x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Samotność to taka straszna trwoga... [ Hatari + Mjinga ]
- Mjinga
- Posty: 310
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 31 gru 2016
- Waleczność: 45
- Zręczność: 60
- Percepcja: 45
- Kontakt:
Samotność to taka straszna trwoga... [ Hatari + Mjinga ]
Mjinga - standardowo już zresztą - nie potrafiła znaleźć sobie miejsca. W głowie wciąż miała padające podczas ceremonii słowa, z których niewiele rozumiała. Nie wiedziała również, że tamta przedstawiająca się jako nowa królowa nie tylko już nią nie jest, lecz w ogóle opuściła stado. To samo, do którego Mji tak bardzo chciała się dostać!
Szwendała się po Upendi, szukając sobie miejsca. Musiała przyznać otwarcie, że dawno nie widziała czegoś równie pięknego, jak rozciągająca się przed nią sadzawka oraz wpadający do niej wodospad, szemrzący krzepiące bajki wprost do ucha wszystkich, którzy pojawili się w okolicy. Uśmiechnęła się mimowolnie, wyraźnie podatna na urok tego miejsca.
@Hatari
Szwendała się po Upendi, szukając sobie miejsca. Musiała przyznać otwarcie, że dawno nie widziała czegoś równie pięknego, jak rozciągająca się przed nią sadzawka oraz wpadający do niej wodospad, szemrzący krzepiące bajki wprost do ucha wszystkich, którzy pojawili się w okolicy. Uśmiechnęła się mimowolnie, wyraźnie podatna na urok tego miejsca.
@Hatari
- Hatari
- Posty: 207
- Gatunek: Lew afrykański
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 12 cze 2012
- Waleczność: 60
- Zręczność: 60
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Hatari, jak to on, po prostu wędrował przed siebie. Nieśpiesznie postępował łapa za łapą, bez większego celu, ot po prostu zwiedzając okolicę. Odkąd stracił swoje poprzednie legowisko jego życie stało się niekończącą się podróżą. Co więcej teraz nawet nie do końca miał jakikolwiek cel, poza włóczeniem się po krainie, zatrzymując się gdzieś od czasu do czasu. Powoli jego tryb życia stawał się dość monotonny i im dłużej nic kompletnie się nie działo, tym bardziej czerwonooki pragnął jakiejkolwiek odmiany. Czegokolwiek, byleby mogło to nieco urozmaicić mu wędrówkę. Bo jak tak dalej pójdzie to zamiast zginąć w godny lwu sposób to po prostu umrze z nudów.
Tym razem zawędrował w okolice urokliwego Upendi. Sam co prawda niezbyt podatny był na piękne widoki i romantyczną atmosferę tego miejsca, niemniej bardziej niż dobrze wiedział, że na niektóre lwy to całkiem dobrze działa. Przede wszystkim na lwice. W przeszłości zdarzało mu się wędrować w te okolice w towarzystwie przedstawicielki płci przeciwnej na pewno więcej, niż jednokrotnie. Szkoda tylko, że zazwyczaj kończyło się dość szybko.
Tym razem jednak był sam i przybył w te strony z błahego powodu - ot po prostu by znaleźć miejsce na odpoczynek. A przynajmniej początkowo miał wrażenie, że nie ma towarzystwa. Ponieważ gdy wyłonił się z zarośli, kierując kroki ku sadzawce dostrzegł sylwetkę lwicy. Swoim zwyczajem otaksował ją spojrzeniem od stóp do głów, jednocześnie w duchu się uśmiechając. Los czasami potrafił zaskoczyć. Ledwo co wspominał przeszłe schadzki w tych okolicach a tu proszę, spotyka na swej drodze kolejną samicę. No cóż, nigdy nie miał nic przeciwko towarzystwu takowych.
Chrząknął krótko, by dać jej znać o jego obecności. Przecież nie miał zamiaru przestraszyć jej swym nagłym nadejściem. To najlepszy sposób na rozharatany pazurami nos, a tego nie potrzebował.
- Witaj - rzucił krótko, gdy ta już na niego spojrzała.
Tym razem zawędrował w okolice urokliwego Upendi. Sam co prawda niezbyt podatny był na piękne widoki i romantyczną atmosferę tego miejsca, niemniej bardziej niż dobrze wiedział, że na niektóre lwy to całkiem dobrze działa. Przede wszystkim na lwice. W przeszłości zdarzało mu się wędrować w te okolice w towarzystwie przedstawicielki płci przeciwnej na pewno więcej, niż jednokrotnie. Szkoda tylko, że zazwyczaj kończyło się dość szybko.
Tym razem jednak był sam i przybył w te strony z błahego powodu - ot po prostu by znaleźć miejsce na odpoczynek. A przynajmniej początkowo miał wrażenie, że nie ma towarzystwa. Ponieważ gdy wyłonił się z zarośli, kierując kroki ku sadzawce dostrzegł sylwetkę lwicy. Swoim zwyczajem otaksował ją spojrzeniem od stóp do głów, jednocześnie w duchu się uśmiechając. Los czasami potrafił zaskoczyć. Ledwo co wspominał przeszłe schadzki w tych okolicach a tu proszę, spotyka na swej drodze kolejną samicę. No cóż, nigdy nie miał nic przeciwko towarzystwu takowych.
Chrząknął krótko, by dać jej znać o jego obecności. Przecież nie miał zamiaru przestraszyć jej swym nagłym nadejściem. To najlepszy sposób na rozharatany pazurami nos, a tego nie potrzebował.
- Witaj - rzucił krótko, gdy ta już na niego spojrzała.
- Mjinga
- Posty: 310
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 31 gru 2016
- Waleczność: 45
- Zręczność: 60
- Percepcja: 45
- Kontakt:
Mjinga za całą zaś pewnością nie należała do tych, które byłyby w stanie rozcharatać komukolwiek nos. Prędzej rzuciłaby się w popłochu do ucieczki, potykając przy okazji o każdą przeszkodę, o którą tylko potknięcie się byłoby możliwym. A gdyby takowych brakowało - z całą pewnością nie raz i nie dwa potknęłaby się o własne łapy. Tak, nie należała do dobrze skoordynowanych.
- Ooo, lew! - Ani do szczególnie inteligentnych...
Odwróciła się tak, aby znajdować się pyskiem ku niemu, niewiele sobie robiąc z tego, iż tak naprawdę nowo przybyły stanowił idealny materiał na potencjalnego zabójcę: całkiem nieźle zbudowany, dość zaiste zręczny, na pewno bardziej wprawiony w boju niźli ona. Przez ulokowane pod rozwichrzoną grzywką pyszczydło przetoczył się serdeczny uśmiech - z rodzaju tych, w których udział biorą nie tylko same wargi, lecz także i oczy, u Mjingi dwukolorowe: prawe w pełni zielone, drugie natomiast u spodu okraszone bladawym nieco brązem. Nie czuła zagrożenia, a raczej ekscytację na poznanie nowego lwa. Nie znała ich znowu aż tak wielu; przynajmniej nie w tej krainie, do której wróciła po doprawdy długiej nieobecności.
- Cześć! - Bo wypadałoby przecież odpowiedzieć na powitanie, nie tylko dać upust podnieceniu. @Hatari
- Ooo, lew! - Ani do szczególnie inteligentnych...
Odwróciła się tak, aby znajdować się pyskiem ku niemu, niewiele sobie robiąc z tego, iż tak naprawdę nowo przybyły stanowił idealny materiał na potencjalnego zabójcę: całkiem nieźle zbudowany, dość zaiste zręczny, na pewno bardziej wprawiony w boju niźli ona. Przez ulokowane pod rozwichrzoną grzywką pyszczydło przetoczył się serdeczny uśmiech - z rodzaju tych, w których udział biorą nie tylko same wargi, lecz także i oczy, u Mjingi dwukolorowe: prawe w pełni zielone, drugie natomiast u spodu okraszone bladawym nieco brązem. Nie czuła zagrożenia, a raczej ekscytację na poznanie nowego lwa. Nie znała ich znowu aż tak wielu; przynajmniej nie w tej krainie, do której wróciła po doprawdy długiej nieobecności.
- Cześć! - Bo wypadałoby przecież odpowiedzieć na powitanie, nie tylko dać upust podnieceniu. @Hatari
- Hatari
- Posty: 207
- Gatunek: Lew afrykański
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 12 cze 2012
- Waleczność: 60
- Zręczność: 60
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Reakcja lwicy wprawiła go w niemałe zdumienie. No cóż, nieczęsto spotyka się takich, którzy nieznajomych witają podobnym okrzykiem. Być może dlatego, że ci mniej sprytni często szybko kończą pod czyimiś pazurami, oczywiście o ile los nie jest na tyle łaskawy, by zrekompensować braki w intelekcie silnym ciałem... No, przynajmniej w mniemaniu samego czerwonookiego, który, zapewne z racji swej przeszłości zwykł był patrzeć na wszystko jedynie pod względem przeżycia. Przede wszystkim swojego, lecz w podobnych kategoriach oceniał też innych.
Lwicy jednakże dzisiejszego wieczora nie groziło spotkanie z jego pazurami, bo nastrojów do bitki nie miał. Zresztą zazwyczaj nie okazywał agresji wobec samic, oczywiście o ile nie było to konieczne. W końcu instynkt podpowiadał mu, by widzieć w nich swe potencjalne partnerki, nie konkurencję.
- Ano lew - odparł więc, wzruszywszy barkami, po czym, zachęcony serdecznym uśmiechem nieznajomej zaczął podchodzić bliżej, zbytnio się z tym nie śpiesząc. Przy okazji obrzucił ją badawczym spojrzeniem, jak to miał w zwyczaju. Dość przeciętnie umaszczona, z przydługą kępką sierści na czole i różnobarwnych ślepiach. W sumie niebrzydka, choć niewyróżniająca się zbytnio na tle innych lwic. Oczywiście pomijając tą grzywkę, czy kolor ślepi. Być może spędzenie tego wieczoru w jej towarzystwie nie było wcale takim głupim pomysłem?
Zatrzymał się kilka kroków od niej i przysiadł.
- Całkiem ładna okolica, nieprawdaż? - zagadnął po chwili, żeby jakoś podtrzymać rozmowę.
Lwicy jednakże dzisiejszego wieczora nie groziło spotkanie z jego pazurami, bo nastrojów do bitki nie miał. Zresztą zazwyczaj nie okazywał agresji wobec samic, oczywiście o ile nie było to konieczne. W końcu instynkt podpowiadał mu, by widzieć w nich swe potencjalne partnerki, nie konkurencję.
- Ano lew - odparł więc, wzruszywszy barkami, po czym, zachęcony serdecznym uśmiechem nieznajomej zaczął podchodzić bliżej, zbytnio się z tym nie śpiesząc. Przy okazji obrzucił ją badawczym spojrzeniem, jak to miał w zwyczaju. Dość przeciętnie umaszczona, z przydługą kępką sierści na czole i różnobarwnych ślepiach. W sumie niebrzydka, choć niewyróżniająca się zbytnio na tle innych lwic. Oczywiście pomijając tą grzywkę, czy kolor ślepi. Być może spędzenie tego wieczoru w jej towarzystwie nie było wcale takim głupim pomysłem?
Zatrzymał się kilka kroków od niej i przysiadł.
- Całkiem ładna okolica, nieprawdaż? - zagadnął po chwili, żeby jakoś podtrzymać rozmowę.
- Mjinga
- Posty: 310
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 31 gru 2016
- Waleczność: 45
- Zręczność: 60
- Percepcja: 45
- Kontakt:
Cóż, Mjinga nie miała pojęcia, iż w głowie Hatariego jawiła się jako niebrzydka - z całą pewnością zarumieniłaby się wtedy i bliską była do wyznania nieznajomemu miłości. Nie przywykła raczej do tego, iż nie widziano w niej karykatury lwa, brzydactwa, tępej głowy i miliona innych przywar. Zalety Mji natomiast zliczyć można bez większych trudności. Szczera, bo za głupia,żeby potrafić kłamać. Życzliwa, chociaż przez nadmierną szczerość właśnie nie posiadała taktu i wyczucia. Pomocna, bo kiedy ktokolwiek jest dla niej w choć niedużej mierze miłym - gotowa jest się odwdzięczyć, dając wszystko, co dać może. Jednak wszystko to pokryte woalem bezsensownej paplaniny, niezbyt lotnego umysłu czy robienia za stadnego błazna, skutecznie ukryte przed spojrzeniem mniej cierpliwych, niezaangażowanych w poznanie samicy, jednostek.
Uśmiechnęła się jeszcze szerzej, co doprawdy mogło być wręcz niepokojącym. Zagadał! Podszedł! Nie uciekł, gdzie pieprz rośnie ani nie udawał, iż jej nie dostrzegł. Było dobrze! Może spotkała w końcu jakąś przyjazną jej duszę?
- Aha! Upendi! Podobno najbardziej roman... roman... eee... romanbycze miejsce w Krainie! - No, cóż, nie dość, że dopadać ją zaczął słowotok, to jeszcze zaczynała mieszać te nieco bardziej skomplikowane słowa. Przysiadła, a kraniec jej ogona uderzał rytmicznie o podłoże, zupełnie, jakby w takt muzyki, którą słyszała tylko sama Mjinga. - Jesteś stąd? - Bo przecież to było o wiele istotniejsze, aniżeli chociażby "jak masz na imię" czy "nie zamierzasz mnie czasami zabić?".
Uśmiechnęła się jeszcze szerzej, co doprawdy mogło być wręcz niepokojącym. Zagadał! Podszedł! Nie uciekł, gdzie pieprz rośnie ani nie udawał, iż jej nie dostrzegł. Było dobrze! Może spotkała w końcu jakąś przyjazną jej duszę?
- Aha! Upendi! Podobno najbardziej roman... roman... eee... romanbycze miejsce w Krainie! - No, cóż, nie dość, że dopadać ją zaczął słowotok, to jeszcze zaczynała mieszać te nieco bardziej skomplikowane słowa. Przysiadła, a kraniec jej ogona uderzał rytmicznie o podłoże, zupełnie, jakby w takt muzyki, którą słyszała tylko sama Mjinga. - Jesteś stąd? - Bo przecież to było o wiele istotniejsze, aniżeli chociażby "jak masz na imię" czy "nie zamierzasz mnie czasami zabić?".
- Hatari
- Posty: 207
- Gatunek: Lew afrykański
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 12 cze 2012
- Waleczność: 60
- Zręczność: 60
- Percepcja: 30
- Kontakt:
No cóż, dla Hatariego była lwicą dość przeciętnej urody, pomijając oczywiście wyróżniającą ją z tłumu grzywkę i ślepia. Prawdopodobnie dlatego, że trochę już na tym świecie spędził i widział już gorsze brzydactwa. Z drugiej jednak strony... No cóż, charakterek samicy nie do końca mu odpowiadał i prędzej uzna ją za towarzyszkę do spędzenia jednego samotnego wieczora, niż potencjalną partnerkę na dłużej. Niestety co do tego był nieco bardziej wybredny.
Przyglądał się wyszczerzonej od ucha do ucha samicy przez dłuższy czas z lekko zszokowaną miną. Nieczęsto ktoś aż tak się cieszy na jego widok. Czyżby aż tak była samotna, że spotkanie jakiegokolwiek przedstawiciela swego gatunku napawa ją taką radością? Może została odrzucona przez innych, którym po prostu brakowało do niej cierpliwości? Tego nie mógł być pewien. Niemniej, skoro już zagadał, to teraz nie mógł ot tak się wycofać. Bo pewnie poleciałaby za nim.
- Romantyczne - poprawił odruchowo, po czym chrząknął, zdając sobie sprawę z niezręczności tej sytuacji. Uśmiechnął się lekko. - No i jest cicho i spokojnie.
Owszem, "jesteś stąd" nie byłoby pytaniem, które sam zadałby najpierw, lecz skoro już padło, to równie dobrze mógł na nie odpowiedzieć. Wzruszył barkami.
- Nie jestem stąd. Właściwie nie mam domu, wędruję - wyjaśnił krótko. - A ty jesteś stąd? - powtórzył jej pytanie, unosząc nieznacznie brew.
Przyglądał się wyszczerzonej od ucha do ucha samicy przez dłuższy czas z lekko zszokowaną miną. Nieczęsto ktoś aż tak się cieszy na jego widok. Czyżby aż tak była samotna, że spotkanie jakiegokolwiek przedstawiciela swego gatunku napawa ją taką radością? Może została odrzucona przez innych, którym po prostu brakowało do niej cierpliwości? Tego nie mógł być pewien. Niemniej, skoro już zagadał, to teraz nie mógł ot tak się wycofać. Bo pewnie poleciałaby za nim.
- Romantyczne - poprawił odruchowo, po czym chrząknął, zdając sobie sprawę z niezręczności tej sytuacji. Uśmiechnął się lekko. - No i jest cicho i spokojnie.
Owszem, "jesteś stąd" nie byłoby pytaniem, które sam zadałby najpierw, lecz skoro już padło, to równie dobrze mógł na nie odpowiedzieć. Wzruszył barkami.
- Nie jestem stąd. Właściwie nie mam domu, wędruję - wyjaśnił krótko. - A ty jesteś stąd? - powtórzył jej pytanie, unosząc nieznacznie brew.
- Mjinga
- Posty: 310
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 31 gru 2016
- Waleczność: 45
- Zręczność: 60
- Percepcja: 45
- Kontakt:
W kwestii wybredności co do ewentualnego partnera - Mjinga stanowiła jego kompletne przeciwieństwo. Dla niej każdy, kto był choć troszkę miły, nie gardził nią na dzień dobry, a jeszcze posłał jakiś niezobowiązujący chociażby komplement, stanowił materiał na przyszłego męża. W porządku, pojawiał się potem zazwyczaj ktoś nowy i lwica zmieniała obiekt pożądania jeszcze szybciej, aniżeli owe pożądanie zaczynała odczuwać - jednak czego można by się spodziewać po kimś obdarzonym poziomem intelektualnym naleśnika?
-No! - rzuciła entuzjastycznie, kiedy samiec ją poprawił - czego najzwyczajniej w świecie nie zauważyła. - Mówię przecież! - spojrzała na Hatariego z pewnym wyrzutem. Czy on jej w ogóle słuchał? Po co po niej powtarzał, zamiast dodać coś od siebie? Dziwny był, jakiś taki nieobecny. Może głupi? A, nie, to ona była głupia, bo przeoczyła, iż faktycznie rozwinął nieco myśl. Uśmiechnęła się szeroko.
- Cicho i spokojnie, masz rację - teraz w ramach odwetu ona powtórzyła po nim, bo dlaczego nie? Kto by jej miał zabronić?
Spojrzenie zielonkawych oczu (z których jedno było nieco brązem zabrudzone) spoczęło już prosto na licach lwa. Nieważne, czy takie nieco natrętne wpatrywanie się komuś w oczy mogłoby być odebrane jako akt agresji albo prowokacja - Mjinga nie zdawała sobie z tego najmniejszej sprawy. Oczekiwania wobec jej osoby dawno już powinny zbliżyć się do zera. Albo nawet już go liznąć.
- A-ha - odparła, energicznie pokiwawszy łebkiem. - Znaczy... Nie. Nie do końca stąd, nie z Upendi. Ale mieszkam dość niedaleko - wyparowała. Cóż, można by doszukiwać się tutaj jakiejś sugestii - jednak bądźcie pewni, iż nie było w zamiarze Mjingi wysuwać jakichkolwiek propozycji. - Jak masz na imię?
-No! - rzuciła entuzjastycznie, kiedy samiec ją poprawił - czego najzwyczajniej w świecie nie zauważyła. - Mówię przecież! - spojrzała na Hatariego z pewnym wyrzutem. Czy on jej w ogóle słuchał? Po co po niej powtarzał, zamiast dodać coś od siebie? Dziwny był, jakiś taki nieobecny. Może głupi? A, nie, to ona była głupia, bo przeoczyła, iż faktycznie rozwinął nieco myśl. Uśmiechnęła się szeroko.
- Cicho i spokojnie, masz rację - teraz w ramach odwetu ona powtórzyła po nim, bo dlaczego nie? Kto by jej miał zabronić?
Spojrzenie zielonkawych oczu (z których jedno było nieco brązem zabrudzone) spoczęło już prosto na licach lwa. Nieważne, czy takie nieco natrętne wpatrywanie się komuś w oczy mogłoby być odebrane jako akt agresji albo prowokacja - Mjinga nie zdawała sobie z tego najmniejszej sprawy. Oczekiwania wobec jej osoby dawno już powinny zbliżyć się do zera. Albo nawet już go liznąć.
- A-ha - odparła, energicznie pokiwawszy łebkiem. - Znaczy... Nie. Nie do końca stąd, nie z Upendi. Ale mieszkam dość niedaleko - wyparowała. Cóż, można by doszukiwać się tutaj jakiejś sugestii - jednak bądźcie pewni, iż nie było w zamiarze Mjingi wysuwać jakichkolwiek propozycji. - Jak masz na imię?
- Hatari
- Posty: 207
- Gatunek: Lew afrykański
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 12 cze 2012
- Waleczność: 60
- Zręczność: 60
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Być może ta wybredność w jego przypadku brała się z prostego faktu, iż po prostu jakby nie patrzeć miał spore powodzenie. Lecz jednocześnie trochę pecha, bowiem w przeszłości jego związki jakoś szybko się kończyły. Być może dlatego, że spora część lwic oczekiwała od samca więcej, niż był w stanie im dać zwykły, prosty samotnik? A może było w tym nieco jego winy, w końcu sam do ani najbardziej romantycznych, ani najwierniejszych nie należał. Choć szczerze mówiąc poniekąd zależało to też od humoru. A może i od wielu innych czynników?
Uniósł na chwilę brew, słysząc odpowiedź samicy. Prawda, za każdym razem, kiedy otwierała pysk utwierdzała go w przekonaniu, iż inteligencją to ona raczej nie grzeszy i rozmową na dłuższą metę go nie zabawi. Choć sam do geniuszy bynajmniej nie zależał, często postępując nieco pochopnie i zbytnio dając się kierować emocjom. Pomijając już fakt całkiem prymitywnych zwyczajów, jakich można by się spodziewać zresztą po lwie, który większość życia spędził w samotności.
Przytaknął krótko, czując się nieco nieswojo, kiedy tak się w jego wpatrywała. Było to niecodzienne dla niego, bowiem zazwyczaj to on się na innych bezczelnie gapił, nie oni na niego. No cóż, role się czasami odwracają.
- Hatari - odpowiedział w końcu na jej pytanie, uśmiechając się lekko. Jednocześnie zastanowił się, co miała na myśli mówiąc, że mieszka w pobliżu. Natknął się na samotniczkę, czy może członka pobliskiego stada? Druga opcja czasami była kłopotliwa, nie wszyscy byli szczęśliwi, że jedna z nich zadaje się z jakimś obcym i niejednokrotnie wpędziła to go już w kłopoty. Lecz no cóż, bez ryzyka nie ma zabawy.
- A ty? - spytał po chwili.
Uniósł na chwilę brew, słysząc odpowiedź samicy. Prawda, za każdym razem, kiedy otwierała pysk utwierdzała go w przekonaniu, iż inteligencją to ona raczej nie grzeszy i rozmową na dłuższą metę go nie zabawi. Choć sam do geniuszy bynajmniej nie zależał, często postępując nieco pochopnie i zbytnio dając się kierować emocjom. Pomijając już fakt całkiem prymitywnych zwyczajów, jakich można by się spodziewać zresztą po lwie, który większość życia spędził w samotności.
Przytaknął krótko, czując się nieco nieswojo, kiedy tak się w jego wpatrywała. Było to niecodzienne dla niego, bowiem zazwyczaj to on się na innych bezczelnie gapił, nie oni na niego. No cóż, role się czasami odwracają.
- Hatari - odpowiedział w końcu na jej pytanie, uśmiechając się lekko. Jednocześnie zastanowił się, co miała na myśli mówiąc, że mieszka w pobliżu. Natknął się na samotniczkę, czy może członka pobliskiego stada? Druga opcja czasami była kłopotliwa, nie wszyscy byli szczęśliwi, że jedna z nich zadaje się z jakimś obcym i niejednokrotnie wpędziła to go już w kłopoty. Lecz no cóż, bez ryzyka nie ma zabawy.
- A ty? - spytał po chwili.
- Mjinga
- Posty: 310
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 31 gru 2016
- Waleczność: 45
- Zręczność: 60
- Percepcja: 45
- Kontakt:
Zapewne gdyby tylko poruszył z Mjingą kwestię powodzenia u płci przeciwnej (chociaż w przypadku lwicy płeć po prawdzie nie robiła różnicy; pragnęła być kochana, a biseksualizm statystycznie zwiększał jej szanse - i kto tu jest głupi?) samica gotowa byłaby się przechwalać i wykłócać. Cóż, inna sprawa, iż za zainteresowanie jej osobą i okazywanie jej osobie wielkiej miłości odbierała najmniejsze przejawy zwykłej sympatii, nierzadko wymieszanej z politowaniem i współczuciem. Tych to dostawała co niemiara, bo gdzie się nie pokazała - znalazł się ktoś, komu było jej najzwyczajniej w świecie żal. Młoda, głupia, jak to-to w ogóle sobie radzi w życiu? Na szczęście dzięki małej inteligencji nie dostrzegała tego, co dla innych oczywiste.
- No, taaak - plasnęła się łapą w czoło, przysiadając oczywiście wczesniej na zadzie, bo szkoda byłoby jeszcze sobie ze stawów łapy powyłamywać czy stracić kontakt z rzeczywistością równowagę i runąć przed nim na pysk. - Mjinga - przedstawiła się w końcu, zapraszając na mordę niewinny, serdeczny (chociaż może nieco nazbyt szeroki) uśmiech. Próbowała być uprzejma i starała się jednak sobie przyjaciół, jednak na dłuższą metę bywała męcząca. Ileż w końcu razy można takiej tłumaczyć jedno i to samo, nim nabierze się ochoty, by zdzielić ją w ten tępy łeb?
- Co robisz w wolnym czasie? - wyparowała z niebywałą śmiałością. Cóż, ktoś musiał podtrzymać dialog, a skoro Hatari się nie spieszył (bo to wcale nie tak, iż Mji nie dała mu szansy!) to musiała przejąć inicjatywę. Pytanie wypłynęło z jej gardła naturalnie, chociaż jego ton wskazywać mógłby w innych okolicznościach na ukrytą kartkę, z której czytała oklepane formułki, próbując nauczyć się ich na pamięć. Bezosobowo, bezemocjonalnie, bezceremonialnie.
@Hatari
- No, taaak - plasnęła się łapą w czoło, przysiadając oczywiście wczesniej na zadzie, bo szkoda byłoby jeszcze sobie ze stawów łapy powyłamywać czy stracić kontakt z rzeczywistością równowagę i runąć przed nim na pysk. - Mjinga - przedstawiła się w końcu, zapraszając na mordę niewinny, serdeczny (chociaż może nieco nazbyt szeroki) uśmiech. Próbowała być uprzejma i starała się jednak sobie przyjaciół, jednak na dłuższą metę bywała męcząca. Ileż w końcu razy można takiej tłumaczyć jedno i to samo, nim nabierze się ochoty, by zdzielić ją w ten tępy łeb?
- Co robisz w wolnym czasie? - wyparowała z niebywałą śmiałością. Cóż, ktoś musiał podtrzymać dialog, a skoro Hatari się nie spieszył (bo to wcale nie tak, iż Mji nie dała mu szansy!) to musiała przejąć inicjatywę. Pytanie wypłynęło z jej gardła naturalnie, chociaż jego ton wskazywać mógłby w innych okolicznościach na ukrytą kartkę, z której czytała oklepane formułki, próbując nauczyć się ich na pamięć. Bezosobowo, bezemocjonalnie, bezceremonialnie.
@Hatari
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość
















