Okolice Szmaragdowego Jeziora [Berghi, Tadji]

[Tadji]

Po wypowiedzieniu informacji nie zdawał sobie sprawy, że może mieć pewne kłopoty ze złoziemcami ale jakoś nie bał się konsekwencji swoich czynów.
- Jeśli chodzi o Ragira, to on jest spadkobiercą tronu Złej Ziemi bo wywodzi się z linii rodu Ziry, która była niegdyś przywódczynią zatem zrobił krwawy przewrót po prostu stając się Hersztem - rzekł odpowiadając na jej pytanie. Widział obawy Berghi dlatego chciał ją jakoś uspokoić tymi słowami.
- Nie, nie był ich ojcem - odpowiedział ze spokojem. On próbował przypomnieć kolor sierści samca. - Wiem że on był biały i należał również do królewskiej rodziny od strony Nali chyba - rzekł ze spokojem do niej. Ogółem przed powodzą słyszał od matki na temat ich.
- Zatem idąc logicznym myśleniem, jeśli ten samiec pochodził z rodziny królewskiej co była królowa Nala to dzieci Vitani mają prawo do tronu na Lwiej Ziemi, ale tak naprawdę trzeba spytać osoby która wie dokładnie o tym - odpowiedział Berghi.
- Za pozwoleniem, jak dobrze pamiętam to tereny należą do stada? Czy mógłbym dowiedzieć się do jakiego? - spytał się zaciekawiony tym.

[Berghi]

Cóż skoro brat Tadjego zasiadała na tronie Złej Ziemi i nie miał praw do Lwiej uspokoiła się nieco bardziej, ale jednocześnie umocniła w tym, że zarówno ona jak i Narie mogą dziedziczyć w obu stadach. Przynajmniej tak się jej wydawało. Nie znała zasad Złej Ziemi i nie mogła wiedzieć jaki ustrój tam panuje i kto aktualnie włada, bo nie wiadomo nigdy jak się wszystko pod nieobecność zielonookiego zmieniło.
- Nie chodziło mi o dzieci Vitani, a o to czy ojcem Vitani, Nuki i Kovu był Skaza. - sprostowała śmiejąc się lekko, samiec musiał ją źle zrozumieć.
Na dobrą sprawę uświadomił ją, że następni w kolejce do tronu byli naprawdę... wiele pozycji za nią samą w kolejce. Napawała się więc radością z tego powodu choć nadal nie była pewna. Jeśli ojcem Vitani był Skaza sprawy mogły się nieźle pokomplikować, a sama Narie mogła być efektem chowu wsobnego.
- Królestwa Końca Burzy.

[Tadji]

- Ah to wybacz, to zle w takim razie zrozumiałem. Skaza to co ja wiem to traktował Kovu, Vitani i Nukę jak swoje dzieci, ale nie był ich biologicznym ojcem - powiedział spokojnym głosem, słysząc lekki śmiech lwicy co było jej to do twarzy.
- Zira musiała mieć z kimś innym dzieci jeśli chodzi o Nukę, Vitani i Kovu - dopowiedział informacje o pokrewieństwie ich.
- Hmm... a Królestwo Końca Burzy nadal przyjmuje nowych? - spytał się z ciekawością spoglądając na kremową samicę.

[Berghi]

Uspokoiła się dzięki zapewnieniom Tadjego, ale zawsze mogła przecież istnieć szansa, że może po prostu nie każdy wiedział prawdę, a zielone oczy Tadjego wywoływały dziwne domysły Berghi w sprawie genetyki jego rodziny.
- Rozumiem... - pokręciła potwierdzająco głową.
Lew nadal napierał na rekrutację do stada, a królowa nie zamierzała dłużej odwlekać już odpowiedzi na jego pytania, bo przecież i on tego wobec niej nigdy nie robił. Wyglądał na silnego i odpowiedniego do poświęcenia całej swojej krzepy w walce. Jasna lwica bała się go, jednocześnie czując przy nim bezpieczna. Podeszła bliżej do samca i spojrzała mu w oczy.
- Owszem, przyjmuje.

[Tadji]

Tadji od narodzin trenował sam bez niczyjej pomocy, no może z czasem pomagali starsi złoziemcy którzy odeszli do zaświatów po klęsce żywiołowej dlatego złoziemiec musiał sam o siebie zadbać żeby był silny i zręczny aby nikt go nie zaskoczył w jakimś momencie. W dodatku był zainteresowany nowym stadem bo nazwa ma swój urok i pewną historię zwiazaną z przeszłością. Po chwili zobaczył Berghi, która zbliżyła się bardziej do zieloonokiego co można przyznać, że jest odważna. Odwzajemnił spojrzenie samicy mając dziwne wrażenie, że kogoś zaczyna przypominać ale mógł mieć jedynie zajawki czy odczucia z tym związane.
- Chciałbym dołączyć do stada - rzekł pewniej do Berghi, nie odrywając wzroku od kremowej.

[Berghi]

Widziała na sobie jego ciężkie zielone spojrzenie przeszywające każdy najmniejszy centymetr jej delikatnego ciała pokrytego jasna sierścią. Będąc bliżej słyszała jego oddech i czuła woń jego ciała, którą postara się zapamiętać, bo nigdy nie wiadomo kiedy jej wykorzystanie może okazać się przydatne.
- W takim razie spotkałeś najodpowiedniejszą ku temu osobę. - zaczęła - Jestem Berghi z rodu Lwiej Ziemi, Pierwsza Tego Imienia, Niespalona, Królowa zza gór, Wybawicielka Niewolników, Królowa Królestwa Końca Burzy. Przyrzeknij mi na własne życie swoją wierność i oddanie mojej osobie, a uczynię cię rycerzem i członkiem mojego stada. Razem z nami będziesz oglądał naszą rosnącą siłę i zmierzanie ku lepszemu jutru. - kończąc położyła łapę na jego ramieniu.

[Tadji]

Tadji stał wyprostowany wsłuchując się melodyjnego głosu samicy co było wręcz przyjemne. Potem był trochę zaskoczony, że rozmawia od początku z Królową tego stada okazując pozytywną reakcję słysząc o pochodzeniu która należy do Lwiej Ziemi czyżby była dziedziczką poprzednich tamtejszych królów? wszystko jest prawdopodobne ale nie przeszkadzało mu to ze względu na to, że dobrze z nią się rozmawia więc zaufać może bez problemu. Gdy usłyszał że ma przysiądz na swoje życie było jak wyzwanie, które przyjął bez problemów.
- Ja Tadji, przyrzekam na własne życie, na swoją wierność i oddanie Królowo Królestwa Końca Burz - powiedział bardziej oficjalnie na końcu, żeby zabrzmiało to tajemniczo i majestatycznie. Był bardzo chętny, żeby poczuć potęgę tego stada. Poczuł wtedy jej kremową łapę na swoim ramieniu. Potem zniżył swój łeb jakby chciał zrobić ukłon w szacunku do Królowej.

[Berghi]

- Mianuję cię rangą rycerza, a od momentu teraźniejszego pełnić będziesz funkcję mojej osobistej straży. - rzekła aksamitnym tonem, w tym samym momencie odkładając łapę z jego ramienia na ziemię.
Miała nadzieję, że oddała swoje bezpieczeństwo w bezpieczne łapy, które jej nie zawiodą swoją siłą i nie sprawią, że będzie w ich pobliżu kiedykolwiek czuła się zagrożona. Westchnęła lekko i rozejrzała się dookoła.
- Jeśli masz jakieś pytania, to teraz jest ku temu odpowiedni czas. - uśmiechnęła się szerzej, ruszając nerwowo jednym z uszu.

[Tadji]

Tadji po usłyszeniu mianowania go rycerzem, ukłonił się dając stuprocentowe oddanie królewskiej mości.
- Jestem zawsze i wszędzie do dyspozycji wasza wysokość Berghi - rzekł szorstkim i spokojnym głosem. Brunatnego ucieszyło go to, że będzie blisko Królowej którą ma bronić przed niebezpieczeństwem.
- Nie mam raczej żadnych pytań prawdopodobnie. Jeśli miałbym to na pewno zapytam się w przyszłości - odpowiedział tym samym tonem głosu co wcześniej.

[Berghi]

Była zadowolona tym, że zdobyła oddanego rycerza, który będzie jej chronił i co ważniejsze zdawał się być odpowiednim osobnikiem do tego, by spełnić jej misję. Berghi miała mroczny, krwawy plan i Tadji wydał się jej odpowiednim lwem, który może jej w tym pomóc.
- W takim razie oprowadzę cię po okolicy i opowiem nieco o stadzie. - rzekła spokojnym tonem.

z/y

//podczas oprowadzenia dowie się o granicach terenów, religii i wszystkich innych ważnych sprawach z opisu stada, zachęcam do zapoznania się z nim