x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
To dość w jego stylu {Uhari, Rea}
- Rea
- Posty: 215
- Gatunek: lwica
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 19 kwie 2015
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 42
- Zręczność: 50
- Percepcja: 60
- Kontakt:
To dość w jego stylu {Uhari, Rea}
viewtopic.php?f=34&t=119
Nie bywała zbyt często w tych okolicach, pamiętała jednak rozciągające się na zachodzie specyficzne widoki. A że lubiła wędrować bez celu, chciała przypomnieć sobie te tereny. W końcu zobaczyła termitiery, odnajdując w swej pamięci moment, gdy widziała je ostatni raz. Cóż, to było już dawno, ale ktoś powiedział jej wtedy, że te dziwne konstrukcje są dziełem owadów. Pomyśleć, że takie małe gówienka potrafiły wznieść coś tak spektakularnego. Stawiała spokojnie łapy na wyschniętym podłożu, wzbijając w górę zalegające na nim pyły. Dostrzegła majaczące z oddali zarysy drzew i postanowiła, że tam się zatrzyma. Co prawda, drzewa okazały się uschniętymi, bezlistnymi patykami, ale miało to swój urok. Wystarczyły, by dać jej odrobinę cienia.
Nie bywała zbyt często w tych okolicach, pamiętała jednak rozciągające się na zachodzie specyficzne widoki. A że lubiła wędrować bez celu, chciała przypomnieć sobie te tereny. W końcu zobaczyła termitiery, odnajdując w swej pamięci moment, gdy widziała je ostatni raz. Cóż, to było już dawno, ale ktoś powiedział jej wtedy, że te dziwne konstrukcje są dziełem owadów. Pomyśleć, że takie małe gówienka potrafiły wznieść coś tak spektakularnego. Stawiała spokojnie łapy na wyschniętym podłożu, wzbijając w górę zalegające na nim pyły. Dostrzegła majaczące z oddali zarysy drzew i postanowiła, że tam się zatrzyma. Co prawda, drzewa okazały się uschniętymi, bezlistnymi patykami, ale miało to swój urok. Wystarczyły, by dać jej odrobinę cienia.
Nie tylko Rea doskonale pamiętała to miejsce. Uharibufu, który na świat przyszedł na Złej Ziemi, nierzadko zapuszczał się w okolicę termitier. Uważał najzwyczajniej, że to miejsce miało swój urok - specyficzny i wysublimowany. Jako lwiątko uwielbiał o sobie myśleć jako o kimś 'z wyższych sfer', tak więc miejscówka wręcz idealna! I chociaż stado swego czasu opuścił, chociaż wyemigrował poza granice krainy - nie przeszkadzało mu to, by wracać.
Ale cóż to? Oto w jego loży vipowskiej pałęta się jakaś kreatura! Zatrzymał się wpół kroku, pochylając ostrożnie głowę. Co prawda miejsce nieszczególnie pomagało mu się jakoś zakamuflować oraz ukryć przed jej spojrzeniem; nie widział jednak też powodu, by wparować z szerokim uśmiechem i donośnym "siemasz". Nadal czuł się odpowiedzialnym za te ziemie, choć nie widział od dawien dawna nikogo z dawnego stada.
Jasna postać nie pasowała do klimatu tego miejsca. Zbytnio się wyróżniała, rzucała w oczy, pchała na pierwszy plan. Nie. Nie w jego domu, psia jej mać! Mięśnie samca mimochodem się napięły, sylwetka sprawiała wrażenie gotowej do skoku w każdym momencie. Jedno niewłaściwe słowo; jeden nieodpowiedni gest. Przecież ta baba wędrowała sobie tutaj z taką nonszalancją, jakby była u siebie!
- Czego tu szukasz?! - warknął, kiedy ta tylko zbliżyła się nieco bardziej do 'zagajnika'. Cóż, niektórzy zawsze mieli tendencję do nazywania błahostek mianem wielkich rzeczy.
