Świątynia /miejsce wyjątkowe/

[Visenya]

O zgrozo zastała ją niejaka pomniejsza burza piaskowa, która totalnie pokrzyżowała lwicy plan podróży, chcąc ją opinąć udałą się dalej na zachód, co wcale nie było jej po drodze z celem, nie mogła jednak postąpić inaczej, podczas tego piaskowego armagedonu raczej nie dotarła by w żadne inne sensowne miejsce. Na jej szczęście dostrzegła na horyzoncie coś na wzór skały, liczyła więc iż znajdzie na miejscu jakąś jaskinię bądź pieczarę.
Po zbliżeniu się była już pewna, że to nie żadna skała, a coś bardzo dziwnego czego nigdy wcześniej na oczy nie miała okazji widzieć. Zatrzymała się przed wejściem do dziwnej budowli, której autorem na pewno nie była Matka Natura we własnej osobie. Niepewnie wkroczyła do środka. Z każdym krokiem coraz bardziej czuła przyjemny chłód kamiennej posadzki. Na dworze zaczynało się ściemniać, a nocą podróżować nie zamierzała. Postanowiła, więc przenocować w tym specyficznym miejscu. Rozłożyła swoją skórę na posadzce i ułożyła się wygodnie, nerwowo rozglądając się naokoło. Czy przerażało ją to miejsce? Poniekąd tak, ale znużona ciężką trasą szybko odpłynęła we śnie.

[Visenya]

Obudziła się o poranku, wypoczęta i zregenerowana na dalsze brnięcie przez krainę. Wyjrzała na zewnątrz, było spokojnie. Ponownie więc zawinęła swoje rzeczy w skórę i przewiesiła na ramieniu. Nie mogła marnować czasu i udogodnień pogody. Szybkim krokiem ryszyła przed siebie.


z/t