x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Kąpielisko
Regulamin forum
Teren stada jest strzeżony przez członków stada i stadne NPC. W związku z tym trudno dostać się na niego niepostrzeżenie i należy odczekać 24 h po wejściu żeby opuścić teren stada.
Teren stada jest strzeżony przez członków stada i stadne NPC. W związku z tym trudno dostać się na niego niepostrzeżenie i należy odczekać 24 h po wejściu żeby opuścić teren stada.
-
Danuta
- Posty: 1518
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 19 paź 2015
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 41
- Zręczność: 47
- Percepcja: 67
- Kontakt:
Re: Kąpielisko
Sprawdziła chyba każdy kamień na Lwiej Skale, ale po Tibie nie było ani śladu. Athastana także nie spotkała. Pewnie zaszyli się gdzieś razem w jakimś zakątku w Upendi. Już od dawna ich o o podejrzewała, w końcu kto słyszał żeby stado miało dwójkę kanclerzy? A brak grzywy i krucha sylwetka Atha po ciemku mogłyby sprawiać bardzo mylne wrażenie. Rozważając w myślach rozmyślne trucizny i specyfiki jakie chętnie wypróbowałaby na tej nieodpowiedzialnej dwójce zawędrowała aż na sawannę, mając nadzieję, że może chociaż tam ich znajdzie. W końcu musiała się dowiedzieć od kogoś o co chodzi w całym tym szaleństwie z więźniami, hienami i swędzącym proszkiem. W oddali zauważyła białą sylwetkę. Czyżby to Raisa? Nie wiedziała, co lwica miałaby tu robić, ale skierowała kroki w jej stronę. Szybko jednak zauważyła, że samica jest zbyt szczupła i zaniedbana, więc z pewnością nie była to ona. Od razu przyszło jej na myśl, że nieznajoma musi być chora, żaden inny scenariusz nie wyjaśniał tego obrazu nędzy i rozpaczy jaki przedstawiała.
- Potrzebujesz pomocy? - zapytała prosto z mostu. Nie zamierzała bawić się w babskie kłamstewka w stylu, ach jak ładnie dziś wyglądasz. Biała wyglądała jak chodząca śmierć i nie było sensu temu zaprzeczać.
- Potrzebujesz pomocy? - zapytała prosto z mostu. Nie zamierzała bawić się w babskie kłamstewka w stylu, ach jak ładnie dziś wyglądasz. Biała wyglądała jak chodząca śmierć i nie było sensu temu zaprzeczać.
- Viseria
- Posty: 57
- Gatunek: lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 22 mar 2017
- Waleczność: 30
- Zręczność: 50
- Percepcja: 70
- Kontakt:
Do uszu Viseri już z daleka dobiegł dźwięk kroków. Lwica przerwała picie i skierowała głowę w stronę obcej. Widocznie ta osoba nie starła się skradać i maskować. Nie chodziła też ciężko, co zwykle zwiastuje złość .To dobrze. Może jej nie pożre? Stała tak z podniesionymi uszami próbując ustalić skąd dobiegła ten jakże bez-ogródkowy głos.
- Nee..hkhm to znaczy nie. Dziękuję.- powiedziała cicho. Po tym jak ten dziwny samiec zniknął bez śladu, nie odzywała się do nikogo. A i jeszcze ta niespodziewana dwójka. Wtedy szczególnie starała się zachować ciszę. Zadrżała na samo wspomnienie tamtego strachu.Tak potrzebowała pomocy. Nawet obca lwica od razu to zauważyła.Każdy się nad nią lituje. Może lepiej gdyby sczezła w tych górach.
- Przepraszam, jeśli naruszyłam twój teren- powiedziała wciąż ze schyloną głową. Od lwicy emanowała wręcz pewność siebie i duma. Pewnie była wojownikiem. Lub kimś ważnym. Na pewno nie była niewidoma...
- Nee..hkhm to znaczy nie. Dziękuję.- powiedziała cicho. Po tym jak ten dziwny samiec zniknął bez śladu, nie odzywała się do nikogo. A i jeszcze ta niespodziewana dwójka. Wtedy szczególnie starała się zachować ciszę. Zadrżała na samo wspomnienie tamtego strachu.Tak potrzebowała pomocy. Nawet obca lwica od razu to zauważyła.Każdy się nad nią lituje. Może lepiej gdyby sczezła w tych górach.
- Przepraszam, jeśli naruszyłam twój teren- powiedziała wciąż ze schyloną głową. Od lwicy emanowała wręcz pewność siebie i duma. Pewnie była wojownikiem. Lub kimś ważnym. Na pewno nie była niewidoma...

-
Danuta
- Posty: 1518
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 19 paź 2015
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 41
- Zręczność: 47
- Percepcja: 67
- Kontakt:
Coś dziwnego było w jej sposobie jakim poruszała głową i w całej jej postawie. Czy biała lwica aż tak bała się jej, że stała z pochylonym łbem zamiast spojrzeć jej w oczy? Może ktoś źle ją traktował. Na pewno jakiś samiec, oni są do tego zdolni.
- Ktoś cię skrzywdził? - spróbowała spytać delikatnie, lecz w jej głosie można było wyczuć że z radością wyprułaby temu draniowi flaki.
- Goście są tutaj mile widziani. Czasem aż za bardzo. Praktycznie rzecz biorąc, kręcą się tu najgorsze typy, ale nikomu zdaje się to nie przeszkadzać. Chyba że masz ochotę wykonać jakiś zamach stanu hmm...? Chociaż szczerze mówiąc nie wyglądasz jakbyś mogła zamordować coś większego od głodnego szczura. - rzekła z uśmiechem.
- Zapomniałabym się przedstawić, jestem Danusia. - wciąż uważała, że białej przydałaby się pomoc medyczna, ale przecież nie będzie jej leczyła na siłę.
- Ktoś cię skrzywdził? - spróbowała spytać delikatnie, lecz w jej głosie można było wyczuć że z radością wyprułaby temu draniowi flaki.
- Goście są tutaj mile widziani. Czasem aż za bardzo. Praktycznie rzecz biorąc, kręcą się tu najgorsze typy, ale nikomu zdaje się to nie przeszkadzać. Chyba że masz ochotę wykonać jakiś zamach stanu hmm...? Chociaż szczerze mówiąc nie wyglądasz jakbyś mogła zamordować coś większego od głodnego szczura. - rzekła z uśmiechem.
- Zapomniałabym się przedstawić, jestem Danusia. - wciąż uważała, że białej przydałaby się pomoc medyczna, ale przecież nie będzie jej leczyła na siłę.
- Viseria
- Posty: 57
- Gatunek: lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 22 mar 2017
- Waleczność: 30
- Zręczność: 50
- Percepcja: 70
- Kontakt:
Potrząsnęła głową i odetchnęła. Nieznajoma chyba się jeszcze nie zorientowała.
- Nie skądże! Żadnych zamachów... A On? On miał prawo odejść. W końcu kto chciałby być z tak wadliwym egzemplarzem- powiedziała unosząc łeb. W jej oczach pojawiły się łzy lecz lwica nie rozpłakała się. Była na siebie zła. Nathin sprowadził ją w dół góry i kiedy już nie miała pojęcia gdzie jest, zaufała mu, on ją zostawił. Jak zwykle. Nie powinna mu nigdy zaufać. A czy mogła zaufać nieznajomej? Wydawało się, że chce pomóc.
- Jeszcze nigdy nic nie zabiłam. Ostatnie mięso jadłam gdy mam jeszcze żyła.- wyznała. Głupia! Teraz wyszło, że się użala.
-A ja jestem Vis. To znaczy Viseria.- szepnęła zawstydzona swoim zachowaniem. Po prostu znajdzie jakąś wydoką skałę i się z niej rzuci. Rozpędzone stado brzmi za boleśnie.
