x
Newsy
  • 07.04.2024
  • Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
  • 06.04.2024
  • Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
  • 07.03.2024
  • Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
  • 04.02.2024
  • Postacią Miesiąca został Tauro
  • 31.01.2024
  • Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
  • Aktualności fabularne
  • > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
  • Przewrót na Lwiej Ziemi
  • > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
  • Gniew Przodków
  • > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
  • Epidemia w dżungli
  • > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
  • Szkarłatne Grzywy
  • > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Suwak
Lwia Skała
Wodopój Las Kanion Termitiery Jezioro ZZ Wulkan Góry LS Jaskinie Kilimandżaro Upendi Drzewo życia Wielki Wodospad Zakątek Przodków Oaza Ruiny Pustynia Ciernisko Cmentarz Pole bitwy Zarośla Bagno Słone jezioro Gejzery Góry ZZ Wielka woda Jezioro szmaragdowe Jezioro flamingów Kaskada Grobowiec Rzeka Wąwóz Dżungla Pustkowia Równina Rzeka 2 Sawanna 2 Rzeka 3 Las namorzynowy Dolina wichrów Nadrzecze Dolina LS Drzewo życia Sawanna LZ Skała Wolności Wschodnia Oaza Wydmy Las MB Jezioro MB Wybrzeże

Bliźniacy z innej matki i innego ojca (Samael & Falka)

Gvalch'ca
Posty: 1090
Gatunek: Panthera leo
Płeć: Samica
Data urodzenia: 11 lip 2015
Specjalizacja: Medyk poziom 2
Zdrowie: 100
Waleczność: 61
Zręczność: 41
Percepcja: 51
Kontakt:

Bliźniacy z innej matki i innego ojca (Samael & Falka)

#1

Post autor: Gvalch'ca » 28 sty 2020, 11:41

Miejsce – jezioro na Zachodnich Ziemiach
Czas - po ceremonii Szkarłatnych/przed szkoleniem Falki

Najważniejsze źródło wody na Złej Ziemi kontrastuje wyraźnie z otaczającymi je wyschniętymi terenami. Woda w nim nie jest może najczystsza, ale woda jest pitna. Kamienisty brzeg nie sprzyja jednak wzrostowi roślin, które występują tu tylko sporadycznie. Mieszkają tutaj tylko krokodyle, które czasem zapuszczają się daleko poza wodę w poszukiwaniu zdobyczy. Trzeba uważać na owe gady, które bardzo lubią tutaj spędzać czas. Samo jezioro nie jest bardzo duże i głębokie.
Zrobiła sobie pierwszy przystanek w trakcie eskapady do dżungli. Pewnie zrobi ich jeszcze sporo, traf chciał, że były to pustkowia. Ponoć te tereny należały swego czasu do Szkarłatnych Grzyw. Nie dziwiła się, że zmienili siedzibę i osiedlili się przy Wielkiej Wodzie, gdzie nie brakowało ani jadła, ani picia. Dziwiła się natomiast temu wariatowi, który kazał im gnić na tak jałowych połaciach przez bóg wie ile czasu. Przecież na dłuższą metę umarłaby tu z głodu i pragnienia, a im udało się w jakiś sposób prosperować. Pewnie z żebrami i miednicami na wierzchu, ale jednak. Wiedziała, że ich wyrzucono z Lwiej Ziemi i skazano na wygnanie, ale nie nakazano im iść w to konkretne miejsce. Może chcieli w ten sposób bardziej wzniecić sobie chęć zemsty? Albo zrobić z siebie anorektyków i wkupić się w łaski Lwioziemców, budząc w nich wszechogarniającą litość i miłosierdzie?
Podeszła do brzegu jeziora i przyjrzała się mu dokładnie, węsząc jednocześnie. Nie chciała, by jakiś nieproszony gość rzucił jej się do gardła. Mówiąc nieproszony gość oczywiście miała na myśli zielone, wielkie i łuskowate france, które żyły w podobnych warunkach. Na szczęście nie dostrzegła żadnej. Pewnie akurat polowały. Mętna toń nie zachęcała do wejścia do środka, jednak nie miała wyboru. Nadal miała łeb umorusany w posoce po minionej ceremonii. Krew ta zdążyła już mocno zastygnąć i posklejać jej futro do cna. Ostatnio rzadko miała okazję zadbać o higienę, wypadałoby w końcu to zrobić. Najwyższy czas. Ciecz o dziwo nie była zimna, wręcz drażniła ciepłotą. Dokładnie zaczęła moczyć pysk i trzeć po nim łapą, ostrym pazurem usuwając kołtuny. Gdy doprowadziła się do jako takiego porządku, ulokowała się na kamienistym brzegu, by się osuszyć.

@Samael

Awatar użytkownika
Samael
Posty: 120
Gatunek: Lampart plamisty
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 18 lis 2016
Waleczność: 30
Zręczność: 60
Percepcja: 50
Kontakt:

#2

Post autor: Samael » 28 sty 2020, 11:57

Kogo obchodziło, do kogo należały te tereny? Nie waliło tu takim słońcem jak na pustyni, na której spędził ostatnie dni, no i woda... ona tu była! Czarnuch nie wiedział oczywiście, że nie było to najbezpieczniejsze źródło chłodzącego, życiodajnego płynu - ale liczył się sam fakt, nie miał omamów! Tak też, widząc ten niesamowicie zachęcający widok, lampart począł truchtać w jej kierunku, przynajmniej do czasu - gdy dojrzał nieznaną, smukłą sylwetkę. Była ciemna, ale... nie "tak smukła" jak byłaby przedstawicielka jego gatunku, więc odpowiedź była jedna - lwica. Niby miał w miarę dobre doświadczenia z lwicami, ale kto wie - różnica gatunków różnie wpływa na wzajemne stosunki, no i jeszcze... wybrała się akurat tam, gdzie on miał zamiar. Co gorsza, wlazła do wody, a wtedy po okolicy rozniósł się przyjemny zapach krwi, którą na cielsku miała Falka, niby nic, ale coś mu tu śmierdziało... i nie mowa tu oczywiście o samej lwicy, a o powodach, dla których była umazana posoką. Nie miał wyboru - nawet się więc nie krył i wolnym krokiem ruszył ku zbiornikowi, gdy samica tylko się wycofała i przysiadł przy nim, doglądając swojego odbicia, kątem zaś oka obserwując wylegującą się pannę. Oby tylko jakiś krokodyl nie zabawił się w łowcę i nie próbował odgryźć mu kawałka pyska, byłoby szkoda stracić taką serię "Dni bez skazy".
Obrazek

Gvalch'ca
Posty: 1090
Gatunek: Panthera leo
Płeć: Samica
Data urodzenia: 11 lip 2015
Specjalizacja: Medyk poziom 2
Zdrowie: 100
Waleczność: 61
Zręczność: 41
Percepcja: 51
Kontakt:

