyciągnął łapę w jego stronę, ale powtrzymał się zanim ta dotknęła policzka brązowego. Nie - pomyślał sobie, przecież Ozyrys był o połowę od niego i choć Jie prowadził dość frywolny tryb życia, to miał jakieś zasady. Zamiast tego sięgnął znów po butelkę i pociągnął z niej dwa duże łyki po czym oblizał umoczone w alkoholu wargi.
- Powinniśmy zrobić coś szalonego. Masz jakiś pomysł? - rzucił z wielkim uśmiechem w stronę samca. Spojrzał on na jego mokre od maruli wargi, jego wzrok spoczywał na nich z deczka zbyt długo, ale potrząsł łbem w nadziei, że się opamięta.
- Wiesz przyjacielu... wyprzystojniałeś przez ten czas - powiedział do niego i wyciągnął łapę w jego stronę, ale powtrzymał się zanim ta dotknęła policzka brązowego. Nie - pomyślał sobie, przecież Ozyrys był o połowę od niego i choć Jie prowadził dość frywolny tryb życia, to miał jakieś zasady. Zamiast tego sięgnął znów po butelkę i pociągnął z niej dwa duże łyki po czym oblizał umoczone w alkoholu wargi.
- Powinniśmy zrobić coś szalonego. Masz jakiś pomysł? - rzucił z wielkim uśmiechem w stronę samca. Spojrzał on na jego mokre od maruli wargi, jego wzrok spoczywał na nich z deczka zbyt długo, ale potrząsł łbem w nadziei, że się opamięta.
-
Ozyrys
- Posty: 194
- Gatunek: Panthera leo
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 23 gru 2019
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 55
- Zręczność: 65
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Wszystko, co przed chwilą wypowiedział, cały tabun filozoficznego gadania, poszedł w niepamięć, zarówno u Jie, jak i u niego samego. A przyszło mu to dość łatwo, jako iż złotooki nie skomentował ni słowem tej epopei, jakby rozważnie ją ignorując. Zachwiał się na nogach, zakręciło mu się w głowie, ale to tak, że aż musiał położyć się na skórzanym legowisku. Ale to nie pomogło. Cały świat wirował, przedmioty straciły swoją dawną ostrość, zamieniały się kolorytem. Zamknął oczy i ścisnął powieki, próbując to przeczekać. Nie mógł zebrać myśli, było to dla niego przerażające. Spiął mięśnie, odruchowo, jakby szykując się na atak jakiejś niewidzialnej siły. Ale przecież nic mu tutaj nie zagrażało. Jeszcze. Brał głębokie wdechy i wypuszczał je powoli paszczą, chcąc uspokoić skołatane serducho. Po pięciu, może dziesięciu minutach zatrważającej ciszy, otworzył trzeszcze z powrotem. Świat już nie lawirował tak jak wcześniej, ale i tak jego wzrok nie wrócił do dawnej "świetności". Próbował rozróżniać poszczególne elementy jaskini, to źdźbła wystające z legowiska, to wyprawioną skórę, stalagmit, spadające z niego krople do oczka wodnego, aż ostatecznie zawiesił burzowe tęczówki na kompanie, który przyglądał mu się przez cały ten czas. Ale również był jakiś dziwny. Inny. Patrząc na niego też czuł niepokój. Było to uczucie, którego nigdy do tej pory nie zaznał, toteż nie mógł rozpoznać, co to jest. W połączeniu z wcześniejszymi odruchami i skołowaniem, zaczął robić się coraz bardziej nerwowy. A już zwłaszcza, gdy Jie rzucił w jego stronę parę słów, które kompletnie wybiły go z pantałyku.
- Na Ozyrysa i na Apisa! Czy to aby na pewno miało tak działać? - z tego wszystkiego przywołał nawet dwóch bogów, których przecież wyrzekł się parę miesięcy wstecz. Alkohol był używką, która miała wywoływać przyjemne odczucia, a póki co, było zupełnie na odwrót. Zakorkował tykwę półprzytomnie i odrzucił ją na bok.
- Co właściwie mielibyśmy robić w tym stanie? - wybełkotał, próbując nie patrzeć w oczy JieLinga. Gdy to robił, znowu czuł, jakby miało mu rozsadzić klatkę piersiową.
- Na Ozyrysa i na Apisa! Czy to aby na pewno miało tak działać? - z tego wszystkiego przywołał nawet dwóch bogów, których przecież wyrzekł się parę miesięcy wstecz. Alkohol był używką, która miała wywoływać przyjemne odczucia, a póki co, było zupełnie na odwrót. Zakorkował tykwę półprzytomnie i odrzucił ją na bok.
- Co właściwie mielibyśmy robić w tym stanie? - wybełkotał, próbując nie patrzeć w oczy JieLinga. Gdy to robił, znowu czuł, jakby miało mu rozsadzić klatkę piersiową.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość

