- Nie skądże! Żadnych zamachów... A On? On miał prawo odejść. W końcu kto chciałby być z tak wadliwym egzemplarzem- powiedziała unosząc łeb. W jej oczach pojawiły się łzy lecz lwica nie rozpłakała się. Była na siebie zła. Nathin sprowadził ją w dół góry i kiedy już nie miała pojęcia gdzie jest, zaufała mu, on ją zostawił. Jak zwykle. Nie powinna mu nigdy zaufać. A czy mogła zaufać nieznajomej? Wydawało się, że chce pomóc.
- Jeszcze nigdy nic nie zabiłam. Ostatnie mięso jadłam gdy mam jeszcze żyła.- wyznała. Głupia! Teraz wyszło, że się użala.
-A ja jestem Vis. To znaczy Viseria.- szepnęła zawstydzona swoim zachowaniem. Po prostu znajdzie jakąś wydoką skałę i się z niej rzuci. Rozpędzone stado brzmi za boleśnie.

-
Danuta
- Posty: 1518
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 19 paź 2015
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 41
- Zręczność: 47
- Percepcja: 67
- Kontakt:
W oczach samicy momentalnie rozbłysła żądza mordu.
- Miał prawo? Ciekawe kto mu dał prawo krzywdzić i porzucać bezbronne samice?! Nigdy nie mów w ten sposób. Nie jesteś przedmiotem, który traci wartość kiedy ma wady i nie pozwól nikomu sobie tego wmówić. Co prawda nie znam tego delikwenta, ale z daleka śmierdzi bezrozumnym łajdakiem. - wyrzuciła z siebie wraz z całą falą oburzenia dla całego męskiego rodu. W dziewięciu przypadkach na dziesięć widząc samicę w złym stanie można być pewnym, że ten los zgotował jej jakiś zapatrzony w siebie samiec.
- To znaczy kiedy? - spytała, choć mogła domyślić się, że nie była to kwestia godzin ani dni.
- Zaraz ci coś wykombinujemy. - zapewniła, choć szczerze powiedziawszy nie sądziła, że byłaby w stanie polować. Co prawda była już przytomna i nie łupała jej głowa, lecz wciąż była dość słaba.
- Naszła mnie ochota na miód. Taki słodki i lepki, może kiedyś próbowałaś. Wiem gdzie go szukać, więc może by tak mały spacerek? - zaproponowała lekkim tonem, by lwica nie odniosła wrażenia, że się nad nią lituje. Właściwie sama też miała w tym interes, bo potrzebowała wzmocnić się po ostatnich przeżyciach.
- Miał prawo? Ciekawe kto mu dał prawo krzywdzić i porzucać bezbronne samice?! Nigdy nie mów w ten sposób. Nie jesteś przedmiotem, który traci wartość kiedy ma wady i nie pozwól nikomu sobie tego wmówić. Co prawda nie znam tego delikwenta, ale z daleka śmierdzi bezrozumnym łajdakiem. - wyrzuciła z siebie wraz z całą falą oburzenia dla całego męskiego rodu. W dziewięciu przypadkach na dziesięć widząc samicę w złym stanie można być pewnym, że ten los zgotował jej jakiś zapatrzony w siebie samiec.
- To znaczy kiedy? - spytała, choć mogła domyślić się, że nie była to kwestia godzin ani dni.
- Zaraz ci coś wykombinujemy. - zapewniła, choć szczerze powiedziawszy nie sądziła, że byłaby w stanie polować. Co prawda była już przytomna i nie łupała jej głowa, lecz wciąż była dość słaba.
- Naszła mnie ochota na miód. Taki słodki i lepki, może kiedyś próbowałaś. Wiem gdzie go szukać, więc może by tak mały spacerek? - zaproponowała lekkim tonem, by lwica nie odniosła wrażenia, że się nad nią lituje. Właściwie sama też miała w tym interes, bo potrzebowała wzmocnić się po ostatnich przeżyciach.
- Viseria
- Posty: 57
- Gatunek: lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 22 mar 2017
- Waleczność: 30
- Zręczność: 50
- Percepcja: 70
- Kontakt:
Spuściła głowę. Była wdzięczna za te słowa, ale nie za bardzo w nie wierzyła. Nie miała żadnej wartości. W jednym nowa znajoma miała rację. Była całkowicie bezbronna. A i Danusia widocznie miała złe przejścia z samcami. Skąd taka nienawiść?
-Wydawał się miły. Poza tym nie myślałam, że mam wybór. -miała wybór. Mogła tam zostać i zamarznąć. Może tak byłoby lepiej.- Nie znam się na relacjach. Oprócz rodziny nigdy nikogo nie poznałam. Byliśmy w górach sami. Woleliśmy się trzymać z dala od innych stad.-mówiła.
- Uhmm... Szczerze? Nie pamiętam... Straciłam rachubę. Ale to było kilka miesięcy temu.- powiedziałą próbując sobie przypomnieć. Zrobiła krok w przód. -Nie naprawdę nie chcę być ciężarem.- powiedziała cicho znów spuszczając głowę.- Tak, znam jego zapach. Matka mi go kiedyś przyniosła. Niestety ja sama nie mogę go zebrać. Nie umiem się wspinać.- i znowu wstyd. Kolejna rzecz w której jest beznadziejna. Nie wiedziała, czy samica nie zauważyła bielma czy może nie chce jej pogrążać. W każdym razie nie może znowu zawieść. ,,Spokojnie idź, jakbyś widziała. Tak jak doszłaś tutaj" myślała starając się nie wspominać wszystkich urazów i stłuczeń, które kolekcjonowała przez ostatni czas samotnej wędrówki. Pokiwała głową na znam zgody i słuchając kroków Datury próbowała iść za nią. Nie powoli jak zwykle tylko tak, jakby była całkiem normalna. Czyli o wiele szybciej niż zwykle. Nie chciała robić za ślimaka.Kierowała się nie tylko słuchem ale i węchem. Dzięki tym zmysłom może uda jej się nie wzbudzać podejrzeń. Viseria szła niepewnie kołysząc ogonem jakby balansowała. Każdy krok poprzedzała maleńkim ruchem łapy jakby chciała zamieść przed sobą ziemię, upewniając się, że nie ma tam przeszkody. Krok, krok, krok... i przechlapane. Biała potknęła się upadła, zarywając pyskiem o podłoże. I nie wstała. Leżała tylko zrezygnowana z mokrym od łez pyskiem. Ta podróż już i tak nie może być bardziej bolesna. Potwierdzały to liczne siniaki i skaleczenia włącznie z tym nowym, z którego zdążyła już sączyć się krew.
- Przepraszam- szepnęła.
-Wydawał się miły. Poza tym nie myślałam, że mam wybór. -miała wybór. Mogła tam zostać i zamarznąć. Może tak byłoby lepiej.- Nie znam się na relacjach. Oprócz rodziny nigdy nikogo nie poznałam. Byliśmy w górach sami. Woleliśmy się trzymać z dala od innych stad.-mówiła.
