x
Newsy
  • 07.04.2024
  • Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
  • 06.04.2024
  • Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
  • 07.03.2024
  • Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
  • 04.02.2024
  • Postacią Miesiąca został Tauro
  • 31.01.2024
  • Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
  • Aktualności fabularne
  • > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
  • Przewrót na Lwiej Ziemi
  • > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
  • Gniew Przodków
  • > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
  • Epidemia w dżungli
  • > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
  • Szkarłatne Grzywy
  • > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Suwak
Lwia Skała
Wodopój Las Kanion Termitiery Jezioro ZZ Wulkan Góry LS Jaskinie Kilimandżaro Upendi Drzewo życia Wielki Wodospad Zakątek Przodków Oaza Ruiny Pustynia Ciernisko Cmentarz Pole bitwy Zarośla Bagno Słone jezioro Gejzery Góry ZZ Wielka woda Jezioro szmaragdowe Jezioro flamingów Kaskada Grobowiec Rzeka Wąwóz Dżungla Pustkowia Równina Rzeka 2 Sawanna 2 Rzeka 3 Las namorzynowy Dolina wichrów Nadrzecze Dolina LS Drzewo życia Sawanna LZ Skała Wolności Wschodnia Oaza Wydmy Las MB Jezioro MB Wybrzeże

Brzeg

Niewielkie rozlewisko przyciąga do siebie spragnione i szukające ochłody zwierzęta. Jest to jedno z niewielu miejsc, gdzie roślinożercy i drapieżniki spotykają się w pokoju. Czysta, chłodna woda zapewnia orzeźwienie w upalny dzień, a pod rozsianymi wokół drzewami lub na jednej z nadbrzeżnych skał można odpocząć i zregenerować siły.

Regulamin forum
Nad Wodopojem zawisły ciężkie, deszczowe chmury, a rzęsiste opady i towarzyszące im podmuchy wiatru oczyszczają okolicę z zalegającego tu do niedawna smrodu i trucizn.
Teren stada jest strzeżony przez członków stada i stadne NPC. W związku z tym trudno dostać się na niego niepostrzeżenie i należy odczekać 24 h po wejściu żeby opuścić teren stada.
Awatar użytkownika
Shanteeroth
Posty: 995
Gatunek: Lew
Płeć: Samica
Data urodzenia: 04 sie 2015
Specjalizacja:
medyk 2
Medyk 2
Waleczność: 40
Zręczność: 55
Percepcja: 60

Re: Brzeg

#41

Post autor: Shanteeroth » 25 lut 2020, 19:08

Skłoniła potakująco łebkiem. Była. Tylko czy na pewno niedawno? Zdaje się, że to tutaj spotkała wtedy Tauro, młodego księcia. Woda z całą pewnością była wtedy czysta i przejrzysta, nie śmierdziała do tego. Spojrzała Hatiemu w oczy, gdzieś tam chyba podskórnie czując, iż wcale nieśpieszno mu na Skałę. Rozumiała. W końcu taktyka małych kroczków pomagała osiągać to samo, chociaż może w nieco dłuższej perspektywie czasu. Skierowała wzrok na Lwią Skałę. Wiedziała, że wszystko było w porządku.
- Wiesz, na skale nie mieszkają idioci. Bronić też się potrafią, podobno sporo u nich jednostek bojowych - przypomniała sobie słowa Nabo, który właśnie poniekąd szykanowanym był dlatego, iż nie był wojownikiem. Może zapału mu nie brakowało; nie brakowało mu jednak również sporej nadwagi i częstych ciągot do specyficznych napojów ze sfermentowanych owoców. - I tak będę musiała później odwiedzić kompana mieszkającego na Lwiej Skale. Skała nie zając, nie ucieknie. Wtedy upewnię się, że wszystko u nich w porządku - przyznała, wciąż wbijając nieco nieobecne spojrzenie w szczyt formacji. Co powie Nabo? Przecież od ich ostatniego spotkania zmieniło się tak wiele... Wtedy podpytywała, czy jego stado przygarnęłoby ją do siebie - dzisiaj natomiast była już członkiem innej grupy. Jak to odbierze? Nie ma sensu przytaczać wszelkich myśli Shanteeroth, wszak te przetoczyły się przez jej umysł z tak zawrotną prędkością i było ich tak wiele, że nie sposób wspomnieć o większości, co mowa o wszystkich. - Zresztą idąc nad rzekę i tak nieco się do niej zbliżymy, pewnie będziemy w stanie dostrzec, jeśli coś będzie nie tak. - Taką miała nadzieję.
- Spragnieni musieliby być szalenie zdesperowani, żeby udawać, że nie widzą tych trucheł i nie czują odoru śmierci, rozkładu i zatrutej wody - rzekła, nieco brzmiąc jakby mówiła do samej siebie, niemniej uczyniła to dostatecznie głośno, by nie być tego takim pewnym. Pewnie zażartowałaby, że to selekcja naturalna, eliminacja najgłupszych i najsłabszych - gdyby sytuacja nie była poważna. Co innego rzucić podobnym tekstem, kiedy wodopój zajdzie jakimiś mchami czy innymi roślinami nieuatrakcyjniającymi jeziorko...
Ruszyła powoli przed siebie, w kierunku południowo-wschodnim.
Obrazek

Awatar użytkownika
Hatimakali
Posty: 70
Gatunek: Lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 22 kwie 2016
Zdrowie: 100
Waleczność: 70
Zręczność: 55
Percepcja: 25
Kontakt:

#42

Post autor: Hatimakali » 26 lut 2020, 0:32

- ...sporo jedostek bojowych... - powtórzył pod nosem. Zainteresowało go to niezmiernie. Czyli było to silne, waleczne stado, które jak wcześniej wspominała tolerowało nieznajomych, jak i to, że w okolicy są inne stada. Wydawało mu się to niezmiernie ciekawe, w końcu nie zawsze spotyka się tak otwarte i przyjazne gromady, które to oparte są mimo wszystko o walkę. Jak wyglądała tam hierarchia, czy awans był równy pokonaniu kogoś kto stoi wyżej, zdominowaniu innych by wspiąć się na wyżyny? Czy może to jakiś władca decydował podług zasług, głównie umiejętności wojaczki, z czym spotkał się już uprzednio? W sumie wspominała coś o jakimś grubym kanclerzu. Będzie musiał to wybadać sam.
Przytaknął jej potwierdzająco głową i ruszył za nią. Szli chwilę w milczeniu oddalając się powoli od tak felernie psującego im zamiary miejsca.
- Wasze stada mają dziwną manierę, są tak blisko siebie a wcale nie leją krwii, pomagają nieznajomym, nie biją się o terytoria i nawet pozwalają przez takowe przechodzić - wyliczał te nie pasujące mu cechy "tubylców" jakby czegoś w nich szukał raz po raz przymykając powieki. Było to tak odległe od tego co znał i wydawało się zdecydowanie lepiej zorganizowane. Przynajmniej z opowieści, dopiero przecież przyjdzie mu na własne oczy przekonać się, czy faktycznie działa to w sposób jaki sobie wyobraża. Nagle jakby go piorun strzelił.
- Moment, mówiłaś, że w Królestwie Lwiej Ziemi panuje kanclerz, co się stało z królem? - wypalił momentalnie mówiąc zdecydowanie szybciej niż uprzednio podkreślając słowa "Królestwo, kanclerz" i "król". - Czy panuje tu bezkrólewie? Kiedy to się stało? Nie ma następcy? Nie panuje tu królowa? Jak do tego doszło? - ...i czemu żaden z pozostałych władców nie próbuje zdobyć tronu? Myślał intensywnie. Albo raczej myślał i mówił nie zwracając uwagi na to, co wychodzi z jego ust. Kolejna zagwozdka, która niczego nie wyjaśnia a jedynie napawa kolejnymi pytaniami. Nie wiedział już czy informacje, które posiadał nie oddalały go bardziej niżeli przybliżały do poznania i zrozumienia historii tej krainy. Zorientowawszy się co wyprawia przygryzł wargę i spojrzał na nią, czy nie wyszedł na głupca? Miał nadzieję, że lwica nie zauważyła tego, że często mówi mimowlnie lub plącze się w słowach.

Awatar użytkownika
Shanteeroth
Posty: 995
Gatunek: Lew
Płeć: Samica
Data urodzenia: 04 sie 2015
Specjalizacja:
medyk 2
Medyk 2
Waleczność: 40
Zręczność: 55
Percepcja: 60

#43

Post autor: Shanteeroth » 26 lut 2020, 11:08

Spojrzała na Hatiego, kiedy ten coś tam mamrotał pod nosem. Kiedy zorientowała się, iż powtarza jej słowa, zastanowiła się nad tym, dlaczego uznał to za aż tak ważne, by powtarzać, pewnie w celu łatwiejszego zapamiętania. Miała nadzieję, że nie wprowadziła go w błąd, bo nie czułaby się z tą myślą najlepiej. Powtarzała przecież jedynie słowa Nabo... który, zdaniem pewnie wielu, nie uchodził za osobę godną aż takiego zaufania, jakim go obdarzyła.
- Wiesz, sama wiem o stadach tyle, ile zasłyszałam od znajomego - powiedziała spokojnie, uśmiechając się delikatnie. - Z tego, co wiem, Królestwo Lwiej Ziemi ma królową, tylko jej zadaniem jest rola, hmm, reprezentatywna bardziej. Faktyczną władzę sprawuje Tib, o, tak miał na imię! - Wiedziała, że w końcu jej się przypomni! I nieważne, że samiec mógł poczuć się odrobinę zagubiony gdy ta ni z gruszki, ni z pietruszki, wyskoczyła z imieniem kanclerza, nawet nie racząc napomnieć, iż o nim właśnie mówi. Czasami tworzymy w głowie skróty myślowe i podczas spontanicznych reakcji nie ma czasu na zastanowienie się, iż te skróty pozostają nieznanymi dla rozmówców. Nie była też do końca pewna, czy aby na pewno dobrze zrozumiała przekazy zapijaczonego tłuścioszka w kwestii tego, jaką rolę kto pełni. Jednak kiedy miała pytania dotyczące kwestii organizacyjnych, jak chociażby jej ewentualne dołączenie do stada, natychmiast skierował ją do Tiba. Nie mogło więc być inaczej! Nie znała jednak pojęć monarchii dziedziczonej i innych kwestii politycznych - w końcu chyba nie wyglądała na łeb polityczny?
- Co do maniery stad... Nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Ale skoro każdemu z nich dobrze się wiedzie, po co zbędny rozlew krwi? Nikt nie chodzi głodny... - spojrzała w kierunku wodopoju. Chyba fakt, że jezioro zostało zatrute, nie zamieni Lwioziemców w maszynki do zabijania? Zastrzygła uchem i zmarszczyła delikatnie czoło, zastanawiając się nad konsekwencjami takiego stanu rzeczy. Jeden z nielicznych razów, kiedy spróbowała postrzegać coś w dłuższej perspektywie czasu. Nie tylko pomyslała o teraźniejszych skutkach, lecz także o tym, jak zatrucie wody może rzutować na lwy w przyszłości.
Nie chcąc jednak teraz się tym za bardzo martwić, posłała towarzyszowi kolejny z uprzejmych uśmiechów.
- No, nic, ja osobiście lubię pokój. Dzięki niemu mam o wiele mniej pracy - zakończyła w nieco żartobliwy sposób, krocząc dalej w kierunku rzeki. Oby tam woda była w lepszym stanie...

/ zt.
Obrazek

Awatar użytkownika
Hatimakali
Posty: 70
Gatunek: Lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 22 kwie 2016
Zdrowie: 100
Waleczność: 70
Zręczność: 55
Percepcja: 25
Kontakt:

#44

Post autor: Hatimakali » 27 lut 2020, 1:59

Spokojnie szedł za nią chłonąc podawane mu odpowiedzi. Chwilę zajęło mu połączenie imienia "Tib" z funkcją kanclerza. Więc to do niego będzie musiał się ostatecznie udać. Imię to nie brzmiało jakoś groźnie, nie wiedział też czy ma ono jakieś własne znaczenie, jednak warte było zapamiętania. W razie co mógł przecież wykorzystać je do pewnych machlojek. Podanie się jako znajomym kogoś tak znaczącego potrafi ułatwić niejedną przeprawę czy otworzyć usta, bo kto nie ufałby znajomemu kanclerza? Skoro i tak każdy winien kojarzyć tegoż jegomościa, to nie ma sensu targać się aż na uzurpowaną znajomość z rodziną królewską. A jak już o niej mowa... Jeżeli nie sprawują realnej władzy, to wiedza na ich temat nie jest jakoś niesamowicie przydatna. Znać tych co mają władzę to jak odnaleźć most nad przepaścią. Można zejść w kanion i wspinać się w górę powoli, albo szybko przebiec po kłodzie. Tak czy siak dostanie się na drugą stronę, ale skrót jest zdecydowanie prostszy do osiągnięcia. Niestety nie tak bezpieczny i pewny, lecz czasem warto ryzykować. Bo czym bez ryzyka byłoby nasze życie.
- A więc Tib, tak? Będę musiał odwiedzić kanclerza tak jak sugerujesz. - Potwierdził trochę raczej dla siebie, niżeli dla wiedzy swojej towarzyszki.
Skoro region ten był aż tak spokojny, to znaczy że faktycznie nie miał się czego obawiać. Nikt nie zaatakuje go pierwszy, nie potraktują jako szpiega czy innego wywrotowca. Będzie mógł zostać tu nawet dłużej niż przewidywał, więc niegłupim byłoby zyskać trochę kontaktów, wywiedzieć się o niesnaskach tubylców, rozejrzeć się za miejscem dobrym do choć chwilowego zamieszkania i może w dłuższej perspektywie osiedlić się tu na stałe, dołączyć do któregoś ze stad. Być może i uda mu się przedłużyć linię. To byłoby wcale niegłupie, szczególnie, że będzie zdecydowanie lepszym ojcem od swego własnego. Tak, gdyby odkryto jego uczynki to on zostałby wygnany czy nawet rozszarpany samotnie, jednak nie ruszyliby potomstwa, a w najgorszym wypadku młode stanęłyby po jego stronie. Po chwili odegnał te tak daleko idące myśli. Nie, nie było powodu by tak wybiegać naprzód w przyszłość.
Zaśmiał się na słowa lwicy, faktycznie medykowi spokojniej było żyć gdy pazury były pochowane a kły nie szczerzyły się na siebie. Ileż to mniej pracy i lepszego snu, z którego nie wyrywa nikogo ryk rozrywanych szponami proszących o pomoc czy wołających o pomstę.


/zt

Awatar użytkownika
Datura
Posty: 1518
Gatunek: Lew
Płeć: Samica
Data urodzenia: 19 paź 2015
Specjalizacja:
medyk 3
Medyk 3
botanik
Botanik
truciciel
Truciciel
Zdrowie: 100
Waleczność: 41
Zręczność: 47
Percepcja: 67
Kontakt:

#45

Post autor: Datura » 22 mar 2020, 17:08

Ciekawe czy lwioziemscy geniusze nareszcie wpadli na pomysł by zająć się zatrutym, a co gorsza cuchnącym wodopojem. Po tak długim czasie nawet taki leń jak Tib powinien zauważyć, że ilość zwierząt w okolicy drastycznie zmalała. Albo i nie, wiadomo że samce to darmozjady, które nawet nie zamierzają trudzić się polowaniem. Wielce szanowni rządzący zapewne siedzieli sobie na wysokim zboczu Lwiej Skały, zjadając co najlepsze kąski i nawet nie zajmowali się tak przyziemnymi sprawami jak grożący ich poddanym głód. Typowe. Nie musiała nawet podchodzić do samej wody, by wyczuć że smrodek jej nie opuścił, a zwierzęta zazwyczaj tłoczące się nad brzegiem albo się wyniosły albo zdechły. Westchnęła, załamując się tą rażącą niekompetencją. Będzie musiała poważnie z kimś pomówić na ten temat. Athastan tytułował się najwyższym medykiem Lwiej Ziemi, więc wypadałoby żeby wreszcie ruszył zadek i ogarnął ten bajzel. A ona jak widać będzie musiała go do tego ostro zmotywować.

ZT
ObrazekgłosKPObrazek

Awatar użytkownika
Athastan
Posty: 556
Gatunek: Lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 25 cze 2015
Specjalizacja:
szaman 2
Szaman 2
medyk 3
Medyk 3
Zdrowie: 0
Waleczność: 32
Zręczność: 50
Percepcja: 70
Kontakt:

#46

Post autor: Athastan » 04 kwie 2020, 2:16

Nad wodopojem cuchnęło. Ta wbijająca się poprzez nos szturmem do mózgu informacja skutecznie przyćmiewała wszelkie inne dane, szczególnie przez kilka pierwszych minut przebywania nad brzegiem. Potem zapach zelżał nieco (co prawdopodobnie oznaczało iż komórki węchowe, w trosce o swój dobrostan postanowiły się wyłączyć), na tyle przynajmniej by dało się myśleć, jednak wciąż był głównym elementem podług którego próbował by w tym momencie opisywać tą okolicę. Szczególnie tu, nad taflą jeziora - a przecież jeśli chciał coś z tym zrobić, nie mógł znajdować się gdzieś indziej.
Nie tracąc więc czasu, odłożył na bok przyniesione zasoby, ściągnął sakwę i żując już w ramach przygotowania liść werbeny rozpoczął tworzenie kręgu. Najpierw nakreślił wewnętrzny pierścień, opisując go czterema głównymi glifami, o które miał zamiar oprzeć czekający go rytuał : Usafi, Afya, Maji i Hewa. Następnie dopisał kilkanaście pomniejszych znaków, (pozostawiając jedno wolne miejsce, znajdujące się od strony jeziora) łącząc wszystkie symbole, tak że utworzyły kształt dwóch nakładających się na siebie ośmiokątów po czym wykreślił zewnętrzny pierścień, ustawiając go tak, by jednym brzegiem dotykał wody. Następnie stopniowo nakreślił dodatkowe ryty w formie opisanych niewielkimi symbolami lekko wygiętych linii, rozchodzących się promieniście na różne strony, wnikające także do jeziora (końcowy fragment tych ostatnich poprawił niewielkimi kamieniami, by nie rozmyło ich falowanie wody). Zakończywszy starannie oczyścił łapy, po czym ułożył w wewnętrznym pierścieniu wybrane wcześniej zasoby: kilka porcji węgla, geranium, wody księżycowej, imbiru i werbeny. Potem wyniósł pozostałe swoje rzeczy poza obszar odprawiania rytuału, wkroczył w krąg i rozsypawszy dookoła pokruszone liście werbeny, wpisał ostatni brakujący znak, a gdy ryty zaczęły lśnić delikatnie szamańskim błękitem, przystąpił do dzieła, rozpoczynając od inwokacji:


Vizuka vya babu, njoo nilipokuita
nipe nguvu na wacha nichukue hatua.
Badilisha vikosi unavyofanya kazi kwa niaba yako,
Na toa msaada kazini!


Potem położył centralnie przed sobą geranium i wyciągnąłwszy nad nim prawą, przednią łapę znów zaintonował:

Hapa ni maua safi ya - acha ladha yake kushinda rushwa.

Sypnął suszem ponad wodą, a potem przyjął poprzednią pozę, tym razem ponad węglami.

Hapa kuna mwili unaowaka wa dunia - moto wake uusafishe maji haya.

Z tymi słowami zebrał bryłki, lekko rozkruszył i rzucił je do jeziora, tak by spadając w toń rozsypały się po łuku, rozpraszając czarny pył ponad wodą, po czym ustawił przed sobą tykwę z wodą księżycową i wyrwał czpień blokujący jej otwór.

Hapa kuna maji ya mwezi - nuru yake ipe uzima wa dunia hii.

Wylał zawartość tykwy do jeziora, przesuwając ją przechyloną z lewa na prawo, po czym sięgnął po ostatni przygotowany element, imbir.

Hapa kuna mzizi wa nguvu - juisi yake dhidi ya ugonjwa.

Mówiąc to naciął korzeń w kilku miejscach, i wycisnął do wody jego soki, wrzucając w ślad za nimi całą resztę. Potem cofnął się do wnętrza kręgu i stanąłwszy prosto, zawołał ku niebu:

Vizuka kutoka kwenye Nyota, tafadhali wewe.
Toa nguvu kwa vitendo vyangu
Badilisha maji haya kwa maji safi
Kwa msa upepo, ondoa sumu ya kifo
Osha dunia na mvua.
Acha ugonjwa uondoke.
Wacha ifanyike!


Po tych słowach długo stał w milczeniu, spglądając na wodę i niebo, w końcu zaś zatarł większość rytów, pozostawiając jedynie te, które w dalszym ciągu miały działać. A potem zaczął czekać.


-3x Węgiel
-2x Geranium
-2x Werbena
-2x Imbir
-1x Woda Księżycowa
Każdy rytuał niewłaściwe stosowany może zagrażać twojemu życiu lub zdrowiu.

Pierwszy Szaman przypomina - nigdy nie używaj cebuli w celach magicznych!

Cały Ath

Awatar użytkownika
Nabo
Posty: 488
Gatunek: Lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 18 maja 2016
Specjalizacja:
medyk 3
Medyk 3
alchemik
Alchemik
czyste łapy
Czyste łapy
szaman 2
Szaman 2
Zdrowie: 100
Waleczność: 30
Zręczność: 60
Percepcja: 65
Kontakt:

#47

Post autor: Nabo » 05 kwie 2020, 2:01

Nabo poprowadził swoich towarzyszy ku wodopojowi. Po drodze zamierzał zrobić początkującym medykom mały wykłada i i Hati przy okazji nauczy się czegoś pożytecznego
-Tak więc na początku trzeba zrobić test żeby sprawdzić jaka mieszanka osłabi działanie trucizny. Mam nadzieje, ze macie ze sobą węgiel bo...- grubas urwał, po na brzegu dostrzegł znajomy kształt. Nabo przyśpieszył kroku, by jako pierwszy z wesołej gromadki znaleźć się przy Radcy.
-Uszanowanie szefie, widzę, że już się tym zająłeś. Potrzebujesz jeszcze w czymś pomocy?-rzucił do krótkogrzywego a jego wzrok powędrował na narysowane na ziemi symbole.
-Myślisz, że to sprawka jakiejś klątwy...ale mniejsza. Poznaj moich znajomy. Chiniego zapewne już kojarzysz a ci nowi to Shanante z Królestwa Oazy oraz jej znajomy Hati. Trochę zabawne bo nazywa się podobnie jak syn Kanclerza- dodał wesoło.

@Chini
@Shanteeroth
@Hatimakali
Obrazek Z wyglądu Nabo to stereotypowy lwioziemiec. Kolor sierści i grzywy są niemal identyczne jak u byłego króla Simby. Największą różnicą pomiędzy szamanem a byłym monarchą jest sylwetka, która jasno wskazuje, że Nabo preferuje raczej bierny tryb życia.

Awatar użytkownika
Chini
Posty: 115
Gatunek: Lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 20 sty 2019
Zdrowie: 100
Waleczność: 33
Zręczność: 52
Percepcja: 65
Kontakt:

#48

Post autor: Chini » 06 kwie 2020, 1:59

Przyszli do wodopoju, który raczej nie był w najlepszym stanie. To co powiedział Nabo, zaciekawiło go.
- W jaki sposób sprawdzimy czy trucizna osłabła? Chyba nie zamierzamy próbować tej wody? - to wydawało mu się logiczne, bo przecież jeśli mieszanka by nie zadziałała to mogli by się zatruć, ale w takim razie jak się przekonać o działaniu preparatu?
Zanim nauczyciel dokończył mówić o węglu, potruchtał do Athastana, którego zauważył. Najwidoczniej już się tym zajął, ale może potrzebuje pomocy?
-Cześć! Możemy jakoś pomóc?

Awatar użytkownika
Shanteeroth
Posty: 995
Gatunek: Lew
Płeć: Samica
Data urodzenia: 04 sie 2015
Specjalizacja:
medyk 2
Medyk 2
Waleczność: 40
Zręczność: 55
Percepcja: 60

#49

Post autor: Shanteeroth » 06 kwie 2020, 10:28

Nieco martwiło ją, iż podążają znowu w kierunku smrodu, odoru śmierci i cierpienia. Z drugiej jednak strony wiedziała, że tak właśnie trzeba - w końcu problemy mają to do siebie, że nie znikają same. Z daleka już dojrzała jakąś lwią sylwetkę i rozejrzała się po kompanii, wszak nie miała pojęcia, czy obecny tutaj samiec jest przyjacielem, czy trucicielem. Zdawało jej się, iż odprawiał jakiś rytuał, niemniej wolała powstrzymać się od wysnuwania równie śmiałych wniosków. Nie znała się na szamanizmie. Sama - póki co - unikała sytuacji, kiedy mogła znaleźć się na granicy światów. Bała się spotkania z mamą, spojrzenia w jej oczy. Obawiała się, iż rodzicielka nie była z niej dumna. Lękała się, iż ujrzy w jej postaci cokolwiek, co zasugerować mogłoby, jak bardzo matka była zawiedziona jej postawami i poczynaniami. Tak, była tchórzem. Tak, kochała matkę nade wszystko i wciąż, pomimo wieloletniej rozłąki, rodzicielka była kimś bardzo istotnym w jej życiu. Próbowała łączyć wierzenia w Przodków z wiarą stada, którego elementem się stała, niemniej nie szło jej to łatwo, przez co nierzadko się gubiła.
Odruchowo skłoniła głową, kiedy Nabo wspomniał o węglu. Co prawda posiadała jedną tylko uncję, niemniej wierzyła, że zawsze lepsze to, niż nic. Jednak, zważywszy na rozmiar wodopoju, mogła sobie tą grudkę wsadzić pod ogon... Na szczęście, jak się okazało, ktoś próbował już coś zdziałać. W nieco inny sposób, niźli pewnie zamierzał uczynić to jej przyjaciel, niemniej... ktoś w końcu coś robił, więc uśmiechnęła się mimochodem.
Słysząc, jak tłuścioszek nazywa tamtego szefem, troszkę ją zmroziło. Przypomniała sobie, iż znajduje się na obcych ziemiach, a nie każdy musiał być równie wyrozumiały, jak sam Nabo. Jednak zaraz została przedstawiona - więc liczyła, iż może dzięki temu uchodzić będzie za mniej niebezpieczną, może nawet mniej obcą. Skłoniła głową, posyłając w kierunku samca serdeczny uśmiech.
- Dzień dobry, miło mi poznać. Jeżeli potrzebuje pan pomocy w czymś, co nie wymaga zdolności szamana, bardzo chętnie dopomogę - zaoferowała szczerze, wszak uwielbiała poczucie, że się do czegoś przydaje, jest potrzebna, może komuś pomóc.
Spojrzała potem w kierunku Hatiego, chcąc sprawdzić najpewniej, jak jej kompan odnajduje się w nowej sytuacji. No, proszę, miała mu troszkę opowiedzieć o krainie, a tymczasem wpakowała go w takie atrakcje! Jak nie nosówki, to rytuały oczyszczania wodopoju. I cała masa obcych lwów, co pewnie mogło wywoływać u zielonookiego pewne poczucie dyskomfortu... W jej ślepkach doszukać mógł się pytania o to, czy wszystko w porządku. W uśmiechu - pocieszenia oraz wsparcia. Pytanie tylko, czy je dostrzeże?
Obrazek

Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2882
Kontakt:

#50

Post autor: Mistrz Gry » 08 kwie 2020, 1:09

Wyglądało na to że rytuał odprawiony nad brzegiem jeziora okazał się być skuteczny, a Przodkowie zdecydowali się wysłuchać próśb szamana. Gdy tylko przebrzmiały ostatnie słowa wezwania, na względnie jasnym dotychczas niebie zaczęły gromadzić się ciemne chmury, koncentrując się dookoła wciąż jeszcze jarzącego się blado kręgu. Pojawił się również wiatr - z początku słaby, stopniowo jednak przybierający na sile, sprawiający że z każdą minutą unoszący się nad wodopojem odór stawał się coraz mniej dokuczliwy.
W końcu, gdy całe widoczne niebo było już zasnute chmurami, pojawiły się pierwsze krople deszczu, znaczące ślady na pylistym gruncie, lub wpadające w wody wodopoju, tworząc przy tym niewielkie rozbryzgi i rozchodzące się po jego powierzchni koncentryczne kręgi.
"Nie należy martwić się tym jak wolno idzie wątek, należy cieszyć się tym jak ciekawie rozwija się fabuła"
Lista NPC

Odpowiedz

Wróć do „Wodopój”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 10 gości