x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Brzeg
Regulamin forum
Kary i negatywne efekty
Kary i negatywne efekty
- podróżujące po terenach leśnych postacie mogą się zgubić
- Dhoruba
- Posty: 245
- Gatunek: Gepard
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 21 kwie 2016
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 30
- Zręczność: 50
- Percepcja: 50
- Kontakt:
Re: Brzeg
Na otwartej przestrzeni słońce paliło niemiłosiernie. Co prawda nawykły był do życia na sawannie, lecz to oczywiście nie oznaczało, iż czasami upał i jemu nie dawał się we znaki. Zresztą, dręczyło go pragnienie. Dobrze wiedział, że w tych okolicach znajdzie i cień, i źródło wody, więc zaryzykował wizytę w dżungli, nawet mimo niebezpieczeństwa natknięcia się na jakiegoś wrogo nastawionego lamparta.
Jednakże, kiedy przedzierał się zwinnie przez zarośla, kierując się w stronę, z której dochodził narastający szum wodospadów, jego nozdrza wychwyciły zgoła inny zapach. Ewidentnie w pobliżu znajdowały się lwy, co więcej wydawało się, że więcej niż jeden osobnik. Nieco zdziwiło to Dhorubę, w końcu nigdy nie słyszał, żeby jakieś stado grzywaczy postanowiło z trudnego do zrozumienia powodu postanowiło nagle zamieszkać w środku dżungli. Jakby nie patrzeć, lwy nijak nie były przystosowane do takich warunków, a schronienie przed powodzią to było żadne, biorąc pod uwagę fakt, iż przez środek przepływała rzeka, która niewątpliwie również wystąpiła z brzegów.
Tak, czy owak, doskonale wiedział, że zbiorowisko większych kotów zazwyczaj oznacza kłopoty - dlatego też postanowił trzymać się z daleka. Zboczył nieco z uprzednio obranej trasy tak, by móc wyłonić się z krzaków w odległości co najmniej kilku porządnych susów od towarzystwa. Tyle by wystarczyło, żeby im uciec, jeśli okazaliby się agresywni.
Wychynął powoli, obrzucając towarzystwo czujnym i niebywale lodowatym spojrzeniem. Dwójka samców i dwie samice. Szczęśliwie wszyscy wydawali się być zajęci własnymi sprawami, toteż Dhoruba powoli wyszedł z zarośli, by podejść bliżej i przycupnąć na brzegu, by zaspokoić pragnienie. Jednym uchem słuchał rozmowy większych kotowatych.
Jednakże, kiedy przedzierał się zwinnie przez zarośla, kierując się w stronę, z której dochodził narastający szum wodospadów, jego nozdrza wychwyciły zgoła inny zapach. Ewidentnie w pobliżu znajdowały się lwy, co więcej wydawało się, że więcej niż jeden osobnik. Nieco zdziwiło to Dhorubę, w końcu nigdy nie słyszał, żeby jakieś stado grzywaczy postanowiło z trudnego do zrozumienia powodu postanowiło nagle zamieszkać w środku dżungli. Jakby nie patrzeć, lwy nijak nie były przystosowane do takich warunków, a schronienie przed powodzią to było żadne, biorąc pod uwagę fakt, iż przez środek przepływała rzeka, która niewątpliwie również wystąpiła z brzegów.
Tak, czy owak, doskonale wiedział, że zbiorowisko większych kotów zazwyczaj oznacza kłopoty - dlatego też postanowił trzymać się z daleka. Zboczył nieco z uprzednio obranej trasy tak, by móc wyłonić się z krzaków w odległości co najmniej kilku porządnych susów od towarzystwa. Tyle by wystarczyło, żeby im uciec, jeśli okazaliby się agresywni.
Wychynął powoli, obrzucając towarzystwo czujnym i niebywale lodowatym spojrzeniem. Dwójka samców i dwie samice. Szczęśliwie wszyscy wydawali się być zajęci własnymi sprawami, toteż Dhoruba powoli wyszedł z zarośli, by podejść bliżej i przycupnąć na brzegu, by zaspokoić pragnienie. Jednym uchem słuchał rozmowy większych kotowatych.
- Berghi
- Posty: 388
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 31 gru 2012
- Waleczność: 40
- Zręczność: 70
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Bacznie słuchała tego co do niej mówił i choć z każdym jego słowem było jej ciężej to mimo to nadal stała uparcie przy swoim. Może brzmiał dość logicznie, ale to nadal było za mało. Wszystko działo się za szybko, a nawet dopuszczając jego słowa do prawdy nie mogła czuć się bezpiecznie, bo w rzeczy samej Shamir był w jej oczach jawnym konkurentem dla jej władzy i planów jakie nosiła w sercu od długiego czasu. Szkoda, że gdy tylko była o krok od zerwania owocu drabinka się posypała i legła rozsypana na ziemię.
Słuchała pilnie, nie wtrącając już domniemanemu bratu zbyt wiele w zdania. Ciekawiło ją parę elementów dość dla niej kluczowych, ale nie zamierzała tak od razu o wszystko wypytywać, dowie się wszystkiego w swoim czasie nie koniecznie zbyt wiele mówiąc. Do jednego była zgodna, nie potrzebowała wroga już na samym początku kariery w krainie.
Zachowanie Ronji uznała za dość na miejscu, bo pewnie sama by podobnie zareagowała na jej miejscu, co wcale nie znaczyło, że zgadzała się z jej nastawieniem do lwa. Była ciut zbyt podejrzliwa, ale to się ceni. Berghi przez krótką chwilę zdołała ją dość polubić jeśli można tak krótką znajomość tak w ogóle nazwać. Stwierdzenie jasnej usłyszała i wcale jej zdania nie zbagatelizowała, ale uznała, że czas na zaprzeczenie lub stanięcie za tym co usłyszała wymaga jeszcze trochę czasu. Pytanie odnośnie tronu sprawiło, że zielonooka ponownie się uaktywniła natychmiast wracając spojrzeniem z Ronji na Shamira.
- A no właśnie... tak bezinteresownie? Wygląda to bardzo podejrzanie, postaw się w mojej sytuacji. Nie znam cię, nie wiem ile z tego co mówisz jest prawdą. Z doświadczenia wiem, że naiwność nie prowadzi do niczego dobrego. - przemówiła opanowanie.
Wtedy właśnie w zasięgu wzroku pojawił się jej podejrzany osobnik, o wiele bardziej podejrzany niż czerwonooki samiec przed nią. Jej ogon lekko zadrgał, a skinieniem łba wskazała miejsce z którego przybył. Miała już coś powiedzieć, ale pojawił się kolejny obcy jej kotowaty w postaci smukłego geparda. Spojrzała raz to na Ronję, a raz na Shamira i zrobiła instynktowny krok w tył.
- Mamy szpiegów. Jestem za zmianą miejsca naszej rozmowy, co wy na to? - powiedziała tak, by tylko oni mogli to usłyszeć. Nie czuła się dobrze w taki otoczeniu, zbyt wiele zwierząt zaczęło się tu jednocześnie zbierać. Miała nadzieję, że towarzyszące jej lwy popierają jej zdanie.
Słuchała pilnie, nie wtrącając już domniemanemu bratu zbyt wiele w zdania. Ciekawiło ją parę elementów dość dla niej kluczowych, ale nie zamierzała tak od razu o wszystko wypytywać, dowie się wszystkiego w swoim czasie nie koniecznie zbyt wiele mówiąc. Do jednego była zgodna, nie potrzebowała wroga już na samym początku kariery w krainie.
Zachowanie Ronji uznała za dość na miejscu, bo pewnie sama by podobnie zareagowała na jej miejscu, co wcale nie znaczyło, że zgadzała się z jej nastawieniem do lwa. Była ciut zbyt podejrzliwa, ale to się ceni. Berghi przez krótką chwilę zdołała ją dość polubić jeśli można tak krótką znajomość tak w ogóle nazwać. Stwierdzenie jasnej usłyszała i wcale jej zdania nie zbagatelizowała, ale uznała, że czas na zaprzeczenie lub stanięcie za tym co usłyszała wymaga jeszcze trochę czasu. Pytanie odnośnie tronu sprawiło, że zielonooka ponownie się uaktywniła natychmiast wracając spojrzeniem z Ronji na Shamira.
- A no właśnie... tak bezinteresownie? Wygląda to bardzo podejrzanie, postaw się w mojej sytuacji. Nie znam cię, nie wiem ile z tego co mówisz jest prawdą. Z doświadczenia wiem, że naiwność nie prowadzi do niczego dobrego. - przemówiła opanowanie.
Wtedy właśnie w zasięgu wzroku pojawił się jej podejrzany osobnik, o wiele bardziej podejrzany niż czerwonooki samiec przed nią. Jej ogon lekko zadrgał, a skinieniem łba wskazała miejsce z którego przybył. Miała już coś powiedzieć, ale pojawił się kolejny obcy jej kotowaty w postaci smukłego geparda. Spojrzała raz to na Ronję, a raz na Shamira i zrobiła instynktowny krok w tył.
- Mamy szpiegów. Jestem za zmianą miejsca naszej rozmowy, co wy na to? - powiedziała tak, by tylko oni mogli to usłyszeć. Nie czuła się dobrze w taki otoczeniu, zbyt wiele zwierząt zaczęło się tu jednocześnie zbierać. Miała nadzieję, że towarzyszące jej lwy popierają jej zdanie.
? 02.01 - 24.01 ?
- Shamir
- Posty: 24
- Gatunek: Lew afrykański
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 30 lis 2012
- Waleczność: 50
- Zręczność: 50
- Percepcja: 50
- Kontakt:
Shamir wysłuchał w spokoju słów Ronji, a przynajmniej się starał, do momentu, aż nie usłyszał o wydrapanych oczach. Wtedy przekręcił z lekka zirytowany swoimi ślepiami, zastanawiając się, czy Ronja go w ogóle dobrze zrozumiała. Szybko jednak po jej odpowiedzi stwierdził, że nie.
-Fassscynujące.-
Mruknął obojętnie. Na jej kolejne zarzuty czarnogrzywy samiec westchnął ciężko.
-Oceniając kogoś po samym jego wyglądzie również przestajesz być wiarygodna.-
Rzucił tylko spoglądając na Ronję lekceważąco. Ta lwica zaczynała mu już naprawdę działać na nerwy. Mimo tego - wciąż zachowywał spokój. Cały czas sobie tłumaczył, że nie powinien skupiać się na czymś takim jak nerwy. Tylko sobie krwi napsuje.
-Dodatkowo, widzę, że nie skupiłyście się na tym, o czym mówiłem wcześniej. Mówiłem cokolwiek o tronie czy władzy?-
Uniósł brew.
-Nie. Mówiłem o domu, o terenach, na których się wychowałem. To, że mój ojciec był królem nic nie znaczy. Mam zamiar żyć na ziemiach, na których się urodziłem.-
Odparł, przyciszając nieco głos i pochylając łeb ku lwicom, z którymi rozmawiał. A wszystko to za sprawką pojawienia się dwójki nowych postaci, które Shamir wychwycił kątem oczu.
-Nieważne, jak się ułożą nasze drogi, wrócę na Lwią Ziemię i będę na niej żył. Sam z chęcią zemszczę się na Simbie i reszcie jego rodzinki.-
Dodał, a potem wyprostował się i przeniósł swój wzrok na Maer'vu. Skinął mu głową w odpowiedzi na jego powitanie. Patrzył na niego jak na godnego swojego tytułu wojownika. Było po nim widać, że ma za sobą mnóstwo walk. Jednak mimo tego - Shamir nie pokazał uległości w żaden sposób.
Potem jego uwagę zwrócił gepard, który przyszedł tylko ugasić pragnienie. Popatrzył po cętkowanym kocie przelotnie, a następnie, słysząc Berghi, zastrzygł uchem i popatrzył na jej pysk.
-Możemy, choć z mojej strony to wszystko, co mogłem Ci powiedzieć. Decyzja należy do Ciebie. Możemy podróżować razem, możemy się też i rozejść i spotkać dopiero na Lwiej Ziemi, bo i tak czy siak tam mam zamiar się udać.-
Dodał cicho, by tylko Berghi i Ronja mogły go słyszeć.
-Fassscynujące.-
Mruknął obojętnie. Na jej kolejne zarzuty czarnogrzywy samiec westchnął ciężko.
-Oceniając kogoś po samym jego wyglądzie również przestajesz być wiarygodna.-
Rzucił tylko spoglądając na Ronję lekceważąco. Ta lwica zaczynała mu już naprawdę działać na nerwy. Mimo tego - wciąż zachowywał spokój. Cały czas sobie tłumaczył, że nie powinien skupiać się na czymś takim jak nerwy. Tylko sobie krwi napsuje.
-Dodatkowo, widzę, że nie skupiłyście się na tym, o czym mówiłem wcześniej. Mówiłem cokolwiek o tronie czy władzy?-
Uniósł brew.
-Nie. Mówiłem o domu, o terenach, na których się wychowałem. To, że mój ojciec był królem nic nie znaczy. Mam zamiar żyć na ziemiach, na których się urodziłem.-
Odparł, przyciszając nieco głos i pochylając łeb ku lwicom, z którymi rozmawiał. A wszystko to za sprawką pojawienia się dwójki nowych postaci, które Shamir wychwycił kątem oczu.
-Nieważne, jak się ułożą nasze drogi, wrócę na Lwią Ziemię i będę na niej żył. Sam z chęcią zemszczę się na Simbie i reszcie jego rodzinki.-
Dodał, a potem wyprostował się i przeniósł swój wzrok na Maer'vu. Skinął mu głową w odpowiedzi na jego powitanie. Patrzył na niego jak na godnego swojego tytułu wojownika. Było po nim widać, że ma za sobą mnóstwo walk. Jednak mimo tego - Shamir nie pokazał uległości w żaden sposób.
Potem jego uwagę zwrócił gepard, który przyszedł tylko ugasić pragnienie. Popatrzył po cętkowanym kocie przelotnie, a następnie, słysząc Berghi, zastrzygł uchem i popatrzył na jej pysk.
-Możemy, choć z mojej strony to wszystko, co mogłem Ci powiedzieć. Decyzja należy do Ciebie. Możemy podróżować razem, możemy się też i rozejść i spotkać dopiero na Lwiej Ziemi, bo i tak czy siak tam mam zamiar się udać.-
Dodał cicho, by tylko Berghi i Ronja mogły go słyszeć.
- Ronja
- Posty: 57
- Gatunek: P.Leo
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 23 lis 2015
- Waleczność: 36
- Zręczność: 66
- Percepcja: 48
- Kontakt:
Pojawienie się kolejnego samca może byłoby lepiej przez nią odbierane, gdyby nowy jegomość nie był aż tak szablonowo "czarnym" charakterem. Chwała mu jednak za to że nie odzywał się narazie, skinęła mu łbem w odpowiedzi wracając do poprzedniego rozmówcy, który tracił na swoim uroku co otwarcie pyska.
- Ha, wiedziałam. Typowy samotnik wychowany na wygnaniu. Bladego pojęcia nie masz o tym jak się z kimś rozmawia. Ale dam Ci cenną wskazówkę, nie grozi się komuś jeśli oczekuję się od tej osoby sympati. Bo tak geniuszu, ty nam groziłeś. - Zmierzyła go chłodnym wzrokiem. Z wesołej panienki sprzed chwili nie zostało nic, zaskakujące jak szybko można zaskarbić sobie niechęć u lwicy bardzo nieprzemyślanymi i zbędnymi odzywkami.
O matulu, serio? Tylko tyle miał jej do zarzucenia? Że ocenia go po samym pysku, najwidoczniej miał ją za dużo słabszego obserwatora niż była, cóż nic nie szkodzi, nie zamierzała jeszcze robić tutaj oszałamiającego wrażenie na nikim. Wychyliła łeb w stronę Berghi ściszając głos.
- Powiem Ci to wprost bo Cię lubię, dobrze mi się z Tobą rozmawia i w ogóle. Ale jak chcesz gadać dalej z tym prostym lwem, to niestety, ale ja nie pójdę z wami. Dodam jeszcze tylko od siebie, że niepokoi mnie to, że powtarza po tobie większość rzeczy, zmieniając i dodając drobne szczegóły. Za dużo tych cudownych zbiegów okoliczności.- Wyprostowała się spokojna i pełna powagi, decyzja zapadła, kątem oka dostrzegła geparda, aww śliczny puchaty ogonek!
Może zostanie z nowymi przybyszami, ale najpewniej pójdzie w swoją stronę.
- Ha, wiedziałam. Typowy samotnik wychowany na wygnaniu. Bladego pojęcia nie masz o tym jak się z kimś rozmawia. Ale dam Ci cenną wskazówkę, nie grozi się komuś jeśli oczekuję się od tej osoby sympati. Bo tak geniuszu, ty nam groziłeś. - Zmierzyła go chłodnym wzrokiem. Z wesołej panienki sprzed chwili nie zostało nic, zaskakujące jak szybko można zaskarbić sobie niechęć u lwicy bardzo nieprzemyślanymi i zbędnymi odzywkami.
O matulu, serio? Tylko tyle miał jej do zarzucenia? Że ocenia go po samym pysku, najwidoczniej miał ją za dużo słabszego obserwatora niż była, cóż nic nie szkodzi, nie zamierzała jeszcze robić tutaj oszałamiającego wrażenie na nikim. Wychyliła łeb w stronę Berghi ściszając głos.
- Powiem Ci to wprost bo Cię lubię, dobrze mi się z Tobą rozmawia i w ogóle. Ale jak chcesz gadać dalej z tym prostym lwem, to niestety, ale ja nie pójdę z wami. Dodam jeszcze tylko od siebie, że niepokoi mnie to, że powtarza po tobie większość rzeczy, zmieniając i dodając drobne szczegóły. Za dużo tych cudownych zbiegów okoliczności.- Wyprostowała się spokojna i pełna powagi, decyzja zapadła, kątem oka dostrzegła geparda, aww śliczny puchaty ogonek!
Może zostanie z nowymi przybyszami, ale najpewniej pójdzie w swoją stronę.
- Maer’vu
- Posty: 216
- Gatunek: Lew afrykański
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 01 gru 2016
- Zdrowie: 0
- Waleczność: 0
- Zręczność: 0
- Percepcja: 0
- Kontakt:
Wyglądało na to, że nieznajomi nie czują się zbyt komfortowo w jego obecności, przynajmniej jeśli chodzi o lwice; czarnogrzywy samiec wydawał się okazywać szacunek, ale chyba nie był wrogo nastawiony. Zresztą, dwójka lwów odpowiedziała na jego powitanie, a to już było coś.
Zauważył obecność geparda, ale postanowił go zignorować, chyba, że mniejszy kotowaty czegoś by od niego chciał. To lwy go teraz interesowały.
Z tego, co zdołał usłyszeć, Maer'vu wywnioskował, że towarzystwo może zaraz się oddalić, zwłaszcza, że jedna z lwic podejrzewała go o bycie szpiegiem... co w sumie nie było tak dalekie od prawdy.
Postanowił spróbować temu zapobiec.
Ruszył powoli naprzód, w żaden sposób nie pokazując po sobie agresji i starając się wyglądać tak niegroźnie, jak to tylko możliwe, co w jego przypadku było dość trudne.
Zatrzymał się nieopodal ładniejszej z lwic i lekko machnął ogonem.
- Witam - odezwał się swym niesamowitym, chrapliwym głosem i jeszcze raz skinął całej trójce łbem. - Przepraszam, że przeszkadzam, ale szukam Generała Pierworodnych. Nie wiedzą państwo może, gdzie mogę go znaleźć? Nie wiem, jak ma na imię, ani jak wygląda, a naprawdę muszę z nim porozmawiać. Nazywam się Maer'vu. - Z jego pyska nie dało się nic wyczytać. Jaskrawozielonym okiem ogarniał leniwie całą trójkę wzrokiem, ale nie sposób zgadnąć, czy oceniał ich możliwości bojowe, zapamiętywał cechy wyglądu, czy też zwyczajnie się gapił.
Zauważył obecność geparda, ale postanowił go zignorować, chyba, że mniejszy kotowaty czegoś by od niego chciał. To lwy go teraz interesowały.
Z tego, co zdołał usłyszeć, Maer'vu wywnioskował, że towarzystwo może zaraz się oddalić, zwłaszcza, że jedna z lwic podejrzewała go o bycie szpiegiem... co w sumie nie było tak dalekie od prawdy.
Postanowił spróbować temu zapobiec.
Ruszył powoli naprzód, w żaden sposób nie pokazując po sobie agresji i starając się wyglądać tak niegroźnie, jak to tylko możliwe, co w jego przypadku było dość trudne.
Zatrzymał się nieopodal ładniejszej z lwic i lekko machnął ogonem.
- Witam - odezwał się swym niesamowitym, chrapliwym głosem i jeszcze raz skinął całej trójce łbem. - Przepraszam, że przeszkadzam, ale szukam Generała Pierworodnych. Nie wiedzą państwo może, gdzie mogę go znaleźć? Nie wiem, jak ma na imię, ani jak wygląda, a naprawdę muszę z nim porozmawiać. Nazywam się Maer'vu. - Z jego pyska nie dało się nic wyczytać. Jaskrawozielonym okiem ogarniał leniwie całą trójkę wzrokiem, ale nie sposób zgadnąć, czy oceniał ich możliwości bojowe, zapamiętywał cechy wyglądu, czy też zwyczajnie się gapił.
- Dhoruba
- Posty: 245
- Gatunek: Gepard
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 21 kwie 2016
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 30
- Zręczność: 50
- Percepcja: 50
- Kontakt:
Prowadzone przez lwy rozmowy wyraźnie przycichły, co skłoniło go do szybkiego zerknięcia w ich stronę, by się upewnić, czy większe kotowate nie zmawiają się właśnie przeciwko niemu. Chwilę później ta myśl wydała mu się raczej niedorzeczna, bo w końcu nie miały żadnego powodu, by go stąd przepędzić, lecz mimo to podniósł łeb. Dla własnego spokoju. Okazało się, że towarzystwo ledwie zwróciło uwagę na jego osobę, a źródłem ich zaniepokojenia wydawał się ten pokryty bliznami, ciemno umaszczony samiec, który, jak się zdawało, pojawił się tu jako ostatni.
Dhoruba odwrócił więc wzrok, machnąwszy krótko ogonem, po czym pochylił się, by zaczerpnąć ostatnich kilka łyków. Następnie, po krótkiej chwili zastanowienia, wycofał się nieznacznie i zaległ w cieniu zarośli. Był zmęczony, a tamci zdawali się nie zwracać na niego zbytniej uwagi, więc dlaczego niby nie miałby skorzystać z okazji na wylegiwanie się przez chwilę w cieniu.
Oparł łeb na łapach, odruchowo kierując wzrok ku niebu, lecz głos jednego z lwów skutecznie uniemożliwił mu pogrążenie się we własnych myślach. Nie było to coś, co można określić mianem miłego dla ucha dźwięku. Co jest nie tak z jego gardzielą? Machnął krótko ogonem, wzdychając. Mimowolnie wysłuchał słów samca. No cóż, niewiele mówiła mu nazwa Pierworodni, lecz o ile dobrze pamiętał, lider strażników stada z Lwiej Ziemi niegdyś kazał się tytułować generałem. Coś tam obiło mu się o uszy, choć, jak wiadomo, gepard średnio interesował się lwią polityką. Bo i po co?
Dhoruba odwrócił więc wzrok, machnąwszy krótko ogonem, po czym pochylił się, by zaczerpnąć ostatnich kilka łyków. Następnie, po krótkiej chwili zastanowienia, wycofał się nieznacznie i zaległ w cieniu zarośli. Był zmęczony, a tamci zdawali się nie zwracać na niego zbytniej uwagi, więc dlaczego niby nie miałby skorzystać z okazji na wylegiwanie się przez chwilę w cieniu.
Oparł łeb na łapach, odruchowo kierując wzrok ku niebu, lecz głos jednego z lwów skutecznie uniemożliwił mu pogrążenie się we własnych myślach. Nie było to coś, co można określić mianem miłego dla ucha dźwięku. Co jest nie tak z jego gardzielą? Machnął krótko ogonem, wzdychając. Mimowolnie wysłuchał słów samca. No cóż, niewiele mówiła mu nazwa Pierworodni, lecz o ile dobrze pamiętał, lider strażników stada z Lwiej Ziemi niegdyś kazał się tytułować generałem. Coś tam obiło mu się o uszy, choć, jak wiadomo, gepard średnio interesował się lwią polityką. Bo i po co?
- Berghi
- Posty: 388
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 31 gru 2012
- Waleczność: 40
- Zręczność: 70
- Percepcja: 40
- Kontakt:
No do diabła, trochę powagi jak na wiek przystało! Miała już naprawdę dość skaczących sobie do gardeł towarzyszy, których wymiana zdań do niczego nie prowadziła, a jedynie komplikowała spotkanie coraz to bardziej. W sumie nie było jej to na korzyść, bo zmierzała zrobić coś by jednak Ronja została u jej boku. Nie ukrywała przecież, że potrzebowała sojuszników by zdobyć co jej i jednocześnie zapewnić wszystkim, którzy w nią powierzyli lepszą przyszłość.
- Uspokójcie się wreszcie i przestańcie zachowywać jak lwiątka. Co za różnica, które któremu bardziej dogryzie? Zdobędziecie za to zapas zwierza na lata albo chociażby warte zachodu ziemie na których w spokoju moglibyście osiąść na dłużej i założyć rodziny żyjąc z nimi do końca swoich dni w spokoju? Nie wydaje mi się, więc z łaski swojej uspokójcie się wreszcie. - miała tego już po dziurki w nosie, bo nie to było jej celem, a wychodziło na to, że sama ten kwas sobie zafundowała.
Zbliżenie się obcego nie spodobało jej się. Spojrzała na niego wzrokiem, który wypalałby gdyby tylko miała taką zdolność. Nie jednego takiego na drodze już spotkała, typowy "zły barbarzyńca" który poza pierdoleniem nie robił nic w kierunku by na ten tytuł zasłużyć, ale jak kto woli. Warto jednak byłoby zwrócić uwagę na to, że Berghi mimo takich spotkań nadal jest żywa i miewa się świetnie natomiast wszyscy, którzy zaszli jej za skórę.. cóż po prostu opuścili ten świat. Miała nadzieję, że bliznowaty nie pojawi się na czarnej liście i wykaże chociaż najmniejszym ułamkiem inteligencji. Nic sobie nie zrobiła z jego głosu, który faktycznie nie był zbyt przyjemny dla ucha. Powitanie olała soczystym zamachem ogona i wypuszczeniem powietrza z nozdrzy w niezbyt cichy sposób.
- Jak to powiadają wróg mojego wroga jest moim przyjacielem... Shamirze jeśli tylko chcesz możesz ze mną podróżować, mamy sobie z pewnością jeszcze wiele do powiedzenia. - teraz przeniosła spojrzenie na Ronję - A ciebie bardzo pragnęłabym mieć u swego boku, bo widzę dobrze, że oliwy ci w głowie nie brak. - pochwaliła ją uśmiechając się delikatnie.
Potem uwaga ponownie przeniosła się na jednookiego samca. Nie interesował jej jakoś bardzo, zaczęła zbierać się do drogi. Nim jednak ruszyła poszła ugasić pragnienie tuż obok geparda, starając się jednak go nie spłoszyć.
- Uspokójcie się wreszcie i przestańcie zachowywać jak lwiątka. Co za różnica, które któremu bardziej dogryzie? Zdobędziecie za to zapas zwierza na lata albo chociażby warte zachodu ziemie na których w spokoju moglibyście osiąść na dłużej i założyć rodziny żyjąc z nimi do końca swoich dni w spokoju? Nie wydaje mi się, więc z łaski swojej uspokójcie się wreszcie. - miała tego już po dziurki w nosie, bo nie to było jej celem, a wychodziło na to, że sama ten kwas sobie zafundowała.
Zbliżenie się obcego nie spodobało jej się. Spojrzała na niego wzrokiem, który wypalałby gdyby tylko miała taką zdolność. Nie jednego takiego na drodze już spotkała, typowy "zły barbarzyńca" który poza pierdoleniem nie robił nic w kierunku by na ten tytuł zasłużyć, ale jak kto woli. Warto jednak byłoby zwrócić uwagę na to, że Berghi mimo takich spotkań nadal jest żywa i miewa się świetnie natomiast wszyscy, którzy zaszli jej za skórę.. cóż po prostu opuścili ten świat. Miała nadzieję, że bliznowaty nie pojawi się na czarnej liście i wykaże chociaż najmniejszym ułamkiem inteligencji. Nic sobie nie zrobiła z jego głosu, który faktycznie nie był zbyt przyjemny dla ucha. Powitanie olała soczystym zamachem ogona i wypuszczeniem powietrza z nozdrzy w niezbyt cichy sposób.
- Jak to powiadają wróg mojego wroga jest moim przyjacielem... Shamirze jeśli tylko chcesz możesz ze mną podróżować, mamy sobie z pewnością jeszcze wiele do powiedzenia. - teraz przeniosła spojrzenie na Ronję - A ciebie bardzo pragnęłabym mieć u swego boku, bo widzę dobrze, że oliwy ci w głowie nie brak. - pochwaliła ją uśmiechając się delikatnie.
Potem uwaga ponownie przeniosła się na jednookiego samca. Nie interesował jej jakoś bardzo, zaczęła zbierać się do drogi. Nim jednak ruszyła poszła ugasić pragnienie tuż obok geparda, starając się jednak go nie spłoszyć.
? 02.01 - 24.01 ?
- Shamir
- Posty: 24
- Gatunek: Lew afrykański
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 30 lis 2012
- Waleczność: 50
- Zręczność: 50
- Percepcja: 50
- Kontakt:
Shamir położył po sobie zirytowany uszy, kiedy to Berghi postanowiła przywołać jego i Ronję do porządku. Cóż, według niego to Ronja tutaj najbardziej starała się manipulować towarzystwem, zarzucając Shamirowi rzeczy, o których nawet nie wspomniał. A może miała urojenia...? Nie dość, że sama pierwsza zaczęła mu grozić, to jeszcze teraz robi z siebie ofiarę, wciągając w to dodatkowo jego rzekomą siostrę. Meh. Hit roku.
Na ten tekst o "prostym lwie" Shamir aż parsknął rozbawiony, ale poza tym - nie zrobił nic. Nie odpowiedział Ronji, tylko pozwolił jej gderać pod nosem co tam chciała. Niech robi co chce, nie zależało mu za bardzo na jej opinii. Miał tylko nadzieję, że Berghi wykaże się inteligencją i sama zdecyduje, co zamierza zrobić. I wtem - usłyszał jej odpowiedź na jego propozycję.
Na pysku czarnogrzywego samca pojawił się cień uśmiechu, a oczy skierowały się prosto na lico siostry. Skinął jej łbem.
-Świetnie. Poza tym, uważam tak samo. Jestem ciekawy, ilu jeszcze rzeczy się dowiem o swojej rodzinie...-
Odparł ze spokojem odprowadzając ją wzrokiem do wodopoju. Skoro już wszystko zostało ustalone - Shamir postanowił przenieść swą uwagę na drugiego samca, który właśnie podbił do ich grupki.
Na jego słowa czerwonooki ściągnął brwi i zapytał:
-Generał Pierworodnych? Wybacz, Maer'vu, ale pierwszy raz słyszę o kimś takim.-
Odpowiedział z nutą zadumy, a w międzyczasie leniwie machnął ogonem.
-Kto to jest?-
Zapytał, nadstawiając uszy.
-Ach... I mi mów Shamir.-
Dodał szybko.
Na ten tekst o "prostym lwie" Shamir aż parsknął rozbawiony, ale poza tym - nie zrobił nic. Nie odpowiedział Ronji, tylko pozwolił jej gderać pod nosem co tam chciała. Niech robi co chce, nie zależało mu za bardzo na jej opinii. Miał tylko nadzieję, że Berghi wykaże się inteligencją i sama zdecyduje, co zamierza zrobić. I wtem - usłyszał jej odpowiedź na jego propozycję.
Na pysku czarnogrzywego samca pojawił się cień uśmiechu, a oczy skierowały się prosto na lico siostry. Skinął jej łbem.
-Świetnie. Poza tym, uważam tak samo. Jestem ciekawy, ilu jeszcze rzeczy się dowiem o swojej rodzinie...-
Odparł ze spokojem odprowadzając ją wzrokiem do wodopoju. Skoro już wszystko zostało ustalone - Shamir postanowił przenieść swą uwagę na drugiego samca, który właśnie podbił do ich grupki.
Na jego słowa czerwonooki ściągnął brwi i zapytał:
-Generał Pierworodnych? Wybacz, Maer'vu, ale pierwszy raz słyszę o kimś takim.-
Odpowiedział z nutą zadumy, a w międzyczasie leniwie machnął ogonem.
-Kto to jest?-
Zapytał, nadstawiając uszy.
-Ach... I mi mów Shamir.-
Dodał szybko.
- Ronja
- Posty: 57
- Gatunek: P.Leo
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 23 lis 2015
- Waleczność: 36
- Zręczność: 66
- Percepcja: 48
- Kontakt:
O to się porobiło, Berghi chyba miała już dosyć wymiany zdań między nią i Shamirem, acz jedno krzyknięcie i nawet mężny woj kuli ogon. No i to się nazywa autorytet!
- Pardą, może faktycznie byłam trochę zbyt uszczypliwa. A jednak to ważne dla samicy by pokazać samcowi że nie wlezie jej na łeb.- Uniosła dumnie głowę patrząc na wycofującego się z sprzeczki lwa. Cel został osiągnięty, Shamir zamknął jadaczkę tak jak sobie tego życzyła, a że z małą pomocą nowej koleżanki, miała kolejny powód by ją lubić, niestety mimo tej rosnącej sympatii wcześniej podjęta decyzja pozostawała niezmienna.
- Możliwe że nasze drogi jeszcze się zejdą. - Odwzajemniła uśmiech puszczając figlarne oczko do królowej. Puściła ją przodem, dochodząc do wniosku że też zaraz ugasi pragnienie, bo od tego słowotoku strasznie zaschło jej w gardle. Wpierw jednak wypada odpowiedzieć na pytanie przybysza, albo może olać go?
- Przykro mi, nie słyszałam o żadnym Generale w okolicy. Swoją drogą seksowna chrypka. - Uniosła ogon w górę i podeszła do zbiornika z wodą nie odlepiając prawie w ogóle wzroku od intrygującej istoty w cętki. - To ten gdzie Cię szukać w razie czego Berghi?- Spytała i ugasiła pragnienie w paru łykach, nie dowiedziała się ostatecznie gdzie jest ta Lwia Ziemia, czy inne królestwo do którego zmierza by mścić się na krewnych.
- Pardą, może faktycznie byłam trochę zbyt uszczypliwa. A jednak to ważne dla samicy by pokazać samcowi że nie wlezie jej na łeb.- Uniosła dumnie głowę patrząc na wycofującego się z sprzeczki lwa. Cel został osiągnięty, Shamir zamknął jadaczkę tak jak sobie tego życzyła, a że z małą pomocą nowej koleżanki, miała kolejny powód by ją lubić, niestety mimo tej rosnącej sympatii wcześniej podjęta decyzja pozostawała niezmienna.
- Możliwe że nasze drogi jeszcze się zejdą. - Odwzajemniła uśmiech puszczając figlarne oczko do królowej. Puściła ją przodem, dochodząc do wniosku że też zaraz ugasi pragnienie, bo od tego słowotoku strasznie zaschło jej w gardle. Wpierw jednak wypada odpowiedzieć na pytanie przybysza, albo może olać go?
- Przykro mi, nie słyszałam o żadnym Generale w okolicy. Swoją drogą seksowna chrypka. - Uniosła ogon w górę i podeszła do zbiornika z wodą nie odlepiając prawie w ogóle wzroku od intrygującej istoty w cętki. - To ten gdzie Cię szukać w razie czego Berghi?- Spytała i ugasiła pragnienie w paru łykach, nie dowiedziała się ostatecznie gdzie jest ta Lwia Ziemia, czy inne królestwo do którego zmierza by mścić się na krewnych.
- Maer’vu
- Posty: 216
- Gatunek: Lew afrykański
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 01 gru 2016
- Zdrowie: 0
- Waleczność: 0
- Zręczność: 0
- Percepcja: 0
- Kontakt:
Maer'vu wysłuchał spokojnie wymiany zdań pomiędzy trojgiem lwów i ich odpowiedzi na jego pytanie. Nikt z nich nie wiedział nic o generale i samiec zaczął się zastanawiać, czy nie powinien odejść i poszukać informacji gdzie indziej.
- Rozumiem, dziękuję wam za wszelką pomoc - odpowiedział beznamiętnie Shamirowi i ładniejszej z lwic. - I dzięki za komplement - zwrócił się do niej. - Chociaż należy się on mojemu ojcu, bo gdyby nie on, mój głos pewnie brzmiałby całkiem inaczej. - Jeśli samica będzie chciała poznać szczegóły tego dość bolesnego wydarzenia, Maer'vu chętnie się z nią nimi podzieli; bawił go szok, przerażenie i współczucie, jakie w takich sytuacjach okazywała większość słuchaczy.
A jeśli nie, cóż, jej strata.
- Rozumiem, dziękuję wam za wszelką pomoc - odpowiedział beznamiętnie Shamirowi i ładniejszej z lwic. - I dzięki za komplement - zwrócił się do niej. - Chociaż należy się on mojemu ojcu, bo gdyby nie on, mój głos pewnie brzmiałby całkiem inaczej. - Jeśli samica będzie chciała poznać szczegóły tego dość bolesnego wydarzenia, Maer'vu chętnie się z nią nimi podzieli; bawił go szok, przerażenie i współczucie, jakie w takich sytuacjach okazywała większość słuchaczy.
A jeśli nie, cóż, jej strata.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 17 gości