x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Skalne Półki
Regulamin forum
Kary i negatywne efekty
Kary i negatywne efekty
- To miejsce jest nawiedzone. Istnieje ryzyko napotkania wrogo nastawionych duchów lub złapania choroby duchowej.
- po pustkowiach włóczą się lwy kanibale, które mogą atakować nieostrożnych podróżnych - nie dotyczy stada zamieszkującego w tych terenach
- poruszające się po tym terenie osobniki są wrażliwe na wyczerpanie i odwodnienie - nie dotyczy stada zamieszkującego w tych terenach
- bardzo uboga zwierzyna łowna
Miejsce wyjątkowe
Rzucone tutaj klątwy są o 50% silniejsze.
Skalne Półki
Bliżej kamiennej ściany zładuje się kilka kamiennych półek, które można wykorzystać do odpoczynku lub wspinaczki. Na niektórych leżą resztki kości. Trzeba być ostrożnym aby półka, na której się znajduje ktoś, nie załamała się i nie runęła w dół.
~Nyks
~Nyks
- Sheeba
- Posty: 390
- Gatunek: Lew afrykański
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 22 gru 2013
- Specjalizacja:
- Waleczność: 35
- Zręczność: 55
- Percepcja: 61
- Kontakt:
Czasami los wykazuje się wyjątkowo paskudnym poczuciem humoru. Tak, jak teraz. Jak inaczej można bowiem określić fakt, iż pierwszym miejscem, na jakie natknęła się Sheeba było cmentarzysko?
Wydawać by się jednak mogło, że samica podziela ironiczne poczucie humory kapryśnego losu, bowiem kiedy przechadzała się między wysuszonymi przez słońce kośćmi z jej pyska nie znikał uśmiech. Krzywy i poniekąd złośliwy, ale jednak. Dla przypadkowego obserwatora mogłoby to wyglądać, jakby lwicę cieszył widok zwierzęcych szczątków - bądź jakby kpiła z istot, które spoczywały wśród tutejszych piasków.
Jakiś czas włóczyła się po cmentarzu, zatrzymując się od czasu do czasu by obwąchać jakąś kupkę kości, bądź trącić łapą leżącą pod stopami czaszkę. Wreszcie jednak podróż zaczęła ją nużyć i Sheeba poczęła się rozglądać za miejscem, gdzie mogłaby odpocząć.
Jej uwagę przykuła jedna z niżej położonych skalnych półek. Używając kilku wgłębień skalnych ukształtowanych na podobieństwo stopni wspięła się na nią, by po chwili kręcenia się w kółko ułożyć się możliwie wygodnie, obejmując spojrzeniem zdrowego oka opustoszałą okolicę.
Wydawać by się jednak mogło, że samica podziela ironiczne poczucie humory kapryśnego losu, bowiem kiedy przechadzała się między wysuszonymi przez słońce kośćmi z jej pyska nie znikał uśmiech. Krzywy i poniekąd złośliwy, ale jednak. Dla przypadkowego obserwatora mogłoby to wyglądać, jakby lwicę cieszył widok zwierzęcych szczątków - bądź jakby kpiła z istot, które spoczywały wśród tutejszych piasków.
Jakiś czas włóczyła się po cmentarzu, zatrzymując się od czasu do czasu by obwąchać jakąś kupkę kości, bądź trącić łapą leżącą pod stopami czaszkę. Wreszcie jednak podróż zaczęła ją nużyć i Sheeba poczęła się rozglądać za miejscem, gdzie mogłaby odpocząć.
Jej uwagę przykuła jedna z niżej położonych skalnych półek. Używając kilku wgłębień skalnych ukształtowanych na podobieństwo stopni wspięła się na nią, by po chwili kręcenia się w kółko ułożyć się możliwie wygodnie, obejmując spojrzeniem zdrowego oka opustoszałą okolicę.
- Maer’vu
- Posty: 216
- Gatunek: Lew afrykański
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 01 gru 2016
- Zdrowie: 0
- Waleczność: 0
- Zręczność: 0
- Percepcja: 0
- Kontakt:
Lwica długo nie pobyła sama. Bystry słuch brązowofutrej mógł wychwycić ciche kroki, a po chwili jej oczom ukazał się rosły, choć młody samiec idący pewnym krokiem przez cmentarzysko. Maer'vu właśnie przeprowadzał mały rekonesans. Przed paroma dniami przybył z bratem i Legionem Seta do krainy i teraz Jednooki postanowił się rozejrzeć, poznać najbliższą okolicę, potencjalne zagrożenia i zorientować się, czy jakieś lwy żyją w pobliżu.
Wyglądało na to, że w ostatnim przypadku mu się poszczęściło. Jego oku ukazała się brązowa lwica pokryta bliznami i dziwnymi malunkami, która spoczywała na skalnej półce i obserwowała okolicę. Niewątpliwie, nawet jeśli go nie usłyszała, to z pewnością zobaczyła, więc Maer'vu zdecydował się ruszyć otwarcie wprost ku niej.
Zatrzymał się w odległości kilku kroków od samicy i uważnie jej się przyjrzał, świadom, że zapewne ona lustruje go wzrokiem z równą uwagą. Dopiero teraz zauważył, że jest ślepa na jedno oko.
Los miewa poczucie humoru, pomyślał cierpko.
Chwilę stał w milczeniu, obserwując lwicę, po czym odezwał się swoim niesamowitym głosem:
- Jesteś tu sama? - Słowa były chrapliwe, ale wyraźne, zdawałoby się, że to nie lew przemawia, a demon z czeluści piekieł.
Wyglądało na to, że w ostatnim przypadku mu się poszczęściło. Jego oku ukazała się brązowa lwica pokryta bliznami i dziwnymi malunkami, która spoczywała na skalnej półce i obserwowała okolicę. Niewątpliwie, nawet jeśli go nie usłyszała, to z pewnością zobaczyła, więc Maer'vu zdecydował się ruszyć otwarcie wprost ku niej.
Zatrzymał się w odległości kilku kroków od samicy i uważnie jej się przyjrzał, świadom, że zapewne ona lustruje go wzrokiem z równą uwagą. Dopiero teraz zauważył, że jest ślepa na jedno oko.
Los miewa poczucie humoru, pomyślał cierpko.
Chwilę stał w milczeniu, obserwując lwicę, po czym odezwał się swoim niesamowitym głosem:
- Jesteś tu sama? - Słowa były chrapliwe, ale wyraźne, zdawałoby się, że to nie lew przemawia, a demon z czeluści piekieł.
- Sheeba
- Posty: 390
- Gatunek: Lew afrykański
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 22 gru 2013
- Specjalizacja:
- Waleczność: 35
- Zręczność: 55
- Percepcja: 61
- Kontakt:
Cmentarzysko było ciche, niepokojąco wręcz, tak więc odgłos czyiś kroków szybko przykuł jej uwagę. Odwróciła łeb, przerywając spoglądanie gdzieś na linię horyzontu, by utkwić spojrzenie zdrowego oka w sylwetce lwa, która właśnie pojawiła się w zasięgu wzroku. Z oddali nie dostrzegła co prawda zbyt wielu szczegółów, lecz krótkie obrzucenie samca spojrzeniem wystarczyło, by co nieco zauważyć. Silna sylwetka w połączeniu z przecinającymi ciemną sierść bliznami świadczyła dobitnie o tym, że nieznajomy miał za sobą niejedną walkę. Co samo w sobie było sygnałem, by zachować ostrożność.
Gdy ten ruszył w jej stronę, już na dobre wbiła weń badawcze spojrzenie. Pozornie się nie poruszyła, lecz tak naprawdę powolnym ruchem podciągnęła uprzednio wyciągnięte przed siebie łapy do tułowia, opierając stopy o szorstki kamień, dzięki czemu w razie potrzeby mogłaby szybko odskoczyć. Obserwowała nieznajomego z beznamiętną miną. Jedynie ogon poruszył się raz, czy dwa, obijając się lekko o podłoże.
Kiedy samiec się zatrzymał, by obrzucić ją spojrzeniem, sama uczyniła to samo. Dopiero teraz dostrzegła opaskę na oku. Czy on również został oślepiony? Uderzyło ją, że w gruncie rzeczy byli do siebie dziwnie podobni. Ciemna sierść, blizny, oboje ślepi na jedno oko. Interesujące zrządzenie losu.
Uszy samicy drgnęły, gdy rozbrzmiał głos nieznajomego. Jakaś część jej umysłu zaczęła się zastanawiać, czy rzeczywiście nie patrzy na żywego lwa, tylko jakąś demoniczną zjawę, która nawiedzała ten cmentarz. Inna odrzucała to stanowczo, wyrzucając tej pierwszej głupotę. A jeszcze kolejna przypominała o zachowaniu czujności.
Słowem, w głowie Sheeby rozpętała się mała burza.
- Teraz już nie - odparła na jego słowa. - Choć, czy kiedykolwiek w ogóle byłam sama? - dorzuciła tajemniczo, a na pysku zabłąkał się nikły uśmiech. Nie do końca wiadomo, co miała na myśli - czy po prostu dla własnego bezpieczeństwa dawała obcemu do zrozumienia, by uważał, czy może chodziło jej o coś innego? Może wspominała o duchach zmarłych na tych ziemiach zwierząt, a może o samej śmierci? Trudno określić.
Gdy ten ruszył w jej stronę, już na dobre wbiła weń badawcze spojrzenie. Pozornie się nie poruszyła, lecz tak naprawdę powolnym ruchem podciągnęła uprzednio wyciągnięte przed siebie łapy do tułowia, opierając stopy o szorstki kamień, dzięki czemu w razie potrzeby mogłaby szybko odskoczyć. Obserwowała nieznajomego z beznamiętną miną. Jedynie ogon poruszył się raz, czy dwa, obijając się lekko o podłoże.
Kiedy samiec się zatrzymał, by obrzucić ją spojrzeniem, sama uczyniła to samo. Dopiero teraz dostrzegła opaskę na oku. Czy on również został oślepiony? Uderzyło ją, że w gruncie rzeczy byli do siebie dziwnie podobni. Ciemna sierść, blizny, oboje ślepi na jedno oko. Interesujące zrządzenie losu.
Uszy samicy drgnęły, gdy rozbrzmiał głos nieznajomego. Jakaś część jej umysłu zaczęła się zastanawiać, czy rzeczywiście nie patrzy na żywego lwa, tylko jakąś demoniczną zjawę, która nawiedzała ten cmentarz. Inna odrzucała to stanowczo, wyrzucając tej pierwszej głupotę. A jeszcze kolejna przypominała o zachowaniu czujności.
Słowem, w głowie Sheeby rozpętała się mała burza.
- Teraz już nie - odparła na jego słowa. - Choć, czy kiedykolwiek w ogóle byłam sama? - dorzuciła tajemniczo, a na pysku zabłąkał się nikły uśmiech. Nie do końca wiadomo, co miała na myśli - czy po prostu dla własnego bezpieczeństwa dawała obcemu do zrozumienia, by uważał, czy może chodziło jej o coś innego? Może wspominała o duchach zmarłych na tych ziemiach zwierząt, a może o samej śmierci? Trudno określić.
- Maer’vu
- Posty: 216
- Gatunek: Lew afrykański
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 01 gru 2016
- Zdrowie: 0
- Waleczność: 0
- Zręczność: 0
- Percepcja: 0
- Kontakt:
A więc nie była sama. Maer'vu wiedział, że musi teraz zachować zdwojoną czujność, jeśli nie chciał dać się zaskoczyć towarzyszowi lub towarzyszom lwicy, albo jej samej. Bądź, co bądź, mogłaby chcieć zaatakować go z zaskoczenia, odwracając tym samym uwagę od zbliżających się sojuszników.
Sam by na pewno tak postąpił, gdyby miał do czynienia z wyjątkowo potężnym wrogiem.
- Nie, nie byłaś - odpowiedział spokojnym, bezuczuciowym, aczkolwiek nadal niezwykłym głosem. - Zawsze towarzyszył ci twój cień. - Bądź co bądź, cienie były najwierniejszymi towarzyszami, jakich można było mieć. Nawet w ciemnościach były, wystarczyła odrobina światła, by to udowodnić. Cienie były zawsze i wszędzie.
Sam by na pewno tak postąpił, gdyby miał do czynienia z wyjątkowo potężnym wrogiem.
- Nie, nie byłaś - odpowiedział spokojnym, bezuczuciowym, aczkolwiek nadal niezwykłym głosem. - Zawsze towarzyszył ci twój cień. - Bądź co bądź, cienie były najwierniejszymi towarzyszami, jakich można było mieć. Nawet w ciemnościach były, wystarczyła odrobina światła, by to udowodnić. Cienie były zawsze i wszędzie.
- Sheeba
- Posty: 390
- Gatunek: Lew afrykański
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 22 gru 2013
- Specjalizacja:
- Waleczność: 35
- Zręczność: 55
- Percepcja: 61
- Kontakt:
Jakby nie patrzeć, w gruncie rzeczy nikt by Sheeby nie obronił, gdyby ów nieznajomy postanowił się na nią rzucić. W bezpośredniej walce miałaby raczej marne szanse, dlatego też musiałaby uciekać się do podstępów, by choćby utorować sobie drogę ucieczki. Lecz po co marnować czas i energię, narażać na kolejne rany i inne niedogodności, jeśli krótkimi słowami można sprawić, by zastanowił się dwa razy, nim zaatakuje? Jeśli nie jest aroganckim idiotą, który jest święcie przekonany, że jest w stanie stawić czoło każdemu niebezpieczeństwu, nie uczyni tego. A raczej nim nie był, skoro dożył tak długo.
Z drugiej jednak strony, jakaś część osoby Sheeby rzeczywiście wierzyła, że nigdy nie jest sama.
W odpowiedzi na słowa samca pysk brązowej wykrzywił niezbyt przyjemny, ani dla oka, ani w wyrazie, uśmiech.
- Cień to jedyny towarzysz, któremu można ufać. Jedyny, który nie może cię zdradzić - mruknęła z dziwnym zadowoleniem i machnęła krótko ogonem.
Z drugiej jednak strony, jakaś część osoby Sheeby rzeczywiście wierzyła, że nigdy nie jest sama.
W odpowiedzi na słowa samca pysk brązowej wykrzywił niezbyt przyjemny, ani dla oka, ani w wyrazie, uśmiech.
- Cień to jedyny towarzysz, któremu można ufać. Jedyny, który nie może cię zdradzić - mruknęła z dziwnym zadowoleniem i machnęła krótko ogonem.
- Maer’vu
- Posty: 216
- Gatunek: Lew afrykański
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 01 gru 2016
- Zdrowie: 0
- Waleczność: 0
- Zręczność: 0
- Percepcja: 0
- Kontakt:
W głębi duszy miał przeczucie, że lwica blefuje i nie ma tak naprawdę nikogo, kto by ją obronił. Jednak postanowił udawać, że jej wierzy - a nóż nieznajoma rozluźni się, straci czujność i zdradzi mu mimowolnie coś ciekawego?
- Muszę się z tym zgodzić - odparł i usiadł. Owinął ogon w okół łap, a następnie wbił w lwicę nieustępliwe spojrzenie jaskrawozielonego oka.
- Muszę się z tym zgodzić - odparł i usiadł. Owinął ogon w okół łap, a następnie wbił w lwicę nieustępliwe spojrzenie jaskrawozielonego oka.
- Sheeba
- Posty: 390
- Gatunek: Lew afrykański
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 22 gru 2013
- Specjalizacja:
- Waleczność: 35
- Zręczność: 55
- Percepcja: 61
- Kontakt:
Obserwowała przybysza badawczo, zwracając uwagę na każdy jego ruch. Koniec końców samiec przysiadł, co było jednoznacznym znakiem, że nie zamierza atakować. Przynajmniej jak na razie. Sheeba nie zmieniła pozycji, leżąc wciąż na skalnej półce niemalże całkiem nieruchomo, nie licząc poruszającej się miarowo końcówki ogona.
- Śmiem nawet powiedzieć, że często cień bywa bardziej godny zaufania, niż twój własny umysł - dorzuciła lekko rozbawionym tonem, jakby w tej wypowiedzi było coś zabawnego. Zamilkła na chwilę, by ponownie zabrać głos po krótkim momencie.
- Zakładam, że te tereny nie należą do ciebie? Nie wyczułam żadnych znaczeń - rzekła.
- Śmiem nawet powiedzieć, że często cień bywa bardziej godny zaufania, niż twój własny umysł - dorzuciła lekko rozbawionym tonem, jakby w tej wypowiedzi było coś zabawnego. Zamilkła na chwilę, by ponownie zabrać głos po krótkim momencie.
- Zakładam, że te tereny nie należą do ciebie? Nie wyczułam żadnych znaczeń - rzekła.
-
Danuta
- Posty: 1518
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 19 paź 2015
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 41
- Zręczność: 47
- Percepcja: 67
- Kontakt:
Przed powrotem do domu warto było wykorzystać okazję, by trochę pozwiedzać. Powoli, oglądając krajobrazy (bo nie ma bardziej malowniczego widoku niż sterty kości na jałowej ziemi) szła rozmyślając nad tym co zaszło przed chwilą. Walka skończyła się równie niespodziewanie jak się zaczęła i nie miała nawet pewności o co poszło.
Wtedy zauważyła w oddali dwójkę lwów, w tym Sheebę, którą trudno byłoby pomylić z kimś innym ze względu na dość charakterystyczny widok.
- Miło cię widzieć. - przywitała się, odkładając zioła na ziemię. - Trupy są chyba słabym nawozem. - wskazała na przywiędłe kwiaty kocanki.
- Danusia. Pana też witam. - zwróciła się w stronę lwa, nie przejmując się, że mogła przeszkodzić im w rozmowie. Dopiero teraz dostrzegła, że samcowi także brakuje jednego oka.
- Czyżby rodzina? - spytała niedyskretnie zielarki. - Miałem kiedyś pacjenta, któremu kruk wydziobał oko podczas snu, bo tak delikwentowi cuchnęło z pyska, że rzeczone ptaszysko wzięło je za rozkładającego się truposza. To znaczy miałam. - dodała szybko. Zakasłała jakby coś utkwiło jej w gardle - Nieważne.
Wtedy zauważyła w oddali dwójkę lwów, w tym Sheebę, którą trudno byłoby pomylić z kimś innym ze względu na dość charakterystyczny widok.
- Miło cię widzieć. - przywitała się, odkładając zioła na ziemię. - Trupy są chyba słabym nawozem. - wskazała na przywiędłe kwiaty kocanki.
- Danusia. Pana też witam. - zwróciła się w stronę lwa, nie przejmując się, że mogła przeszkodzić im w rozmowie. Dopiero teraz dostrzegła, że samcowi także brakuje jednego oka.
- Czyżby rodzina? - spytała niedyskretnie zielarki. - Miałem kiedyś pacjenta, któremu kruk wydziobał oko podczas snu, bo tak delikwentowi cuchnęło z pyska, że rzeczone ptaszysko wzięło je za rozkładającego się truposza. To znaczy miałam. - dodała szybko. Zakasłała jakby coś utkwiło jej w gardle - Nieważne.
- Sheeba
- Posty: 390
- Gatunek: Lew afrykański
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 22 gru 2013
- Specjalizacja:
- Waleczność: 35
- Zręczność: 55
- Percepcja: 61
- Kontakt:
Łeb samicy odwrócił się lekko, a uszy skierowały do przodu, gdy ta zauważyła kolejną nadchodzącą personę. Po chwili rozpoznała w zbliżającej się lwicy Daturę. Kąciki pyska lekko drgnęły, choć w głębi ducha zastanawiała się, co takiego tutaj robi, daleko od swych stadnych terenów. Zioła w jej pysku poniekąd sugerowały, że udała się tutaj właśnie w celu ich poszukiwania.
Naraz przez łeb samicy przemknęła myśl, że jej poprzednie słowa sugerujące, że nie jest sama, teraz zyskały na wiarygodności. Zerknęła krótko na samca, by zaraz powrócić wzrokiem do lwicy.
- Ciebie również - odparła, skinąwszy łbem. - Owszem. Kiepskie tereny do zbierania ziół - dorzuciła, po czym powiodła powoli łbem po opustoszałej okolicy.
Słysząc kolejne słowa zamilkła na chwilę, mimowolnie uważniej przyglądając się ciemnemu samcowi. Przypuszczenie Datury o ich pokrewieństwie sprawiło, że Sheebę jeszcze bardziej uderzył fakt, iż w gruncie rzeczy są podobni. Nie chodziło bynajmniej jedynie o to, że oboje byli ślepi na jedno oko i oszpeceni przez liczne blizny. Jakby nie patrzeć ich umaszczenie też było podobne. Samica zastanowiła się krótko nad tym faktem. Czy to możliwe, że faktycznie byli spokrewnieni? Nie mogła tego na sto procent wykluczyć. Wszak nigdy nie poznała swego ojca, jak również nie dane jej było rozmawiać z matką. Posiadanie rodzeństwa, zarówno przyrodniego, jak i z wcześniejszych miotów nie było takie całkiem nieprawdopodobne.
Przez to chwilowe zamyślenie nie zwróciła zbyt dużej uwagi na dziwne zachowanie znajomej. Uniosła jedynie brwi w odpowiedzi, obdarzając ją pytającym spojrzeniem.
- Właśnie dlatego trzeba wydłubywać resztki spomiędzy zębów - skomentowała z niejakim rozbawieniem. - I nie, nie jesteśmy spokrewnieni. Tak przynajmniej mi się wydaje - ostatnie zdanie rzuciła nieco ciszej.
Naraz przez łeb samicy przemknęła myśl, że jej poprzednie słowa sugerujące, że nie jest sama, teraz zyskały na wiarygodności. Zerknęła krótko na samca, by zaraz powrócić wzrokiem do lwicy.
- Ciebie również - odparła, skinąwszy łbem. - Owszem. Kiepskie tereny do zbierania ziół - dorzuciła, po czym powiodła powoli łbem po opustoszałej okolicy.
Słysząc kolejne słowa zamilkła na chwilę, mimowolnie uważniej przyglądając się ciemnemu samcowi. Przypuszczenie Datury o ich pokrewieństwie sprawiło, że Sheebę jeszcze bardziej uderzył fakt, iż w gruncie rzeczy są podobni. Nie chodziło bynajmniej jedynie o to, że oboje byli ślepi na jedno oko i oszpeceni przez liczne blizny. Jakby nie patrzeć ich umaszczenie też było podobne. Samica zastanowiła się krótko nad tym faktem. Czy to możliwe, że faktycznie byli spokrewnieni? Nie mogła tego na sto procent wykluczyć. Wszak nigdy nie poznała swego ojca, jak również nie dane jej było rozmawiać z matką. Posiadanie rodzeństwa, zarówno przyrodniego, jak i z wcześniejszych miotów nie było takie całkiem nieprawdopodobne.
Przez to chwilowe zamyślenie nie zwróciła zbyt dużej uwagi na dziwne zachowanie znajomej. Uniosła jedynie brwi w odpowiedzi, obdarzając ją pytającym spojrzeniem.
- Właśnie dlatego trzeba wydłubywać resztki spomiędzy zębów - skomentowała z niejakim rozbawieniem. - I nie, nie jesteśmy spokrewnieni. Tak przynajmniej mi się wydaje - ostatnie zdanie rzuciła nieco ciszej.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości















≈ 










