x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Formacja skalna
- Nkateko
- Posty: 28
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 24 gru 2021
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 45
- Zręczność: 45
- Percepcja: 61
- Kontakt:
Re: Formacja skalna
Jakże przemyślany był plan, którego uczestnikiem był Nkateko. Oczywiście, że pierwszą napotkaną mieszkanką krainy była przywódczyni klanu, która z pewnością zna ową krainę od dnia urodzin.
- Oddaję ci hołd Przywódczyni. - Nkatego dodał formułę jaka była wymagana przy rozmowie z władcą. Jako wysłannik świątyni bywał u koronowanych głów aby błogosławić ich rządy, namaszczać nowo narodzonych następców, a także wyjaśniać im wolę boga. Och, jakże żałował w tym momecie, że nie miał przy sobie nic godnego władczyni ani ziół niezbędnych do wykonania rytuału odpowiadającego jej pozycji.
- Proszę przyjmij ten podarunek na znak mej dobrej woli. - kapłan położył przed hieną elegancki pakunek*, po czym cofnął się o krok, zostawiając jej swobodę ruchu. Nie mógł powitać jej z pustymi łapami, a to jedyne co miał przy sobie z wyjątkiem szyszki cedru oraz eliksiru na wyziębienie. Zdobył go, podobnie jak pakunek u sprzedającej różności surykatki. Sprzedawca nie zdradził co jest w środku paczki, choć zapewniał, że to cenny towar
- Przywódczyni, bóg Ntsema posłał mnie, swojego kapłana, na misję abym rozgłosił jego słowo we wszystkich krainach. Oto jego zrządzeniem jesteś pierwszą hieną, którą napotkałem w swej wędrówce. - odpowiedział na pytanie Alfajiri. Zasady postępowania przy przywódcach wymagały aby to ona pierwsza zadawała pytania.
@Alfajiri
* prezent z loterii
- Oddaję ci hołd Przywódczyni. - Nkatego dodał formułę jaka była wymagana przy rozmowie z władcą. Jako wysłannik świątyni bywał u koronowanych głów aby błogosławić ich rządy, namaszczać nowo narodzonych następców, a także wyjaśniać im wolę boga. Och, jakże żałował w tym momecie, że nie miał przy sobie nic godnego władczyni ani ziół niezbędnych do wykonania rytuału odpowiadającego jej pozycji.
- Proszę przyjmij ten podarunek na znak mej dobrej woli. - kapłan położył przed hieną elegancki pakunek*, po czym cofnął się o krok, zostawiając jej swobodę ruchu. Nie mógł powitać jej z pustymi łapami, a to jedyne co miał przy sobie z wyjątkiem szyszki cedru oraz eliksiru na wyziębienie. Zdobył go, podobnie jak pakunek u sprzedającej różności surykatki. Sprzedawca nie zdradził co jest w środku paczki, choć zapewniał, że to cenny towar
- Przywódczyni, bóg Ntsema posłał mnie, swojego kapłana, na misję abym rozgłosił jego słowo we wszystkich krainach. Oto jego zrządzeniem jesteś pierwszą hieną, którą napotkałem w swej wędrówce. - odpowiedział na pytanie Alfajiri. Zasady postępowania przy przywódcach wymagały aby to ona pierwsza zadawała pytania.
@Alfajiri
* prezent z loterii
- Alfajiri
- Posty: 360
- Gatunek: Krokuta cętkowana
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 15 maja 2016
- Specjalizacja:
- Waleczność: 45
- Zręczność: 61
- Percepcja: 20
- Kontakt:
Jakże oficjalne powitanie, jakie w chwilę później usłyszała od samca zdecydowanie ją zaskoczyło, nie ukrywała, że całkiem pozytywnie. To mimo wszystko miła odmiana od tych wszystkich osobników, które albo uważały hieny za bandę cuchnących padlinożerców i zwyczajne szkodniki, albo za barbarzyńców niegodnych zaufania. Z drugiej jednak strony poczuła w głębi duszy jakieś nieprzyjemne ukłucie. Czy naprawdę zasługiwała na takie traktowanie? Przecież już od dawna nie stała na czele klanu. Teraz była nikim więcej, niż zwykłym włóczęgą.
- Doceniam twój gest, lecz niekoniecznie na niego zasługuję. Mój klan już nie istnieje i nie jestem teraz nikim więcej, niż zwykłym wędrowcem - odpowiedziała. Na szczęście zdołała już opanować sztukę ukrywania swych uczuć na tyle, by jej głos podczas wypowiadania tych słów nie zabrzmiał żałośnie. Cóż, poniekąd spodziewała się, że powiedzenie tego na głos na powrót przywoła smutek, jednakże nie sądziła, iż uderzy on w nią z taką siłą. Zaraz dołączył do niego zwyczajny wstyd. Dlaczego nie była w stanie po prostu tego wszystkiego od siebie odrzucić? Może rzeczywiście stałam się słaba, pomyślała z goryczą, zerkając na ofiarowany jej przed chwilą podarunek. Poniekąd spodziewała się, że za chwilę samiec zabierze go z powrotem. Gdy się to nie stało jednak, powoli przysunęła go do siebie.
Zaraz wróciła wzrokiem na @Nkateko, gdy ów po raz kolejny zabrał głos. Uniosła nieznacznie brew, gdy ten wspomniał o swoim bogu. A więc miała do czynienia z jakimś kapłanem. Po raz pierwszy w życiu, szczerze powiedziawszy. Nigdy nie miała okazji rozmawiać z członkiem jakiegokolwiek bardziej religijnego społeczeństwa, a co dopiero sługą jakiegoś boga. Nieco ją to krępowało, nie bardzo bowiem wiedziała, jak postąpić. Nie chciała przecież nijak go urazić.
- Może i to dobrze się składa. Podejrzewam, że w ostatnich czasach niejeden już uznał, że wszyscy bogowie odwrócili się od tych ziem - powiedziała po chwili, kierując wzrok na majaczące na horyzoncie złote wydmy.
- Doceniam twój gest, lecz niekoniecznie na niego zasługuję. Mój klan już nie istnieje i nie jestem teraz nikim więcej, niż zwykłym wędrowcem - odpowiedziała. Na szczęście zdołała już opanować sztukę ukrywania swych uczuć na tyle, by jej głos podczas wypowiadania tych słów nie zabrzmiał żałośnie. Cóż, poniekąd spodziewała się, że powiedzenie tego na głos na powrót przywoła smutek, jednakże nie sądziła, iż uderzy on w nią z taką siłą. Zaraz dołączył do niego zwyczajny wstyd. Dlaczego nie była w stanie po prostu tego wszystkiego od siebie odrzucić? Może rzeczywiście stałam się słaba, pomyślała z goryczą, zerkając na ofiarowany jej przed chwilą podarunek. Poniekąd spodziewała się, że za chwilę samiec zabierze go z powrotem. Gdy się to nie stało jednak, powoli przysunęła go do siebie.
Zaraz wróciła wzrokiem na @Nkateko, gdy ów po raz kolejny zabrał głos. Uniosła nieznacznie brew, gdy ten wspomniał o swoim bogu. A więc miała do czynienia z jakimś kapłanem. Po raz pierwszy w życiu, szczerze powiedziawszy. Nigdy nie miała okazji rozmawiać z członkiem jakiegokolwiek bardziej religijnego społeczeństwa, a co dopiero sługą jakiegoś boga. Nieco ją to krępowało, nie bardzo bowiem wiedziała, jak postąpić. Nie chciała przecież nijak go urazić.
- Może i to dobrze się składa. Podejrzewam, że w ostatnich czasach niejeden już uznał, że wszyscy bogowie odwrócili się od tych ziem - powiedziała po chwili, kierując wzrok na majaczące na horyzoncie złote wydmy.
- Nkateko
- Posty: 28
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 24 gru 2021
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 45
- Zręczność: 45
- Percepcja: 61
- Kontakt:
@Alfajiri rzuć 1d10 żeby zobaczyć co jest w prezencie
Pokora stanowiła cnotę także w jego kulturze, a ceniło się ją także u władców. Tym samym hiena dodatkowo zyskała w oczach kapłana.
- Nikt nie jest tylko wędrowcem, gdyż każda wędrówka ma swój cel. Spełniłaś już swe zadanie jako przywódczyni klanu. Teraz bóg prowadzi cię inną ścieżką abyś wypełniła swe przeznaczenie. Jeśli czujesz się zagubiona, poproś go o łaskę a on rozjaśni drogę przed tobą i ukaże ci dokąd dążysz. - mówiąc te słowa, kapłan uniósł oczy ku niebu. On sam nieustannie czuł bliskość boga. Ale nie wszyscy dostępowali tej samej łaski.
- Jestem przybyszem w tej krainie. Czy możesz mi opowiedzieć gdzie się znalazłem i kogo mogę napotkać na swej drodze? Ja także chętnie porozmawiam z tobą i odpowiem na twe pytania. - choć nie narzucał się z tym na początku rozmowy, miał nadzieję opowiedzieć Alfajiri więcej o swym posłannictwie.
Kapłan poświęcił chwilę aby przyjrzeć się miejscu, w którym się znalazł. Oaza pośród pustyni nie przywodziła na myśl miejsca, gdzie mogłaby mieszkać hiena. Nkateko spodziewał się iż kryje się za tym jakaś historia lecz nietaktem z jego strony byłoby zapytać o to bezpośrednio. Miast tego szukał spojrzeniem co mogło skłonić byłą przywódczynię do przybycia tutaj. Wodospad wypływający spośród skał i niosący wodę wyschniętej ziemi był cudem, którego piękna nie sposób było nie docenić. Zaś same skały ułożone były w malowniczą formację. Trudno było wierzyć, iż sama natura bez pomocy istoty rozumnej i wrażliwej na piękno mogłaby utworzyć taką kompozycję. Jasny kolor piasku oraz skał przecinały pasma kolorów roślinności, która była tu bezpieczna od zabójczego upału i piasku.
Rzut na znalezienie pnącza cakoon
Pośród roślin widoczne było pnącze wspinające się po skale. Jego pędy, szukając pośród kamienia miejsc zaczepienia i wilgoci, tworzyły skomplikowane wzory. Nkatego wyciągnął łapę i zerwał kawałek rośliny.
+1 pnącze cakoon
Pokora stanowiła cnotę także w jego kulturze, a ceniło się ją także u władców. Tym samym hiena dodatkowo zyskała w oczach kapłana.
- Nikt nie jest tylko wędrowcem, gdyż każda wędrówka ma swój cel. Spełniłaś już swe zadanie jako przywódczyni klanu. Teraz bóg prowadzi cię inną ścieżką abyś wypełniła swe przeznaczenie. Jeśli czujesz się zagubiona, poproś go o łaskę a on rozjaśni drogę przed tobą i ukaże ci dokąd dążysz. - mówiąc te słowa, kapłan uniósł oczy ku niebu. On sam nieustannie czuł bliskość boga. Ale nie wszyscy dostępowali tej samej łaski.
- Jestem przybyszem w tej krainie. Czy możesz mi opowiedzieć gdzie się znalazłem i kogo mogę napotkać na swej drodze? Ja także chętnie porozmawiam z tobą i odpowiem na twe pytania. - choć nie narzucał się z tym na początku rozmowy, miał nadzieję opowiedzieć Alfajiri więcej o swym posłannictwie.
Kapłan poświęcił chwilę aby przyjrzeć się miejscu, w którym się znalazł. Oaza pośród pustyni nie przywodziła na myśl miejsca, gdzie mogłaby mieszkać hiena. Nkateko spodziewał się iż kryje się za tym jakaś historia lecz nietaktem z jego strony byłoby zapytać o to bezpośrednio. Miast tego szukał spojrzeniem co mogło skłonić byłą przywódczynię do przybycia tutaj. Wodospad wypływający spośród skał i niosący wodę wyschniętej ziemi był cudem, którego piękna nie sposób było nie docenić. Zaś same skały ułożone były w malowniczą formację. Trudno było wierzyć, iż sama natura bez pomocy istoty rozumnej i wrażliwej na piękno mogłaby utworzyć taką kompozycję. Jasny kolor piasku oraz skał przecinały pasma kolorów roślinności, która była tu bezpieczna od zabójczego upału i piasku.
Rzut na znalezienie pnącza cakoon
Nkateko wyrzuca 3d100:
80, 51, 40
80, 51, 40
Pośród roślin widoczne było pnącze wspinające się po skale. Jego pędy, szukając pośród kamienia miejsc zaczepienia i wilgoci, tworzyły skomplikowane wzory. Nkatego wyciągnął łapę i zerwał kawałek rośliny.
+1 pnącze cakoon
- Alfajiri
- Posty: 360
- Gatunek: Krokuta cętkowana
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 15 maja 2016
- Specjalizacja:
- Waleczność: 45
- Zręczność: 61
- Percepcja: 20
- Kontakt:
Słowa ciemnogrzywego budziły w niej mocno mieszane uczucia. Z jednej strony chciałaby wierzyć, że naprawdę jest jej pisane uczynić coś więcej i że po prostu nie została kompletnie sama, bez niczego i nikogo przy boku tylko i wyłącznie z własnej winy. Z drugiej jednak strony, jeśli o jej losie rzeczywiście decydował jakiś bóg, czy też inna siła wyższa, chyba uwielbiał on wystawiać ją i jej rodzinę na ciężkie próby z niewiadomego powodu. Przecież dorastała jako włóczęga nieznający swego miejsca na ziemi, a kiedy dotarła tutaj i już myślała, że znalazła tu swój dom, znów wszystko straciła. Alfajiri tak naprawdę nigdy nie zastanawiała się, czy w tych wszystkich historiach o bóstwach, czy czuwających nad żywymi dobrych duchach jest jakaś cząstka prawdy, miała bowiem zwyczaj skupiać się po prostu na sprawach dużo bardziej przyziemnych. Lecz może i się myliła. Czy w końcu niedawno nie ujrzała na własne oczy ducha, w których istnienie do tej pory nie wierzyła? Co prawda nie oznaczało to, że miała zamiar niespodziewanie przyjąć wiarę jakiegoś obcego, przypadkowo spotkanego kapłana, lecz ot po prostu, zaczynała mieć pewne wątpliwości co do tego, o czym była przekonana wcześniej.
- Być może już otrzymałam pewien znak. Zanim wyruszyłam w podróż widziałam bowiem coś... Niezwykłego - odezwała się po chwili, a niewielka zmarszczka pojawiła się na jej czole. Nie była pewna, dlaczego o tym wspominała. Lecz być może po prostu czuła potrzebę porozmawiać o tamtej lwicy i towarzyszącym jej duchu, a @Nkateko wydawał jej się odpowiednią do tego osobą. W końcu jako kapłan, z pewnością wiedział więcej o sferze duchowej, niż ona sama. Może pomoże jej zrozumieć, co właściwie wówczas się stało.
- Trafiłeś do krainy, która tak naprawdę dopiero wraca do życia po niszczycielskiej wojnie, choć minął już rok odkąd wrogowie ją opuścili. Kiedyś było tu kilka stad, wiele z nich upadło podczas inwazji. Niektóre jednak odbudowano. Jak na przykład Lwia Ziemia, której tereny leżą na południe stąd, na sawannie. Z tego, co słyszałam, jedne z najstarszych stad z długą historią. Nie musisz ich się obawiać, oczywiście o ile nie będziesz działać przeciwko nim. Są... Całkiem gościnni. Na zachód stąd, na pustkowiach podobno też ktoś się osiedlił, ale słyszałam tylko plotki i nie spotkałam żadnego z nich. Ale znaczenia zapachowe w tamtych okolicach potwierdzają, że pogłoski były prawdą. Niemniej, nie wiem o nich nic więcej - wyznała. Nie wiedziała wystarczająco o planach Ragira, by stwierdzić, że chciał odbudować stado, ani też tak naprawdę nie miała pojęcia, w którą stronę ruszyli. Tak więc temat brązowego przemilczała.
Samiec oddalił się na chwilę, przyglądając się jakimś pnączom. Obserwowała go przez chwilę, lecz zaraz przeniosła wzrok na podarunek. Zaczęła go ostrożnie odpakowywać.
Rzut na zawartość prezentu
- Być może już otrzymałam pewien znak. Zanim wyruszyłam w podróż widziałam bowiem coś... Niezwykłego - odezwała się po chwili, a niewielka zmarszczka pojawiła się na jej czole. Nie była pewna, dlaczego o tym wspominała. Lecz być może po prostu czuła potrzebę porozmawiać o tamtej lwicy i towarzyszącym jej duchu, a @Nkateko wydawał jej się odpowiednią do tego osobą. W końcu jako kapłan, z pewnością wiedział więcej o sferze duchowej, niż ona sama. Może pomoże jej zrozumieć, co właściwie wówczas się stało.
- Trafiłeś do krainy, która tak naprawdę dopiero wraca do życia po niszczycielskiej wojnie, choć minął już rok odkąd wrogowie ją opuścili. Kiedyś było tu kilka stad, wiele z nich upadło podczas inwazji. Niektóre jednak odbudowano. Jak na przykład Lwia Ziemia, której tereny leżą na południe stąd, na sawannie. Z tego, co słyszałam, jedne z najstarszych stad z długą historią. Nie musisz ich się obawiać, oczywiście o ile nie będziesz działać przeciwko nim. Są... Całkiem gościnni. Na zachód stąd, na pustkowiach podobno też ktoś się osiedlił, ale słyszałam tylko plotki i nie spotkałam żadnego z nich. Ale znaczenia zapachowe w tamtych okolicach potwierdzają, że pogłoski były prawdą. Niemniej, nie wiem o nich nic więcej - wyznała. Nie wiedziała wystarczająco o planach Ragira, by stwierdzić, że chciał odbudować stado, ani też tak naprawdę nie miała pojęcia, w którą stronę ruszyli. Tak więc temat brązowego przemilczała.
Samiec oddalił się na chwilę, przyglądając się jakimś pnączom. Obserwowała go przez chwilę, lecz zaraz przeniosła wzrok na podarunek. Zaczęła go ostrożnie odpakowywać.
Rzut na zawartość prezentu
Alfajiri wyrzuca 1d10:
5
5
- Mistrz Gry
- Posty: 2882
- Kontakt:
Po rozpakowaniu prezentu @Alfajiri znalazła w środku amulet - był to Utrwalacz Zdrowia.
"Nie należy martwić się tym jak wolno idzie wątek, należy cieszyć się tym jak ciekawie rozwija się fabuła"
Lista NPC
Lista NPC
- Nkateko
- Posty: 28
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 24 gru 2021
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 45
- Zręczność: 45
- Percepcja: 61
- Kontakt:
Nkateko dał chwilę Alfajiri aby mogła bez skrępowania otworzyć podarunek.
- Wybacz, rozproszyło mnie na moment piękno tego miejsca. Jakże łaskawy jest bóg, który nawet pośród martwej pustyni tworzy oazę, w której życie rozkwita a zwierzęta znajdują schronienie. - Nkateko nacieszył oczy skalną formacją i spojrzał znów na hienę. Zauważył jej zafrasowanie, dał jej więc mówić, a sam słuchał uważnie każdego słowa. Otrzymała znak. Tak, kapłan wiedział, że Alfajiri nie jest jedynie wędrowcem.
- Opowiedz mi co widziałaś, a ja pomogę ci zrozumieć znaki, które otrzymałaś. - nim wyruszył na misję, niemal każdego dnia przychodzili doń wierni szukający zrozumienia i wyjaśnienia słów, które pochodziły od boga. Dlatego Nkateko został poprowadzony na pustynię, aby przynieść światło tej zagubionej duszy.
- To bardzo cenne informacje, dziękuję ci. - kraina, która przeżyła wojnę potrzebowała nadziei i możliwości odkupienia zła, które ją spotkało. Kapłan jeszcze nie wiedział, w którym kierunku wyruszy następnie. Na pewno zostanie mu to objawione we właściwym czasie.
@Alfajiri
- Wybacz, rozproszyło mnie na moment piękno tego miejsca. Jakże łaskawy jest bóg, który nawet pośród martwej pustyni tworzy oazę, w której życie rozkwita a zwierzęta znajdują schronienie. - Nkateko nacieszył oczy skalną formacją i spojrzał znów na hienę. Zauważył jej zafrasowanie, dał jej więc mówić, a sam słuchał uważnie każdego słowa. Otrzymała znak. Tak, kapłan wiedział, że Alfajiri nie jest jedynie wędrowcem.
- Opowiedz mi co widziałaś, a ja pomogę ci zrozumieć znaki, które otrzymałaś. - nim wyruszył na misję, niemal każdego dnia przychodzili doń wierni szukający zrozumienia i wyjaśnienia słów, które pochodziły od boga. Dlatego Nkateko został poprowadzony na pustynię, aby przynieść światło tej zagubionej duszy.
- To bardzo cenne informacje, dziękuję ci. - kraina, która przeżyła wojnę potrzebowała nadziei i możliwości odkupienia zła, które ją spotkało. Kapłan jeszcze nie wiedział, w którym kierunku wyruszy następnie. Na pewno zostanie mu to objawione we właściwym czasie.
@Alfajiri
- Alfajiri
- Posty: 360
- Gatunek: Krokuta cętkowana
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 15 maja 2016
- Specjalizacja:
- Waleczność: 45
- Zręczność: 61
- Percepcja: 20
- Kontakt:
Wewnątrz pakunku odnalazła amulet. Przyjrzała mu się dokładniej, oglądając go z obu stron i uśmiechnęła się lekko i zarzuciła go sobie na szyję. Tuż obok dawnego stadnego naszyjnika, który nadal nosiła, choć malunek nieco już się zatarł.
Przeniosła powoli wzrok na @Nkateko i skinęła głową, słuchając jego wyjaśnień. Może i sama nieczęsto przykładała uwagę do piękna krajobrazu, niemniej, mogła poniekąd to zrozumieć.
- Cóż... To było jakiś czas temu, kiedy odwiedziłam swój dawny dom. Natknęłam się tam na kilku wędrowców i koniec końców spędziłam chwilę z pewną lwicą. Niemową. Była... Cóż, bardzo miła - zaczęła, pomijając większość szczegółów, które kapłan zapewne uznałby za nieistotne. - Byłyśmy nad okoliczną rzeką, kiedy nagle... Coś się zmieniło. Spojrzałam na nią i nagle wyglądała, jakby oplatały ją zielonkawe widmowe pnącza, a na głowie miała rogatą czaszkę. Ten... Duch, czy czymkolwiek był... - spojrzała krótko, nieco niepewnie na samca. Czy rzeczywiście miała do czynienia z duchem? Może czymś innym? - Przemówił do mnie. Przedstawił się jako jej opiekun i zanim zniknął wspomniał jeszcze, że przy akacji, pod którą niegdyś ja i mój klan mieliśmy swoje nory, nie ma żadnych zagubionych dusz. Nie jestem pewna, co miał na myśli - nie wiedziała, czy zjawa chciała jej przekazać, że jej dawni towarzysze żyją, czy też ich dusze odeszły już w stronę odległych gwiazd, jak w tych wszystkich zasłyszanych przez fioletowooką opowieściach. - Potem, jak mówiłam, zniknął i wszystko wróciło do normy. Jednak szczerze powiedziawszy od tamtej pory czułam, że nie mogę tam zostać. Dlatego ruszyłam w podróż... - słowa tamtego ducha sprawiły, że poczuła się jeszcze bardziej samotna. Jeśli pod akacją nie było nawet i dusz, co ją tam trzymało? Dlaczego miała codziennie patrzyć na puste legowiska, których widok tak strasznie bolał? - Nie wiem, dlaczego to widmo wtedy mi się ukazało. Nie jestem szamanką. Nigdy nie widziałam duchów i nie sądziłam, by było to możliwe...
Po tych słowach zamilkła na dłuższą chwilę, spoglądając na samca wyczekująco. Trzeba przyznać, że poczuła pewną ulgę, wypowiadając je na głos. Może wreszcie uzyska jakąś odpowiedź, nawet, jeśli nie była do końca przekonana co do interwencji jakiegoś bóstwa.
Pokiwała głową w odpowiedzi na podziękowania.
- Radzę ci być ostrożnym. Nie każdy jest tu godny zaufania. Kiedyś miałam nieprzyjemność się o tym przekonać na własnej skórze - dodała jeszcze. Wątpiła, by po wojnie to się zmieniło, szaleńców i bandytów nigdy nie brakuje. Może nawet i ich przybyło, nigdy nic nie wiadomo.
Przeniosła powoli wzrok na @Nkateko i skinęła głową, słuchając jego wyjaśnień. Może i sama nieczęsto przykładała uwagę do piękna krajobrazu, niemniej, mogła poniekąd to zrozumieć.
- Cóż... To było jakiś czas temu, kiedy odwiedziłam swój dawny dom. Natknęłam się tam na kilku wędrowców i koniec końców spędziłam chwilę z pewną lwicą. Niemową. Była... Cóż, bardzo miła - zaczęła, pomijając większość szczegółów, które kapłan zapewne uznałby za nieistotne. - Byłyśmy nad okoliczną rzeką, kiedy nagle... Coś się zmieniło. Spojrzałam na nią i nagle wyglądała, jakby oplatały ją zielonkawe widmowe pnącza, a na głowie miała rogatą czaszkę. Ten... Duch, czy czymkolwiek był... - spojrzała krótko, nieco niepewnie na samca. Czy rzeczywiście miała do czynienia z duchem? Może czymś innym? - Przemówił do mnie. Przedstawił się jako jej opiekun i zanim zniknął wspomniał jeszcze, że przy akacji, pod którą niegdyś ja i mój klan mieliśmy swoje nory, nie ma żadnych zagubionych dusz. Nie jestem pewna, co miał na myśli - nie wiedziała, czy zjawa chciała jej przekazać, że jej dawni towarzysze żyją, czy też ich dusze odeszły już w stronę odległych gwiazd, jak w tych wszystkich zasłyszanych przez fioletowooką opowieściach. - Potem, jak mówiłam, zniknął i wszystko wróciło do normy. Jednak szczerze powiedziawszy od tamtej pory czułam, że nie mogę tam zostać. Dlatego ruszyłam w podróż... - słowa tamtego ducha sprawiły, że poczuła się jeszcze bardziej samotna. Jeśli pod akacją nie było nawet i dusz, co ją tam trzymało? Dlaczego miała codziennie patrzyć na puste legowiska, których widok tak strasznie bolał? - Nie wiem, dlaczego to widmo wtedy mi się ukazało. Nie jestem szamanką. Nigdy nie widziałam duchów i nie sądziłam, by było to możliwe...
Po tych słowach zamilkła na dłuższą chwilę, spoglądając na samca wyczekująco. Trzeba przyznać, że poczuła pewną ulgę, wypowiadając je na głos. Może wreszcie uzyska jakąś odpowiedź, nawet, jeśli nie była do końca przekonana co do interwencji jakiegoś bóstwa.
Pokiwała głową w odpowiedzi na podziękowania.
- Radzę ci być ostrożnym. Nie każdy jest tu godny zaufania. Kiedyś miałam nieprzyjemność się o tym przekonać na własnej skórze - dodała jeszcze. Wątpiła, by po wojnie to się zmieniło, szaleńców i bandytów nigdy nie brakuje. Może nawet i ich przybyło, nigdy nic nie wiadomo.
- Nkateko
- Posty: 28
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 24 gru 2021
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 45
- Zręczność: 45
- Percepcja: 61
- Kontakt:
Kapłan słuchał z uwagą opowieści Alfajiri, potakując co i rusz głową. Tak, spotykał się z podobnymi sytuacjami. Wszystko wskazywało na, iż niemowa była opętana. Duch zajmujący ciało żywego bywał widziany jako jego część. Niespotykane było jednakowoż by duch ukazywał się komuś z nim niezwiązanemu. Wszak Alfajiri nie była szamanką. Wtedy widok ducha nie wprawiłby ją w takie osłupienie.
- Tym co widziałaś była dusza zmarłego zamieszkująca ciało lwicy. Bywa iż duchy opętują żywych ze złych pobudek. Ten, o którym mówisz, że przedstawił się jako opiekun, najpewniej za życia był bliski niemowie i pozostał z nią po śmierci by roztoczyć nad nią swą opiekę. Nie musisz się lękać zmarłych. Najczęściej są oni zagubieni, gdyż niedokończone sprawy nie pozwalają im opuścić świata żywych. Szukają sposobu aby opuścić ziemię i odejść do boga. - kapłan uważał za zdumiewające, iż tak wiele zwierząt nie wierzy w duchy. Z powodu tego niechlubnie często pomijane właściwe praktyki pochówku i pożegnania ze zmarłym. A ten bez odpowiedniego przewodnictwa nie mógł zaznać spokoju.
- Czy podejrzewasz, że ktoś z twego stada zmarł podczas owej wojny? To powinna być ulga dla ciebie, że ich dusze odeszły w pokoju i cieszą się wieczystym szczęściem. Jeżeli zaznasz dzięki temu spokoju ducha, mogę udać się w tamto miejsce i poświęcić miejsce ich spoczynku. - Nkateko chciałby zaoferować większą pomoc, lecz cóż więcej mógłby zrobić. Skoro dusze odeszły, nie chciałby zakłócać spokoju tamtego miejsca próbując je przywołać. Jeżeli zaś opiekun sugerował, że bliscy Alfajiri żyją acz odeszli, tym bardziej jego umiejętności nie byłyby użyteczne.
- Tak, to niezwykłe, iż ukazała ci się nieznana ci dusza. Słyszałem jednakże o takich sytuacjach. Świat żywych i zmarłych są tak blisko ze sobą związane, że czasem splatają się ze sobą. Wtedy dusze mogą swobodnie kroczyć wśród żywych, a żywi zajrzeć za zasłonę śmierci. Nie mam oczywiście pewności, że tak właśnie się stało. Jeżeli pozwolisz, spróbuję przywołać ducha aby upewnić się, iż nie podąża za tobą. - hiena stanowiła niezwykły przypadek. Kapłan ciekaw był kim był ów duch i co skłoniło go do ukazania się.
- Tym co widziałaś była dusza zmarłego zamieszkująca ciało lwicy. Bywa iż duchy opętują żywych ze złych pobudek. Ten, o którym mówisz, że przedstawił się jako opiekun, najpewniej za życia był bliski niemowie i pozostał z nią po śmierci by roztoczyć nad nią swą opiekę. Nie musisz się lękać zmarłych. Najczęściej są oni zagubieni, gdyż niedokończone sprawy nie pozwalają im opuścić świata żywych. Szukają sposobu aby opuścić ziemię i odejść do boga. - kapłan uważał za zdumiewające, iż tak wiele zwierząt nie wierzy w duchy. Z powodu tego niechlubnie często pomijane właściwe praktyki pochówku i pożegnania ze zmarłym. A ten bez odpowiedniego przewodnictwa nie mógł zaznać spokoju.
- Czy podejrzewasz, że ktoś z twego stada zmarł podczas owej wojny? To powinna być ulga dla ciebie, że ich dusze odeszły w pokoju i cieszą się wieczystym szczęściem. Jeżeli zaznasz dzięki temu spokoju ducha, mogę udać się w tamto miejsce i poświęcić miejsce ich spoczynku. - Nkateko chciałby zaoferować większą pomoc, lecz cóż więcej mógłby zrobić. Skoro dusze odeszły, nie chciałby zakłócać spokoju tamtego miejsca próbując je przywołać. Jeżeli zaś opiekun sugerował, że bliscy Alfajiri żyją acz odeszli, tym bardziej jego umiejętności nie byłyby użyteczne.
- Tak, to niezwykłe, iż ukazała ci się nieznana ci dusza. Słyszałem jednakże o takich sytuacjach. Świat żywych i zmarłych są tak blisko ze sobą związane, że czasem splatają się ze sobą. Wtedy dusze mogą swobodnie kroczyć wśród żywych, a żywi zajrzeć za zasłonę śmierci. Nie mam oczywiście pewności, że tak właśnie się stało. Jeżeli pozwolisz, spróbuję przywołać ducha aby upewnić się, iż nie podąża za tobą. - hiena stanowiła niezwykły przypadek. Kapłan ciekaw był kim był ów duch i co skłoniło go do ukazania się.
- Alfajiri
- Posty: 360
- Gatunek: Krokuta cętkowana
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 15 maja 2016
- Specjalizacja:
- Waleczność: 45
- Zręczność: 61
- Percepcja: 20
- Kontakt:
Zamilkła na chwilę, słuchając odpowiedzi samca, od czasu do czasu mu przytakując skinięciem głowy. Mimowolnie przeszedł ją dreszcz, gdy @Nkateko wspomniał o opętaniu. Cóż, zdecydowanie nie chciałaby, by jakikolwiek byt kierował nią wbrew jej woli. Nienawidziła tracić kontrolę nad jakimkolwiek aspektem swojego życia w żadnym stopniu, a to byłoby już naprawdę ekstremalnym tego przypadkiem.
Odczuła pewną ulgę, gdy samiec stwierdził, iż duch pewnie był bliski szarofutrej i zapewne nie miał wobec niej złych zamiarów. Lwica była naprawdę miła i szczerze powiedziawszy Alfajiri nie chciałaby, by spotkała ją krzywda. Ot po prostu, nie zasługiwała na to. Co prawda jedyne, co wydawało jej się nieco dziwne to to, że przecież mowa była o lwicy i duchu roślinożercy. Czy rzeczywiście potencjalna ofiara byłaby w stanie zaprzyjaźnić się z drapieżnikiem? Nie była pewna, nie była w stanie postawić się na miejscu zwierzyny. Tak naprawdę nie wiedziała nawet, co takowe w ogóle sądzi o łowcach. Nienawidzi ich wszystkich, uważając ich za bezwzględnych morderców? Czy też może rozumie, że tak prawdę nie mają wyboru?
Powoli pokręciła głową, gdy samiec poruszył temat jej bliskich.
- Nie wiem, co się z nimi stało. Po prostu zniknęli. Nie natknęłam się na ich ciała, tak więc jest szansa, że wciąż żyją... - a może przynajmniej miała taką nadzieję. Może po prostu gdzieś odeszli i teraz żyją spokojnie, z dala od zmartwień. Chciałaby wierzyć, że właśnie to duch miał na myśli.
Uniosła nieznacznie brew, słysząc kolejną z odpowiedzi kapłana. A więc... To kompletny przypadek? Była po prostu w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie i odpowiednim towarzystwie? To brzmiało jak naprawdę okropnie dużo przypadków. Za dużo. Może rzeczywiście ktoś, lub coś postawiło tamtą lwicę na jej drodze.
Poczuła kolejny dreszcz przebiegający jej po grzbiecie, kiedy samiec wspomniał, że duch może za nią podążać. Na szczęście zdołała to zatuszować. Do tej pory nie myślała o tym, iż taka możliwość istnieje. Jednakże teraz, kiedy przekonała się już, że duchy istnieją... Jej myśli momentalnie przypomniały jej o wszystkich tych, którzy być może mieliby powody, by ją nawiedzać. Bardziej to ją martwiło, niż tamtej nieznajomy duch. Ci, do których śmierci w jakikolwiek sposób się przyczyniła... Tamtej lwi bandyta, którego wraz z resztą klanu zagryźli... Ta szalona hiena, którą skazała na śmierć... Nawet kilku H'runów, których udało jej się dopaść. Czy to możliwe, że któryś z nich za nią podążał?
- Jeśli to dla ciebie nie kłopot, będę wdzięczna - powiedziała wreszcie. Nie wiedziała, co o tym myśleć, ani czego się spodziewać. Nie miała do czynienia z żadnymi szamańskimi rytuałami ani niczym podobnym, tak więc nieco ją to niepokoiło. Lecz chyba wolałaby wiedzieć, gdyby jakiś duch rzeczywiście za nią podążał.
Odczuła pewną ulgę, gdy samiec stwierdził, iż duch pewnie był bliski szarofutrej i zapewne nie miał wobec niej złych zamiarów. Lwica była naprawdę miła i szczerze powiedziawszy Alfajiri nie chciałaby, by spotkała ją krzywda. Ot po prostu, nie zasługiwała na to. Co prawda jedyne, co wydawało jej się nieco dziwne to to, że przecież mowa była o lwicy i duchu roślinożercy. Czy rzeczywiście potencjalna ofiara byłaby w stanie zaprzyjaźnić się z drapieżnikiem? Nie była pewna, nie była w stanie postawić się na miejscu zwierzyny. Tak naprawdę nie wiedziała nawet, co takowe w ogóle sądzi o łowcach. Nienawidzi ich wszystkich, uważając ich za bezwzględnych morderców? Czy też może rozumie, że tak prawdę nie mają wyboru?
Powoli pokręciła głową, gdy samiec poruszył temat jej bliskich.
- Nie wiem, co się z nimi stało. Po prostu zniknęli. Nie natknęłam się na ich ciała, tak więc jest szansa, że wciąż żyją... - a może przynajmniej miała taką nadzieję. Może po prostu gdzieś odeszli i teraz żyją spokojnie, z dala od zmartwień. Chciałaby wierzyć, że właśnie to duch miał na myśli.
Uniosła nieznacznie brew, słysząc kolejną z odpowiedzi kapłana. A więc... To kompletny przypadek? Była po prostu w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie i odpowiednim towarzystwie? To brzmiało jak naprawdę okropnie dużo przypadków. Za dużo. Może rzeczywiście ktoś, lub coś postawiło tamtą lwicę na jej drodze.
Poczuła kolejny dreszcz przebiegający jej po grzbiecie, kiedy samiec wspomniał, że duch może za nią podążać. Na szczęście zdołała to zatuszować. Do tej pory nie myślała o tym, iż taka możliwość istnieje. Jednakże teraz, kiedy przekonała się już, że duchy istnieją... Jej myśli momentalnie przypomniały jej o wszystkich tych, którzy być może mieliby powody, by ją nawiedzać. Bardziej to ją martwiło, niż tamtej nieznajomy duch. Ci, do których śmierci w jakikolwiek sposób się przyczyniła... Tamtej lwi bandyta, którego wraz z resztą klanu zagryźli... Ta szalona hiena, którą skazała na śmierć... Nawet kilku H'runów, których udało jej się dopaść. Czy to możliwe, że któryś z nich za nią podążał?
- Jeśli to dla ciebie nie kłopot, będę wdzięczna - powiedziała wreszcie. Nie wiedziała, co o tym myśleć, ani czego się spodziewać. Nie miała do czynienia z żadnymi szamańskimi rytuałami ani niczym podobnym, tak więc nieco ją to niepokoiło. Lecz chyba wolałaby wiedzieć, gdyby jakiś duch rzeczywiście za nią podążał.
- Nkateko
- Posty: 28
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 24 gru 2021
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 45
- Zręczność: 45
- Percepcja: 61
- Kontakt:
Dopóki w sercu przywódczyni pozostawała nadzieja, dopóty istniała szansa, iż odnajdzie ona swych pobratymców i sprowadzi ich bezpiecznie do domu. Brak zabłąkanych dusz istotnie zwiększał szansę, że choć część z nich przeżyła. Jeśliby odeszli w tak drastycznym czasie, o jakim opowiadała Alfajiri, zapewne nie przekroczyliby od razu bram zaświatów.
- Bóg posłał mnie abym niósł światło i służył mieszkańcom tej krainy ku jego chwale. Nie sprawiasz mi kłopotu lecz cieszę się mogąc ci dopomóc. - zauważył małomówność Alfajiri i uznał ją za wynik emocji, które muszą jej towarzyszyć. Kontakt ze zmarłymi jest dla większości wydarzeniem zaskakującym a nawet wstrząsającym.
- Odmówię teraz modlitwę aby przyzwać ducha, jeżeli jakiś znajduje w pobliżu. Nie obawiaj się. Dusze nieustannie krążą po świecie i niewątpliwie bywasz obok nich nawet tego nie czując. Zbłąkane dusze przede wszystkim pragną spokoju, nie wyrządzają szkody tym, od których nie spotkało ich żadne zło. Odpocznij proszę chwilę. Nie będziesz widzieć tego co ja lecz mogę pośredniczyć w rozmowie jeżeli ktoś zjawi się na me wezwanie. - kapłan miał nadzieję uspokoić hienę tymi słowami. Strach najczęściej był pochodną niewiedzy.
Przywołanie ducha
Kapłan odstąpil o krok od Alfajiri i stanął nad wodą. W jej tafli odbijał się błękit nieba, a na zmarszczkach tańczyły ostre promienie światła.
- O wielki Ntsema, którego światłość jest nieskończona. Ty który dajesz wodę spragnionym na pustyni i prowadzisz wędrowców do bezpiecznej oazy. Pobłogosław to miejsce, które świadczy o twej wielkiej dobroci i mocy. - Lew wyplątał z grzywy kwiaty werbeny. Choć wyschły w upale, nadal cieszyła oczy ich purpurowa barwa. Kapłan skruszył płatki i wsypał je do kryształowej wody. Drobinki zawirowały na wodzie niesione delikatnym wiatrem.
- O wielki Ntsema, który prowadzisz dusze w ziemskiej wędrówce i dajesz im ulgę po śmierci. Okaż swą łaskę zabłąkanej duszy i pozwól jej przemówić czego potrzebuje. - mówiąc to, narysował na piasku święty symbol, poświęcając bogu ziemię, na której stał. Zakończywszy modlitwę, zanurzył łapę w ciepłej wodzie i pokropił nią na cztery strony świata.
@Mistrz Gry @Alfajiri
-1 werbena
- Bóg posłał mnie abym niósł światło i służył mieszkańcom tej krainy ku jego chwale. Nie sprawiasz mi kłopotu lecz cieszę się mogąc ci dopomóc. - zauważył małomówność Alfajiri i uznał ją za wynik emocji, które muszą jej towarzyszyć. Kontakt ze zmarłymi jest dla większości wydarzeniem zaskakującym a nawet wstrząsającym.
- Odmówię teraz modlitwę aby przyzwać ducha, jeżeli jakiś znajduje w pobliżu. Nie obawiaj się. Dusze nieustannie krążą po świecie i niewątpliwie bywasz obok nich nawet tego nie czując. Zbłąkane dusze przede wszystkim pragną spokoju, nie wyrządzają szkody tym, od których nie spotkało ich żadne zło. Odpocznij proszę chwilę. Nie będziesz widzieć tego co ja lecz mogę pośredniczyć w rozmowie jeżeli ktoś zjawi się na me wezwanie. - kapłan miał nadzieję uspokoić hienę tymi słowami. Strach najczęściej był pochodną niewiedzy.
Przywołanie ducha
Kapłan odstąpil o krok od Alfajiri i stanął nad wodą. W jej tafli odbijał się błękit nieba, a na zmarszczkach tańczyły ostre promienie światła.
- O wielki Ntsema, którego światłość jest nieskończona. Ty który dajesz wodę spragnionym na pustyni i prowadzisz wędrowców do bezpiecznej oazy. Pobłogosław to miejsce, które świadczy o twej wielkiej dobroci i mocy. - Lew wyplątał z grzywy kwiaty werbeny. Choć wyschły w upale, nadal cieszyła oczy ich purpurowa barwa. Kapłan skruszył płatki i wsypał je do kryształowej wody. Drobinki zawirowały na wodzie niesione delikatnym wiatrem.
- O wielki Ntsema, który prowadzisz dusze w ziemskiej wędrówce i dajesz im ulgę po śmierci. Okaż swą łaskę zabłąkanej duszy i pozwól jej przemówić czego potrzebuje. - mówiąc to, narysował na piasku święty symbol, poświęcając bogu ziemię, na której stał. Zakończywszy modlitwę, zanurzył łapę w ciepłej wodzie i pokropił nią na cztery strony świata.
@Mistrz Gry @Alfajiri
-1 werbena
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość