Lochy

[Ragir]

-Miałeś grzywę wziąć- Rzuciłem do Kifo i lekko zastukałem ogonem. Spoglądałem an obecnych samców.
-Odpocznijcie a to truchło wyrzucie z lochów niech sobie ptaki pojedzą- Nie obchodziło mnie co będzie żarło jego zwłoki. Ma to na co zasłużył.
-Nie pozwoliłbym cie zabrać Nuzira- Rzekłem do siostry ale tak było, nie ważne czy zawiniła czy nie. miałem jednak nadzieje, ze teraz będzie bardziej spokojna i da nam to jakieś szanse na spokojna przeprowadzkę.
-Skoro większość z nas tutaj jest to mam coś do ogłoszenia- Wstałem patrząc się na obecnych- Odpoczniemy i wynosimy się z tych ziem- Rzekłem stanowczo i pewnie- Nasze stado zasługuje na lepszy los, lepsze tereny- Ta decyzja została już podjęta- Ty- Skierowałem swoje spojrzenie na Kitaniego- Idziesz z nami, zostajesz jednym z nas- Oświadczyłem młodzikowi. Chce czy nie decyzja zapadła.

[Dabin]

(Tak to cisza jak makiem zasiał a nie ma mnie ledwo dwa dni i już kocioł postów xD)

Dabin próbował rozwikłać tajemniczą zagadkę cuchnącej padlina i ziołami sakwy ale zaraz wpadła tu banda pozostałych członków stada. No i z wycieczki zapoznawczej nici.
- Mogę dostać kęsa? - Zapytał gdy zamierzali wynieść ciało Nazmira na zewnątrz. Lwiego mięsiwa nie miał okazji jeszcze spróbować. Mały kawałek w zupełności mu wystarczy zapełniając żołądek na co najmniej tydzień.
- Mówisssz, że ssszwendają sssię tu podejrzane typy? Zossstawiają też prezenty. -Odpowiedział do Bjørna wskazując końcówką ogona na sakwę, którą Nataka starała się otworzyć. Po prawdzie nie wiedział kto to zostawił ale na pewno nie było to dzieło przypadku ani aktu jakiegoś krwawego rytuału. Chociaż kto tam wie?
Węża ucieszył fakt wyprowadzki oraz tego, że Kitani oficjalnie należy do stada. Teraz nikt bez powodu skrzywdzić go nie może.
- A dokąd sssię udajemy? -Zapytał zaciekawiony przeciągając zdania, w których występowała litera s.

[Ragir]

Spojrzałem na Dabina- Jasne częstuj się, jak ktoś głodny to też może, póki jest świeże- Ja sobie przekąszę przed drogą. Tutaj jest w miarę temperatura taka, że ciało trochę wytrzyma.
-Prezenty? Typy...- zastukałem ogonem o ziemię.
-Na południe, poszukamy lepszych ziem a skoro dziwne rzeczy tutaj sie dzieją to czym szybciej tym lepiej- Dodałem.

[Kifo]

Kifo zmrużył lekko oczy słysząc odpowiedź Ragira i wskazał łapą najpierw na oddzieloną grzywę od reszty ciała.
- Oskórowałem go sekundę temu - odpowiedział.
Pokiwał natomiast głową kiedy Tazabana skomentował coraz większy fetor truchełka. Spojrzał na niego dość znacząco ale zdając sobie sprawę z tego, że starszy lew dość oberwał nie tak dawno uznał, że lepiej zapytać na głos o ewentualną pomoc.
- Ktoś kto ma jeszcze dość sił może mi pomoże wynieść to ścierwo?
Może wychodziło na to, że Kifo ma najczulszy nos na takie smrody z nich wszystkich? Albo po prostu tylko jemu trup przeszkadzał w odpoczynku. Potem ten cały wąż odezwał się najwyraźniej mając apetyt na gnijące zwłoki.
- No dobra, potem to wyniesiemy.
Potem zamierzał się włączyć do rozmowy o przeprowadzce ale czekał jeszcze przez chwilę na więcej informacji.
- Czyli pójdziemy wzdłuż rzeki?

[Nataka]

Nim Nataka zdążyła skorzystać z rady swojego gadziego przyjaciela do lochu wróciło kilku członków stada. Szamanka uniosła łeb z nad torby i spojrzała po zebranych. Nie odezwała się. Chwilę później podniosła się na równe łapy i przytrzymując torbę przednimi pazurami sięgnęła do paska i za radą Dabina postanowiła go przegryźć, przez cały czas uważając na zawartość tobołka.
Odezwała się dopiero po pytaniu Tazabany, który zapytał o ducha Nazmira. Lwica spojrzała z cichym warknięciem na truchło leżące pod ścianą, potem na samca z wąsem.
-Twierdził, że zostaje.-
Wzruszyła barkami i przyjrzała mu się uważnie, a raczej jego opatrunkowi, czy nic z nim nie zrobił.
Potem jej uwagę zwrócił Ragir, który wspomniał o przeniesieniu się na inne tereny. Lwica ściągnęła nieznacznie brwi i już chciała się sprzeciwić, ale ugryzła się w język. Doskonale wiedziała, dlaczego Ragir chce przenieść stado. Te tereny... Po prostu nie nadawały się do życia na dłuższą metę. Jedzenia brakowało, a stado musiało jakoś rosnąć w siłę. W takich warunkach byłoby o to ciężko... Jej jedyną reakcją na to było tylko ciche westchnięcie. Podeszła bliżej Dabina i znów zajęła się torbą.

[Ari]

Do lochów weszła jeszcze jedna lwica. Już dość czasu spędziła z dala od spraw stadnych. Wchodząc rozejrzała się, skinęła głową na powitanie i podeszła do nowego herszta.
- Wybaczcie, że długo mnie nie było. Przeganiałam jakiegoś głąba pałętającego się na naszym terenie. Zostawiłam mu całkiem ładną szramę na pysku.- zwróciła się do stada- Szanuję to co zrobiłeś i uznaję twoją władzę. Moja ciotka była zbyt słaba by rządzić.A i twe nowe plany są godne podziwu. Na które dokładnie ziemie chcemy się przenieść? - zwróciła się bezpośrednio do Ragira. Jasne gdzieś w głębi żal jej był śmierci Neyusi. W końcu znała ja od dziecka. Jednak słabi umierają. Selekcja naturalna.

[Ragir]

Kolejna osoba przybyła do lochów. Dobrze. Nie zauważyłem Lyanny. Będę musiał chyba później zwołać wszystkich z okolic. Tadjiego także nie ma i to od pewnego czasu. Spojrzałem na Kifo.
-Tak jak powiedział Kifo najlepiej będzie ruszyć wraz z rzeką. Będziemy mieć dostęp do wody i łatwiej o posiłek, ryby czy inne kopytne, które mogą się przy niej kręcić- Spojrzałem na zebranych- Jak najdalej od tych wariatów z Lwiej Ziemi, tak abyśmy mogli rosnąć w siłę i potem pokazać, ze nie mogą sobie z nami pogrywać- Uderzyłem łapą o ziemię- odpocznijcie wieczorem ruszamy w drogę- Wolałem iść kiedy słońce nie będzie tak męczące. Zbliżyłem się do Kitaniego.
-Witaj w stadzie... kuzynie- Po tych słowach skierowałem kroki w stronę wyjścia zawołam innych abyśmy wszyscy ruszyli.

31.03 gojenie ran +5 HP

[Tazabana]

Nie miał zadnych więcej pytań chwilowo, ale fakt faktem warto coś zrobić z trupem Nazmira, nikt się nie kwapił do tego by wykonać brudną robotę. Pokręcił łbem i podszedł do Kifo kierując wzrok na Dabina.
- Pewnie mój śliski przyjacielu. Wolisz nóżkę? Czy jakieś flaczki? Polecam pierwsze, bardziej tłuste. Skórę wezmę sobie na peleryne. - Tak. Maska i peleryna to będzie to. Zabrał się za zdarcie reszty skóry, gdy już to zrobił rozłożył ją na glazie i zasypał suchym piachem. Potem jeszcze powtórzy czynność parę razy żeby ją nieco przesuszyć tak, na koniec chwycił tylną kończynę i po wyrwaniu ze stawu biodrowego podetknął Dabinowi podnos. - Smacznego.

[Bjørn]

Unikał patrzenia w stronę odzieranego ze skóry lwa, kojarzyło mu się to fatalnie, co prawda nieszczęsnik z jego wspomnień był wciąż żywy, gdy podobną torturą potraktowano jego ciało, ale i tak otrząsnął się słysząc zgrzyt stawu.
- Pójdę poszukać Lyanny, wyruszyła pierwsza, a wciąż nie dotarła. - Mogło ją spotkać coś złego, chociaż wolałby by po prostu poszła okrężną drogą.
- Gdybym nie wrócił do rana, ruszcie bezemnie odnajdę was po śladach. - Po tych słowach ruszył do wyjscia mijając Tazabane i Kifo bez słowa, z nieco posępną nawet jak na niego miną.

ZT

[Dabin]

- Dziękuję towarzyssszu - Wysyczał do Tazabany po czym zabrał się z lubością do mozolnego połykania kawałka łapy. Nie za dużo i nie za mało byleby napełnić trochę żołądek i nie obciążać się zbytnio przed czekającą ich wieczorną podróżą.
Widoki masakrowanego ciała nie robiły na nim dużego wrażenia. Pewnie gdyby to był oskórowany wąż mogłoby mu zrobić się odrobinę nieswojo ale inny gatunek to całkiem co innego.