x
Newsy
  • 07.04.2024
  • Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
  • 06.04.2024
  • Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
  • 07.03.2024
  • Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
  • 04.02.2024
  • Postacią Miesiąca został Tauro
  • 31.01.2024
  • Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
  • Aktualności fabularne
  • > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
  • Przewrót na Lwiej Ziemi
  • > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
  • Gniew Przodków
  • > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
  • Epidemia w dżungli
  • > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
  • Szkarłatne Grzywy
  • > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Suwak
Lwia Skała
Wodopój Las Kanion Termitiery Jezioro ZZ Wulkan Góry LS Jaskinie Kilimandżaro Upendi Drzewo życia Wielki Wodospad Zakątek Przodków Oaza Ruiny Pustynia Ciernisko Cmentarz Pole bitwy Zarośla Bagno Słone jezioro Gejzery Góry ZZ Wielka woda Jezioro szmaragdowe Jezioro flamingów Kaskada Grobowiec Rzeka Wąwóz Dżungla Pustkowia Równina Rzeka 2 Sawanna 2 Rzeka 3 Las namorzynowy Dolina wichrów Nadrzecze Dolina LS Drzewo życia Sawanna LZ Skała Wolności Wschodnia Oaza Wydmy Las MB Jezioro MB Wybrzeże

Krzewiasty Zagajnik

Niewielkie rozlewisko przyciąga do siebie spragnione i szukające ochłody zwierzęta. Jest to jedno z niewielu miejsc, gdzie roślinożercy i drapieżniki spotykają się w pokoju. Czysta, chłodna woda zapewnia orzeźwienie w upalny dzień, a pod rozsianymi wokół drzewami lub na jednej z nadbrzeżnych skał można odpocząć i zregenerować siły.

Regulamin forum
Nad Wodopojem zawisły ciężkie, deszczowe chmury, a rzęsiste opady i towarzyszące im podmuchy wiatru oczyszczają okolicę z zalegającego tu do niedawna smrodu i trucizn.
Teren stada jest strzeżony przez członków stada i stadne NPC. W związku z tym trudno dostać się na niego niepostrzeżenie i należy odczekać 24 h po wejściu żeby opuścić teren stada.
Awatar użytkownika
Nox
Posty: 30
Gatunek: Krokuta Cętkowana.
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 10 lis 2015
Waleczność: 40
Zręczność: 65
Percepcja: 20
Kontakt:

Re: Krzewiasty Zagajnik

#61

Post autor: Nox » 01 lut 2019, 19:26

Nie oddalili się jakoś specjalnie, ale tak czy inaczej wypadało rzucić okiem na najbliższy teren, skoro miał być ich. W każdym razie znajomość tych ziem Noxowi na pewno by się przydała, w końcu nie pochodził z tych okolic. Tak też zawędrował pomiędzy roślinność. Rzucił okiem na świeżą trawę oraz... niebieskie kwiaty... róże? Co? Niebieskie róże? No dobra, może i na zielsku się nie znał, ale nie przypominał sobie, by kiedykolwiek coś takiego widział.
- Może to to ma jakieś specjalne właściwości? - rzucił, wskazując pyskiem na niebieskie kwiaty, choć Alfajiri też nie wyglądała mu na typ jakiejś zielarki. Ale po pozorach się nie ocenia, nie?
Następnie rozejrzał się po okolicy - póki co jedynym co tu słyszał były jakieś ptaki. Wciągnął powietrze w nos, by zidentyfikować wszelkie wyłapane zapachy, a następnie spojrzał na jedno z niedużych drzew, mrużąc nieco ślepia. Gniazdo? No cóż, wyglądało na puste. A przynajmniej to jedno. No chyba, że po prostu nie udało mu się dostrzec jaj z dołu.
Znaki szczególne
Duży jak na samca swojego gatunku, dorównuje niejednej samicy swym rozmiarem. Posiada postrzępione/obgryzione uszy oraz sporą bliznę na zadzie.

Awatar użytkownika
Alfajiri
Posty: 360
Gatunek: Krokuta cętkowana
Płeć: Samica
Data urodzenia: 15 maja 2016
Specjalizacja:
wpjownik 1
Wojownik 1
Waleczność: 45
Zręczność: 61
Percepcja: 20
Kontakt:

#62

Post autor: Alfajiri » 01 lut 2019, 20:02

Samica kroczyła nieopodal, rozglądając się dookoła i starając zapamiętać istotne detale. Okolica, jak już wcześniej zdążyła zauważyć, była całkiem przyjemna. Bliskość wody służyła tutejszej roślinności, jak i niewątpliwie przyciągała zwierzęta.
Zatrzymała się na chwilę, by dokładniej objąć okolicę wzrokiem i chwilę powęszyć w powietrzu, po czym dołączyła do Noxa, który właśnie właził między zarośla.
- Hę? - mruknęła w odpowiedzi na jego pytanie, kierując spojrzenie z powrotem na samca. Do tej pory obserwowała horyzont, jakby spodziewając się coś tam ujrzeć.
Zatrzymała się przy interesującym go krzaczku i zmarszczyła nieznacznie brwi.
- Nie wiem. Nie znam się na zielsku - oświadczyła, zgodnie zresztą z prawdą, wzruszając barkami. Od zawsze bliżej było jej do wojowniczki, niż uzdrowicielki.
Mimo wszystko postanowiła zbadać roślinę. Wyciągnęła szyję i powąchała jedną z pobliskich róż, po czym cofnęła łeb z parsknięciem, kiedy od ich słodki zapach wwiercił jej się w nozdrza.
- Długo podróżujesz? - zagadnęła po chwili milczenia, porzucając tym samym temat roślin. Jakby nie patrzeć i tak nie miała zbyt wiele ciekawego do powiedzenia w tej kwestii.

Awatar użytkownika
Nox
Posty: 30
Gatunek: Krokuta Cętkowana.
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 10 lis 2015
Waleczność: 40
Zręczność: 65
Percepcja: 20
Kontakt:

#63

Post autor: Nox » 02 lut 2019, 20:36

Nox odsłonił nieco zęby w swoim nieprzyjemnym (a przynajmniej nieprzyjemnym dla innych zwierząt - te często brały to za groźbę...) uśmiechu, powracając spojrzeniem czerwonych oczysk do Alfajiri.
- Też nie. Ale nigdy takich nie widziałem, a trochę łażę, tak? - Ups, znowu jego nawykowe "tak" się wcięło. Obrzucił jeszcze ostatnim spojrzeniem te niebieskie roślinki. Ciekawe, czy ktoś z tej ich nowej grupki znał się na leczeniu? Choć Nox wychodził z założenia, że użycie jęzora "do opieki" było najlepsze. Średnio ufał temu całemu zielsku - pewnie głównie dlatego, że nie miał o nim bladego pojęcia, co jest dobre na co i takie tam... choć pamiętał, że jak był dzieciakiem, to coś tam mu rodzinka wspominała, że coś było dobre na ból brzucha. Jednak były to bardzo odległe wspomnienie, a poza tym niezbyt przyjemne, dlatego też nie miał zamiaru nad tym rozmyślać.
Zaśmiał się cicho, gdy Alfajiri parsknęła po powąchaniu róż. Urocze. Hm, ci cali medycy, szamani czy przodkowie wiedzą kto jeszcze musieli sprostać nie lada wyzwaniu, by mieszkać w norach i jaskiniach wypełnionych zielskiem - bo Nox zakładał, że tak właśnie większość robiła. Jego samego aż nos zaswędział tylko na sam widok reakcji fioletowookiej!
- Hmmm... - Zrobił wielce zamyśloną minę. Teatralnie. - Z dwa lata będzie? - Zrobił krótką pauzę. - A niech to, jak ten czas szybko leci. Pomyślałby kto, że samotna hiena jest w stanie tyle przeżyć. - Zaśmiał się krótko. - No, nie do końca samotna, ale bez żadnej grupy. A jak z tobą? - Poznanie nieco swoich nowych towarzyszy... erhem, przepraszam, towarzyszek było w końcu dobrym pomysłem, zwłaszcza, że planował spędzić z nimi trochę czasu. Albo nawet trochę więcej niż tylko "trochę czasu". Zależy jak ich losy się potoczą.
Znaki szczególne
Duży jak na samca swojego gatunku, dorównuje niejednej samicy swym rozmiarem. Posiada postrzępione/obgryzione uszy oraz sporą bliznę na zadzie.

Awatar użytkownika
Alfajiri
Posty: 360
Gatunek: Krokuta cętkowana
Płeć: Samica
Data urodzenia: 15 maja 2016
Specjalizacja:
wpjownik 1
Wojownik 1
Waleczność: 45
Zręczność: 61
Percepcja: 20
Kontakt:

#64

Post autor: Alfajiri » 03 lut 2019, 11:20

Zmarszczyła nieco nos, nadal badawczo przyglądając się kwiatom. Fakt, sama również nie natknęła się na nic podobnego podczas podróży... A może nie? Równie dobrze mogła gdzieś podobne widzieć, jednakże zazwyczaj nie zwracała zbyt wielkiej uwagi na roślinność. No, może oprócz drzew. W końcu drzewa to całkiem dobry punkt orientacyjny.
Wzruszyła niedbale barkami.
- Też jakoś nie kojarzę, żebym takie gdzieś widziała - mruknęła, odwzajemniając uśmieszek samca, po czym przechyliła łeb na bok w zamyśleniu. - Hmmm... Może powinniśmy pokazać toto reszcie? Gdyby nadawało się do leczenia to na pewno by się przydało.
Sama o zielarstwie wiedziała niewiele, lecz nie miałaby nic przeciwko kuracji leczniczymi ziołami. Wiedziała z doświadczenia, że rośliny mogą być przydatne, w końcu w swym rodzinnym klanie niejednokrotnie trafiała pod opiekę miejscowej medyczki. Niemniej, musiałaby zaufać uzdrowicielowi - mimo wszystko istnienie trucizn nie było jakąś wielką tajemnicą.
Odwróciła na chwilę łeb, by znów rozejrzeć się dookoła, jednocześnie słuchając samca. Przyglądała się dłużej gniazdu na jednym z drzew, jakby nad czymś się zastanawiając, po czym wróciła wzrokiem do Noxa.
Skinęła łbem.
- Dwa lata to sporo - przyznała, po czym sama zamilkła, zastanawiając się przez chwilę. Następnie wyszczerzyła kły w cwaniackim uśmieszku. - Tak praktycznie to wędruję całe życie. Ale sama to tylko kilka miesięcy.
Nie zdziwiło jej zbytnio, że samiec włóczył się samotnie przez tak długi czas. Mimo wszystko wyglądał na kogoś, kto sporo przeszedł, przynajmniej wnioskując z pokrywających jego ciało blizn.

Awatar użytkownika
Nox
Posty: 30
Gatunek: Krokuta Cętkowana.
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 10 lis 2015
Waleczność: 40
Zręczność: 65
Percepcja: 20
Kontakt:

#65

Post autor: Nox » 05 lut 2019, 18:05

Skinął łbem.
- A można im wspomnieć, gdy już wrócimy. - A po tej odpowiedzi wzruszył barkami, już tracąc zainteresowanie niecodziennymi kwiatami... różami.
Podłapał spojrzenie Alfajiri skierowane na gniazdo, chyba to samo, na które sam spoglądał wcześniej. Odsłonił znowu zęby w uśmiechu.
- Głodna? - rzucił nieco zaczepnie, ale w żartobliwym tonie, sam spoglądając na gniazdo przez kilka chwil, jednak zaraz powrócił spojrzeniem do rozmówczyni.
- No ta. Po... - Była to bardzo krótka pauza, jednak się pojawiła. Niech to. Może jednak samica nie zwróci na to uwagi? - ...opuszczeniu klanu już do żadnego nigdy nie dołączyłem. A opuściłem go gdy miałem jakoś nieco ponad rok? - Przekrzywił nieco łeb w namyśle, bo od dawna jakoś niespecjalnie przykładał uwagę do czasu. W każdym razie nie lubił jakoś dużo mówić o sobie, dlatego też postanowił podpytać samicę o jej historię: - Czyli jakiś wędrowny klan, tak? A później znudziło ci się życie w tamtej grupie? - Drugie pytanie właściwie nie było jakimś przypuszczeniem, a bardziej nieco... delikatniejszym pytaniem o to, co się stało, że Alfajiri opuściła klan, co ją do tego skłoniło i takie tam. Choć czuł, że może wkraczać na nieco bardziej śliskie tory, bo przecież mogło to doprowadzić do tego, że sam będzie musiał o czymś napomknąć. Choć w sumie nie "musiał", ale czasami przemilczenie mogło wydawać się niektórym osobnikom podejrzane. A nie lubił o tym gadać.
Z drugiej jednak strony, gdyby sama samica została z jakiegoś powodu przegoniona, to poczułby się- Ah! Właśnie, to chyba było podłożem jego pytania o powód opuszczenia klanu. W gruncie rzeczy życie samotnika przez tyle czasu odcisnęło się na nim nieco, czuł, że był w jakiś sposób inny, ale przecież nie zamierzał o tym gadać. Może dlatego instynktownie próbował teraz znaleźć kogoś podobnego.
"Ale to tylko jakieś durne przypuszczenia", skarcił się w myślach, nieco rozbawiony swoim tokiem rozumowania. Powinien po prostu skupić się na rozmowie, zamiast uciekać gdzieś myślami. Swoją drogą...
- Czy mi się wydaje, czy jest tu jakiś całkiem świeży lwi trop... - burknął, przechadzając się parę metrów i zniżył łeb, by poniuchać przy ziemi. Ktoś musiał tu być niedługo przed nimi.
Znaki szczególne
Duży jak na samca swojego gatunku, dorównuje niejednej samicy swym rozmiarem. Posiada postrzępione/obgryzione uszy oraz sporą bliznę na zadzie.

Awatar użytkownika
Alfajiri
Posty: 360
Gatunek: Krokuta cętkowana
Płeć: Samica
Data urodzenia: 15 maja 2016
Specjalizacja:
wpjownik 1
Wojownik 1
Waleczność: 45
Zręczność: 61
Percepcja: 20
Kontakt:

#66

Post autor: Alfajiri » 05 lut 2019, 18:52

- Może na coś komuś się przydadzą - mruknęła, ponownie skinąwszy łbem. Przez krótką chwilę próbowała sobie przypomnieć, czy zioła, którymi przed laty traktowała ją uzdrowicielka wyglądały, czy pachniały jakoś podobnie, lecz na próżno. Z pamięci Alfajiri często wylatywały takie nieistotne szczegóły. Uznała więc, że czas porzucić temat roślinności na dobre i zamiast tego skupiła się na czymś innym.
- Niekoniecznie, ale warto zapamiętać, że tu jest - odparła, wskazując ruchem pyska na gniazdo. Co prawda nie wydawało jej się, iż w tych okolicach przyjdzie im przymierać głodem - w końcu od zwierzyny zapewne się tu aż roiło. Lecz mimo wszystko drobną przekąską w postaci ptasich jaj, czy bezbronnych piskląt również nie pogardzi.
Ta krótka pauza samca była wystarczająca, by wzbudzić zainteresowanie Alfajiri. Może nie była jakimś wybitnym mistrzem w dziedzinie psychologii, ale nietrudno było się domyśleć, co było jego przyczyną. Nox widać niechętnie rozmawiał o przeszłości. Niby nic w tym dziwnego, w końcu wiele zwierząt ma podobne podejście. Ba, można nawet stwierdzić, że podobna postawa była częstsza niż przekonanie Alfajiri, że nie ma żadnego powodu, by cokolwiek ukrywać. Niemniej wzbudziło w niej podejrzenia, iż samiec nie rozstał się ze swym klanem w przyjaznych stosunkach.
Zresztą, nie było w tym nic dziwnego biorąc pod uwagę fakt, że był przedstawicielem płci przeciwnej, a ci jak wiadomo zawsze stoją najniżej w hierarchii, a co bardziej bezwzględne z samic nie szczędzą im nieprzyjemności.
Ona sama nie patrzyła na nie z pogardą, przynajmniej tak długo, jak były w stanie udowodnić swoją przydatność. Nie widziała większego sensu w przypominaniu im przez cały czas, gdzie ich miejsce, póki te nie ośmielały się jakoś bezpośrednio ją urazić. Bądź też okazywały się słabeuszami, tchórzami, czy skończonymi idiotami. Alfajiri bardziej niż na wiek, płeć, czy też pozycję społeczną w ogóle, zwracała uwagę na siłę i zaradność. Jakby nie patrzeć, te cechy były najbardziej pożądane w wędrownym klanie.
- Tak jak już mówiłam wcześniej, włóczyliśmy się odkąd lwy nas przegnały. Nie mam pojęcie, czy starszyzna planowała zemstę i powrót na dawne tereny, czy nie, ale cóż... Nawet jeśli to nie udało im się wprowadzić tego planu w życie - wzruszyła barkami. - Stara przywódczyni w końcu pewnego dnia padła od ran, a jej córki zaczęły żreć się o władzę. To było dość... Żałosne. Odeszłam, bo nie chciałam na to patrzeć - odparła, znowu zgodnie z prawdą. Na pysku na chwilę pojawił się jakiś cień irytacji spowodowany tym całym zamieszaniem, lecz po chwili zastąpił go cwaniacki uśmiech. - Początkowo towarzyszyło mi kilkoro krewnych, ale... No cóż. Z czasem postanowiliśmy ruszyć własną drogą - westchnęła. Czasami żałowała, że nikt z rodzeństwa nie zdecydował się jej towarzyszyć.
Nie zadała kolejnego pytania, lecz rzuciła samcowi wyczekujące spojrzenie, dając do zrozumienia, że sam powinien zdradzić coś więcej. Informacja za informację to dobra cena.
Gdy Nox wspomniał coś o śladach, zmarszczyła brwi i podeszła niżej, również zwieszając pysk i węsząc.
- Masz rację - rzuciła, nie powstrzymując się od skrzywienia. - Byli tu całkiem niedawno. Chyba nikt z tamtych, nie poznaję zapachu...
Niby nic w tym dziwnego, w końcu te tereny podobno należały do lwiego stada, niemniej tak, czy owak, wzbudziły lekki niepokój. Samica podniosła łeb i rozejrzała się wokół czujnie.

Awatar użytkownika
Nox
Posty: 30
Gatunek: Krokuta Cętkowana.
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 10 lis 2015
Waleczność: 40
Zręczność: 65
Percepcja: 20
Kontakt:

#67

Post autor: Nox » 06 lut 2019, 15:50

Walki o władzę. Sam nie brał... czy raczej nie brałby w nich udziału (gdyby struktura hienich klanów była inna, w końcu jaki klan w ogóle nawet zastanowiłby się nad wzięciem samca na przywódcę) - uważał, że nie byłby dobrym przywódcą. Co najwyżej jednym z doradców. Za bardzo dbał o swój tyłek i zawsze przekładał swoje dobro nad dobro innych - a jeśli szło to w parze z dobrem klanu (lub jakiejkolwiek innej grupy, z którą był związany), to tym lepiej, nie? Chociaż tutaj pewnym wyjątkiem była Myra. Często brał ją pod uwagę... no dobra, niemalże zawsze brał ją pod uwagę, zwłaszcza, gdy mieli podjąć jakieś ważniejsze decyzje. Ale trudno było jej pod uwagę nie brać, skoro tyle razem przeżyli. Dwóch wyrzutków się dobrało.
Może dlatego też kompletnie nie wykluczał, że mógłby zacząć liczyć się jeszcze z kimś innym w jakiejś tam przyszłości. W sensie - liczyć bardziej, a przede wszystkim stawiać ich potrzeby na równi ze swoimi nie tylko pozornie. Albo przynajmniej prawie na równi.
- Podzielony klan i tak pewnie został znacznie osłabiony. - stwierdził, wyobrażając sobie, co mogłoby się stać z klanem, do którego on sam kiedyś należał, gdyby więcej osobników zaczęło żreć się o władzę i to na dłużej - w końcu jego dawna grupa była bardzo liczna. Jednak takie rzeczy były szybko tam tłumione, więc nigdy do żadnego rozpadu nie doszło - może tylko od czasu do czasu pojedyncze osobniki opuszczały klan... lub były przeganiane. Ale to była naturalna kolej rzeczy, a ugrupowanie pozostawało wciąż silne.
Ale to już nie było ważne, tak?
- Czy znalazłaś to, czego szukałaś? - Odniósł się do celu podróży samicy. Czy grupa, którą utworzyli była jej ostatecznym celem? Czy może pragnęła czegoś więcej? On sam nie za bardzo wiedział czego teraz chciał od życia - nie był przyzwyczajony do przebywania w grupie, a już zwłaszcza hieniej, a tutaj przyłączył się do niewielkiego klanu! Myślał, że jeszcze długo nie uczyni czegoś takiego - a być może nawet nigdy - a tu proszę. Jego celem - a dokładniej jego wspólnym celem wraz z Myrą - było przeżycie. ...no cóż, w tej kwestii dużo się akurat nie zmieniło, ale sytuacja była skrajnie różna i jeszcze musiał się w niej odnaleźć.
Wyłapał wyczekujące spojrzenie, choć z początku chciał udać, że go nie zauważył, ale źle to rozegrał, bo zamiast udać, że czemuś się przypatruje, to zawiesił wzrok na fioletowych oczach Alfajiri. Cóż za interesujący, szczególny kolor oczysk..
- Klan, do którego należałem, nie był tak tolerancyjny jak wy, drogie panie. - Pokazał zęby w uśmiechu, co prawda nieco wymuszonym, więc zaraz przybrał poważny wyraz pyska. Co prawda był niezłym aktorem, gdy tego chciał, ale jakoś nie miał ochoty na takie gierki. Zwłaszcza, że był teraz nieco rozkojarzony. - Często zbierałem manto, samice lubiły okazywać swą dominację wyjątkowo często, tak? A ja nie byłem zbyt pokorny. - Zaśmiał się krótko, ochryple - z jednej strony z rozbawieniem, ale była w tym śmiechu też gorycz. - W końcu stwierdziły, że jestem niereformowalny i mnie przegoniły. - Tutaj posłał spojrzenie swojemu zadkowi, na którym to była pamiątka po tamtym spotkaniu. Na uszy już nie miał jak spojrzeć, także po prostu powrócił wzrokiem czerwonych oczysk do rozmówczyni.
Wyprostował się.
- Myślisz, że to były posiłki, gdyby pertraktacje nie wypaliły? - Zmarszczył brwi, a następnie skrzywił się nieco - nie był w stanie określić dokładnego czasu, ale to było coś koło tego. No i miejsce bliskie ich nowej siedzibie. Nieco alarmujące. Ile lwów liczyło to stado?!
Znaki szczególne
Duży jak na samca swojego gatunku, dorównuje niejednej samicy swym rozmiarem. Posiada postrzępione/obgryzione uszy oraz sporą bliznę na zadzie.

Awatar użytkownika
Alfajiri
Posty: 360
Gatunek: Krokuta cętkowana
Płeć: Samica
Data urodzenia: 15 maja 2016
Specjalizacja:
wpjownik 1
Wojownik 1
Waleczność: 45
Zręczność: 61
Percepcja: 20
Kontakt:

#68

Post autor: Alfajiri » 06 lut 2019, 19:39

Czasami wydawało jej się, że dałaby radę stanąć na czele klanu. Nie była ani słaba, ani głupia, a trudy nieustannej wędrówki z pewnością nauczyły ją wiele. Miała wrażenie, iż gdyby wtedy, po śmierci dawnej przywódczyni postanowiła przejąć władzę, część hien by ją poparła. Uznała jednak, że zwyczajnie nie bardzo jej się to opłaca. W najlepszym wypadku klan czekał rozłam na kilka mniejszych grup, w najgorszym wyniszczająca wojna domowa. Ani jeden z nich nie zapewniłby jej dowodzenia nad silną, liczną bandą, jaką byli za życia starej liderki. A porażka z pewnością byłaby bolesna. Jeśli nawet nie skończyłaby z fizycznymi ranami, ugodziłaby w jej dumę mocniej, niż decyzja o odejściu.
Nigdy nie wiadomo jednak, czy owa ambicja nie obudzi się w niej na nowo po jakimś czasie.
W odpowiedzi na słowa samca pysk na nowo wykrzywił jej krzywy uśmiech.
- Jestem pewna, że nie utrzymał się zbyt długo jako całość. Albo się pozagryzali, albo podzielili. Tak, czy owak, nie ma czego żałować - wzruszyła barkami. No, może poza tym, że nikogo z krewnych tu ze mną nie ma, dodała w myślach i westchnęła lekko.
Nad odpowiedzią na kolejne pytanie samca musiała dłużej się zastanowić. Czy właśnie tego chciała? Sama nie była pewna. Owszem, cieszyła się z posiadania towarzyszy, źle bowiem znosiła samotność. Z drugiej jednak strony, ich wciąż stosunkowo niewielka grupka jak na razie w niczym nie przypominała tego, co pamiętała z dzieciństwa. Ich sytuacja wciąż była niepewna, biorąc pod uwagę bliskie sąsiedztwo silnego lwiego stada, które jakby nie patrzeć wcale nie musiało pozwolić im zadomowić się na dobre i umocnić swą pozycję.
- Szczerze mówiąc jeszcze nie wiem. Czas pokaże - odparła wreszcie.
Ich spojrzenia się spotkały. Co więcej, Nox zawiesił wzrok bezpośrednio na jej ślepiach nieco dłużej, niż można było uznać to za zwykły przypadek. Jedna z jasnych brwi samicy mimowolnie uniosła się nieco do góry. W chwilę później kącik pyska wygiął się w lekkim uśmiechu, lecz czy przyczyną było to spojrzenie, czy też raczej fakt, iż samiec postanowił odpowiedzieć na jej nieme pytanie, to już trudno było określić.
Jego słowa potwierdziły jej przypuszczenia. Nie zdziwiła się, jakby nie patrzeć nie było w tym niczego szczególnie nadzwyczajnego jak na hienie standardy. Samce zawsze stały niżej w hierarchii od samic, taka była naturalna kolej rzeczy. Co prawda w jednych klanach traktowano je lepiej, w innych gorzej, ale w tym jakby nie patrzeć również było niczego dziwnego. W jej rodzinnej grupie wszystko sprowadzało się tylko do tego, że samce zawsze jadły ostatnie i nie piastowały żadnych znacznych stanowisk. Czasami któryś dostał nieco po pysku, jeśli sprawiał problemy, lecz nikt jakoś specjalnie się nad nimi nie znęcał. No, chyba, że były zbyt słabe, by być przydatnym dla klanu. Ale to dotyczyło i najsłabszych samic. Jednych i drugich prędko się pozbywano.
- Rozumiem - rzuciła krótko poważnym tonem, skinąwszy łbem. Nie wiedziała, czy dodać coś więcej, postanowiła więc tego nie robić.
Zerknęła ponownie na ślady, a potem powiodła wzrokiem po horyzoncie, a zmarszczka na czole nieco się pogłębiła.
- Nie jest to całkiem nieprawdopodobne. Mogli też tu czekać, żeby dorwać ewentualnych uciekinierów - rzuciła z nutką irytacji. - To może być i przypadek, ale... Reszta powinna wiedzieć.

Awatar użytkownika
Nox
Posty: 30
Gatunek: Krokuta Cętkowana.
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 10 lis 2015
Waleczność: 40
Zręczność: 65
Percepcja: 20
Kontakt:

#69

Post autor: Nox » 07 lut 2019, 15:56

W każdym razie powstrzymał odchrząknięcie po tym skrzyżowaniu się spojrzeń na parę chwil - przeniósł powoli wzrok na pozostałości po lwach - które to zresztą były bardziej wyczuwalne, niż widoczne (bez zapachu by pewnie nawet nie skojarzył tych wgniecień w trawie i tym podobnych z lwimi łapskami - no chyba, że byłby to jakiś wyraźniejszy ślad na ziemi, ale tak to...). W każdym razie wyglądało na to, że nie miał zamiaru dalej ciągnąć tematu przeszłości - zresztą samica nie zadała żadnych dodatkowych pytań, więc musiało to być wystarczające. I niezaskakujące. Ale to tym lepiej - poznanie poznaniem się, ale nie było co dalej rozdrapywać przeszłości, skoro już dowiedzieli się co nieco o sobie nawzajem. Teraz było teraz i... musieli stworzyć to teraz bardziej, tak?
- Powinna. - Przytaknął i skinął przy tym łbem, zaraz podążając za tropem, a w każdym razie za jednym z nich - ale tylko kawałek, bo przecież nie miał zamiaru się stąd wynosić. Chciał po prostu sprawdzić, w którą stronę ci mogli się udać. Choć na pewno jeden z właścicieli zapachu nie udał się w jedną ze stron, a... w każdym razie trop, który badał - znaczy się właściciel tropu!!! Kierował się wyraźnie na zachód. A przynajmniej w tym krótkim odcinku, bo przecież zawsze właściciel zapachu mógł zmienić trasę. Ale Nox nie miał zamiaru aż tak się oddalać od nowych hienich ziem. Zmarszczył za to brwi, spoglądając w stronę zachodnich ziem, a trybiki w jego łbie zaczęły obracać się szybciej. Ehhhhh? Nie było to czasem to paskudne miejsce?
Zastanawiał się, jak daleko sięgało terytorium tutejszego lwiego stada. Choć oczywiście nie wykluczał, że mogła być to jakaś inna grupa, a być może jacyś samotnicy albo- ...no cóż, po tym co tutaj zostało nie mógł dużo wywnioskować.
Znaki szczególne
Duży jak na samca swojego gatunku, dorównuje niejednej samicy swym rozmiarem. Posiada postrzępione/obgryzione uszy oraz sporą bliznę na zadzie.

Awatar użytkownika
Alfajiri
Posty: 360
Gatunek: Krokuta cętkowana
Płeć: Samica
Data urodzenia: 15 maja 2016
Specjalizacja:
wpjownik 1
Wojownik 1
Waleczność: 45
Zręczność: 61
Percepcja: 20
Kontakt:

#70

Post autor: Alfajiri » 10 lut 2019, 11:57

Nox miał rację - przeszłość przeszłością, ale teraz powinni skupić się na teraźniejszości. A mianowicie na odkrytych właśnie przez nich lwich tropach. Już wystarczało, że to, co miało miejsce na długo przed narodzinami samej Alfajiri zdołało odcisnąć piętno na jej sposobie postrzegania świata. Zwłaszcza jeśli chodzi o niechęć do lwów i brak jakiegokolwiek zaufania dla kotowatych. Dlatego też według niej owe ślady mogły równie dobrze być pierwszą oznaką prób złamania przez nie danego słowa.
Kiedy samiec oddalił się, by zbadać jeden z tropów, sama również schyliła łeb, by przyjrzeć się innym. Wreszcie ruszyła jego śladem na kilka kroków, marszcząc nieznacznie czoło. Po krótkim postoju celem określenia kierunków świata stwierdziła, że te biegły na południe. Uczyniła jeszcze kilka kroków i zatrzymała się, by odnaleźć wzrokiem czarnofutrego, który w tym czasie ruszył w zupełnie inną stronę. Nie trzeba być geniuszem, by wyciągnąć wnioski.
- Rozeszli się w różnych kierunkach - oznajmiła zamyślonym tonem. Ale co to mogło oznaczać? Próbowali ich otoczyć? Nie... Raczej nie. Jeśli dalej te ślady gwałtownie nie zawracały, to prędzej oddalały się od ich małej siedziby, niż do niej zbliżały. Może po prostu natrafili na ślad patrolu? Również wątpliwe - wtedy trzymaliby się raczej razem. Przypadkowi podróżnicy...? Ale czy na pewno? W końcu nigdy nic nie wiadomo.

Odpowiedz

Wróć do „Wodopój”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 22 gości