Patrol graniczny [Datura, Deme]

[Datura]

Od razu zwróciło jej uwagę, że Dema mówiąc o lwie użyła słowa "to". Cóż niewiele pewnie było w nim oznak ludzkich lwich odruchów. Nie usłyszała jednak od lwicy żadnych konkretów.
- Niestety, trudno go wytropić. Jest sprytny i woli nie pokazywać się na oczy tym, którzy już kiedyś mieli z nim do czynienia. I wcale mu się nie dziwię. Jeśli chcesz pomóc go dorwać, to z chęcią zaproszę cię do współpracy. Pytanie tylko jak go znaleźć? - spojrzała pytająco na Demę z nadzieją, że ta może zna jeszcze jakieś przydatne szczegóły.
- Może chciałabyś omówić naszą współpracę z kanclerzem? Z pewnością mógłby nam zapewnić wsparcie stadnych wojowników. - zaproponowała, już wyobrażając sobie co mogą wspólnie zdziałać.

[Deme]

Dem ucieszyła się na myśl o możliwości współpracy z lwią ziemią. Jeżeli nazywali się stadem to trochę ich tam pewnie było. Miała tylko nadzieję że ten cały kanclerz okaże się być porządnym lwem. Dzięki całej tej akcji dowie się też trochę o tej całej miej ziemi i o lwach tworzących ją. Jeżeli przedstawi ją szamanka to raczej ją zaakceptują. Pojawił się jednak problem - Deme nie mogła tropić. Miała informacje o samym Manie ale czy to wystarczy aby kanclerz zatwierdził współpracę?
- Mniej więcej wiem czego szukać... że wsparciem jednego A może dwóch lwów powinno udać się znaleźć to dość szybko jeżeli jest w okolicy. Także jeżeli to nie będzie kłopot to chętnie porozmawiam z waszym przywódcą.- lwica wstała i czekała na odpowiedź Datury. Koniec końców szamanka okazała się być przyzwoita, a znały się krótko.
Spotkamy się tu jutro w południe A ty przyjdziesz z kanclerza czy jak ?

[Datura]

Przytaknęła łbem lwicy.
- Na pewno da się załatwić taką rozmowę. Ale przywódca stada ma zbyt wiele na głowie, żeby spacerować po okolicy żeby pogadać z nowo poznanymi lwami. - odpowiedziała, siedząc wciąż na ziemi. Jej wcale aż tak się nie spieszyło do zakończenia tego spotkania.
- Jeśli chcesz go poznać, musisz przyjść na Lwią Ziemię. Nie martw się, strażnicy nie będą cię zatrzymywać, są przyjaźni dla obcych. Czasem nawet za bardzo. - rzekła z uśmiechem.

[Deme]

Deme nie sądziła że zostanie tak po prostu wprowadzona na teren, a może nawet do siedziby nowo poznanego stada. Mimo wszystko nie przeszkadzało jej to, więc przeciwnie. Poznanie nowej kultury i zwyczajów zawsze było czymś ciekawym.
-Dobrze... Ale powiedz mi co dokładnie robił Mane z waszymi lwami? Porywał? I gdzie? Jeżeli porywał ich w tej okolicy to trzeba znaleźć jego jaskinie... Są tu jakieś na tyle duże by pomieścić kilka lwów?- Nawet nie zdając sobie sprawy z tego jak dużo pytań zadała Dem zaczęła niespokojnie ugniatać ziemię pod łapami. A co jeśli się nie uda? Co jeśli spędzi lwioziemców w niebezpieczeństwo?

[Datura]

//polecam ci wątek z Fedhą, bo ona dużo wie o Mane

Westchnęła ciężko, lekko zniecierpliwiona że cały czas krążą wokół tego samego tematu.
- Gdybyśmy znali jego miejsce pobytu, już dawno byśmy go stamtąd wykurzyli. - odpowiedziała tylko, nie drążąc dalej tematu. Była całkowicie pewna, że nie znalazłaby Mane w jaskini, w której kiedyś się z nim spotkała.
- Posłuchaj, jeśli porozmawiasz z kanclerzem, wtedy będzie można ustalić cały plan działania. Na razie tylko może być zajęty, bo ma na głowie kilku więźniów. No właśnie... jutro jednak nie uda się tego zorganizować. Ale przyjdź za jakiś czas. Możesz najpierw sama rozejrzeć się po okolicy i rozpocząć śledztwo. Tylko uważaj na siebie, żebyś nie wpadła w czyjeś łapy. - powiedziała już poważniejszym tonem.

[Deme]

Dem westchnęła. Nie była to dla niej tylko możliwość zemsty naznienawidzonym lwie ale też i szansa na pokazanie się od dobrej strony tutejszym stadom. Nie chciała dołączyć do żadnego z nich ale to nie znaczyło że nie może mieć z nimi dobrych relacji. Sama z pewnością zamierzała rozejrzeć się ale śledztwo nie wchodziło w grę. Nie mogła wytropić Manea po zapachu a szukając go prędzej czy później wpakowałaby się w kłopoty. Dpoiero wtedy poczyła jak zmęczona ale i głodna była. Na jej szczęście antylopy na które przedtem polowała przeszły na tereny niczyje.
-Będę kręciła się po okolicy. Mam na kogoś szczególnie uważać? Jakieś inne stada czy coś w tym stylu?- Deme wolała wiedzieć na kogo może się natknąć. Oczywiście postanowiła że będzie zwracała większą uwagę na jakiekolwiek oznaki granic ale dodatkowe informacje nie zaszkodzą.

[Datura]

Nie była pewna co odpowiedzieć lwicy. Uważanie na wszystkich zakrawa na paranoję, ale z drugiej strony biorąc pod uwagę sługusów Wodza, siedzących obecnie w lwioziemskim więzieniu trudno było w obecnych czasach stwierdzić, kto jest przyjaźnie nastawiony a kto może podgryźć ci gardło.
- Na zachodzi znajduje się Zła Ziemia, więc lepiej się tam nie zapuszczać. Co prawda mamy pewien pakt o nieagresji, ale nie dotyczy on lwów spoza stada. Poza tym nie wiadomo mi nic o innych stadach. - podobno ktoś też mieszkał we wschodnich górach. Były to jednak tylko przypuszczenia Ven, która pewnie wymyśliła tą bajeczkę, żeby nie dostać lania za oddalanie się z terenu stada bez opieki.

[Deme]

Deme spodziewała się trochę większej ilości informacji. Wiedziała jednak żeby nie zapuszczać się na zachód. Nie rozumiała dlaczego ktoś nazwałbym swoje stado 'zła ziemia' a już tym bardziej dlaczego ktoś miałby tam dołączyć. Nie był to jednak jej problem tak długo jak trzymała się z dala od granicy. Skinęła głową do Datury.
-W takim razie do zobaczenia... kiedyś.- lwica odeszła w jak najdalej od granicy lwiej ziemi.

/zt

[Datura]

- Do zobaczenia - odpowiedziała tylko. Patrzyła przez chwilę na odchodzącą lwicę, po czym ruszyła dalej. Miała nadzieja, że jej rada by szukała śladów na własną łapę nie skończy się dla Demy tragicznie.

ZT