- Nie użrem - powiedziała mu szeptem do kosmatej małżowiny usznej. - Zwykle zjadam w całości. A-ale tylko krocionogi! - poprawiła się natychmiast,kiedy tylko skierował na nią spojrzenie zielonych ślepi. Zrobiła niewinną minkę. - Niczego się nie nawdychałam! - zaperzyła się. Chyba że wyziewów z jego pyska, jak chuchał na nią wtedy wcześniej. Ale tego mu przecież nie powie.. w pysk. A z resztą nie przypuszczała, żeby było to halucynogenne.
-Żeby rozmawiać z Przodkami trzeba być szamanem, a nie ćpunem. - ulokowała się wygodniej w zagłębieniu między lamparcimi łopatkami, żeby nie zlecieć przy byle smagnięciu lianą.
- Nie mam - odparła zaskoczona kolejnym pytaniem. Skąd w ogóle taki temat. - A ty? - Cholera, może on nie chce jej zeżreć, tylko opchnąć swojej oblubienicy?! Ale nie, no powiedział przecież, że się nie można nią najeść... Ale wypchać i postawić koło legowiska jako pluszaczka?
















