Podnóże

[Baqiea]

Hiena spokojnie siedziała w cieniu i przyglądała się życiu w okolicy. Przy okazji chrupiąc te chrupkie, najlepsiejsze dary natury wprost spod lekko spróchniałej kłody. Lwy, ptaki... to stado było dziwne.
"O! kolejny lew. Im mniej lwic w stadzie tym lepiej." myślała "To one polują więc jej stado jest bezpieczniejsze. Tylko czy powinna tego lwa kierować na bagno? Przecież to nie jej stado i jeszcze ptak jej rozkazywał. No i już może być po całej akcji. A czyli nie ma sensu"
Zastanawiało ją też czy powinna pokazywać się w słońcu by ją widział i doszła do wniosku że nie bardzo jej się chce. Obserwowała przybysza nie dając mu powodu do ataku jakim kol wiek ruchem.

[Maru]

Cisza była totalna, czasami jakiś ptaszek zaćwierkał, wiec chrupanie powoli dotarło i do jego uszu. Rozejrzał się dookoła, bo to jednak niecodzienne zjawisko. Hieny nie dało się nie zauważyć, bo nawet się nie ukrywała. To chyba ta sama, która była tu, gdy przyprowadził Złoziemca do Tiba. Stanął przodem do owej postaci i tyle, stał w bezruchu czekając na jakiś jej ruch, słowo, gest, cokolwiek...

[Baqiea]

"Och czyli liczy że to ja powiem pierwsze słowo? Niech więc i tak będzie"
-Aloha-
Powiedziała nieco radosnym tonem i sięgnęła po kolejnego robaka
-Ciebie już chyba widziałam. Wybacz wszystkie lwy są takie podobne i nie jestem pewna-
Uśmiech hieny okazał się pełen chityny i dość szeroki.
-Wygodnie tu macie-
Zaśmiała się dodając
-Istny szwedzki stół-

[Maru]

Aż otworzył szerzej oczy widząc tę scenkę. Czegoś takiego to jeszcze w życiu nie doświadczył. Mięsożerna hiena wpieprza robaki, niczym jakiś wszystkożerny guziec, czyli taka świnia z Afryki. Można powiedzieć, że go zamurowało i chwilę trwała cisza, zanim jej odpowiedział.
- Tak... W sumie zależy co kto lubi. - potrząsnął nieco głową, by wygonić ten pierwszy szok/zdziwienie.
- A w ogóle to czego tu szukasz i co chciałaś od Tiba? Bo z nim rozmawiałaś, prawda?

[Baqiea]

-Tak, rozmawiałam. Należę do stada zebr-
Hiena dała czas lwu na przetrawienie tych słów w rym czasie kawałkiem gałęzi czyściła zęby
-Ściślej należę do zwiadu i większość spraw potrzebnych już omówiłam z tym Tibem. Pozostaje kwestia strat jakie poniosło nam stado i chęci przekazania wiedzy młodym pokoleniom nim starsze osobniki umrą.-
"Bagieta to lew mów mu prosto" napomniała się w myślach
-Ujmując prosto, potrzebny immunitet dla najstarszych zebr i ich uczniów gdyż miejsce skąd pochodzimy najwyraźniej dążyło do wybicia stada-

[Maru]

Z każdym kolejnym słowem robiło sie coraz bardziej niedorzecznie. Hiena będąca zwiadowcą zebr, które domagają się ochrony dla najstarszych osobników. Ale skoro rozmawiała już o tym zz Tibem to widocznie jest w tym jakiś głębszy sens. Kiwnął głową, że rozumie, choć z tym było akurat średniawo.
- Dobrze, w takim wypadku będziesz musiała zaczekać tutaj aż Tib wróci. Jeśli to dotyczy dwóch stad, to najlepiej będzie, jeśli to właśnie on wszystko z wami uzgodni.

[Baqiea]

-Temu właśnie tu czekam.-
Hiena uśmiechnęła się i trzymając miedzy dwoma pazurami coś co się wiło zapytała
-Chcesz się poczęstować?-
Sama gdzieś wewnątrz chichotała znając odpowiedz. Przecież to lew i nawet nie wie że lekko pikantna larwa jest jak najbardziej jadalna
-Przy okazji niby już wiem jakiego miejsca unikać z stadem ale mam jeszcze drobne pytanie, jest coś co można zrobić byście lepiej popatrzyli na prośbę?--

[Maru]

Nieco skrzywił pysk na propozycję hieny. Dla niego było to nic nie znaczące danie, nie dające w ogóle energii. No może jeśli zjadłby tych robali kilkaset lub więcej, ale na to nie zanosiło się zbytnio.
- Nie, dziękuję, wolę zostać na standardowej lwiej diecie. - całe szczęście, że nie skręcało go w żołądku od takich rzeczy, inaczej to spotkanie mogłoby się potoczyć zupełnie inaczej. A drugie zadane mu pytanie mijało się zupełnie z celem.
- Nie wiem, poza tym jestem tutaj niewiele znaczącym lwem. Lepiej będzie jeśli zapytasz o to bezpośrednio Tiba.

[Baqiea]

-Czyli pozostaje czekać.-
Hiena uśmiechnęła się powoli zjadając robala
-Dieta, dietą ale pytanie małe. Jak wasze zapasy? Nie robicie ich zbyt wielkich? A może polujecie tylko w potrzebie?-
Zapytała zainteresowana. Wszak to dla niej ważna informacja. Polowanie z lekkim zapasem pozwala im czasem odpuścić łowy. Bez bywa ciężko, a zbyt wielkie zapasy...
-Poza tym jak to nic nie znaczącym lwem? To nie jesteś spokrewniony z przywódcą? Chyba tak powinno być z tego co się orientuję.-

[Maru]

Te salwy pytań zaczynały być zbyt męczące, co gorsza hiena zaczęła wypytywać o sprawy, które zupełnie nie powinny jej obchodzić. Zmarszczył nieco brwi i postarał się odpowiedzieć dyplomatycznie.
- Nie wiem tego, nigdy się o to nikogo nie pytałem. - może chciała sie dowiedzieć, czy łowczynie niedawno złapali kuzynkę którejś zebry?
- Nie, nie jestem spokrewniony z przywódcą. Mogą być stada rodzinne, ale nie muszą.