x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Iglicowisko
Regulamin forum
Kary i negatywne efekty
Miejsce wyjątkowe
Rzucone tutaj klątwy są o 50% silniejsze.
Kary i negatywne efekty
- To miejsce jest nawiedzone. Istnieje ryzyko napotkania wrogo nastawionych duchów lub złapania choroby duchowej.
- Przebywająca w górach postać jest narażona na lawiny, burze albo inne przeszkody.
- Większe ryzyko złapania choroby.
Miejsce wyjątkowe
Rzucone tutaj klątwy są o 50% silniejsze.
- Mane
- Posty: 865
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 01 mar 2014
- Zdrowie: 81
- Waleczność: 60
- Zręczność: 50
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Re: Iglicowisko
Przekręciłem oczami kolejny raz bo on… bo on naprawdę zaczął kopać w ziemi! Byłem przekonany, że po moim tonie, spojrzeniu, przekręcaniu oczami zrozumie, że to był taki żarcik… ale gdzie tam! Ciężko westchnąłem, woląc się już nie odzywać, bo bym go chyba zagryzł. Zwykle nie byłem spokojny i opanowany, a ostatnie miesiące jeszcze pogłębiły ten stan. Uśmiechnąłem się i rozpromieniłem dopiero wtedy, gdy krzyknął. Tak, to zdecydowanie poprawiło mi humor.
- Oj, naprawdę? Ostre kamyki? No kto mógł to przewidzieć! – powiedziałem ironicznym tonem, nie ukrywając zadowolenia. Zwłaszcza po kolejnym krzyku. Czyżby nadepnął na kolejny? Trochę tak to wyglądało. I dobrze mu tak!
- Ostre kamienie to jeszcze nie czarownica! – odpowiedziałem mu, ciężko wzdychając z miną typu „z kim ja muszę pracować” – Chociaż kto wie – dodałem. A niech się boi. Przynajmniej mi to humor poprawi! Że też nie mógł się mi trafić… jakiś trochę bardziej ogarnięty lew. Chociaż odrobinkę!
Odwróciłem się od irytującego lwa, próbując wypatrywać intruzów. Rozglądałem się, ale nie mogłem ich dostrzec. No tak, w Skałoszklanej Ostrogrzędzie dużo było tych… Skałoszklanych Ostrogrzęd, które utrudniały dostrzeżenie czegokolwiek. Jakieś dźwięki było słychać… ale jakby się oddalały. Cóż, akustyka też tu była dziwna, więc w sumie nie mogłem być niczego pewien. A później… usłyszałem jeszcze jakiś śmiech? Zniekształcony przez dziwne ukształtowanie terenu. Czy to... ta lwica? Albo ten drugi osobnik? A może… hieny? Śmiech był dziwny, ale tak, to musiały być hieny. Normalny, zdrowy na umyśle lew się tak głośno nie śmiał. No ale co tutaj robiła samica, jakiś inny osobnik, może samiec, jej partner i stadko hien? Powalona okolica to i powalone towarzystwo. Do tego durny lew. No i nie dziwiło mnie, że wiele lwów uważało, że tu straszy. Ale wyglądało na to, że nie lwy, które tutaj przychodzą, stają się szalone, co raczej to miejsce przyciąga takie osobniki. No dobra, to co teraz robić? Ciężko westchnąłem nie mogąc się zdecydować, jaką podjąć decyzję i rozejrzałem się kolejny raz dookoła.
- Wszystko w porządku? – zagadałem do Nerona, czy jak on się tam nazywał, chociaż ktoś uważny z łatwością wychwyciłby w moim głosie trochę prześmiewczej ironii.
- Oj, naprawdę? Ostre kamyki? No kto mógł to przewidzieć! – powiedziałem ironicznym tonem, nie ukrywając zadowolenia. Zwłaszcza po kolejnym krzyku. Czyżby nadepnął na kolejny? Trochę tak to wyglądało. I dobrze mu tak!
- Ostre kamienie to jeszcze nie czarownica! – odpowiedziałem mu, ciężko wzdychając z miną typu „z kim ja muszę pracować” – Chociaż kto wie – dodałem. A niech się boi. Przynajmniej mi to humor poprawi! Że też nie mógł się mi trafić… jakiś trochę bardziej ogarnięty lew. Chociaż odrobinkę!
Odwróciłem się od irytującego lwa, próbując wypatrywać intruzów. Rozglądałem się, ale nie mogłem ich dostrzec. No tak, w Skałoszklanej Ostrogrzędzie dużo było tych… Skałoszklanych Ostrogrzęd, które utrudniały dostrzeżenie czegokolwiek. Jakieś dźwięki było słychać… ale jakby się oddalały. Cóż, akustyka też tu była dziwna, więc w sumie nie mogłem być niczego pewien. A później… usłyszałem jeszcze jakiś śmiech? Zniekształcony przez dziwne ukształtowanie terenu. Czy to... ta lwica? Albo ten drugi osobnik? A może… hieny? Śmiech był dziwny, ale tak, to musiały być hieny. Normalny, zdrowy na umyśle lew się tak głośno nie śmiał. No ale co tutaj robiła samica, jakiś inny osobnik, może samiec, jej partner i stadko hien? Powalona okolica to i powalone towarzystwo. Do tego durny lew. No i nie dziwiło mnie, że wiele lwów uważało, że tu straszy. Ale wyglądało na to, że nie lwy, które tutaj przychodzą, stają się szalone, co raczej to miejsce przyciąga takie osobniki. No dobra, to co teraz robić? Ciężko westchnąłem nie mogąc się zdecydować, jaką podjąć decyzję i rozejrzałem się kolejny raz dookoła.
- Wszystko w porządku? – zagadałem do Nerona, czy jak on się tam nazywał, chociaż ktoś uważny z łatwością wychwyciłby w moim głosie trochę prześmiewczej ironii.
-
Newton
- Posty: 178
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 10 lis 2019
- Zdrowie: 92
- Waleczność: 55
- Zręczność: 50
- Percepcja: 45
- Kontakt:
Oczywiście nie rozpoznał złośliwości w głosie Mane. Zbyt był na to zajęty osłanianiem się przed palącymi promieniami.
- Jest bardzo nie w porządku. Chyba trafił mnie piorun. Nic nie widzę! - żalił się swojemu panu, sądząc iż tego naprawdę obchodzi jego samopoczucie.
- Te kamienie świecą tak, że nie da się na nie patrzeć. - mówił dalej, niemal chlipiąc. To się stało kiedy zaczął kopać. Może kamienie były trujące i to przez zadrapanie. Nie, bez sensu, przecież kamienie nie mogą być zatrute. Chyba że ta czarownica je zatruła zanim tu przyszli. Była bardziej przebiegła, niż ktokolwiek by się spodziewał.
Miał walczyć, ale w tej chwili był do tego całkowicie niezdolny. Chyba że będzie walczyć z zamkniętymi oczami. W tej chwili dotarło do niego, co mu może zrobić Mane, kiedy zorientuje się, że nie ma z niego pożytku. To była świetna motywacja, żeby wstać pomimo palącego bólu.
- To znaczy, wszystko dobrze. - odpowiedział, chociaż łzy spływały mu ciurkiem po pysku. Mrużył oczy tak, że widział przed sobą tylko wąziutką szparkę, a i tak ledwie był w stanie to wytrzymać.
- Jest bardzo nie w porządku. Chyba trafił mnie piorun. Nic nie widzę! - żalił się swojemu panu, sądząc iż tego naprawdę obchodzi jego samopoczucie.
- Te kamienie świecą tak, że nie da się na nie patrzeć. - mówił dalej, niemal chlipiąc. To się stało kiedy zaczął kopać. Może kamienie były trujące i to przez zadrapanie. Nie, bez sensu, przecież kamienie nie mogą być zatrute. Chyba że ta czarownica je zatruła zanim tu przyszli. Była bardziej przebiegła, niż ktokolwiek by się spodziewał.
Miał walczyć, ale w tej chwili był do tego całkowicie niezdolny. Chyba że będzie walczyć z zamkniętymi oczami. W tej chwili dotarło do niego, co mu może zrobić Mane, kiedy zorientuje się, że nie ma z niego pożytku. To była świetna motywacja, żeby wstać pomimo palącego bólu.
- To znaczy, wszystko dobrze. - odpowiedział, chociaż łzy spływały mu ciurkiem po pysku. Mrużył oczy tak, że widział przed sobą tylko wąziutką szparkę, a i tak ledwie był w stanie to wytrzymać.
- Xantria
- Posty: 63
- Gatunek: Panthera leo
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 31 paź 2015
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 70
- Zręczność: 50
- Percepcja: 30
- Kontakt:
W smaku lwica przypominała jej przyjaciółkę, pachniała jak jej przyjaciółka a nawet brzmiała jak jej przyjaciółka to siłą rzeczy musiała nią być. Nie była to żadna fatamorgana jak przypuszczała w pierwszym odruchu, bojąc się nawet, że po skoku pacnie łapami w suchy piach a widmo się rozmyje. Jednak stała, a raczej leżała pod jej ciężarem, żywa z krwi i kości Vespera. Zeszła z niej.
- Zgubiłam. - Odparła krótko bo nigdy do wygadanych nie należała. Zresztą jej mózg nie był przystosowany do formułowania zbyt długich wyrazów i sentencji.
- Tam jest dwójka lwów. - Kiwnęła w kierunku iglicowisk łbem, póki jeszcze pamiętała o nich. - Miałam napaść. - Dorzuciła szybko. wprawdzie jej samej mogłoby przysporzyć to problemów ale teraz jak były we dwie. Szanse się zwiększyły. Po za tym dalsze wyjaśnienia i mizianie może poczekać. Białofutra czuła jak przypływa jej energia i nowa siła, mając u boku swoją towarzyszkę. Z nią czuła się dużo pewniej.
- Zgubiłam. - Odparła krótko bo nigdy do wygadanych nie należała. Zresztą jej mózg nie był przystosowany do formułowania zbyt długich wyrazów i sentencji.
- Tam jest dwójka lwów. - Kiwnęła w kierunku iglicowisk łbem, póki jeszcze pamiętała o nich. - Miałam napaść. - Dorzuciła szybko. wprawdzie jej samej mogłoby przysporzyć to problemów ale teraz jak były we dwie. Szanse się zwiększyły. Po za tym dalsze wyjaśnienia i mizianie może poczekać. Białofutra czuła jak przypływa jej energia i nowa siła, mając u boku swoją towarzyszkę. Z nią czuła się dużo pewniej.
- Vespera
- Posty: 63
- Gatunek: Lew afrykański
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 12 maja 2015
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 45
- Zręczność: 70
- Percepcja: 35
- Kontakt:
Brązowa nie mogła uwierzyć we własne szczęście. Już dawno pogodziła się z myślą, że swej najdroższej przyjaciółki najpewniej już nie ujrzy, a tu proszę. Nie mogła ukryć swojego szczęścia, tak więc przez ten cały czas uśmiech nie schodził jej z pyska. Miała ochotę wyściskać Xantrię i poczochrać jej futerko, lecz w swej aktualnej pozycji nie bardzo miała jak.
Odetchnęła z niejaką ulgą, gdy większa lwica z niej zlazła, po czym przekręciła się na brzuch i wstała. Otrząsnęła się zaraz i przygładziła łapą kilka zmierzwionych kosmyków na piersi. W przeciwieństwie do białej bardzo dbała o czystość swojej sierści, robiąc, co tylko mogła by utrzymać ją zawsze w idealnym stanie. Ona nie miała zbytnio warunków, by odstraszać swych wrogów samym wyglądem, za to jej zgrabne ciało było idealne, by kusić i uwodzić, z czego nie mogła przecież nie skorzystać.
Słysząc padające z pyska białofutrej słowo na chwilę przestała się uśmiechać. Posmutniała na moment, kuląc smętnie uszy do czaszki.
- Ja też - przyznała, a w jej głosie zabrzmiał szczery smutek. Gdy zorientowała się, że Xantria nie podąża za nią próbowała się cofnąć i odnaleźć ją po jej śladach, lecz dość szybko zgubiła trop. Nigdy nie była wybitną tropicielką. Było to jednym z powodów, dla których często zamiast polować na własną łapę preferowała po prostu komuś ukraść zdobycz. Zdecydowanie mniej przy tym roboty.
Ożywiła się jednak po chwili, gdy biała wspomniała o pozostałej dwójce. Uprzednio tamte lwy niewiele ją obchodziły, gdyż skupiała się na odnalezieniu przyjaciółki. Teraz, gdy dowiedziała się, że druga z samic upatrzyła ich sobie jako swoje ofiary, zdecydowała się zwrócić na nich większą uwagę.
- No to chodźmy tam do nich - powiedziała, a na jej pysk wpełzł bardziej złośliwy uśmieszek. - Może mają coś ciekawego. Powinno być całkiem łatwo, sądząc z tych wrzasków chyba już porządnie ich nastraszyłaś - dodała, z niejakim rozbawieniem. Poczuła, że musi jakoś zrekompensować białej swoją nieobecność, a najlepiej przecież to zrobi, pomagając.
Rozejrzała się krótko dookoła, mrużąc nieco ślepia, po czym ruszyła w kierunku wskazanym przez przyjaciółkę. Dotarłszy wreszcie na miejsce, z którego miały widok na sytuację na dole przystanęła, wychylając łeb zza jednego z większych kamieni. Znów zmrużyła ślepia, próbując dostrzec jak najwięcej, choć z takiej odległości nie było to łatwe. Wydawało jej się, że widzi tam w dole dwóch samców, z czego jeden przyjął jakąś dziwną pozycję, jakby kuląc się na ziemi. Pewnie ze strachu. Znów zachichotała pod nosem.
- Dobra, skoro oni tam jakoś zleźli to musi gdzieś w pobliżu być jakaś bezpieczniejsza droga na dół - rzekła do białej, spoglądając z pewną dozą niezadowolenia na wszechobecne ostre kamienie. Rozejrzała się dookoła. - Chodź za mną - poleciła i ruszyła ostrożnie, omijając przeszkody i wypatrując jakiejkolwiek prowadzącej w dół ścieżki, która nie byłaby usiana ostrymi skalnymi odłamkami. Jakaś musiała tu być, wątpiła, że tamta dwójka narażałaby się na zranienie tylko po to, żeby zejść na dół. Jeśli tak jest, to prędzej, czy później ją znajdzie.
@Xantria
@Mane
@Narwal
Odetchnęła z niejaką ulgą, gdy większa lwica z niej zlazła, po czym przekręciła się na brzuch i wstała. Otrząsnęła się zaraz i przygładziła łapą kilka zmierzwionych kosmyków na piersi. W przeciwieństwie do białej bardzo dbała o czystość swojej sierści, robiąc, co tylko mogła by utrzymać ją zawsze w idealnym stanie. Ona nie miała zbytnio warunków, by odstraszać swych wrogów samym wyglądem, za to jej zgrabne ciało było idealne, by kusić i uwodzić, z czego nie mogła przecież nie skorzystać.
Słysząc padające z pyska białofutrej słowo na chwilę przestała się uśmiechać. Posmutniała na moment, kuląc smętnie uszy do czaszki.
- Ja też - przyznała, a w jej głosie zabrzmiał szczery smutek. Gdy zorientowała się, że Xantria nie podąża za nią próbowała się cofnąć i odnaleźć ją po jej śladach, lecz dość szybko zgubiła trop. Nigdy nie była wybitną tropicielką. Było to jednym z powodów, dla których często zamiast polować na własną łapę preferowała po prostu komuś ukraść zdobycz. Zdecydowanie mniej przy tym roboty.
Ożywiła się jednak po chwili, gdy biała wspomniała o pozostałej dwójce. Uprzednio tamte lwy niewiele ją obchodziły, gdyż skupiała się na odnalezieniu przyjaciółki. Teraz, gdy dowiedziała się, że druga z samic upatrzyła ich sobie jako swoje ofiary, zdecydowała się zwrócić na nich większą uwagę.
- No to chodźmy tam do nich - powiedziała, a na jej pysk wpełzł bardziej złośliwy uśmieszek. - Może mają coś ciekawego. Powinno być całkiem łatwo, sądząc z tych wrzasków chyba już porządnie ich nastraszyłaś - dodała, z niejakim rozbawieniem. Poczuła, że musi jakoś zrekompensować białej swoją nieobecność, a najlepiej przecież to zrobi, pomagając.
Rozejrzała się krótko dookoła, mrużąc nieco ślepia, po czym ruszyła w kierunku wskazanym przez przyjaciółkę. Dotarłszy wreszcie na miejsce, z którego miały widok na sytuację na dole przystanęła, wychylając łeb zza jednego z większych kamieni. Znów zmrużyła ślepia, próbując dostrzec jak najwięcej, choć z takiej odległości nie było to łatwe. Wydawało jej się, że widzi tam w dole dwóch samców, z czego jeden przyjął jakąś dziwną pozycję, jakby kuląc się na ziemi. Pewnie ze strachu. Znów zachichotała pod nosem.
- Dobra, skoro oni tam jakoś zleźli to musi gdzieś w pobliżu być jakaś bezpieczniejsza droga na dół - rzekła do białej, spoglądając z pewną dozą niezadowolenia na wszechobecne ostre kamienie. Rozejrzała się dookoła. - Chodź za mną - poleciła i ruszyła ostrożnie, omijając przeszkody i wypatrując jakiejkolwiek prowadzącej w dół ścieżki, która nie byłaby usiana ostrymi skalnymi odłamkami. Jakaś musiała tu być, wątpiła, że tamta dwójka narażałaby się na zranienie tylko po to, żeby zejść na dół. Jeśli tak jest, to prędzej, czy później ją znajdzie.
@Xantria
@Mane
@Narwal

- Mane
- Posty: 865
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 01 mar 2014
- Zdrowie: 81
- Waleczność: 60
- Zręczność: 50
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Ciężko westchnąłem. Temu lwu rzeczywiście już coś odpie*dało. Aż chciało się powiedzieć, że otaczają mnie kretyni!. No cóż, jeśli ktoś nas teraz zaatakował, to może chociaż na przynętę by się on nadał?
- O, już lepiej? – odpowiedziałem ironicznym tonem z udawaną, przejaskrawioną radością. Zastanawiałem się, czy on jest jakiś pie*dolnięty, czy tylko symuluje. To drugie? Bo nie chce walczyć, dlatego udaje, że coś mu się stało? To była chyba narzucająca się opcja. Udawać chorego i jak najszybciej uciec. W sumie może on nie był taki głupi, jakim się wydawał. Może to rzeczywiście była najlepsza opcja, skoro byliśmy otoczeni. Nie miałem pojęcia, ile było innych lwów, ale chyba całkiem sporo, skoro ich głosy dochodziły z kilku stron, może z powodu dziwnych kamieni. No ale jednocześnie były dość pewne siebie a to praktycznie upewniało mnie, że musi być ich więcej niż nas, czyli przynajmniej że trzy, cztery. Może więc i ten mój niewolnik miał rację, że lepiej po prostu się oddalić? Szczególnie, że może sobie na chwilę poszły, skoro w tej chwili się w żaden sposób nie odzywały? Rozglądnąłem się ponownie, ale nikogo nie mogłem dostrzec.
- Dobra, idziemy – zdecydowałem po chwili. Zerknąłem na ścieżkę prowadzącą w głąb Skałoszklanych Ostrogrzęd, ale w sumie nie wiedziałem, dokąd ona prowadzi i czy przypadkiem nie jest ślepa – Wracamy – postanowiłem, robiąc parę kroków w stronę miejsca, skąd przyszliśmy. Popatrzyłem się znacząco na mojego lwa, czy ten zaczął podążać za mną. Rozglądnąłem się ponownie dookoła. Dalej nikogo w okolicy nie było.
- O, już lepiej? – odpowiedziałem ironicznym tonem z udawaną, przejaskrawioną radością. Zastanawiałem się, czy on jest jakiś pie*dolnięty, czy tylko symuluje. To drugie? Bo nie chce walczyć, dlatego udaje, że coś mu się stało? To była chyba narzucająca się opcja. Udawać chorego i jak najszybciej uciec. W sumie może on nie był taki głupi, jakim się wydawał. Może to rzeczywiście była najlepsza opcja, skoro byliśmy otoczeni. Nie miałem pojęcia, ile było innych lwów, ale chyba całkiem sporo, skoro ich głosy dochodziły z kilku stron, może z powodu dziwnych kamieni. No ale jednocześnie były dość pewne siebie a to praktycznie upewniało mnie, że musi być ich więcej niż nas, czyli przynajmniej że trzy, cztery. Może więc i ten mój niewolnik miał rację, że lepiej po prostu się oddalić? Szczególnie, że może sobie na chwilę poszły, skoro w tej chwili się w żaden sposób nie odzywały? Rozglądnąłem się ponownie, ale nikogo nie mogłem dostrzec.
- Dobra, idziemy – zdecydowałem po chwili. Zerknąłem na ścieżkę prowadzącą w głąb Skałoszklanych Ostrogrzęd, ale w sumie nie wiedziałem, dokąd ona prowadzi i czy przypadkiem nie jest ślepa – Wracamy – postanowiłem, robiąc parę kroków w stronę miejsca, skąd przyszliśmy. Popatrzyłem się znacząco na mojego lwa, czy ten zaczął podążać za mną. Rozglądnąłem się ponownie dookoła. Dalej nikogo w okolicy nie było.
► Pokaż Spoiler
-
Newton
- Posty: 178
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 10 lis 2019
- Zdrowie: 92
- Waleczność: 55
- Zręczność: 50
- Percepcja: 45
- Kontakt:
Pociągnął nosem i niepostrzeżenie przetarł łzy. Zamknął oczy, żeby nie musieć patrzeć na te rażące światłem kamienie. Na razie i tak czekali w miejscu, więc nie musiał na nic patrzeć.
- Tak, lepiej. - odpowiedział, siląc się na pewny ton głosu, chociaż w rzeczywistości brzmiał cienko i cichutko.
- Jak? Dokąd? - z zaskoczenia otworzył odruchowo oczy i natychmiast tego pożałował. Spróbował iść za Mane z zamkniętymi oczami i wystrzelił w jego kierunku. Nie spodziewał się, że ten zaraz zawróci i z całym impetem wpadł prosto na niego. Odbił się od większego lwa i padł na ziemię z głośnym łupnięciem.
- Przepraszam - niemal wyszlochał to słowo, bojąc się, że za chwilę to już na pewno Mane straci cierpliwość.
- Ja nie chciałem. - dodał szybko i pozbierał się niezdarnie z ziemi.
- Tak, lepiej. - odpowiedział, siląc się na pewny ton głosu, chociaż w rzeczywistości brzmiał cienko i cichutko.
- Jak? Dokąd? - z zaskoczenia otworzył odruchowo oczy i natychmiast tego pożałował. Spróbował iść za Mane z zamkniętymi oczami i wystrzelił w jego kierunku. Nie spodziewał się, że ten zaraz zawróci i z całym impetem wpadł prosto na niego. Odbił się od większego lwa i padł na ziemię z głośnym łupnięciem.
- Przepraszam - niemal wyszlochał to słowo, bojąc się, że za chwilę to już na pewno Mane straci cierpliwość.
- Ja nie chciałem. - dodał szybko i pozbierał się niezdarnie z ziemi.
- Xantria
- Posty: 63
- Gatunek: Panthera leo
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 31 paź 2015
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 70
- Zręczność: 50
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Uśmiechnęła się pod nosem na słowa Vespery o tym, że pewnie wystraszyła tamtych. Aż jej ego zostało mile połechtane, chciałaby w tej chwili zobaczyć miny tych lwów no ale na to musi poczekać. Skinęła tylko brązowej łbem i ruszyła za nią jak ten cień.
Przystanęła obok przyjaciółki gdy ta się zatrzymała i spojrzała w kierunku, którym lwica patrzyła. Byli tam na dole i chyba ich jeszcze nie dostrzegli. Sama nie potrafiła znaleźć rozsądnej drogi by zejść do nich tu się zda na lepszą lwicę z percepcją.
- Ej, idą. - Rzuciła do towarzyszki gdy zauważyła, że te dwie kulki w dole się przemieszczają.
Przystanęła obok przyjaciółki gdy ta się zatrzymała i spojrzała w kierunku, którym lwica patrzyła. Byli tam na dole i chyba ich jeszcze nie dostrzegli. Sama nie potrafiła znaleźć rozsądnej drogi by zejść do nich tu się zda na lepszą lwicę z percepcją.
- Ej, idą. - Rzuciła do towarzyszki gdy zauważyła, że te dwie kulki w dole się przemieszczają.
- Vespera
- Posty: 63
- Gatunek: Lew afrykański
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 12 maja 2015
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 45
- Zręczność: 70
- Percepcja: 35
- Kontakt:
Brązowa również do specjalnie spostrzegawczych nie należała, toteż samo odnalezienie bezpiecznej drogi w dół zajęło jej zapewne nieco dłużej, niż miałoby to miejsce w przypadku innej lwicy o nieco czulszych zmysłach. Koniec końców udało jej się trafić na ścieżkę, która nie była usiana ostrymi kamykami. Uśmiechnęła się wesoło i już miała poinformować o tym Xantrię, gdy biała się odezwała. Spoważniała i szybko zerknęła w stronę dwóch samców, których niewielkie sylwetki zaczęły wyraźnie się oddalać.
- Cholera - fuknęła z nieskrywaną irytacją. Zamarudziła tutaj tak długo, że w międzyczasie tamci podjęli już decyzję o ruszeniu się z miejsca. Na szczęście wciąż poruszali się stosunkowo powoli, więc być może przy odrobinie szczęścia będą w stanie ich dogonić. Spojrzała na przyjaciółkę, po czym wskazała krótkim gestem głowy na wypatrzoną ścieżkę.
- Dobra, schodzimy tędy, tylko uważaj na te kamienie - powiedziała, po czym ruszyła w dół, starając się poruszać w miarę szybko, lecz na tyle ostrożnie, by nie zboczyć ani odrobinę z trasy. Nie chciała się przecież pokaleczyć. Raz, czy dwa zerknęła do tyłu, by przekonać się, jak @Xantria sobie radzi, w razie potrzeby pomagając jej uniknąć niepotrzebnego zranienia. Starała się to robić w miarę cicho, by zbyt wcześnie nie przestraszyć ich potencjalnych ofiar. Mogliby rzucić się do ucieczki a póki nie zmniejszyły bardziej dzielącej ich odległości, wolałaby ich nie gonić. Bo po co biegać po próżnicy, kiedy ścigani wciąż mają stanowczo zbyt duże szanse, by uciec?
Wreszcie poczuła równiejszy grunt pod łapami. Schowała się na chwilę za jednym z większych kamiennych szpikulców i poświęciła chwilę na przyjrzenie się tamtym. W końcu widziała ich wyraźniej. Dwóch samców, jeden wyglądał na dość młodego.
Ostrożnie chwyciła w zęby jakiś kamień wyglądający na odrobinę mniej ostry i po prostu rzuciła nim o jedną ze skał, nieco na lewo od tamtej dwójki. Liczyła na to, że hałas na chwilę ich rozproszy i skłoni do zerknięcia w tamtą stronę.
- Dobra, gońmy ich - rzuciła krótko i wystartowała z miejsca, chcąc jak najszybciej zmniejszyć dzielący ją od samców dystans. Liczyła, że uda jej się do nich dotrzeć, zanim zorientują się, co się dzieje i zaczną uciekać.
@Mane
@Narwal
- Cholera - fuknęła z nieskrywaną irytacją. Zamarudziła tutaj tak długo, że w międzyczasie tamci podjęli już decyzję o ruszeniu się z miejsca. Na szczęście wciąż poruszali się stosunkowo powoli, więc być może przy odrobinie szczęścia będą w stanie ich dogonić. Spojrzała na przyjaciółkę, po czym wskazała krótkim gestem głowy na wypatrzoną ścieżkę.
- Dobra, schodzimy tędy, tylko uważaj na te kamienie - powiedziała, po czym ruszyła w dół, starając się poruszać w miarę szybko, lecz na tyle ostrożnie, by nie zboczyć ani odrobinę z trasy. Nie chciała się przecież pokaleczyć. Raz, czy dwa zerknęła do tyłu, by przekonać się, jak @Xantria sobie radzi, w razie potrzeby pomagając jej uniknąć niepotrzebnego zranienia. Starała się to robić w miarę cicho, by zbyt wcześnie nie przestraszyć ich potencjalnych ofiar. Mogliby rzucić się do ucieczki a póki nie zmniejszyły bardziej dzielącej ich odległości, wolałaby ich nie gonić. Bo po co biegać po próżnicy, kiedy ścigani wciąż mają stanowczo zbyt duże szanse, by uciec?
Wreszcie poczuła równiejszy grunt pod łapami. Schowała się na chwilę za jednym z większych kamiennych szpikulców i poświęciła chwilę na przyjrzenie się tamtym. W końcu widziała ich wyraźniej. Dwóch samców, jeden wyglądał na dość młodego.
Ostrożnie chwyciła w zęby jakiś kamień wyglądający na odrobinę mniej ostry i po prostu rzuciła nim o jedną ze skał, nieco na lewo od tamtej dwójki. Liczyła na to, że hałas na chwilę ich rozproszy i skłoni do zerknięcia w tamtą stronę.
- Dobra, gońmy ich - rzuciła krótko i wystartowała z miejsca, chcąc jak najszybciej zmniejszyć dzielący ją od samców dystans. Liczyła, że uda jej się do nich dotrzeć, zanim zorientują się, co się dzieje i zaczną uciekać.
@Mane
@Narwal

- Mane
- Posty: 865
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 01 mar 2014
- Zdrowie: 81
- Waleczność: 60
- Zręczność: 50
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Uznałem, że pora stąd znikać. Źle się działo, nie wiedziałem ile było przeciwników, chyba sporo, więc najprościej po prostu uciec. Po co ryzykować? W imię czego? To nie były moje tereny, nie byłem do nich przywiązany, więc ucieczka była naturalnym wyborem.
- Oj, tak lepiej lwiątku? – spytałem ironicznym tonem. Czemu mi się ktoś taki trafił? Wajibu, Lapis czy Kubwa nigdy by się tak nie zachowali!
- Jak to gdzie? Gdziekolwiek idziemy! – zdecydowałem niezbyt głośno. Po czym już głośniej ryknąłem, gdy wpadł we mnie… ten lew? Co z nim było nie tak? Ryknąłem wściekle kolejny raz, ale również w miarę cicho, tak by mu przekazać, że mnie wkurza, ale jednocześnie by nie alarmować tych wszystkich otaczających nas lwów. Chociaż echo w tym miejscu utrudniało trochę namierzenie źródeł dźwięku.
- Zamknij się! Idziemy dalej! – uciszyłem i pospieszyłem go. Nie mieliśmy wiele czasu, jeśli rzeczywiście byliśmy okrążani przez stado kilku lwów. Może czterech przynajmniej, skoro byli tacy pewni siebie? Tak bym strzelał. Starałem się więc poruszać niezbyt szybko, ale w miarę cicho i ostrożnie, unikając ostrych kamieni.
- Czy ktoś za nami idzie? – spytałem chwilę później, bo ewidentnie coś słyszałem (różnica w percepcji). Byłem może nie bardzo spostrzegawczym lwem, ale jednak trochę… spostrzegawczym. Więc wystarczyło zerknąć w tamtą stronę, by natychmiast dostrzec dwie lwice, i to pewnie wcześniej, niż one dostrzegły mnie. Młodszy lew dostrzegł je jeszcze wcześniej? Gdyby wyszły i się po prostu przywitały, pewnie bym uciął sobie z nimi pogawędkę. Może nawet bym się z nimi chciał zabawić ostrzej, jeśli byłyby chętne lub byłyby za słabe by się przeciwstawić, ale gdy nagle ktoś zaczął biec w moją stronę, zadziałałem odruchowo.
- Spie*dalamy! – ryknąłem, o ile oczywiście drugi lew nie ryknął tego wcześniej. I zacząłem biec, starając się unikać ostrych kamieni. Byłem ciekawy, czy dwie lwice ogarnięte chęcią pogoni będą w stanie je omijać, czy po natrafieniu na kilka ostrzejszych zdecydują, że unikanie tych ostrych jest dobrym pomysłem. Bardziej mnie martwiło jednak co innego. Skoro dwie lwice biegły za nami, sprawiało to wrażenie pułapki. Znaczyło to, że zostały wysłane aby nas tylko spłoszyć i wygonić, szczególnie że działały… całkowicie bezsensownie. Zamiast się zakraść, zaatakować, chociażby próbować zagadać, w jakikolwiek sposób nas zajść czy zaskoczyć po prostu się rzuciły biegiem w naszą stronę ze sporej odległości! Frontalny atak oznaczał, że chciały nas spłoszyć. Że chciały byśmy zaczęli biec w konkretne miejsce. A w takim razie, gdzieś przed nami, pewnie czatowało kilka samców, aby nas zaatakować, gdy zostaniemy na nich napędzeni przez lwice. Dlatego też starałem się biec uważnie, szukać tamtych lwów a jednocześnie wybierać mniej oczywistą drogę. Taką, gdzie kamieni było więcej, która była trudniejsza do przebycia. Taką, że Ci, którzy zastawili na nas pułapkę, nie mogli podejrzewać, że ją wybierzemy. Owszem, biegliśmy przez to wolniej, ale ścigające lwice miały ten sam problem. Miałem nadzieję, że nadepną na te kilka ostrzejszych a wtedy się nauczą, że samce czasami nie lubią zbyt napalonych samic.
Udało się uciec przed nimi? z/t?
- Oj, tak lepiej lwiątku? – spytałem ironicznym tonem. Czemu mi się ktoś taki trafił? Wajibu, Lapis czy Kubwa nigdy by się tak nie zachowali!
- Jak to gdzie? Gdziekolwiek idziemy! – zdecydowałem niezbyt głośno. Po czym już głośniej ryknąłem, gdy wpadł we mnie… ten lew? Co z nim było nie tak? Ryknąłem wściekle kolejny raz, ale również w miarę cicho, tak by mu przekazać, że mnie wkurza, ale jednocześnie by nie alarmować tych wszystkich otaczających nas lwów. Chociaż echo w tym miejscu utrudniało trochę namierzenie źródeł dźwięku.
- Zamknij się! Idziemy dalej! – uciszyłem i pospieszyłem go. Nie mieliśmy wiele czasu, jeśli rzeczywiście byliśmy okrążani przez stado kilku lwów. Może czterech przynajmniej, skoro byli tacy pewni siebie? Tak bym strzelał. Starałem się więc poruszać niezbyt szybko, ale w miarę cicho i ostrożnie, unikając ostrych kamieni.
- Czy ktoś za nami idzie? – spytałem chwilę później, bo ewidentnie coś słyszałem (różnica w percepcji). Byłem może nie bardzo spostrzegawczym lwem, ale jednak trochę… spostrzegawczym. Więc wystarczyło zerknąć w tamtą stronę, by natychmiast dostrzec dwie lwice, i to pewnie wcześniej, niż one dostrzegły mnie. Młodszy lew dostrzegł je jeszcze wcześniej? Gdyby wyszły i się po prostu przywitały, pewnie bym uciął sobie z nimi pogawędkę. Może nawet bym się z nimi chciał zabawić ostrzej, jeśli byłyby chętne lub byłyby za słabe by się przeciwstawić, ale gdy nagle ktoś zaczął biec w moją stronę, zadziałałem odruchowo.
- Spie*dalamy! – ryknąłem, o ile oczywiście drugi lew nie ryknął tego wcześniej. I zacząłem biec, starając się unikać ostrych kamieni. Byłem ciekawy, czy dwie lwice ogarnięte chęcią pogoni będą w stanie je omijać, czy po natrafieniu na kilka ostrzejszych zdecydują, że unikanie tych ostrych jest dobrym pomysłem. Bardziej mnie martwiło jednak co innego. Skoro dwie lwice biegły za nami, sprawiało to wrażenie pułapki. Znaczyło to, że zostały wysłane aby nas tylko spłoszyć i wygonić, szczególnie że działały… całkowicie bezsensownie. Zamiast się zakraść, zaatakować, chociażby próbować zagadać, w jakikolwiek sposób nas zajść czy zaskoczyć po prostu się rzuciły biegiem w naszą stronę ze sporej odległości! Frontalny atak oznaczał, że chciały nas spłoszyć. Że chciały byśmy zaczęli biec w konkretne miejsce. A w takim razie, gdzieś przed nami, pewnie czatowało kilka samców, aby nas zaatakować, gdy zostaniemy na nich napędzeni przez lwice. Dlatego też starałem się biec uważnie, szukać tamtych lwów a jednocześnie wybierać mniej oczywistą drogę. Taką, gdzie kamieni było więcej, która była trudniejsza do przebycia. Taką, że Ci, którzy zastawili na nas pułapkę, nie mogli podejrzewać, że ją wybierzemy. Owszem, biegliśmy przez to wolniej, ale ścigające lwice miały ten sam problem. Miałem nadzieję, że nadepną na te kilka ostrzejszych a wtedy się nauczą, że samce czasami nie lubią zbyt napalonych samic.
Udało się uciec przed nimi? z/t?
-
Newton
- Posty: 178
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 10 lis 2019
- Zdrowie: 92
- Waleczność: 55
- Zręczność: 50
- Percepcja: 45
- Kontakt:
Kompletnie zagubił się w sytuacji. Raz ma biec w jedną stronę, raz iść w inną, a raz nie ruszać się w ogóle. To ilość sprzecznych poleceń przekraczała jego możliwości myślowe. Mrużąc oczy przed bolesnym światłem ruszył za Mane. Miał problem z unikaniem kamieni i czuł każdy z nim pod opuszkami łap. Spróbował obejrzeć się, ale nie był w stanie zobaczyć niczego oprócz rażącego blasku.
- Nie, nikt nie idzie. - odpowiedział, udając, że jest przydatny i ma sprawny wzrok. Zanim udało mu się przyjrzeć dokładniej, Mane już ruszył biegiem dalej. Nie zastanawiając się, wystrzelił za nim biegiem. Łatwo mógł omijać wysokie iglice, które były doskonale widoczne w rażącym świetle. Gorzej z drobnymi odłamkami na ziemi. Pędząc powstrzymywał łzy bólu od kamieni raniących go w łapy.
ZT
-5 HP dla mnie
@Xantria, @Vespera możecie biec za nami dalej, ale pamiętajcie że w walce trzeba odpisywać co 3 dni
- Nie, nikt nie idzie. - odpowiedział, udając, że jest przydatny i ma sprawny wzrok. Zanim udało mu się przyjrzeć dokładniej, Mane już ruszył biegiem dalej. Nie zastanawiając się, wystrzelił za nim biegiem. Łatwo mógł omijać wysokie iglice, które były doskonale widoczne w rażącym świetle. Gorzej z drobnymi odłamkami na ziemi. Pędząc powstrzymywał łzy bólu od kamieni raniących go w łapy.
ZT
-5 HP dla mnie
@Xantria, @Vespera możecie biec za nami dalej, ale pamiętajcie że w walce trzeba odpisywać co 3 dni
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość



















