x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
O Boże, Boże, Boże, Bożenko [Leon i Shanteeroth]
- Leon
- Posty: 565
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 27 gru 2014
- Waleczność: 50
- Zręczność: 50
- Percepcja: 50
- Kontakt:
Re: O Boże, Boże, Boże, Bożenko [Leon i Shanteeroth]
Westchnął cicho na rozmowę o rodzicielstwie, ciężki był to temat, a takich on nie lubił. Dlatego szybko narzucił rozmowę na inny tor, znowu flirtując z szarawą. Nie przeszkadzało jej to, takie sprawiała wrażenie, a może nawet zachęcała go do więcej? W każdym razie lew uśmiechnął się tak właśnie czarująca, jak przystoi czarusiowi. Trochę zmalał, gdy się dowiedział, że nie będzie więcej historyjek od niej.
- Wielka szkoda. Może powinnaś uczestniczyć też w szkoleniach na bajdułę. Miałabyś wtedy niezłe gadki do przyciągania do siebie samców. Chociaż... - tutaj rzucił okiem na ciałko lwicy, od nasady jej ogona, a na czubku nosa kończąc - W sumie to nie potrzebujesz tego, masz już wystarczające... atuty, rzucające się w oczy.
Uśmiechnął się tutaj słodko, a ogonem dalej drażnił łapę szarej, W każdym razie póki się nie ruszył i lekko owinął jej ogon.
- Wielka szkoda. Może powinnaś uczestniczyć też w szkoleniach na bajdułę. Miałabyś wtedy niezłe gadki do przyciągania do siebie samców. Chociaż... - tutaj rzucił okiem na ciałko lwicy, od nasady jej ogona, a na czubku nosa kończąc - W sumie to nie potrzebujesz tego, masz już wystarczające... atuty, rzucające się w oczy.
Uśmiechnął się tutaj słodko, a ogonem dalej drażnił łapę szarej, W każdym razie póki się nie ruszył i lekko owinął jej ogon.
- Shanteeroth
- Posty: 995
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 04 sie 2015
- Specjalizacja:
- Waleczność: 40
- Zręczność: 55
- Percepcja: 60
Jak widać Shanteeroth miała tyle farta, że trafiła na równie beztroskiego, niepalącego się do większych zobowiązań, lekkoducha jakim sama była. Przynajmniej nie musiała obawiać się w spojrzeniu błękitnych oczu pogardy, bo jakże to tak, zamiast już teraz oddawać się macierzyństwu, cnocie najwyższej, ta bezczelna dziewucha śmie poświęcać młodość na inne rzeczy!
- Dobra, dobra, już się tak nie przymilaj - rzuciła wesoło, podnosząc wysoko nos, że to niby naburmuszona i w ogóle obraza majestatu. Tak naprawdę zaś liczyła, że jak uniesie pysk, to nie będzie widać pchającego się na wargi szerokiego uśmiechu. Płonne nadzieje, ale lepsze takie aniżeli żadne!
- Cóż, nie każdy musi być wyszczekany jak hiena. Sam zauważyłeś, że ja i bez tego jakoś się bronię - dodała chwileczkę później, gdy rozbawienie nieco ustąpiła, a ona była w stanie spojrzeć na Leona bez banana na pół mordy. - A atuty mam jak każda baba. Nic nadzwyczajnego. I tak, wiem, będziesz teraz próbował przekonać mnie, że jest inaczej, ale... nie musisz, serio. I tak już zaczynam podejrzewać cię o dość niecne zamiary - tutaj przymrużyła oczy, nieufnie przyglądając się tamtemu. Oczywiście krańce pyska nadal nieco uniesione zdradzały, iż Shanteeroth zdecydowanie nie ma mu wcale za złe, że jest miły. Typowa baba, niby nie chce komplementów - ale tylko spróbuj nimi nie szastać, a zobaczysz prawdziwe oblicze demona w niej zaklętego.
A kiedy ogon samca oplótł się dookoła jej własnego, pokręciła z rozbawieniem głową.
- Uważaj, bo się jeszcze zakocham i skończy się beztroskie życie wiecznego kawalera - mruknęła z przekąsem.
- Dobra, dobra, już się tak nie przymilaj - rzuciła wesoło, podnosząc wysoko nos, że to niby naburmuszona i w ogóle obraza majestatu. Tak naprawdę zaś liczyła, że jak uniesie pysk, to nie będzie widać pchającego się na wargi szerokiego uśmiechu. Płonne nadzieje, ale lepsze takie aniżeli żadne!
- Cóż, nie każdy musi być wyszczekany jak hiena. Sam zauważyłeś, że ja i bez tego jakoś się bronię - dodała chwileczkę później, gdy rozbawienie nieco ustąpiła, a ona była w stanie spojrzeć na Leona bez banana na pół mordy. - A atuty mam jak każda baba. Nic nadzwyczajnego. I tak, wiem, będziesz teraz próbował przekonać mnie, że jest inaczej, ale... nie musisz, serio. I tak już zaczynam podejrzewać cię o dość niecne zamiary - tutaj przymrużyła oczy, nieufnie przyglądając się tamtemu. Oczywiście krańce pyska nadal nieco uniesione zdradzały, iż Shanteeroth zdecydowanie nie ma mu wcale za złe, że jest miły. Typowa baba, niby nie chce komplementów - ale tylko spróbuj nimi nie szastać, a zobaczysz prawdziwe oblicze demona w niej zaklętego.
A kiedy ogon samca oplótł się dookoła jej własnego, pokręciła z rozbawieniem głową.
- Uważaj, bo się jeszcze zakocham i skończy się beztroskie życie wiecznego kawalera - mruknęła z przekąsem.

- Leon
- Posty: 565
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 27 gru 2014
- Waleczność: 50
- Zręczność: 50
- Percepcja: 50
- Kontakt:
Teraz to on udał oburzenie, niemal aż prychnął, tak bardzo był oburzony.
- Ja się przymilam? O nie, niedoczekanie, droga Shante. Ja tylko stwierdzam fakty! - i małpując też podniósł wysoko nos, pokazując jakiż to on nie jest ważny i w ogóle.
Z rozbawieniem wysłuchiwał wywodów o jej przeciętności, że przecież jest jedną z miliarda na świecie. A przekonywać nie ma zamiaru, bo to walka z wiatrakami. Miał natomiast nieco inną odpowiedź, bo idąc obok lwicy zarzucił nieco cielskiem i trącił bok o nią,
- Niecne zamiary? Też coś, czuję się po prostu urażony i oburzony słysząc takie oskarżenie, wręcz aż dławię się, tak bardzo mi ubodłaś. - a żeby jeszcze bardziej podkreślić skalę jej czynu to oplótł ogon jeszcze mocniej i zaczął kitką miziać dookoła końcówki jej ogona.
- Ja się przymilam? O nie, niedoczekanie, droga Shante. Ja tylko stwierdzam fakty! - i małpując też podniósł wysoko nos, pokazując jakiż to on nie jest ważny i w ogóle.
Z rozbawieniem wysłuchiwał wywodów o jej przeciętności, że przecież jest jedną z miliarda na świecie. A przekonywać nie ma zamiaru, bo to walka z wiatrakami. Miał natomiast nieco inną odpowiedź, bo idąc obok lwicy zarzucił nieco cielskiem i trącił bok o nią,
- Niecne zamiary? Też coś, czuję się po prostu urażony i oburzony słysząc takie oskarżenie, wręcz aż dławię się, tak bardzo mi ubodłaś. - a żeby jeszcze bardziej podkreślić skalę jej czynu to oplótł ogon jeszcze mocniej i zaczął kitką miziać dookoła końcówki jej ogona.
- Shanteeroth
- Posty: 995
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 04 sie 2015
- Specjalizacja:
- Waleczność: 40
- Zręczność: 55
- Percepcja: 60
A ona zaśmiała się dźwięcznie, pokręciwszy po raz kolejny pyszczkiem w rozbawieniu.
- Czyli teraz powinnam przepraszać i błagać o wybaczenie, mam rację? - spytała swobodnie, spoglądając na samca spod delikatnie przymkniętych powiek oraz nieco opuszczonej głowy. Czyli jeśli ten wciąż zadzierał nosa, to mogła mu co najwyżej na kraniec grzywy popatrzeć i tyle by było.
Odsunęła się nieco od niego, mając nadzieję, że uda się rozplątać ogony zamiast któremuś z nich jakąśkolwiek część urwać. Ot, przyspieszyła delikatnie kroku, by stanąć ostatecznie przed nim, przodem ku jego facjacie. Wiecie, bariera nie do pokonania, przeszkoda niemożliwa do przeskoczenia.
- Spytałabym, co może cię udobruchać, ale nie jestem pewna, czy czasem nie boję się odpowiedzi, jaka padnie - dodała pewnym siebie głosem, nieco jakby wręcz rzucając lwu niewypowiedziane wprost wyzwanie.
- Czyli teraz powinnam przepraszać i błagać o wybaczenie, mam rację? - spytała swobodnie, spoglądając na samca spod delikatnie przymkniętych powiek oraz nieco opuszczonej głowy. Czyli jeśli ten wciąż zadzierał nosa, to mogła mu co najwyżej na kraniec grzywy popatrzeć i tyle by było.
Odsunęła się nieco od niego, mając nadzieję, że uda się rozplątać ogony zamiast któremuś z nich jakąśkolwiek część urwać. Ot, przyspieszyła delikatnie kroku, by stanąć ostatecznie przed nim, przodem ku jego facjacie. Wiecie, bariera nie do pokonania, przeszkoda niemożliwa do przeskoczenia.
- Spytałabym, co może cię udobruchać, ale nie jestem pewna, czy czasem nie boję się odpowiedzi, jaka padnie - dodała pewnym siebie głosem, nieco jakby wręcz rzucając lwu niewypowiedziane wprost wyzwanie.

- Leon
- Posty: 565
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 27 gru 2014
- Waleczność: 50
- Zręczność: 50
- Percepcja: 50
- Kontakt:
Dalej poruszał się dziarskim krokiem z twarzą oburzonego lwa.
- W zasadzie wymagały by tego dobre obyczaje i takie tm inne maniery. A ty przecież jesteś dobrze ułożona, czyż nie mam racji? - kolejne z tych jego wyzywających spojrzeń, bo zżerała go ciekawość na jej reakcję. Długo nie kazała czekać, bo zaraz poczuł, jak ogon powoli mu ucieka i to mimo mocniejszego uścisku. Niestety nie mógł nic na to poradzić, bo samica zaczęła swój szybki marsz. Biały nie miał zamiaru przyspieszać i poruszał się swoim tempem. Zatrzymał się dopiero, gdy stali pyskiem w pysk. Chwilę wykrzywiał wargi z geście zamyślenie się, bo ni odpowiedział jej od razu. Potem wysunął lekko czubek języka między wargami.
- W sumie, skoro o to pytasz, to myślę, że mogłabyś się przerazić, ale ponieważ jest ot nasza pierwsza randka, to znaczy spacer, to wybaczę Ci to bez niczego. W końcu pięknym lwicom wybacza się nawet największe błędy. - uniósł za sobą ogon i nieco nim pomachał dookoła.
- W zasadzie wymagały by tego dobre obyczaje i takie tm inne maniery. A ty przecież jesteś dobrze ułożona, czyż nie mam racji? - kolejne z tych jego wyzywających spojrzeń, bo zżerała go ciekawość na jej reakcję. Długo nie kazała czekać, bo zaraz poczuł, jak ogon powoli mu ucieka i to mimo mocniejszego uścisku. Niestety nie mógł nic na to poradzić, bo samica zaczęła swój szybki marsz. Biały nie miał zamiaru przyspieszać i poruszał się swoim tempem. Zatrzymał się dopiero, gdy stali pyskiem w pysk. Chwilę wykrzywiał wargi z geście zamyślenie się, bo ni odpowiedział jej od razu. Potem wysunął lekko czubek języka między wargami.
- W sumie, skoro o to pytasz, to myślę, że mogłabyś się przerazić, ale ponieważ jest ot nasza pierwsza randka, to znaczy spacer, to wybaczę Ci to bez niczego. W końcu pięknym lwicom wybacza się nawet największe błędy. - uniósł za sobą ogon i nieco nim pomachał dookoła.
- Shanteeroth
- Posty: 995
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 04 sie 2015
- Specjalizacja:
- Waleczność: 40
- Zręczność: 55
- Percepcja: 60
W kwestii dobrych manier... cóż, miała spore braki. Zwalmy winę za wszelkie niepowodzenia oraz niedoskonałości po raz kolejny na dość trudne, specyficzne warunki, w jakich się wychowywała: samotnie, mając jedynego kompana w nieco zgrzybiałym, momentami zgryźliwym, ale zdecydowanie mądrym i posiadającym spory bagaż rozmaitych doświadczeń staruszku. Chociaż na pewno nie był "ideałem ojca" czy chociażby opiekuna, Shanteeroth i tak nigdy nie wymieniłaby go na nikogo innego. Oficjalnie zwracała się do niego "nauczycielu", w sercu po czasie ze śmiałością zaczęła mianować go ojcem, którego notabene nigdy nie miała. Nie wiedziała też, skąd niechęć jej matki do samczej nacji, w końcu Leon był bardzo miły oraz przyjazny, niemożliwe, by inni faceci byli aż tacy źli, by matka ich szczerze nienawidziła... Prawda?
Na szczęście zanim oddała się dyspucie odnośnie swoich obyczajów, wychowania, kultury i innych dóbr, których niedosyt momentami odczuwała (chociaż zazwyczaj niewiele sobie z tego robiła), samiec łaskawie postanowił jej wybaczyć. I to jak niewielkim kosztem! Oczywiście nie byłby sobą, gdyby nie wkomponował w to dość sprytnie ulokowanego komplementu, niemniej postanowiła tym razem nie łapać go aż tak za słówka. W końcu dopiero jej wybaczył i okazał łaskę, może nie warto nadużywać jego cierpliwości oraz dobroci serca?
- Okej, chyba zaczynam czuć obawę przed tym, czy chcę pójść na drugą randkę... spacer... - rzuciła, niby żartem, a jednak gdzieś tam podskórnie dało się wyczuć cień poddenerwowania. Bo co, jeśli faceci faktycznie wcale nie są tacy mili, a tylko udają, by pozyskać zaufanie? Jakaś ostrzegawcza lampa zapaliła się w łepetynie Shante, w myśl zasady lepiej późno niż wcale. - Ale przecież gdybyś chciał mnie skrzywdzić, to już miałeś do tego dość dużo okazji... - gdybała.
Na szczęście zanim oddała się dyspucie odnośnie swoich obyczajów, wychowania, kultury i innych dóbr, których niedosyt momentami odczuwała (chociaż zazwyczaj niewiele sobie z tego robiła), samiec łaskawie postanowił jej wybaczyć. I to jak niewielkim kosztem! Oczywiście nie byłby sobą, gdyby nie wkomponował w to dość sprytnie ulokowanego komplementu, niemniej postanowiła tym razem nie łapać go aż tak za słówka. W końcu dopiero jej wybaczył i okazał łaskę, może nie warto nadużywać jego cierpliwości oraz dobroci serca?
- Okej, chyba zaczynam czuć obawę przed tym, czy chcę pójść na drugą randkę... spacer... - rzuciła, niby żartem, a jednak gdzieś tam podskórnie dało się wyczuć cień poddenerwowania. Bo co, jeśli faceci faktycznie wcale nie są tacy mili, a tylko udają, by pozyskać zaufanie? Jakaś ostrzegawcza lampa zapaliła się w łepetynie Shante, w myśl zasady lepiej późno niż wcale. - Ale przecież gdybyś chciał mnie skrzywdzić, to już miałeś do tego dość dużo okazji... - gdybała.

- Leon
- Posty: 565
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 27 gru 2014
- Waleczność: 50
- Zręczność: 50
- Percepcja: 50
- Kontakt:
No nie byli aż tak źle, w każdym razie nie wszyscy. Zazwyczaj okazywało się to na samym początku spotkania, gdy taki samiec szarżuje na lwicę i albo ją tłucze i przegania, albo to drugie. Gdyby Leon taki był, to do tej pory już byłoby po sprawie, a tutaj dalej się przechadzają, dalej rozmawiają, czasem flirtują. Pokręcił oczami na jej wątpliwości. Czyż nie udowodnił już, że z niego szlachetny rycerz?
- Oj tam, obawę, obawę. Ja nie biorę siłą, tylko po dobroci. A w ogóle to co to by była za lew, gdyby chciał skrzywdzić lwicę? Lwice się stawia na piedestale, adoruje i pieści, a nie leje po pysku czy inne takie. Ble, takie knypki to nie są żadne lwy, tylko robaki, które trzeba zdeptać. - aż wywalił jęzor w odruchu wymiotnym wydając przy tym donośne 'bleeee'.
- Oj tam, obawę, obawę. Ja nie biorę siłą, tylko po dobroci. A w ogóle to co to by była za lew, gdyby chciał skrzywdzić lwicę? Lwice się stawia na piedestale, adoruje i pieści, a nie leje po pysku czy inne takie. Ble, takie knypki to nie są żadne lwy, tylko robaki, które trzeba zdeptać. - aż wywalił jęzor w odruchu wymiotnym wydając przy tym donośne 'bleeee'.
- Shanteeroth
- Posty: 995
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 04 sie 2015
- Specjalizacja:
- Waleczność: 40
- Zręczność: 55
- Percepcja: 60
- Teoretycznie - zaczęła zamyslonym tonem, ot, jakby faktycznie nad czymś dość mocno i ciężko główkowała - mógłbyś kłamać, żeby mnie do siebie przekonać i tak dalej. Ale nie widzę w tym żadnego celu, więc chyba sensowniej będzie uwierzyć. A na pewno uwierzyć będzie wygodniej - zakończyła już o wiele lżejszym tonem, uśmiechając na koniec pogodnie, przymykając przy tym uroczo oczki.
Bo i co miała do stracenia? Owszem, uwielbiała swoje życie, ale nawet jeśli wpadnie przez to w tarapaty - trudno, nie ma dzieci na utrzymaniu, nie ma nawet surykatki na wykarmieniu, nie hoduje nawet byle robaków. Poza tym głupia była i lubiła ryzyko, przynajmniej na pewnym poziomie, a samo zaufanie w dobre zamiary samca raczej go nie przekraczało.
- Masz jakieś konkretne miejsce, w którym sypiasz? - zapytała, nie mając na myśli żadnych podtekstów, nawet jeśli mogło to tak zabrzmieć. W rzeczywistości nie miała niczego zdrożnego na myśli, a - całkiem zwyczajnie - zaczynała odczuwać zmęczenie i szukała miejsca, gdzie mogłaby odpocząć. A po co szukać własnego, jak można darować sobie ten wysiłek i wprosić się do kogoś?
Bo i co miała do stracenia? Owszem, uwielbiała swoje życie, ale nawet jeśli wpadnie przez to w tarapaty - trudno, nie ma dzieci na utrzymaniu, nie ma nawet surykatki na wykarmieniu, nie hoduje nawet byle robaków. Poza tym głupia była i lubiła ryzyko, przynajmniej na pewnym poziomie, a samo zaufanie w dobre zamiary samca raczej go nie przekraczało.
- Masz jakieś konkretne miejsce, w którym sypiasz? - zapytała, nie mając na myśli żadnych podtekstów, nawet jeśli mogło to tak zabrzmieć. W rzeczywistości nie miała niczego zdrożnego na myśli, a - całkiem zwyczajnie - zaczynała odczuwać zmęczenie i szukała miejsca, gdzie mogłaby odpocząć. A po co szukać własnego, jak można darować sobie ten wysiłek i wprosić się do kogoś?

- Leon
- Posty: 565
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 27 gru 2014
- Waleczność: 50
- Zręczność: 50
- Percepcja: 50
- Kontakt:
Dmuchnął lwicy w nosek, nieco poirytowany, albo tylko udawał. Nieco zmarszczył brwi i złowieszczo się uśmiechnął.
- A co? Mam się na Ciebie rzucić, powalić na ziemi, a potem no wiesz... Miłe-niemiłe rzeczy. Zresztą mógłbym to zrobić na dzień dobry, a nie zwlekać niepotrzebnie, żeby po długiej gadce się tak zachować. Nielogiczne, prawda? - Ruszył naprzód, mijając lwicę, przy okazji ocierając się o jej bok. Nie spojrzał za siebie, gdy zadała pytanie o nocleg.
- Nie za bardzo. Tam dom mój, gdzie mój zad. Ale jeśli jesteś zmęczona to możemy poszukać jakiegoś przytulnego miejsca, albo jakąś jaskinię. Byle pustą, nie przepadam za tłokiem, zwłaszcza jeśli większość z nich stanowi nieznajomych.
- A co? Mam się na Ciebie rzucić, powalić na ziemi, a potem no wiesz... Miłe-niemiłe rzeczy. Zresztą mógłbym to zrobić na dzień dobry, a nie zwlekać niepotrzebnie, żeby po długiej gadce się tak zachować. Nielogiczne, prawda? - Ruszył naprzód, mijając lwicę, przy okazji ocierając się o jej bok. Nie spojrzał za siebie, gdy zadała pytanie o nocleg.
- Nie za bardzo. Tam dom mój, gdzie mój zad. Ale jeśli jesteś zmęczona to możemy poszukać jakiegoś przytulnego miejsca, albo jakąś jaskinię. Byle pustą, nie przepadam za tłokiem, zwłaszcza jeśli większość z nich stanowi nieznajomych.
- Shanteeroth
- Posty: 995
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 04 sie 2015
- Specjalizacja:
- Waleczność: 40
- Zręczność: 55
- Percepcja: 60
- Podobno oczekiwanie wzmaga apetyt. Może to celowe zamierzenie? - rzuciła lekkim tonem, niedbale wzruszywszy przy tym barkami - o ile oczywiście Matka Natura czy inna anatomia jej na to zezwoliła. Chociaż w świecie Disneya chyba podobne ruchy są dozwolonymi, czyż nie? - Poza tym kobiety nie są logiczne. Nie uwierzę, że ktoś tak oblatany w temacie o tym nie wie? - zagaiła, odprowadzając wejrzeniem lwa, kiedy ten ot tak ją sobie wymijał jakby nigdy nic. Poczuła przyjemne ciepło, gdy ten znowu pozwolił sobie na zatarcie barier i otarł się o jej osobę, niemniej nie zamierzała z tego powodu wychwalać go pod niebiosa.
- Nie zaprzeczę, że strzeliłabym sobie krótką drzemkę dla regeneracji sił. O ile będziesz grzeczny i grzecznie trzymał łapki w odpowiedniej odległości - rzuciła, odwracając się tak, by pyskiem znowu skierować się w tą samą stronę, w którą skierowany trwał łeb Leona.
- Nie zaprzeczę, że strzeliłabym sobie krótką drzemkę dla regeneracji sił. O ile będziesz grzeczny i grzecznie trzymał łapki w odpowiedniej odległości - rzuciła, odwracając się tak, by pyskiem znowu skierować się w tą samą stronę, w którą skierowany trwał łeb Leona.

Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość
















