Leśne spotkanie [Ashmedai i Ganju]

[Ganju]

Ganju po dołączeniu do lwioziemców wybrał się na spacer do pobliskiego lesu. Chciał przemyśleć sobie wszystkie ostatnie wydarzenia i to miejsce wydało mu się do tego najlepsze. W miarę cicho, spokojnie a do tego w sporym zacienieniu. Nic tylko spacerować. Mimo iż zielonooki nie lubił samotności to fajnie było trochę odpocząć od innych. Po pewnym czasie takiego łażenia bez celu samiec dotarł do małej polany z ogromnym głazem na środku. Kiedy do niego podszedł postanowił, że na nim się położy. Był stąd dobry widok więc raczej powinien zauważyć gdyby ktoś tędy przechodził lub pojawiło się jakieś zagrożenie. Ułożył się wygodnie, wzdychnął po czym oddał się rozważaniom. Musiał sobie wszystko poukładać w głowie gdyż ostatnio naprawdę bardzo dużo go spotkało.

@Ashmedai

[Ashmedai]

Krwistooka zjawiła się tutaj niespodziewanie. Stawiane przez nią kroki były tym razem powolne, leniwe, a wręcz zmęczone. Zresztą jak sama lwica. Chciała odpocząć, a że była okazja, bo znajdowało się tutaj wspaniałe potężne dające niezwykle spory cień drzewo. Skierowała zatem tam swoje kroki chcąc wypocząć. Nie od razu @Ganju rzucił się jej w oczy, więc od razu będąc już pod drzewem położyła się, mrużąc delikatnie okna na świat.

[Ganju]

Nagle z tego zamyślenia wyrwało go pojawienie się kogoś nieznajomego. Ganju przetarł oczy wszzak chyba zdążyło mu się trochę przysnąć. Teraz widział dużo lepiej. Pod pobliskim drzewem położyła się jakaś lwica. Zaciekawił się gdyż nigdy wcześniej jej nie widział. - Co cię tu sprowadza? - spytał dosyć głośno tak aby na pewno go usłyszała. Po czym wstał, przeciągnął się i zeskoczył z kamienia. Następnie zaczął podchodzić bliżej do @Ashmedai chcąc się przywitać. Ucieszył się, że znowu będzie miał okazję poznać kogoś nowego. Ciekawiło go co ona tutaj robi gdyż rzadko kto zapuszczał się w sam środek lasu.

[Ashmedai]

Samica przeciągnęła się strzykając kostkami w kręgosłupie, czy łapach. Mniejsza. Była zrelaksowana, bo w końcu położyła się i wypoczynek nareszcie został jej dany, ofiarowany. - W zasadzie, to nic. Jestem zmęczona. - Odrzekła nadzwyczaj spokojnie, nieco leniwie obserwując młodego samca ciekawskim acz nadal jakby zaspanym spojrzeniem. Nie. Senna nie była. Po prostu wędrówka tak długa dała się jej we znaki - przez co ciało zmęczone pragnęło jedynie lenistwa. - Jestem Ashmedai. - Przedstawiła się mu krótko - nie dodając już od siebie nic. Teraz jego kolej. @Ganju wydawał się być samcem spokojnym, przyjemnym w obyciu. W dodatku aspirował na lwiego przystojniaka.

[Ganju]

Lwicy zdawało się w ogóle nie przeszkadzać obecność Ganju. Na pierwszy rzut oka było widać, że jest bardzo zmęczona. Zatem jasnofutry nie miał nic przeciwko żeby tak sobie leżała. - Zmęczona powiadasz... Czyżbyś miała za sobą jakąś długą wędrówkę? - spytał z ciekawości. Jednak domyślał się, że zapewne tak właśnie musiało być. W końcu po czym innym można być aż tak wykończonym. W każdym razie nic innego nie przychodziło mu do głowy. Kiedy podchodził bliżej nieznajoma mu się przedstawiła więc zielonooki zrobił to samo. - Miło mi cię poznać @Ashmedai Ja jestem Ganju - odparł przysiadając obok niej. W zasadzie to on również był trochę zmęczony dlatego też pozwolił sobie głośno ziewnąć. Nastała niezręczna cisza. Wypadałoby żeby coś powiedział jednak zupełnie nie wiedział o czym miałby mówić. Zatem padło na najbardziej pospolitą gadkę. Mianowicie o pogodzie. - Gorąco dzisiaj, co nie? - zagaił ze swoim typowym uśmiechem. Liczył, że rozmowa za chwilę się rozkręci.

[Ashmedai]

Lwica nie spuszczała przymrużonych ślepi z @Ganju. Swoją drogą ciekawe imię, bardzo ładne, przykuwające słuch. Ashme sapnęła cicho ze zmęczenia i odrzekła. - Niestety, ale masz rację. - Odrzekła biorąc kolejny oddech. - Może i to nieroztropne, ale przyznam, że nie pochodzę stąd, więc nie miej za złe jeśli będę nietaktownie, lub jakoś dziwnie się zachowywać. - Zapewne jej zachowanie być może będzie mocno odbiegać od tutejszych lwów. Samica mlasnęła cicho by zaraz mu odpowiedzieć. - Daj spokój, to zgroza... - Żaliła się. Ta pogoda nie była może i najgorsza, ale ona wolała, gdy było nieco chłodniej, a nawet pochmurniej, czy deszczowo. Odpoczynek w takich warunkach jak tego był trudny. Duszno, gorąco, a na dodatek z wodą może być problem. Zwierzyna pewnie się pochowała i cóż... - Opowiesz mi coś o tym miejscu? - Nie miała na myśli konkretnie tego miejsca, a ów krainę samą.

[Ganju]

Lwica pomimo wyraźnego zmęczenia zdawała się być zainteresowana obecnością samca. Z resztą nie tylko ona, Ganju również z ciekawością jej się przyglądał. - Szczerzę... to ja również nie pochodzę stąd ale od niedawna należę do tutejszego stada - uśmiechnął się. Był naprawdę zadowolony, że w końcu znalazł miejsce dla siebie. Czyżby @Ashmedai także szukała nowego domu? - Nie ma problemu. Kiedy tu dotarłem też nie wiedziałem jak się zachować... po prostu bądź sobą - odparł z troską. Jej odmienne zachowanie nie powinno nikomu przeszkadzać a już tym bardziej jemu. Następnie gdy zielonooki wspomniał o pogodzie samica wydała się być jeszcze bardziej wykończona niż wcześniej. - Fakt, ostatnie dni dają się we znaki - przyznał rację towarzyszce po czym głośno wzdychnął. Naprawdę było bardzo duszno, wręcz nie szło oddychać. - Opowiedzieć? Hmm... sam jeszcze poznaje lwią ziemię ale jeśli szukasz spokoju oraz miłego towarzysza to dobrze trafiłaś - dla niego było to idealne miejsce do życia. Ciekawe czy ona postanowi tu zostać?

[Ashmedai]

Obserwowała samca leniwym spojrzeniem. Nie... to nie, to, że jej ciekawił. Była zmęczona i potrzebowała zregenerować swe siły wykorzystane długą i męczącą wędrówką. - A co jeśli jestem szaleńcem? - Skrzywiła lekko łeb na bok pytająco. - Chcą tu takich? - W zasadzie, to nie przejmowała się tym AŻ TAK. Chciała być sobą. Wiadomym jednak było, że musiała zmierzyć przeciwnika by móc nareszcie się rozluźnić. Czuła się nowa po prostu, więc bycie sobą na razie przynajmniej nie było czymś prostym. - Rozważę dołączenie do Twego stada, drogi @Ganju. - Odrzekła przeciągając się lekko. - Muszę jednak dla porównania 'spojrzeć' na inne. - Liczyła, że samiec ją zrozumie. Ba. Nawet puściła mu oczko jakby porozumiewawczo. - Dzięki za informacje ogólnie wiesz... i za to, że nie skopałeś mi zadka. - Zachichotała cicho. - Lwy są różne. Lwy, lwami, ale gorsze są takie na przykład hieny. - Wychrypiała śmiejąc się w głos.

[Ganju]

- Szaleńcem? - zdziwił się lekko wszak nie spodziewał się takiego pytania. - Chyba każdy na swój sposób nim jest - odparł uśmiechając się do towarzyszki. Nie wiedział dokładnie co miała na myśli więc taka odpowiedź wydała mu się najlepsza. Poza tym nie chciał jej w żaden sposób urazić. - Jednak na ten temat najlepiej pogadać z kanclerzem - sam był tu nowy więc nie znał wszystkich zasad dlatego też nie wypadało mu wypowiadać się na takie tematy. - Oczywiście rozumiem ja również nie podjąłem decyzji od razu - dobrze rozumiał co musi czuć @Ashmedai w końcu sam jeszcze nie tak dawno przez to przechodził. Nie był to łatwy wybór więc trzeba było go dobrze przemyśleć. - Tak, wiem coś o tym ale ja taki nie jestem - spojrzał przyjaźnie na lwicę. Fakt, niektóre lwy bywały niezbyt miłe jednak on należał do tych przyjaznych. Następnie słysząc jej kolejne zdanie roześmiał się głośno. Tak, hieny zdecydowanie nie należały do przyjemniaczków.

[Ashmedai]

Słuchała go, leniwie podrygując ogonem. - Być może nie powinnam, ale opowiedziałbyś mi o podstawowych wartościach stada w którym żyjesz? - To nie grzech zadawać takie pytanie? było bowiem bezpieczne dla niego i jego stada, gdyby Ashme okazała się być szpiegiem lub kimś tam jemu podobnym. - Mam nadzieję, że nie wymagam za wiele. - Uśmiechnęła się słodko, a nawet trochę flirciarsko w stronę młodego samca. Nie, nie podrywała go - tym sposobem próbowała jednak przekonać go do siebie i co nieco się dowiedzieć. @Ganju zapewne miał już swoją lubią, a Dai nie przepadała za zwodzeniem młodych lwich mężczyzn (chyba), na razie tego nie zaobserwowano w każdym razie w ów krainie. Zatem wszystko wyjdzie w praniu. Z czasem.