Jak dotąd jego wędrówka przez najróżniejsze połacie czarnego lądu, niosła za sobą porażkę oraz rosnące w nim rozczarowanie. Tym, że do tej pory nie natrafił na choćby skrawek tego, kim tak naprawdę był oraz skąd pochodził. Bowiem ktoś taki jak on, nie mógł być jedynym w swoim rodzaju.
Choć z drugiej strony zdrowy rozsądek coraz bardziej podpowiadał mu, iż nie było w nim nic, co by go wiązało z innymi jestestwami, będącymi jedynie pospolitymi lwami. Których raz za razem spotykał w czasie swojej podróży. By wraz z upływem kolejnych pór deszczowych, począł nawet wierzyć w to, iż dotychczasowa wędrówka z nestorką oraz obecna pogoń za zaginioną matką. Było swoistym wygnaniem ich wszystkich, czyżby właśnie z powodu ich niecodziennej odmienności?
Bo jak inaczej można było wyjaśnić to, co do tej pory spostrzegł na własne oczy. Które nigdzie nie odnalazły identycznego jestestwa, bądź choćby wzmianki o nim. Nawet tacy mieszkańcy Oazy, wszakże wyjątkowi pod każdym względem, byli wobec siebie jednakowi, jak przystało na stado. W takim razie jego marzenie o odnalezieniu jemu podobnych przodków, było jedynie mrzonką?
Tak czy owak białofutry nie zamierzał tak łatwo się poddawać, podążając naprzód z podniesioną głową. Wierząc w głębi własnego jestestwa, iż jeżeli nie przyjdzie mu spotkać się z nimi na tym padole, to nawiedzi ich na tamtym. Lecz na to, wypadało odpowiednio zasłużyć. Między innymi nie dając teraz tak łatwo za wygraną. Dlatego nie omieszkał przebyć owych ziem wzdłuż oraz wszerz, aby zyskać zupełną pewność, iż nikogo takiego jak on, tutaj nie spotka.
Zatrzymując się po kolejnej nocy bezkresnej podróży, na brzegu Rzeki Królów. W której to, postanowił ugasić pragnienie zanim wzejdzie na tyle wysoko ogniste oko Sunce. A chwilę później idąc jakby za ciosem, zażyć rześkiej kąpieli. Aby doprowadzić swoje futro do jako takiego stanu, zbliżonego do śnieżnobiałej czystości Vizira. O jaką trzeba było dbać od czasu do czasu, żeby wyglądać dumnie jak przystało na prawdziwego lwa aniżeli zapchlonego łachmaniarza.
x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Dwóch takich ¦Elandir & Hexados¦
- Hexados
- Posty: 75
- Gatunek: Panthera leo
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 20 maja 2017
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 65
- Zręczność: 55
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Nikt nie mógłby przewidzieć, że dwóch takich... odmieńców niebawem spotka się pyskiem w pysk. Hexados przemierzał krainę będąc w trakcie swojej wędrówki po tutejszych ziemiach. Przede wszystkim badał, poznawał, co miało w przyszłości wypuścić owoce, pędy, liście i dać początek silnej roślinie, która zapuściwszy korzenie przygotowana będzie ku najgorszym, a zarazem najbardziej nieprzewidywalnym sytuacjom. Tak mu się wydaje, taki ma plan, do tego dąży.
Wcale nie zdziwił go zapach lwa, bowiem natknął się na takich wiele podczas wędrówki. Ponownie stanął przed Rzeką Królów i zdawałoby się, że zignoruje zapach, ale nie... Hexados nie potrafi nie ufać swoim zmysłom. To one sprawiają, że stoi tu i teraz, one pozwoliły mu dożyć właśnie tegoż momentu. Kiedy pił wodę nieco zmęczony po wędrówce, zaś jego nozdrza dosięgły zapach lwa to nie zdołał poddać się ignorancji. Samczy, silny zapach roznoszący się w powietrzu i sugerujący potencjalne kłopoty, niebezpieczeństwo, zagrożenie. Mimowolnie wysunął pazury, jakby nauczony agresją reagować obecności samca w miejscu pojenia się. Wyłonił się zza gęstej trzciny i już rwał się do przegonienia ujrzanego w zasięgu wzroku, ach już gotowy był rozszarpać go pazurami, ach nerwus w nim się obudził. Natarłby zapewne w bezpośrednim starciu zgniatając słabszego posturą, lecz zatrzymał się zostawiając na gruncie ślady pazurów. Wygląd dziwaczny obcego skłonił go do rozluźnienia mięśni, które ledwie chwilę temu gotowe były zabijać. Przykuła uwagę krótka grzywa obcego, wręcz jej brak, a także niezwykle gruba sierść, wręcz futro na całym ciele. Barwa biała również rzucała się w oczy, a kolor tęczówek jedynie komponował się z resztą. Bez dwóch zdań miał do czynienia z innym, mógłby ująć go w ramach poznawczych dziwadła, gdyby nie fakt, że Hexados sam jest niecodziennym lwem. Trwał w bezpiecznej odległości przyglądając się uważnie samcowi, wsunął powoli pazury, aczkolwiek w chwili każdej gotowy ponownie je wydobyć - tak w ciszy oceniał cechy obcego, oczekując aż ten cokolwiek powie.
Wcale nie zdziwił go zapach lwa, bowiem natknął się na takich wiele podczas wędrówki. Ponownie stanął przed Rzeką Królów i zdawałoby się, że zignoruje zapach, ale nie... Hexados nie potrafi nie ufać swoim zmysłom. To one sprawiają, że stoi tu i teraz, one pozwoliły mu dożyć właśnie tegoż momentu. Kiedy pił wodę nieco zmęczony po wędrówce, zaś jego nozdrza dosięgły zapach lwa to nie zdołał poddać się ignorancji. Samczy, silny zapach roznoszący się w powietrzu i sugerujący potencjalne kłopoty, niebezpieczeństwo, zagrożenie. Mimowolnie wysunął pazury, jakby nauczony agresją reagować obecności samca w miejscu pojenia się. Wyłonił się zza gęstej trzciny i już rwał się do przegonienia ujrzanego w zasięgu wzroku, ach już gotowy był rozszarpać go pazurami, ach nerwus w nim się obudził. Natarłby zapewne w bezpośrednim starciu zgniatając słabszego posturą, lecz zatrzymał się zostawiając na gruncie ślady pazurów. Wygląd dziwaczny obcego skłonił go do rozluźnienia mięśni, które ledwie chwilę temu gotowe były zabijać. Przykuła uwagę krótka grzywa obcego, wręcz jej brak, a także niezwykle gruba sierść, wręcz futro na całym ciele. Barwa biała również rzucała się w oczy, a kolor tęczówek jedynie komponował się z resztą. Bez dwóch zdań miał do czynienia z innym, mógłby ująć go w ramach poznawczych dziwadła, gdyby nie fakt, że Hexados sam jest niecodziennym lwem. Trwał w bezpiecznej odległości przyglądając się uważnie samcowi, wsunął powoli pazury, aczkolwiek w chwili każdej gotowy ponownie je wydobyć - tak w ciszy oceniał cechy obcego, oczekując aż ten cokolwiek powie.

- Elandir
- Posty: 219
- Gatunek: Panthera leo spelaea
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 14 sie 2017
- Specjalizacja: Szaman poziom 1
- Zdrowie: 92
- Waleczność: 40
- Zręczność: 50
- Percepcja: 60
Po jakże przyjemnej kąpieli, która nie jednemu mogłaby ostudzić ogniste zapędy. Białofutry szaman po wyjściu na brzeg, dzięki ponadprzeciętnym zmysłom, momentalnie wyczuł obce jestestwo. Które chwile później spostrzegł wraz z zamiarem przypuszczenia na niego domniemanego ataku. Tym samym nie robiąc sobie nic z wiszącej nad nim groźby, białolicy lew z zaklętym w sobie spokojem otrzepał się z wody. Po czym zbliżył się do nieznajomego, przed którym niezbyt blisko, aby przypadkiem nie ułatwić tamtemu frontalnego ataku. Zatrzymał się przed nim z dozą ogromnej pewności siebie, mimo iż teraz już wiedział, iż prawdopodobnie nie miał najmniejszych szans z owym kafarem. Lecz pamiętając szkolenia mentorki, to walka psychologiczna zdecydowanie decydowała o wyniku starcia, zanim do niego w ogóle doszło. A zatem, białolicy nie zamierzał odpuszczać, stwarzając pozory kogoś, kto za uszami mógł skrywać nie jedną sztuczkę. Mimo iż kiedy był cały mokry, zdradził swoją największą tajemnicę w postaci cherlackiej aparycji. Wyczekując jakiejkolwiek reakcji bądź słów ze strony jegomościa, który raczył go w taki oto sposób nawiedzić. Równocześnie dostrzegając w nim jakże niecodzienne walory, niewątpliwie wyróżniające go z tłumu.
- Hexados
- Posty: 75
- Gatunek: Panthera leo
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 20 maja 2017
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 65
- Zręczność: 55
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Doprawdy Hexados dysponował sporą przewagą nad przeciwnikiem, którego chwilę temu zamierzał zmiażdżyć w bezpośrednim starciu. Przerwanie ataku świadczyłoby o umniejszeniu uwagi niebieskookiego, który nie zamierzał dawać chociażby cienia wątpliwości, że szarżę przerwał z własnej woli, określiwszy dokładniej to z zaciekawienia wyglądem białofutrego, a nie ze strachu. Prędko więc dobitnie postanowił to potwierdzić i wysunął pazury, zaś jego kły zabłysnęły bielą w całej okazałości a wydawały się przy tym głodne krwi.
Narwanie mierzył wzrokiem nieznajomego, dając do zrozumienia, że gotowy jest zaatakować nie specjalnie mając do tego powód. Ot, wystarczy mu własny kaprys.
Niemniej nie wypada trwać w ciszy, nie w samym centrum powstającego cyklonu.
- Zachciało się kąpieli, co? - zaczął niezbyt przyjaźnie, jednak już teraz wiedział, że do czynienia ma z cudakiem. Cherlakiem, co widać zwłaszcza na mokrym futrze aczkolwiek cherlakiem. Być może spuści nieco z tonu, jednakowoż z uwagi na własną przeszłość i pewną empatię do odmiennych zwierząt względem reszty, lecz najpierw chciałby dowiedzieć się nieco o swoim rozmówcy. Nie ma lepszej okazji niż sprawdzenie z jakiej gliny jest ulepiony oraz ile czasu budulec wytrzyma...
Narwanie mierzył wzrokiem nieznajomego, dając do zrozumienia, że gotowy jest zaatakować nie specjalnie mając do tego powód. Ot, wystarczy mu własny kaprys.
Niemniej nie wypada trwać w ciszy, nie w samym centrum powstającego cyklonu.
- Zachciało się kąpieli, co? - zaczął niezbyt przyjaźnie, jednak już teraz wiedział, że do czynienia ma z cudakiem. Cherlakiem, co widać zwłaszcza na mokrym futrze aczkolwiek cherlakiem. Być może spuści nieco z tonu, jednakowoż z uwagi na własną przeszłość i pewną empatię do odmiennych zwierząt względem reszty, lecz najpierw chciałby dowiedzieć się nieco o swoim rozmówcy. Nie ma lepszej okazji niż sprawdzenie z jakiej gliny jest ulepiony oraz ile czasu budulec wytrzyma...

- Elandir
- Posty: 219
- Gatunek: Panthera leo spelaea
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 14 sie 2017
- Specjalizacja: Szaman poziom 1
- Zdrowie: 92
- Waleczność: 40
- Zręczność: 50
- Percepcja: 60
Tymczasem, całkowicie nieugięty przed obliczem szablozębego dziwadła. Który być może był jedynie jego podświadomą iluzją matczynego jestestwa, jakie w nim jednakowoż się skrywało. Wyczekując odpowiedniej chwili, aby się objawić i nad nim bez liku zapanować. A może był to jedynie duch jakiegoś przodka, który przybył wskazać mu drogę bądź obdarować go bezcenną mądrością?
Tak czy owak, białolicy ani myślał choćby drgnąć, aby tym bardziej tamtemu ustąpić. Albowiem jeżeli miało dojść do jakiegokolwiek starcia, to i tak by doszło z woli samych przodków bądź pisanego mu przeznaczenia. Niezależnie, czy okazałby krztynę strachu bądź nie. Lecz tamten, musiałby wówczas zastanowić się w dwojaki sposób, czy było warto to czynić, co niewątpliwie zamierzał – Polecam. Woda jest rześka i tym bardziej łagodzi obyczaje – odparł stanowczym choć równocześnie jakże spokojnym tonem. Po czym, również na chwilę zamilczał, bacznie obserwując swego oponenta. Który wszakże, raczył przed nim stroszyć się niczym jakiś paw. Choć jedynym, czym dysponował ponadto, co białolicy już posiadał. Była jego siła, jakiej poskąpili mu przodkowie. Ale czy przez ten fakt, był od niego gorszy oraz tym bardziej zdany na jego łaskę?
– Godne podziwu – odrzekł po krótkiej chwili. Pozostawiając w kwestii szablozębego lwa to, o czym dokładnie białofutry szaman wspomniał. Po czym, jak gdyby nic, nie zważając na to w jaki sposób zareaguje tamten. Również ukazał swoje pazury i zarazem dodał – Jednakże jak widzisz, mam takie same – i w tym samym momencie przerwał swój wywód. Równocześnie chowając śnieżnobiałe szpony, które póki co, do niczego nie były mu potrzebne. O ile nieznajomy lew, miał co nieco oleju w głowie. Na co też białofutry liczył, gdyż szkoda było spaskudzić świeżo wyprane futro.
Tak czy owak, białolicy ani myślał choćby drgnąć, aby tym bardziej tamtemu ustąpić. Albowiem jeżeli miało dojść do jakiegokolwiek starcia, to i tak by doszło z woli samych przodków bądź pisanego mu przeznaczenia. Niezależnie, czy okazałby krztynę strachu bądź nie. Lecz tamten, musiałby wówczas zastanowić się w dwojaki sposób, czy było warto to czynić, co niewątpliwie zamierzał – Polecam. Woda jest rześka i tym bardziej łagodzi obyczaje – odparł stanowczym choć równocześnie jakże spokojnym tonem. Po czym, również na chwilę zamilczał, bacznie obserwując swego oponenta. Który wszakże, raczył przed nim stroszyć się niczym jakiś paw. Choć jedynym, czym dysponował ponadto, co białolicy już posiadał. Była jego siła, jakiej poskąpili mu przodkowie. Ale czy przez ten fakt, był od niego gorszy oraz tym bardziej zdany na jego łaskę?
– Godne podziwu – odrzekł po krótkiej chwili. Pozostawiając w kwestii szablozębego lwa to, o czym dokładnie białofutry szaman wspomniał. Po czym, jak gdyby nic, nie zważając na to w jaki sposób zareaguje tamten. Również ukazał swoje pazury i zarazem dodał – Jednakże jak widzisz, mam takie same – i w tym samym momencie przerwał swój wywód. Równocześnie chowając śnieżnobiałe szpony, które póki co, do niczego nie były mu potrzebne. O ile nieznajomy lew, miał co nieco oleju w głowie. Na co też białofutry liczył, gdyż szkoda było spaskudzić świeżo wyprane futro.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości
















