Gepard w lwim świecie [Shadow, Dhoruba]

[Shadow]

- Cóż, niekoniecznie, zważywszy na to, że jestem tu od niedawna, a ty ponoć towarzyszyłeś królowej jeszcze przed powstaniem tego stada, co bynajmniej nie zmienia faktu, że jesteś tu odmieńcem, w dodatku słabszym od nas, lwów, dlatego tu nie pasujesz - stwierdził z nieskrywaną złośliwością. W głowie mu się nie mieściło, żeby byle gepard miał tak wysoką pozycję w lwim stadzie, stąd też zamierzał utrzeć mu nosa, by się zbytnio nie panoszył, bo naprawdę go to irytowało.

[Dhoruba]

Prychnął pogardliwie.
- Widzisz, nie do końca. Ponieważ jakbyś nie zauważył posiadam coś, czego tobie jak widać brakuje. Rozum - rzucił złośliwie. - Jeśli tak oceniać wszystkich jedynie na podstawie siły to powinniśmy kłaniać się słoniom a nie muszę chyba ci udowadniać, że tego nie robimy.
Postawa czarnogrzywego tak właściwie nie była czymś, czego by się nie spodziewał. Podejrzewał, że przynajmniej kilkoro z tych lwów będzie miało takie podejście od samego początku, niemniej mimo tego nadal go to irytowało. Choć jednocześnie odczuwał satysfakcję, zdając sobie sprawę ze źródła niechęci Shadowa. Po prostu nie mógł pogodzić się z tym, że musi słuchać rozkazów geparda.
Uśmiechnął się złośliwie.
- Całe szczęście decyzje w tym stadzie nie należą do osobników tak ograniczonych, jak ty. Niezależnie, czy ci się to podoba, czy nie, nie wygląda na to, by w najbliższym czasie miało cokolwiek się zmienić. Tak więc pozostaje ci zaakceptować fakt, że musisz słuchać poleceń... Jak to raczyłeś powiedzieć? Odmieńca? - odparł, z szerokim, jadowitym wyszczerzem na pysku, choć jak zwykle ślepia pozostawały lodowato zimne.

[Shadow]

- No co Ty powiesz. Naprawdę myślisz, że będę słuchał Twoich rozkazów? Najpierw naucz się je wydawać - rozzłoszczony lew prychnął z pogardą, podnosząc się z kamienia na którym siedział. - Nigdy nie będziesz taki jak my. Nie licz na to - rzucił na odchodne, oddalając się, ponieważ gepard zaczynał mu naprawdę działać na nerwy.

z/t

[Dhoruba]

- Och, z tego, że nigdy nie będę taki, jak ty to akurat bardzo się cieszę - rzucił na odchodne, machnąwszy przy tym krótko ogonem, po czym odprowadził odchodzącego lwa lodowatym spojrzeniem. Czarnogrzywy zdecydowanie przekreślił właśnie jakiekolwiek szanse na zdobycie jego sympatii. Być może nawet przy najbliższej okazji szepnie Berghi słówko, czy dwa o jego zachowaniu.
Prychnąwszy z irytacją pod nosem odwrócił się na pięcie i odszedł w swoją stronę.

/zt.