x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
W małym dołku [Leon i Śliwka]
-
- Posty: 40
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 19 wrz 2013
- Waleczność: 40
- Zręczność: 65
- Percepcja: 45
- Kontakt:
Re: Żarty i żarciki [Leon i Śliwka]
Przykucałam, czekając na doprawdy nieuniknione. Niby byłam wyżej, na pniu, w miarę bezpieczna, ale wcale, a wcale mnie to nie pokrzepiało. Musiałam jakoś się uporać z całym tym bałaganem, który sobie wyczarowałam, och matulu. Patrzyłam na białego lwa arcyuważnie, a superczujność nie alarmowała mnie o niczym, co było niespodziewane. Nie miałam niestety niczego lepszego od superczujności, żeby w sobie obudzić, gdyby superczujność zaspała i mnie w porę nie ostrzegła o niebezpieczeństwie. Czy to może znaczyło, że lew, który przedstawił się jako Leon, nie był zagrożeniem? Machnęłam ogonem i też się przedstawiłam, zapomniałam tylko o jakimś bardziej uprzejmym wyrazie i minę pewnie miałam taką, jakbym się gniewała, no ale tak trudno zapanować nad wszystkim w czasie rozmowy, już to sobie wybaczam, tak samo jak wybaczam sobie monotonny głos.
- Nazywam się Śliwka, można do mnie mówić Safou, Atanga, Ube albo Nsafu, co też znaczy śliwka. Do wyboru. Nie jestem stąd, tylko wędruję i jestem raz tu, raz tam. Na jakiś czas zamieszkałam w suchej norze niedaleko stąd.
Kapał na nas deszcz, skapnął mi z wąsika. Wgapiałam się w Leona, jakby nagle miał przede mną zatańczyć, bo naprawdę spodziewałam się po nim wszystkiego, po tym przemoczonym uprzejmym Leonie, któremu nie mogłam nie zakomunikować, że:
- Jesteś taki biały, że pewnie wszystkie antylopy cię widzą z daleka.
- Nazywam się Śliwka, można do mnie mówić Safou, Atanga, Ube albo Nsafu, co też znaczy śliwka. Do wyboru. Nie jestem stąd, tylko wędruję i jestem raz tu, raz tam. Na jakiś czas zamieszkałam w suchej norze niedaleko stąd.
Kapał na nas deszcz, skapnął mi z wąsika. Wgapiałam się w Leona, jakby nagle miał przede mną zatańczyć, bo naprawdę spodziewałam się po nim wszystkiego, po tym przemoczonym uprzejmym Leonie, któremu nie mogłam nie zakomunikować, że:
- Jesteś taki biały, że pewnie wszystkie antylopy cię widzą z daleka.
- Leon
- Posty: 565
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 27 gru 2014
- Waleczność: 50
- Zręczność: 50
- Percepcja: 50
- Kontakt:
Była ona doprawdy niezwykła. Te dziwne kroki i swego rodzaju osobliwy taniec. Gdyby znał filmy to może by to porównał do deszczowej piosenki. W końcu zakończyła te wygibasy i odpowiedziała mu. Nawet przez chwilę mu przeszło przez głowę, że może nie potrafi mówić i próbuje się z nim komunikować ruchami ciała. Uśmiechnął się do niej, miała naprawdę niezwykłe imię, jakby dopełniające cały jej unikatowy charakter.
- Gdyby widziały mnie z daleka wszystkie antylopy, to bym zdechł z głodu. Muszę po prostu wybierać sobie dogodne miejsce do polowania, z jakimiś krzaczkami, żeby się schować bliżej. - kolejny już raz strząsnął z siebie wodę, by choć na chwilę zaznać ulgi - Też jestem wędrowcem. Nie mam domu, ale nie żałuję takiej decyzji. Przynajmniej czuję się wolny, chociaż takie dni jak ten mogą się trochę dać we znaki.
- Gdyby widziały mnie z daleka wszystkie antylopy, to bym zdechł z głodu. Muszę po prostu wybierać sobie dogodne miejsce do polowania, z jakimiś krzaczkami, żeby się schować bliżej. - kolejny już raz strząsnął z siebie wodę, by choć na chwilę zaznać ulgi - Też jestem wędrowcem. Nie mam domu, ale nie żałuję takiej decyzji. Przynajmniej czuję się wolny, chociaż takie dni jak ten mogą się trochę dać we znaki.
-
- Posty: 40
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 19 wrz 2013
- Waleczność: 40
- Zręczność: 65
- Percepcja: 45
- Kontakt:
Zacisnęłam wargi, kiedy się otrząsał, bo już chciałam coś odpowiedzieć, ale Leon jeszcze nie skończył, więc czekałam. Śmielej obadałam go całego wzrokiem, to białe futro, białą grzywę, takie ładne i zupełnie inne niż u większości lwów, bardzo ciekawe. Poza wyglądem, to mieliśmy tyle wspólnego, że aż niesłychane! Jak tylko miałam szansę się odezwać, to zawiesiłam wzrok gdzieś w miejscu, gdzie gdy nie padało, widać było góry, i z chęcią opowiedziałam:
- Ja też tak mam, że muszę wybierać sobie kryjówkę i polować z zasadzki, bo tak łatwiej coś samotnie powalić, i gdybym chciała podbiec do stada antylop na sawannie, toby mi uciekły, głupole, zanim bym się dobrze zbliżyła i przygotowała do skoku, pfff. Kto by coś takiego umiał sam zrobić? No ja na pewno nie, szaleńcy jacyś wielcy chyba tylko.
Przeskoczyłam wzrokiem na pień. Wyprostowałam przednie łapy i rozejrzałam się po korze wokół siebie.
- To chyba nie ten pień - orzekłam. Już wiedziałam, co się stało.
- Ja też tak mam, że muszę wybierać sobie kryjówkę i polować z zasadzki, bo tak łatwiej coś samotnie powalić, i gdybym chciała podbiec do stada antylop na sawannie, toby mi uciekły, głupole, zanim bym się dobrze zbliżyła i przygotowała do skoku, pfff. Kto by coś takiego umiał sam zrobić? No ja na pewno nie, szaleńcy jacyś wielcy chyba tylko.
Przeskoczyłam wzrokiem na pień. Wyprostowałam przednie łapy i rozejrzałam się po korze wokół siebie.
- To chyba nie ten pień - orzekłam. Już wiedziałam, co się stało.
- Leon
- Posty: 565
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 27 gru 2014
- Waleczność: 50
- Zręczność: 50
- Percepcja: 50
- Kontakt:
Dał się jej wygadać, chyba dawno nie miała za to okazji i teraz zamierzała to nieco wykorzystać. Z uśmiechem spoglądał na śliwkową i bacznie słuchał jej przemyśleń.
- To prawda, chociaż są pewnie i tacy, którzy spróbowaliby. Może nawet czasami z dobrym skutkiem. Ja tam wolę opcję mniej piękną, ale skuteczną. - znów zaczęły się dziwactwa, ale przyzwyczajał sie do nich coraz bardziej. Nawet enigmatyczne zdanie nie wywarło jakiegoś dużego wrażenia.
- Czemu nie ten pień? Że jest już zbyt przemoczony czy co?
- To prawda, chociaż są pewnie i tacy, którzy spróbowaliby. Może nawet czasami z dobrym skutkiem. Ja tam wolę opcję mniej piękną, ale skuteczną. - znów zaczęły się dziwactwa, ale przyzwyczajał sie do nich coraz bardziej. Nawet enigmatyczne zdanie nie wywarło jakiegoś dużego wrażenia.
- Czemu nie ten pień? Że jest już zbyt przemoczony czy co?
-
- Posty: 40
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 19 wrz 2013
- Waleczność: 40
- Zręczność: 65
- Percepcja: 45
- Kontakt:
Tak, tacy też bywali, najgorsi popisywacze na świecie... Długo jednak nie mogłam się nad tym zastanawiać, bo, jak to się mówi, wpuściłam słowa Leona jednym uchem, a wypuściłam drugim, mimo że tego nie poczułam (to znaczy słów przechodzących przez moją głowę, to byłoby bardzo dziwne uczucie, niektórzy to mają fantazję z wymyślaniem takich powiedzonek...). Dużo ważniejsza kwestia dotyczyła pnia, co do którego byłam już pewna, że to nie ten pień, na którym zostawiłam żuki, a więc to nie był też ten pień, od którego należało skręcić, żeby dojść do termitiery, obejść ją trzy ra... to już mówiłam. Leon zaciekawił się pniem i odwróciłam w jego stronę pysk, ciągle przyglądając się mimo wszystko korze. I właśnie wtedy coś do mnie dotarło, wtedy, kiedy Leon powiedział, że pień jest przemoczony. Miałam ochotę puknąć się w tą moją głupolowatą głowę. Biedny przemoczony Leon przecież szukał schronienia przed deszczem, a ja go zagadywałam i mokła jego grzywa. Sapnęłam i z emocji aż podniosłam jedną łapę do czoła.
- Rany! Mogłeś mi przerwać! Przecież mokniesz biedny. Czasami tak się zagaduję - przyznałam. - To nie ten pień, bo na moim pniu leżały żuki w skorupkach, musimy znaleźć mój pień, a wtedy dojdziemy do suchej nory, tamtędy. - Chwyciłam w zęby pakunek z liścia, zeskoczyłam na ziemię i ruszyłam wzdłuż rzeki. Co do kierunku byłam pewna, nawet kojarzyłam to powalone drzewo, że ono było najpierw, a potem dopiero tamto moje, więc wszystko zapowiadało się dobrze, aż zaczęłam sobie pod nosem bardzo cicho nucić piosenkę.
- Rany! Mogłeś mi przerwać! Przecież mokniesz biedny. Czasami tak się zagaduję - przyznałam. - To nie ten pień, bo na moim pniu leżały żuki w skorupkach, musimy znaleźć mój pień, a wtedy dojdziemy do suchej nory, tamtędy. - Chwyciłam w zęby pakunek z liścia, zeskoczyłam na ziemię i ruszyłam wzdłuż rzeki. Co do kierunku byłam pewna, nawet kojarzyłam to powalone drzewo, że ono było najpierw, a potem dopiero tamto moje, więc wszystko zapowiadało się dobrze, aż zaczęłam sobie pod nosem bardzo cicho nucić piosenkę.
- Leon
- Posty: 565
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 27 gru 2014
- Waleczność: 50
- Zręczność: 50
- Percepcja: 50
- Kontakt:
Stał w bezruchu i nie zamierzał przeszkadzać lwicy w jej poczynaniach, jakiekolwiek one by nie były. Otworzył szeroko oczy na jej pacnięcie się w łeb. Potem jednak uśmiechnął się i zaśmiał pod nosem.
- Dziękuję bardzo za ten gest, doceniam to, ale czy byś się nie bała mnie? W końcu się nie znamy i tym podobne. Chociaż cieszy mnie to, że wzbudzam zaufanie od pierwszego wejrzenia. Ale w porządku, skoro nalegasz, to nie będę protestować. - skłonił łeb w geście podziękowania, a na koniec jeszcze raz strząsnął wodę z grzywy. Teraz usłużnie poszedł za śliwkową lwicą w nadziei, że przeczeka przynajmniej ten najgorszy deszcz. A i lwica wydaje się sympatyczną, choć trochę roztrzepaną.
- Dziękuję bardzo za ten gest, doceniam to, ale czy byś się nie bała mnie? W końcu się nie znamy i tym podobne. Chociaż cieszy mnie to, że wzbudzam zaufanie od pierwszego wejrzenia. Ale w porządku, skoro nalegasz, to nie będę protestować. - skłonił łeb w geście podziękowania, a na koniec jeszcze raz strząsnął wodę z grzywy. Teraz usłużnie poszedł za śliwkową lwicą w nadziei, że przeczeka przynajmniej ten najgorszy deszcz. A i lwica wydaje się sympatyczną, choć trochę roztrzepaną.
-
- Posty: 40
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 19 wrz 2013
- Waleczność: 40
- Zręczność: 65
- Percepcja: 45
- Kontakt:
Odłożyłam pakuneczek na ziemię, wyprostowałam się.
- No przecież nie jesteś kanibalem! - wyparowałam z niedowierzaniem.
Schyliłam się, wzięłam pakunek w zęby, wyprostowałam i zrobiłam dwa kroki.
Odłożyłam pakunek na ziemię, wyprostowałam się.
- Chyba że się mylę! - dodałam.
Schyliłam się, podniosłam pakunek, poszłam dalej.
Na kolce jeżozwierza w zadku małpiszona, przecież znam się na tym! Mam w małym pazurze rozpoznawanie zagrożenia, wiem na co patrzeć: na ucho, łapę, nos i czoło - i wszystko jasne. A my z Leonem mieliśmy tyle wspólnego, że aż mi głupolowato było, kiedy pomyślałam, że na początku tak się przestraszyłam swoim wykrzyknięciem i nawet przez chwilę myślałam o tym, żeby spinkalać, no ja nie mogę... Ale tatulo zawsze powtarzał, że lepiej rozważyć różne opcje, niż zakręcić się na punkcie jednej możliwości. Nie zakręcałam się na żadnym punkcie ani jednej, ani dwóch, ani nawet trzech możliwości głównie dlatego, że nigdy nie potrafiłam znaleźć punktu, który leżałby na jakiejś możliwości, ale zdecydowanie 'rozważałam różne opcje' według tatulowych zaleceń. Jego innym zaleceniem było bawienie się w szukanie par. Może to trochę dziecinne, mam już przecież sześćdziesiąt dziewięć miesięcy księżycowych i dwa dni, ale mnie szukania par nigdy dość! Jak już się nauczyłam znajdować pary takich samych patyków, kamieni albo roślin, to tatulo nauczył mnie szukać par między mną a innymi zwierzętami. Tutaj jednak nie chodziło o takie proste podobieństwa, bo nie różniłam się specjalnie od innych lwów, ale o bardziej ukryte rzeczy, takie, które kogoś cechowały. Z Leonem mieliśmy parę w polowanie z zaskoczenia, bycie wędrowcami, mokrymi wędrowcami, warto dodać. Całkiem nieźle jak na początek... Chyża gazelo, ale czy ja mojej pary nie zgubiłam?
Odwróciłam się, żeby sprawdzić, czy Leon za mną nadąża.
- No przecież nie jesteś kanibalem! - wyparowałam z niedowierzaniem.
Schyliłam się, wzięłam pakunek w zęby, wyprostowałam i zrobiłam dwa kroki.
Odłożyłam pakunek na ziemię, wyprostowałam się.
- Chyba że się mylę! - dodałam.
Schyliłam się, podniosłam pakunek, poszłam dalej.
Na kolce jeżozwierza w zadku małpiszona, przecież znam się na tym! Mam w małym pazurze rozpoznawanie zagrożenia, wiem na co patrzeć: na ucho, łapę, nos i czoło - i wszystko jasne. A my z Leonem mieliśmy tyle wspólnego, że aż mi głupolowato było, kiedy pomyślałam, że na początku tak się przestraszyłam swoim wykrzyknięciem i nawet przez chwilę myślałam o tym, żeby spinkalać, no ja nie mogę... Ale tatulo zawsze powtarzał, że lepiej rozważyć różne opcje, niż zakręcić się na punkcie jednej możliwości. Nie zakręcałam się na żadnym punkcie ani jednej, ani dwóch, ani nawet trzech możliwości głównie dlatego, że nigdy nie potrafiłam znaleźć punktu, który leżałby na jakiejś możliwości, ale zdecydowanie 'rozważałam różne opcje' według tatulowych zaleceń. Jego innym zaleceniem było bawienie się w szukanie par. Może to trochę dziecinne, mam już przecież sześćdziesiąt dziewięć miesięcy księżycowych i dwa dni, ale mnie szukania par nigdy dość! Jak już się nauczyłam znajdować pary takich samych patyków, kamieni albo roślin, to tatulo nauczył mnie szukać par między mną a innymi zwierzętami. Tutaj jednak nie chodziło o takie proste podobieństwa, bo nie różniłam się specjalnie od innych lwów, ale o bardziej ukryte rzeczy, takie, które kogoś cechowały. Z Leonem mieliśmy parę w polowanie z zaskoczenia, bycie wędrowcami, mokrymi wędrowcami, warto dodać. Całkiem nieźle jak na początek... Chyża gazelo, ale czy ja mojej pary nie zgubiłam?
Odwróciłam się, żeby sprawdzić, czy Leon za mną nadąża.
- Leon
- Posty: 565
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 27 gru 2014
- Waleczność: 50
- Zręczność: 50
- Percepcja: 50
- Kontakt:
Aż parsknął, by powstrzymać erupcję śmiechu. Śliwka myślała trochę jak program szachowy, czyli logicznie, ale na rozważenie głębszych pozycji potrzeba było dużo więcej czasu. Taka myśl może i była śmieszna, ale mijała się zupełnie z prawdą.
- Chyba jednak nie. Jakoś do jedzenia lwów mnie nie śpieszno. Aż tak bardzo głód mi nie doskwiera.
Dalsza część jego wędrówki to tylko nudne dreptanie. Nawet za bardzo nie spoglądał na śliwkowy zadek przed sobą, bo mokra grzywa. A nie da rady iść i trzymać ją ciągle łapą. Widział aby końcówki jej łap, bo na tyle pozwalało mu bardzo wąskie pole widzenia. Żadnych głębszych przemyśleń też nie rozważał, bo facet najczęściej myśli o niczym (ku wielkiemu zdziwieniu niektórych przedstawicielek płci pięknej), a w drugiej kolejności myśli o czymś, czego lepiej nie mówić głośno. Poprzestańmy na tym, że jedynie chciał, aby przestało mu kapać na głowę.
- Chyba jednak nie. Jakoś do jedzenia lwów mnie nie śpieszno. Aż tak bardzo głód mi nie doskwiera.
Dalsza część jego wędrówki to tylko nudne dreptanie. Nawet za bardzo nie spoglądał na śliwkowy zadek przed sobą, bo mokra grzywa. A nie da rady iść i trzymać ją ciągle łapą. Widział aby końcówki jej łap, bo na tyle pozwalało mu bardzo wąskie pole widzenia. Żadnych głębszych przemyśleń też nie rozważał, bo facet najczęściej myśli o niczym (ku wielkiemu zdziwieniu niektórych przedstawicielek płci pięknej), a w drugiej kolejności myśli o czymś, czego lepiej nie mówić głośno. Poprzestańmy na tym, że jedynie chciał, aby przestało mu kapać na głowę.
-
- Posty: 40
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 19 wrz 2013
- Waleczność: 40
- Zręczność: 65
- Percepcja: 45
- Kontakt:
Nadążał. Wyglądał jak zmokły struś ten mój niekanibal, więc musiałam się pospieszyć. Podbiegłam parę susów, kiedy zobaczyłam zwalony przy rzece pień, tym razem już ten właściwusi, najwłaściwszy, co za ulga. Leżały na nim skorupki, pod którymi ukryłam żuczki. Ostrożnie odchylałam nakrycia i podsuwałam pod żuczkowe nóżki łapę, żeby na nią weszły, a potem przenosiłam robale na głowę. Trzy te i jeszcze dwa, które dopiero co znalazłam i przetransportowałam w liściu. Pięć. Raz, dwa, trzy, cztery, pięć. Zgadzało się. I sześć. Leon. Wszystkich miałam w komplecie.
Bez zastanawiania się pognałam dalej truchtem. Trawa tutaj była naprawdę wysoka i przyklejała się taka mokra do łap, prawie się wywaliłam przy trzecim okrążeniu termitiery, ale złapałam równowagę, no może nie dosłownie, w końcu nie uciekała jak gazela, gorzej miały jednak moje żuczki, które prawie zleciały mi z głowy i prawie słyszałam, jak krzyczą wysokimi głosikami z ekscytacji, tak im się to szaleństwo podobało. Jednego złapałam superszybkim refleksem, gdy właśnie spadał. Wylądował na moich opuszkach brzuszkiem do góry i majtał teraz nogami z bezradności.
Bez zastanawiania się pognałam dalej truchtem. Trawa tutaj była naprawdę wysoka i przyklejała się taka mokra do łap, prawie się wywaliłam przy trzecim okrążeniu termitiery, ale złapałam równowagę, no może nie dosłownie, w końcu nie uciekała jak gazela, gorzej miały jednak moje żuczki, które prawie zleciały mi z głowy i prawie słyszałam, jak krzyczą wysokimi głosikami z ekscytacji, tak im się to szaleństwo podobało. Jednego złapałam superszybkim refleksem, gdy właśnie spadał. Wylądował na moich opuszkach brzuszkiem do góry i majtał teraz nogami z bezradności.
- Leon
- Posty: 565
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 27 gru 2014
- Waleczność: 50
- Zręczność: 50
- Percepcja: 50
- Kontakt:
Szedł za tymi opuszkami łap. Deszcz wcale mu nie pomagał, bo przemoknięta grzywa stawała się coraz cięższa i coraz bardziej zakrywała oczy. I to do tego stopnia, że mu w pewnym momencie te łapki zniknęły. A nie, podniósł łeb i zobaczył, że przyspieszyła. Widocznie też nie lubi deszczu. Siła rzeczy sam musiał potruchtać kawałek drogi.
Było już wcześnie o dziwnych zachowaniach lwicy, wiec teraz nastąpi chyba ich kulminacja. Zatrzymała się, a ciekawski Leon odchylił swoje włosie, żeby ujrzeć, co to takiego się dzieje. Bawiła się robaczkami i nawet pozwalała im chodzić po sobie. Kilkukrotnie zamrugał zdezorientowany, ale uznał to za jeden z przejawów jej ekscentryzmu. On tam oceniać nigdy nikogo nie lubił i tutaj wyjątku nie zrobił. Poleciał za nią dalej w tę trawę w nadziei, że schronienie już blisko.
Było już wcześnie o dziwnych zachowaniach lwicy, wiec teraz nastąpi chyba ich kulminacja. Zatrzymała się, a ciekawski Leon odchylił swoje włosie, żeby ujrzeć, co to takiego się dzieje. Bawiła się robaczkami i nawet pozwalała im chodzić po sobie. Kilkukrotnie zamrugał zdezorientowany, ale uznał to za jeden z przejawów jej ekscentryzmu. On tam oceniać nigdy nikogo nie lubił i tutaj wyjątku nie zrobił. Poleciał za nią dalej w tę trawę w nadziei, że schronienie już blisko.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości