x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Przestronna nora
- Fo
- Posty: 28
- Gatunek: krokuta cętkowana
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 20 lis 2019
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 25
- Zręczność: 40
- Percepcja: 35
- Kontakt:
Re: Przestronna nora
No nie! Siostra zaczęła stawiać opory! Jak to tak można! Pociągnęła mnie za ogon i zleciałem. Potrząsnąłem lekko łebkiem i lekko pokracznym koko-skokiem bocznym zbliżałem się do niej aby zaatakować ją ponownie tym razem łapkę. Gdzie mnie ona tam będzie no układać! Kiedy wpadliśmy na Nanę pokręciłem lekko głowa i spojrzałem an nią. Czemu oni są tacy duzi!? Widząc ponowne zbliżanie się siostry od razu położyłem się na plecy i zacząłem machać wszystkimi łapkami. Nie dorwie mnie o nie!

Czy to idący wybiera drogę, czy droga idącego?
- Dhahabi
- Posty: 44
- Gatunek: Krokuta Cętkowana (Hiena)
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 20 lis 2019
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 35
- Zręczność: 23
- Percepcja: 17
- Kontakt:
Machałam ogonem i ustawiłam się w pozycji do skoku, po czym szybko wybiłam się tylnymi łapami i upadłam wprost na brata.
Poturlałam się za niego i szybko wstałam. Podeszła do niego i próbowałam złapać w pysk którąś z jego łap, które tak się wiły na około, ale jedyne co mi się udało, to dostać jedną w pysk, więc odpuściłam łapy i zajęłam się ogonem. Złapałam go i przeciągnęłam brata do siebie. Teraz nie ma jak się obronić! Potem próbowałam go przytrzymać przy ziemi.
Ha! Wygram to! Hmm.. ale co teraz? Już wiem! Może teraz pobawimy się w coś innego! Ja będę uciekać, a on będzie gonić! Albo na odwrót? To się zobaczy w trakcie!
Poturlałam się za niego i szybko wstałam. Podeszła do niego i próbowałam złapać w pysk którąś z jego łap, które tak się wiły na około, ale jedyne co mi się udało, to dostać jedną w pysk, więc odpuściłam łapy i zajęłam się ogonem. Złapałam go i przeciągnęłam brata do siebie. Teraz nie ma jak się obronić! Potem próbowałam go przytrzymać przy ziemi.
Ha! Wygram to! Hmm.. ale co teraz? Już wiem! Może teraz pobawimy się w coś innego! Ja będę uciekać, a on będzie gonić! Albo na odwrót? To się zobaczy w trakcie!
- Nana
- Posty: 309
- Gatunek: Crocuta crocuta
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 13 paź 2015
- Specjalizacja: Medyk poziom 2
Szaman poziom 1 - Waleczność: 10
- Zręczność: 45
- Percepcja: 70
Żwawość i energia tej dwójka świadczyła o ich zdrowiu choć dokładniejsze oględziny muszą poczekać. Pojawienie się Chestera zmroziło krew w żyłach Nany, szczególnie widząc jak obdarza liderkę czułością. Choć sam widok nadal cierpiącej hieny świadczył o tym, że poród nie dobiegł jeszcze końca. Mimo to nie chciała siać paniki a tatusie tak potrafili.
- Miej oko na młode. - Przez pierwszy miesiąc szkraby potrafiły zamęczyć inne na śmierć poprzez silny instynkt rywalizacji połączonej z niewinnie wyglądającą zabawą.
-Weź głęboki wdech i przyj, już widzę łapki. - Chciała zmotywować umęczona matkę, wizją końca tej udręki i bólu.
- Miej oko na młode. - Przez pierwszy miesiąc szkraby potrafiły zamęczyć inne na śmierć poprzez silny instynkt rywalizacji połączonej z niewinnie wyglądającą zabawą.
-Weź głęboki wdech i przyj, już widzę łapki. - Chciała zmotywować umęczona matkę, wizją końca tej udręki i bólu.
- Mtiifu
- Posty: 15
- Gatunek: Hiena
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 20 lis 2019
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 10
- Zręczność: 25
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Ostatni na świat, z najmniejszą chęcią wypłynął z matczynych objęć Mtiifu, chociaż jeszcze nie wiedział jak będzie miał na imię. Podobną niewiadomą było to kim sam był, bo jedyne myśli ograniczały się do zadowolenia i przepychanek z rodzeństwem w brzuchu. Nie wiedział, że będzie hienką, nie wiedział też że będzie samczykiem. Wiedział jedynie, że jego rodzeństwo już się ewakuowało, a teraz czas na niego.
Szary i słaby samczyk przyszedł na świat w pełnym zaangażowaniu. Tak jak wszystkie dzieci, czując chłód świata, zaczął popiskiwać, chociaż nie zrobił tego od razu i z grubsza to go ledwo było słychać. Oddech też miał dość skąpy, ale przynajmniej równy. Dziecię twardo się trzymało, nawet jeśli na samym początku swojego życia wypadał z oceną na poziomie takiej słabej dwójki.
Szary i słaby samczyk przyszedł na świat w pełnym zaangażowaniu. Tak jak wszystkie dzieci, czując chłód świata, zaczął popiskiwać, chociaż nie zrobił tego od razu i z grubsza to go ledwo było słychać. Oddech też miał dość skąpy, ale przynajmniej równy. Dziecię twardo się trzymało, nawet jeśli na samym początku swojego życia wypadał z oceną na poziomie takiej słabej dwójki.
- Dhahabi
- Posty: 44
- Gatunek: Krokuta Cętkowana (Hiena)
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 20 lis 2019
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 35
- Zręczność: 23
- Percepcja: 17
- Kontakt:
Usłyszała piski, więc odwróciła się momentalnie w tamtą stronę i zobaczyła kolejnego brata. Z zaciekawieniem powoli podeszła i spojrzała na niego. No nie! Kolejny brat! Usiadła i zaczęła przyglądać się temu co będzie robił. Był taki chudziutki i słabiutki. Dlaczego? Hmm... postanowiła dać mu na chwile spokój i odwróciła się do swojego czarnucha, z którym bawiła się przed chwilą.
Może najmłodszy sam do nich podejdzie? Ugryzła Fo w ucho i zaczęła uciekać jak najprędzej. Nie złapie jej! Jest za szybka! Z wywalonym językiem biegała tak na około. Nawet nie zdawała sobie sprawy, jak wszyscy na około są zestresowani porodem i jak jej mama cierpiała przez nich.
Może najmłodszy sam do nich podejdzie? Ugryzła Fo w ucho i zaczęła uciekać jak najprędzej. Nie złapie jej! Jest za szybka! Z wywalonym językiem biegała tak na około. Nawet nie zdawała sobie sprawy, jak wszyscy na około są zestresowani porodem i jak jej mama cierpiała przez nich.
- Alfajiri
- Posty: 360
- Gatunek: Krokuta cętkowana
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 15 maja 2016
- Specjalizacja:
- Waleczność: 45
- Zręczność: 61
- Percepcja: 20
- Kontakt:
Mogłoby się wydawać, że przez jakąś chwilę miała problem zorientować się w tym, co działo się wokół niej. Winowajcą takiego stanu rzeczy z pewnością były ból i targające samicą emocje. A tych ostatnich było sporo, różnych i nawet sprzecznych, łączących się w jakąś skomplikowaną mieszaninę.
Początkowo wszystko przebiegało bez zarzutów. Po chwili bólu i wysiłku jej łono opuściła najpierw jedna, potem druga niewielka kulka. Zmęczona Alfajiri zmusiła swe ciało do lekkiego uniesienia łba i skierowania wzroku na dwójkę pociech, by upewnić się, że wszystko w porządku. Wydawało się, iż jak najbardziej, właśnie wydała na świat dwie silne i żwawe hieny, które właśnie bez większych problemów przyczłapały do jej brzucha, by po raz pierwszy w życiu się posilić. Uśmiechnęła się z wysiłkiem i nawet zdążyła już zacząć wylizywać córeczkę, kiedy poczuła kolejny bolesny skurcz. Jęknęła, łeb z powrotem opadł na ziemię. To jeszcze nie koniec.
W chwilę później usłyszała czyjeś kroki, a następnie ktoś ją dotknął. Podniosła wzrok z ulgą dostrzegając Nanę. Była szamance niezmiernie wdzięczna za opiekę, jaką ją otaczała przez cały okres ciąży. Bywały nawet chwile, że czuła się strasznie nieswojo z tym, jak bardzo się o nią troszczy. Miała nadzieję, iż będzie w stanie jej się odwdzięczyć, tworząc z tego miejsca bezpieczny dom. Chciała coś powiedzieć, lecz brakło jej sił. Uśmiechnęła się więc tylko, choć w obecnej sytuacji wyraz jej pyska pewnie wciąż przypominał bolesny grymas.
Zaraz potem pojawił się i Chester, którego widok również ją ucieszył. Początkowo nie była pewna, jak zareaguje na wieść o tym, że zostanie ojcem, samiec jednakże wydawał się znosić to całkiem dobrze. Co więcej, wyglądał na szczęśliwego. Gdy liznął ją po pysku, rozwarła lekko wargi i odpowiedziała krótkim, niezdarnym liźnięciem. Na chwilę obecną nie mogła sobie pozwolić na nic innego. Zaraz zresztą schowała język, zaciskając szczęki z bólu wraz z kolejnym skurczem.
Przez ostatnie chwile czuła narastający niepokój. Chociaż starała się, jak mogła, by zachować spokój i skupić się na pozytywnych myślach, mimo wszystko zaczęły pojawiać się i te niezbyt przyjemne. Co, jeśli coś było nie tak? Co, jeśli trzecie dziecko urodzi się martwe? Starała się odrzucić te myśli, skupiając się zamiast tego na głosie Nany i własnym wysiłku, lecz nieustannie kołatały jej się gdzieś z tyłu głowy.
Wyglądało jednak na to, że skończyło się dobrze. Samica odczuła nieopisaną ulgę, kiedy usłyszała piszczenie kolejnego młodego. Mimo wszystko poderwała jednak głowę na tyle szybko, by na niego spojrzeć, z wyraźnym niepokojem. Nie trzeba było przyglądać się zbyt długo, by zauważyć, że jest wyraźnie mniejszy i słabszy od reszty. Ale... No cóż, przynajmniej oddychał. Popiskiwał. Zerknęła krótko na dwójkę dokazujących dzieciaków, po czym tego najmniejszego przyciągnęła ostrożnie bliżej, po czym zaczęła go wylizywać. Cieszyła się, że Chester zajął się pozostałymi.
- Dziękuję, że byliście przy mnie - rzuciła do swego partnera i szamanki, uśmiechając się lekko. Jej głos brzmiał słabiej, niż zazwyczaj, w końcu była porządnie wyczerpana.
Skończywszy wylizywanie samca ostrożnie podsunęła go bliżej sutka. Następnie, korzystając z okazji, że samiczka akurat uciekała przed bratem, chwyciła ją i przysunęła bliżej. Teraz jej pora na kąpiel.
- Dhahabi - mruknęła, patrząc na szarą kulkę. - Fo - oświadczyła, zerkając na czarnego samczyka. - I Mtiifu - rzekła cicho, wskazując ruchem pyska na najmniejszego z potomków. Trochę już wcześniej myślała nad imionami dla małych.
Początkowo wszystko przebiegało bez zarzutów. Po chwili bólu i wysiłku jej łono opuściła najpierw jedna, potem druga niewielka kulka. Zmęczona Alfajiri zmusiła swe ciało do lekkiego uniesienia łba i skierowania wzroku na dwójkę pociech, by upewnić się, że wszystko w porządku. Wydawało się, iż jak najbardziej, właśnie wydała na świat dwie silne i żwawe hieny, które właśnie bez większych problemów przyczłapały do jej brzucha, by po raz pierwszy w życiu się posilić. Uśmiechnęła się z wysiłkiem i nawet zdążyła już zacząć wylizywać córeczkę, kiedy poczuła kolejny bolesny skurcz. Jęknęła, łeb z powrotem opadł na ziemię. To jeszcze nie koniec.
W chwilę później usłyszała czyjeś kroki, a następnie ktoś ją dotknął. Podniosła wzrok z ulgą dostrzegając Nanę. Była szamance niezmiernie wdzięczna za opiekę, jaką ją otaczała przez cały okres ciąży. Bywały nawet chwile, że czuła się strasznie nieswojo z tym, jak bardzo się o nią troszczy. Miała nadzieję, iż będzie w stanie jej się odwdzięczyć, tworząc z tego miejsca bezpieczny dom. Chciała coś powiedzieć, lecz brakło jej sił. Uśmiechnęła się więc tylko, choć w obecnej sytuacji wyraz jej pyska pewnie wciąż przypominał bolesny grymas.
Zaraz potem pojawił się i Chester, którego widok również ją ucieszył. Początkowo nie była pewna, jak zareaguje na wieść o tym, że zostanie ojcem, samiec jednakże wydawał się znosić to całkiem dobrze. Co więcej, wyglądał na szczęśliwego. Gdy liznął ją po pysku, rozwarła lekko wargi i odpowiedziała krótkim, niezdarnym liźnięciem. Na chwilę obecną nie mogła sobie pozwolić na nic innego. Zaraz zresztą schowała język, zaciskając szczęki z bólu wraz z kolejnym skurczem.
Przez ostatnie chwile czuła narastający niepokój. Chociaż starała się, jak mogła, by zachować spokój i skupić się na pozytywnych myślach, mimo wszystko zaczęły pojawiać się i te niezbyt przyjemne. Co, jeśli coś było nie tak? Co, jeśli trzecie dziecko urodzi się martwe? Starała się odrzucić te myśli, skupiając się zamiast tego na głosie Nany i własnym wysiłku, lecz nieustannie kołatały jej się gdzieś z tyłu głowy.
Wyglądało jednak na to, że skończyło się dobrze. Samica odczuła nieopisaną ulgę, kiedy usłyszała piszczenie kolejnego młodego. Mimo wszystko poderwała jednak głowę na tyle szybko, by na niego spojrzeć, z wyraźnym niepokojem. Nie trzeba było przyglądać się zbyt długo, by zauważyć, że jest wyraźnie mniejszy i słabszy od reszty. Ale... No cóż, przynajmniej oddychał. Popiskiwał. Zerknęła krótko na dwójkę dokazujących dzieciaków, po czym tego najmniejszego przyciągnęła ostrożnie bliżej, po czym zaczęła go wylizywać. Cieszyła się, że Chester zajął się pozostałymi.
- Dziękuję, że byliście przy mnie - rzuciła do swego partnera i szamanki, uśmiechając się lekko. Jej głos brzmiał słabiej, niż zazwyczaj, w końcu była porządnie wyczerpana.
Skończywszy wylizywanie samca ostrożnie podsunęła go bliżej sutka. Następnie, korzystając z okazji, że samiczka akurat uciekała przed bratem, chwyciła ją i przysunęła bliżej. Teraz jej pora na kąpiel.
- Dhahabi - mruknęła, patrząc na szarą kulkę. - Fo - oświadczyła, zerkając na czarnego samczyka. - I Mtiifu - rzekła cicho, wskazując ruchem pyska na najmniejszego z potomków. Trochę już wcześniej myślała nad imionami dla małych.
- Mtiifu
- Posty: 15
- Gatunek: Hiena
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 20 lis 2019
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 10
- Zręczność: 25
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Mtiifu drgał. Nie było to raczej zwiastunem jakieś choroby, ewidentnie było mu zbyt zimno. Nawet wtedy, kiedy został wylizany chwilę mu zajęło zanim organizm zrozumiał, że ma ciepło i wsparcie. I nawet jeśli z początku jeść nie chciał to matczyny głos jakby go zachęcił do konsumpcji. Krótkiej, ale zawsze. Chwilę potem zwinął się w kłębek i zasnął, silnie wtulony w futerko Alfajiri.
- Dhahabi
- Posty: 44
- Gatunek: Krokuta Cętkowana (Hiena)
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 20 lis 2019
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 35
- Zręczność: 23
- Percepcja: 17
- Kontakt:
Kiedy tak biegłam, nagle coś mnie złapało. Mama. Ale ja chciałam się bawić! Próbowałam się wyrwać, ale z siłą małej hienki, dla Alfajiri to było raczej szamotanie się. Potem mama zaczęła mnie wylizywać. W sumie było przyjemnie. Rozluźniłam się trochę i uspokoiłam. Położyłam pyszczek na łapę mamy i czekałam. Usłyszałam jej ciepły głos. Dh-dhabi? Dhabi... Dhahabi?
Nie zrozumiałam ani słowa, ale chyba powiedziała to do mnie, w końcu patrzyła się na mnie. Wtuliłam się w futerko, o jak ciepło! Skuliłam się między łapkami i zamknęłam oczy ze szczęścia.
Nie zrozumiałam ani słowa, ale chyba powiedziała to do mnie, w końcu patrzyła się na mnie. Wtuliłam się w futerko, o jak ciepło! Skuliłam się między łapkami i zamknęłam oczy ze szczęścia.
- Nana
- Posty: 309
- Gatunek: Crocuta crocuta
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 13 paź 2015
- Specjalizacja: Medyk poziom 2
Szaman poziom 1 - Waleczność: 10
- Zręczność: 45
- Percepcja: 70
I po wszystkim. Choć na moment powiało grozą gdy ostatnie kocię wyszło takie mocno osłabione. Gdy Alfajiri przysunęła je do sutka Nana miała okazję pochylić się nad Mtiifu. najpierw go obwąchała przy czym chuchnęła na niego ciepłą parą z nozdrzy kilka razy. Musnęła mu łapą ciało sprawdzając stan ciała. A potem wyprostowała się i rzekła.
- Matka opowiadała mi, że też przyszłam na świat ostatnia i najsłabsza a teraz spójrz na mnie. Kawał hieny ze mnie. Dosłownie. - Pomijając kwestie siły, ze zdrowiem było wszystko w porządku. - Postaram się przygotować mu jakiś mały napar wzmacniający, dla ciebie również Alfo. - Trochę witamin i niewielkiej pomocy zielarskiej nie zaszkodzi. Po czym wyciągnęła z torby jeszcze trochę suchej trawy. Zagarnęła nią na wcześniej ułożony duży liść resztki łożyska. Następnie przysunęła sobie połówkę kokosa z wodą i zamoczonym w nim mchem i pomogła obmyć Alfajiri z posoki i wód płodowych. Później to wszystko owinęła liściem na kształt tobołka by zawartość się nie rozleciała. Podeszła raz jeszcze do młodych i każdemu na czole opuszkiem łapy wyrysowała okrąg symbolizujący cykl życia i wypowiedziała słowa błogosławieństwa.
- Maisha ya furaha tele*. - Po czym stwierdziła, że pozwoli parze pobyć sam na sam w tym szczęśliwym momencie. Złapała tobołek w zęby i wyszła na zewnątrz. Bedzie musiała poszukać ziółek.
z/t
* Życie obfitujące w szczęście.
- Matka opowiadała mi, że też przyszłam na świat ostatnia i najsłabsza a teraz spójrz na mnie. Kawał hieny ze mnie. Dosłownie. - Pomijając kwestie siły, ze zdrowiem było wszystko w porządku. - Postaram się przygotować mu jakiś mały napar wzmacniający, dla ciebie również Alfo. - Trochę witamin i niewielkiej pomocy zielarskiej nie zaszkodzi. Po czym wyciągnęła z torby jeszcze trochę suchej trawy. Zagarnęła nią na wcześniej ułożony duży liść resztki łożyska. Następnie przysunęła sobie połówkę kokosa z wodą i zamoczonym w nim mchem i pomogła obmyć Alfajiri z posoki i wód płodowych. Później to wszystko owinęła liściem na kształt tobołka by zawartość się nie rozleciała. Podeszła raz jeszcze do młodych i każdemu na czole opuszkiem łapy wyrysowała okrąg symbolizujący cykl życia i wypowiedziała słowa błogosławieństwa.
- Maisha ya furaha tele*. - Po czym stwierdziła, że pozwoli parze pobyć sam na sam w tym szczęśliwym momencie. Złapała tobołek w zęby i wyszła na zewnątrz. Bedzie musiała poszukać ziółek.
z/t
* Życie obfitujące w szczęście.
- Ilanga
- Posty: 109
- Gatunek: Crocuta crocuta
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 13 cze 2015
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 20
- Zręczność: 37
- Percepcja: 68
- Kontakt:
Ilanga, jak pewnie wszyscy, wiedziała, że Alfajiri spodziewa się młodych. Zauważyła też, że przywódczyni ostatnio sporo czasu spędza w norze. Ciekawiło ją: kiedy w końcu potomstwo się pojawi? Ile ich będzie? Bądź co bądź to będzie pierwszy miot w nowym klanie, pierwsi którzy się wychowają w tej wspólnocie... to takie interesujące!
Tego dnia, gdy wracała z patrolu, zobaczyła z daleka, jak szamanka wychodzi z nory. Pomyślała, że też zajrzy, jak się miewa ciężarna. Weszła do nory, a tam zastała Chestera, Alfajiri i... jedną, dwie, trzy... trzy małe hienki!
— To już?! Pramatko, jakie one są śliczne! — wypowiedziała z niemałą ekscytacją, przyglądając się tym rozkosznym, futrzastym, żywym kulkom. Uważała, że młode są najbardziej urocze, kiedy są takie malutkie.
— Gratuluję wam. Aż trójka naraz, to nieczęsto się zdarza — w jej dawnym klanie samice rodziły najczęściej jedno, dwa młode. W przypadku dwóch noworodków zdarzają się walki i pogryzienia, w przypadku trzech na pewno będzie trzeba tego dokładnie pilnować, zwłaszcza że jeden jest jakby mniej ruchliwy... ale wierzyła, że jej przywódczyni da sobie radę.
Tego dnia, gdy wracała z patrolu, zobaczyła z daleka, jak szamanka wychodzi z nory. Pomyślała, że też zajrzy, jak się miewa ciężarna. Weszła do nory, a tam zastała Chestera, Alfajiri i... jedną, dwie, trzy... trzy małe hienki!
— To już?! Pramatko, jakie one są śliczne! — wypowiedziała z niemałą ekscytacją, przyglądając się tym rozkosznym, futrzastym, żywym kulkom. Uważała, że młode są najbardziej urocze, kiedy są takie malutkie.
— Gratuluję wam. Aż trójka naraz, to nieczęsto się zdarza — w jej dawnym klanie samice rodziły najczęściej jedno, dwa młode. W przypadku dwóch noworodków zdarzają się walki i pogryzienia, w przypadku trzech na pewno będzie trzeba tego dokładnie pilnować, zwłaszcza że jeden jest jakby mniej ruchliwy... ale wierzyła, że jej przywódczyni da sobie radę.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość




















