x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Zwiad [Tunu, Mane]
- Mane
- Posty: 865
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 01 mar 2014
- Zdrowie: 81
- Waleczność: 60
- Zręczność: 50
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Zwiad [Tunu, Mane]
Miejsce: północne tereny, okolice dżungli
Czas: pół roku po pierwszych atakach H’runów, listopad, czwarty rok po powodzi, trochę ponad pół roku temu.
Gdy tylko w maju, czwartego roku po powodzie (streszczenie), zaczęły się ataki tajemniczych agresorów na południu, uznałem że nie ma co dalej czekać, nie ma co bronić Bractwa, tylko trzeba się zdecydowanie na tzw. spie*dalanie, zwane w nomenklaturze lwów „taktyczną ucieczką”. Bo niby co byłem winny Bractwu? Niech ta niewyżyta biała lwica ich broni! Skoro to trochę jej wina, że mi Wajibu zwiał. Nagadała mu jakichś bredni, wredna suka, i tak się to skończyło, że gówniarz zapragnął wolności. No mówi się trudno. Może go jeszcze dorwę, gówniarza z przerośniętym ego. Chociaż najbardziej chyba tęskniłem za pewnym gówniarzem z przeszłości… ale może na niego też była szansa? No nic, w każdym razie szybko zwiałem na północ, skoro atak szedł od południa i chyba dobrze zrobiłem, bo od jakiegoś uciekiniera napotkanego w lipcu, czwartego roku po powodzi słyszałem, że Ci tajemnicy agresorzy zgładzili cały zorganizowany opór i zniszczyli wszystkie stada. Ale cóż, może tylko przesadzał. Dlatego też po kolejnych 4 miesiącach, pół roku od ucieczki, w listopadzie, czwartego roku po powodzi, zdecydowałem się podejść do granic terenów, aby zebrać więcej informacji z tak zwanej „pierwszej łapy”, jak to się mówiło. Szedłem powoli od północy, przedzierając się przez dżunglę, wypatrując wszelkich śladów jakichkolwiek stworzeń. Zwłaszcza tych tajemniczych agresorów, by w razie czego rzucić się do ucieczki.
@Tunu
Czas: pół roku po pierwszych atakach H’runów, listopad, czwarty rok po powodzi, trochę ponad pół roku temu.
Gdy tylko w maju, czwartego roku po powodzie (streszczenie), zaczęły się ataki tajemniczych agresorów na południu, uznałem że nie ma co dalej czekać, nie ma co bronić Bractwa, tylko trzeba się zdecydowanie na tzw. spie*dalanie, zwane w nomenklaturze lwów „taktyczną ucieczką”. Bo niby co byłem winny Bractwu? Niech ta niewyżyta biała lwica ich broni! Skoro to trochę jej wina, że mi Wajibu zwiał. Nagadała mu jakichś bredni, wredna suka, i tak się to skończyło, że gówniarz zapragnął wolności. No mówi się trudno. Może go jeszcze dorwę, gówniarza z przerośniętym ego. Chociaż najbardziej chyba tęskniłem za pewnym gówniarzem z przeszłości… ale może na niego też była szansa? No nic, w każdym razie szybko zwiałem na północ, skoro atak szedł od południa i chyba dobrze zrobiłem, bo od jakiegoś uciekiniera napotkanego w lipcu, czwartego roku po powodzi słyszałem, że Ci tajemnicy agresorzy zgładzili cały zorganizowany opór i zniszczyli wszystkie stada. Ale cóż, może tylko przesadzał. Dlatego też po kolejnych 4 miesiącach, pół roku od ucieczki, w listopadzie, czwartego roku po powodzi, zdecydowałem się podejść do granic terenów, aby zebrać więcej informacji z tak zwanej „pierwszej łapy”, jak to się mówiło. Szedłem powoli od północy, przedzierając się przez dżunglę, wypatrując wszelkich śladów jakichkolwiek stworzeń. Zwłaszcza tych tajemniczych agresorów, by w razie czego rzucić się do ucieczki.
@Tunu
- Tunu
- Posty: 290
- Gatunek: Lampart
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 04 lut 2019
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 90
- Waleczność: 45
- Zręczność: 45
- Percepcja: 51
- Kontakt:
Gdy tylko doszło do ataku, sytuacja była na tyle chaotyczna, że trudno było pomyśleć co robić. Jej instynkt w pierwszej kolejności kazał jej bronić jej stado w górach, potem po nieudanych próbach odnaleźć przywódczynie, aż w końcu zrozumiała, że jedyne co może zrobić to uciekać jak reszta. Jednak stado zostawiło ją w tyle, czy specjalnie? Nie wiedziała tego, ale po niektórych członkach stada mogłaby się tego spodziewać. Wszyscy byli zdezorientowani, ona z resztą też.
Nawet nie spodziewała się następnego ataku.
Udało jej się ujść z życiem, chociaż łatwiej byłoby umrzeć w walce niż próbować się wyleczyć.
Była na tyle poturbowana, że ucieczka z krainy już nie była w temacie, nie dałaby radę dotrzeć do granicy i obronić się przed napotkanymi.
Znalazła małą jaskinię, chociaż ledwo można było to tak nazwać, bo w sumie zmieściła by się tam tylko ona. Nie jadła wiele dni co źle wpływało na regeneracje. Urazy w tylnej prawej nodze oraz w lewej przedniej nie pozwalały jej ruszyć dalej, musiała leżeć w tym kącie przez miesiąc, może dwa? Nie liczyła. Za to szybko poczuła się na tyle lepiej, żeby polować na małe gryzonie i dzięki temu przeżyć.
W końcu gdy była na siłach, ruszyła poza krainę.
Przejście przez pustynie byłoby tylko dobrowolną śmiercią z przegrzania i pragnienia, toteż przeszła przez gejzery, zakątek przodków, aż w końcu trafiła za dżunglę.
Wychudzona i poraniona zachłannie wypiła tyle wody ile znalazła, aby potem położyć się w wysokiej trawie i odpocząć po tak długiej wędrówce.
Gdy się obudzi, spróbuje ogarnąć co jest nie tak z jej kończynami i jak można to naprawić.
Malunki z jej ciała dawno się zmyły, a pióra za uszami przybrały krwisty i błotnisty kolor, toteż pozbyła się ich, bo zapach krwi może kogoś tu jeszcze ściągnąć.
Na jej szczęście, nikogo na razie nie spotkała, czyżby wszyscy się wynieśli? Czy walka się skończyła?
@Mane
Nawet nie spodziewała się następnego ataku.
Udało jej się ujść z życiem, chociaż łatwiej byłoby umrzeć w walce niż próbować się wyleczyć.
Była na tyle poturbowana, że ucieczka z krainy już nie była w temacie, nie dałaby radę dotrzeć do granicy i obronić się przed napotkanymi.
Znalazła małą jaskinię, chociaż ledwo można było to tak nazwać, bo w sumie zmieściła by się tam tylko ona. Nie jadła wiele dni co źle wpływało na regeneracje. Urazy w tylnej prawej nodze oraz w lewej przedniej nie pozwalały jej ruszyć dalej, musiała leżeć w tym kącie przez miesiąc, może dwa? Nie liczyła. Za to szybko poczuła się na tyle lepiej, żeby polować na małe gryzonie i dzięki temu przeżyć.
W końcu gdy była na siłach, ruszyła poza krainę.
Przejście przez pustynie byłoby tylko dobrowolną śmiercią z przegrzania i pragnienia, toteż przeszła przez gejzery, zakątek przodków, aż w końcu trafiła za dżunglę.
Wychudzona i poraniona zachłannie wypiła tyle wody ile znalazła, aby potem położyć się w wysokiej trawie i odpocząć po tak długiej wędrówce.
Gdy się obudzi, spróbuje ogarnąć co jest nie tak z jej kończynami i jak można to naprawić.
Malunki z jej ciała dawno się zmyły, a pióra za uszami przybrały krwisty i błotnisty kolor, toteż pozbyła się ich, bo zapach krwi może kogoś tu jeszcze ściągnąć.
Na jej szczęście, nikogo na razie nie spotkała, czyżby wszyscy się wynieśli? Czy walka się skończyła?
@Mane
- Mane
- Posty: 865
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 01 mar 2014
- Zdrowie: 81
- Waleczność: 60
- Zręczność: 50
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Wolno przedzierałem się przez dżunglę, zachowując ostrożność, jako że wchodziłem w tereny, które do zbyt bezpiecznych nie należały. Wcześniej było tutaj ileś stad, z którymi często miewałem na pieńku, a teraz jeszcze ten cały atak nieznajomych, tak że lepiej było zachować ostrożność. Czy Ci nieznajomi byli powiązani z tak zwanym Wodzem? Nie miałem pojęcia, ale nie mogłem tego wykluczyć. Czyżby i oni stali za odzyskaniem wolności przez Wajibu? W każdym razie szedłem możliwie cicho i ostrożnie, gdy w pewnej chwili wyczułem czyjś zapach. Dziwne, bo nie kojarzył mi się z nikim i chyba nawet nie należał do lwa. Bardzo dziwne, podejrzane. Czy tak właśnie pachnieli Ci agresorzy? Zastanawiałem się, czy nie rzucić się do ucieczki, ale uznałem, że najpierw trzeba to sprawdzić, więc po krótkiej chwili poszukiwań natrafiłem na ślady, które były zdecydowanie zbyt drobne, by należeć do lwa. Więc kto to był? Ruszyłem za nimi, idąc dłuższa chwilę, gdy dotarłem do miejsca, gdzie trop najpierw prowadził do wody, a następnie w stronę wysokiej trawy. I tam zacząłem się już możliwie cicho skradać, łapa za łapą. Byłem lwem, więc z definicji nie byłem idealnie cichy. Niby wysoka trawa dobrze tłumiła kroki, chociaż na jakąś gałązkę też zdarzyło mi się nadepnąć. W końcu dostrzegłem… kolejnego kropkowańca? Wcale nie tęskniłem za Silverem! Ktoś z jego rodziny, z jego stada? Raczej mało prawdopodobne, ale takie były moje pierwsze skojarzenia. Zacząłem się więc skradać w tamtą stronę, ale czy robiłem to wystarczająco cicho? W końcu nie należałem do zbyt zwinnych lwów. Jeśli znalazłem się wystarczająco blisko, to spróbowałem doskoczyć do intruza i chwycić go zębami za kark by przycisnąć do ziemi, nim ten ktoś się zorientuje. Stare lwie przysłowie mówiło, że najpierw należy chwytać za kark, a dopiero później zadawać pytania. I całkowicie się z tym porzekadłem zgadzałem.
- Tunu
- Posty: 290
- Gatunek: Lampart
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 04 lut 2019
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 90
- Waleczność: 45
- Zręczność: 45
- Percepcja: 51
- Kontakt:
Nie dała rady zasnąć, instynktownie czuła zagrożenie, mimo, że go nie widziała.
Leżała z zamkniętymi oczami, machając ogonem aby odgonić się od latających natręctw które próbowały dostać się do ran na jej ciele, przebrzydłe krwiopijcę.
Zastanawiała się, czy nie ma przy sobie czegoś co je odgoni, ale nawet jakby miała, to by się jej nie chciało ruszyć.
Zauważyła, że wszelkie wydające dźwięki owady ucichły, co zwykle znaczyło obecność drapieżnika, ale nim pomyślała w ogóle co zrobić, usłyszała szelest zaraz obok niej.
Szybko wstała, ta sekunda uprzedzenia sprawiła, że Mane nie dał rady złapać jej za kark, ale i tak zwalił ją z nóg z powrotem na ziemie.
Ryknęła trochę z bólu, bo to zdecydowanie naruszyło jej poturbowane kości, ale też ze wściekłości.
Miała dosyć lwów wchodzących jej w drogę i nie tylko. Miała nadzieję, że nie wpadnie już na kogokolwiek i albo zdechnie, albo się wyleczy i pójdzie jak najdalej stąd.
Zaczęła się szarpać pod samcem z szałem w oczach, machała łapami chcąc zadrapać go jak najszybciej i w jak największej ilości, jednocześnie chciała odepchnąć go tylnymi nogami, ale były zbyt słabe na to.
W takim wypadku spróbowała wgryźć mu się w łapę.
Nie miała siły na zbędne rozmowy i wyzywanie, przyszedł walczyć to będzie mieć walkę.
Może Tunu tego nie przeżyje, ale pociągnie napastnika za sobą.
Leżała z zamkniętymi oczami, machając ogonem aby odgonić się od latających natręctw które próbowały dostać się do ran na jej ciele, przebrzydłe krwiopijcę.
Zastanawiała się, czy nie ma przy sobie czegoś co je odgoni, ale nawet jakby miała, to by się jej nie chciało ruszyć.
Zauważyła, że wszelkie wydające dźwięki owady ucichły, co zwykle znaczyło obecność drapieżnika, ale nim pomyślała w ogóle co zrobić, usłyszała szelest zaraz obok niej.
Szybko wstała, ta sekunda uprzedzenia sprawiła, że Mane nie dał rady złapać jej za kark, ale i tak zwalił ją z nóg z powrotem na ziemie.
Ryknęła trochę z bólu, bo to zdecydowanie naruszyło jej poturbowane kości, ale też ze wściekłości.
Miała dosyć lwów wchodzących jej w drogę i nie tylko. Miała nadzieję, że nie wpadnie już na kogokolwiek i albo zdechnie, albo się wyleczy i pójdzie jak najdalej stąd.
Zaczęła się szarpać pod samcem z szałem w oczach, machała łapami chcąc zadrapać go jak najszybciej i w jak największej ilości, jednocześnie chciała odepchnąć go tylnymi nogami, ale były zbyt słabe na to.
W takim wypadku spróbowała wgryźć mu się w łapę.
Nie miała siły na zbędne rozmowy i wyzywanie, przyszedł walczyć to będzie mieć walkę.
Może Tunu tego nie przeżyje, ale pociągnie napastnika za sobą.
- Mane
- Posty: 865
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 01 mar 2014
- Zdrowie: 81
- Waleczność: 60
- Zręczność: 50
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Byłem coraz bliżej kropkowańca. Chyba lampart, jak widziałem. Raczej samica, jak mi się wydawało. Śpiąca i nieświadoma zagrożenia, jak byłem przekonany. Doskoczyłem do niej, próbując szybkim chwyceniem za kark skończyć tę walkę, nim się w zasadzie zaczęła… i niczym w złym śnie, w jakimś koszmarze, gdy się goni jakąś ofiarę i niezależnie jak wolno się porusza nie jest w się w stanie jej dogonić, to tam samo teraz kark nieznajomej, chwilę przed dotarciem kłów, odsunął się, przez co nie byłem w stanie ją chwycić. Ryknąłem wściekle, z irytacją i rozczarowaniem, gdy co najwyżej ją popchnąłem, przewracając na ziemię. Moje zaskoczenie nie trwało długo. Chciałem ponowić atak, ale w tym momencie samica zaczęła się pode mną rzucać, machając przednimi łapami, boleśnie mnie drapiąc, tylnymi silniejszymi próbując mnie odepchnąć (być może również mnie nimi drapiąc?). Ryknąłem tym razem z bólu i wściekłości. Próbowałem ponowić chwycenie za kark, ale ta kropkowana kulka furii wgryzła się mi w łapę. To znaczy widząc jej atak, odruchowo cofnąłem swoją kończynę, ale i tak została ona draśnięta kłami a ja, próbując cofnąć się bardziej, tylko mocniej odciążyłem wściekłą samicę. Oczywiście momentalnie próbowałem naprawić swój błąd i jeśli nie było za późno, ponowiłem próbę chwycenia zębami za kark, aby szarpnięciem starać się uderzyć jej łbem o ziemię. A przednimi łapami z kolei próbowałem przecisnąć do ziemi jej bok lub grzbiet, zależnie czy leżała na boku czy grzbiecie, aby ograniczyć jej możliwości ruchu. Próbowałem odzyskać nad nią kontrolę, bo tylko tak mogłem ją przesłuchać.
- Spokój! – ryknąłem na nią głośno, starając się odzyskać inicjatywę.
- Spokój! – ryknąłem na nią głośno, starając się odzyskać inicjatywę.
- Tunu
- Posty: 290
- Gatunek: Lampart
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 04 lut 2019
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 90
- Waleczność: 45
- Zręczność: 45
- Percepcja: 51
- Kontakt:
Tunu spróbowała szybko wyślizgnąć się spod samca, co było błędem, bo przy tym przestała atakować i dała mu możliwość złapanie jej karku. Uderzył nią o ziemie, po tym zdecydowanie będzie guz. Potrząsnęła głową jakby chciała odgonić ból i jednocześnie próbowała się wyrwać.
Nie zamierzała się poddać, spróbowała stanąć na łapy mimo samca trzymającego ją przy ziemi.
Rwała się jakby ją opętało, na lewo i prawo próbując zrzucić go z siebie.
- Spokój będzie jak z tobą skończę! - Warknęła i wykorzystując wszystkie swoje siły spróbowała wstać, a jeśli to się nie udało spróbowała wrócić do prób drapania i gryzienia.
Krew spłynęła po jej karku, naprawdę czuła, że nie ma siły, ale nie zamierzała dać po sobie tego poznać.
- Jak jesteś głodny to upoluj jakąś gazelę, nie wiesz, że koty dobrze nie smakują? - Rzuciła z przekonaniem, że ma zostać zjedzona. No, bo po co innego jakiś losowy lew miałby ją atakować kiedy nic nie zrobiła? W dodatku nie wyglądał jakby chciał ją utrzymać przy życiu.
Nie zamierzała się poddać, spróbowała stanąć na łapy mimo samca trzymającego ją przy ziemi.
Rwała się jakby ją opętało, na lewo i prawo próbując zrzucić go z siebie.
- Spokój będzie jak z tobą skończę! - Warknęła i wykorzystując wszystkie swoje siły spróbowała wstać, a jeśli to się nie udało spróbowała wrócić do prób drapania i gryzienia.
Krew spłynęła po jej karku, naprawdę czuła, że nie ma siły, ale nie zamierzała dać po sobie tego poznać.
- Jak jesteś głodny to upoluj jakąś gazelę, nie wiesz, że koty dobrze nie smakują? - Rzuciła z przekonaniem, że ma zostać zjedzona. No, bo po co innego jakiś losowy lew miałby ją atakować kiedy nic nie zrobiła? W dodatku nie wyglądał jakby chciał ją utrzymać przy życiu.
- Mane
- Posty: 865
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 01 mar 2014
- Zdrowie: 81
- Waleczność: 60
- Zręczność: 50
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Lamparcica przez chwilę jakby przestała się rzucać… a to był idealny moment, by w końcu chwycić ją za kark. Ale jeśli miałem nadzieję, że to ją spacyfikuje i zmusi do uspokojenia się, to srogo się zawiodłem, bo ona nawet na chwilę nie zaprzestała uporu. Czułem, jak się pode mną rzuca, jak się szarpie, jak się wije na wszystkie strony. Gdyby była lwem, to pewnie bym nie miał szans ją utrzymać. Taka była zwinna. No ale na szczęście jej masa i siła była stanowczo niewystarczająca, by mi się wyrwać. A przynajmniej taką miałem nadzieję. Mocniej ją przycisnąłem swoją masą, bardziej docisnąłem zębami jej kark, by nie pozwolić jej wstać.
- Stul pysk, kropkowane szkaradztwo! – ryknąłem na nią. Nie lubiłem takich plamusów-ciapkusów. Nigdy nie przepadałem za innymi rasami, ale po spotkaniu z Silverem moja niechęć się jeszcze zaogniła. Ryknąłem kolejny raz, gdy znowu zostałem podrapany. Próbowałem położyć się całym podbrzuszem na jej grzbiecie, by ją przycisnąć, a przednimi i tylnymi nogami, ułożonymi wzdłuż jej ciała, ograniczyć jej wicie się na boki. Ona naprawdę myślała, że chcę ją zjeść? Byłem lwem i miałem swoją godność! A od takiego pyskatego punktacza-kropkowacza, to już bym chyba wolał jeść padlinę!
- Powiedziałem spokój! – ryknąłem kolejny raz, szarpnięciem za jej kark próbując ją zmusić by podniosła głowę, a następnie gwałtownym naparciem starając się ją uderzyć kolejny raz o podłoże. I jeszcze raz i kolejny raz. Sprawdzając, przy którym razie wpadnie na pomysł, by podstawić pod łeb przednie łapy, by chronić głowę. Żałowałem, że była tutaj wysoka trawa, bo bardziej kamieniste podłoże dałoby zdecydowanie lepszy efekt. Wtedy prędzej by straciła przytomność lub by ją zaćmiło, a tutaj to efekt był niestety zapewne słabszy.
- Stul pysk, kropkowane szkaradztwo! – ryknąłem na nią. Nie lubiłem takich plamusów-ciapkusów. Nigdy nie przepadałem za innymi rasami, ale po spotkaniu z Silverem moja niechęć się jeszcze zaogniła. Ryknąłem kolejny raz, gdy znowu zostałem podrapany. Próbowałem położyć się całym podbrzuszem na jej grzbiecie, by ją przycisnąć, a przednimi i tylnymi nogami, ułożonymi wzdłuż jej ciała, ograniczyć jej wicie się na boki. Ona naprawdę myślała, że chcę ją zjeść? Byłem lwem i miałem swoją godność! A od takiego pyskatego punktacza-kropkowacza, to już bym chyba wolał jeść padlinę!
- Powiedziałem spokój! – ryknąłem kolejny raz, szarpnięciem za jej kark próbując ją zmusić by podniosła głowę, a następnie gwałtownym naparciem starając się ją uderzyć kolejny raz o podłoże. I jeszcze raz i kolejny raz. Sprawdzając, przy którym razie wpadnie na pomysł, by podstawić pod łeb przednie łapy, by chronić głowę. Żałowałem, że była tutaj wysoka trawa, bo bardziej kamieniste podłoże dałoby zdecydowanie lepszy efekt. Wtedy prędzej by straciła przytomność lub by ją zaćmiło, a tutaj to efekt był niestety zapewne słabszy.
- Tunu
- Posty: 290
- Gatunek: Lampart
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 04 lut 2019
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 90
- Waleczność: 45
- Zręczność: 45
- Percepcja: 51
- Kontakt:
- Mówi typ z mordą jakby twoja matka obcowała z bawołem! - Odgryzła się i na odpowiedź została przygnieciona do ziemi. W takiej pozycji już za bardzo nie miała co zrobić.
Ogarnęła już wcześniej, że może zamortyzować uderzenia łapami, ale wolała ich użyć do drapania.
W każdym razie teraz już za bardzo nie miała jak drapać więc faktycznie postanowiła podstawić je pod głowę. Chyba musi przejść na defensywę.
- Zabieraj ze mnie te tłustą dupę, bo skończysz jako płaszcz. - Szczerzyła w wściekłości kły.
Typ pewnie myślał, że jak jest na takiej pozycji to może zacznie negocjować - nic z tego.
Zamierzała go zaatakować znowu przy pierwszej możliwej okazji, a jak nie to uciec i wrócić z zemstą.
Rozglądała się by znaleźć coś, co by pomogło, ale było to trudne kiedy samiec szarpał jej głową na około. Jeszcze raz spróbowała machnąć się, żeby wyrwać mu się z uścisku na karku, nawet jeśli ma wyrwać sobie skórę.
Łapami już za bardzo nie próbowała nic zrobić, były i tak już draśnięte po ostatnich wydarzeniach i właśnie gdy od zmęczenia adrenalina spadała, zaczynała czuć ból w nich i całym ciele.
Z drugiej strony, gdyby lew chciał ją zjeść, dawno by ją udusił lub złamał kręgosłup szczęką, ale niezależnie czego on od niej chce, nie dostanie tego.
Ogarnęła już wcześniej, że może zamortyzować uderzenia łapami, ale wolała ich użyć do drapania.
W każdym razie teraz już za bardzo nie miała jak drapać więc faktycznie postanowiła podstawić je pod głowę. Chyba musi przejść na defensywę.
- Zabieraj ze mnie te tłustą dupę, bo skończysz jako płaszcz. - Szczerzyła w wściekłości kły.
Typ pewnie myślał, że jak jest na takiej pozycji to może zacznie negocjować - nic z tego.
Zamierzała go zaatakować znowu przy pierwszej możliwej okazji, a jak nie to uciec i wrócić z zemstą.
Rozglądała się by znaleźć coś, co by pomogło, ale było to trudne kiedy samiec szarpał jej głową na około. Jeszcze raz spróbowała machnąć się, żeby wyrwać mu się z uścisku na karku, nawet jeśli ma wyrwać sobie skórę.
Łapami już za bardzo nie próbowała nic zrobić, były i tak już draśnięte po ostatnich wydarzeniach i właśnie gdy od zmęczenia adrenalina spadała, zaczynała czuć ból w nich i całym ciele.
Z drugiej strony, gdyby lew chciał ją zjeść, dawno by ją udusił lub złamał kręgosłup szczęką, ale niezależnie czego on od niej chce, nie dostanie tego.
- Mane
- Posty: 865
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 01 mar 2014
- Zdrowie: 81
- Waleczność: 60
- Zręczność: 50
- Percepcja: 40
- Kontakt:
- Ty się ku*wa licz ze słowami! – ryknąłem na nią, gwałtownie ciągnąć zębami za jej kark by z większym impetem uderzyć jej łbem o ziemię. Niestety podstawione łapy zamortyzowały uderzenie a mnie jeszcze bardzie wkurzyły.
- Jeszcze słowo, a wylądujesz jako szkaradnie brzydki, kropkowany dywanik na ścianie jaskini, świadczący o skrajnym bezguściu! – ryknąłem w odpowiedzi, jednocześnie jej grożąc a jednocześnie oznajmiając jej, co sądzę o jej wyglądzie. Przy czym w stosunku do jej gróźb, ja swoje mogłem zrealizować, chociaż oczywiście jako żywa była cenniejsza. Gdybym sądził inaczej, to już by nie żyła!
- Lepiej przeproś! – doradziłem jej - Kim ty w ogóle ku*wa jesteś? – spytałem – I dobrze Ci radzę… lepiej odpowiadaj. Uwierz mi, nie chcesz mnie jeszcze bardziej wkurzyć! – ostrzegłem ją, zastanawiając się wciąż, co z nią zrobić. Potrzebowałem źródła informacji, więc wcześniej planowałem ją przepytać i raczej wypuścić. Ale zawsze mogłem ją ze sobą zabrać, jako zabawkę, maskotkę. A nawet zabić, za to grożenie mi. Co z nią było nie tak, że nie miała żadnego instynktu samozachowawczego?
- Jeszcze słowo, a wylądujesz jako szkaradnie brzydki, kropkowany dywanik na ścianie jaskini, świadczący o skrajnym bezguściu! – ryknąłem w odpowiedzi, jednocześnie jej grożąc a jednocześnie oznajmiając jej, co sądzę o jej wyglądzie. Przy czym w stosunku do jej gróźb, ja swoje mogłem zrealizować, chociaż oczywiście jako żywa była cenniejsza. Gdybym sądził inaczej, to już by nie żyła!
- Lepiej przeproś! – doradziłem jej - Kim ty w ogóle ku*wa jesteś? – spytałem – I dobrze Ci radzę… lepiej odpowiadaj. Uwierz mi, nie chcesz mnie jeszcze bardziej wkurzyć! – ostrzegłem ją, zastanawiając się wciąż, co z nią zrobić. Potrzebowałem źródła informacji, więc wcześniej planowałem ją przepytać i raczej wypuścić. Ale zawsze mogłem ją ze sobą zabrać, jako zabawkę, maskotkę. A nawet zabić, za to grożenie mi. Co z nią było nie tak, że nie miała żadnego instynktu samozachowawczego?
- Tunu
- Posty: 290
- Gatunek: Lampart
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 04 lut 2019
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 90
- Waleczność: 45
- Zręczność: 45
- Percepcja: 51
- Kontakt:
Szkaradnie brzydki? Każdy by sporo zapłacił za taki dywanik, to tylko potwierdziło to, że typ nie ma pojęcia co mówi.
- Ty serio nigdy nie patrzyłeś w odbicie w sadzawce? - Powiedziała nawet nie ze wściekłością, ale ze zdziwieniem i odrazą na obraz jego pyska.
- Musisz mieć sporę ego. - Wywnioskowała ze sposobu w jaki się do niej odzywał, chociaż musiała przyznać, że jego obrazy były dość pomysłowe.
Parsknęła śmiechem i jak tylko dała radę się wysłowić powiedziała:
- Po moim trupie - Nadal rozbawiona rozkazem lwa. Rozluźniła ją trochę głupota grzywiastego, ale nadal była skupiona na tym, żeby znowu nie wpadł na pomysł uderzania jej głową o coś.
- Nie, kim TY jesteś? Skąd u ciebie wzięło się przekonanie, że możesz rozkazywać losowym napotkanym kotom? - Już rozumiała, typ miał urojenia. Pewnie ktoś mu za lwiątka wmówił, że ma autorytet, albo ktoś uderzył jego głową o gruz w taki sposób jak on to teraz robi.
Wydawało jej się, że samiec ma już z milion lat, a mówili, że głupota mija z wiekiem.
- Nie odpowiem ci na nic do póki ze mnie nie zleziesz. - Oczywiście, po zejściu i tak nie zamierzała odpowiadać, ot, miała nadzieję, że typ będzie dosyć naiwny żeby ją puścić.
Machała ogonem w te i we w te poirytowana, przy okazji uderzając go nim aby jeszcze bardziej puściły mu nerwy, jeśli ma umrzeć to umrze wiedząc, że typ będzie wyklinał ją przez następne miesiące.
- Ty serio nigdy nie patrzyłeś w odbicie w sadzawce? - Powiedziała nawet nie ze wściekłością, ale ze zdziwieniem i odrazą na obraz jego pyska.
- Musisz mieć sporę ego. - Wywnioskowała ze sposobu w jaki się do niej odzywał, chociaż musiała przyznać, że jego obrazy były dość pomysłowe.
Parsknęła śmiechem i jak tylko dała radę się wysłowić powiedziała:
- Po moim trupie - Nadal rozbawiona rozkazem lwa. Rozluźniła ją trochę głupota grzywiastego, ale nadal była skupiona na tym, żeby znowu nie wpadł na pomysł uderzania jej głową o coś.
- Nie, kim TY jesteś? Skąd u ciebie wzięło się przekonanie, że możesz rozkazywać losowym napotkanym kotom? - Już rozumiała, typ miał urojenia. Pewnie ktoś mu za lwiątka wmówił, że ma autorytet, albo ktoś uderzył jego głową o gruz w taki sposób jak on to teraz robi.
Wydawało jej się, że samiec ma już z milion lat, a mówili, że głupota mija z wiekiem.
- Nie odpowiem ci na nic do póki ze mnie nie zleziesz. - Oczywiście, po zejściu i tak nie zamierzała odpowiadać, ot, miała nadzieję, że typ będzie dosyć naiwny żeby ją puścić.
Machała ogonem w te i we w te poirytowana, przy okazji uderzając go nim aby jeszcze bardziej puściły mu nerwy, jeśli ma umrzeć to umrze wiedząc, że typ będzie wyklinał ją przez następne miesiące.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości

















