x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Rozłożyste Akacje
Regulamin forum
Teren stada jest strzeżony przez członków stada i stadne NPC. W związku z tym trudno dostać się na niego niepostrzeżenie i należy odczekać 24 h po wejściu żeby opuścić teren stada.
Teren stada jest strzeżony przez członków stada i stadne NPC. W związku z tym trudno dostać się na niego niepostrzeżenie i należy odczekać 24 h po wejściu żeby opuścić teren stada.
- Nilima
- Posty: 221
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 28 maja 2018
- Waleczność: 40
- Zręczność: 60
- Percepcja: 50
- Kontakt:
Re: Rozłożyste Akacje
Znała go od paru chwil, a czuła jakby już kiedyś rozmawiali, jakby się znali jakiś czas. Rozumiał ją bez słów, jakby czytał w jej myślach, choć tak naprawdę po prostu przechodził przez to z czym ona się teraz mierzyła. Czuła się przy nim bezpiecznie i spokojnie dzięki temu, nie musiała już tego chować w sobie, mało tego, skoro już przez to przeszedł wiedział jak jej doradzić by szybciej się z tym uporała, potrafił odwrócić jej uwagę. Czy jednak coś do niego poczuła? Zdecydowanie tak, nie wiedziała jednak jak to nazwać, na miłość za wcześnie, dopiero go poznawała, może więc zauroczenie? Czas pokaże co się z tego uczucia rozwinie. -Do niedawna nie wierzyłam... ale teraz myślę że istnieje.- znów się lekko uśmiechnęła, patrząc w jego ślepia, po czym znów otarła się o jego pysk, by po chwili wstać i rozejrzeć się. -Muszę iść do wujka Tiba, dawno mnie nie widział i pewnie się martwi... pójdziesz ze mną?- zerknęła na niego.
- Ganju
- Posty: 449
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 06 sty 2018
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 45
- Zręczność: 55
- Percepcja: 50
- Kontakt:
Nie tylko Nilima czuła jakby się znali już dłuższy czas. Ganju również odnosił takie wrażenie, a na dodatek oboje coś do siebie poczuli. Jednak czy rozwinie się z tego coś poważnego? Czas pokaże ale były solidne podstawy żeby tak właśnie myśleć. - Sądzisz, że to właśnie ono połączyło nasze ścieżki? - spytał patrząc wprost w jej oczy. Było to spojrzenie kogoś szczęśliwego, kogoś kto chyba zakochał się od pierwszego wejrzenia. Jeśli w ogóle takie coś istniało? Następnie kiedy lwica znów otarła się o jego pysk zielonooki lekko przechylił głowę aby poczuć ciepło jej ciała. Dawno nie doznał takiej ilości czułości więc było mu bardzo miło z tego powodu. Po krótkiej chwili samica wstała i rozejrzała się. Zatem Ganju również się podniósł i podszedł do niej. - Do Tiba? Pewnie, że z Tobą pójdę... w twoim towarzystwie w końcu czuję się sobą - odparł uśmiechając się do towarzyszki.
@Nilima
@Nilima

- Nilima
- Posty: 221
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 28 maja 2018
- Waleczność: 40
- Zręczność: 60
- Percepcja: 50
- Kontakt:
Kiwnęła głową, nadal się lekko uśmiechając. Do wczoraj pewnie by zaprzeczyła, jednakże czy mógłby być to przypadek? Spotkanie lwa na drzewie o praktycznie 1 do 1 przeżyciach? Który na dodatek czytał w jej myślach i zainteresował się nią, troszczył choć znał raptem parę chwil... no miłość od pierwszego wejrzenia. Trochę bała się że za chwilę się obudzi i ten czar pryśnie, albo że samiec zniknie, dokładnie jak jej poprzedni parter, więc pewnie nie będzie tak łatwo zbudować tu związku, jednakże samiec wyglądał na upartego, na takiego co dąży by spełnić swe marzenia więc może się uda? -Chodźmy więc.- liczyła że wiedział gdzie ten się znajdował skoro dziś dołączył do stada, ruszyła więc w stronę którą pokazał.
/zt x2
/zt x2
- Yeti
- Posty: 34
- Gatunek: Szympans
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 28 kwie 2020
- Specjalizacja: Rzemieślnik poziom 1
- Zdrowie: 95
- Waleczność: 15
- Zręczność: 55
- Percepcja: 34
Dała odpocząć dłoniom i po drodze potrzymała je w kojącej wodzie do czasu aż się lekko skóra nie zmarszczyła. Kiedy ból przeszedł Yeti kontynuowała próbę z rozpaleniem ognia. Tak łatwo się nie podda.
Zacznie od przygotowania podpałki. Bawełna się skończyła, ale spróbuje tym razem z samą wysuszoną trawą, którą narwała i zostawiła na słońcu. Ciepło za kilka minut zrobi swoje akurat Yeti powinna skończyć.
Pora na nową deszczółkę ogniową. Wzrokiem spróbowała odnaleźć konar.
Znalazła konar leżący w wysokiej trawie. Pewnie ktoś tu go porzucił albo wiatr zdmuchnął. Nie zastanawiała się nad tym i zaciągnęła go pod akacje w miejsce rozpalania przyszłego ogniska.
Tam z użyciem ostrego kamienia nadała mu płaski kształt wcześniej pozbawiając kory, co zajęło nieco czasu, a potem zrobiła w nim trzy wklęsłe szpary o podobnej wielkości. Tak przygotowaną deszczółkę położyła na miejscu.
Z resztek pozostałych po obróbce zrobiła wrzecionkę, która jest po prostu zwykłym patykiem o średnicy mocno przybliżonej do tej w szparze ogniowej.
Natomiast tulejkę, klocek drewna z odpowiednio przygotowanym dołkiem znowu zostawiła na sam koniec.
Także tym razem na samym końcu łuk ogniowy, aż ją skręca że musi polegać na kiepskiej jakości korzeniach.
Nawet korzenia odpowiedniego nie znalazła. Spróbuje z pędem akacji, ale będzie go trzeba nieco obrobić.
Nici z planu. Żaden z pędów nie nadaje się do użytku. Za cienkie dziadostwo łatwo pęknie pod wpływem tarcia. Przejdzie się nieco dalej od akacji ta nieszczęsna Yeti i tam spróbuje znaleźć korzenie. Poszła bardzo nieusatysfakcjonowana ze swojej pracy. Jak tak dalej pójdzie to prędzej zrobi sobie krzywdę niż rozpali ogień. Spróbowała jeszcze raz z korzeniem.
Udało się. Odpowiedniej grubości korzeń ucięty kamieniem i wystający ponad ziemię. Namęczyła się z szukaniem oby to było warte. Tak przygotowany korzeń przywiązała do dwóch końców nieco giętkiego patyka i prima sort. Wszystko gotowe. Przy okazji nazbierała nieco rozpałki z gałęzi walających się w pobliżu akacji.
Pora na ostateczną próbę. Położyła podpałkę, obok tulejkę na której posadziła deszczółkę ogniową, a w jej szparę umieściła wrzecionkę, co obwiązaną łukiem ogniowym wprawiła w tarcie. Tarła, tarła, tarła... Ciekawe czy uda się Yeti wyjść z sukcesem i bez szwanku tym razem.
Zacznie od przygotowania podpałki. Bawełna się skończyła, ale spróbuje tym razem z samą wysuszoną trawą, którą narwała i zostawiła na słońcu. Ciepło za kilka minut zrobi swoje akurat Yeti powinna skończyć.
Pora na nową deszczółkę ogniową. Wzrokiem spróbowała odnaleźć konar.
Yeti wyrzuca 3d100:
18, 80, 22
18, 80, 22
Znalazła konar leżący w wysokiej trawie. Pewnie ktoś tu go porzucił albo wiatr zdmuchnął. Nie zastanawiała się nad tym i zaciągnęła go pod akacje w miejsce rozpalania przyszłego ogniska.
Tam z użyciem ostrego kamienia nadała mu płaski kształt wcześniej pozbawiając kory, co zajęło nieco czasu, a potem zrobiła w nim trzy wklęsłe szpary o podobnej wielkości. Tak przygotowaną deszczółkę położyła na miejscu.
Z resztek pozostałych po obróbce zrobiła wrzecionkę, która jest po prostu zwykłym patykiem o średnicy mocno przybliżonej do tej w szparze ogniowej.
Natomiast tulejkę, klocek drewna z odpowiednio przygotowanym dołkiem znowu zostawiła na sam koniec.
Także tym razem na samym końcu łuk ogniowy, aż ją skręca że musi polegać na kiepskiej jakości korzeniach.
Yeti wyrzuca 3d100:
1, 78, 62
1, 78, 62
Nawet korzenia odpowiedniego nie znalazła. Spróbuje z pędem akacji, ale będzie go trzeba nieco obrobić.
Yeti wyrzuca 3d100:
96, 91, 18
96, 91, 18
Nici z planu. Żaden z pędów nie nadaje się do użytku. Za cienkie dziadostwo łatwo pęknie pod wpływem tarcia. Przejdzie się nieco dalej od akacji ta nieszczęsna Yeti i tam spróbuje znaleźć korzenie. Poszła bardzo nieusatysfakcjonowana ze swojej pracy. Jak tak dalej pójdzie to prędzej zrobi sobie krzywdę niż rozpali ogień. Spróbowała jeszcze raz z korzeniem.
Yeti wyrzuca 3d100:
48, 17, 10
48, 17, 10
Udało się. Odpowiedniej grubości korzeń ucięty kamieniem i wystający ponad ziemię. Namęczyła się z szukaniem oby to było warte. Tak przygotowany korzeń przywiązała do dwóch końców nieco giętkiego patyka i prima sort. Wszystko gotowe. Przy okazji nazbierała nieco rozpałki z gałęzi walających się w pobliżu akacji.
Pora na ostateczną próbę. Położyła podpałkę, obok tulejkę na której posadziła deszczółkę ogniową, a w jej szparę umieściła wrzecionkę, co obwiązaną łukiem ogniowym wprawiła w tarcie. Tarła, tarła, tarła... Ciekawe czy uda się Yeti wyjść z sukcesem i bez szwanku tym razem.
- Mistrz Gry
- Posty: 2882
- Kontakt:
► Pokaż Spoiler
/Jest wiele rzeczy które możesz bez problemu robić jako początkujący rzemieślnik bez rzucania się na głęboką wodę jakim jest rozpalanie ognia/
"Nie należy martwić się tym jak wolno idzie wątek, należy cieszyć się tym jak ciekawie rozwija się fabuła"
Lista NPC
Lista NPC
- Yeti
- Posty: 34
- Gatunek: Szympans
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 28 kwie 2020
- Specjalizacja: Rzemieślnik poziom 1
- Zdrowie: 95
- Waleczność: 15
- Zręczność: 55
- Percepcja: 34
Nici z ognia. Yeti rzuciła patyki widocznie zła. Nie ma słów, które opisałyby jej wewnętrzny gniew. Wróci do domu bez kosza, ognia i w sumie bez jedzenia. Samodzielne życie jest trudniejsze niż sądziła. Mogła zostać z ojcem i niby skręcanie sznurków jest nudne to miałaby co robić. Z podkulonym ogonem nie wróci, czasu cofnąć się nie da, więc trzeba żyć. Poszła w kierunku południa zdołowana.
//zmiana tematu//
//zmiana tematu//
- Ishumi'Ikati
- Posty: 101
- Gatunek: Kot Czarnołapy
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 17 lut 2018
- Specjalizacja: Rzemieślnik poziom 1
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 15
- Zręczność: 45
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Człap, człap, człap... dużo tych człapnięć trzeba zrobić, żeby gdzieś dojść, szczególnie jeśli miało się łapki długości jemu właściwej. Nawet bardzo dużo, jeśli porównać tą ilość z wynikiem reszty towarzystwa. Całe szczęście, że nie spieszyli się jakoś specjalnie... jednak mimo to, i tak miał wrażenie że opóźnia całą grupę. Szczególnie, jeśli brać pod uwagę gepardzicę - jej gatunek słynął przecież ze zdolności przemieszczania się w tempie ekspresowym, więc dla większości szybkonogich kotów taki spacer za pewne był frustrujący...
Tak, zdecydowanie był to problem, z jakim jeszcze nie miał okazji się spotkać w praktyce. Na ziemiach Klanu, gdzie codziennie miewali do czynienia z większymi gatunkami, zdarzało się że niektórzy, szczególnie wojownicy, użyczali im niekiedy miejsca na swoim grzbiecie (prawdopodobnie nawet nie zauważając tych kilku dodatkowych kilogramów. Przy całym pancerzu jeden puchaty kotek raczej nie robił zbyt wielkiej różnicy, nawet z całym swoim wyposażeniem), jednak odkąd je opuścił podróżował jedynie na własnych łapach. W głównej mierze dlatego że wędrował sam... jednak w proszeniu dopiero co napotkanych stworzeń o 'podwózkę' i tak było chyba coś niewłaściwego.
Nie mniej, obecnie udało im się chyba dotrzeć do zakładanego celu. Dziwna skała znajdowała się już o wiele bliżej - wydawało się że podczas wędrówki od jeziora pokonali już jakąś połowę odległości która ich od niej dzieliła - jednocześnie jednak z jakiegoś powodu jego chęć dostania się na nią gwałtownie spadła. Może sprawiły to jej kształty, z bliska jeszcze bardziej nienaturalne, może świadomość tego jak wielka musi być ta formacja, a może po prostu dziwne ciemne chmury które nad nią jakiś czas temu zawisły... Dość, że dystans jaki chwilowo ich od niej dzielił uważał za komfortowy, i zdecydowanie nie spieszyło mu się żeby go skracać.
Zamiast tego, postanowił zająć się tym, po co tu przybyli. A okolica wyglądała obiecująco.
- No dobrze, tu chyba powinniśmy znaleźć coś dla siebie. - stwierdził, odłożywszy dyndające mu dotychczas z pyszczka pędy wikliny - Proponuję... kwadrans? na rozejrzenie się po okolicy i znalezienie czegoś przydatnego. Ja mam zamiar znaleźć bawełnę, bo coś mi się wydaje że powinna w tej okolicy rosnąć - oczywiście jeśli to kogoś interesuje. - to mówiąc, jeszcze raz upewnił się że będzie w stanie znaleźć odłożone na trawę materiały i ruszył pomiędzy zarośla w poszukiwaniu wspomnianej rośliny.
2 sukcesy +1 bawełna
I tym razem dopisało mu szczęście, bowiem tu również znalazł, czego szukał. Co prawda może nie w jakimś nadmiarze - jednak ilość białych kłaczków była zdecydowanie wystarczająca. Zarówno przy ziemi, jak i na górnych częściach rośliny, w miejscu dla niego niedostępnym bez akrobatycznych ewolucji, a jednocześnie nader dogodnym dla kogoś o wyższym wzroście...
Zadowolony ze znaleziska zaczął więc zbierać włókienka, najpierw z grubsza wytrzepując znajdujące się pomiędzy nimi nasiona, następnie zaś przy pomocy przeznaczonego przecież do wyczesywania języka układając je we w miarę równoległe pasma. Oczywiście pełnym opracowaniem materiału zajmie się na jakimś dłuższym postoju (zapewne gdy zbierze już na tyle zasobów by móc zrobić z nich coś przydatnego), jednak teraz mógł poświęcić chwilę, by upewnić się że wszystko nie sfilcuje mu się chaotycznie w transporcie. Zdecydowanie nie potrzebował chwilowo tego typu produktu - jeśli chodzi o okrycie, to klimat trochę nie ten, a amortyzująca wyściółka pod zbroję... również nie była artykułem pierwszej potrzeby.
@Jioni
@Kiroho
Tak, zdecydowanie był to problem, z jakim jeszcze nie miał okazji się spotkać w praktyce. Na ziemiach Klanu, gdzie codziennie miewali do czynienia z większymi gatunkami, zdarzało się że niektórzy, szczególnie wojownicy, użyczali im niekiedy miejsca na swoim grzbiecie (prawdopodobnie nawet nie zauważając tych kilku dodatkowych kilogramów. Przy całym pancerzu jeden puchaty kotek raczej nie robił zbyt wielkiej różnicy, nawet z całym swoim wyposażeniem), jednak odkąd je opuścił podróżował jedynie na własnych łapach. W głównej mierze dlatego że wędrował sam... jednak w proszeniu dopiero co napotkanych stworzeń o 'podwózkę' i tak było chyba coś niewłaściwego.
Nie mniej, obecnie udało im się chyba dotrzeć do zakładanego celu. Dziwna skała znajdowała się już o wiele bliżej - wydawało się że podczas wędrówki od jeziora pokonali już jakąś połowę odległości która ich od niej dzieliła - jednocześnie jednak z jakiegoś powodu jego chęć dostania się na nią gwałtownie spadła. Może sprawiły to jej kształty, z bliska jeszcze bardziej nienaturalne, może świadomość tego jak wielka musi być ta formacja, a może po prostu dziwne ciemne chmury które nad nią jakiś czas temu zawisły... Dość, że dystans jaki chwilowo ich od niej dzielił uważał za komfortowy, i zdecydowanie nie spieszyło mu się żeby go skracać.
Zamiast tego, postanowił zająć się tym, po co tu przybyli. A okolica wyglądała obiecująco.
- No dobrze, tu chyba powinniśmy znaleźć coś dla siebie. - stwierdził, odłożywszy dyndające mu dotychczas z pyszczka pędy wikliny - Proponuję... kwadrans? na rozejrzenie się po okolicy i znalezienie czegoś przydatnego. Ja mam zamiar znaleźć bawełnę, bo coś mi się wydaje że powinna w tej okolicy rosnąć - oczywiście jeśli to kogoś interesuje. - to mówiąc, jeszcze raz upewnił się że będzie w stanie znaleźć odłożone na trawę materiały i ruszył pomiędzy zarośla w poszukiwaniu wspomnianej rośliny.
Ishumi'Ikati wyrzuca 3d100:
56, 1, 8
56, 1, 8
2 sukcesy +1 bawełna
I tym razem dopisało mu szczęście, bowiem tu również znalazł, czego szukał. Co prawda może nie w jakimś nadmiarze - jednak ilość białych kłaczków była zdecydowanie wystarczająca. Zarówno przy ziemi, jak i na górnych częściach rośliny, w miejscu dla niego niedostępnym bez akrobatycznych ewolucji, a jednocześnie nader dogodnym dla kogoś o wyższym wzroście...
Zadowolony ze znaleziska zaczął więc zbierać włókienka, najpierw z grubsza wytrzepując znajdujące się pomiędzy nimi nasiona, następnie zaś przy pomocy przeznaczonego przecież do wyczesywania języka układając je we w miarę równoległe pasma. Oczywiście pełnym opracowaniem materiału zajmie się na jakimś dłuższym postoju (zapewne gdy zbierze już na tyle zasobów by móc zrobić z nich coś przydatnego), jednak teraz mógł poświęcić chwilę, by upewnić się że wszystko nie sfilcuje mu się chaotycznie w transporcie. Zdecydowanie nie potrzebował chwilowo tego typu produktu - jeśli chodzi o okrycie, to klimat trochę nie ten, a amortyzująca wyściółka pod zbroję... również nie była artykułem pierwszej potrzeby.
@Jioni
@Kiroho
Ostatnio zmieniony 07 gru 2020, 10:50 przez Ishumi'Ikati, łącznie zmieniany 1 raz.
- Jioni
- Posty: 58
- Gatunek: Gepard
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 21 kwie 2016
- Specjalizacja: Rzemieślnik poziom 1
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 31
- Zręczność: 60
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Czy powolne tempo ich podróży rzeczywiście ją denerwowało? Nie bardzo, mówiąc szczerze. Całe życie (przynajmniej tę jego część, którą pamiętała), spędziła otoczona małpami, które, jak większość innych zwierząt zresztą, były od niej znacznie wolniejsze. Była zatem przyzwyczajona do dostosowywania tempa swojego marszu do innych zwierząt. Zwłaszcza, że zwyczajnie nie była wystarczająco wytrzymała, by przewozić dorosłe pawiany na grzbiecie. Choć jeśli o tym mowa... No cóż, kilkukrotnie podczas ich podróży złapała się na zastanawianiu się, czy ta podróż nie jest może zbyt męcząca dla Ishumiego i czy nie powinna zaproponować mu wspięcie jej się na grzbiet, by dać nieco odpocząć jego małym łapkom. Z drugiej jednak strony nie była pewna, czy taka propozycja by go nie uraziła. W końcu nie był już małym kociątkiem i być może nie życzył sobie, by traktować go, jak dzieciaka, który nie potrafił sobie sam poradzić. Nie zrobiła więc, ani nie powiedziała nic, spokojnie dostosowując się do jego tempa.
Skała z każdym krokiem była coraz bliżej. Trzeba przyznać, że sporą część podróży spędziła, gapiąc się na nią, jak zahipnotyzowana. Dziwne uczucie, iż skądś ją kojarzy nie chciało jej opuścić. Wręcz przeciwnie, im bardziej się zbliżała, tym mocniej była przekonana, że rozpoznaje kolejne elementy tutejszego krajobrazu. Co się z nią działo? Nie była pewna. Kulminacją tych wszystkich dziwnych odczuć był kolejny dziwny fragment... Wspomnienia? Może snu? Który całkowicie niespodziewanie przypomniała sobie, kiedy tak szła i mimowolnie wpatrywała się w dziwną skalną formację.
Z jakiegoś powodu wszystko wydawało się większe, niż zazwyczaj. A może to ona była mniejsza? Stała pod jakimś drzewem, zadzierając wysoko łeb, żeby ujrzeć jego koronę. Wydawało się ogromne, większe, górujące nad nią jak górski szczyt. Złociste promienie słońca przenikały przez liście, rzucając drobne cienie na ziemię poniżej. Przeszło jej przez myśl, że te drobne cienie na tle pożółkłej trawy wyglądają nieco, jak jej własne cętki. Wyciągnęła przed siebie łapę - małą, krótką i puchatą, jak u kocięcia - by porównać drobne, czarne plamki z tymi niewielkimi cieniami. Pomachała nią, obserwując z zaciekawieniem, jak na niej tańczą, mieszając się z cętkami.
Wtem usłyszała jakiś szmer i odwróciła się gwałtownie. Zza kępy trawy trawy wyszedł inny gepard. A raczej gepardzie młode, młody, puchaty samczyk o nieco jaśniejszej od niej złocistej sierści, jasnych łapach i lodowato błękitnych, przenikliwych oczach okolonych czernią. Wyszczerzył małe kiełki w uśmiechu.
- Tu jesteś! Wszędzie cię szukam! Mama wróciła z polowania i kazała cię zawołać - odpowiedział.
- Już idę! - odrzekła entuzjastycznie, czując, że na myśl o świeżym posiłku cieknie jej ślinka. Ciekawe, co to było. Gazela? Młoda zebra? Liczyła na gazelę, lubiła gazele. Zadowolona, ruszyła za samcem.
Głos Ishumiego wyrwał ją ze wspomnień. Zamrugała gwałtownie i spojrzała na kota, ledwie rejestrując to, co powiedział. Bawełna...? No tak, bawełna. Uśmiechnęła się lekko i skinęła głową, po czym rozejrzała się dookoła. Te drzewa wyglądały dziwnie znajomo... Prawie, jak to ze wspomnieć, tylko wydawały się mniejsze.
- To... No cóż, powodzenia - rzuciła do pozostałych i oddaliła się, starając się skupić na poszukiwaniu bawełny, starając się nie zastanawiać, co to wszystko znaczy. Miejmy nadzieję, że kiedy dotrą do skały znajdzie odpowiedź...
2 sukcesy, +1 bawełna
Mimo rozproszenia wypatrzyła nieco charakterystycznej bieli. Ostrożnie pozbierała nieco włókien, uważając, by nie naruszyć reszty rośliny. Oczyściła je pośpiesznie z nasion i innych śmieci. Uczucie kłaczków w pysku nie było przyjemne, szybko jednak się ich pozbyła, podobnie, jak w przypadku poprzednich znalezisk, zaplątując je o rzemyk. Tutaj musiała szczególnie uważać, by przypadkiem nie przerwać przy tym włókien, no i zapewne samo odplątanie tego później będzie wymagało odrobiny pracy. Ech, przydałaby się torba...
Skała z każdym krokiem była coraz bliżej. Trzeba przyznać, że sporą część podróży spędziła, gapiąc się na nią, jak zahipnotyzowana. Dziwne uczucie, iż skądś ją kojarzy nie chciało jej opuścić. Wręcz przeciwnie, im bardziej się zbliżała, tym mocniej była przekonana, że rozpoznaje kolejne elementy tutejszego krajobrazu. Co się z nią działo? Nie była pewna. Kulminacją tych wszystkich dziwnych odczuć był kolejny dziwny fragment... Wspomnienia? Może snu? Który całkowicie niespodziewanie przypomniała sobie, kiedy tak szła i mimowolnie wpatrywała się w dziwną skalną formację.
Z jakiegoś powodu wszystko wydawało się większe, niż zazwyczaj. A może to ona była mniejsza? Stała pod jakimś drzewem, zadzierając wysoko łeb, żeby ujrzeć jego koronę. Wydawało się ogromne, większe, górujące nad nią jak górski szczyt. Złociste promienie słońca przenikały przez liście, rzucając drobne cienie na ziemię poniżej. Przeszło jej przez myśl, że te drobne cienie na tle pożółkłej trawy wyglądają nieco, jak jej własne cętki. Wyciągnęła przed siebie łapę - małą, krótką i puchatą, jak u kocięcia - by porównać drobne, czarne plamki z tymi niewielkimi cieniami. Pomachała nią, obserwując z zaciekawieniem, jak na niej tańczą, mieszając się z cętkami.
Wtem usłyszała jakiś szmer i odwróciła się gwałtownie. Zza kępy trawy trawy wyszedł inny gepard. A raczej gepardzie młode, młody, puchaty samczyk o nieco jaśniejszej od niej złocistej sierści, jasnych łapach i lodowato błękitnych, przenikliwych oczach okolonych czernią. Wyszczerzył małe kiełki w uśmiechu.
- Tu jesteś! Wszędzie cię szukam! Mama wróciła z polowania i kazała cię zawołać - odpowiedział.
- Już idę! - odrzekła entuzjastycznie, czując, że na myśl o świeżym posiłku cieknie jej ślinka. Ciekawe, co to było. Gazela? Młoda zebra? Liczyła na gazelę, lubiła gazele. Zadowolona, ruszyła za samcem.
Głos Ishumiego wyrwał ją ze wspomnień. Zamrugała gwałtownie i spojrzała na kota, ledwie rejestrując to, co powiedział. Bawełna...? No tak, bawełna. Uśmiechnęła się lekko i skinęła głową, po czym rozejrzała się dookoła. Te drzewa wyglądały dziwnie znajomo... Prawie, jak to ze wspomnieć, tylko wydawały się mniejsze.
- To... No cóż, powodzenia - rzuciła do pozostałych i oddaliła się, starając się skupić na poszukiwaniu bawełny, starając się nie zastanawiać, co to wszystko znaczy. Miejmy nadzieję, że kiedy dotrą do skały znajdzie odpowiedź...
Jioni wyrzuca 3d100:
60, 43, 85
60, 43, 85
2 sukcesy, +1 bawełna
Mimo rozproszenia wypatrzyła nieco charakterystycznej bieli. Ostrożnie pozbierała nieco włókien, uważając, by nie naruszyć reszty rośliny. Oczyściła je pośpiesznie z nasion i innych śmieci. Uczucie kłaczków w pysku nie było przyjemne, szybko jednak się ich pozbyła, podobnie, jak w przypadku poprzednich znalezisk, zaplątując je o rzemyk. Tutaj musiała szczególnie uważać, by przypadkiem nie przerwać przy tym włókien, no i zapewne samo odplątanie tego później będzie wymagało odrobiny pracy. Ech, przydałaby się torba...
- Kiroho
- Posty: 47
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 06 wrz 2019
- Specjalizacja: Szamanka I
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 40
- Zręczność: 55
- Percepcja: 55
Szła troszkę z tyłu pochłonięta modlitwami, dobrze jest podziękować za dary które przodkowie i duchy ześlą całej trójce panien w czasie tego przedsięwzięcia, miało to na celu zapewnić im urodzaj, ale i przychylność, a może też dowie się czegoś od nieprzeniknionej Opatrzności?
Wielkie drzewa akacjowe mogły być domami niezliczonych duchów, mimo że nie były oczywiście tak okazałe jak baobaby, ale w tym przypadku to nie szerokość pnia miała znaczenie. Niektóre dusze, zwłaszcza ptaków preferowały rozłożyste korony drzew, gdzie jak za życia mogły wić swoje niematerialne gniazda, ukrywać się wśród gałązek i poruszać nimi cichutko, co zwykli śmiertelni brali często za szelest wiatru. Nagle wszystko przycichło, a Kiro postanowiła zatrzymać się i baczniej rozejrzeć po okolicy. Oczywiście wielka formacja skalna była znacznie bliżej, a wiszące nad nią chmury nie wyglądały zbyt naturalnie i budziły lekki niepokój u różowej.
Wziąwszy głęboki oddech przymknęła oczy mrucząc cichą mantrę pod nosem zanim otwarła oczy kierując spojrzenie w stronę skały.
Test perce. Kiro
Nie była w stanie niczego dojrzeć, jakby całą okolicę koło formacji spowił całun, który nie pozwalał na wyczucie niczego w tamtej okolicy. Zaniepokoiła się tym dość mocno i postanowiła ostrzec koleżanki zaraz jak tylko do nich dołączy. Tymczasem, dobrze byłoby poszukać werbeny aby wzmocnić się nieco przed kolejną próbą zidentyfikowania dziwnej mrocznej siły wiszącej na niebie. - Dobrze, może starczy mi ten kwadrans na znalezienie moich ziół!- Czymkolwiek kwadrans jest, bo w jej stronach o czymś takim nie słyszała. Dała susa w zioła u korzeni akacji węsząc za zapachem tego, którego potrzebowała.
Test perce. na szukanie werbeny
I znalazła ją dość szybko, urwała pędy w ich połowie by pobrać porcję werbeny tak by dać możliwość rozkrzewienia się reszcie macierzystej rośliny. Umieściła gałązki w naszyjniku tak jak uczyniła to poprzednio i postanowiła wrócić na miejsce zbiórki by porozmawiać z koleżankami w związku z niepokojem jaki ją wypełniał przez bliskość mrocznego miejsca na horyzoncie.
+ werbena x 1
- Jak tam łowy Kati? Widzę że całkiem owocne... mhm, słuchaj jest sprawa kochana, czy możemy nie podchodzić bliżej tej skały? Wiem że bardzo interesuje cię tamto miejsce, ale jest w nim coś niepokojącego i mój szósty wewnętrzny zmysł odradza kierowanie tam łapek. - Może uda się jej przekonać kotkę by dalsze poszukiwania materiałów przeprowadzić jednak w innym kierunku.
Wielkie drzewa akacjowe mogły być domami niezliczonych duchów, mimo że nie były oczywiście tak okazałe jak baobaby, ale w tym przypadku to nie szerokość pnia miała znaczenie. Niektóre dusze, zwłaszcza ptaków preferowały rozłożyste korony drzew, gdzie jak za życia mogły wić swoje niematerialne gniazda, ukrywać się wśród gałązek i poruszać nimi cichutko, co zwykli śmiertelni brali często za szelest wiatru. Nagle wszystko przycichło, a Kiro postanowiła zatrzymać się i baczniej rozejrzeć po okolicy. Oczywiście wielka formacja skalna była znacznie bliżej, a wiszące nad nią chmury nie wyglądały zbyt naturalnie i budziły lekki niepokój u różowej.
Wziąwszy głęboki oddech przymknęła oczy mrucząc cichą mantrę pod nosem zanim otwarła oczy kierując spojrzenie w stronę skały.
Test perce. Kiro
Kiroho wyrzuca 3d100:
96, 79, 87
96, 79, 87
Nie była w stanie niczego dojrzeć, jakby całą okolicę koło formacji spowił całun, który nie pozwalał na wyczucie niczego w tamtej okolicy. Zaniepokoiła się tym dość mocno i postanowiła ostrzec koleżanki zaraz jak tylko do nich dołączy. Tymczasem, dobrze byłoby poszukać werbeny aby wzmocnić się nieco przed kolejną próbą zidentyfikowania dziwnej mrocznej siły wiszącej na niebie. - Dobrze, może starczy mi ten kwadrans na znalezienie moich ziół!- Czymkolwiek kwadrans jest, bo w jej stronach o czymś takim nie słyszała. Dała susa w zioła u korzeni akacji węsząc za zapachem tego, którego potrzebowała.
Test perce. na szukanie werbeny
Kiroho wyrzuca 3d100:
22, 26, 67
22, 26, 67
I znalazła ją dość szybko, urwała pędy w ich połowie by pobrać porcję werbeny tak by dać możliwość rozkrzewienia się reszcie macierzystej rośliny. Umieściła gałązki w naszyjniku tak jak uczyniła to poprzednio i postanowiła wrócić na miejsce zbiórki by porozmawiać z koleżankami w związku z niepokojem jaki ją wypełniał przez bliskość mrocznego miejsca na horyzoncie.
+ werbena x 1
- Jak tam łowy Kati? Widzę że całkiem owocne... mhm, słuchaj jest sprawa kochana, czy możemy nie podchodzić bliżej tej skały? Wiem że bardzo interesuje cię tamto miejsce, ale jest w nim coś niepokojącego i mój szósty wewnętrzny zmysł odradza kierowanie tam łapek. - Może uda się jej przekonać kotkę by dalsze poszukiwania materiałów przeprowadzić jednak w innym kierunku.
- Ganju
- Posty: 449
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 06 sty 2018
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 45
- Zręczność: 55
- Percepcja: 50
- Kontakt:
Wawindaji pisze:Wawindaji nie trafiła jednak nad rzekę gdyż w połowie drogi natrafiła na trzy obce zapachy, które z całą pewnością nie należały do nikogo ze stada. Także czym prędzej postanowiła to sprawdzić. Oczywiście trochę się obawiała konfrontacji gdyż nie wiedziała czy przypadkiem nie trafi na te całe widmowe lwy. Lecz pomimo tego czuła, że musi podążyć za tropem. Bo nie darowałaby sobie gdyby przez nią coś się stało. Tak więc jak pomyślała tak zrobiła.
Szła i szła, aż w końcu na horyzoncie ukazały się jej rozłożyste akacje, a wśród nich dwie postacie. Jedną z nich bardzo szybko sklasyfikowała gdyż z całą pewnością była to lwica. Lecz drugiej w żaden sposób nie mogła rozpoznać. Niby wyglądała na kota ale lwioziemka jak dotąd nigdy takiego nie widziała więc nie potrafiła określić z kim ma doczynienia. Zatem aby się tego dowiedzieć oraz co tak właściwie tu robią, powoli podeszła bliżej. - Hej, co wy tu robicie? Nie wiecie, że jest to teren stada? - spytała dość spokojnym jak dla siebie głosem. Jednak tak właściwie sama nie do końca wiedziała czy owy teren należy jeszcze do lwiej ziemi gdyż przecież opuścili te tereny. No ale cóż, nieznajome tym bardziej tego nie wiedziały więc nie należało się tym przejmować.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość





















