x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Tam gdzie łapy poniosą w krainie [Raisa, Nathin]
- Raisa
- Posty: 321
- Gatunek: Lew Afrykański
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 04 sty 2018
- Waleczność: 60
- Zręczność: 61
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Re: Tam gdzie łapy poniosą w krainie [Raisa, Nathin]
Raisa wyczuła troskę jak najbardziej u Nathina aż dziwne, że przyciągał ją do siebie ale było zauważyć też chłód. Najwyrazniej musiał stworzyć barierę żeby nie zostać skrzywdzonym czyżby dobrze myślała wywodząc się nad tym. Na początku z obserwacji takie wywnioskowała pierwsze myśli na temat jego uczuć.
- No raczej jeszcze nie podpadłam Generałowi. W dodatku podejrzewam, że jest zajęty bo dawno go nie widziałam na terenach podczas patrolów - wypowiedziała spokojnym głosem do Nathina.
- Jednakże to prawda, jeśli przyjąłby pod swoje skrzydła to na pewno go nie zawiodę - rzekła z uśmiechem czując jeszcze większą motywację do działania. Może na rzut oka tego nie widać było u białej, ale poczuć można jak najbardziej przez optymizm. Na dobrą sprawę Nathin ma ciekawy dar podczas rozmów co zauważyła to gołym okiem.
- Wiesz, byłbyś dobrym mentorem dla nowych pokoleń - wypowiedziała się przyjaznie, z lekkimi rumieńcami. Na temat zagrożenia wysłuchała jego słów, co poczuła jakby ulgę.
- Na dobrą sprawę, stado powinno trzymać się razem i bronić każdego z kolei - rzekła wypowiadając sensownie swoje słowa.
- Właściwie... trzeba być ostrożnym komu się ufa, nic nie wiadomo czy przypadkiem jakiś szpieg nie kryje się w gąszczu stadnym - odparła krótko. Po zapytaniu ostatnim lwa była nieco speszona nadal, miała naprawdę nadzieję, że nie uraziła go tym ani wystraszyła rozmówcy. Samica była nazbyt szczera w swoich wypowiedziach czy też pytaniach. Samica wysłuchała słów Nathina o samotności.
- Tak to prawda, niestety czuję się bardziej samotna niż przedtem. Niestety rozdzieliłam się z siostrą rodzoną na terenach stada i dawno ją nie widziałam. A może być że nigdy już jej nie zobaczę, bo zaginęła - wypowiedziała o smutnej prawdzie, bo tak uważała obserwując sytuację pomiędzy nimi. A może siostra miała dosyć Raisy?
- No raczej jeszcze nie podpadłam Generałowi. W dodatku podejrzewam, że jest zajęty bo dawno go nie widziałam na terenach podczas patrolów - wypowiedziała spokojnym głosem do Nathina.
- Jednakże to prawda, jeśli przyjąłby pod swoje skrzydła to na pewno go nie zawiodę - rzekła z uśmiechem czując jeszcze większą motywację do działania. Może na rzut oka tego nie widać było u białej, ale poczuć można jak najbardziej przez optymizm. Na dobrą sprawę Nathin ma ciekawy dar podczas rozmów co zauważyła to gołym okiem.
- Wiesz, byłbyś dobrym mentorem dla nowych pokoleń - wypowiedziała się przyjaznie, z lekkimi rumieńcami. Na temat zagrożenia wysłuchała jego słów, co poczuła jakby ulgę.
- Na dobrą sprawę, stado powinno trzymać się razem i bronić każdego z kolei - rzekła wypowiadając sensownie swoje słowa.
- Właściwie... trzeba być ostrożnym komu się ufa, nic nie wiadomo czy przypadkiem jakiś szpieg nie kryje się w gąszczu stadnym - odparła krótko. Po zapytaniu ostatnim lwa była nieco speszona nadal, miała naprawdę nadzieję, że nie uraziła go tym ani wystraszyła rozmówcy. Samica była nazbyt szczera w swoich wypowiedziach czy też pytaniach. Samica wysłuchała słów Nathina o samotności.
- Tak to prawda, niestety czuję się bardziej samotna niż przedtem. Niestety rozdzieliłam się z siostrą rodzoną na terenach stada i dawno ją nie widziałam. A może być że nigdy już jej nie zobaczę, bo zaginęła - wypowiedziała o smutnej prawdzie, bo tak uważała obserwując sytuację pomiędzy nimi. A może siostra miała dosyć Raisy?
- Nathin
- Posty: 22
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 30 paź 2014
- Waleczność: 40
- Zręczność: 60
- Percepcja: 50
- Kontakt:
Potakująco skinął łbem.
- Pewnie tak. Jako generał na pewno ma kupę obowiązków - przyznał spokojnie. Uważał jednak, że inwestycja w dobrego obrońcę jest na tyle ważnym elementem życia, by znaleźć chwilę na to, aby zaproponować mentora. Nie musiał jej przecież przyuczać osobiście. Na pewno znał kogoś, kto nie byłby aż tak zawalony robotą i znalazł nieco czasu, aby podjąć się szkolenia nowego narybku.
Uśmiechnął się krzywo w spontanicznej reakcji na komentarz dotyczący jego rzekomego daru nauczania. Nie uważał siebie za dobrego mentora, przeciwnie - raczej marny byłby z niego pożytek. Coś tam wiedział, coś tam potrafił - jak każdy. Ale przekazać to innym? Czegoś nauczyć? Dzielić się doświadczeniami? Zbyt intymne, nazbyt osobiste. Nie w jego stylu.
- Nie podzielam twojego zapału, niemniej... dziękuję - powiedział spokojnie, spoglądając Raisie w ślepka. Nie bał się kontaktu wzrokowego, jednakże niekoniecznie przepadał za utrzymywaniem go częściej, niż wymagało tego absolutne minimum. Dlatego też po ułamku chwili odwrócił nieco wejrzenie.
Na pewno zaś niepotrzebnie się obawiała. Nathin, chociaż momentami był naprawdę trudnym w obyciu gburem, nie obrażał się o byle detal. Szkoda mu było na to czasu oraz energii. Może dlatego, że był od Raisy sporo starszy, preferował zimną kalkulację ponad unoszenie się emocjami.
Na wieść o rozdzieleniu towarzyszki z jej siostrą poruszył uchem, zupełnie, jakby upewniając się, czy przypadkiem się nie przesłyszał.
- Może potrzebowała odpoczynku od tego miejsca albo od lwów je zamieszkujących? Stęskni się i wróci. Bo skoro za nią tęsknisz to wnioskuję, że miałyście dobre kontakty, więc podejrzewam, że to tylko kwestia czasu - o ile nie wącha już kwiatków od dołu, dokończył jakiś złośliwy duszek w myślach Nathina. Oczywiście nie zamierzał wysnuwać czarnych scenariuszy, chociaż zdaniem niejednego w tego typu rozważaniach zdobył wręcz mistrzowski tytuł.
- Pewnie tak. Jako generał na pewno ma kupę obowiązków - przyznał spokojnie. Uważał jednak, że inwestycja w dobrego obrońcę jest na tyle ważnym elementem życia, by znaleźć chwilę na to, aby zaproponować mentora. Nie musiał jej przecież przyuczać osobiście. Na pewno znał kogoś, kto nie byłby aż tak zawalony robotą i znalazł nieco czasu, aby podjąć się szkolenia nowego narybku.
Uśmiechnął się krzywo w spontanicznej reakcji na komentarz dotyczący jego rzekomego daru nauczania. Nie uważał siebie za dobrego mentora, przeciwnie - raczej marny byłby z niego pożytek. Coś tam wiedział, coś tam potrafił - jak każdy. Ale przekazać to innym? Czegoś nauczyć? Dzielić się doświadczeniami? Zbyt intymne, nazbyt osobiste. Nie w jego stylu.
