Sawanna [Arkhantess, Piegus]

[Piegus]

-Wyjątkowy? E nie- Machnąłem łapą. Za kogoś takiego się nie uważałem. Bo w końcu co niby jest we mnie takiego? Futro? Phi. Leżałem blisko samca i zastanowiłem się po tym pytaniem.
-Nie wiem, jak byłem mały Tib mnie przygarnął- Nie pamiętałem wyglądu swych prawdziwych rodziców. Zastukałem lekko ogonem.
-A tib jest brązowawy, taki jasny ale w te .. no brązy- No jakoś tak można o nim powiedzieć.
-Opowiesz coś o sobie?- Zapytałem go z zaciekawieniem. Jestem prostym lwem.

@Arkhantess

[Arkhantess]

Słuchał @Piegusa z należyta mu uwagą. Nie znał go wprawdzie i ledwo co napoczęli rozmowę, ale już owy siwy piegaty samiec przypadł mu do gustu. Był dość miły i przyjemny w obyciu i przede wszystkim nie przegonił go z tych terenów - mimo iż należały, bądź mogły należeć do jego rodziny. Arkhantess był nieco zmęczony, a więc nie zapamiętał owego szczegółu. - Miałeś szczęście, że Tib Cię adoptował. - Tess niestety nie znał tego lwa, ale skoro pomógł dzieciakowi, to musiał byś z dobrego stada i czyste serce posiadał. Wrogie Klanu pewnie od razu zamordowałyby dziecię niewiadomego pochodzenia. - Nie jestem stąd. Żyłem długo u boku ojca, swej matki oraz innych lwic przywódcy. - Oczywiście wciąż mówił o swoim tatuśku. - Posiadałem również brata, ale z czasem stado zdecydowało o opuszczeniu go, a właściwie mój ojciec. - Młodzian posłusznie ruszył śladem rodziciela, bo cóż więcej mógł zrobić? - Dalsza część mojej historii to założenie własnego stada z mnogością samic, lecz pewnego razu wszystko znikło i zostałem sam... Odtąd wędrowałem tu i tam, aż natrafiłem na to miejsce. - Troszkę się nagadał nie ma co. Westchnął po swych słowach i poruszył łbem lekko układając go na powrót na przednich łapinach. Nie odrywał wzroku od nieznajomego, nie chciał również bezczelnie o wszystko pytać. W końcu nie był u siebie, więc jakieś prawo pozwalało mu na to?

[Piegus]

-Oj tak, uratował mnie z rzeki- Ja nie miałem oporu aby mu mówić co wiem, bo dlaczego nie? Samiec nie wydawał się tak zwanym... złodupcem, więc?
-łał- No nie było to mądre podsumowanie ale to brzmiało nieźle. Do tego musiało na pewno świadczyć o jego doświadczeniu i w ogóle! Z reszta było po nim widać, ze to nie byle cieć z sawanny.
-A co się , ten no, stało?- Możliwe, że nie wypada o takie rzeczy pytać, w szczególności obcego sobie lwa. Jednak ja to ja. Nie należę do tych ogarniętych, co wiedzą kiedy co mówić i takie tam.
-Zostanę z tobą do rana i odprowadzę cie- Oznajmiłem aby wiedział, ze będzie miał mnie a głowie nie tylko teraz ale na pewno o wiele dłużej.

[Arkhantess]

- Miałeś szczęście, że Cię uratował i stałeś się jego synem... Kim właściwie jest Tib? - Nie kojarzył go, serio. A powinien, bo to pewnie jedna z legend tejże krainy. Lew mlasnął cicho i westchnął cicho. - W sumie to nic, nic. Daję radę. Żyję. Po prostu jestem zmęczony, bo jak wiesz nie wszystkie lwy są tu przyjacielsko, czy pozytywnie nastawione do tych, których nie znają. - Wytłumaczył ubierając jak najlepiej to w słowa. - To bardzo miłe. Troszczysz się o kogoś kogo nie zna, o kogoś, który we śnie mógłby poderznąć pazurem Ci gardziel. - Ups... i nie żeby chciał z nim walczyć, czy go zabić - wówczas miałby na łbie nie tylko jego rodziciela, a cały wściekły klan. No i poza tym nie miał podstaw by go skrzywdzić. Był dla niego uprzejmy - mimo, że Tess naruszył jego tereny. - Dziękuję. - Dodał na koniec lekko się uśmiechając. - W jakim jesteś wieku? - Skoro piegaty poświęci mu swój czas, to złotooki powinien chociaż z nim pogadać.

[Piegus]

-Kanclerzem.. to taki hm... jakby przywódca wybrany przez lud... cos takiego- Sam nie do końca pojmowałem te zawiłości. Królowa mieliśmy i w ogóle ale no to skomplikowane trochę.
-Lubie towarzystwo samców- powiedziałem z lekkim uśmiechem do niego. nie miałem nic złego na myśli.
-Serio?- Jakoś nie przekonywało mnie to. W końcu jasny nie wyglądał na takiego. Tak brat mi już nie raz i ojciec mówili, że pozory mylą ale no.
-Nie wyglądasz na takiego- Wzruszyłem lekko barkami-A ja mam ... W sumie dokładnie nie wiem ale jakoś ponad rok i kilka księżyców- No ile dokładnie nie wiedziałem. Samiec za to mi wyglądał na znacznie starszego. Miał dobrze rozwinięta grzywe.

[Arkhantess]

- A więc chyba jest wysoko. - Uśmiechnął się przyjacielsko i szerzej. - Wybacz, ale nie znam się na tutejszych stanowiskach. Wiem jedynie, że u mnie był Przywódca, zwiadowcy, łowczynie w postaci lwic i tyle. - Dodał od siebie na spokojnie mrużąc przy tym oczyska. - A więc jesteś towarzyskim osobnikiem. Ja również przepadam za towarzystwem i samic i samców, choć wiadomo. Przywódca winien być silny i niekoniecznie okazywać emocje. - Takiego miał ojca i takim Władcą również był. Surowym, choć czasem romantycznym i uwodzicielskich dla swych dam i tych nowo zdobywanych panienek. - Młodyś, Piegusie. Ja mam około trzech lat. - Może z hakiem, ale to nie było aż tak ważne by o tym mówić. Poruszał miarowo koniuszkiem ogona na boki, nie nie z nerwów. Był zupełnie spokojny i odprężony przy tym. - Lwy są różne. Uważaj z kim rozmawiasz.... i przyjaciel jest w stanie Ci kły w aorcie zatopić. - Dodał po chwili namysłu.

[Piegus]

-Wysoko? Nie wiem ale chyba tak- Nie wnikałem nigdy w struktury stada. Bylo to dość... skomplikowane. Te wszystkie relacje i inne tego typu rzeczy. Niby wszystko jasne ale... no zawsze jest pewne ale.
-Dlaczego nie może ich okazywać?- Nie rozumiałem tego akurat. Przecież to nie jest nic złego czy coś. A miło jak i przywódca powie cos miłego czy coś, no.
-No to taki dorosły mono- Ja to mimo że dorosły to jeszcze taki... dorosły ale gówniarz. Tak moge określić wiek, w jakim jestem. obowiązki jak u dorosłego ale myślenie jak u gówniarza.
-Na prawdę?- Zrobiłem trochę nie przekonaną minę- Ty jesteś miły- W końcu on też mógł mi cos zrobić a tak no w sumie nic. Kiedy ten tak leżał wyglądał uroczo. Nawet nie pomyślałem, ze to niestosowne czy coś. Otarłem swój łeb o jego grzywę. No może nie powinienem, to obcy ale no on ma taka ładne gęstą grzywę.


@Arkhantess

[Arkhantess]

Uśmiechał się wciąż, lecz tym razem nieco zadziorny uśmiech wdarł się na ryło Arkhantessa. - Władca musi być autorytetem, a emocje zazwyczaj to słabość. - Tak został uchowany, choć z czasem się nieco zmienił. Bywał przyjacielski, lubił flirtować, zabawiać się z damami. Starał się, a może nie? ale chyba jeszcze żadnej nie doprowadził do łez. Był typem Casanovy, który wie co robić by być wiecznie podziwianym i kochanym. - Niestety, ale świat jest brutalny, a lamparcie czy gepardzie mięso jest przepyszne. - I po co to dodawał?! Zawsze musiał rzucić czymś dziwnym w stronę rozmówcy. Nie zareagował w sumie na to iż drugi samiec się do niego przytulił. Zero agresji, zero czegokolwiek, jakby badał Piegusa. - Nie zawsze taki jestem... - Dodał po chwili i zamilkł na dłuższą chwilę. Co na to jego rozmówca? Tess był zaciekawiony, choć nie pokazywał tego.

[Piegus]

-Słabość? Czy ja wiem- Nie jestem władca to tak nie bardzo mogę się określić w tej sprawie.
-Nigdy takiego nie jadłem- ciekawe jak smakuje. Może myśl trochę kontrowersyjna ale ja to prosty lew. Nie odpychało mnie jego zachowanie. Tak samo jego słowa. Lekko zastukałem ogonem. Mógłbym się wiele od niego nauczyć! Tak przynajmniej uważałem.
-A jaki jesteś?- Zapytałem lekko przekrzywiając łeb w bok- Ja to raczej chyba zawsze jestem taki- Tak myslę.

@Arkhantess

[Arkhantess]

- Ci twardzi. Ci co zaznali życia samotnego tak uważają. - 'I ja tak uważam' ale tego już nie dodał, a ugryzł się w język z którego spłynęła ciepła słodka szkarłatna ciecz. - W zależności od sytuacji. - Mruknął cicho kątem oka obserwując młodzika. - Mogę być czuły, ale i brutalny. Nie pozwolę by wróg pozwalał sobie na zbyt wiele, a dlaczego? bo już dawno bym go zabił. - Dodał dość surowym i beznamiętnym tonem. Wciąż złoto jego ślepi obserwowało co jakiś czas młodego samca. - Nauczysz się, że i przyjaciel wrogiem być może. - Po tym skubnął go zaczepnie po kilku kosmkach grzywy i tyle.