Spotkanie nad Rzeką Królów [Laishia, Shamar i Ganju]

[Ganju]

Laishia głośno się zaśmiała. Jak widać śmiech zielonookiego był zaraźliwy. Mała klapneła na jego ciało i znowu zaczęła go zaczepiać. Tym razem chwyciła go swoim małym pyszczkiem za łapę. Ganju czuł, że robi to delikatnie dlatego nic sobie z tego nie robił. Samiczka najprawdopodobniej próbowała coś do niego powiedzieć gdyż wydała jakieś odgłosy. Jednak młody lew w żaden sposób nie mógł zrozumieć co mówi.
- Co tam mówisz? - zapytał z zaciekawieniem zerkając na towarzyszkę

[Laishia]

Spojrzała na niego marszcząc brwi. Miało wyjść groźnie, wyszło komicznie. Mała wiedziała co chce powiedzieć i uznała, że zadane pytanie to element przekomarzania. Ona przecież zrozumiała, to i on powinien. Puściła go i fuknęła. Nie zamierzała się powtarzać. Wstała i zeskoczyła z niego. Próbowała go przeskoczyć, jednak był za duży i po prostu ponownie wylądowała na jego brzuchu, a potem zeszła z drugiej strony. Zrobiła tak jeszcze kilka razy, to było zabawniejsze niż skakanie przez kamienie i kępki trawy.

[Ganju]

Młoda lwiczka jednak mu nie odpowiedziała. Puściła za to jego łapę i zeskoczyła z niego. Najwyraźniej znudziło się jej już leżenie na zielonookim. Przynajmniej tak wydawało się młodemu lwu. Jednak nagle Laishia znowu skoczyła na niego ale tym razem zaraz zeszła z drugiej strony. Najwyraźniej spodobało jej się to gdyż jeszcze kilka razy próbowała przeskoczyć nad nowym znajomym. Wyglądało to bardzo zabawnie. Przy jednej z prób Ganju nagle wstał i przeszkodził jej w skoku.
- Haha, tym razem ja wygrałem - zaśmiał się młody lew wskakując na jeden z głazów znajdujących się przed nimi

[Laishia]

Skakała tak, póki nie odbiła się głową od ciała Ganju. Wylądowała na tyłku i wyciągnęła łapy chcąc utrzymać równowagę, zaraz jednak poczuła, że dalej leci do tyłu. Z tyłka przewróciła się na grzbiet i przetoczyła na bok.
- Wygrałeś jedną bitwę, to ja wygram wojnę. - Rzuciła się na niego. Nie zdążyła go jednak dopaść.
- Tchórz! - Pokazała mu język i zaczęła odchodzić od skał.

[Ganju]

W tym momencie zielonooki zaskoczył ze skały wprost na młodą lwiczkę. Oczywiście zrobił to tak umiejętnie aby nie wpaść pełną siłą w małą towarzyszkę. Upadł obok niej ale zdążył ją chwycić po czym oboje kilka razy przekulneli się po trawie. Kiedy się zatrzymali młody lew leżał na plecach a na swoim brzuchu miał małą Laishie.
- Mam Cię i co teraz? - zaśmiał się obejmując towarzyszkę swoimi łapami
Patrzył jej prosto w oczy i bardzo się uśmiechał. Nagle poczuł jakby była członkiem jego rodziny. Nie mógł się powstrzymać i polizał ją po pyszczku.

[Laishia]

Tego się nie spodziewała. Szła sobie pewnie plecami do niego. Wydała z siebie jakiś dziwaczny wrzask gdy jego łapa wylądowała na jej plecach, albo może to nie łapa. Nie była pewna, z resztą jak niczego w tej sytuacji. Po prostu wcisnęła się w jego pierś wystraszona i poczekała aż wszystko przestanie się kręcić. Punkt dla Ganju.
Świat nagle stanął w miejscu, całe szczęście. Może gdyby nie było to takie zaskoczenie, przeżyłaby to jakoś lepiej. Nie odpowiedziała na jego pytanie, była tak zdezorientowana, że potrzebowała chwili.
Gdy ją polizał, otworzyła szerzej oczy. Co się dzieje? O co chodzi? Obudziła się nagle z tego dziwnego stanu i zaczęła wycierać pysk o jego sierść na piersi.
- No dobra, tym razem wygrałeś. - Wymamrotała niezadowolona z paszczę wciśniętą w jego pierś.

[Ganju]

Kiedy Laishia powiedziała, że wygrał od razu ją puścił. Czekał aż w końcu mu to przyzna. Po chwili obrócił się i wstał. Robiąc przy tym tak zwany ,,koci grzbiet,, Kątem oka zauważył, że mała jest niezbyt zadowolona z tego co zrobił jednak się tym nie przejmował. W końcu to przecież ona zaczęła go zaczepiać.
- Nie gniewaj się to przecież dla zabawy - wymamrotał dziwnym głosem zielonooki

[Laishia]

Gdy się odwrócił, musiała z niego zejść. Powędrowała do skał i zniknęła za jakimś krzakiem. Za nim znajdowała się na tyle duża dziura, że samiczka się w niej spokojnie mieściła. To tu miała czekać na swojego opiekuna. Nie odzywała się, w ogóle nie reagowała na słowa Ganju. Ten z pewnością widział gdzie szła. Czekała na to, by tu podszedł i wsadził łeb za roślinę w poszukiwaniu samiczki. Zamierzała wtedy wyskoczyć z ukrycia prosto na niego. Może i teraz wygrał, ale ona tak łatwo się nie poddawała.

[Ganju]

Młoda samiczka nic mu jednak nie odpowiedziała. Wstała i poszła w kierunku skał. Nagle zniknęła w jakiś zaroślach. Kiedy przez dłuższy czas się nie pojawiała zielonooki zaczął się trochę martwić. Dlatego również wstał i skierował się w kierunku roślin przy, których ostatni raz ją widział. Miał nadzieję że nic się jej nie stało.
- Laishia, nie wygłupiaj się. Gdzie jesteś? - zawołał wchodząc w bujne zarośla
Nie miał pojęcia, że właśnie o to chodziło lwiczce, i że tylko czeka aż tam wejdzie żeby znowu na niego skoczyć.

[Laishia]

Nie mogła go nie usłyszeć. Rośliny szeleściły uginane pod jego łapami, dając jej informację o jego dokładnym położeniu. Cofnęła się kawałek, aby skrzyć się w cieniu jaki tworzyły skały. Przygotowała się by skoczyć, gdy tylko ujrzy jego nos między gałęziami, tak by on jeszcze nie zdążył jej zobaczyć. Jeszcze chwila... sekunda, jest! Napięła mięśnie i skoczyła. Próbowała jakoś od razu wspiąć się po jego głowie i uczepić go na szyi, by ciężko byłą ją zrzucić.