x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Królewska Jaskinia
Regulamin forum
Teren stada jest strzeżony przez członków stada i stadne NPC. W związku z tym trudno dostać się na niego niepostrzeżenie i należy odczekać 24 h po wejściu żeby opuścić teren stada.
Teren stada jest strzeżony przez członków stada i stadne NPC. W związku z tym trudno dostać się na niego niepostrzeżenie i należy odczekać 24 h po wejściu żeby opuścić teren stada.
- Datura
- Posty: 1518
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 19 paź 2015
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 41
- Zręczność: 47
- Percepcja: 67
- Kontakt:
Re: Królewska Jaskinia
No tak, wieczór panieński. W tej sytuacji nie miała najmniejszej ochoty na zabawę, a już szczególnie świętowania, że Mjinga zamierza związać się z jakimś samcem jakby to było wielkie osiągnięcie w jej życiu.
- Nie wiem. Na żadnym nigdy nie byłam i nie zamierzam. - skupiła się ponownie na oględzinach, ale widocznie nie chodziło o żaden uraz fizyczny.
- Rozumiem. Dziękuję Mjinga, już wystarczy badań. - odstąpiła krok od lwicy. Rzeczywiście, traumatyczne wydarzenie w dzieciństwie mogło wiele tłumaczyć. A skoro samica nie była w pełni władz umysłowych, obowiązkiem znachorki było wskazać jej właściwą ścieżkę.
Obejrzała się na Ven, która podała jej pakunek. Ostrożnie wzięła kijek od lwicy i przy jego pomocy zapakowała zawiniątko do swojej torby, uważając by ponownie się tym nie posypać. Następnie spojrzała z powrotem na pacjentkę.
- Przemyśl to dokładnie Mjinga. Samce to tylko tępe maszyny do zabijania, którzy myślą tym co mają między nogami. Nie warto na szybko podejmować decyzji, że z jakimś chcesz spędzić resztę życia. Na początku będzie miły, czarujący, zapatrzony w ciebie, ale gdy tylko cię zdobędzie staniesz się dla niego własnością, z którą może robić co mu się podoba. Weźmy dla przykładu Thanatosa. Zostawił matkę Nilimy i ją samą. Później zawrócił w głowie Raisie i porzucił razem z dziećmi. Maru nawet nie przejął się gdy Alex zaginęła i kilka dni później już zaczął szukać kolejnej. Każdy prędzej czy później okazuje się taki sam. - gorzka prawda, o której przekonała się na własnej skórze.
- A wiesz co jest najbardziej podłe z ich strony? Całą winę zrzucają na samice, a sami siebie uważają za wzór cnót. - gdyby na Podnóżu urządziła aferę Tibowi, była przekonana że wszyscy stanęliby po jego stronie, a ją uznali za wredną wariatkę.
- Wiecie, że w stadach hien rządzą samice? Kto by pomyślał, że padlinożercy są mądrzejsi od nas. - dodała, uśmiechając się kwaśno.
+ pakunek z proszkiem
- Nie wiem. Na żadnym nigdy nie byłam i nie zamierzam. - skupiła się ponownie na oględzinach, ale widocznie nie chodziło o żaden uraz fizyczny.
- Rozumiem. Dziękuję Mjinga, już wystarczy badań. - odstąpiła krok od lwicy. Rzeczywiście, traumatyczne wydarzenie w dzieciństwie mogło wiele tłumaczyć. A skoro samica nie była w pełni władz umysłowych, obowiązkiem znachorki było wskazać jej właściwą ścieżkę.
Obejrzała się na Ven, która podała jej pakunek. Ostrożnie wzięła kijek od lwicy i przy jego pomocy zapakowała zawiniątko do swojej torby, uważając by ponownie się tym nie posypać. Następnie spojrzała z powrotem na pacjentkę.
- Przemyśl to dokładnie Mjinga. Samce to tylko tępe maszyny do zabijania, którzy myślą tym co mają między nogami. Nie warto na szybko podejmować decyzji, że z jakimś chcesz spędzić resztę życia. Na początku będzie miły, czarujący, zapatrzony w ciebie, ale gdy tylko cię zdobędzie staniesz się dla niego własnością, z którą może robić co mu się podoba. Weźmy dla przykładu Thanatosa. Zostawił matkę Nilimy i ją samą. Później zawrócił w głowie Raisie i porzucił razem z dziećmi. Maru nawet nie przejął się gdy Alex zaginęła i kilka dni później już zaczął szukać kolejnej. Każdy prędzej czy później okazuje się taki sam. - gorzka prawda, o której przekonała się na własnej skórze.
- A wiesz co jest najbardziej podłe z ich strony? Całą winę zrzucają na samice, a sami siebie uważają za wzór cnót. - gdyby na Podnóżu urządziła aferę Tibowi, była przekonana że wszyscy stanęliby po jego stronie, a ją uznali za wredną wariatkę.
- Wiecie, że w stadach hien rządzą samice? Kto by pomyślał, że padlinożercy są mądrzejsi od nas. - dodała, uśmiechając się kwaśno.
+ pakunek z proszkiem
- Mjinga
- Posty: 310
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 31 gru 2016
- Waleczność: 45
- Zręczność: 60
- Percepcja: 45
- Kontakt:
O matko, ten avatar ♥
Uśmiechnęła się szeroko, kiedy Datura odstąpiła nieco od niej. Dopiero po krótkim (taaa...) momencie dotarł do niej sens wypowiedzianych przez psiapsi słów. Chwila, chwila...
- Badań? Ja umieram?! - Bo takie właśnie było pierwsze skojarzenie Mjingi, nie licząc oczywiście opowieści, którymi karmili ją rówieśnicy gdy była jeszcze lwiątkiem; wątpiła w końcu, aby Datura była lwem z innej planety, porywającym lewki z naszej Krainy w celu przeprowadzania rozmaitych badań i eksperymentów.
Dalsze słowa gwardzistki stopniowo ścierały jej uśmiech z pyska. Nie brzmiały pozytywnie. Wszystko zdawało się wręcz krzyczeć "kopnij Hamzę w tyłek, bo inaczej on kopnie ciebie". Skąd u Danki taka niechęć? Przecież nie tak dawno siedzieli sobie z tym całym Kanciarzem, tfu, Kanclerzem - i wszystko wydawało się być w porządku, a lwicy bynajmniej nie przeszkadzała ich obecność. Wlepiała w pysk fioletowookiej pełne zaskoczenia spojrzenie (tak, coś a-la pełnoprawny awatar Mjingi), próbując sobie to wszystko jakoś poskładać. A że z myśleniem u niej było, jak było, na niewiele zdały się wszelakie próby wysnucia sensownych wniosków. Nic jej się nie sklejało. Nie, żeby to akurat była znowu jakaś nowość...
- Ojej, ktoś cię skrzywdził? - Olśnienie. Była chyba jedyną w tym gronie, która nie wiedziała, iż mowa o Tibie. Cóż, była na to zbyt głupia, jednak nie znaczyło to, iż jej wsparcie, którym darzyła Dat, było choć nieco lżejsze czy mniej wartościowe. Wspierała ją całym serduszkiem - bo czym innym mogłaby, skoro z mózgownica nie miała dotąd po drodze?
- Co to znaczy podłożercy? - spytała jeszcze, bo dotąd jakoś nie wnikała w dietę hien i podobne określenia były jej kompletnie obcymi - a jednak chciała w pełni zrozumieć przyjaciółkę.
Uśmiechnęła się szeroko, kiedy Datura odstąpiła nieco od niej. Dopiero po krótkim (taaa...) momencie dotarł do niej sens wypowiedzianych przez psiapsi słów. Chwila, chwila...
- Badań? Ja umieram?! - Bo takie właśnie było pierwsze skojarzenie Mjingi, nie licząc oczywiście opowieści, którymi karmili ją rówieśnicy gdy była jeszcze lwiątkiem; wątpiła w końcu, aby Datura była lwem z innej planety, porywającym lewki z naszej Krainy w celu przeprowadzania rozmaitych badań i eksperymentów.
Dalsze słowa gwardzistki stopniowo ścierały jej uśmiech z pyska. Nie brzmiały pozytywnie. Wszystko zdawało się wręcz krzyczeć "kopnij Hamzę w tyłek, bo inaczej on kopnie ciebie". Skąd u Danki taka niechęć? Przecież nie tak dawno siedzieli sobie z tym całym Kanciarzem, tfu, Kanclerzem - i wszystko wydawało się być w porządku, a lwicy bynajmniej nie przeszkadzała ich obecność. Wlepiała w pysk fioletowookiej pełne zaskoczenia spojrzenie (tak, coś a-la pełnoprawny awatar Mjingi), próbując sobie to wszystko jakoś poskładać. A że z myśleniem u niej było, jak było, na niewiele zdały się wszelakie próby wysnucia sensownych wniosków. Nic jej się nie sklejało. Nie, żeby to akurat była znowu jakaś nowość...
- Ojej, ktoś cię skrzywdził? - Olśnienie. Była chyba jedyną w tym gronie, która nie wiedziała, iż mowa o Tibie. Cóż, była na to zbyt głupia, jednak nie znaczyło to, iż jej wsparcie, którym darzyła Dat, było choć nieco lżejsze czy mniej wartościowe. Wspierała ją całym serduszkiem - bo czym innym mogłaby, skoro z mózgownica nie miała dotąd po drodze?
- Co to znaczy podłożercy? - spytała jeszcze, bo dotąd jakoś nie wnikała w dietę hien i podobne określenia były jej kompletnie obcymi - a jednak chciała w pełni zrozumieć przyjaciółkę.
- Datura
- Posty: 1518
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 19 paź 2015
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 41
- Zręczność: 47
- Percepcja: 67
- Kontakt:
Nie odziedziczyła po wujku skłonności do przeprowadzania eksperymentów na żywych organizmach, więc pod tym względem Mjinga nie musiała niczego się obawiać.
- Będziesz żyć, wszystko z tobą w porządku. - może z wyjątkiem głowy, ale na to nic nie mogła poradzić. Jedyne co mogła zrobić z jej umysłem, to poukładać to co w nim zostało w logiczną całość i dopilnować by nikt inny w nim nie namieszał.
- Tak. Wasz ukochany kanclerz wcale nie jest tak idealny jak chciałby żeby wszyscy go postrzegali. Mogłyście nie wiedzieć, ale od pewnego czasu byliśmy razem. Ale wystarczyło, że jednej nocy nie było mnie w legowisku, a on już sobie sprowadził inną. Jeszcze niedawno zapewniał mnie, że żyje w samotności. Biedaczek. Pewnie wszystkie bierze na litość. - zerknęła przelotnie na Ven. Wciąż pamiętała ją jako dziecko, ale była już dorosła i powinna zrozumieć o czym mowa. Miała szczęście, że nie zdążyła jeszcze doświadczyć tego na własnej skórze.
- Nie mówiąc już nawet o tych wszystkich jego lwiątkach. Ciekawe kim jest matka Piegusa i czy ją potraktował tak samo? - z tonu którym zadała to pytanie wynikało, że zna dokładnie na nie odpowiedź. Pewnie to też była przelotna przygoda, którymi konsekwencjami nie musiał się przejmować. On zrobił swoje, a później samica niech się martwi.
- Padlinożercy to zwierzęta, które jedzą padlinę i resztki po posiłkach drapieżników. Mimo tego, hieny to przebiegłe i dumne zwierzęta. Jeszcze niedawno nad wodopojem mieszkała ich grupa ale się wyniosły i wcale się temu nie dziwię. - pewnie nie mogły już patrzeć na to co wyrabia się na Lwiej Ziemi i czuć się bezpiecznie w pobliżu lwów.
- Koniec smętów. Idziemy się bawić! - zawołała i wstała szybko na cztery łapy, przewieszając sobie na powrót torbę przez grzbiet. - Teraz ty coś zaśpiewaj Mjinga. Rozweselmy się, bo samce nie są warte tego by za nimi płakać.
ZT
- Będziesz żyć, wszystko z tobą w porządku. - może z wyjątkiem głowy, ale na to nic nie mogła poradzić. Jedyne co mogła zrobić z jej umysłem, to poukładać to co w nim zostało w logiczną całość i dopilnować by nikt inny w nim nie namieszał.
- Tak. Wasz ukochany kanclerz wcale nie jest tak idealny jak chciałby żeby wszyscy go postrzegali. Mogłyście nie wiedzieć, ale od pewnego czasu byliśmy razem. Ale wystarczyło, że jednej nocy nie było mnie w legowisku, a on już sobie sprowadził inną. Jeszcze niedawno zapewniał mnie, że żyje w samotności. Biedaczek. Pewnie wszystkie bierze na litość. - zerknęła przelotnie na Ven. Wciąż pamiętała ją jako dziecko, ale była już dorosła i powinna zrozumieć o czym mowa. Miała szczęście, że nie zdążyła jeszcze doświadczyć tego na własnej skórze.
- Nie mówiąc już nawet o tych wszystkich jego lwiątkach. Ciekawe kim jest matka Piegusa i czy ją potraktował tak samo? - z tonu którym zadała to pytanie wynikało, że zna dokładnie na nie odpowiedź. Pewnie to też była przelotna przygoda, którymi konsekwencjami nie musiał się przejmować. On zrobił swoje, a później samica niech się martwi.
- Padlinożercy to zwierzęta, które jedzą padlinę i resztki po posiłkach drapieżników. Mimo tego, hieny to przebiegłe i dumne zwierzęta. Jeszcze niedawno nad wodopojem mieszkała ich grupa ale się wyniosły i wcale się temu nie dziwię. - pewnie nie mogły już patrzeć na to co wyrabia się na Lwiej Ziemi i czuć się bezpiecznie w pobliżu lwów.
- Koniec smętów. Idziemy się bawić! - zawołała i wstała szybko na cztery łapy, przewieszając sobie na powrót torbę przez grzbiet. - Teraz ty coś zaśpiewaj Mjinga. Rozweselmy się, bo samce nie są warte tego by za nimi płakać.
ZT
- Ventruma
- Strażniczka
- Posty: 609
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 10 kwie 2018
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 60
- Zręczność: 62
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Datura namieszała trochę Ven w głowie. Słuchała uważnie, zawsze uważała Tiba za wzór, chciała być jak on... a to ci niespodzianka. Czuła, że chyba już nie będzie z nim rozmawiać. Posmutniała i schyliła głowę.
-Przykro mi.-Powiedziała by pocieszyć Daturę. Nigdy nie sądziła, że tak różne charaktery będą ze sobą.. a jak już to wyniknie z tego coś złego, jak teraz. Hieny chyba naprawdę są mądrzejsze... skoro mówi tak Datura, bo chodź jest wredna to bardzo mądra. W sumie czemu u lwów tak nie ma?
Ta sytuacja była dla niej taka.. za szybka. Jednak Datura chyba nie straciła chęci do życia, więc Ven równie radośnie wstała i poszła za nią.
-Tak Mjinga! Naucz nas fajnej piosenki!-Dodała na koniec i wyszła z jaskini. zt
-Przykro mi.-Powiedziała by pocieszyć Daturę. Nigdy nie sądziła, że tak różne charaktery będą ze sobą.. a jak już to wyniknie z tego coś złego, jak teraz. Hieny chyba naprawdę są mądrzejsze... skoro mówi tak Datura, bo chodź jest wredna to bardzo mądra. W sumie czemu u lwów tak nie ma?
Ta sytuacja była dla niej taka.. za szybka. Jednak Datura chyba nie straciła chęci do życia, więc Ven równie radośnie wstała i poszła za nią.
-Tak Mjinga! Naucz nas fajnej piosenki!-Dodała na koniec i wyszła z jaskini. zt
- Viseria
- Posty: 57
- Gatunek: lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 22 mar 2017
- Waleczność: 30
- Zręczność: 50
- Percepcja: 70
- Kontakt:
W miarę jak historia Datury się rozwijała Viserii robiło sie jej coraz bardziej żal. Nie znała Tiba więc nie mogła ocenić, czy kanclerz zachował się nietypowo. Wiedziała jednak, że Datura na pewno nie była naiwna i musiała długo go znać. Tym bardziej musiała ją ta zdrada zaboleć. Podeszła do Datury i otarła się o nią głową w geście pocieszenia. Chciała po prostu jakoś okazac jej wsparcie.
- Masz rację oni zawsze nam to robią. Chrzanić facetów. Masz nas- powiedziała. Dostała szansę na nową rodzinę i choć nie ufała jeszcze do końca Ventrumie i nie wiedziała czy w ogóle można coś takiego jak zaufanie powierzyć Mjindze, to Daturze ufała całkowicie. I zamierzała jej pomóc jak tylko zdoła. Czuła się tu po prostu... dobrze. Odepchnąwszy złe myśli naprawdę czuła, że tu pasuje. Nie przepadała za imprezami ale co tam. Uśmiechnęła się i podążyła wolno za dziewczynami, kierując się słuchem.
z.t
- Masz rację oni zawsze nam to robią. Chrzanić facetów. Masz nas- powiedziała. Dostała szansę na nową rodzinę i choć nie ufała jeszcze do końca Ventrumie i nie wiedziała czy w ogóle można coś takiego jak zaufanie powierzyć Mjindze, to Daturze ufała całkowicie. I zamierzała jej pomóc jak tylko zdoła. Czuła się tu po prostu... dobrze. Odepchnąwszy złe myśli naprawdę czuła, że tu pasuje. Nie przepadała za imprezami ale co tam. Uśmiechnęła się i podążyła wolno za dziewczynami, kierując się słuchem.
z.t
- Mjinga
- Posty: 310
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 31 gru 2016
- Waleczność: 45
- Zręczność: 60
- Percepcja: 45
- Kontakt:
Ulga, wynikająca z zapewnień Datury, że będzie żyć, szybko zniknęła z pyska Mjingi. Bo jak mogłaby się uśmiechać, kiedy najlepsza z przyjaciółek właśnie dzieliła się swoimi przykrymi doświadczeniami? Mimowolnie położyła po łbie uszy oraz podkuliła ogon, wepchnąwszy go pomiędzy tylne łapy i przytulając do podbrzusza, jakoby właśnie broniła się przed jakimś jelitożercą.
- Ojej. A szkoda, bo byłabyś moją teściową. Mamą, może? - No, tak, oczywiście jedynym, co mogła wydusić z siebie najinteligentniejsza z gromadki, było coś takiego właśnie pokroju. Było jej w jakimś stopniu szkoda Datury, jednakże była zbyt mało inteligentna na tak zaawansowane emocje, jakimi było współczucie. Empatia nie rozwinęła się u niej aż na tyle.
Na pewno jednak rozwinęła się u niej lojalność - i płynąca z niej chęć wspierania bliskich. Z drugiej jednak strony... nie chciała tak całkiem rezygnować z facetów, bo jednak miło było czasami się poprzytulać. Chyba, że któraś z kompanek będzie dostatecznie cieplutka, by ją ogrzać swoim ciałem? Kto wie - wszystko jeszcze przed nimi! W końcu na imprezach różne rzeczy się dzieją, czyż nie?
- Przemyślę to - obiecała zatem w całkiem śmiały sposób. Jedak kto uwierzyłby niepoczytalnej, niedorozwiniętej intelektualnie amazonce?
Na szczęście zapomniała o wszystkim w momencie, gdy poproszono ją o popis wokalny. Odchrząknęła zatem, nadając chwili dość oficjalnego wydźwięku, wypięła dumnie pierś i ruszyła za Daturą, intonując:
- Hakuna matata! Jak cudownie to brzmiiii! Hakuna matata - to nie byyyle bziiiik!. - Owszem, pioseneczka ta, wesoła i całkiem skoczna, wydawała się Mjindze na miejscu. Poza tym liczyła, iż kultowy wręcz w Krainie kawałek znają również jej kompanki, bo jakoś tak śpiewać w pojedynkę - to trochę bieda...
/ zt.
- Ojej. A szkoda, bo byłabyś moją teściową. Mamą, może? - No, tak, oczywiście jedynym, co mogła wydusić z siebie najinteligentniejsza z gromadki, było coś takiego właśnie pokroju. Było jej w jakimś stopniu szkoda Datury, jednakże była zbyt mało inteligentna na tak zaawansowane emocje, jakimi było współczucie. Empatia nie rozwinęła się u niej aż na tyle.
Na pewno jednak rozwinęła się u niej lojalność - i płynąca z niej chęć wspierania bliskich. Z drugiej jednak strony... nie chciała tak całkiem rezygnować z facetów, bo jednak miło było czasami się poprzytulać. Chyba, że któraś z kompanek będzie dostatecznie cieplutka, by ją ogrzać swoim ciałem? Kto wie - wszystko jeszcze przed nimi! W końcu na imprezach różne rzeczy się dzieją, czyż nie?
- Przemyślę to - obiecała zatem w całkiem śmiały sposób. Jedak kto uwierzyłby niepoczytalnej, niedorozwiniętej intelektualnie amazonce?
Na szczęście zapomniała o wszystkim w momencie, gdy poproszono ją o popis wokalny. Odchrząknęła zatem, nadając chwili dość oficjalnego wydźwięku, wypięła dumnie pierś i ruszyła za Daturą, intonując:
- Hakuna matata! Jak cudownie to brzmiiii! Hakuna matata - to nie byyyle bziiiik!. - Owszem, pioseneczka ta, wesoła i całkiem skoczna, wydawała się Mjindze na miejscu. Poza tym liczyła, iż kultowy wręcz w Krainie kawałek znają również jej kompanki, bo jakoś tak śpiewać w pojedynkę - to trochę bieda...
/ zt.
- Datura
- Posty: 1518
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 19 paź 2015
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 41
- Zręczność: 47
- Percepcja: 67
- Kontakt:
Droga powrotna z nory Nabo do Królewskiej Jaskini wydawała się znacznie dłuższa niż w tamtą stronę z powodu kołyszącej się pod nią ziemi. Udało się jej dotrzeć na miejsce nie staczając się w dół Skały, co mogła uznać za osobisty sukces. Alkohol i tańce skutecznie przyćmiły poczucie żalu i wstydu z powodu tego jak łatwo dała się wykorzystać Tibowi. Przynajmniej Mjinga miała szansę uniknąć tego błędu i nie pozwolić się skrzywdzić samcowi. Niech szaleje, niech się zabawi z Nabo, on i tak darzył uczuciem tylko sfermentowane owoce, więc nie groziło nikomu złamanie serca po tej nocy. A Hamza? Niech wie, że samica nie jest jego własnością ani zabawką. Niech wie, że jeśli zrobi choć jeden zły ruch, to Mji nie będzie za nim płakać lecz wymieni go na lepszy model. O właśnie, żadnego sentymentu. On też by to zrobił przy pierwszej lepszej okazji, jak każdy samiec.
Wybrała jedną z niższych półek skalnych, obawiając się by w tym stanie nie spaść z niej na twardą podłogę. Położyła się na zimnym kamieniu. Już dawno nie spędzała nocy sama. Przewracała się z boku na bok, próbując ułożyć się wygodnie nie mając za poduszkę niczyjej miękkiej grzywy ani silnej łapy, która by ją przyciągnęła do siebie, odstraszając chłód nocy i senne koszmary. Wreszcie zwinęła się w kłębek niczym kociak i zacisnęła powieki. Być może jedna czy dwie łzy spłynęły w kąciku jej oka, lecz w mroku jaskini pozostały niewidoczne.
Wybrała jedną z niższych półek skalnych, obawiając się by w tym stanie nie spaść z niej na twardą podłogę. Położyła się na zimnym kamieniu. Już dawno nie spędzała nocy sama. Przewracała się z boku na bok, próbując ułożyć się wygodnie nie mając za poduszkę niczyjej miękkiej grzywy ani silnej łapy, która by ją przyciągnęła do siebie, odstraszając chłód nocy i senne koszmary. Wreszcie zwinęła się w kłębek niczym kociak i zacisnęła powieki. Być może jedna czy dwie łzy spłynęły w kąciku jej oka, lecz w mroku jaskini pozostały niewidoczne.
- Viseria
- Posty: 57
- Gatunek: lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 22 mar 2017
- Waleczność: 30
- Zręczność: 50
- Percepcja: 70
- Kontakt:
Viseria weszła do jaskini. To było jedyne miejsc do którego drogę dobrze pamiętała. Chociaż szła bardzo wolno aby przypadkiem nic sobie nie zrobić. Już przy wejściu poczuła zapach Datury. Datury i tego świństwa a także... czyżby łez?
- Datura?- szepnęła podchodząc bliżej. Czuła żal Datury a i sama czuła smutek. Już dawno nie miała nikogo bliskiego i za żadne skarby nie chciała by jej przyjaciółka cierpiała. Nie zasłużyła na to. Podeszła cicho i zwinęła się koło niej pocierając głową o pysk gwardzistki. Nikt nie powinien być samotny. Nigdy.
- Datura?- szepnęła podchodząc bliżej. Czuła żal Datury a i sama czuła smutek. Już dawno nie miała nikogo bliskiego i za żadne skarby nie chciała by jej przyjaciółka cierpiała. Nie zasłużyła na to. Podeszła cicho i zwinęła się koło niej pocierając głową o pysk gwardzistki. Nikt nie powinien być samotny. Nigdy.
- Datura
- Posty: 1518
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 19 paź 2015
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 41
- Zręczność: 47
- Percepcja: 67
- Kontakt:
Nie słyszała nadejścia Viserii, więc poderwała głowę z posłania słysząc jej głos. Biała lwica była w tym momencie idealną towarzyszką. Nie musiała ukrywać uczuć i swojej słabości, skoro ona i tak tego nie zobaczy. Uśmiechnęła się przez łzy, odwzajemniając powitanie lwicy i podsunęła się, by mogła ona zmieścić się koło niej.
- Kiedyś mieszkała tu rodzina królewska... - powiedziała by wypełnić ciszę, a jej głos poniósł się echem po opustoszałej jaskini. Była już zbyt zmęczona i pijana na rozmowę aby rozmawiać dalej, więc oparła głowę o przyjaciółkę i zamknęła oczy. Teraz już nie była bezdomna ani samotna. Mieszkała w jaskini władców i była królową dla samej siebie, która nie musi przyjmować od nikogo rozkazów. Wiedziała że mogła wierzyć szczerości Viserii, która jako jedna z niewielu nie oceniła jej po pozorach i zewnętrznej powłoce. Pozostali uważali ją za wiedźmę? A więc nią będzie.
- Kiedyś mieszkała tu rodzina królewska... - powiedziała by wypełnić ciszę, a jej głos poniósł się echem po opustoszałej jaskini. Była już zbyt zmęczona i pijana na rozmowę aby rozmawiać dalej, więc oparła głowę o przyjaciółkę i zamknęła oczy. Teraz już nie była bezdomna ani samotna. Mieszkała w jaskini władców i była królową dla samej siebie, która nie musi przyjmować od nikogo rozkazów. Wiedziała że mogła wierzyć szczerości Viserii, która jako jedna z niewielu nie oceniła jej po pozorach i zewnętrznej powłoce. Pozostali uważali ją za wiedźmę? A więc nią będzie.
- Datura
- Posty: 1518
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 19 paź 2015
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 41
- Zręczność: 47
- Percepcja: 67
- Kontakt:
Obudziła się wczesnym świtem, gdy tylko pierwsze promienie wschodzącego słońca wdarły się do jaskini. Otworzyła leniwie oczy, w pierwszej chwili nie pamiętając gdzie się znajduje i kto leży obok niej. Chwilę później przypomniała sobie wszystko, a ból głowy i suchość w gardle kazały jej wrócić pamięcią do wczorajszych zabaw. Na kaca najlepsza praca, czy jakoś tak. W każdym razie, zeszła z posłania, przeciągnęła się ospale i trąciła nosem Viserię.
- Czas wstawać. Nawet królewny mają obowiązki. - rzekła wesoło. Przewiesiła sobie torbę przez grzbiet, przygładziła jeszcze sierść i już była gotowa do drogi. Wisiała przecież Nabo sporo maruli za wczorajszy wieczór, więc musiała udać się na zbiory. Miała tylko nadzieję, że tancerz okazał się wart swojej ceny.
Kiedy Viseria była już gotowa, wyprowadziła ją z jaskini i wspólnie ruszyły na poranną przechadzkę.
ZT x2
- Czas wstawać. Nawet królewny mają obowiązki. - rzekła wesoło. Przewiesiła sobie torbę przez grzbiet, przygładziła jeszcze sierść i już była gotowa do drogi. Wisiała przecież Nabo sporo maruli za wczorajszy wieczór, więc musiała udać się na zbiory. Miała tylko nadzieję, że tancerz okazał się wart swojej ceny.
Kiedy Viseria była już gotowa, wyprowadziła ją z jaskini i wspólnie ruszyły na poranną przechadzkę.
ZT x2
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość