- Wiesz chociaż gdzie spędza czas w takich sytuacjach? - zapytała, a ona w odpowiedzi wskazała jej łapą kierunek, który doprowadzał Szkarłatną w stronę niewielkiego drzewa na sawannie. Po zapachu nie trudno było się domyślić, że dobrze trafiła. Smórd fermentowanej maruli przyprawiał ją o mdłości. Dostrzegła samotnego lwa zataczającego się, który kierował się w stronę stada słoni. O zgrozo jeśli się nie pośpieszy to zaraz go stratują! Rozpędziła się więc w jego kierunku jeśli będzie wystarczjąco szybka zdąży go zatrzymać.
Rzut na zręczność
Lyanna wyrzuca 3d100:
87, 53, 87
87, 53, 87
Nie zdążyła dobiec do lwa, ale jeszcze nic straconego. Brakowało jej zaledwe kilka metrów, postanowiła więc nieco przyspieszyć.
Rzut na zręczność
Lyanna wyrzuca 3d100:
22, 8, 37
22, 8, 37
1 sukces
Całe szczęście zdążyła! Zasapana spojrzała w nieobecne oczy samca i warknęła gardłowo w jego stronę będąc już wyraźnie poirytowana. Tym razem przeszkadzała selekcji naturalnej i miała nadzieję, że nie odbije się to na jej niekorzyść.
Lew jednak postanowił jej zwiać z powrotem pod akację. Przewróciła oczyma. W końcu miała sprowadzić go do partnerki, a nie zostawić tu na pastwę głupich decyzji podjętych przez procenty z marulówki. Lynn zdecydowała się na niego rzucić z próbą obalenia na ziemię uciekiniera i przemówienia mu wreszcie do rozsądku.
Rzut na waleczność
Lyanna wyrzuca 3d100:
21, 24, 25
21, 24, 25
2 sukces
Powiodło się, z skutecznością godną łowczyni dopadła cel i obaliła na ziemię, jego wzrok jednak dalej zdawał się być totalnie nieobecny. Nie miała już lepszego pomysłu na ocucenie lwa jak zdzielenie go łapą w pysk. Musi dojść do siebie, bo nie zamierzałą niańczyć go w drodze powrotnej.
Rzut na waleczność
Lyanna wyrzuca 3d100:
49, 48, 25
49, 48, 25
3 sukces
Tym razem w końcu trzeźwiej spojrzał w jej bliznowate oblicze.
- Wracamy do twoich dzieci i ich matki, rozumiesz! Jeśli nie zdzielę cię po tym pysku jeszcze z pięć razy a może zmądrzejesz. Jak możesz być tak nieodpowiedzialny i upijać się marulówką, mając pod opieką całą rodzinę. - odezwała się w końcu do samca, a ten mimo iż nadal pod wpływem zdawał się okazać skruchę.
Chwiejnym krokiem opierając się raz na jakiś czas o bok jasnej samicy zmierzał z nią do miejsca, w którym ta spotkała jego ukochaną i potomstwo. Przez drogę nie zamierzała się do niego odzywać, nie miała w tym większego interesu. Po dotarciu na miejsce odsunęła się od grzywiastego, a ten runął z hukiem na ziemię przed ukochaną. Lyanna z trudem powstrzymała się od wybuchu śmiechu. Pokręciłą głową, przyjęła podziękowania od zawstydzonej samicy i ruszyła w swoją drogę.
@Mistrz Gry


























