x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Legowisko
Regulamin forum
Nad Wodopojem zawisły ciężkie, deszczowe chmury, a rzęsiste opady i towarzyszące im podmuchy wiatru oczyszczają okolicę z zalegającego tu do niedawna smrodu i trucizn.
Teren stada jest strzeżony przez członków stada i stadne NPC. W związku z tym trudno dostać się na niego niepostrzeżenie i należy odczekać 24 h po wejściu żeby opuścić teren stada.
Nad Wodopojem zawisły ciężkie, deszczowe chmury, a rzęsiste opady i towarzyszące im podmuchy wiatru oczyszczają okolicę z zalegającego tu do niedawna smrodu i trucizn.
Teren stada jest strzeżony przez członków stada i stadne NPC. W związku z tym trudno dostać się na niego niepostrzeżenie i należy odczekać 24 h po wejściu żeby opuścić teren stada.
- Alfajiri
- Posty: 360
- Gatunek: Krokuta cętkowana
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 15 maja 2016
- Specjalizacja:
- Waleczność: 45
- Zręczność: 61
- Percepcja: 20
- Kontakt:
Re: Legowisko [terytorium hien]
Na szczęście po chwili brązowa zaczęła odzyskiwać przytomność. Alfajiri, do tej pory krążąca wokół samicy nerwowo, przeklinająca pod nosem i będąca na skraju kompletnej paniki, odetchnęła z ulgą. Przez chwilę przyglądała się z niepokojem Nanie, jakby spodziewając się, że za chwilę ponownie zasłabnie. Kiedy uświadomiła sobie, że samica rzeczywiście dochodzi do siebie, odetchnęła ponownie i przysiadła ciężko na zadzie. Odgarnęła łapą czarny kosmyk, który podczas tego całego zamieszania wylądował na czole, po czym zamarła, kiedy brązowa zadała pytanie.
- Co miałam czuć? - zapytała, wybitnie zaskoczona, po czym na wzór szamanki powiodła spojrzeniem w stronę skały. Przez chwilę zastanawiała się, czy samica nie ma przypadkiem gorączki i nie bredzi bez większego ładu i składu, bo zbyt wielkiego sensu to dla niej nie miało. Wróciła wzrokiem na jej oblicze. - Nic nie czułam. No, może oprócz tego, że łeb mi pęka - oświadczyła po chwili. Wiedza fioletowookiej o sferze duchowej była jeszcze bardziej ograniczona, niż o lecznictwie, toteż nie powiązała tej niespodziewanej migreny z niczym nadzwyczajnym.
- Nieźle mnie nastraszyłaś - przyznała po chwili. - Potrzebujesz czegoś? Wody? Żarcia? Przynieść ci jakieś zioła? - zaoferowała zaraz, unosząc lekko brew.
- Co miałam czuć? - zapytała, wybitnie zaskoczona, po czym na wzór szamanki powiodła spojrzeniem w stronę skały. Przez chwilę zastanawiała się, czy samica nie ma przypadkiem gorączki i nie bredzi bez większego ładu i składu, bo zbyt wielkiego sensu to dla niej nie miało. Wróciła wzrokiem na jej oblicze. - Nic nie czułam. No, może oprócz tego, że łeb mi pęka - oświadczyła po chwili. Wiedza fioletowookiej o sferze duchowej była jeszcze bardziej ograniczona, niż o lecznictwie, toteż nie powiązała tej niespodziewanej migreny z niczym nadzwyczajnym.
- Nieźle mnie nastraszyłaś - przyznała po chwili. - Potrzebujesz czegoś? Wody? Żarcia? Przynieść ci jakieś zioła? - zaoferowała zaraz, unosząc lekko brew.
- Nana
- Posty: 309
- Gatunek: Crocuta crocuta
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 13 paź 2015
- Specjalizacja: Medyk poziom 2
Szaman poziom 1 - Waleczność: 10
- Zręczność: 45
- Percepcja: 70
Skupiała się na oddychaniu. Pomieliła również jęzorem w pysku jakoby miała zdrętwiały i chciała go przywrócić do stanu używalności. Z każdą jednak chwilą było coraz lepiej.
-Przepraszam. -dodała po chwili, nie chciała jej wystraszyć. Wzięła głęboki oddech zanim postanowiła mówić dalej. - Niczego nie potrzebuję. Zaraz minie. - Spojrzała na nią badawczo, bo to co zaraz zamierzała powiedzieć mogło sprawić, że uzna ją za kompletną wariatkę.
- Zbiorowa migrena to nie jest przypadek, no chyba, że w grę wchodzi epidemia. Ale to nie było to..to czysta energia. Energia płynąca z dusz zmarłych. Jedni są bardziej wyczuleni na tą sferę inni nawet tego nie odczują a reszta pozostanie niewzruszona. Nasi sąsiedzi...te lwy. Nie wiem co oni tam wyprawiają ale to nie był dobry znak. - To był kolejny powód dla którego Nana wątpiła w ich szczerość i chęć "pomocy".
Jednego była pewna. Stracili połowę klanu a teraz przyjdzie im stracić dom. Tu nie było dla nich bezpiecznie.
-Przepraszam. -dodała po chwili, nie chciała jej wystraszyć. Wzięła głęboki oddech zanim postanowiła mówić dalej. - Niczego nie potrzebuję. Zaraz minie. - Spojrzała na nią badawczo, bo to co zaraz zamierzała powiedzieć mogło sprawić, że uzna ją za kompletną wariatkę.
- Zbiorowa migrena to nie jest przypadek, no chyba, że w grę wchodzi epidemia. Ale to nie było to..to czysta energia. Energia płynąca z dusz zmarłych. Jedni są bardziej wyczuleni na tą sferę inni nawet tego nie odczują a reszta pozostanie niewzruszona. Nasi sąsiedzi...te lwy. Nie wiem co oni tam wyprawiają ale to nie był dobry znak. - To był kolejny powód dla którego Nana wątpiła w ich szczerość i chęć "pomocy".
Jednego była pewna. Stracili połowę klanu a teraz przyjdzie im stracić dom. Tu nie było dla nich bezpiecznie.
- Alfajiri
- Posty: 360
- Gatunek: Krokuta cętkowana
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 15 maja 2016
- Specjalizacja:
- Waleczność: 45
- Zręczność: 61
- Percepcja: 20
- Kontakt:
Przez dłuższą chwilę przypatrywała się jej uważnie z taką miną, jakby w każdej chwili się spodziewała, że ponownie runie na ziemię. Całe szczęście nic nie wskazywało na to, iż tak się stanie. I dobrze. W przeciwnym wypadku samica niechybnie wpadłaby w niemałą panikę. Nie miała pojęcia, co w takich sytuacjach począć. Nie tylko nigdy nie interesowała się nigdy lecznictwem, również jej rodzimy klan nie miał w zwyczaju okazywać zbyt wiele litości słabym lub chorym. Ci, którzy pozostając pod opieką szamanki nie zdążyli wydobrzeć do czasu kolejnego wymarszu przynajmniej na tyle, by dać radę dotrzymywać innym kroku często zostali porzuceni. Nierzadko cierpiącym udzielano jedynie łaski poprzez skrócenie ich żywota. Dość brutalne podejście, lecz niełatwe warunki życia w ciągłej wędrówce zmusiły grupę do takich zachowań.
- Nie przepraszaj, w końcu to nie twoja wina - rzuciła, machnąwszy przy tym niedbale łapą, po czym, słysząc zapewnienie, że brązowa niczego nie potrzebuje, usiadła z westchnieniem.
Na kolejne słowa samicy przekrzywiła łeb na bok, przybierając przy tym niezbyt inteligentną minę.
- Energia płynąca z dusz zmarłych? - powtórzyła, nie kryjąc zdziwienia. Fioletowooka była sceptycznie nastawiona do tych wszystkich opowieściach o duchach, jakich niejednokrotnie się nasłuchała od starej hieny pełniącej funkcję głównej szamanki w jej rodzimym klanie. Jakkolwiek by nie darzyła znachorów szacunkiem ze względu na ich wiedzę, tak traktowała takowe zazwyczaj jak bajki dla młodych. W końcu jakby nie patrzeć nigdy nie miała potrzeby, by zagłębiać się w tajniki sfery nadprzyrodzonej, ani też nie spotkało jej jeszcze nic nadzwyczajnego, co mogłoby zmienić jej podejście do tej kwestii.
Chrząknęła krótko i odruchowo skierowała wzrok w stronę Skały. Może i nie wierzyła, że grozi im tu jakieś niebezpieczeństwo natury duchowej, lecz co innego fizyczne i jak najbardziej realne zagrożenie, o którym istnieniu była przekonana.
Westchnęła ciężko, po czym odwróciła łeb z powrotem ku Nanie.
- Odpocznij tak długo, jak musisz, żeby być w stanie ruszyć w drogę. To miejsce nie jest tak bezpieczne, jak sądziliśmy i pozostanie tutaj jest zwyczajną głupotą. Musimy porzucić wodopój i poszukać nowego domu - powiedziała ponuro, spuszczając smętnie łeb. Bolało ją to. Alfajiri była personą dumną, która niechętnie przyznawała się do błędu, lecz teraz nie miała wyboru. Pozostawanie dłużej w okolicy było zdecydowanie zbyt ryzykowne. Nie chciała stracić brązowej tak, jak pozostałych. Nie chciała znów być sama.
- Nie przepraszaj, w końcu to nie twoja wina - rzuciła, machnąwszy przy tym niedbale łapą, po czym, słysząc zapewnienie, że brązowa niczego nie potrzebuje, usiadła z westchnieniem.
Na kolejne słowa samicy przekrzywiła łeb na bok, przybierając przy tym niezbyt inteligentną minę.
- Energia płynąca z dusz zmarłych? - powtórzyła, nie kryjąc zdziwienia. Fioletowooka była sceptycznie nastawiona do tych wszystkich opowieściach o duchach, jakich niejednokrotnie się nasłuchała od starej hieny pełniącej funkcję głównej szamanki w jej rodzimym klanie. Jakkolwiek by nie darzyła znachorów szacunkiem ze względu na ich wiedzę, tak traktowała takowe zazwyczaj jak bajki dla młodych. W końcu jakby nie patrzeć nigdy nie miała potrzeby, by zagłębiać się w tajniki sfery nadprzyrodzonej, ani też nie spotkało jej jeszcze nic nadzwyczajnego, co mogłoby zmienić jej podejście do tej kwestii.
Chrząknęła krótko i odruchowo skierowała wzrok w stronę Skały. Może i nie wierzyła, że grozi im tu jakieś niebezpieczeństwo natury duchowej, lecz co innego fizyczne i jak najbardziej realne zagrożenie, o którym istnieniu była przekonana.
Westchnęła ciężko, po czym odwróciła łeb z powrotem ku Nanie.
- Odpocznij tak długo, jak musisz, żeby być w stanie ruszyć w drogę. To miejsce nie jest tak bezpieczne, jak sądziliśmy i pozostanie tutaj jest zwyczajną głupotą. Musimy porzucić wodopój i poszukać nowego domu - powiedziała ponuro, spuszczając smętnie łeb. Bolało ją to. Alfajiri była personą dumną, która niechętnie przyznawała się do błędu, lecz teraz nie miała wyboru. Pozostawanie dłużej w okolicy było zdecydowanie zbyt ryzykowne. Nie chciała stracić brązowej tak, jak pozostałych. Nie chciała znów być sama.
- Nana
- Posty: 309
- Gatunek: Crocuta crocuta
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 13 paź 2015
- Specjalizacja: Medyk poziom 2
Szaman poziom 1 - Waleczność: 10
- Zręczność: 45
- Percepcja: 70
Wiedziała, że nie bardzo jej uwierzy to było do przewidzenia. Nie miała również za złe, że podchodzi do tego sceptycznie. Sama by nie uwierzyła gdyby nie przyszło jej zobaczyć kilku akcji od starej szamanki. Dawne dzieje.
Podniosła się chwiejnie na łapach, przez chwilę próbując złapać równowagę.
- Możemy ruszać, nie mam zamiaru zostać tu ani chwili dłużej. -Wypowiedzenie tych słów przyszło jej z jeszcze większym trudem niż próba wstania. Bolało ją to, że musiała porzucić dom. Zostawić za sobą miejsce, w które mogłyby siostry wrócić. Nie dane będzie jej wyczekiwać ich powrotu. Nie chciała przyjąć do swoich myśli, że mogą być martwi.
Bardziej niż o siebie martwiła się również o Alfajiri, wszystko jednak po kolei. Znajda bezpieczne miejsce, z dala od oszołomów i dopiero wtedy zastanowi si,ę co dalej. Z pewnością jednak im tego nie popuści. Chęć zemsty była bardzo silna.
Podniosła się chwiejnie na łapach, przez chwilę próbując złapać równowagę.
- Możemy ruszać, nie mam zamiaru zostać tu ani chwili dłużej. -Wypowiedzenie tych słów przyszło jej z jeszcze większym trudem niż próba wstania. Bolało ją to, że musiała porzucić dom. Zostawić za sobą miejsce, w które mogłyby siostry wrócić. Nie dane będzie jej wyczekiwać ich powrotu. Nie chciała przyjąć do swoich myśli, że mogą być martwi.
Bardziej niż o siebie martwiła się również o Alfajiri, wszystko jednak po kolei. Znajda bezpieczne miejsce, z dala od oszołomów i dopiero wtedy zastanowi si,ę co dalej. Z pewnością jednak im tego nie popuści. Chęć zemsty była bardzo silna.
- Alfajiri
- Posty: 360
- Gatunek: Krokuta cętkowana
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 15 maja 2016
- Specjalizacja:
- Waleczność: 45
- Zręczność: 61
- Percepcja: 20
- Kontakt:
Przyglądała się, wciąż z lekkim niepokojem, jak brązowa podnosi się z ziemi. Nie wyglądało na to, że całkowicie doszła już do siebie. Zmarszczyła lekko brwi. Wolałaby, żeby Nana była w pełni sił, lecz z drugiej strony... Czy rozsądnie byłoby tu zostawać teraz, kiedy jest osłabiona? W okolicy zdecydowanie działo się coś niedobrego. Zachowanie lwioziemców, wieści o martwych krokodylach i zaginionych lwach, potem jakieś porykiwania całkiem niedaleko... Okolica zdecydowanie nie była bezpieczna, zwłaszcza dla kogoś, kto nie był w pełni sił. Zwróciła łeb jeszcze raz w stronę Skały, po czym sama wstała, kierując spojrzenie na szamankę.
- Rozumiem. Nie traćmy więc czasu - powiedziała, wzdychając przy tym ciężko. Odwróciła łeb od Nany, by jeszcze raz spojrzeć na tereny, które przez jakiś czas były ich domem. Spojrzała ponownie na legowisko, potem niedaleką formację skalną, przy której po raz pierwszy się spotkali, na brzeg wodopoju... Całkiem przyzwyczaiła się do tego miejsca i żal jej było je opuszczać, lecz nie miały wyboru. Owszem, przez myśl przebiegło jej, że jeśli pozostali wciąż żyją i zapragną ich odnaleźć, będzie to pierwsze miejsce, w jakim będą ich szukać. Lecz pozostanie tutaj wiązało się ze zbyt dużym ryzykiem, na które nie mogła sobie pozwolić.
Z ponurą miną podeszła do nory i weszła do środka, sprawnie przechodząc do zajętej przez siebie komory, tylko po to, by zgarnąć leżące tutaj, zdobyte na polowaniu łupy. Związała wszystko w nieduży pakunek i chwyciwszy w zęby wycofała się przed jamę. Zdecydowanie tu tego nie zostawi na pastwę jakiś włóczęgów.
Położyła go na chwilę u swych stóp i otrząsnęła się lekko z ziemi, następnie spojrzała na Nanę.
- Jeśli w jakimkolwiek momencie poczujesz się gorzej to mi powiedz. Mała przerwa nikomu nie zaszkodziła. Co innego ich brak - rzuciła, siląc na posłanie jej ciepłego uśmiechu. Może i nie była przyzwyczajona do dostosowywania się do potrzeb słabszych od siebie, lecz gotowa była to zmienić choćby i na tę chwilę, póki Nana nie dojdzie do siebie.
Odczekała chwilę, aż brązowa sama będzie gotowa do wyruszenia, po czym nieśpiesznie ruszyła przed siebie, pilnując, by druga hiena dotrzymywała jej kroku. Raz, czy dwa razy nie mogła powstrzymać się przed obejrzeniem się za siebie.
//zt.
- Rozumiem. Nie traćmy więc czasu - powiedziała, wzdychając przy tym ciężko. Odwróciła łeb od Nany, by jeszcze raz spojrzeć na tereny, które przez jakiś czas były ich domem. Spojrzała ponownie na legowisko, potem niedaleką formację skalną, przy której po raz pierwszy się spotkali, na brzeg wodopoju... Całkiem przyzwyczaiła się do tego miejsca i żal jej było je opuszczać, lecz nie miały wyboru. Owszem, przez myśl przebiegło jej, że jeśli pozostali wciąż żyją i zapragną ich odnaleźć, będzie to pierwsze miejsce, w jakim będą ich szukać. Lecz pozostanie tutaj wiązało się ze zbyt dużym ryzykiem, na które nie mogła sobie pozwolić.
Z ponurą miną podeszła do nory i weszła do środka, sprawnie przechodząc do zajętej przez siebie komory, tylko po to, by zgarnąć leżące tutaj, zdobyte na polowaniu łupy. Związała wszystko w nieduży pakunek i chwyciwszy w zęby wycofała się przed jamę. Zdecydowanie tu tego nie zostawi na pastwę jakiś włóczęgów.
Położyła go na chwilę u swych stóp i otrząsnęła się lekko z ziemi, następnie spojrzała na Nanę.
- Jeśli w jakimkolwiek momencie poczujesz się gorzej to mi powiedz. Mała przerwa nikomu nie zaszkodziła. Co innego ich brak - rzuciła, siląc na posłanie jej ciepłego uśmiechu. Może i nie była przyzwyczajona do dostosowywania się do potrzeb słabszych od siebie, lecz gotowa była to zmienić choćby i na tę chwilę, póki Nana nie dojdzie do siebie.
Odczekała chwilę, aż brązowa sama będzie gotowa do wyruszenia, po czym nieśpiesznie ruszyła przed siebie, pilnując, by druga hiena dotrzymywała jej kroku. Raz, czy dwa razy nie mogła powstrzymać się przed obejrzeniem się za siebie.
//zt.
- Nana
- Posty: 309
- Gatunek: Crocuta crocuta
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 13 paź 2015
- Specjalizacja: Medyk poziom 2
Szaman poziom 1 - Waleczność: 10
- Zręczność: 45
- Percepcja: 70
Kiwnęła już tylko łbem i udała się do legowiska, zabierając cały swój dobytek. Zerknęła raz jeszcze na truciznę, którą uwarzyła. Miała to przehandlować ale teraz, teraz podświadomie czuła że użyje jej w najbliższej przyszłości osobiście. Idąc powolnym krokiem wyszła z systemu korytarzy i poczekała na Alfajiri. Razem udały się na w inne miejsce. Z dala od tych lwów i zagrożeń jakie ze sobą niosły. Czuła ogromny żal, który zalewał jej ciało. Żal po stracie. Pojedyncza łza spłynęła jej po pysku.
- Jestem tuż za tobą. -zapewniła hienę, gdy ta starała się dyskretnie zerkać na Nanę czy nadążała. Czuła się jeszcze słabo ale to nienawiść i determinacja pchała ją do tego by łapa postawiła kolejny krok.
z/t
- Jestem tuż za tobą. -zapewniła hienę, gdy ta starała się dyskretnie zerkać na Nanę czy nadążała. Czuła się jeszcze słabo ale to nienawiść i determinacja pchała ją do tego by łapa postawiła kolejny krok.
z/t
- Athastan
- Posty: 556
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 25 cze 2015
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 0
- Waleczność: 32
- Zręczność: 50
- Percepcja: 70
- Kontakt:
Po przekazaniu informacji gdzie trzeba ruszyli na zwiad - w celu sprawdzenia pogłosek o Wodopoju. Gdy ochłonęły emocje związane z chęcią natychmiastowego włączenia się do akcji doszedł bowiem do wniosku - dosyć logicznego - że pakowanie nosa w prawdopodobną zasadzkę wodza jest, jak na pierwszy raz, czymś nieco przekaraczającym granice zdrowego rozsądku. Z resztą po drodze wytłumaczył otwarcie powody takiej a nie innej decyzji:
- A więc podsumowując: Skoro zgodnie z jednym z możliwych założeń kruk mógł pochodzić od Wodza, to rozumując logicznie mogliśmy mieć do czynienia z planowaną zasadzką. A w takiej sytuacji nie wysyłamy zwiadu, tylko siły ekspedycyjne o konkretnym potencjale bojowym. Do których ani ja, ani też raczej ty, się nie zaliczamy. Dlatego też w takiej sytuacji ograniczamy się jedynie do przekazania informacji dalej.
Poza tym, jest jeszcze jedna zasada, do której nie moglibyśmy się tam zastosować: pracując w terenie miej zawsze w zasięgu ryku jakieś wsparcie. Zawsze. I pamiętaj: ,,Dobry wywiadowca to żywy wywiadowca.'' - zakończył usłyszaną w młodości maksymą. Nie darował by sobie gdyby podczas takiej eskapady coś jej się stało - choć powstrzymał się przed wypowiedzeniem tego na głos. Miało bowiem świadomość że Ven wkraczała właśnie w wiek w którym większa część osób przejawia lekką manię ma temat bycia traktowanym jak osoba dorosła - a takie stwierdzenie, skądinąd całkiem normalne, mogło się jej źle skojarzyć. Dlatego też bezpieczniej było odwołać się do konieczności bycia profesjonalistą.
- Dobra, a więc jesteśmy. - stwierdził, wodząc wzrokiem po okolicy. Po chwile przeniósł spojrzenie z powrotem na Ven.
- Dobra, nasza dzisiejsza sprawa wygląda tak: Od jakiegoś czasu po lwiej ziemie krążą plotki, według których klan hien, na mocy zawartego jakiś czas temu traktatu zamieszkujący wodopój zniknął. Naszym zadaniam jest sprawdzenie tej informacji - co właściwie już zrobiliśmy, biorąc pod uwagę że przy wejściu na ten teren nie natknęliśmy się na żadnego z ich strażników - oraz zebranie informacji o tym gdzie i dlaczego zaniknęły.
Co oznacza, że dziś będziemy mieć pierwsze zajęcia z odczytywania śladów. Oczywiście będziesz się jeszcze uczyć jak poprawnie znajdować, rozpoznawać i odczytywać tropy, ale na razię proszę żebyś spróbowała zrobić to tak, jak podpowiada ci wyczucie. Zobaczymy jak ci pójdzie. - uśmiechnął się zachęcająco.
- Ogólnie rzecz biorąc szukamy kilku różnych typów śladów: pozostałości po mieszkańcach - czyli legowisk czy objedzonych kości, sladów bitwy - zrytej ziemi, wyrwanej sierści i ...innych pozostałości, oraz miejsc o szczególnie intensywnym zapachu.
A więc zwracają uwagę na wszystko co wyda ci się podejrzane - i powodzenia. W sumie był ciekaw czy uda się jej znaleźć coś ciekawego - miał bowiem zamiar dać jej wolną rękę, pilnując jedynie by nie oddalała się zbytnio. Oczywiście sam również miał zamiar przystąpić do poszukiwania śladów - we dwójkę przecież idzie szybciej.
- A więc podsumowując: Skoro zgodnie z jednym z możliwych założeń kruk mógł pochodzić od Wodza, to rozumując logicznie mogliśmy mieć do czynienia z planowaną zasadzką. A w takiej sytuacji nie wysyłamy zwiadu, tylko siły ekspedycyjne o konkretnym potencjale bojowym. Do których ani ja, ani też raczej ty, się nie zaliczamy. Dlatego też w takiej sytuacji ograniczamy się jedynie do przekazania informacji dalej.
Poza tym, jest jeszcze jedna zasada, do której nie moglibyśmy się tam zastosować: pracując w terenie miej zawsze w zasięgu ryku jakieś wsparcie. Zawsze. I pamiętaj: ,,Dobry wywiadowca to żywy wywiadowca.'' - zakończył usłyszaną w młodości maksymą. Nie darował by sobie gdyby podczas takiej eskapady coś jej się stało - choć powstrzymał się przed wypowiedzeniem tego na głos. Miało bowiem świadomość że Ven wkraczała właśnie w wiek w którym większa część osób przejawia lekką manię ma temat bycia traktowanym jak osoba dorosła - a takie stwierdzenie, skądinąd całkiem normalne, mogło się jej źle skojarzyć. Dlatego też bezpieczniej było odwołać się do konieczności bycia profesjonalistą.
- Dobra, a więc jesteśmy. - stwierdził, wodząc wzrokiem po okolicy. Po chwile przeniósł spojrzenie z powrotem na Ven.
- Dobra, nasza dzisiejsza sprawa wygląda tak: Od jakiegoś czasu po lwiej ziemie krążą plotki, według których klan hien, na mocy zawartego jakiś czas temu traktatu zamieszkujący wodopój zniknął. Naszym zadaniam jest sprawdzenie tej informacji - co właściwie już zrobiliśmy, biorąc pod uwagę że przy wejściu na ten teren nie natknęliśmy się na żadnego z ich strażników - oraz zebranie informacji o tym gdzie i dlaczego zaniknęły.
Co oznacza, że dziś będziemy mieć pierwsze zajęcia z odczytywania śladów. Oczywiście będziesz się jeszcze uczyć jak poprawnie znajdować, rozpoznawać i odczytywać tropy, ale na razię proszę żebyś spróbowała zrobić to tak, jak podpowiada ci wyczucie. Zobaczymy jak ci pójdzie. - uśmiechnął się zachęcająco.
- Ogólnie rzecz biorąc szukamy kilku różnych typów śladów: pozostałości po mieszkańcach - czyli legowisk czy objedzonych kości, sladów bitwy - zrytej ziemi, wyrwanej sierści i ...innych pozostałości, oraz miejsc o szczególnie intensywnym zapachu.
A więc zwracają uwagę na wszystko co wyda ci się podejrzane - i powodzenia. W sumie był ciekaw czy uda się jej znaleźć coś ciekawego - miał bowiem zamiar dać jej wolną rękę, pilnując jedynie by nie oddalała się zbytnio. Oczywiście sam również miał zamiar przystąpić do poszukiwania śladów - we dwójkę przecież idzie szybciej.
Każdy rytuał niewłaściwe stosowany może zagrażać twojemu życiu lub zdrowiu.
Pierwszy Szaman przypomina - nigdy nie używaj cebuli w celach magicznych!
Cały Ath
Pierwszy Szaman przypomina - nigdy nie używaj cebuli w celach magicznych!
Cały Ath
- Ventruma
- Strażniczka
- Posty: 609
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 10 kwie 2018
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 60
- Zręczność: 62
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Ale ja chce tam iść, nie ważne czy jest tam Narie czy wódz..-Powiedziała cicho, smutnym głosem. Wiedziała jednak, że takie gadanie nic nie da, więc przekręciła głowę na bok zaciekawiona.
Nie do końca zrozumiała, ale mniej więcej i tyle jej wystarczy. Nie lubiła jak ktoś jej daje wolną rękę, bo nie wiedziała co robić, chodź była dość kreatywna. Rozejrzała się zastanawiając się o co chodzi. Wyczuła jakiś nie wyraźny zapach hien, jakby stary, ale nie wie jak z zapachu wywnioskować dlaczego poszli. Było tu widać różne miejsca w których trawa była wgnieciona, albo ziemia twarda i sucha.
Nie którzy by stwierdzili, że to nic nie znaczy, ale nie Ven. Ona zaś twierdziła, że wszystko co znajdzie, może jej się przydać. W tych miejscach leżały kiedyś jakieś rzeczy. Ale dlaczego już ich tu nie ma...
Ven wetknęła i swój nos w każdą norę. W jednej wyczuła zwierzynę, ale śladem po niej była stara, prawie nie widoczna, już sucha plama krwi. Ją też zabrali. Rozpoczęło się spekulowanie Ven na głos.
-Nie ma tu prawie nic, ale prawie. Wgnieciona trawa i piach wskazują, że leżały tu jakieś rzeczy i jedzenie. Zapach tutaj za wiele nie mówi, oprócz tego, że dawno tu nikogo nie było, ale te rzeczy nie mają nic do tego, czemu poszli... Może się czegoś przestraszyli?
Słyszałam, że podobno ktoś truł krokodyle... może to przez to? Albo przez tego wodza.. Z drugiej strony zabrali stąd wszystko, więc mieli dużo czasu i się nie spieszyli. Albo z drugiej strony.. zabrali wszystko, bo nie chcieli, żeby cokolwiek po nich tu pozostało...-Zaczęła chodzić w koło. Ven była zawiedziona, chciała się wykazać na pierwszej lekcji, a albo tu nic nie było, albo ona nie potrafi szukać. Była zła, że w niczym nie pomogła i nie mogła zrozumieć, że to nie jej wina, bo dopiero się uczy. Chciała odgadnąć te zagadkę.
Nie do końca zrozumiała, ale mniej więcej i tyle jej wystarczy. Nie lubiła jak ktoś jej daje wolną rękę, bo nie wiedziała co robić, chodź była dość kreatywna. Rozejrzała się zastanawiając się o co chodzi. Wyczuła jakiś nie wyraźny zapach hien, jakby stary, ale nie wie jak z zapachu wywnioskować dlaczego poszli. Było tu widać różne miejsca w których trawa była wgnieciona, albo ziemia twarda i sucha.
Nie którzy by stwierdzili, że to nic nie znaczy, ale nie Ven. Ona zaś twierdziła, że wszystko co znajdzie, może jej się przydać. W tych miejscach leżały kiedyś jakieś rzeczy. Ale dlaczego już ich tu nie ma...
Ven wetknęła i swój nos w każdą norę. W jednej wyczuła zwierzynę, ale śladem po niej była stara, prawie nie widoczna, już sucha plama krwi. Ją też zabrali. Rozpoczęło się spekulowanie Ven na głos.
-Nie ma tu prawie nic, ale prawie. Wgnieciona trawa i piach wskazują, że leżały tu jakieś rzeczy i jedzenie. Zapach tutaj za wiele nie mówi, oprócz tego, że dawno tu nikogo nie było, ale te rzeczy nie mają nic do tego, czemu poszli... Może się czegoś przestraszyli?
Słyszałam, że podobno ktoś truł krokodyle... może to przez to? Albo przez tego wodza.. Z drugiej strony zabrali stąd wszystko, więc mieli dużo czasu i się nie spieszyli. Albo z drugiej strony.. zabrali wszystko, bo nie chcieli, żeby cokolwiek po nich tu pozostało...-Zaczęła chodzić w koło. Ven była zawiedziona, chciała się wykazać na pierwszej lekcji, a albo tu nic nie było, albo ona nie potrafi szukać. Była zła, że w niczym nie pomogła i nie mogła zrozumieć, że to nie jej wina, bo dopiero się uczy. Chciała odgadnąć te zagadkę.
- Sheila
- Posty: 56
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 15 sty 2019
- Waleczność: 30
- Zręczność: 35
- Percepcja: 55
- Kontakt:
- Niech cię modlitwa prowadzi
niech cię chroni od zła
choć musisz odejść daleko stąd
zachowaj w sercu swój kraj! - Słowa pieśni już z daleka zapowiedziały nadchodzącą lwiczkę i jej nietypową towarzyszkę. Powtórzyła refren jeszcze raz, tak, żeby doprowadzić białą pod sam nos Atha. Dopiero tam usiadła i wzięła głęboki oddech.
- Witaj, wujku. Poznaj Viserię - zaczęła, szczerząc niewinnie ząbki.
niech cię chroni od zła
choć musisz odejść daleko stąd
zachowaj w sercu swój kraj! - Słowa pieśni już z daleka zapowiedziały nadchodzącą lwiczkę i jej nietypową towarzyszkę. Powtórzyła refren jeszcze raz, tak, żeby doprowadzić białą pod sam nos Atha. Dopiero tam usiadła i wzięła głęboki oddech.
- Witaj, wujku. Poznaj Viserię - zaczęła, szczerząc niewinnie ząbki.
- Viseria
- Posty: 57
- Gatunek: lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 22 mar 2017
- Waleczność: 30
- Zręczność: 50
- Percepcja: 70
- Kontakt:
Viseria kochała muzykę. Od dziecka miała wrażliwy słuch, rekompensujący jej brak zmysłu wzroku i dlatego muzyka była dla niej czymś wyjątkowym i sama śpiewała bardzo dobrze. Miała miękki, ciepły głos i doskonałe poczucie rytmu. Kochała to. Aczkolwiek po dość długiej, z powodu jej tempa, wędrówce Sheila wyśpiewała jej chyba wszystkie istniejące piosenki z tych stron. I to nie raz. Pomysł ze śpiewaniem był genialny i Vis nie miała nic przeciwko temu, ale teraz mogłaby już sama śpiewać te piosenki wyrwana ze snu o północy. Wielokrotne powtórzenia robią swoje. Dlatego poczuła lekką ulgę, że dotarły na miejsce.
- Dziękuję Ci Sheila za te piosenki. Było naprawdę uroczo- powiedziała miękko uśmiechając sie, gdy lwiczka zakomunikowała jej, że zaraz spotkają się z jej wujem. Słysząc powitanie Sheili, Vis zatrzymała się lekko spłoszona. Co ona sobie myślała przychodząc tu? Przecież to ktoś ważny, szaman pięknego stada o pięknej ideologii Kręgu Życia. Nie ma tu dla niej miejsca. Stała tak nie za bardzo wiedząc co ze sobą zrobić.
- Dziękuję Ci Sheila za te piosenki. Było naprawdę uroczo- powiedziała miękko uśmiechając sie, gdy lwiczka zakomunikowała jej, że zaraz spotkają się z jej wujem. Słysząc powitanie Sheili, Vis zatrzymała się lekko spłoszona. Co ona sobie myślała przychodząc tu? Przecież to ktoś ważny, szaman pięknego stada o pięknej ideologii Kręgu Życia. Nie ma tu dla niej miejsca. Stała tak nie za bardzo wiedząc co ze sobą zrobić.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości