x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Królewska Grota
Regulamin forum
Teren stada jest strzeżony przez członków stada i stadne NPC. W związku z tym trudno dostać się na niego niepostrzeżenie i należy odczekać 24 h po wejściu żeby opuścić teren stada.
Kary i negatywne efekty
Teren stada jest strzeżony przez członków stada i stadne NPC. W związku z tym trudno dostać się na niego niepostrzeżenie i należy odczekać 24 h po wejściu żeby opuścić teren stada.
Kary i negatywne efekty
- Przebywająca górach postać jest narażona na lawiny, burze albo inne przeszkody.
- Większe ryzyko złapania choroby - nie dotyczy stada zamieszkującego w tych terenach.
- Lyanna
- Valarjar

- Posty: 1021
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 04 wrz 2016
- Specjalizacja:



- Zdrowie: 35
- Waleczność: 58
- Zręczność: 66
- Percepcja: 38
- Kontakt:
Re: Królewska Grota
To wszystko było bardzo przytłaczające i stresujące, tak długie czekanie z obolałym cielskiem nie były niczym przyjemnym dla Lyanny, która z bólem walczyła już naprawdę długo, pomoc Sigrun z pewnością zapobiegła zakażeniu i pogorszeniu stanu lwicy, ale nadal nie było z nią najlepiej. Osłabiona ze względu na sporą utratę krwi nadal była w lekkim szoku powypadkowym, który długo ją trzymał. Słuchała tej dwójki przytakując głową, brakło jej już sił na rozmowę, zaczynała się też zmagać z własną psychiką, która ciężko znosiła stan prawego oka, na które nic nie widziała, a które nadal miała w oczodole. Zgryzła wargi, musiała jeszcze chwilę wytrzymać, ale czuła iż to pokuta za popełnione błędy. Mimo to nadal nie mogła ot tak myśleć o zerwaniu znajomości z Ragirem, którego co by się nie działo darzyła szczerym uczuciem, które teraz zyskało niepewności, ale nadal było silne jak za młodzieńczych lat. Myślała o nim, o dawnych latach, panowaniu Nyeusi i przewrocie jakiego dokonało młode pokolenie, znalezienie nowych ziem.. wszystko zapowiadało się tak ładnie i pięknie.

- Yakuti
- Posty: 429
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 24 sty 2020
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 60
- Zręczność: 60
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Siedział grzecznie w kacie, jedynie przysłuchując się rozmowie dorosłych lwic. Jakby w końcu nie patrzeć był niżej w hierarchii, toteż nie wypadało mu się wcinać w zdanie Królowej i jej Zastępczyni. Zwłaszcza, że Nuzira wzięła na własne barki zadanie przywołania Falki. Może w ogóle powinien pójść? Może tylko przeszkadzał? Nie miał pojęcia.
Zaraz jednak dwuogoniasta skierowała się do niego. W pierwszym odruchu przytulił ogon do tylnej łapy, jakby spodziewając się awantury czy reprymendy. Był w końcu przekonany, iż na nic innego nie zasługiwał. Nieco go zatem zaskoczyło, że chodziło o coś zgoła odmiennego, a czerwonooka zapytała o jego rodzeństwo. Powoli przecząco pokręcił ciemnym łebkiem.
- Niestety, sam od dawna nikogo z nich nie widziałem - przyznał, nieco niechętnie. Najbardziej brakowało mu Oyo, która chyba jako jedyna z całego rodzeństwa nie pozwalała mu się poczuć źle, lecz całkiem przeciwnie, wspierała i służyła dobrym słowem ilekroć tylko go potrzebował.
- Przepraszam, że wtrącę... Jeśli mają panie na myśli ciemnobrązowego, dość masywnego lwa o licznych bliznach na ciele... spotkałem go na Kaskadzie. Odszedł w kierunku równiny - powiedział jeszcze, bo kto wie, czy nie potrzebowały tego typu informacji?
Skierował zaniepokojone spojrzenie na Lyannę. Nie był medykiem i nigdy nie miał do czynienia z rannymi, jednak nawet i bez tego wiedział, że z Królową nie jest dobrze. Następnie przeniósł wzrok na Nuzirę, jakoby licząc, że teraz już naprawdę będzie dobrze, a brązowa lwica zapobiegnie nieszczęściu, które nad nimi wisiało.
Zaraz jednak dwuogoniasta skierowała się do niego. W pierwszym odruchu przytulił ogon do tylnej łapy, jakby spodziewając się awantury czy reprymendy. Był w końcu przekonany, iż na nic innego nie zasługiwał. Nieco go zatem zaskoczyło, że chodziło o coś zgoła odmiennego, a czerwonooka zapytała o jego rodzeństwo. Powoli przecząco pokręcił ciemnym łebkiem.
- Niestety, sam od dawna nikogo z nich nie widziałem - przyznał, nieco niechętnie. Najbardziej brakowało mu Oyo, która chyba jako jedyna z całego rodzeństwa nie pozwalała mu się poczuć źle, lecz całkiem przeciwnie, wspierała i służyła dobrym słowem ilekroć tylko go potrzebował.
- Przepraszam, że wtrącę... Jeśli mają panie na myśli ciemnobrązowego, dość masywnego lwa o licznych bliznach na ciele... spotkałem go na Kaskadzie. Odszedł w kierunku równiny - powiedział jeszcze, bo kto wie, czy nie potrzebowały tego typu informacji?
Skierował zaniepokojone spojrzenie na Lyannę. Nie był medykiem i nigdy nie miał do czynienia z rannymi, jednak nawet i bez tego wiedział, że z Królową nie jest dobrze. Następnie przeniósł wzrok na Nuzirę, jakoby licząc, że teraz już naprawdę będzie dobrze, a brązowa lwica zapobiegnie nieszczęściu, które nad nimi wisiało.

CAN YOU FEEL THE LOVE TONIGHT
► Pokaż Spoiler
-
Gvalch'ca
- Posty: 1090
- Gatunek: Panthera leo
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 11 lip 2015
- Specjalizacja: Medyk poziom 2
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 61
- Zręczność: 41
- Percepcja: 51
- Kontakt:
Wreszcie opuściła tę cholerną wysepkę i tę cholerną plażę. Dolina Wichrów od tamtej pory będzie jej się kojarzyć wyłącznie ze żmudnością i ogólnym rozeźleniem. Ciekawe, czy królowa i jej zastępczyni miały wcześniej jakiekolwiek pojęcie o istnieniu kręgu na terenach stada? Poruszy ten temat niezwłocznie, gdy tylko dowie się, o co ten cały raban. Najpierw jakiś nieznany jej lew, potem Nuzira. O co mogło chodzić? Jako, że ciekawość mogłaby bez problemu stanowić jej drugie imię, bardziej szła teraz w kierunku kaskady z jej powodu, aniżeli poczucia obowiązku. Choć oczywiście sumienność towarzyszyła jej także, jedynie w mniejszej ilości. Droga, podobnie jak przepłynięcie przez jezioro, również przebiegła bez większych problemów. Już po chwili wyszła z gęstwin i zaczęła lawirować między sadzawkami i krzewami katarakty. Przystanęła, widząc na podłożu ślady krwi i czyjeś niewielkie kępki sierści. Podniosła je, nabijając na pazur i powąchała. Mózg połączył kropki. Miała już niemalże pewność, o co poszło, dlatego podkręciła tempo. Stanęła przed królewską grotą i odwróciła się. Jeśli Elandir nadal za nią szedł, odezwała się do niego.
- Zaczekaj tutaj i nie właź do środka. - z całą pewnością nie można było sklasyfikować tej wypowiedzi jako milutkiego polecenia. Weszła do jamy, która przez wysoki sufit bardziej przypominała studnię niż jamę i rozejrzała się po zgromadzonych. Dwuogoniasta, z którą rozstały się na plaży, jakiś ciemnoszary młodzian, którego nie znała, a także sama władczyni. Ciśnienie podniosło się w żyłach, krew zawrzała. Wyglądała jak sto nieszczęść, jej stan był fatalny, ale jeszcze żyła. To było najważniejsze. Makabryczny widok nie wzruszał tutaj obecnych?
- Trzeba było od razu do mnie. - rzekła, niczym Pani Pomfrey w skrzydle szpitalnym i podreptała do Lyanny. Szybki rzut oka na rany, szybka kalkulacja, sprawdzenie w torbie, jakie zioła akurat posiada. Miała wszystko, co potrzebne, lecz czy jej się uda ją odratować?
- Trzeba ją przenieść do mojej lecznicy. Ty. - tu wskazała pazurem na niebieskookiego. - Wyglądasz na krzepkiego. Pomożesz mi. - młody nie miał wyboru, to nie było widzimisię Falki, tu chodziło o życie królowej i przyszłość ich stada. - Na zewnątrz czeka Elandir. Zajmij się nim. Raczej na nic już się nam nie przyda. - zwróciła się jeszcze na odchodne do Nuziry, po czym podniosła ostrożnie Lyannę i zarzuciła sobie jej przednią część ciała na grzbiet. Poczekała, aż młokos podniesie resztę i będą mogli udać się do jej pieczary, która znajdowała się niedaleko nich.
/@Yakuti jeśli nie masz nic przeciwko, to zrób ztx2 pls, pierwszego posta potem ogarnę ja
- Zaczekaj tutaj i nie właź do środka. - z całą pewnością nie można było sklasyfikować tej wypowiedzi jako milutkiego polecenia. Weszła do jamy, która przez wysoki sufit bardziej przypominała studnię niż jamę i rozejrzała się po zgromadzonych. Dwuogoniasta, z którą rozstały się na plaży, jakiś ciemnoszary młodzian, którego nie znała, a także sama władczyni. Ciśnienie podniosło się w żyłach, krew zawrzała. Wyglądała jak sto nieszczęść, jej stan był fatalny, ale jeszcze żyła. To było najważniejsze. Makabryczny widok nie wzruszał tutaj obecnych?
- Trzeba było od razu do mnie. - rzekła, niczym Pani Pomfrey w skrzydle szpitalnym i podreptała do Lyanny. Szybki rzut oka na rany, szybka kalkulacja, sprawdzenie w torbie, jakie zioła akurat posiada. Miała wszystko, co potrzebne, lecz czy jej się uda ją odratować?
- Trzeba ją przenieść do mojej lecznicy. Ty. - tu wskazała pazurem na niebieskookiego. - Wyglądasz na krzepkiego. Pomożesz mi. - młody nie miał wyboru, to nie było widzimisię Falki, tu chodziło o życie królowej i przyszłość ich stada. - Na zewnątrz czeka Elandir. Zajmij się nim. Raczej na nic już się nam nie przyda. - zwróciła się jeszcze na odchodne do Nuziry, po czym podniosła ostrożnie Lyannę i zarzuciła sobie jej przednią część ciała na grzbiet. Poczekała, aż młokos podniesie resztę i będą mogli udać się do jej pieczary, która znajdowała się niedaleko nich.
/@Yakuti jeśli nie masz nic przeciwko, to zrób ztx2 pls, pierwszego posta potem ogarnę ja
- Yakuti
- Posty: 429
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 24 sty 2020
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 60
- Zręczność: 60
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Kolejne życzliwe powitanie. Powoli zaczynał się do nich przyzwyczajać. Rzecz jasna rozumiał, że sytuacja była poważna, więc pewnie nie powinien spodziewać się wylewnych przywitań, niemniej... odnosił wrażenie, że poza Lyanną każdy podchodzi do niego na tyle szorstko, iż niedawno rozbudzone przez Królową poczucie własnej wartości poczynało znów topnieć. I chociaż nie o niego tutaj przecież chodziło - trudno jednak pozbyć się dogłębnego poczucia własnej beznadziei. Posłusznie przyjął na grzbiet tylną część ciała Królowej, by następnie ruszyć za czarną medyczką we wskazanym przez nią kierunku.
zt + Falka & Lyanna
zt + Falka & Lyanna

CAN YOU FEEL THE LOVE TONIGHT
► Pokaż Spoiler
- Elandir
- Posty: 219
- Gatunek: Panthera leo spelaea
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 14 sie 2017
- Specjalizacja: Szaman poziom 1
- Zdrowie: 92
- Waleczność: 40
- Zręczność: 50
- Percepcja: 60
“Co się zobaczyło już się nie odzobaczy” Owa być może mądrość, jaką niegdyś posłyszał na rubieżach w czasie swoich podróży, niezwłocznie zatliła się w jego głowie tuż po tym, co chwilę wcześniej przeżył na wyspie w czasie konwersacji ze smolistą ignorantką. A jak miało również się okazać, im dalej w las, tym wcale nie lepiej prezentowały się sprawy oraz ogólnie przyjęte zasady w owym to stadzie.
Ale jak można było wywnioskować tuż po słowach, póki co, nieznanej mu ciotki. Która chwilę po tym, kiedy niewątpliwie uratował jej zmysły przed wypaczeniem. Odnosiła się do niego bardziej impertynencko aniżeli z wdzięcznością, bądź od biedy neutralnie.
Lecz białolicy szeptun nigdy nad tym nie ubolewał, kto i w jaki sposób do niego się odnosił. Nawet wówczas, kiedy z groty pochwycił słowa świadczące jedynie o tym, iż jego obecność i zarazem pomoc, jaką postanowił zaoferować. Jak teraz mogło się okazać, była całkowicie niepotrzebna oraz tym bardziej bezużyteczna w niedalekiej przyszłości ich dalszej współpracy. I było to dla niego o tyle dziwne, iż prawiła to osoba, której w większym lub mniejszym stopniu dopomógł. Co też nie mogło rozejść się bez żadnego echa w jego jestestwie. Tym bardziej w momencie, w którym być może zechciałby rozważyć bądź zdecydować ostatecznie nad wstąpieniem w ich mizerne szeregi, jeżeli była to prawda o tym, co w międzyczasie zdradziła mu dwu ogoniasta o jego rzekomych pociechach. Toteż był to niezaprzeczalnie solidny cierń, jaki zagościł głęboko w jego łapie, którego nader szybko nie pozbędzie się z jakże błahego powodu.
I kiedy w międzyczasie wyminął go orszak z ciężko poturbowaną królową, dla której prawie większość stada porzuciła wszystko, aby czym prędzej pognać jej z pomocą. Ukazując tym samym jej wielką słabość, która w mniemaniu białofutrego, niczym najsłabsze ogniwo kręgu życia, osłabiało pozostałą resztę w obliczu innych niebezpieczeństw.
Tuż po tym, kiedy potraktowano go gorzej niż powietrze którym oddychali. Białofutry szaman powstał na wszystkie łapy, gotów do opuszczenia tychże ziem, na których najwyraźniej uważano go za niechcianego, bądź wnet niedocenionego. Lecz zanim to uczynił, co i tak było już jedynie dokonanym faktem w niedalekiej przyszłości. Pozostawała jeszcze jedna kwestia, w obliczu której miała zainterweniować zainteresowana, skrywająca własne jestestwo bez słowa sprzeciwu w grocie. O ile w identyczny sposób go nie zignoruje, jak pozostała reszta. Co też bez dwóch zdań byłoby mu na łapę.
Ale jak można było wywnioskować tuż po słowach, póki co, nieznanej mu ciotki. Która chwilę po tym, kiedy niewątpliwie uratował jej zmysły przed wypaczeniem. Odnosiła się do niego bardziej impertynencko aniżeli z wdzięcznością, bądź od biedy neutralnie.
Lecz białolicy szeptun nigdy nad tym nie ubolewał, kto i w jaki sposób do niego się odnosił. Nawet wówczas, kiedy z groty pochwycił słowa świadczące jedynie o tym, iż jego obecność i zarazem pomoc, jaką postanowił zaoferować. Jak teraz mogło się okazać, była całkowicie niepotrzebna oraz tym bardziej bezużyteczna w niedalekiej przyszłości ich dalszej współpracy. I było to dla niego o tyle dziwne, iż prawiła to osoba, której w większym lub mniejszym stopniu dopomógł. Co też nie mogło rozejść się bez żadnego echa w jego jestestwie. Tym bardziej w momencie, w którym być może zechciałby rozważyć bądź zdecydować ostatecznie nad wstąpieniem w ich mizerne szeregi, jeżeli była to prawda o tym, co w międzyczasie zdradziła mu dwu ogoniasta o jego rzekomych pociechach. Toteż był to niezaprzeczalnie solidny cierń, jaki zagościł głęboko w jego łapie, którego nader szybko nie pozbędzie się z jakże błahego powodu.
I kiedy w międzyczasie wyminął go orszak z ciężko poturbowaną królową, dla której prawie większość stada porzuciła wszystko, aby czym prędzej pognać jej z pomocą. Ukazując tym samym jej wielką słabość, która w mniemaniu białofutrego, niczym najsłabsze ogniwo kręgu życia, osłabiało pozostałą resztę w obliczu innych niebezpieczeństw.
Tuż po tym, kiedy potraktowano go gorzej niż powietrze którym oddychali. Białofutry szaman powstał na wszystkie łapy, gotów do opuszczenia tychże ziem, na których najwyraźniej uważano go za niechcianego, bądź wnet niedocenionego. Lecz zanim to uczynił, co i tak było już jedynie dokonanym faktem w niedalekiej przyszłości. Pozostawała jeszcze jedna kwestia, w obliczu której miała zainterweniować zainteresowana, skrywająca własne jestestwo bez słowa sprzeciwu w grocie. O ile w identyczny sposób go nie zignoruje, jak pozostała reszta. Co też bez dwóch zdań byłoby mu na łapę.
- Nuzira
- Posty: 357
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 22 paź 2016
- Waleczność: 50
- Zręczność: 40
- Percepcja: 60
- Kontakt:
Jeśli czarny miał rację, za późno było by gonić jej braciszka, choć kto wie, może jeszcze uda się go kiedyś spotkać i przekonać by wrócił do stada? Teraz jednak skupiła swą uwagę na czarnej która to najwidoczniej usłyszała ryk i wróciła jak najszybciej, czemu tylko nie widziała przy nim białego? Szybko została jednak wyprowadzona z błędu, jednakże słowa Gvalchy... nie jest już do niczego potrzebny? A co to przedmiot? Kim ona jest by decydować kto i co z nim zrobi? Warknęła więc na jej odchodne, miała coraz bardziej dość tego stada, nie tak Ragir je chciał wykreować, nie tak traktował innych. Cóż, skoro wszyscy wyszli to i ona w końcu ruszyła w stronę wyjścia, gdzie na szczęście biały jeszcze czekał. Pewnie nie miał na to kompletnie ochoty, już trochę go poznała i zdecydowanie widziała w jego oczach niechęć. -Wybacz za to wszystko... sama nie ogarniam co się z nimi wszystkimi dzieje...- westchnęła, po czym rozejrzała się po okolicy. -Chciałbyś może poznać swoje dzieci zanim odejdziesz?- nie zamierzała go przecież do tego zmuszać, dopiero co się o nich dowiedział i mógł nie chcieć się z nimi wiązać w żaden sposób, szczególnie że małe już nie były. @Elandir
- Elandir
- Posty: 219
- Gatunek: Panthera leo spelaea
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 14 sie 2017
- Specjalizacja: Szaman poziom 1
- Zdrowie: 92
- Waleczność: 40
- Zręczność: 50
- Percepcja: 60
Kiedy do niego wyszła dwu ogoniasta, co dziwniejsze w tym samym momencie białofutry nieco bardziej się rozchmurzył. W końcu to nie była jej wina, że sprawy obrały taki a nie inny obrót. Zwłaszcza, iż jak zdążył już wszystko skrzętnie przeanalizować w kącie w jakim nakazano mu pozostać. To chciała przecież dobrze dla nich wszystkich, więc w takim oto świetle nie mógł, ani tym bardziej nie potrafił wieszać na niej jakichkolwiek hien. Za to, co teraz się wydarzyło oraz w jaki sposób go potraktowano. Po czym posłyszawszy jej słowa, których wszakże się spodziewał, skoro nie pozostawało mu teraz już nic innego do roboty na owych ziemiach, które pragnął czym prędzej opuścić. Skinięciem pyska potwierdził jej swoją gotowość do zmierzenia się z prawdą, w którą doprawdy póki co, ciężko było mu uwierzyć. A tym bardziej, co dziwniejsze, stawić jej czoła. Toteż widząc jej niemały zawód wymalowany w szkarłatnych tęczówkach, które wszakże jak niegdyś posłyszał, przeważnie uchodziły za zwierciadła duszy. I zarazem czując, iż być może nie powinien o to ją wypytywać, zwłaszcza że nie był częścią owej społeczności, więc w takim przypadku nie był zobowiązany nazbyt się angażować. W końcu to były ich problemy a nie jego. Lecz szukając jakiejś wspólnej nici porozumienia, przy której mógłby zająć swój umysł czymś innym, aniżeli to, w jaki sposób wypadnie przed młodymi, których teoretycznie był ojcem. W końcu w drodze do nich samych, zagaił niezręcznie – Wybacz jeżeli mieszam nos nie w swoje sprawy, ale zauważyłem, że Tobie również nie żyje się tutaj nazbyt najlepiej. A ponadto, do tej pory oprócz nieźle poturbowanej głównej łowczyni nie spotkałem jeszcze waszej grzywy ani tym bardziej pozostałych, mimo iż stadny przydomek mówi o wielu takich osobnikach w waszych szeregach – Po czym zamilczał, spoglądając w lico Nuziry, które mogło zdradzić znacznie więcej, aniżeli słowa którymi się posłuży. Przy czym w międzyczasie, oczekując jako takich wyjaśnień, mógł tylko zachodzić w głowę, co też było powodem ich zniknięcia ~ Wojna? Choroba?! ~ Mając również nadzieję, iż przy tym drugim aspekcie, takowa nie zmorzy go tutaj. Jeszcze tego mu brakowało, aby przy okazji czegoś się nabawić na ich ziemiach.
@Nuzira
@Nuzira
- Mistrz Gry
- Posty: 2882
- Kontakt:
Nagle, z pobliskich zarośli zaczęły dobiegać różne dziwne odgłosy. Ni to wycie, ni to mruczenie ale z całą pewnością owe dźwięki należały do kogoś żywego. Jednak kto to był dokładnie? Trudno było stwierdzić, a przynajmniej do czasu gdy stwór się nie ukazał. Lecz gdy już to zrobił, @Nuzira I @Elandir mogli szybko stwierdzić, że mają doczynienia z lwem. Aczkolwiek nie był on wcale taki zwyczajny gdyż nie dość, że był on cały czarny to na dodatek jego żyły były na tyle widoczne iż można było dostrzec w nich pulsującą krew, która jak również można było się domyślać również nie była normalna, a fioletowa. Zatem z pewnością owy kotowaty był jakiś dziwny. Tym bardziej, że ni stąd ni zowąd zaczął pędzić w stronę białolicego i dwuogoniastej z wystawionymi zębiskami przez co nasi bohaterowie znaleźli się w niebezpieczeństwie.
"Nie należy martwić się tym jak wolno idzie wątek, należy cieszyć się tym jak ciekawie rozwija się fabuła"
Lista NPC
Lista NPC
- Nuzira
- Posty: 357
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 22 paź 2016
- Waleczność: 50
- Zręczność: 40
- Percepcja: 60
- Kontakt:
Na szczęście nie był na nią zły czy coś w tym stylu, nie uciekł również gdzie pieprz rośnie na jej widok czy też słowa o dzieciach. Czy powinna się jednak dziwić? Trochę już go poznała i widziała w nim coś... wyjątkowego. Może właśnie dlatego tak ją do niego ciągnęło i wolała zostać z nim w tej chwili, niż lecieć za królową, wszak miała już swoje wsparcie. -Masz rację, ostatnio czuję się jakbym tu nie pasowała, jakby to wszystko co stworzył mój brat już dawno umarło. To właśnie on nazwał tak to stado, bowiem wtedy było ich więcej no i miał ją sam król. Teraz z samców zostały same podrostki. - znów ciężko westchnęła, jak to jest że tak doskonale czytał z jej oczu, powinna chyba bardziej kryć się z emocjami, ale czy przy nim musiała? Choć wszyscy inni traktowali go jak wroga, dla niej był sprzymierzeńcem, kimś kto ją rozumiał i zmieniał na lepsze. Choć jak widać niektórzy mieli to gdzieś. Niestety, rozmowę jak i wyruszenie do dzieciaków przerwał im jakiś warkot, odwróciła się więc w stronę groty z której dopiero co wyszła, by po chwili dostrzec lwa który się rzucał w ich stronę. Uciekać? Walczyć? Warknęła i gdy już był blisko rzuciła się z całą siłą by powalić lwa i unieruchomić, naprawdę nie miała ochoty na to w tej chwili, jednakże ucieczka była zbyt ryzykowna.
Test zręczności:
Interpretacja: 1 sukces, słabo
Test zręczności:
Mistrz Gry wyrzuca 3d100:
76, 28, 73
76, 28, 73
Interpretacja: 1 sukces, słabo
- Nataka
- Posty: 157
- Gatunek: Lew afrykański
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 11 kwie 2014
- Specjalizacja: Szaman poziom 1
Medyk poziom 1 - Zdrowie: 100
- Waleczność: 40
- Zręczność: 40
- Percepcja: 70
- Kontakt:
Gdy Nataka udała się za Kronem nad jezioro, nad którym rzekomo czekali na nią Ragir i Lyanna nie zastała nikogo... Tak też gdy natrafiła na ich trop rozdzieliła się z Kronem i ponownie zjawiła się na ziemiach stada. Ślady doprowadziły ją do Królewskiej Groty...
Wchodząc do środka od razu poczuła złą energię, która uderzyła ją z niesamowitą siłą. Jej źródłem był oczywiście czarny lew, który zaatakował Nuzirę i jakiegoś białego samca, z którym z resztą już chyba kiedyś miała okazję się spotkać...
-Nuzira! Uważaj!-
Krzyknęła widząc, że ta rzuca się na zmorę w postaci czarnego lwa. Chciała coś zrobić, jakoś im pomóc, ale nie miała przy sobie niczego, co mogłoby pomóc jej w odprawieniu kolejnego rytuału. Czuła, że nie jest to normalny lew i może on mieć związek z tym wszystkim, co ostatnio działo się na terenach Szkarłatnych... Dlatego też od razu pomyślała o odprawieniu kolejnego rytuału, ale po ostatnim nie dość, że nie miała wystarczająco dużo energii, aby zrobić kolejny, to na dodatek potrzebowała szamańskich zasobów, których na ten moment po prostu nie posiadała.
-Musimy wybiec z groty... Tu jest zbyt niebezpiecznie.-
Odparła spoglądając przelotnie po wszystkich zebranych. Wolała, aby nikt nie miał styczności z tym czarnym monstrum, bowiem na myśl od razu przyszło jej spotkanie z antylopą, która drasnęła ją w ramię, zostawiając fioletowawą, nieznajomą jej ranę... Póki co nie wiedziała jeszcze, jakie mogą być jej powikłania, ale mimo wszystko wolała być ostrożna.
Stojąc tak obok wyjścia jej ciało i mięśnie były napięte, gotowe do ataku bądź ucieczki.
Wchodząc do środka od razu poczuła złą energię, która uderzyła ją z niesamowitą siłą. Jej źródłem był oczywiście czarny lew, który zaatakował Nuzirę i jakiegoś białego samca, z którym z resztą już chyba kiedyś miała okazję się spotkać...
-Nuzira! Uważaj!-
Krzyknęła widząc, że ta rzuca się na zmorę w postaci czarnego lwa. Chciała coś zrobić, jakoś im pomóc, ale nie miała przy sobie niczego, co mogłoby pomóc jej w odprawieniu kolejnego rytuału. Czuła, że nie jest to normalny lew i może on mieć związek z tym wszystkim, co ostatnio działo się na terenach Szkarłatnych... Dlatego też od razu pomyślała o odprawieniu kolejnego rytuału, ale po ostatnim nie dość, że nie miała wystarczająco dużo energii, aby zrobić kolejny, to na dodatek potrzebowała szamańskich zasobów, których na ten moment po prostu nie posiadała.
-Musimy wybiec z groty... Tu jest zbyt niebezpiecznie.-
Odparła spoglądając przelotnie po wszystkich zebranych. Wolała, aby nikt nie miał styczności z tym czarnym monstrum, bowiem na myśl od razu przyszło jej spotkanie z antylopą, która drasnęła ją w ramię, zostawiając fioletowawą, nieznajomą jej ranę... Póki co nie wiedziała jeszcze, jakie mogą być jej powikłania, ale mimo wszystko wolała być ostrożna.
Stojąc tak obok wyjścia jej ciało i mięśnie były napięte, gotowe do ataku bądź ucieczki.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości


