- Nie podzielam twojego zapału, niemniej... dziękuję - powiedział spokojnie, spoglądając Raisie w ślepka. Nie bał się kontaktu wzrokowego, jednakże niekoniecznie przepadał za utrzymywaniem go częściej, niż wymagało tego absolutne minimum. Dlatego też po ułamku chwili odwrócił nieco wejrzenie.
Na pewno zaś niepotrzebnie się obawiała. Nathin, chociaż momentami był naprawdę trudnym w obyciu gburem, nie obrażał się o byle detal. Szkoda mu było na to czasu oraz energii. Może dlatego, że był od Raisy sporo starszy, preferował zimną kalkulację ponad unoszenie się emocjami.
Na wieść o rozdzieleniu towarzyszki z jej siostrą poruszył uchem, zupełnie, jakby upewniając się, czy przypadkiem się nie przesłyszał.
- Może potrzebowała odpoczynku od tego miejsca albo od lwów je zamieszkujących? Stęskni się i wróci. Bo skoro za nią tęsknisz to wnioskuję, że miałyście dobre kontakty, więc podejrzewam, że to tylko kwestia czasu - o ile nie wącha już kwiatków od dołu, dokończył jakiś złośliwy duszek w myślach Nathina. Oczywiście nie zamierzał wysnuwać czarnych scenariuszy, chociaż zdaniem niejednego w tego typu rozważaniach zdobył wręcz mistrzowski tytuł.
- Raisa
- Posty: 321
- Gatunek: Lew Afrykański
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 04 sty 2018
- Waleczność: 60
- Zręczność: 61
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Raisie nie śpieszyło się do pójścia na tereny stadne wolała spędzić miło w towarzystwie Nathina, którego poznała przed kilkoma minutami. Na dobrą sprawę dobrze z nim się rozmawia, tym bardziej na poziomie. Po usłyszeniu słów w przerwanej ciszy na temat zapału.
- Bardzo proszę - odparła krótko mając nadzieję, że jakoś atmosfera bardziej polepszy po tamtejszych tematach poruszonych pomiędzy nimi.
- Od jakiegoś czasu ja i moja siostra za sobą nie przepadamy a powinnyśmy być niezrozłączne jak niektóre rodzeństwa. Niestety ona ma bardzo trudny charakter i pyskaty, a ja jestem przeciwieństwem mając dobre serce i lubię innym pomagać. A ona nie bardzo co ja zauważyłam coś czuję, że wpadnie przez to w tarapaty ale uważa się za dorosłą - odparła krótko wypowiadając się na jej temat. Po wysłuchaniu dalszych słów brązowego spojrzała się na rozmówcę swoim spojrzeniem przymrużając ślepia.
- Może i chce odpocząć ale to bardziej wygląda na rozłąkę i oddalenie od stada. Bo ona nie wróciła jeszcze do stada - odparła martwiąc się jej stanem. Hmm były momenty, że miałyśmy dobre kontakty. Mam wrażenie, że to już przeszłość i nasze drogi rozeszły się po kościach. Prawdopodobnie znalazła swoje przeznaczenie, a ja tak samo.. mogę mylić się bo chciałabym - odpowiedziała trochę smutna i przybita co nie co. Próbowała nie uronić żadnej łzy przy towarzyszu.
- Bardzo proszę - odparła krótko mając nadzieję, że jakoś atmosfera bardziej polepszy po tamtejszych tematach poruszonych pomiędzy nimi.
- Od jakiegoś czasu ja i moja siostra za sobą nie przepadamy a powinnyśmy być niezrozłączne jak niektóre rodzeństwa. Niestety ona ma bardzo trudny charakter i pyskaty, a ja jestem przeciwieństwem mając dobre serce i lubię innym pomagać. A ona nie bardzo co ja zauważyłam coś czuję, że wpadnie przez to w tarapaty ale uważa się za dorosłą - odparła krótko wypowiadając się na jej temat. Po wysłuchaniu dalszych słów brązowego spojrzała się na rozmówcę swoim spojrzeniem przymrużając ślepia.
- Może i chce odpocząć ale to bardziej wygląda na rozłąkę i oddalenie od stada. Bo ona nie wróciła jeszcze do stada - odparła martwiąc się jej stanem. Hmm były momenty, że miałyśmy dobre kontakty. Mam wrażenie, że to już przeszłość i nasze drogi rozeszły się po kościach. Prawdopodobnie znalazła swoje przeznaczenie, a ja tak samo.. mogę mylić się bo chciałabym - odpowiedziała trochę smutna i przybita co nie co. Próbowała nie uronić żadnej łzy przy towarzyszu.
- Nathin
- Posty: 22
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 30 paź 2014
- Waleczność: 40
- Zręczność: 60
- Percepcja: 50
- Kontakt:
Ach, więc jednak relacje sióstr nie były sielankowymi. Ba, zdawało się, że ostatnio wręcz dość daleko im do takich było. Skinął ze zrozumieniem łbem. Sam - przynajmniej do momentu, aż odszedł ze stada - był jedynakiem, więc niekoniecznie musiał rozumieć, co czuła samica, niemniej nie oznaczało to, że nie próbował. Inna rzecz w tym, iż Nathin raczej nie przywiązywał się do innych istot przekonany, że prędzej czy później przyjaciele odejdą, pozostawiając po sobie tylko pustkę. Poza tym kto potrafi zranić najdotkliwiej jak nie ci, którym pozwalasz się do siebie zbliżyć? A że z Natha woj raczej słaby... cóż, niekoniecznie chciało mu się pchać w tarapaty.
- Nie wiem, w jakim jest wieku, ale jeśli w zbliżonym do ciebie... Cóż, sama masz rozterki i niekoniecznie wiesz, czy twoje miejsce jest właśnie w twoim stadzie, wahasz się. Może ona przechodzi przez coś podobnego? Dorastacie, to już nie czasy beztroskiego życia lwiątka, wkraczacie w dorosłość. Potrzebujecie swojego miejsca, swoich znajomych... - mówił spokojnie, całkiem kojącym tonem, chociaż próżno szukać w nim współczucia. Lew twardo stąpał po ziemi i wiedział doskonale, że na pewne rzeczy nie mamy wpływu - nawet, jeśli wyjątkowo nam to doskwiera. Siostra jego towarzyszki miała prawo do swojego życia. Może faktycznie niepotrzebnie całkiem zrywała kontakty z Raisą, ale... kto wie, może to było konieczne? Może nawet w ten sposób ją chroniła? W końcu sama przyznała, jak wielu może czyhać na jej zdrowie. - Wiem, że to może być dla ciebie bolesne. Ale na dnie duszy wierzysz, że się spotkacie. Na dnie duszy masz też nadzieję, że siostra jest szczęśliwa. Może warto trochę poczekać, zanim popadniesz w rozpacz? Może niebawem przedstawi ci rozkoszne lwiątko, które nazwie cię ciotką? Niezbadane są wyroki Przodków.
Przecież on nadal, chociaż się do tego nie chce przyznać i czyni to raczej podświadomie, wierzy w to, że pewnego dnia odszuka Wemę i w końcu zbierze w sobie na tyle odwagi, aby wyznać jej, co tak naprawdę do niej czuje.
- Nie wiem, w jakim jest wieku, ale jeśli w zbliżonym do ciebie... Cóż, sama masz rozterki i niekoniecznie wiesz, czy twoje miejsce jest właśnie w twoim stadzie, wahasz się. Może ona przechodzi przez coś podobnego? Dorastacie, to już nie czasy beztroskiego życia lwiątka, wkraczacie w dorosłość. Potrzebujecie swojego miejsca, swoich znajomych... - mówił spokojnie, całkiem kojącym tonem, chociaż próżno szukać w nim współczucia. Lew twardo stąpał po ziemi i wiedział doskonale, że na pewne rzeczy nie mamy wpływu - nawet, jeśli wyjątkowo nam to doskwiera. Siostra jego towarzyszki miała prawo do swojego życia. Może faktycznie niepotrzebnie całkiem zrywała kontakty z Raisą, ale... kto wie, może to było konieczne? Może nawet w ten sposób ją chroniła? W końcu sama przyznała, jak wielu może czyhać na jej zdrowie. - Wiem, że to może być dla ciebie bolesne. Ale na dnie duszy wierzysz, że się spotkacie. Na dnie duszy masz też nadzieję, że siostra jest szczęśliwa. Może warto trochę poczekać, zanim popadniesz w rozpacz? Może niebawem przedstawi ci rozkoszne lwiątko, które nazwie cię ciotką? Niezbadane są wyroki Przodków.
Przecież on nadal, chociaż się do tego nie chce przyznać i czyni to raczej podświadomie, wierzy w to, że pewnego dnia odszuka Wemę i w końcu zbierze w sobie na tyle odwagi, aby wyznać jej, co tak naprawdę do niej czuje.
- Raisa
- Posty: 321
- Gatunek: Lew Afrykański
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 04 sty 2018
- Waleczność: 60
- Zręczność: 61
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Biała samica słuchała uważnie do ma do powiedzenia Nathin. On miał dużo racji w tym, jeśli chodzi o życiu i może faktycznie wybrała swoją drogę odchodząc w nieznane gdzie łapy poniosą jak najdalej.
- Jasiri jest w moim wieku, jednakże to prawda już jestesmy na tyle dorosłe, że decydujemy o własnym losie - odparła krótko do niego. Właściwie sama zdecydowała, że zostanie w stadzie, pragnąc dać swoją większą lojalność i wierność w tym życiu.
- Masz rację, najwyrazniej kiedyś musiało to nastąpić, żeby oddalić się od siebie - odparła krótko z lekkim uśmiechem na pyszczku. Faktycznie to było bolesne, bo mało czasu z nią spędzała, ona chodziła swoimi drogami. A Raisa swoimi.
- Życie pisze różne losowe zdarzenia - odpowiedziała spokojnym głosem. Ucieszona lwica o wiele lepiej czuje się, że potrafiła porozmawiać o swoich uczuciach.
- Jasiri jest w moim wieku, jednakże to prawda już jestesmy na tyle dorosłe, że decydujemy o własnym losie - odparła krótko do niego. Właściwie sama zdecydowała, że zostanie w stadzie, pragnąc dać swoją większą lojalność i wierność w tym życiu.
- Masz rację, najwyrazniej kiedyś musiało to nastąpić, żeby oddalić się od siebie - odparła krótko z lekkim uśmiechem na pyszczku. Faktycznie to było bolesne, bo mało czasu z nią spędzała, ona chodziła swoimi drogami. A Raisa swoimi.
- Życie pisze różne losowe zdarzenia - odpowiedziała spokojnym głosem. Ucieszona lwica o wiele lepiej czuje się, że potrafiła porozmawiać o swoich uczuciach.
- Nathin
- Posty: 22
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 30 paź 2014
- Waleczność: 40
- Zręczność: 60
- Percepcja: 50
- Kontakt:
/ wybacz, ale wczoraj po rozprawie byłam tak ściorana mentalnie, że nie umiałam się już zabrać za odpis </3
Jasiri. Zapamięta. Nathin był typem, który informacje chłonął niczym gąbka - bo w końcu nigdy nie wiadomo, która z nich może się okazać przydatną. Skinął głową na znak, że wciąż słucha słów Raisy, bo z szacunku do rozmówcy nie miał w zwyczaju przerywać, a takie tępe wpatrywanie się jedynie w dal mogło zostać opacznie odebrane.
- Wiesz, nikt nie powiedział, że to stan permanentny. Przypomina mi to zabawkę, którą kiedyś pokazał mi pewien małpiszon: kawałek miękkiego mchu, zbitego w kulkę, przyczepiony do liany. Sprawnym ruchem rozwijał tą lianę, kulka leciała w dół - a potem ta liana zwijała się z powrotem, a ta kulka mchu wracała do jego łapy. Jakoś na to śmiesznie mówił... Ja-jo, czy coś... - powiedział spokojnie, marszcząc w zastanowieniu czoło. Jak ten podły stwór to nazywał? Nieważne! - W każdym razie czasami trzeba się oddalić, by docenić to, jak wiele znaczy dla nas bliskość tej drugiej osoby.
No, tak, on sam pojął, jak cholernie kocha tamtą podłą sztukę dopiero po tym, jak odeszła z innym. Chciał Raisie oszczędzić banałów pokroju: by coś docenić, trzeba to najpierw utracić. Niemniej po części... tak właśnie bywało.
Nie każdy cenił rozmowy z Nathinem. Czasami bowiem każdego dopadnie chwila słabości, kiedy to po prostu chciałby pocieszenia. A pocieszać Nath nie potrafił zbyt dobrze. Zawsze w pierwszej kolejności przedstawiał twarde fakty. Dlatego nie polecamy go w roli terapeuty - przyjdziesz podłamany po radę, a skończysz na dnie przepaści, w którą się rzucisz po krótkiej pogawędce z tym samcem.
Jasiri. Zapamięta. Nathin był typem, który informacje chłonął niczym gąbka - bo w końcu nigdy nie wiadomo, która z nich może się okazać przydatną. Skinął głową na znak, że wciąż słucha słów Raisy, bo z szacunku do rozmówcy nie miał w zwyczaju przerywać, a takie tępe wpatrywanie się jedynie w dal mogło zostać opacznie odebrane.
- Wiesz, nikt nie powiedział, że to stan permanentny. Przypomina mi to zabawkę, którą kiedyś pokazał mi pewien małpiszon: kawałek miękkiego mchu, zbitego w kulkę, przyczepiony do liany. Sprawnym ruchem rozwijał tą lianę, kulka leciała w dół - a potem ta liana zwijała się z powrotem, a ta kulka mchu wracała do jego łapy. Jakoś na to śmiesznie mówił... Ja-jo, czy coś... - powiedział spokojnie, marszcząc w zastanowieniu czoło. Jak ten podły stwór to nazywał? Nieważne! - W każdym razie czasami trzeba się oddalić, by docenić to, jak wiele znaczy dla nas bliskość tej drugiej osoby.
No, tak, on sam pojął, jak cholernie kocha tamtą podłą sztukę dopiero po tym, jak odeszła z innym. Chciał Raisie oszczędzić banałów pokroju: by coś docenić, trzeba to najpierw utracić. Niemniej po części... tak właśnie bywało.
Nie każdy cenił rozmowy z Nathinem. Czasami bowiem każdego dopadnie chwila słabości, kiedy to po prostu chciałby pocieszenia. A pocieszać Nath nie potrafił zbyt dobrze. Zawsze w pierwszej kolejności przedstawiał twarde fakty. Dlatego nie polecamy go w roli terapeuty - przyjdziesz podłamany po radę, a skończysz na dnie przepaści, w którą się rzucisz po krótkiej pogawędce z tym samcem.
- Raisa
- Posty: 321
- Gatunek: Lew Afrykański
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 04 sty 2018
- Waleczność: 60
- Zręczność: 61
- Percepcja: 30
- Kontakt:
/nie martw się tym serio. Niestety czasy teraz są ciężkie/
Po wypowiedzeniu słów zastanawiała się tak naprawdę, nad wszystkim co ją otaczało. Usłyszała słowa Nathina słuchając go uważnie. Kiwnęła głową na zrozumienie.
- Jo-jo może? - odparła ku zdziwieniu, zastanawiając się czy takie zabaweczki naprawdę istnieją. Nigdy na oczy czegoś takiego nie widziała, ale małpy są dobrymi rzemieślnikami więc potrafią za pewne wszystko skonstruować co umie.
- To prawda - rzekła krótko.
- Dziękuję, za pomoc i wysłuchanie mnie. Nie lubię dusić tego w sobie. Prawdopodobnie nadal bym błąkała w swoich myślach, co będzie z siostrą. Po prostu nie chciałabym jej stracić bezpowrotnie, wystarczy jak już matkę moją pochłonęła powódz - odparła krótko przypominając mały urywek wychodzącej łapy z wody. Nie ciekawy widok dla lwiątka, a potem zniknęła totalnie. Nie wie tylko czy ojciec zginął czy udało mu się zwiać z tej powodzi. Jeśli mu się udało to pewnie jest cały i zdrów ukrywając w innym terenie. Ostatecznie odszedł z tych krain, wędrując dalej.
Po wypowiedzeniu słów zastanawiała się tak naprawdę, nad wszystkim co ją otaczało. Usłyszała słowa Nathina słuchając go uważnie. Kiwnęła głową na zrozumienie.
- Jo-jo może? - odparła ku zdziwieniu, zastanawiając się czy takie zabaweczki naprawdę istnieją. Nigdy na oczy czegoś takiego nie widziała, ale małpy są dobrymi rzemieślnikami więc potrafią za pewne wszystko skonstruować co umie.
- To prawda - rzekła krótko.
- Dziękuję, za pomoc i wysłuchanie mnie. Nie lubię dusić tego w sobie. Prawdopodobnie nadal bym błąkała w swoich myślach, co będzie z siostrą. Po prostu nie chciałabym jej stracić bezpowrotnie, wystarczy jak już matkę moją pochłonęła powódz - odparła krótko przypominając mały urywek wychodzącej łapy z wody. Nie ciekawy widok dla lwiątka, a potem zniknęła totalnie. Nie wie tylko czy ojciec zginął czy udało mu się zwiać z tej powodzi. Jeśli mu się udało to pewnie jest cały i zdrów ukrywając w innym terenie. Ostatecznie odszedł z tych krain, wędrując dalej.
- Nathin
- Posty: 22
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 30 paź 2014
- Waleczność: 40
- Zręczność: 60
- Percepcja: 50
- Kontakt:
Skinął głową. Oczywiście, miała rację! W zasadzie on sam podobną zabawkę nazwałby jajem ze względu na dość obły kształt - więc umysł takie właśnie skojarzenie przywołał. Cóż, czasami trudno jest zapamiętać wszystko i należy przebierać pośród informacji, dzielić je na ważne i całkiem nieistotne. Uśmiechnął się lekko, spoglądając na pyszczek Raisy.
- Jo-jo. Dokładnie tak - przytaknął jeszcze słownie, bo czasami wypadałoby coś dodać, zamiast jedynie kiwać i kręcić łbem.
- Czasami trzeba wypuścić z siebie nieco pary, żeby nie wybuchnąć. Zdarza się, że łatwiej otworzyć się przed obcymi - powiedział jeszcze spokojnie, przeciągając się nieco, aby zaraz przysiąść wygodniej niż dotąd. Nie potrafił długo trwać w bezruchu, bo jego już nie najmłodsze stawy zaczynały się czasami ostro buntować.
- Jak spędzasz wolny czas? - spytał, próbując nieco rozluźnić dość napiętą atmosferę. Podobne wspomnienia w końcu nigdy nie należą do przyjemnych, prawda?
- Jo-jo. Dokładnie tak - przytaknął jeszcze słownie, bo czasami wypadałoby coś dodać, zamiast jedynie kiwać i kręcić łbem.
- Czasami trzeba wypuścić z siebie nieco pary, żeby nie wybuchnąć. Zdarza się, że łatwiej otworzyć się przed obcymi - powiedział jeszcze spokojnie, przeciągając się nieco, aby zaraz przysiąść wygodniej niż dotąd. Nie potrafił długo trwać w bezruchu, bo jego już nie najmłodsze stawy zaczynały się czasami ostro buntować.
- Jak spędzasz wolny czas? - spytał, próbując nieco rozluźnić dość napiętą atmosferę. Podobne wspomnienia w końcu nigdy nie należą do przyjemnych, prawda?
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości















