x
Newsy
  • 07.04.2024
  • Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
  • 06.04.2024
  • Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
  • 07.03.2024
  • Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
  • 04.02.2024
  • Postacią Miesiąca został Tauro
  • 31.01.2024
  • Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
  • Aktualności fabularne
  • > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
  • Przewrót na Lwiej Ziemi
  • > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
  • Gniew Przodków
  • > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
  • Epidemia w dżungli
  • > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
  • Szkarłatne Grzywy
  • > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Suwak
Lwia Skała
Wodopój Las Kanion Termitiery Jezioro ZZ Wulkan Góry LS Jaskinie Kilimandżaro Upendi Drzewo życia Wielki Wodospad Zakątek Przodków Oaza Ruiny Pustynia Ciernisko Cmentarz Pole bitwy Zarośla Bagno Słone jezioro Gejzery Góry ZZ Wielka woda Jezioro szmaragdowe Jezioro flamingów Kaskada Grobowiec Rzeka Wąwóz Dżungla Pustkowia Równina Rzeka 2 Sawanna 2 Rzeka 3 Las namorzynowy Dolina wichrów Nadrzecze Dolina LS Drzewo życia Sawanna LZ Skała Wolności Wschodnia Oaza Wydmy Las MB Jezioro MB Wybrzeże

With dead memories in my heart [ Tacitus & Kioo ]

Awatar użytkownika
Kioo
Posty: 56
Gatunek: Lew
Płeć: Samica
Data urodzenia: 15 sty 2019
Specjalizacja:
medyk 1
Medyk 1
Zdrowie: 100
Waleczność: 35
Zręczność: 50
Percepcja: 65
Kontakt:

With dead memories in my heart [ Tacitus & Kioo ]

#1

Post autor: Kioo » 02 wrz 2020, 22:56

Czas: po spotkaniu z Hakim w okolicach Akacji
Miejsce: Bród Martwej Rzeki

Kioo wciąż wiedziała tyle, co nic. Szła niepewnie w kierunku jakiejś wielkiej skały majaczącej na horyzoncie licząc, że tam powiedzą jej coś więcej. Na jej drodze jednak plątała się jakaś rzeka, którą musiała pokonać. Siłą rzeczy wybrała więc całkiem płytkie miejsce. Wody się nie bała, ale mimo wszystko wolała mieć suchą sierść. Przeprawiła się więc od strony zachodniej. A kiedy już znalazła się z powrotem na suchym gruncie otrzepała intensywnie ciało z nadmiaru wody i rozejrzała się dookoła.
Trochę bała się odkrycia, kim byli jej biologiczni rodzice. Może dlatego podróż zajmowała jej więcej czasu niż zazwyczaj i częściej robiła sobie postoje. Co z tego, że kilka chwil temu wypoczywała na równinie? Przecież miała prawo przysiąść na chwilę i tutaj. Ugasiła pragnienie, a potem rozłożyła się w trawie. Wałkowała po raz już chyba setny miliony scenariuszy dotyczących spotkania matki i ojca. Nie miała żadnej pewności, czy w ogóle idzie w dobrym kierunku bo wychowująca ją lwica przecież nie była w stanie powiedzieć coś poza tym, w którą stronę prowadziły tropy. Nie było nawet pewności, czy na pewno były to odciski łap rodzicielki Kioo.



@Tacitus

Tacitus
Posty: 112
Gatunek: Panthera leo
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 01 sty 2015
Specjalizacja: Rzemieślnik poziom 1
Zdrowie: 100
Waleczność: 60
Zręczność: 60
Percepcja: 30
Kontakt:

#2

Post autor: Tacitus » 02 wrz 2020, 23:46

Szedłem bez większego planu i strategii. W połowie drogi z dżungli już nawet przestałem liczyć kroki. Raz, że to stało się nudne, a dwa, mijałem bardzo ciekawe plenery po drodze, obok których nie mogłem przejść obojętnie. Zahaczałem o każdy, napotykając rozliczne stworzenia, które mniej lub bardziej wpłynęły na mnie i mój rozkład dnia. Takie cmentarzysko słoni na przykład, wydawało się być idealne i po prostu dla mnie stworzone, będę tam częściej zaglądał. Muszę. W dodatku ta spokój, cisza, zero żywej duszy. Kto wie, może poszukam sobie tam leża w jakiejś grocie, albo czaszce? Zobaczymy. Nawet nie wiem kiedy przekroczyłem rzekę i znalazłem się na równinie. Jako, że panowała pora sucha, na niektórych odcinkach potok całkiem zanikał i robił za normalną drogę. Co prawda wyboistą, ewentualnie śliską, ale nadal drogę. Na horyzoncie widniały góry. Nie chciałem tam iść, czułem, że nie powinienem. Albo spotka mnie tam coś złego. Zawróciłem, inną trasą. Teraz rzeka płynęła normalnym swoistym rytmem, musiałem poszukać, w którym miejscu staje się płytsza, by móc przez nią przejść. Tak jak lubiłem kąpiele, to przeprawiania się przez różniste rzeki nienawidziłem. Kiedyś skręciłem łapę przez nieuwagę, wolałbym nie powtórzyć tego błędu. Po skakaniu z kamienia na kamień, wylądowałem w końcu na suchym brzegu. Otrzepałem futro z wody, ale nadal to nadprogramowe włosie na nogach zwisało i niemożebnie mi ciążyło. Właściwie to przypadkiem wychwyciłem okiem inną postać. Wysiliłem wzrok, by móc rozpoznać kim jest. Ha, lwica. O dość przeciętnych barwach. Tak uważałem, ponieważ w moim dawnym stadzie co druga takie posiadała i były dla mnie chlebem powszednim. Co nie ujmowało poniektórym uroku. Stanąłem na prostych nogach, świdrując ją karmazynowym spojrzeniem. Nie podchodziłem, ani się nie cofałem. Czekałem, aż mnie zauważy, czekałem jak zareaguje. Niektórzy od razu spieprzali na mój widok, a inni podchodzili i zagadywali, zaintrygowani moją aparycją. Budziłem w zwierzętach najskrajniejsze repliki i zachowania, jak miało być tym razem?

Awatar użytkownika
Kioo
Posty: 56
Gatunek: Lew
Płeć: Samica
Data urodzenia: 15 sty 2019
Specjalizacja:
medyk 1
Medyk 1
Zdrowie: 100
Waleczność: 35
Zręczność: 50
Percepcja: 65
Kontakt:

#3

Post autor: Kioo » 02 wrz 2020, 23:54

Dostrzegła jakąś postać. Mimo woli napięła mięśnie, gotowa do ucieczki. Zwłaszcza, że nie miała nawet pewności z kim ma do czynienia. Czy to lew? Czy to jakiś potwór? Czy jakiś jeszcze inny stwór? Nie była pewna, bo wyglądał inaczej niż cokolwiek, co by znała. Był zbyt daleko, żeby dostrzegła takie detale jak przerośnięte kły, jednak już sama jego sylwetka mocno odbiegała od znanych jej schematów. Usiadła, żeby mieć na niego lepszy widok.
Powitała go skinieniem głową. I to była jedyna reakcja, którą go obdarzyła. Ani nie podeszła bliżej, ani też nie uciekła. Z jednej strony jak każdego szanującego się medyka taki wybryk natury ją interesował i bardzo ciekawił. Z drugiej jednak wszystko, co obce, powodowało w niej poczucie niepewności i strachu. Dlatego na wszelki wypadek nie zmniejszyła dystansu. Przypatrywała mu się z bezpiecznej odległości. Tak przynajmniej sądziła.
- Dzień dobry - zawołała, próbując brzmieć jak najbardziej pewnie.

Tacitus
Posty: 112
Gatunek: Panthera leo
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 01 sty 2015
Specjalizacja: Rzemieślnik poziom 1
Zdrowie: 100
Waleczność: 60
Zręczność: 60
Percepcja: 30
Kontakt:

#4

Post autor: Tacitus » 03 wrz 2020, 11:48

A więc samica zaliczała się do osób drugiej kategorii. Choć też nie do końca, bowiem nie przełamała uczucia niepewności. Ale na pewno nie pierzchnęła przede mną, a to już coś. Miast tego usiadła i krzyknęła na przywitanie. Ja nie chciałem się drzeć bez sensu, więc jedynie odpowiedziałem lekkim, eleganckim skinieniem głowy, demonstrując pokojowe zamiary. Taka rozmowa na odległość była bezcelowa, dlatego zacząłem powoli zmierzać ku niej. Im bliżej byłem, tym lepiej mogłem jej się przyjrzeć. Może i byłem mało dyskretny, ale przynajmniej wiedziałem, z kim mam do czynienia. A miałem do czynienia z bardzo szczuplutką, jeśli i nie filigranową lwicą, której siła nie była zbyt mocną stroną. Moją uwagę przykuły jej niejednolite oczy, jedno z nich posiadało małą... plamkę? Interesujące. Może to była oznaka jakiejś wewnętrznej choroby? Nie zawracałem sobie tym dłużej głowy, uznałem, że to po prostu odziedziczona cecha po kimś z rodziny. Ku memu zdziwieniu odkryłem, że i ona mi się intensywnie przygląda. Ale nie było to spojrzenie z zakresu tych zalotnych, pełnych flirtu i namiętności. Bardziej zakrawało o ciekawość, albo wścibstwo. Pojęcia nie miałem, że ocenia mnie teraz pod względem medycznym. Gdy znalazłem się kilka kroków od niej, niespodziewanie wyprułem do przodu, skoczyłem i powaliłem ją na ziemię. Oczywiście bardzo delikatnie, a przed samym upadkiem przytrzymałem ją łapą, by nie wyrżnęła głucho o twarde podłoże. Stanąłem nad nią i nachyliłem się nad jednym z jej uszu.
- Teraz możesz przyjrzeć mi się dokładniej. - oznajmiłem niskim głosem, a przez to, że już dawno do nikogo się nie odzywałem, w mym głosie można było usłyszeć chrypę. Zszedłem z niej i usiadłem tuż obok, przez moment uśmiechając się półgębkiem i ukazując zęby w pełnej krasie.

Awatar użytkownika
Kioo
Posty: 56
Gatunek: Lew
Płeć: Samica
Data urodzenia: 15 sty 2019
Specjalizacja:
medyk 1
Medyk 1
Zdrowie: 100
Waleczność: 35
Zręczność: 50
Percepcja: 65
Kontakt:

#5

Post autor: Kioo » 07 wrz 2020, 2:19

Zabrakło jej nieco refleksu. Nie zareagowała w porę i w efekcie znalazła się pod dość masywnym ciałem tego cosia. Zanim jeszcze pochylił się do jej ucha dostrzegła dwoje oczu, z bliska jedno wydawało się być jaśniejsze od drugiego. Też zastanawiające. Sama nie mogła mówić, że ma oczy w jednolitym kolorze, ale... no jej przynajmniej nie były szkarłatne. Zaskoczyło ją też, że zadbał wcześniej o to, by nie roztrzaskała sobie łba o jakieś kamienie czy inne cholerstwa. Więc nie zamierzał jej zabić. Mimo wszystko przestraszyła się i podkuliła odruchowo ogon, napięła mięśnie. Słysząc jego uwagę uśmiechnęła się łagodnie. Chrapka nawet dodawała mu uroku i dopełniała obrazu.
- Tylko głupiec nie skorzystał by z okazji - odparła lekko, podnosząc się powoli i siadając naprzeciwko niego.
Wbiła spojrzenie prosto w jego oczy. Wyzwanie? Niekoniecznie. Faktyczna ciekawość. Intrygował ją. Nie tylko wyglądał nietypowo, ale też zachowywał się jakby wbrew schematom. Niby się na nią rzucał, a jednak nie zamierzał jej zrobić krzywdy.
- Pochodzisz stąd? - standardowe pytanie, którym częstowała każdego kogo miała okazję spotkać.
- Och - plasnęła się w czoło. - Gdzie moje maniery! Jestem Kioo - skłoniła się w ramach powitania, a może też przeprosin.

@Tacitus

Tacitus
Posty: 112
Gatunek: Panthera leo
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 01 sty 2015
Specjalizacja: Rzemieślnik poziom 1
Zdrowie: 100
Waleczność: 60
Zręczność: 60
Percepcja: 30
Kontakt:

#6

Post autor: Tacitus » 07 wrz 2020, 12:30

Bez przesadyzmu, wcale nie ważyłem ponadprzeciętnie. Moja waga była nieco większa od wagi normalnej, zdrowej samicy. Byłem szczuplejszy od lwich samców, lecz mimo wszystko zachowałem przy tym siłę i zwinność, czasem przewyższającą tą, którą oni posiadali. Czasem? Nie, dużo, dużo częściej. Kiedy niebieskooka wyswobodziła się z mych objęć, odsunąłem się stosownie i otrzepałem z kurzu, który oblepił moje ciało. Złoty kolczyk znów zaczął furkotać na wietrze, a me jasne loki rozsypały się po bokach szyi i głowy. Przysiadłem tuż obok rozmówczyni i poprawiłem krawatkę na piersi, która sfatygowała się nieco. No, już wyglądałem jak należy. Na komplement odpowiedziałem również głębokim, pełnym wdzięczności ukłonem.
- Mnie zaś możesz tytułować Tacitusem, ewentualnie Tacytem, w zależności jak panienka sobie życzy. - również musiałem pokazać klasę i znajomość manier, bo kto by chciał prowadzić konwersację z nieokrzesańcem? Nie wiedziałem tylko, czy to było aby na pewno bezpieczne rozwiązanie. Zdradzanie czegoś tak osobistego, tak rozpoznawalnego, w dodatku tak prędko, bez wcześniejszego zapoznania się z Kioo. W końcu, jak powszechnie wiadomo, kobiety to podstępne bestie, które mogą wykorzystać każdą, nawet najmniejszą pierdołę. Cóż, najwyżej poniosę tego konsekwencje w odpowiednim czasie.
- Chciałbym, to bardzo ciekawa kraina. Pełno tu zwierzyny, wody pitnej, nadzwyczajnych scenerii. Niestety przyszło mi żyć na terenach o wiele mniej ciekawych i jałowych. - zasmuciłem się, ale tylko przez moment, zawieszając karmazynowe tęczówki gdzieś w oddali, jakbym chciał odnaleźć wzrokiem rodzinne tereny. Rzecz jasna to było niewykonalne, ponieważ te znajdowały się wiele mil stąd.
- Nurtuje mnie pewna kwestia. Dlaczego się mnie nie boisz? - zapytałem wprost, bez ogródek, powracając spojrzeniem na smukłą lwicę. Nigdy jeszcze nie zadałem podobnego zagadnienia nikomu, kto odważyłby się wejść ze mną w dialog. Nie było ku temu sposobności, albo tak bardzo zawsze cieszyłem się, że ktoś chce ze mną gawędzić, że zapominałem całkiem o swoich defektach.

Awatar użytkownika
Kioo
Posty: 56
Gatunek: Lew
Płeć: Samica
Data urodzenia: 15 sty 2019
Specjalizacja:
medyk 1
Medyk 1
Zdrowie: 100
Waleczność: 35
Zręczność: 50
Percepcja: 65
Kontakt:

#7

Post autor: Kioo » 12 wrz 2020, 13:06

Był przystojny. Może właśnie przez to, że był taki "inny"? Nie wiedziała. A jednak intrygował ją z każdą chwilą coraz bardziej. Słuchała go przy tym uważnie, zapamiętując imię lwa. Chyba. Nadal nie miała pewności, bo różnił się bardzo od znanych jej przedstawicieli gatunku. Nie zamierzała też wykorzystywać znajomości jego imienia przeciwko niemu, chyba że nierozważnie i nieumyślnie. Zdarzało jej się chlapnąć czasami coś bez pomyślunku, jak każdemu. Albo prawie każdemu.
- Och - nie kryła rozczarowania kiedy wyjaśnił, że podobnie jak ona jest nietutejszy.
Czyli od niego nie dowie się zbyt wiele o tej krainie i żyjących tu lwach. Szybko też odrzuciła go jako potencjalnego ojca. Nie chciało jej się wierzyć, żeby mógł ją spłodzić ktoś podobny. W końcu skoro zdaniem swojej opiekunki nie była prawie w ogóle podobna do matki, to chyba musiała wrodzić się w drugiego rodzica. Albo dziadków. Ale to by za dużo komplikowało więc na razie próbowała nie brać tego pod uwagę.
- Bałam się - wyjaśniła.
- Kiedy biegłeś w moją stronę i nie znałam twoich zamiarów to byłam pewna, że chcesz mnie ubić. Ale skoro jeszcze mnie nie rozszarpałeś, chociaż miałeś przecież idealną okazję, założyłam, że nie masz na celu wyrządzenia mi krzywdy. Mylę się? - zakończyła pytaniem, przyglądając się jego facjacie z zainteresowaniem i może nawet pewnym powątpiewaniem.

@Tacitus

Tacitus
Posty: 112
Gatunek: Panthera leo
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 01 sty 2015
Specjalizacja: Rzemieślnik poziom 1
Zdrowie: 100
Waleczność: 60
Zręczność: 60
Percepcja: 30
Kontakt:

#8

Post autor: Tacitus » 12 wrz 2020, 22:51

- Póki nie zażartujesz sobie z mojej osoby, nie rzucisz złośliwym komentarzem na temat moich kłów lub ogona, to możesz spać spokojnie. - zażartowałem i na sam koniec parsknąłem ze swojego zdystansowanego żartu. Byłem bardzo wrażliwy, reagowałem agresywnie na wszelkie zaczepki, ponieważ miałem je już powyżej dziurek w nosie. Tyle się nasłuchałem o sobie, tyle się nasłuchałem różnego rodzaju drwin, że już więcej ich zdzierżyć nie mogłem. A przez pięć lat uwierzcie czytelnicy, że było ich naprawdę od groma. W każdym bądź razie nie mogłem tego ot tak pokazać lwicy, musiałem odgrywać w tej kwestii osobę bardzo formalistyczną. Niech widzi, że mnie to nie rusza.
Swoją drogą, faktycznie miałem przecież idealną okazję, żeby zrobić jej krzywdę, ale tego nie zrobiłem. To mogło być bardzo mylące, zagłuszające zdrowy rozsądek i nieufność. Kto powiedział, że za chwilę nie zrobię tego drugi raz? Drugi raz jej nie powalę i nie zrobię czegoś, przez co będzie żałować, że podjęła ze mną rozmowę? Można było snuć jedynie niepewne domysły.
- Pytałaś, czy stąd pochodzę w jakimś konkretnym celu, czy jedynie zadałaś pytanie przełamujące początkową nieśmiałość? - przekrzywiłem łeb na bok, spoglądając na nią spod przymrużonych powiek i długich rzęs. Urok tego spojrzenia stopiłby serce nawet najbardziej zatwardziałej feministki, która postanowiła wieść samotny żywot.
- Ten szum wody stanowczo przeszkadza w rozmowie, nie można się skoncentrować. Może zmienilibyśmy lokację na jakąś spokojniejszą? Co powiesz na ten lasek, o tam? - wskazałem łbem na wilgotny las równikowy nieopodal nas i wstałem z podłoża. Miałem nadzieję, że lwica przystanie na mój pomysł. Nieustannie wpatrywałem się w jej trzeszcze, intrygowała mnie ta plamka. Plamka, hm, może tak ją będę nazywać?

Awatar użytkownika
Kioo
Posty: 56
Gatunek: Lew
Płeć: Samica
Data urodzenia: 15 sty 2019
Specjalizacja:
medyk 1
Medyk 1
Zdrowie: 100
Waleczność: 35
Zręczność: 50
Percepcja: 65
Kontakt:

#9

Post autor: Kioo » 14 wrz 2020, 12:38

Chociaż jego pierwsze słowa wyraźnie zahaczały o żart, przekrzywiła lekko głowę. Nie była pewna, czy się nie pomyliła i czy on faktycznie żartował. Z resztą nawet jeśli faktycznie, to i tak jego słowa sugerowały, że był dość wrażliwy na punkcie swojego niecodziennego wizerunku. Rozumiała to w pełni i szanowała. Dlatego nie zamierzała poruszać kwestii jego wyglądu, bo po co sprawiać mu przykrość. Może później, jak lepiej go pozna i wyhaczy, na ile może sobie pozwolić. Skinęła głową.
- Szukam kogoś, kto zna te ziemie... Albo raczej kogoś, kto zna zamieszkujące je lwy - powiedziała całkiem szczerze, posyłając mu delikatny dziewczęcy uśmiech.
Sprawiała wrażenie takiej niewinnej, takiej młodziutkiej, takiej niedoświadczonej... A już miała przed sobą misję, która wyraźnie ją przerastała.
Skierowała spojrzenie we wskazanym przez samca kierunku. Potem powróciła spojrzeniem na niego i przytaknęła, bo w końcu faktycznie będzie przyjemnie przysiąść i porozmawiać w spokoju, do tego nieco osłaniając się przed prażącym słońcem Afryki.
- Bo, widzisz... Szukam kogoś - kontynuowała, kierując się już powoli w stronę lasku.
Wydawała się być niewzruszona urokiem lwa. Taka obojętna. Taka nieobecna. Chyba za bardzo koncentrowała się na swoim zadaniu, żeby mieć w głowie flirty. Chociaż samiec nawet jej zdawał się atrakcyjny, intrygujący, pełen magnetyzmu.

@Tacitus

Tacitus
Posty: 112
Gatunek: Panthera leo
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 01 sty 2015
Specjalizacja: Rzemieślnik poziom 1
Zdrowie: 100
Waleczność: 60
Zręczność: 60
Percepcja: 30
Kontakt:

#10

Post autor: Tacitus » 15 wrz 2020, 14:19

- Niestety na chwilę obecną pomóc ci nie mogę. Do tej pory napotykałem tu też samych nowicjuszy, którzy nie mieli zielonego pojęcia o krainie. Spotkałem również jedną personę w dżungli, która może by coś wiedziała, gdyby nie fakt, że była... niema. - o ironio losu, czemu sam nie wiedziałem jeszcze nic o tej krainie i jej mieszkańcach? A gdy nadarzyła się okazja, by komuś w tej kwestii pomóc, uświadomiłem sobie to, jak fatum ze mną igrało? Niedobrze, bardzo niedobrze, musiałem to szybko naprawić, zasięgnąć języka, posiadać stosowne informacje, które mógłbym wykorzystywać lub nimi handlować. Ewentualnie posiadać dla własnej wygody.
- Ale może powiesz mi, jakie ta osoba ma miano? Albo chociaż jak wygląda? Gdy ją kiedyś spotkam, niezwłocznie ci to przekażę. O ile będę wiedział gdzie cię szukać. - puściłem jej oczko, czysto platonicznie i przyjaźnie, choć mogła to uznać za zbytnią poufałość na tym dość wczesnym etapie relacji.
I znaleźliśmy się w lasku. Nie był on wcale tak daleko, w końcu lasy galeriowe miały to do siebie, że wyrastały w bardzo bliskiej odległości od rzek. Przeceniłem jednak jego wielkość i mimo, że z daleka wyglądał potężnie, gdy się do niego zbliżyliśmy jakoś zmarkotniał, a przecież zwykle powinno być na odwrót. Zanurzyliśmy się w ciemnym gąszczu i szliśmy na oślep przed siebie. Ja przedzierałem szlak z przodu, by lwica nie musiała zbytnio się fatygować z nieokrzesaną roślinnością. A było jej tu w bród. Rozpoznawałem większość figowców, morwowatych, wilczomleczy, a nawet brezylkowych. Kioo jako medyczka powinna mieć tu dla siebie zajęcie, oczywiście pojęcia jeszcze wtedy nie miałem o jej zawodzie. Znaleźliśmy niewielką polanę pośrodku zagajnika, na którą od razu podreptaliśmy. Ległem ciężko na piaszczystej ziemi.
- Od razu lepiej. - uśmiechnąłem się szeroko i poklepałem miejsce obok siebie.

Odpowiedz

Wróć do „Zakończone”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości