Wyprawa na południe {Thanatos i Raisa}

[Thanatos]

Czekał na to, aż Raisa skończyć jeść. - Smakowało? - Powiedział i uśmiechnął się.
Potem sam zaczął jeść zwierze. A gdy już skończył oblizał wargi i popatrzył na nią. - To jak oglądamy gwiazdy?

[Raisa]

- Tak bardzo smakowało mi - odpowiedziała szczerze oblizując swój pysk z krwi. Uśmiechnęła się również. - Bardzo chętnie, lubię oglądać gwiazdy, bo wiem, że tam jest moja mama. Ojciec pewnie żyje, ale nie daje znaków życia - rzekła trochę neutralnym tonem głosu.

[Thanatos]

Słońce już zeszło poniżej horyzontu i zaczynało się już ściemniać. Than położył się brzuchem do góry na trawie. - Na pewno ta są. Wszyscy nasi przodkowie tam są. A w ogóle to jestem ciekaw czy spadnie dzisiaj jakaś gwiazda. - Powiedział zamyślony.

[Raisa]

Raisa spoglądała się na horyzont jak słońce zanikało co było pięknym widokiem. Nie wiedziała czemu, ale czuła się jak księżniczka, a może nią jest? Na dobrą sprawę jest jakby pół księżniczką Złej Ziemi i jak Lwiej Ziemi więc faktycznie to może być skomplikowane. Martwiła się o Narie, bo nie wiedziała tak naprawdę czemu uciekła z takim pośpiechem. A może ona coś ukrywa przed nią tak naprawdę? Nie wiedziała niestety tego. - Na dobrą sprawę jednakowo jestem ciekawa tego, a jeśli tak to pewnie będę mieć drobne życzenie — zaśmiała się przy nim. Prawdopodobnie to może dość śmieszne życzenie, żeby zostać najważniejszą osobą w stadzie, które zapewne nie zawiści w życiu białej, ale kto tam wie, zawsze można pomarzyć.
- O gwiazdy są - rzekła z radością widząc jasne kule gazowe. - Jakie piękne — uśmiechnęła się jak małe lwiątko na widok ich.

[Thanatos]

Than pomyślał, że pewnie niestety jej marzenie się nie spełni, bo przecież jej dalsza kuzynka sprawowała teraz taka władzę. Ale przecież każdy może marzyć. On sam miał też dziwne marzenia, czasami takie nie do spełnienia.
Ja za to chciałbym, żeby nie było już żadnych wojen między stadami, bo do niczego rozsądnego one nie prowadzą. Oraz, żeby już było na Lwiej Ziemi spokojnie.
Oj tak też uwielbiam w nie patrzeć. Tylko siedzieć i wpatrywać się w nie godzinami.

[Raisa]

Raisa na dobra sprawę cieszyła się że Narie tu jest bo bedzie ją wspierać jak może.
- To prawda, tym bardziej nie chce zeby Ragir miał zazłe za przeszłość do naszego stada - rzekła ze spokojem

[Thanatos]

Nagle przeleciała spadająca gwiazda. - Widziałaś?! Szybko, pomyśl życzenie. - Powiedział to szybko obkręcając łeb w bok i popatrzył na Raise.

[Raisa]

Raisa zauważyła spadajaca gwiazdę co była w lekkim szoku. - O rety faktycznie! - powiedziala, wtedy odwrocila się nie zauważając że był rownież odwrócony. Potem zetkneli się pyszczkami, wtedy troche zamarła ale przetrzymala przez ten moment.

[Thanatos]

Wtedy i ona przekrzywiła pyszczek i zetknęli się nimi. Zauważył, że poczuła się nie pewnie, ale żeby to załagodzić nadal nie odrywając pyszczka od jej. Obrócił się resztą ciała i dotknął dwoma łapami jej ciała. - Spokojnie. - Powiedział miłym głosem.

[Raisa]

Samica po usłyszeniu słowa była spokojniejsza czując przyjemny dotyk na cielsku. Nie odrywała się swoim pyskiem od niego. Spogladala caly czas w jego ślepia.