#3

Post autor: Gvalch'ca » 28 sty 2020, 12:43

Jak każdy lew, miała w sobie sporo z lenia, dlatego zwykłe leżenie w celu osuszenia po chwili zamieniło się w smaczną drzemkę. A zdążyła tylko na chwilę przymknąć oczy. Widocznie musiała być wyczerpana po ostatnich przejściach. I tak długo wytrzymała na nogach. Od czasu do czasu poruszyła kończyną, lub przekręciła gałką oczną, czasem też powarkiwała. Obserwator niewątpliwie przyrównałby ją do kocięcia po poobiednim leżakowaniu. Zaczynało już zmierzchać. Otworzyła od niechcenia jedno ze ślepi i zawiesiła je w martwym punkcie przed sobą. Kątem oka dostrzegła ciemniejszą plamę. Zignorowała ją i zamknęła trzeszcze z powrotem. Po prostu uznała ją za jakieś ogołocone drzewo. Ale zaraz, wokół jeziora nie było żadnych roślin. Tym razem otworzyła oboje oczu i powróciła spojrzeniem na tamten czarny kształt. Gdy linie i zarys postaci odpowiednio się wyostrzyły, zakwalifikowała kropkę jako kotowatego. Naprawdę? Gdzie się nie ruszyła, zawsze musiała natrafić na jakiegoś powsinogę, który mniej lub bardziej uprzykrzał jej życie? Ten był podwójnie podejrzany, ponieważ nie dał znać o swojej obecności i czaił się nieopodal, po przeciwnym brzegu. Cichociemny rzezimieszek?
- Te, nie widać, że zajęte? - wydarła się poirytowanym tonem, po czym wstała i ruszyła marszowym krokiem do intruza, by spuścić mu sromotny.. no no, albo przynajmniej porządnie nawrzeszczeć, ewentualnie przestraszyć samą swoją posturą.
Podeszła do obcego na odległość kroku i zmierzyła go uważnym spojrzeniem. Przez moment miała wrażenie, jakby patrzyła na swoje lustrzane odbicie. Czy ja mam omamy? Im dłużej się w niego wpatrywała, tym więcej jednak dostrzegała różnic. Przezierające cętki, inny kształt łba, rozstaw uszu, jaskrawozielone oczy jak u jej siostry, inna końcówka ogona. A więc lampart.
- Jak cię zwą? - wyprostowała się, wypięła pierś i wydała gardłowe "hpfm".

Awatar użytkownika
Samael
Posty: 120
Gatunek: Lampart plamisty
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 18 lis 2016
Waleczność: 30
Zręczność: 60
Percepcja: 50
Kontakt:

#4

Post autor: Samael » 28 sty 2020, 14:36

Skoro lwica w bezruchu leżała, samiec wykorzystał tą chwilę i spokojnie napił się wody z jeziora, z małymi domieszkami niezidentyfikowanego pochodzenia krwi. Nawet nie wyobrażacie sobie, jaką ulgę odczuł, toż on nie miał wody w pysku od tak długiego czasu, co powoli dawało mu się we znaki poprzez ogólnie rozumiane zmęczenie. Szczęśliwie jednak - płyny uzupełnił, a i żadnego gada w wodzie nie było, więc dalej był tak samo nieskazitelny jak zawsze, a i śpiącej "towarzyszki" nie zbudził, więc można rzec że osiągnął pełny sukces. Jako że spokój miał zapewniony, odsunął się nieco od wody i legł na chwilę, w końcu i tak dosyć sporo ostatnio łaził, a jego łapom przyda się chwila wytchnienia - nie wiadomo kiedy znowuż będzie musiał ruszyć, czy... uciekać. A co do ucieczki - gdy usłyszał krzyk nieznajomej, prędko skierował ku niej swój wzrok, zaś mięśnie kociego ciała niezauważalnie się napięły, gotowe do ucieczki.
- Wybacz, ale nie widzę tu żadnego znaczenia, jakoby woda ta należała do jakiekolwiek lwicy.
Odrzekł ze spokojem, choć tętno przyśpieszyło. Nie wiedział w końcu gdzie jest, kim jest ona, oraz czy ma w miarę dobre intencje. W sumie - miał się o tym przekonać, gdy "kotka" postanowiła zejść do niego. Huh, potężna była, może nie jak te samcze dzbany, ale dalej potężna więc wewnętrzny alarm począł dawać o sobie znać i gdy nieznajoma zbliżyła się zanadto - odsunął się, tak na odległość swojego susa, coby nie dostać za darmo w papę.
- Musisz mi uwierzyć, ale me imię jest prawdopodobnie równie piękne, co Twoje.
Odrzekł wymijająco, nie przejmując się jej postawą, acz to nie tak że jej nie respektował - co to, to nie!
Obrazek

Gvalch'ca
Posty: 1090
Gatunek: Panthera leo
Płeć: Samica
Data urodzenia: 11 lip 2015
Specjalizacja: Medyk poziom 2
Zdrowie: 100
Waleczność: 61
Zręczność: 41
Percepcja: 51
Kontakt:

#5

Post autor: Gvalch'ca » 28 sty 2020, 15:08

W dużą wątpliwość podchodziło to, że posoka, którą z siebie zmyła, przebyła taki kawał i znalazła się po drugiej stronie jeziora, będąc w dodatku bardzo wyczuwalną w smaku. Ile w takim razie musiałoby jej być, że nie zmieszała się całkowicie z wodą i nie zanikła? Choć kto wie, minęło tyle czasu odkąd legła na brzegu, że mogła się tam w jakiś sposób przetransportować. W każdym bądź razie lampart nie mógł narzekać, uzupełnił płyny, a to było priorytetowe. Mniejsza. Schlebiało jej to, że się jej przestraszył. Widziała popłoch w jego oczach, napięte mięśnie. A to, jak dał susa w tył, tylko potwierdziło, że się jej lękał. Nie dziwota - była w końcu kilkadziesiąt kilogramów cięższa od niego, górowała też nad nim wzrostem. Co prawda było to raptem parę centymetrów, ale jednak.
- Ech, ta wasza samcza zgrzebność i podlewanie uryną każdego krzaczka. Mogę zaraz naprawić ten karygodny błąd. - uniosła lekko zadnią nogę, wyśmiewając w ten sposób ich znaczenie terenu i wytykając głupi nawyk. Oczywiście sama nie miała zamiaru tego robić, więc odłożyła kończynę z powrotem na grunt. Jeszcze tego by brakowało, by wziął ją za wariatkę.
- Ostatnia szansa. - w pełni zignorowała jego nieudolne próby przypodobania się i flirtu, była już na to uodporniona. A tak tanie komplementy nie zadziałałyby chyba nawet na najbardziej autystyczną lwicę, czy tam lamparcicę. Stanęła nieco szerzej i pochyliła łeb, piorunując ciemnym spojrzeniem bałamutnika.

Awatar użytkownika
Samael
Posty: 120
Gatunek: Lampart plamisty
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 18 lis 2016
Waleczność: 30
Zręczność: 60
Percepcja: 50
Kontakt:

#6

Post autor: Samael » 28 sty 2020, 15:31

Dziwnym by było, gdyby się nie "przestraszył", choć nie był to strach, a typowa ostrożność, tylko idiota śmiało stawałby naprzeciw przedstawicielki lwów. Nie był w końcu jakimś napakowanym rambo, bez urazy dla jego rozmówczyni, ale... raczej by go zgniotła i tyle by z niego zostało.
- Podziękuję, wierzę w Twe dobre chęci, ale jeszcze mi się przyda to i owo. - robiło się dość nieprzyjemnie, pierwszego wrażenia chyba zbyt dobrego nie zrobił - ale trudno, nie zawsze musi się trafić aniołeczek, czyż nie? Choć nazywanie go szczającym po krzakach samcem, trochę go raziło, to nie ten typ niestety!
- Dobrze, dobrze... spokojnie, nie ma co sobie psuć nerwów i brudzić futra. - uspokoił ją, przysiadając na zadzie. Przecież można się jakoś dogadać, prawda? - Zwę się Samael, włóczęga.
Zbytnio go nie obchodziło, co z jego imieniem zrobi samica, w końcu to tylko imię, a i zapewne nie była pewna czy mówi szczerze. - Mogę poznać Twoje imię, czy nie zasłużyłem sobie na ten "zaszczyt"?
Mogło to zabrzmieć prześmiewczo, ale postawa rozmówczyni dużo mu dawała do zrozumienia. Czyżby trafiła mu się kolejna sztuka, sprowadzająca samców do zwykłych pachołów płodzących młode, oraz znaczących terytoria? Wcześniej już mu się ktoś taki trafił... z tym że była to Lwioziemka.
Obrazek

Gvalch'ca
Posty: 1090
Gatunek: Panthera leo
Płeć: Samica
Data urodzenia: 11 lip 2015
Specjalizacja: Medyk poziom 2
Zdrowie: 100
Waleczność: 61
Zręczność: 41
Percepcja: 51
Kontakt:

#7

Post autor: Gvalch'ca » 28 sty 2020, 16:39

Owszem, gdyby sobie legła na jego kruchym i szczupłym ciałku niechybnie złamałaby parę jego kostek, chrząstek lub żeber. I przyszpiliła go do podłoża permanentnie. A przynajmniej do czasu, aż nie postanowiłaby z niego zejść. Jednak lampart dysponował czymś o wiele bardziej cennym aniżeli krzepa - duża zręczność, której niestety Rusałce brakowało. Gdyby zaczęli ze sobą walczyć, używając tych całkowicie odmiennych atrybutów, wynik walki stałby pod znakiem zapytania. A szalę przechyliłby wyłącznie łut szczęścia bądź czysty przypadek.
- Poszedłeś po rozum do głowy. - uśmiechnęła się w duchu i uspokoiła się nieco, więc pozwoliła sobie - wzorem rozmówcy - usiąść naprzeciw. Jednakowoż gdyby nagle mu coś strzeliło do łba, mogła natychmiast wstać i sprowadzić go do parteru. Był to swego rodzaju myk - druga strona myślała, że znajdowała się już na wygranej pozycji, tymczasem było zupełnie na odwrót. Trzeba myśleć do przodu i ustalać ewentualne scenariusze, by nie doznać rozczarowania. Ona przekonała się o tym dość boleśnie.
- Możesz mi mówić Rhena. Członkini Szkarłatnych Grzyw, niebawem również znachorka. - o ile wszystko potoczy się według mojej myśli. Wzięła kamień z czerwonym malowidłem, który dyndał jej na szyi i zaprezentowała go Samowi. Czy powiedziała za dużo? Raczej nie. On przedstawił swoją "pozycję hierarchiczną", tak więc nie mogła pozostać dłużną i odpłaciła się tym samym. Mogła podać się za Lwioziemkę, ale obecnie dążyła do czego innego. Ażeby to osiągnąć, musiała pozostać szczerą. Przynajmniej póki co.
- Znudziło ci się buszowanie po dżungli i przerzuciłeś się na pustkowia? - zapytała, niby od niechcenia, bawiąc się teraz czaszką szczura przymocowaną do jej bransolety.

Awatar użytkownika
Samael
Posty: 120
Gatunek: Lampart plamisty
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 18 lis 2016
Waleczność: 30
Zręczność: 60
Percepcja: 50
Kontakt:

#8

Post autor: Samael » 28 sty 2020, 16:58

Jedyny plus z takiego obrotu spraw, byłby taki że mógłby się nacieszyć bliskością samicy, ale to już taki nieznaczący szczegół. Nie ma co jednak na ten temat dłużej dyskutować, ta krótka wymiana zdań, oraz delikatne wycofanie się lamparta - dały raczej dobry efekt ostateczny, gdyż lwica postanowiła się uspokoić, a nawet się przedstawiła - o ile jej imię rzeczywiście tak brzmiało. Zainteresował go jednak jeden mały szczegół - Szkarłatne Grzywy. I kolejna informacja do kolekcji - była więc Lwia Ziemia i Szkarłatne Grzywy, okej... zawsze to jakiś początek, choć może dowie się jeszcze czegoś, od swej... nad wyraz bojowej rozmówczyni.
- Miło mi Cię poznać, Rheno. - skinął jej pyskiem, zerkając wgłąb jej oczu, jakoby chciał wyczuć jej intencje. - Szkarłatne Grzywy są jakąś gromadą, mylę się?
Zapytał, od tak dla rozluźnienia atmosfery, niby nie wiedział czy powinien bo w końcu był bądź co bądź - obcy, ale kto nie próbuje, wina... ekhm, wody nie pije, czy coś w ten deseń.
- Znudziło mi się buszowanie po rodzinnych stronach, a jako że w sumie nie wiem gdzie lezę, zawędrowałem tutaj. Ale to może dobrze, przynajmniej mam do kogo pysk otworzyć.
Odrzekł ze spokojem, przyglądając się jej z bliska. Hm, nie była nawet taka zła, a jeżeli rzeczywiście stara się o stanowisko znachorki, to i może pod tą twardą skorupą, znajduje się coś delikatnego? Kto wie, może się kiedyś dowie.
Obrazek

Gvalch'ca
Posty: 1090
Gatunek: Panthera leo
Płeć: Samica
Data urodzenia: 11 lip 2015
Specjalizacja: Medyk poziom 2
Zdrowie: 100
Waleczność: 61
Zręczność: 41
Percepcja: 51
Kontakt:

#9

Post autor: Gvalch'ca » 28 sty 2020, 17:23

Podrapała się po policzku, dając sobie spokój z miętoszeniem małej czaszki. Zastanawiała się, czy jedynie skinąć łbem w odpowiedzi na zadane pytanie, czy skinąć i jakoś bardziej rozwinąć ten temat, uchylając rąbka tajemnicy. Wygrała druga opcja, oby tylko nie pożałowała przez za długi jęzor. Ale wszystko robiła z myślą o rozwijaniu grupy.
- Gromada, stado, banda. Jak zwał, tak zwał. Oprócz nas, w krainie jest jeszcze parę innych ugrupowań, a każde różni się od siebie dosłownie wszystkim. Wartościami, wierzeniami, przejmowanymi terenami. - Val nie wiedziała jeszcze o powstaniu klanu hien, ani o sforze, która przejęła Upendi na wyłączność. Nie miała też pojęcia o tym, że Królestwo Końca Burzy upadło. Nie docierały do niej najświeższe ploteczki, ponieważ cały czas znajdowała się w "trasie". Ponadto jej informator przepadł jak kamień w wodę.
- Szukamy też aktualnie nowych rekrutów. - jak zwykle, prosto z mostu, bez zbędnego owijania w bawełnę. Krótka piłka. Sprytnie wetknęła temat zaraz po tym, jak cętkowany jegomość wyznał, że opuścił dżunglę i szuka nowego domu.
- Cieszę się więc, że wyzwoliłam cię z okowów samotności i głuszy. - ukryła cynizm, szczerząc się pokpiwająco. Może i sama nie była jakoś wybitnie rozmowna, jednak brak jakichkolwiek dialogów z drugą osobą dość mocno odbijał się na niej po pewnym czasie.

Awatar użytkownika
Samael
Posty: 120
Gatunek: Lampart plamisty
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 18 lis 2016
Waleczność: 30
Zręczność: 60
Percepcja: 50
Kontakt:

#10

Post autor: Samael » 28 sty 2020, 17:57

Spokojna jej rozczochrana, nawet nie będzie wiedziała, jak jej cenne informacje będą sprzedawane na czarnym rynku, a on będzie tarzać się w luksusach. Oczywiście - pełna anonimowość gwarantowana! Póki co jednak, musiał najpierw coś konkretnego uzbierać, a informacja o SG, oraz fakcie, że w krainie znajduje się więcej ugrupowań, była jedną z nich. Lampart z widocznym zainteresowaniem słuchał lwicy, owijając ogon wokół łap, czasem strzygąc uchem, coby nie pomyślała że się nie wyłączył, albo usnął na siedząco.
- Słyszałem już o Lwiej Ziemi, teraz Szkarłatne Grzywy, hm... jak wiele jest tych stad? - zapytał, mając nadzieję że samica będzie skora do współpracy. - A co do wartości i wierzeń, jak to wygląda u Was? Skoro szukacie członków, musicie mieć coś co ich zachęci, czyż nie? Nazwa brzmi tak... niezwykle złowrogo, ale jak jest rzeczywiście, w praktyce?
Mógłby ją pochwalić za bezpośredniość, ale jeszcze uznałaby to za próbę podlizania się, czy czegoś innego, a po co pannę denerwować, w końcu wiadomo że złość piękności szkodzi.
- Och, Twa dobroduszność wykracza poza skalę! - parsknął cicho, na moment odwracając wzrok. - A tak szczerze, proszę, nie graj jak te samcze lwie półgłówki...
Niby mógł się powstrzymać przed tym komentarzem, ale cóż... po prostu uważał że samice trzymają wyższy poziom dyskusji i egzystencji, niż samce tworzące haremy z samic i znaczące tereny, ha tfu.
Obrazek

Odpowiedz

Wróć do „Zakończone”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości