Spotkanie nad Jeziorem Szmaragdowym [Shadow, Berghi]

[Shadow]

- Powiedz mi tylko, kim ona jest i gdzie mogę ją znaleźć, a wszystkim się zajmę - oznajmił wpatrując się w nią nieco pożądliwym wzrokiem. Podobała mu się, nawet bardzo. A czuły dotyk jej języka na swym pysku odebrał jako największy komplement, jaki mógł od niej otrzymać. Właśnie dotarli na skraj namorzynowego lasu, który wydawał się być dość upiornym miejscem.
- W tym lesie chyba nietrudno się zgubić - zauważył spoglądając w głąb mrocznej kniei. Wielkie, rozłożyste drzewa o grubych pniach i splątanych korzeniach rosły tam tak gęsto, że słoneczne promienie z trudem się przez nie przedzierały. Tworzyły bowiem zbitą masę, wyglądając ponuro i złowieszczo.

[Berghi]

- Niedługo poznasz miano swego zadania, niedługo... - zachichotała przeraźliwie.
Nigdy chyba nie wydałaby rozkazu zabójstwa, ale w tym wypadku miała już kilka duszyczek na liście do odstrzału i wcale nie zamierzała darować im żywota. Czekała jednak na odpowiedni moment i chwilę, uznając również iż sam Shadow w takiej misji może nie zadziałać wystarczająco skutecznie, a więc tym samym trzeba mu wybrać odpowiedniego kompana do śmiertelnej trupy.
- A i owszem, oprowadzę cię jednak po nim pokazując najłatwiejsze przejścia. Wróg ich nie zna, więc z podbiciem głównej siedziby będzie miał zawsze wielki problem. - oblizała wargi i ruszyła przodem.


z/t
//uznajemy, że oprowadziła go po terytorium, zapoznała z imionami stadowiczów i wszystkim innym znajdującym się w opisie stada

[Shadow]

- To mi się podoba. Będę zatem z niecierpliwością czekał na przydzielenie mi owego zadania - oznajmił uśmiechnąwszy się do niej i wraz z nią zagłębił się w gęsty, mroczny, ciemny i ponury las.

z/t