- Uhmm... Szczerze? Nie pamiętam... Straciłam rachubę. Ale to było kilka miesięcy temu.- powiedziałą próbując sobie przypomnieć. Zrobiła krok w przód. -Nie naprawdę nie chcę być ciężarem.- powiedziała cicho znów spuszczając głowę.- Tak, znam jego zapach. Matka mi go kiedyś przyniosła. Niestety ja sama nie mogę go zebrać. Nie umiem się wspinać.- i znowu wstyd. Kolejna rzecz w której jest beznadziejna. Nie wiedziała, czy samica nie zauważyła bielma czy może nie chce jej pogrążać. W każdym razie nie może znowu zawieść. ,,Spokojnie idź, jakbyś widziała. Tak jak doszłaś tutaj" myślała starając się nie wspominać wszystkich urazów i stłuczeń, które kolekcjonowała przez ostatni czas samotnej wędrówki. Pokiwała głową na znam zgody i słuchając kroków Datury próbowała iść za nią. Nie powoli jak zwykle tylko tak, jakby była całkiem normalna. Czyli o wiele szybciej niż zwykle. Nie chciała robić za ślimaka.Kierowała się nie tylko słuchem ale i węchem. Dzięki tym zmysłom może uda jej się nie wzbudzać podejrzeń. Viseria szła niepewnie kołysząc ogonem jakby balansowała. Każdy krok poprzedzała maleńkim ruchem łapy jakby chciała zamieść przed sobą ziemię, upewniając się, że nie ma tam przeszkody. Krok, krok, krok... i przechlapane. Biała potknęła się upadła, zarywając pyskiem o podłoże. I nie wstała. Leżała tylko zrezygnowana z mokrym od łez pyskiem. Ta podróż już i tak nie może być bardziej bolesna. Potwierdzały to liczne siniaki i skaleczenia włącznie z tym nowym, z którego zdążyła już sączyć się krew.
- Przepraszam- szepnęła.

-
Danuta
- Posty: 1518
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 19 paź 2015
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 41
- Zręczność: 47
- Percepcja: 67
- Kontakt:
Przewróciła oczami, słysząc jej tłumaczenia. Jak widać przeszła pranie mózgu, ale pewnie da się to jeszcze odkręcić. A przynajmniej Danusia się o to postara.
- Najważniejsza zasada nawiazywania relacji - jeśli nie masz pod łapą ostrego kamienia albo trucizny, nie pozwól zbliżyć się na krok żadnemu samcowi, który próbuje omamić cię słodkimi słówkami. - mówiła może zbyt ostro, ale było już za późno na subtelne rady.
- Kilka miesięcy... - wcale jej to nie zdziwiło. Pytanie tylko dlaczego lwica sama nie polowała. Musiała być niesprawna albo chora. Poza dziwnym tikiem kiedy poruszała głową, nie zauważyła nic podejrzanego, a nie mogła przyjrzeć się jej oczom kiedy ciągle pochylała głowę.
- Za to ja umiem. Chodź ze mną to, może się z tobą podzielę. - rzuciła z uśmiechem, mając nadzieję na rozluźnienie atmosfery. Nie udało się. Ruszyła więc przed siebie nie oglądając na Viserię, która i tak zachowywała się jakby się jej bała. Po chwili dopiero odwróciła się i od razu zauważyła sposób, w jaki szła lwica. Nie miała już wątpliwości co dolegało samicy. Rzuciła się w jej stronę, lecz nie zdążyła uratować jej przed upadkiem.
- Nic się nie stało, aż tak mi się nie spieszy. - machnęła obojętnie ogonem.
- Od zawsze jesteś niewidoma? To chyba jakaś plaga w tej okolicy, może jakieś toksyczne wyziewy czy inne licho. Spotkałam już dwójkę jednookich lwów, coś w tym musi być. - zastanawiała się na głos.
- Najważniejsza zasada nawiazywania relacji - jeśli nie masz pod łapą ostrego kamienia albo trucizny, nie pozwól zbliżyć się na krok żadnemu samcowi, który próbuje omamić cię słodkimi słówkami. - mówiła może zbyt ostro, ale było już za późno na subtelne rady.
- Kilka miesięcy... - wcale jej to nie zdziwiło. Pytanie tylko dlaczego lwica sama nie polowała. Musiała być niesprawna albo chora. Poza dziwnym tikiem kiedy poruszała głową, nie zauważyła nic podejrzanego, a nie mogła przyjrzeć się jej oczom kiedy ciągle pochylała głowę.
- Za to ja umiem. Chodź ze mną to, może się z tobą podzielę. - rzuciła z uśmiechem, mając nadzieję na rozluźnienie atmosfery. Nie udało się. Ruszyła więc przed siebie nie oglądając na Viserię, która i tak zachowywała się jakby się jej bała. Po chwili dopiero odwróciła się i od razu zauważyła sposób, w jaki szła lwica. Nie miała już wątpliwości co dolegało samicy. Rzuciła się w jej stronę, lecz nie zdążyła uratować jej przed upadkiem.
- Nic się nie stało, aż tak mi się nie spieszy. - machnęła obojętnie ogonem.
- Od zawsze jesteś niewidoma? To chyba jakaś plaga w tej okolicy, może jakieś toksyczne wyziewy czy inne licho. Spotkałam już dwójkę jednookich lwów, coś w tym musi być. - zastanawiała się na głos.
- Viseria
- Posty: 57
- Gatunek: lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 22 mar 2017
- Waleczność: 30
- Zręczność: 50
- Percepcja: 70
- Kontakt:
Viseria powoli się uspokajała.
- Mają przynajmniej jedno szczęście. Ja nie mam żadnego. Mam tak od zawsze. W górach mi to nie przeszkadzało. Przyzwyczaiłam się. Poza tym tam miałam wsparcie i świetnie znałam teren. Jak byłam mała rodzeństwo zrobiło mi system kamienia znacznikowych, które pomagały mi w znalezieniu drogi do różnych miejsc. Potem już tego nie potrzebowałam. Normalnie potrafię sobie poradzić ale w górach wszystko zamarzło. Kilimandżaro w miejscu gdzie był mój dom stało się niedostępne i bez rodziny nie miałam tam czego szukać. - opowiedziała. Nie wiedziała, że to będzie takie trudne.- A przecież nie wywalałam się tak odkąd byłam kocięciem! Całkowicie nauczyłam sobie z tym radzić. Nie wiem czemu teraz tak jest- zasępiła się. Może to nowe otoczenie? Może głód? Jednak mogło to być spowodowane brakiem pewności u lwicy. Bała się i wmawiała sobie że nie da rady. Była sama. Zmarszczyła brwi.
- Mówiłaś coś o truciźnie? Wszyscy tu maja taką broń? Aż tak tu niebezpiecznie?- pytała zaniepokojona. W sumie przydałaby jej się taka obrona. Coś niewymagające precyzji. Hmmm...musi nad tym pomyśleć.
- Mają przynajmniej jedno szczęście. Ja nie mam żadnego. Mam tak od zawsze. W górach mi to nie przeszkadzało. Przyzwyczaiłam się. Poza tym tam miałam wsparcie i świetnie znałam teren. Jak byłam mała rodzeństwo zrobiło mi system kamienia znacznikowych, które pomagały mi w znalezieniu drogi do różnych miejsc. Potem już tego nie potrzebowałam. Normalnie potrafię sobie poradzić ale w górach wszystko zamarzło. Kilimandżaro w miejscu gdzie był mój dom stało się niedostępne i bez rodziny nie miałam tam czego szukać. - opowiedziała. Nie wiedziała, że to będzie takie trudne.- A przecież nie wywalałam się tak odkąd byłam kocięciem! Całkowicie nauczyłam sobie z tym radzić. Nie wiem czemu teraz tak jest- zasępiła się. Może to nowe otoczenie? Może głód? Jednak mogło to być spowodowane brakiem pewności u lwicy. Bała się i wmawiała sobie że nie da rady. Była sama. Zmarszczyła brwi.
- Mówiłaś coś o truciźnie? Wszyscy tu maja taką broń? Aż tak tu niebezpiecznie?- pytała zaniepokojona. W sumie przydałaby jej się taka obrona. Coś niewymagające precyzji. Hmmm...musi nad tym pomyśleć.

-
Danuta
- Posty: 1518
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 19 paź 2015
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 41
- Zręczność: 47
- Percepcja: 67
- Kontakt:
Słuchała z uwagą Viserii, po części zafascynowana jej historią. Wiele lwich rodzin zapewne porzuciłoby kalekie lwiątko w górach, by pozbyć się problemu, ale jej stado było jak widać inne, słabe jak Lwioziemcy. Pewnie ten fakt właśnie tłumaczył, dlaczego nie dożyli do dzisiejszego dnia.
- Patrząc na ciebie, dziwię się że jesteś w stanie zrobić choćby krok. Same kości, nawet sęp by się nie najadł. - okrążyła lwicę, przyglądając się jej uważnie. Szukała ran czy skaleczeń, których biała mogła nabawić się w trakcie wędrówki.
- Gdyby wszyscy mieli broń, byłaby to najspokojniejsza kraina na świecie. Obecnie ci bez broni muszą obawiać się tych, któzy ją mają. Ale nie martw się, okoliczne lwy to ciepłe kluchy i nic ci nie zrobią, chyba że obawiasz się zaniańczenia na śmierć. - pomyślała o kancelrzu, który przygarniał do stada wszystko co się rusza.
- Chodźmy już, wolę zajadać słodycze niż plotkować na środku sawanny. - ominęła Viserię i stanęła obok. - Trzymaj się mnie, to nie zgubisz drogi. Do lasu jest niedaleko. - zapewniła, czekając na lwicę by ruszyć przed siebie.
ZT?
- Patrząc na ciebie, dziwię się że jesteś w stanie zrobić choćby krok. Same kości, nawet sęp by się nie najadł. - okrążyła lwicę, przyglądając się jej uważnie. Szukała ran czy skaleczeń, których biała mogła nabawić się w trakcie wędrówki.
- Gdyby wszyscy mieli broń, byłaby to najspokojniejsza kraina na świecie. Obecnie ci bez broni muszą obawiać się tych, któzy ją mają. Ale nie martw się, okoliczne lwy to ciepłe kluchy i nic ci nie zrobią, chyba że obawiasz się zaniańczenia na śmierć. - pomyślała o kancelrzu, który przygarniał do stada wszystko co się rusza.
- Chodźmy już, wolę zajadać słodycze niż plotkować na środku sawanny. - ominęła Viserię i stanęła obok. - Trzymaj się mnie, to nie zgubisz drogi. Do lasu jest niedaleko. - zapewniła, czekając na lwicę by ruszyć przed siebie.
ZT?
- Sheila
- Posty: 56
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 15 sty 2019
- Waleczność: 30
- Zręczność: 35
- Percepcja: 55
- Kontakt:
Wreszcie lwiczka doszła na miejsce i usiadła, by nieco odpocząć.
- To tutaj. Na środku będziesz musiał kawałek przepłynąć, ale raczej dasz radę, woda jest spokojna i nie ma krokodyli. Tylko... - zawiesiła na chwilę głos i spojrzała na swoje łapy, jakby coś rozważając. W końcu wzięła głęboki oddech.
- Chciałabym cię dalej odprowadzić, ale nie mogę, bo dzisiaj jest bardzo ważna ceremonia i jako uczennica pierwszego szamana muszę na niej być, żeby mu pomagać. Ale może chciałbyś pójść że mną? To pewnie nie zajmie długo, potem będę mogła cię odprowadzić, a ty poznasz mojego wujka i siostrę i księżniczkę! Wszystkich ci przedstawię! Proszę, zgódź się! - Wlepiła w samca wielkie, proszące oczęta.
@Rudy
- To tutaj. Na środku będziesz musiał kawałek przepłynąć, ale raczej dasz radę, woda jest spokojna i nie ma krokodyli. Tylko... - zawiesiła na chwilę głos i spojrzała na swoje łapy, jakby coś rozważając. W końcu wzięła głęboki oddech.
- Chciałabym cię dalej odprowadzić, ale nie mogę, bo dzisiaj jest bardzo ważna ceremonia i jako uczennica pierwszego szamana muszę na niej być, żeby mu pomagać. Ale może chciałbyś pójść że mną? To pewnie nie zajmie długo, potem będę mogła cię odprowadzić, a ty poznasz mojego wujka i siostrę i księżniczkę! Wszystkich ci przedstawię! Proszę, zgódź się! - Wlepiła w samca wielkie, proszące oczęta.
@Rudy
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość











≈ 










