x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Polityczne spotkanie [Danusia i Berghi]
- Berghi
- Posty: 388
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 31 gru 2012
- Waleczność: 40
- Zręczność: 70
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Polityczne spotkanie [Danusia i Berghi]
Będąc już pewną, że znajdują się całą grupą w okolicach Lwiej Ziemi postanowiła wyrwać się z obozowiska nad ranem i podkraść się w stronę granic niedaleko kanionu i wąwozu, które jeszcze trochę kojarzyła. Jako młódka miała wrażenie, że są o wiele większe. Teraz jednak wszystko zostało wyjaśnione i choć nadal należały do wielkich to nie były aż tak kolosalne jak się jej to niegdyś zdawało.
Czuła wyraźną woń obcych lwów, to oznaczało, że znalazła się w miejscu do którego dążyła. Przestała się ukrywać, stanęła wyprostowana, dumnie wypinając pierś do przodu, wciągając w nozdrza rodzime powietrze. Przymknęła na chwilę oczy i zaczęła wspominać czasy, gdy jeszcze było jej dane tu mieszkać. Wreszcie jednak przybyła po swoje i ma zamiar wziąć co jej rodowi należne od tylu lat. Mimo iż już nie dysponowała wielką armią jaką miała parę miesięcy temu to nadal była zdeterminowana, a oczekiwanie sprawiło, że Berghi uznała za stratę czasu poszukiwanie sprzymierzeńców i zaczęła działać.
Czuła wyraźną woń obcych lwów, to oznaczało, że znalazła się w miejscu do którego dążyła. Przestała się ukrywać, stanęła wyprostowana, dumnie wypinając pierś do przodu, wciągając w nozdrza rodzime powietrze. Przymknęła na chwilę oczy i zaczęła wspominać czasy, gdy jeszcze było jej dane tu mieszkać. Wreszcie jednak przybyła po swoje i ma zamiar wziąć co jej rodowi należne od tylu lat. Mimo iż już nie dysponowała wielką armią jaką miała parę miesięcy temu to nadal była zdeterminowana, a oczekiwanie sprawiło, że Berghi uznała za stratę czasu poszukiwanie sprzymierzeńców i zaczęła działać.

? 02.01 - 24.01 ?
-
Danuta
- Posty: 1518
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 19 paź 2015
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 41
- Zręczność: 47
- Percepcja: 67
- Kontakt:
Poranne patrole należały do najgorszych obowiązków jakie musiała wypełniać. Musi sobie pogadać z Thanatosem, czy nie dałby się przekonać na zmianę godzin pracy. Albo poskarżyć się Tibowi, że damskie dolegliwości uniemożliwiają jej tak wczesne wstawanie. Któryś z nich na pewno da się przekonać, szczególnie jeśli zapadną na tajemniczą odmianę biegunki na którą tylko ona będzie miała lekarstwo. Jak się nie da po dobroci, to trzeba sposobem.
Nic nie wskazywało, że nie będzie to kolejny patrol z którego raport będzie można zdać w 5 sekund, z czego 4 potrzeba na efektowne wkroczenie do generalskiej kwatery. Do czasu aż dostrzegła jasną lwicę, która stała sobie po prostu na środku drogi z zamkniętymi oczami.
- Dobrze się czujesz? - spytała nieznajomej podchodząc bliżej. Może kolejna niewidoma. Ostatnio brak oczu to istna plaga.
Nic nie wskazywało, że nie będzie to kolejny patrol z którego raport będzie można zdać w 5 sekund, z czego 4 potrzeba na efektowne wkroczenie do generalskiej kwatery. Do czasu aż dostrzegła jasną lwicę, która stała sobie po prostu na środku drogi z zamkniętymi oczami.
- Dobrze się czujesz? - spytała nieznajomej podchodząc bliżej. Może kolejna niewidoma. Ostatnio brak oczu to istna plaga.
- Berghi
- Posty: 388
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 31 gru 2012
- Waleczność: 40
- Zręczność: 70
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Wspominki i obrazy z przeszłości zostały nagle rozwiane przez obcy dla uszu Berghi głos kotowatej istoty. Otworzyła więc ślepia i potrząsnęła głową odganiając rozmyślenia i plany na dalsze tory, bo teraz zapewne musiała porozmawiać z jak się jej wydało kimś tutejszym. Posłała jej znikliwy uśmiech i podeszła doń na odległość niecałego metra.
- Tak, zamyśliłam się po prostu. - rzuciła na odpowiedź szybko.
Ślepia zaczęły w tym samym czasie badać ciało pięknookiej lwicy, ale nie jakoś natrętnie. Zwyczajnie poznawczo bez większego celu. Odchrząknęła po chwili zdając sobie sprawę z ciszy. Nie potrafiła ukryć tego, że zależało jej na dobrym wrażeniu.
- To tereny stadne, więc jak podejrzewam jesteś tutejsza? - kończąc wypowiedź rozejrzała się po okolicy zawieszając na chwilę głos na Lwiej Skale. - to był jej główny cel. To tam ma zamiar spotkać Simbę i się z nim rozliczyć za nieszczęścia jakie jej przypisał.
- Tak, zamyśliłam się po prostu. - rzuciła na odpowiedź szybko.
Ślepia zaczęły w tym samym czasie badać ciało pięknookiej lwicy, ale nie jakoś natrętnie. Zwyczajnie poznawczo bez większego celu. Odchrząknęła po chwili zdając sobie sprawę z ciszy. Nie potrafiła ukryć tego, że zależało jej na dobrym wrażeniu.
- To tereny stadne, więc jak podejrzewam jesteś tutejsza? - kończąc wypowiedź rozejrzała się po okolicy zawieszając na chwilę głos na Lwiej Skale. - to był jej główny cel. To tam ma zamiar spotkać Simbę i się z nim rozliczyć za nieszczęścia jakie jej przypisał.

? 02.01 - 24.01 ?
-
Danuta
- Posty: 1518
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 19 paź 2015
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 41
- Zręczność: 47
- Percepcja: 67
- Kontakt:
Stała bezruchu podczas gdy ślepia lwicy błądziły po jej ciele, nie wiedząc co odpowiedzieć. Cisza zaczynała się stawać lekko niezręczna, lecz całe szczęście nieznajoma zaczęła rozmowę.
- Tak, jesteśmy na terenie Pierworodnych. Jestem tu strażnikiem, więc mam nadzieję, że masz dobry powód, by sobie stać i myśleć akurat tutaj? - spytała, by lekko nastraszyć samicę.
- Swoją drogą, jestem Danusia. - uśmiechnęła się, dając do zrozumienia, że chwilowo nie zamierza wszcząć z nią walki pod pretekstem naruszenia granic stada.
- Tak, jesteśmy na terenie Pierworodnych. Jestem tu strażnikiem, więc mam nadzieję, że masz dobry powód, by sobie stać i myśleć akurat tutaj? - spytała, by lekko nastraszyć samicę.
- Swoją drogą, jestem Danusia. - uśmiechnęła się, dając do zrozumienia, że chwilowo nie zamierza wszcząć z nią walki pod pretekstem naruszenia granic stada.
- Berghi
- Posty: 388
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 31 gru 2012
- Waleczność: 40
- Zręczność: 70
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Odpowiedź widocznie nie spodobała się Berghi, która wyraziła to zażenowanym spojrzeniem i pokręceniem głową na boki. Jeśli złota naprawdę chciała ją nastraszyć to w zupełności się jej to nie udało. Niespalona wiedziała dobrze, że nawet gdyby coś poszło nie tak staną za nią persony myślące racjonalnie i oczywiście spotkani kompanii, których teraz zaczęła traktować nieco jak ochronę i doradców.
Dopiero po chwili dotarło do niej coś znacznie ważniejszego niż niczego nieznacząca groźba. Jacy Pierworodni?! Czyżby coś pod jej nieobecność się zmieniło? Na to wyglądało, ale czy to oznacza, że lwica nie ma najmniejszych szans na zdobycie Lwiej Skały i władzy dla której się urodziła? Nieco się spięła, ale zachowała spokój choć w środku zaczynała wrzeć.
- Zaraz. Jacy Pierworodni? - odparła z uśmiechem, wyrwał się jej też cichy chichot - Przecież to Lwia Ziemia, którą rządzi król Simba, daruj sobie kawały. - teraz wydawała się być bardziej rozbawiona niżeli rozeźlona.
W rzeczy samej obawy odeszły, bo przecież mogły. Kto uwierzyłby w to, że legendarna Lwia Ziemia przestała istnieć na rzecz jakichś Pierworodnych, o których pierwszy raz przyszło jej słyszeć. Usłyszawszy imię nowo poznanej kocicy, skinęła jej łbem i sama się jej przedstawiła.
- Berghi z rodu Lwiej Ziemi, Pierwsza Tego Imienia, Niespalona, Królowa zza gór, Wybawicielka Niewolników.
Dopiero po chwili dotarło do niej coś znacznie ważniejszego niż niczego nieznacząca groźba. Jacy Pierworodni?! Czyżby coś pod jej nieobecność się zmieniło? Na to wyglądało, ale czy to oznacza, że lwica nie ma najmniejszych szans na zdobycie Lwiej Skały i władzy dla której się urodziła? Nieco się spięła, ale zachowała spokój choć w środku zaczynała wrzeć.
- Zaraz. Jacy Pierworodni? - odparła z uśmiechem, wyrwał się jej też cichy chichot - Przecież to Lwia Ziemia, którą rządzi król Simba, daruj sobie kawały. - teraz wydawała się być bardziej rozbawiona niżeli rozeźlona.
W rzeczy samej obawy odeszły, bo przecież mogły. Kto uwierzyłby w to, że legendarna Lwia Ziemia przestała istnieć na rzecz jakichś Pierworodnych, o których pierwszy raz przyszło jej słyszeć. Usłyszawszy imię nowo poznanej kocicy, skinęła jej łbem i sama się jej przedstawiła.
- Berghi z rodu Lwiej Ziemi, Pierwsza Tego Imienia, Niespalona, Królowa zza gór, Wybawicielka Niewolników.

? 02.01 - 24.01 ?
-
Danuta
- Posty: 1518
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 19 paź 2015
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 41
- Zręczność: 47
- Percepcja: 67
- Kontakt:
Skąd ona się urwała, że nie wiedziała co się stało z Lwią Ziemią?
- Jak dla mnie możesz na tą ziemię jak ci się podoba. - usiadła na ziemi, przeczuwając że ta rozmowa może się przedłużyć. - Nie zmieni to jednak faktu, że Simba nie żyje. Nie słyszałaś o wielkiej powodzi? Wszyscy zaginęli. - musiała zepsuć dobry humor Berghi.
Przechyliła łeb, słysząc jak lwica wymienia swoje "tytuły". Przeszło jej przez myśl czy ona tak na serio próbuje komuś zaimponować, czy tylko się zgrywa.
- A więc jednak ktoś jeszcze dycha. - rzekła obojętnie na wieść, że lwica pochodzi z królewskiego rodu.
- To znaczy, że jest jeszcze jakaś lwica o tym imieniu i nazywa się Druga Berghi? Ciekawe rozwiązanie. Zapewne pozwala uniknąć wielu pomyłek. Ktoś cię próbował podpalić, czy tylko przypiekłaś się na słońcu? Bo w zasadzie każde zwierzę, które nie było podpalone jest niespalone. Czyli... no praktycznie każde poza jakimś pechowcem, który w czasie burzy stoi pod drzewem. Piorun potrafi nieźle dopiec. - pokiwała łbem, przypominając sobie jedną taką historię. Lwa po tym wypadku zdecydowanie nie sposób było nazwać niespalonym.
- To w końcu jesteś z Lwiej Ziemi czy zza gór? Zdecydowałabyś się. I niby jacy niewolnicy? Na Lwiej Ziemi nigdy nie było niewolnictwa. - Berghi albo rzucała słowami, których znaczenia nie znała, albo miała zbyt bujną wyobraźnię.
- Jak dla mnie możesz na tą ziemię jak ci się podoba. - usiadła na ziemi, przeczuwając że ta rozmowa może się przedłużyć. - Nie zmieni to jednak faktu, że Simba nie żyje. Nie słyszałaś o wielkiej powodzi? Wszyscy zaginęli. - musiała zepsuć dobry humor Berghi.
Przechyliła łeb, słysząc jak lwica wymienia swoje "tytuły". Przeszło jej przez myśl czy ona tak na serio próbuje komuś zaimponować, czy tylko się zgrywa.
- A więc jednak ktoś jeszcze dycha. - rzekła obojętnie na wieść, że lwica pochodzi z królewskiego rodu.
- To znaczy, że jest jeszcze jakaś lwica o tym imieniu i nazywa się Druga Berghi? Ciekawe rozwiązanie. Zapewne pozwala uniknąć wielu pomyłek. Ktoś cię próbował podpalić, czy tylko przypiekłaś się na słońcu? Bo w zasadzie każde zwierzę, które nie było podpalone jest niespalone. Czyli... no praktycznie każde poza jakimś pechowcem, który w czasie burzy stoi pod drzewem. Piorun potrafi nieźle dopiec. - pokiwała łbem, przypominając sobie jedną taką historię. Lwa po tym wypadku zdecydowanie nie sposób było nazwać niespalonym.
- To w końcu jesteś z Lwiej Ziemi czy zza gór? Zdecydowałabyś się. I niby jacy niewolnicy? Na Lwiej Ziemi nigdy nie było niewolnictwa. - Berghi albo rzucała słowami, których znaczenia nie znała, albo miała zbyt bujną wyobraźnię.
- Berghi
- Posty: 388
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 31 gru 2012
- Waleczność: 40
- Zręczność: 70
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Cóż zdziwiła się tym co usłyszała z jej ust. Mówić jak się podoba? Toż to przecież wygląda na jakiś konkretny burdel w polityce. Lwica nie okazała swojego zdziwienia nadal się delikatnie uśmiechając. Druga część natomiast ją przymurowała do podłoża. Nie wiedziała, czy powinna się cieszyć i dziękować losowi, czy płakać, że jej zadanie zostało ułatwione. Obawiała się jednak, że wyniszczona grupa nie będzie chciała już żadnego konkretnego władcy z zewnątrz. Miała jednak nadzieję, że zdoła przekonać do siebie zamieszkujące tu zwierzęta.
Zaraz potem uśmiechnęła się i pomrugała intensywniej powiekami. Oblizała usta i ponownie wlepiła swoje spojrzenie w Daturę.
- Źle to interpretujesz. Chodzi o to, że to ja byłam pierwszą, którą tak nazwano. - pokręciła głową, nie była pewna, ale wyczuwała pewnego rodzaju ironię i prześmiewczość ze strony Datury, co nic dobrego oznaczać na przyszłość nie mogło - Wyszłam z pożaru przez ścianę ognia, wszystko wokół mnie się spaliło, nawet trawa pod moimi łapami, ale ja przeżyłam. Możesz mi wierzyć lub nie, ale na tę chwilę średnio mnie interesuje to co sobie o tym pomyślisz. - chętnie walnęłaby jakąś ripostą, ale damie nie wypadało aż tak uwłaczać innym.
- Urodziłam się tu i pewnie nadal bym tu żyła, gdyby nie to, że Simba sprzedał mnie swojemu wrogowi w zamian za sojusz bez mojej zgody i wiedzy. Przez te lata nikt mnie nie szukał, nikt. Życie kręciło się dalej, musiałam się do wielu rzeczy dostosować i na wiele zgodzić żeby tu teraz stać, ale dzięki temu też osiągnęłam swoją potęgę. Władałam rozległymi stepami za górami. Ze względu na to, że czułam się jak niewolnik, bo poniekąd początkowo nim byłam zdecydowałam się pomóc wszystkim w sytuacji podobnej do mojej. Pomogłam wielu lwom i innym kotom, ale nie tylko. Podczas jednej takiej akcji właśnie w górach zostałam napadnięta, oddzielona od stada i tak trafiłam do tej krainy... Niestety bez person którym obiecałam lepsze życie i nowy początek u mojego boku na Lwiej Ziemi. - streściła jej przy okazji, skoro aż tak bardzo dociekliwą kotką była fioletowooka Danusia.
Zaraz potem uśmiechnęła się i pomrugała intensywniej powiekami. Oblizała usta i ponownie wlepiła swoje spojrzenie w Daturę.
- Źle to interpretujesz. Chodzi o to, że to ja byłam pierwszą, którą tak nazwano. - pokręciła głową, nie była pewna, ale wyczuwała pewnego rodzaju ironię i prześmiewczość ze strony Datury, co nic dobrego oznaczać na przyszłość nie mogło - Wyszłam z pożaru przez ścianę ognia, wszystko wokół mnie się spaliło, nawet trawa pod moimi łapami, ale ja przeżyłam. Możesz mi wierzyć lub nie, ale na tę chwilę średnio mnie interesuje to co sobie o tym pomyślisz. - chętnie walnęłaby jakąś ripostą, ale damie nie wypadało aż tak uwłaczać innym.
- Urodziłam się tu i pewnie nadal bym tu żyła, gdyby nie to, że Simba sprzedał mnie swojemu wrogowi w zamian za sojusz bez mojej zgody i wiedzy. Przez te lata nikt mnie nie szukał, nikt. Życie kręciło się dalej, musiałam się do wielu rzeczy dostosować i na wiele zgodzić żeby tu teraz stać, ale dzięki temu też osiągnęłam swoją potęgę. Władałam rozległymi stepami za górami. Ze względu na to, że czułam się jak niewolnik, bo poniekąd początkowo nim byłam zdecydowałam się pomóc wszystkim w sytuacji podobnej do mojej. Pomogłam wielu lwom i innym kotom, ale nie tylko. Podczas jednej takiej akcji właśnie w górach zostałam napadnięta, oddzielona od stada i tak trafiłam do tej krainy... Niestety bez person którym obiecałam lepsze życie i nowy początek u mojego boku na Lwiej Ziemi. - streściła jej przy okazji, skoro aż tak bardzo dociekliwą kotką była fioletowooka Danusia.

? 02.01 - 24.01 ?
-
Danuta
- Posty: 1518
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 19 paź 2015
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 41
- Zręczność: 47
- Percepcja: 67
- Kontakt:
Podniosła wzrok ku niebu i cicho westchnęła.
- Skoro byłaś pierwsza, którą tak nazwano to znaczy że musi istnieć teraz lub w przyszłości druga, bo inaczej numeracja nie ma kompletnie sensu. - wytłumaczyła jak dziecku, gdy Berghi właściwie powtórzyła to co mówiła Danusia. - Ale nie wnikam, możesz być nawet i Berghi-Sto-Dwudziestą-Piątą. A to że nie muszę ci wierzyć znacznie ułatwia sprawę. Możemy przejść do innego tematu. - odrzekła uprzejmie.
- Jesteś za stara żeby być wnuczką Simby, a to ona jest poszukiwana jako następczyni tronu. Jeśli ciebie nikt nie szukał, jak widać wcale nikomu nie zależy żebyś rządziła Lwią Ziemią. Nawet nie wiem kim jesteś, pierwsze słyszę o jakiejś Berghi, a mieszkam tu już kawał czasu. - machnęła obojętnie ogonem. Nigdy nie rozumiała, czemu wszystkich tak ciągnie do władzy. Można się świetnie urządzić w życiu i bez tego, a przynajmniej ma się mniej na głowie.
- Jak taka z ciebie przywódczyni, czemu nie wrócisz do swojego stada? Sama mówisz, że zostaliście napadnięci. Może napastnicy dalej grasują w tamtych górach i nękają twoich bliskich? Lwia Ziemia cię nie potrzebuje, ale wypadałoby się zainteresować swoimi, których zostawiłaś na stepach. Być może własnie teraz samce giną w męczarniach, samice są gwałcone, a dzieci umierają z głodu. Nie przejmujesz się tym? A co z tymi, którym obiecałaś lepsze życie? Spisałaś ich na straty, bo wolisz zgrywać lwioziemską księżniczkę?
- Skoro byłaś pierwsza, którą tak nazwano to znaczy że musi istnieć teraz lub w przyszłości druga, bo inaczej numeracja nie ma kompletnie sensu. - wytłumaczyła jak dziecku, gdy Berghi właściwie powtórzyła to co mówiła Danusia. - Ale nie wnikam, możesz być nawet i Berghi-Sto-Dwudziestą-Piątą. A to że nie muszę ci wierzyć znacznie ułatwia sprawę. Możemy przejść do innego tematu. - odrzekła uprzejmie.
- Jesteś za stara żeby być wnuczką Simby, a to ona jest poszukiwana jako następczyni tronu. Jeśli ciebie nikt nie szukał, jak widać wcale nikomu nie zależy żebyś rządziła Lwią Ziemią. Nawet nie wiem kim jesteś, pierwsze słyszę o jakiejś Berghi, a mieszkam tu już kawał czasu. - machnęła obojętnie ogonem. Nigdy nie rozumiała, czemu wszystkich tak ciągnie do władzy. Można się świetnie urządzić w życiu i bez tego, a przynajmniej ma się mniej na głowie.
- Jak taka z ciebie przywódczyni, czemu nie wrócisz do swojego stada? Sama mówisz, że zostaliście napadnięci. Może napastnicy dalej grasują w tamtych górach i nękają twoich bliskich? Lwia Ziemia cię nie potrzebuje, ale wypadałoby się zainteresować swoimi, których zostawiłaś na stepach. Być może własnie teraz samce giną w męczarniach, samice są gwałcone, a dzieci umierają z głodu. Nie przejmujesz się tym? A co z tymi, którym obiecałaś lepsze życie? Spisałaś ich na straty, bo wolisz zgrywać lwioziemską księżniczkę?
- Berghi
- Posty: 388
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 31 gru 2012
- Waleczność: 40
- Zręczność: 70
- Percepcja: 40
- Kontakt:
- Też tak uważam. - odparła, uśmiechając się, ale w środku tak naprawdę wrzała i gdyby nie wyćwiczona przez lata maska ukrywania emocji w tym momencie lwica byłaby porównywalna do wulkanu przed erupcją.
- Wstyd byłoby mieć go za dziada. - wzruszyła łopatkami - Przed chwilą mówiłaś, że wszyscy nie żyją i byłaś zdziwiona moim pojawieniem się, a teraz śmiesz twierdzić, że żyje następczyni tronu i nie jestem nią ja. Proszę cię, daruj sobie. To, że słyszysz o mnie po raz pierwszy wiąże się z tym jak już mówiłam, że zostałam sprzedana. Nikt by chyba nie chciał aby to wyszło na jaw. Łatwo jest wcisnąć komuś bajkę o cudownym odejściu w pogoni za wspaniałym życiem lub wmówić, że zdradziło się stado i przeszło na stronę wroga, a już zwłaszcza gdy jest się zwykłym królobójcą, a na dodatek takim rodzinnym. - wyrzuciła z siebie żale, ale mimo tego nadal uśmiechała się jakby nigdy nic, jedynie co jakiś czas przekręcając głową na boki przy przetaczaniu tej zaplątanej historii.
Jakby emocji było Berghi w środku mało, Danusia dolała oliwy do ognia. Niespalona ledwo to wytrzymała, ale wysłuchała pretensji i nietrafnego argumentu do końca. Położyła po sobie uszy, a uśmiech znikł z jej oblicza ustępując miejsca niezbyt wyszukanemu grymasowi poirytowania. Ktoś ewidentnie nie powiedział tego co by sobie mogła zażyczyć i już wielki problem.
- Posłuchaj złociutka... Nie porzuciłam ich z własnego widzimisię. Tak jak trafnie dostrzegłaś zostaliśmy napadnięci, ale co ciekawsza pościg skupił się na mojej osobie odcinając od całej reszty. Zaufani zastępcy z pewnością zebrali rozproszonych uciekinierów i zapewnią im dobrobyt. Po drugie mam jeszcze swoją godność i mimo całego tego zamieszania spędziłam kilka miesięcy na przetrzepaniu każdego najmniejszego zakamarka gór i przylegających im obszarów, ale i nie tylko. Problem w tym, że nie znalazłam ani żywej duszy, ani martwego ciała, tropy prowadziły wgłąb tej krainy natomiast to co zostało po oprawcach było... cóż niesmaczne. Wypatroszeni, zjadani przez owady leżeli przykryci kilkoma gałęziami. - tak było - Moi podwładni oddali mi życie, a w razie komplikacji obiecali ułożyć swoje żywota w najlepszy możliwy sposób. Dotarłam z nimi aż tutaj, a teraz oni mogą prowadzić obiecane im przeze mnie lepsze życie. Spełniłam misję choć nie ukrywam, że wolałabym mieć ich teraz przy sobie. Przynajmniej nie zostałam tak całkiem sama i w krainie szybko znalazłam sobie sojuszników. - dokończyła posyłając fioletowookiej oczko.
- Wstyd byłoby mieć go za dziada. - wzruszyła łopatkami - Przed chwilą mówiłaś, że wszyscy nie żyją i byłaś zdziwiona moim pojawieniem się, a teraz śmiesz twierdzić, że żyje następczyni tronu i nie jestem nią ja. Proszę cię, daruj sobie. To, że słyszysz o mnie po raz pierwszy wiąże się z tym jak już mówiłam, że zostałam sprzedana. Nikt by chyba nie chciał aby to wyszło na jaw. Łatwo jest wcisnąć komuś bajkę o cudownym odejściu w pogoni za wspaniałym życiem lub wmówić, że zdradziło się stado i przeszło na stronę wroga, a już zwłaszcza gdy jest się zwykłym królobójcą, a na dodatek takim rodzinnym. - wyrzuciła z siebie żale, ale mimo tego nadal uśmiechała się jakby nigdy nic, jedynie co jakiś czas przekręcając głową na boki przy przetaczaniu tej zaplątanej historii.
Jakby emocji było Berghi w środku mało, Danusia dolała oliwy do ognia. Niespalona ledwo to wytrzymała, ale wysłuchała pretensji i nietrafnego argumentu do końca. Położyła po sobie uszy, a uśmiech znikł z jej oblicza ustępując miejsca niezbyt wyszukanemu grymasowi poirytowania. Ktoś ewidentnie nie powiedział tego co by sobie mogła zażyczyć i już wielki problem.
- Posłuchaj złociutka... Nie porzuciłam ich z własnego widzimisię. Tak jak trafnie dostrzegłaś zostaliśmy napadnięci, ale co ciekawsza pościg skupił się na mojej osobie odcinając od całej reszty. Zaufani zastępcy z pewnością zebrali rozproszonych uciekinierów i zapewnią im dobrobyt. Po drugie mam jeszcze swoją godność i mimo całego tego zamieszania spędziłam kilka miesięcy na przetrzepaniu każdego najmniejszego zakamarka gór i przylegających im obszarów, ale i nie tylko. Problem w tym, że nie znalazłam ani żywej duszy, ani martwego ciała, tropy prowadziły wgłąb tej krainy natomiast to co zostało po oprawcach było... cóż niesmaczne. Wypatroszeni, zjadani przez owady leżeli przykryci kilkoma gałęziami. - tak było - Moi podwładni oddali mi życie, a w razie komplikacji obiecali ułożyć swoje żywota w najlepszy możliwy sposób. Dotarłam z nimi aż tutaj, a teraz oni mogą prowadzić obiecane im przeze mnie lepsze życie. Spełniłam misję choć nie ukrywam, że wolałabym mieć ich teraz przy sobie. Przynajmniej nie zostałam tak całkiem sama i w krainie szybko znalazłam sobie sojuszników. - dokończyła posyłając fioletowookiej oczko.

? 02.01 - 24.01 ?
-
Danuta
- Posty: 1518
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 19 paź 2015
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 41
- Zręczność: 47
- Percepcja: 67
- Kontakt:
Musiała przyznać, że tej zwęglonej Berghi była twarda sztuka. Już myślała, że kremowa lwica rzuci się na nią, by wyładować złość, ale ta potrafiła się opanować. Okazało się jednak, że szlachcianka potrafi pokazać pazurki. Wspaniale. Nie cierpiała rozlazłych lwic, co to potrafią tylko gadać o sposobach na lśniące futro i podrywaniu samców.
- Szczerze mówiąc, nigdy nie słuchałam aż tak uważnie historii Lwiej Ziemi. Wiem tylko, że wszyscy poszukują tej małej, chociaż moim zdaniem już dawno wylądowała w żołądku jakiegoś szakala. - Berghi coraz trudniej było ukryć emocje. Była urocza kiedy tak się złościła.
- Szkoda, że ci napastnicy nie żyją. Cóż to za przyjemność z zemsty, kiedy nie możesz sama obedrzeć ich ze skóry. Obawiam się tylko, że nie będziesz miała tu żadnych niewolników an pożarów. Pod tym względem okolica jest dość nieciekawa. Nawet wulkan jest nieczynny. - nie wiedziała jak zinterpretować puszczone do niej oczko, więc tylko uśmiechnęła się w odpowiedzi.
- Więc kiedy już przekonałaś się, że nie ma tu żadnego Simby - wskazała łbem na Kanion - To jakie masz plany?
- Szczerze mówiąc, nigdy nie słuchałam aż tak uważnie historii Lwiej Ziemi. Wiem tylko, że wszyscy poszukują tej małej, chociaż moim zdaniem już dawno wylądowała w żołądku jakiegoś szakala. - Berghi coraz trudniej było ukryć emocje. Była urocza kiedy tak się złościła.
- Szkoda, że ci napastnicy nie żyją. Cóż to za przyjemność z zemsty, kiedy nie możesz sama obedrzeć ich ze skóry. Obawiam się tylko, że nie będziesz miała tu żadnych niewolników an pożarów. Pod tym względem okolica jest dość nieciekawa. Nawet wulkan jest nieczynny. - nie wiedziała jak zinterpretować puszczone do niej oczko, więc tylko uśmiechnęła się w odpowiedzi.
- Więc kiedy już przekonałaś się, że nie ma tu żadnego Simby - wskazała łbem na Kanion - To jakie masz plany?
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość










≈ 