Ale cóż to? Oto w jego loży vipowskiej pałęta się jakaś kreatura! Zatrzymał się wpół kroku, pochylając ostrożnie głowę. Co prawda miejsce nieszczególnie pomagało mu się jakoś zakamuflować oraz ukryć przed jej spojrzeniem; nie widział jednak też powodu, by wparować z szerokim uśmiechem i donośnym "siemasz". Nadal czuł się odpowiedzialnym za te ziemie, choć nie widział od dawien dawna nikogo z dawnego stada.
Jasna postać nie pasowała do klimatu tego miejsca. Zbytnio się wyróżniała, rzucała w oczy, pchała na pierwszy plan. Nie. Nie w jego domu, psia jej mać! Mięśnie samca mimochodem się napięły, sylwetka sprawiała wrażenie gotowej do skoku w każdym momencie. Jedno niewłaściwe słowo; jeden nieodpowiedni gest. Przecież ta baba wędrowała sobie tutaj z taką nonszalancją, jakby była u siebie!
- Czego tu szukasz?! - warknął, kiedy ta tylko zbliżyła się nieco bardziej do 'zagajnika'. Cóż, niektórzy zawsze mieli tendencję do nazywania błahostek mianem wielkich rzeczy.
z powodu pewnych dolegliwości, grzywa Uhariego zaczyna wypadać gęstymi kłębami...
prowizoryczna refka
prowizoryczna refka
- Rea
- Posty: 215
- Gatunek: lwica
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 19 kwie 2015
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 42
- Zręczność: 50
- Percepcja: 60
- Kontakt:
Nie spodziewała się, by mogła spotkać tu kogokolwiek. Miejsce sprawiało wrażenie opuszczonego, panujące tu warunki nie wyglądały zresztą na sprzyjające. No i po co się tu męczyć, skoro kraina była tak rozległa i bogata w miejsca o bardziej przyjaznym klimacie? Ktoś tu jednak był. I ten ktoś nie omieszkał uświadomić jej tego swoim warknięciem. Uszy Rei drgnęły, a lwica zatrzymała się. Odwróciła głowę, kątem oka dostrzegając szarą sylwetkę.
- Coraz dziwniejsze te stadne powitania. - mruknęła sarkastycznie, odwracając się do niego. Dzieliła ich pewna odległość, nie była jednak na tyle duża, by biała nie mogła przyjrzeć się dokładniej pyskowi nieznajomego. Szramy mogły oznaczać, że delikwent nie stronił od bitki. A ona wolałaby się w takową nie wdawać - niestety, natura nie obdarzyła jej szczególną siłą.
- Miło, że chcesz mi pomóc, ale niczego nie szukam. Powiedzmy, że... przyszłam popodziwiać widoczki. Urocze te piaskowe figury i zdechłe badyle. - rzuciła, a kącik jej ust wykrzywił się ku górze. Nie odrywała spojrzenia od lwa, gotowa na ewentualność ataku. Kto wie, może to jakiś szaleniec szukający zwady?
- Coraz dziwniejsze te stadne powitania. - mruknęła sarkastycznie, odwracając się do niego. Dzieliła ich pewna odległość, nie była jednak na tyle duża, by biała nie mogła przyjrzeć się dokładniej pyskowi nieznajomego. Szramy mogły oznaczać, że delikwent nie stronił od bitki. A ona wolałaby się w takową nie wdawać - niestety, natura nie obdarzyła jej szczególną siłą.
- Miło, że chcesz mi pomóc, ale niczego nie szukam. Powiedzmy, że... przyszłam popodziwiać widoczki. Urocze te piaskowe figury i zdechłe badyle. - rzuciła, a kącik jej ust wykrzywił się ku górze. Nie odrywała spojrzenia od lwa, gotowa na ewentualność ataku. Kto wie, może to jakiś szaleniec szukający zwady?
Uharibifu niewiele zrobił sobie z jej odzywek, sarkazmu czy przesadnej - jego zdaniem! - śmiałości. Bo któż to widział, aby byle baba odważyła się pyskować wyżej przecież ustawionemu w hierarchii samej Matki Natury samcowi? Nie zamierzał jednak dawać upustu swojemu niezadowoleniu; przynajmniej nie teraz oraz nie w sposób prowadzący do bezsensownej wymiany nie-uprzejmości.
Czy był szaleńcem? Zapewne zdaniem niejednego owszem. Czy nie stronił od bitki? Cóż, jeśli była taka konieczność - nigdy nie uciekał. A że był, jaki był, konieczność taka nadarzała się częściej, niż w przypadku statystycznego, nikomu nie wadzącego stworzenia. Czy szukał zwady? Nie. Szukał tylko i wyłącznie uciech, głównie cielesnych, bo w kwestii mentalności... cóż, nieszczególnie był wymagający. I proszę, akurat napatoczyła się Ona - czerwonooka, jasnofutra, całkiem zgrabna, niecodziennie naznaczona kropeczkami - przez co nie od razu rozpoznał w niej przedstawicielkę jego własnego gatunku. W sumie nieco szkoda; dotąd nie danym było mu doznać konsumpcji takiego na przykład lamparta.
Ruszył niespiesznym krokiem, całkiem ciężko łapy swe potężne stawiając, na wycieczkę dookoła jasnej lwicy. Miał czas. W końcu nie miała gdzie się schować - jak okiem sięgnąć żadnych kryjówek, żadnych nor dających schronienie. Chociaż przestrzeni całkiem otwartą nazwać nie można - dalece było temu zagajnikowi do byle lasu, na który trafić można w Krainie.
- A opłatę za wstęp panna uiściła? - mruknął, gdzieś tam przechadzając sobie po okręgu, w którego centrum znajdowała się Rea. Wyglądał na rozluźnionego, aczkolwiek oszpecony blizną pysk przywdziany trwał w uszczypliwy, nieco cyniczny wręcz uśmiech.
Czy był szaleńcem? Zapewne zdaniem niejednego owszem. Czy nie stronił od bitki? Cóż, jeśli była taka konieczność - nigdy nie uciekał. A że był, jaki był, konieczność taka nadarzała się częściej, niż w przypadku statystycznego, nikomu nie wadzącego stworzenia. Czy szukał zwady? Nie. Szukał tylko i wyłącznie uciech, głównie cielesnych, bo w kwestii mentalności... cóż, nieszczególnie był wymagający. I proszę, akurat napatoczyła się Ona - czerwonooka, jasnofutra, całkiem zgrabna, niecodziennie naznaczona kropeczkami - przez co nie od razu rozpoznał w niej przedstawicielkę jego własnego gatunku. W sumie nieco szkoda; dotąd nie danym było mu doznać konsumpcji takiego na przykład lamparta.
Ruszył niespiesznym krokiem, całkiem ciężko łapy swe potężne stawiając, na wycieczkę dookoła jasnej lwicy. Miał czas. W końcu nie miała gdzie się schować - jak okiem sięgnąć żadnych kryjówek, żadnych nor dających schronienie. Chociaż przestrzeni całkiem otwartą nazwać nie można - dalece było temu zagajnikowi do byle lasu, na który trafić można w Krainie.
- A opłatę za wstęp panna uiściła? - mruknął, gdzieś tam przechadzając sobie po okręgu, w którego centrum znajdowała się Rea. Wyglądał na rozluźnionego, aczkolwiek oszpecony blizną pysk przywdziany trwał w uszczypliwy, nieco cyniczny wręcz uśmiech.
z powodu pewnych dolegliwości, grzywa Uhariego zaczyna wypadać gęstymi kłębami...
prowizoryczna refka
prowizoryczna refka
- Rea
- Posty: 215
- Gatunek: lwica
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 19 kwie 2015
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 42
- Zręczność: 50
- Percepcja: 60
- Kontakt:
Lew najwyraźniej nie zamierzał zostawić jej w spokoju. Cóż, powiedzmy, że nie przyjęła tego z entuzjazmem. No nie dadzą człowiekowi odpocząć. Kiedy podszedł i zaczął krążyć wokół niej, Rea wodziła za nim uważnym spojrzeniem. Nie chciałaby dać się zaskoczyć jakimś niespodziewanym skokiem w jej kierunku, a szarofutry od początku nie wzbudzał jej zaufania.
- Pierwsze słyszę, że wstęp na opuszczone tereny jest płatny. Chyba coś mi tu zmyślasz. - odparła ze spokojem, choć wewnątrz zrodził się w niej cień niepokoju. Jej ogon kiwał się na boki, a pazury nieznacznie się wysunęły.
- Pozwolisz mi iść dalej, czy czujesz potrzebę, by jeszcze chwilę wokół mnie podreptać? - rzuciła z lekką dozą ironii. Jego zachowanie nie sugerowało zbyt czystych intencji, krążył wokół niej niczym drapieżnik wokół upatrzonej ofiary. Może to jakiś złodupiec, który z sentymentu wrócił na swoje dawne ziemie i wciąż czuje się tu panem na włościach? Cóż, jeśli tak, to nie trafiła na zbyt dobrą porę, by sobie zwiedzać.
- Pierwsze słyszę, że wstęp na opuszczone tereny jest płatny. Chyba coś mi tu zmyślasz. - odparła ze spokojem, choć wewnątrz zrodził się w niej cień niepokoju. Jej ogon kiwał się na boki, a pazury nieznacznie się wysunęły.
- Pozwolisz mi iść dalej, czy czujesz potrzebę, by jeszcze chwilę wokół mnie podreptać? - rzuciła z lekką dozą ironii. Jego zachowanie nie sugerowało zbyt czystych intencji, krążył wokół niej niczym drapieżnik wokół upatrzonej ofiary. Może to jakiś złodupiec, który z sentymentu wrócił na swoje dawne ziemie i wciąż czuje się tu panem na włościach? Cóż, jeśli tak, to nie trafiła na zbyt dobrą porę, by sobie zwiedzać.
Uharibifu nie miał w zwyczaju atakować samic tak od razu. Wbrew pozorom czasami lubił zamienić z nimi kilka zdań, utwierdzając się w przekonaniu, że baby są głupie i gorsze. I w ogóle fuj, po co one światu, jak nie do rodzenia młodych wojowników i polowania dla swoich samców, coby chłopaki pustych brzuchów nie miały. Zwilżył niespiesznie nos, wpatrując się wciąż w jasną sylwetkę nieznajomej, łapczywie pożerając każdy kolejny skrawek jej ciała. Miała w sobie coś niecodziennego, coś co ją wyróżniało - czy to szkarłat jej spojrzenia, czy te śmieszne cętki znaczące jej osobę, czy też ogólnie jasne włosie. Dotąd spotykał albo jakieś beżowe, albo brązowe w różnych odcieniach, albo czarne. Białej na swojej liście jeszcze nie odhaczył - może to jego szczęśliwy dzień?
- Opuszczone? Och, przecież ja tu jestem. Naruszasz mój mir domowy i jeszcze migasz się głupimi wymówkami - rzucił, teatralnie odegrawszy zawiedziony ton oraz przywdziewając zniesmaczoną minę. Czuł się w końcu tak bardzo pokrzywdzony jej działaniami! Klękajcie narody!
Zatrzymał się w końcu naprzeciwko niej, wbijając niewzruszone spojrzenie niebieskich tęczówek w te jakże uroczo kontrastujące, których właścicielka wyraźnie nie chciała umilić biedakowi czasu. A on się tak paskudnie nudził! No, cóż Nie chce po dobroci, to będzie po złości.
- Lubię się nieco poruszać przed posiłkiem - rzekł całkiem spokojnie, uśmiechając się w przesłodzony, na pewno niepomagający w zachowaniu spokoju u odbiorcy, sposób. - Udziec zebry lub równowartość w kaloriach i wartościach odżywczych, a pozwolę ci przejść - wyjaśnił.
Co prawda widział doskonale, iż nie miała ze sobą nawet złamanego kopytka, niemniej jakoś nie przeszkadzało mu to w rzuceniu propozycji. Ugoda ma swoją cenę. Co prawda nie zamierzał w żadnym razie pozwalać jej ot tak po prostu odejść, ale w umowie nie było o tym ani słowa - chyba, że maciupeńkim druczkiem, niemożliwym wręcz do dojrzenia gołym okiem. Miał w końcu wobec niej zupełnie inne plany...
@Rea
- Opuszczone? Och, przecież ja tu jestem. Naruszasz mój mir domowy i jeszcze migasz się głupimi wymówkami - rzucił, teatralnie odegrawszy zawiedziony ton oraz przywdziewając zniesmaczoną minę. Czuł się w końcu tak bardzo pokrzywdzony jej działaniami! Klękajcie narody!
Zatrzymał się w końcu naprzeciwko niej, wbijając niewzruszone spojrzenie niebieskich tęczówek w te jakże uroczo kontrastujące, których właścicielka wyraźnie nie chciała umilić biedakowi czasu. A on się tak paskudnie nudził! No, cóż Nie chce po dobroci, to będzie po złości.
- Lubię się nieco poruszać przed posiłkiem - rzekł całkiem spokojnie, uśmiechając się w przesłodzony, na pewno niepomagający w zachowaniu spokoju u odbiorcy, sposób. - Udziec zebry lub równowartość w kaloriach i wartościach odżywczych, a pozwolę ci przejść - wyjaśnił.
Co prawda widział doskonale, iż nie miała ze sobą nawet złamanego kopytka, niemniej jakoś nie przeszkadzało mu to w rzuceniu propozycji. Ugoda ma swoją cenę. Co prawda nie zamierzał w żadnym razie pozwalać jej ot tak po prostu odejść, ale w umowie nie było o tym ani słowa - chyba, że maciupeńkim druczkiem, niemożliwym wręcz do dojrzenia gołym okiem. Miał w końcu wobec niej zupełnie inne plany...
@Rea
z powodu pewnych dolegliwości, grzywa Uhariego zaczyna wypadać gęstymi kłębami...
prowizoryczna refka
prowizoryczna refka
- Rea
- Posty: 215
- Gatunek: lwica
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 19 kwie 2015
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 42
- Zręczność: 50
- Percepcja: 60
- Kontakt:
Nie była w stanie uwierzyć jego słowom. Czuła, że to zwykła kpina, a lew pogrywa sobie z nią. Nie miała na to najmniejszej ochoty, ale cóż, trzeba przybrać dobrą minę do złej gry. W końcu, czy miała inne wyjście? No tak, mogła spanikować. To z kolei nie leżało w jej naturze.
- A to przepraszam. Głupia ja. - odparła równie teatralnie, a kącik jej ust wykrzywił się w nieznacznym, krzywym uśmiechu. Grymas szybko zniknął z jej pyska, a gdy lew zatrzymał się przed nią, zmrużyła lekko ślepia i również zaczęła wpatrywać się chłodno w jego oczy. Choć skrócona odległość między nimi wprawiła ją w pewien dyskomfort i podniosła jej niepewność, te odczucia nie wzięły nad nią kontroli. Istniały na zasadzie podświadomych obaw, które była w stanie całkiem skutecznie tłumić, dopóki nieznajomy nie dawał jej ku nim niezaprzeczalnych powodów. Przede wszystkim, większość jej uwagi skupiała się teraz na myślach - jak tu się wymknąć i nie dać się dopaść?
Jego kolejnych słów wysłuchała z lekkim niedowierzaniem. Robił to specjalnie, prawda? Przecież nie miała przy sobie zupełnie niczego. A że pozwoli jej udać się na polowanko w tym momencie, szczerze wątpiła.
- I... mam to teraz wyczarować? - wypaliła, mimowolnie cofając się na krok. Jego uśmieszek jakoś nie wzbudził jej sympatii - na pewno nie chciała oglądać go z takiej odległości.
- Jeśli takie są twoje warunki, możemy umówić się na inny termin. Sam widzisz, jestem nieprzygotowana. - dodała z zadziornym grymasem. Wiedziała, że targowanie się z lwem może nie mieć sensu. Najpewniej nie zgodzi się na to, a Rea zapewne wcale nie wykazałaby się uczciwością i nigdy by tego udźca nie doniosła. Zresztą, czy aby na pewno szaremu tak bardzo zależało na tym kawałku mięsa? Miała niezbyt przyjemne odczucie, że nie o to się tu rozchodzi.
- A to przepraszam. Głupia ja. - odparła równie teatralnie, a kącik jej ust wykrzywił się w nieznacznym, krzywym uśmiechu. Grymas szybko zniknął z jej pyska, a gdy lew zatrzymał się przed nią, zmrużyła lekko ślepia i również zaczęła wpatrywać się chłodno w jego oczy. Choć skrócona odległość między nimi wprawiła ją w pewien dyskomfort i podniosła jej niepewność, te odczucia nie wzięły nad nią kontroli. Istniały na zasadzie podświadomych obaw, które była w stanie całkiem skutecznie tłumić, dopóki nieznajomy nie dawał jej ku nim niezaprzeczalnych powodów. Przede wszystkim, większość jej uwagi skupiała się teraz na myślach - jak tu się wymknąć i nie dać się dopaść?
Jego kolejnych słów wysłuchała z lekkim niedowierzaniem. Robił to specjalnie, prawda? Przecież nie miała przy sobie zupełnie niczego. A że pozwoli jej udać się na polowanko w tym momencie, szczerze wątpiła.
- I... mam to teraz wyczarować? - wypaliła, mimowolnie cofając się na krok. Jego uśmieszek jakoś nie wzbudził jej sympatii - na pewno nie chciała oglądać go z takiej odległości.
- Jeśli takie są twoje warunki, możemy umówić się na inny termin. Sam widzisz, jestem nieprzygotowana. - dodała z zadziornym grymasem. Wiedziała, że targowanie się z lwem może nie mieć sensu. Najpewniej nie zgodzi się na to, a Rea zapewne wcale nie wykazałaby się uczciwością i nigdy by tego udźca nie doniosła. Zresztą, czy aby na pewno szaremu tak bardzo zależało na tym kawałku mięsa? Miała niezbyt przyjemne odczucie, że nie o to się tu rozchodzi.
Uharibifu nie odczuwał najmniejszej niewygodny płynącej z faktu zmniejszanego co rusz dystansu pomiędzy nimi; w końcu to on był inicjatorem podobnej zabawy. Uwielbiał smak braku reguł lub zasad, które zmieniał wedle własnego widzimisię. Uroczym natomiast wydało mu się to, jak uległa tej grze zdaje się być jego nowa zdobycz. Przymrużył delikatnie powieki, lustrując ją raz jeszcze niczym kupiec wyceniający towar na bazarku w sobotni poranek. Zapewne przez głowę samca przetoczył się skomplikowany szereg obliczeń, mających wyznaczyć w miarę konkretnie, jak wiele zachodu warty był jej zadek. Początkowo urzekło go, jak sprawnie przyznała się do niskiego poziomu intelektualnego (bo w końcu jako baba z całą pewnością najmądrzejsza nie była!), jednak po krótkim momencie pojął, że przecież z nim pogrywa. Wiecie, zawsze w pierwszym odruchu uwierzymy w to, w co wierzyć chcemy.
- No, skoro jesteś szamanką czy innym oszołomem, to chętnie popatrzę - rzekł przymilnie, zupełnie, jakby faktycznie liczył na darmową próbkę jej magicznych zdolności. Och, dawno nie był w cyrku czy u innych Coperfieldów! Nie odrywając spojrzenia od czerwonych oczu niedoszłej czarodziejki (czy mu się zdawało, czy czuła się niekomfortowo? zaskakująco łatwo poszło!) oblizał lubieżnie mordę. Tak, najprawdopodobniej mające miejsce przed chwilą obliczenia wypadły na jej... korzyść, bo była wiele warta; niekorzyść, bo nie zamierzał jej łatwo odpuszczać.
- Och, naprawdę? - wykrzywił pyszczydło w podręcznikowej podkówce, bo to przecież było takie smutne! Jakże mogła nie mieć przy tyłku złamanego udka? Biedna, niedożywiona, nieprzygotowana do życia istotka! W zasadzie pewnie powinno mu się zrobić jej żal; tak niewiele wiedziała o życiu! - Cóż, jestem otwarty na negocjacje w kwestii rodzaju zapłaty, terminu nie odraczam, bo odsetki to by cię położyły trupem - nie warto - mlasnął, odgrywając mieszaninę współczucia, lecz i wspaniałomyślności, bo oto w końcu nie pożre jej od razu!
W międzyczasie obszedł ją sobie raz jeszcze, zatrzymując się za jej grzbietem; czuwał przy tym, by nie nawiała, w razie prób ucieczki od razu startując za nią. A wtedy pewnie nie byłby równie wyrozumiały!
@Rea
- No, skoro jesteś szamanką czy innym oszołomem, to chętnie popatrzę - rzekł przymilnie, zupełnie, jakby faktycznie liczył na darmową próbkę jej magicznych zdolności. Och, dawno nie był w cyrku czy u innych Coperfieldów! Nie odrywając spojrzenia od czerwonych oczu niedoszłej czarodziejki (czy mu się zdawało, czy czuła się niekomfortowo? zaskakująco łatwo poszło!) oblizał lubieżnie mordę. Tak, najprawdopodobniej mające miejsce przed chwilą obliczenia wypadły na jej... korzyść, bo była wiele warta; niekorzyść, bo nie zamierzał jej łatwo odpuszczać.
- Och, naprawdę? - wykrzywił pyszczydło w podręcznikowej podkówce, bo to przecież było takie smutne! Jakże mogła nie mieć przy tyłku złamanego udka? Biedna, niedożywiona, nieprzygotowana do życia istotka! W zasadzie pewnie powinno mu się zrobić jej żal; tak niewiele wiedziała o życiu! - Cóż, jestem otwarty na negocjacje w kwestii rodzaju zapłaty, terminu nie odraczam, bo odsetki to by cię położyły trupem - nie warto - mlasnął, odgrywając mieszaninę współczucia, lecz i wspaniałomyślności, bo oto w końcu nie pożre jej od razu!
W międzyczasie obszedł ją sobie raz jeszcze, zatrzymując się za jej grzbietem; czuwał przy tym, by nie nawiała, w razie prób ucieczki od razu startując za nią. A wtedy pewnie nie byłby równie wyrozumiały!
@Rea
z powodu pewnych dolegliwości, grzywa Uhariego zaczyna wypadać gęstymi kłębami...
prowizoryczna refka
prowizoryczna refka
- Rea
- Posty: 215
- Gatunek: lwica
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 19 kwie 2015
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 42
- Zręczność: 50
- Percepcja: 60
- Kontakt:
Nie wiedziała jakie procesy zachodzą w tym momencie w głowie lwa i nie chciała tego wiedzieć. Powoli miała dość tej zabawy w podchody. Lew z kolei najwyraźniej świetnie się bawił i nie miał ochoty jej odpuszczać. Rea też była pogrążona w rozmyślaniach, choć zdecydowanie innego rodzaju. Coraz bardziej skłaniała się ku ucieczce - nie rwała się do walki, bo przy samcu zapewne miałaby marne szanse. Ucieczka jednak nie była wyjściem doskonałym i lwica zdawała sobie z tego sprawę. Jeśli szarofutry ją dopadnie, sytuacja może nie być za ciekawa.
- Niestety nie. Ale, skoro oszołomy specjalizują się w magii, to może ty mnie podszkolisz? - rzuciła z nutą drwiny w głosie. Czy warto było ciągnąć tę grę? Lew ewidentnie miał nieczyste intencje, samo jego zachowanie sugerowało typowo złodupczy temperament. Nie chciała się przekonywać, do czego to wszystko zmierza.
- Chyba już wystarczy tej farsy, co? - mruknęła. Wiedziała, że lew stoi za nią. Nie miała zbyt optymistycznych przeczuć - był to chyba czas najwyższy na podjęcie jakiegoś działania. Nie odwróciła się, by zaskoczyć samca nagłym wierzgnięciem tylnej łapy, którym posłała na jego pysk chmurę piachu i pyłu zalegającego na ziemi. Po tym natychmiast rzuciła się biegiem, klucząc między uschniętymi drzewami. Musiała go jakoś zgubić, a że była mniejsza, lew mógł mieć większą trudność, by przebiec przez co mniejsze przestrzenie.
- Niestety nie. Ale, skoro oszołomy specjalizują się w magii, to może ty mnie podszkolisz? - rzuciła z nutą drwiny w głosie. Czy warto było ciągnąć tę grę? Lew ewidentnie miał nieczyste intencje, samo jego zachowanie sugerowało typowo złodupczy temperament. Nie chciała się przekonywać, do czego to wszystko zmierza.
- Chyba już wystarczy tej farsy, co? - mruknęła. Wiedziała, że lew stoi za nią. Nie miała zbyt optymistycznych przeczuć - był to chyba czas najwyższy na podjęcie jakiegoś działania. Nie odwróciła się, by zaskoczyć samca nagłym wierzgnięciem tylnej łapy, którym posłała na jego pysk chmurę piachu i pyłu zalegającego na ziemi. Po tym natychmiast rzuciła się biegiem, klucząc między uschniętymi drzewami. Musiała go jakoś zgubić, a że była mniejsza, lew mógł mieć większą trudność, by przebiec przez co mniejsze przestrzenie.
Już prawie był w ogródku; już niemal witał się z gąską. Wcale nie przejął się, iż mianowała go oszołomem - nie ona pierwsza, zapewne też i nie ostatnia. Skomentował to więc jedynie koślawym półuśmiechem, zastanawiając się, czy może liczyć na jakieś wymyślniejsze pozycje niż zwyczajne naskoczenie na jej zad. I kiedy już niemal przymierzał się do tego, by wskoczyć na jej grzbiet i ruszyć po to, co - jego zdaniem - należało mu się jak hienie coroczna zmiana płci, ta wyprowadziła atak. Niczym pokemonowy Sand Attack, wezbrała w powietrze drobiny kurzu, których zaiste w równie opuszczonym, wysuszonym miejscu nie brakowało. Zmrużył oczy w porę, by nie dostało się do nich aż tak wiele piachu, niemniej nie miał aż tak dobrego refleksu, by uniknąć całkowicie efektów jej wybryku. Odkaszlnął i zaraz ruszył za nią, próbując przez łzawiące oczy dojrzeć cokolwiek.
Próbował podążać za nią nie tylko samym wzrokiem (mocno obecnie osłabionym), lecz próbował łapać jej zapach unoszący się w powietrzu oraz strzygąc uchem wyłapywał odgłos kroków, łamanych gałązek, zahaczanych krzaków. Owszem, była drobniejsza. On jednak o wiele lepiej od niej znał teren. Obawiał się też, że jeśli dotrze do równiny - wszystko będzie stracone. Nie wołał za nią, nie odgrażał się - nie chciał marnować energii.
W końcu udało mu się przejrzeć na tyle, by dostrzec również świeże ślady łap wyżłobione w wysuszonej glebie. Nie mogła być daleko.
/ bawimy się w kostki, czy lecimy po prostu dla funu? Wiesz, tyle czasu temu, to dawno by się już wygrzebali z ran czy coś. Masz jakąś bliznę bez historii? Bo to idealna okazja, by ją zdobyć ^^
@Rea
Próbował podążać za nią nie tylko samym wzrokiem (mocno obecnie osłabionym), lecz próbował łapać jej zapach unoszący się w powietrzu oraz strzygąc uchem wyłapywał odgłos kroków, łamanych gałązek, zahaczanych krzaków. Owszem, była drobniejsza. On jednak o wiele lepiej od niej znał teren. Obawiał się też, że jeśli dotrze do równiny - wszystko będzie stracone. Nie wołał za nią, nie odgrażał się - nie chciał marnować energii.
W końcu udało mu się przejrzeć na tyle, by dostrzec również świeże ślady łap wyżłobione w wysuszonej glebie. Nie mogła być daleko.
/ bawimy się w kostki, czy lecimy po prostu dla funu? Wiesz, tyle czasu temu, to dawno by się już wygrzebali z ran czy coś. Masz jakąś bliznę bez historii? Bo to idealna okazja, by ją zdobyć ^^
@Rea
z powodu pewnych dolegliwości, grzywa Uhariego zaczyna wypadać gęstymi kłębami...
prowizoryczna refka
prowizoryczna refka
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość















