x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Pogawędka przed rozłąką [Ven & Narie]
- Ventruma
- Strażniczka

- Posty: 609
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 10 kwie 2018
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 60
- Zręczność: 62
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Pogawędka przed rozłąką [Ven & Narie]
Nadal nie odzywając się, zamyślona zaprowadziła brązową do zapomnianej już przez wszystkich jaskini. Wejście było ciasne, lecz środek dosyć obszerny. Nie było tutaj innego źródła światła niż "drzwi", panował tu półmrok, ale lwy mogły i tak doskonale odnaleźć się w ciemnościach. W jednym, sporym głazie wewnątrz znajdował się kryształ, którego nie sposób było wyjąć przez to, że wrośnięty był w skałę. Odbijające się od niego słabe promienie słoneczne dawały fioletową poświatę jaskini.
- Nie muszę od razu lecieć do tego wąwozu, więc mogę na chwile tu z tobą zostać. - Oznajmiła nadal lekko przygnębiona, choć powiedziała to już w bardziej pozytywnym tonie.
Ułożyła się przy jednej ze ścian, mając widok na całe miejsce, po czym zaczęła wylizywać sobie łapę, tak tylko, żeby mieć jakieś zajęcie.
@Narie
- Nie muszę od razu lecieć do tego wąwozu, więc mogę na chwile tu z tobą zostać. - Oznajmiła nadal lekko przygnębiona, choć powiedziała to już w bardziej pozytywnym tonie.
Ułożyła się przy jednej ze ścian, mając widok na całe miejsce, po czym zaczęła wylizywać sobie łapę, tak tylko, żeby mieć jakieś zajęcie.
@Narie
- Narie
- Posty: 551
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 06 mar 2018
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 85
- Waleczność: 50
- Zręczność: 40
- Percepcja: 60
- Kontakt:
Weszła za Ven i obrzuciła szybko wnętrze wzrokiem. Było dość... nietypowe. Nie pamiętała takiego miejsca na Lwiej Ziemi, co w zasadzie było dużym plusem. Prawie że mogła udawać, że jest zupełnie gdzieś indziej.
- Och, to... to super - wybąkała. Nie żeby się nie cieszyła, brońcie przodkowie, po prostu... Od kiedy Ven przygasła na wieść o swojej misji, Narie nie bardzo wiedziała jak się zachować. No i... chyba lepiej dla wszystkich było, żeby powstrzymywała swój entuzjazm dla towarzystwa beżowej.
- Bardzo urosłaś. Kiedy ostatni raz się widziałyśmy, byłaś mniejsza ode mnie - powiedziała i zaraz odwróciła się speszona, bo, nie ukrywajmy, musiało to zabrzmieć dość głupio. No cóż, nic innego jej chwilowo do głowy nie przyszło, a jakoś musiała przerwać tę niezręczną ciszę.
- Och, to... to super - wybąkała. Nie żeby się nie cieszyła, brońcie przodkowie, po prostu... Od kiedy Ven przygasła na wieść o swojej misji, Narie nie bardzo wiedziała jak się zachować. No i... chyba lepiej dla wszystkich było, żeby powstrzymywała swój entuzjazm dla towarzystwa beżowej.
- Bardzo urosłaś. Kiedy ostatni raz się widziałyśmy, byłaś mniejsza ode mnie - powiedziała i zaraz odwróciła się speszona, bo, nie ukrywajmy, musiało to zabrzmieć dość głupio. No cóż, nic innego jej chwilowo do głowy nie przyszło, a jakoś musiała przerwać tę niezręczną ciszę.
- Ventruma
- Strażniczka

- Posty: 609
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 10 kwie 2018
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 60
- Zręczność: 62
- Percepcja: 30
- Kontakt:
W sumie większość nawet aktualnych Lwioziemców nie miało pojęcia o tej jaskini, była dosyć skryta, a Ven odkryła ją dawno temu jak jeszcze za młodu pałętała się po całych terenach wzdłuż i wszerz. Nie często tu przychodziła, ale kiedy musiała pomyśleć o wolnym miejscu którym nie była stara jaskinia Narie, to akurat to jej wpadło do głowy.
Brązowa widocznie była skołowana sytuacją i jak w zwyczaju miała nie potrafiła się przy tym wysłowić, a jak już coś powiedziała to totalnie odklejonego, co było czasem bardzo urocze.
Zaśmiała się na jej słowa, które zabrzmiały niczym usłyszane od starszego członka rodziny na spotkaniu podczas Święta Przodków.
- To chyba dobrze, teraz mogę wpakowywać się w kłopoty jak kiedyś ale już nie muszę biec do Tiba. - Odpowiedziała ze swoim jak zawsze przyjaznym uśmiechem. Faktycznie tak niespodziewane zdanie wypowiedziane przez zielonooką trochę sprawiło, że na sekundę zapomniała o sytuacji. Na sekundę.
- Czemu nie chcesz, żebym poszła z wami do dżungli? - Zapytała znienacka, bo już od rozmowy na Podnóżu chciała te pytanie zadać. Nie brzmiała, jakby jej coś zarzucała, bardziej jakby szczerze chciała zrozumieć. Szczególnie, że aktualnie była przekonana, że to Narie namówiła Tiba, żeby ją odesłał gdzie indziej. Trudno było tak nie myśleć, kiedy zerknął na nią losowo podczas konwersacji z brązową.
Narie wcześniej nie wysyłała żadnych sygnałów, jakby nie lubiła obecności beżowej, więc zrozumiale była to bardzo mieszająca sytuacja. Na pewno miała jakieś wyjaśnienie...?
Choć ją to lekko zabolało, starała się jak na razie tego nie pokazywać i poprowadzić te konwersacje na luźno - wychodziło to jak wychodziło, bo jak już wszyscy wiemy, Ven i ukrywanie swoich emocji się nie łączy.
Brązowa widocznie była skołowana sytuacją i jak w zwyczaju miała nie potrafiła się przy tym wysłowić, a jak już coś powiedziała to totalnie odklejonego, co było czasem bardzo urocze.
Zaśmiała się na jej słowa, które zabrzmiały niczym usłyszane od starszego członka rodziny na spotkaniu podczas Święta Przodków.
- To chyba dobrze, teraz mogę wpakowywać się w kłopoty jak kiedyś ale już nie muszę biec do Tiba. - Odpowiedziała ze swoim jak zawsze przyjaznym uśmiechem. Faktycznie tak niespodziewane zdanie wypowiedziane przez zielonooką trochę sprawiło, że na sekundę zapomniała o sytuacji. Na sekundę.
- Czemu nie chcesz, żebym poszła z wami do dżungli? - Zapytała znienacka, bo już od rozmowy na Podnóżu chciała te pytanie zadać. Nie brzmiała, jakby jej coś zarzucała, bardziej jakby szczerze chciała zrozumieć. Szczególnie, że aktualnie była przekonana, że to Narie namówiła Tiba, żeby ją odesłał gdzie indziej. Trudno było tak nie myśleć, kiedy zerknął na nią losowo podczas konwersacji z brązową.
Narie wcześniej nie wysyłała żadnych sygnałów, jakby nie lubiła obecności beżowej, więc zrozumiale była to bardzo mieszająca sytuacja. Na pewno miała jakieś wyjaśnienie...?
Choć ją to lekko zabolało, starała się jak na razie tego nie pokazywać i poprowadzić te konwersacje na luźno - wychodziło to jak wychodziło, bo jak już wszyscy wiemy, Ven i ukrywanie swoich emocji się nie łączy.
- Narie
- Posty: 551
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 06 mar 2018
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 85
- Waleczność: 50
- Zręczność: 40
- Percepcja: 60
- Kontakt:
Zaśmiała się. Trochę wymuszenie i nerwowo, a trochę szczerze, bo przecież ucieszyła się, że lwica najwyraźniej nie jest aż tak obrażona, jak Narie się obawiała.
A potem zupełnie znienacka została zaskoczona pytaniem. W pierwszym odruchu zrobiła zdziwioną minę z gatunku "co? ja? zupełnie nie wiem, skąd taki pomysł!", ale... sama nie wiedziała co, może jakaś emocjonalna szczerość, którą dostrzegła w oczach beżowej, bardzo skutecznie sprowadziła ją do parteru.
- To nie jest tak, że nie chcę - zaczęła, jeszcze, o dziwo, spokojnie, choć z pewnym wahaniem. - Właściwie to byłoby mi bardzo miło gdybyś z nami poszła, znaczy, o ile miła może być wyprawa przez pustynię do zarażonej nieuleczalną chorobą, od której traci się rozum, krainy, gdzie zdążyliśmy sobie zrobić wrogów z połowy mieszkańców - urwała, gdy uświadomiła sobie, że znowu próbuje za wszelką cenę odbiec od tematu. Oraz że prawdopodobnie nie była to dla Ven wizja pocieszająca.
- Po prostu... - westchnęła, próbując choć trochę uporządkować myśli. - Tak bardzo chciałam jej pomóc. Tej lwicy. Widzisz, nawet nie znam jej imienia. Mimo to... Nie chciałam tu wracać, ale... nie mogłam pozwolić jej cierpieć tylko dlatego, że nie chcę się zmierzyć z moją przeszłością. - Tu zerknęła z niepokojem na beżową. Ile ona wie? Pewnie niezbyt wiele.
- Nie spodziewałam się, że akurat ciebie tam wyślą. Za każdym razem, gdy próbuję zrobić coś dobrego, ktoś na tym cierpi. Jeśli cokolwiek by się tam stało, wiedziałabym, że nie trafiłabyś tam gdyby nie moja próba zgrywania bohatera. Nigdy bym sobie nie wybaczyła. - Oho, już miała łzy w oczach. No oczywiście, jakże by inaczej.
- Więc widzisz, wszystko przez mój egoistyczny strach przed odpowiedzialnością - spróbowała rzucić humorystycznym tonem, tak dla rozluźnienia atmosfera. I pewnie wyszło jej to prawie tak dobrze jak Lyarze udawanie, że jest zupełnie trzeźwa.
A potem zupełnie znienacka została zaskoczona pytaniem. W pierwszym odruchu zrobiła zdziwioną minę z gatunku "co? ja? zupełnie nie wiem, skąd taki pomysł!", ale... sama nie wiedziała co, może jakaś emocjonalna szczerość, którą dostrzegła w oczach beżowej, bardzo skutecznie sprowadziła ją do parteru.
- To nie jest tak, że nie chcę - zaczęła, jeszcze, o dziwo, spokojnie, choć z pewnym wahaniem. - Właściwie to byłoby mi bardzo miło gdybyś z nami poszła, znaczy, o ile miła może być wyprawa przez pustynię do zarażonej nieuleczalną chorobą, od której traci się rozum, krainy, gdzie zdążyliśmy sobie zrobić wrogów z połowy mieszkańców - urwała, gdy uświadomiła sobie, że znowu próbuje za wszelką cenę odbiec od tematu. Oraz że prawdopodobnie nie była to dla Ven wizja pocieszająca.
- Po prostu... - westchnęła, próbując choć trochę uporządkować myśli. - Tak bardzo chciałam jej pomóc. Tej lwicy. Widzisz, nawet nie znam jej imienia. Mimo to... Nie chciałam tu wracać, ale... nie mogłam pozwolić jej cierpieć tylko dlatego, że nie chcę się zmierzyć z moją przeszłością. - Tu zerknęła z niepokojem na beżową. Ile ona wie? Pewnie niezbyt wiele.
- Nie spodziewałam się, że akurat ciebie tam wyślą. Za każdym razem, gdy próbuję zrobić coś dobrego, ktoś na tym cierpi. Jeśli cokolwiek by się tam stało, wiedziałabym, że nie trafiłabyś tam gdyby nie moja próba zgrywania bohatera. Nigdy bym sobie nie wybaczyła. - Oho, już miała łzy w oczach. No oczywiście, jakże by inaczej.
- Więc widzisz, wszystko przez mój egoistyczny strach przed odpowiedzialnością - spróbowała rzucić humorystycznym tonem, tak dla rozluźnienia atmosfera. I pewnie wyszło jej to prawie tak dobrze jak Lyarze udawanie, że jest zupełnie trzeźwa.
- Ventruma
- Strażniczka

- Posty: 609
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 10 kwie 2018
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 60
- Zręczność: 62
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Słuchając jej wytłumaczenia przekręcała głowę to w jedną, to w drugą stronę, starając się nadal nie wyglądać jakby była bardzo tym wszystkim przejęta, mimo, że obie wiedziały, że tak jest.
W pewnym momencie zaczęła po prostu patrzeć się gdzieś w dół, na kamienne podłoże, na swoje łapy, żeby może nie stresować Narie jeszcze bardziej swoim wzrokiem.
Właściwie taka wyprawa dla Ven wydawała się dosyć przyjemna, szczególnie, że poszłaby tam ze wszystkimi osobami które lubi. Może za szybko się przykleja do nowo poznanych osób, z takim Tamu czy Malahirem to w sumie gadała chyba pierwszy raz, a polubiła ich tak samo szybko jak kiedyś Narie (ale nie tak samo bardzo).
Aktualnie wszyscy jej znajomi pójdą na ciekawą misję, a ona zostanie tu sama na nie wiadomo jak długo - a bycie samej to dla niej niezbyt komfortowy stan.
To co mówiła zielonooka miało jakiś sens, ale nadal nie było żadnym usprawiedliwieniem. Położyła po sobie uszy widząc łzy Narie, przecież nie chciała jej zdenerwować, ale potrzebowała tej rozmowy.
- Pójście do dżungli było moją decyzją i jakby coś mi się tam stało - W co Ven wątpiła - to by była wyłącznie moja wina. - Starała się nie brzmieć, jakby była na nią zła, bo nie lubiła się złościć na innych nawet jeśli czuła się poszkodowana w tej sytuacji.
- Nie musiałaś prosić Tiba, żeby mnie przydzielił do czegoś innego, żeby mnie chronić. - Dodała i przerzuciła wzrok gdzieś w bok, w stronę wejścia.
Narie musiała się naprawdę nienawidzić, jeśli posuwała się do takich rzeczy tylko po to, by kogoś nie zranić. Zapobiegając niemiłym sytuacjom sama je tworzyła, zamierzała tak wszystkich kogo lubi wrzucić do jednej jaskini i zabarykadować, żeby nic im się nie stało?
Wzięła oddech, żeby się trochę uspokoić i za bardzo nie rozemocjonować - bo jak ona się rozryczy, to Narie tym bardziej.
W pewnym momencie zaczęła po prostu patrzeć się gdzieś w dół, na kamienne podłoże, na swoje łapy, żeby może nie stresować Narie jeszcze bardziej swoim wzrokiem.
Właściwie taka wyprawa dla Ven wydawała się dosyć przyjemna, szczególnie, że poszłaby tam ze wszystkimi osobami które lubi. Może za szybko się przykleja do nowo poznanych osób, z takim Tamu czy Malahirem to w sumie gadała chyba pierwszy raz, a polubiła ich tak samo szybko jak kiedyś Narie (ale nie tak samo bardzo).
Aktualnie wszyscy jej znajomi pójdą na ciekawą misję, a ona zostanie tu sama na nie wiadomo jak długo - a bycie samej to dla niej niezbyt komfortowy stan.
To co mówiła zielonooka miało jakiś sens, ale nadal nie było żadnym usprawiedliwieniem. Położyła po sobie uszy widząc łzy Narie, przecież nie chciała jej zdenerwować, ale potrzebowała tej rozmowy.
- Pójście do dżungli było moją decyzją i jakby coś mi się tam stało - W co Ven wątpiła - to by była wyłącznie moja wina. - Starała się nie brzmieć, jakby była na nią zła, bo nie lubiła się złościć na innych nawet jeśli czuła się poszkodowana w tej sytuacji.
- Nie musiałaś prosić Tiba, żeby mnie przydzielił do czegoś innego, żeby mnie chronić. - Dodała i przerzuciła wzrok gdzieś w bok, w stronę wejścia.
Narie musiała się naprawdę nienawidzić, jeśli posuwała się do takich rzeczy tylko po to, by kogoś nie zranić. Zapobiegając niemiłym sytuacjom sama je tworzyła, zamierzała tak wszystkich kogo lubi wrzucić do jednej jaskini i zabarykadować, żeby nic im się nie stało?
Wzięła oddech, żeby się trochę uspokoić i za bardzo nie rozemocjonować - bo jak ona się rozryczy, to Narie tym bardziej.
- Narie
- Posty: 551
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 06 mar 2018
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 85
- Waleczność: 50
- Zręczność: 40
- Percepcja: 60
- Kontakt:
Nie bardzo wiedziała, co odpowiedzieć. Głównie dlatego, że słowa Ven brzmiały bardzo sensownie. Ale mimo to dalej w głębi ducha cieszyła się, że sprawy potoczyły się tak a nie inaczej. Nawet jeśli beżową ewidentnie sytuacja bardzo zraniła, to przecież lepiej tak niż gdyby rzeczywiście miało jej się coś stać, prawda? Prawda? Ledwo Narie to pomyślała, a zdała sobie sprawę, jak wielką hipokryzją się w tej sytuacji wykazuje. A jednak gdyby decyzja należała do niej, zapewne dalej optowałaby za niepuszczeniem Ven do dżungli. Zresztą, po co ona to w ogóle rozważa, skoro i tak nie miała żadnego wpływu...
No właśnie. Zmarszczyła brwi, wyraźnie zaskoczona, po kolejnych słowach beżowej.
- O nic go nie prosiłam. Gdy przydzielił cię do misji w wąwozie byłam równie zaskoczona co ty. - Chciała jeszcze dodać, że nigdy by go o to nie poprosiła, ale w porę zdała sobie sprawę, że pewnie byłaby gotowa to zrobić.
- Skąd w ogóle taki pomysł? - spytała, przekręcając głowę. Z tego zdziwienia nawet zapomniała o targających nią jeszcze chwilę wcześniej emocjach. A może to zdobycie się na otwartą, szczerą prawdę tak na nią zadziałało?
No właśnie. Zmarszczyła brwi, wyraźnie zaskoczona, po kolejnych słowach beżowej.
- O nic go nie prosiłam. Gdy przydzielił cię do misji w wąwozie byłam równie zaskoczona co ty. - Chciała jeszcze dodać, że nigdy by go o to nie poprosiła, ale w porę zdała sobie sprawę, że pewnie byłaby gotowa to zrobić.
- Skąd w ogóle taki pomysł? - spytała, przekręcając głowę. Z tego zdziwienia nawet zapomniała o targających nią jeszcze chwilę wcześniej emocjach. A może to zdobycie się na otwartą, szczerą prawdę tak na nią zadziałało?
- Ventruma
- Strażniczka

- Posty: 609
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 10 kwie 2018
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 60
- Zręczność: 62
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Gdyby Ven wiedziała, że Narie totalnie nic z tego nie wynosi i nadal myśli, że tak jest lepiej, to by ją pewnie rozszarpała za kompletny brak refleksji - ale tego nie wie.
Po jej słowach była równie zaskoczona jak ona, co standardowo można pewnie było po niej zobaczyć. Podniosła uszy do góry patrząc się w jej stronę jakby nie miała pojęcia co faktycznie na Podnóżu widziała i czy sobie za dużo nie domówiła.
Nawet by Ven o tym nie pomyślała, że zielonooka by ją okłamywała (poza tym jak na razie nie sprawia wrażenia dobrego kłamcy), więc odrzucając te opcje faktycznie musiało tu nastąpić jakieś nieporozumienie.
Jak to sobie przemyślała, faktycznie wyciągnęła te wnioski znikąd i było to takie żałosne, że aż trudno było coś powiedzieć, no ale musiała się jakoś wytłumaczyć.
- Okej, głupia sytuacja... - Zaśmiała się nerwowo.
- Na Podnóżu gadałaś o czymś z Tibem i się na mnie spojrzał, jakbyście mówili o mnie, a potem powiedział, że nie idę... - Wtedy to było dla niej logiczne, ale teraz jak stawia się z punktu widzenia Narie na te rozmowę, to chyba byłaby na siebie wściekła.
Można było mieć tylko nadzieję, że brązowa zrozumie, że obie nie są w tej sytuacji za mądre i jej odpuści te chwile przegrzania komórek mózgowych. Chyba powinna przeprosić za osądzanie ją o takie rzeczy? Przecież jej przyjaciółka by nigdy czegoś takiego faktycznie nie zrobiła!
Mimo to nadal chciała się dowiedzieć o czym tam rozmawiali i nadal było jej przykro, że Narie jest zadowolona z tego, że beżowa nie idzie do dżungli.
Po jej słowach była równie zaskoczona jak ona, co standardowo można pewnie było po niej zobaczyć. Podniosła uszy do góry patrząc się w jej stronę jakby nie miała pojęcia co faktycznie na Podnóżu widziała i czy sobie za dużo nie domówiła.
Nawet by Ven o tym nie pomyślała, że zielonooka by ją okłamywała (poza tym jak na razie nie sprawia wrażenia dobrego kłamcy), więc odrzucając te opcje faktycznie musiało tu nastąpić jakieś nieporozumienie.
Jak to sobie przemyślała, faktycznie wyciągnęła te wnioski znikąd i było to takie żałosne, że aż trudno było coś powiedzieć, no ale musiała się jakoś wytłumaczyć.
- Okej, głupia sytuacja... - Zaśmiała się nerwowo.
- Na Podnóżu gadałaś o czymś z Tibem i się na mnie spojrzał, jakbyście mówili o mnie, a potem powiedział, że nie idę... - Wtedy to było dla niej logiczne, ale teraz jak stawia się z punktu widzenia Narie na te rozmowę, to chyba byłaby na siebie wściekła.
Można było mieć tylko nadzieję, że brązowa zrozumie, że obie nie są w tej sytuacji za mądre i jej odpuści te chwile przegrzania komórek mózgowych. Chyba powinna przeprosić za osądzanie ją o takie rzeczy? Przecież jej przyjaciółka by nigdy czegoś takiego faktycznie nie zrobiła!
Mimo to nadal chciała się dowiedzieć o czym tam rozmawiali i nadal było jej przykro, że Narie jest zadowolona z tego, że beżowa nie idzie do dżungli.
- Narie
- Posty: 551
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 06 mar 2018
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 85
- Waleczność: 50
- Zręczność: 40
- Percepcja: 60
- Kontakt:
- Och, to... - westchnęła z nagłym olśnieniem, a jej policzki momentalnie się zaczerwieniły. Nie była zła, w żadnym wypadku, wręcz jak tak teraz o tym myślała, to rzeczywiście sytuacja mogła z boku tak wyglądać.
- Nie, to kompletnie nie o to chodziło, on tylko... - ...no i dlaczego nie skończyła, tak nie wiem, dwa słowa wcześniej? I co niby miała teraz powiedzieć? - ...eee, widzisz, rzeczywiście głupia sprawa, tak się składa że po prostu wyraziła swoją opinię, że jak na jego oko nie wszyscy Lwioziemcy mnie nienawidzą. Znaczy nie żebym myślała, że tak jest, to znaczy część na pewno, ale akurat ciebie o to nie podejrzewałam, w żadnym wypadku... Tylko się pogrążam, prawda? - Zaśmiała się nerwowo. A już było tak dobrze, miała nawet przez chwilę poczucie, że Ven choć trochę przestała być na nią zła. Chociaż w sumie może trochę miała prawo być?
- A... w ogóle to dlaczego tak bardzo chciałaś tam iść? - Nie ma to jak stara dobra zmiana tematu. Narie spokojnie mogłaby w tym momencie odhaczyć bingo, gdyby tylko wiedziała, co to jest.
- Nie, to kompletnie nie o to chodziło, on tylko... - ...no i dlaczego nie skończyła, tak nie wiem, dwa słowa wcześniej? I co niby miała teraz powiedzieć? - ...eee, widzisz, rzeczywiście głupia sprawa, tak się składa że po prostu wyraziła swoją opinię, że jak na jego oko nie wszyscy Lwioziemcy mnie nienawidzą. Znaczy nie żebym myślała, że tak jest, to znaczy część na pewno, ale akurat ciebie o to nie podejrzewałam, w żadnym wypadku... Tylko się pogrążam, prawda? - Zaśmiała się nerwowo. A już było tak dobrze, miała nawet przez chwilę poczucie, że Ven choć trochę przestała być na nią zła. Chociaż w sumie może trochę miała prawo być?
- A... w ogóle to dlaczego tak bardzo chciałaś tam iść? - Nie ma to jak stara dobra zmiana tematu. Narie spokojnie mogłaby w tym momencie odhaczyć bingo, gdyby tylko wiedziała, co to jest.
- Ventruma
- Strażniczka

- Posty: 609
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 10 kwie 2018
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 60
- Zręczność: 62
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Z ulgą przyjęła fakt, że Narie zupełnie nawet nie pomyślała, żeby być na nią zła - gorzej, że jak zwykle chodziło o jej słabą opinie o sobie.
Podniosła jedną brew do góry próbując ułożyć co oznaczał ten cały bełkot. Aż jej się ciepło zrobiło na to, że Tib stwierdził, że była kimś ważnym dla brązowej - miała nadzieję, że faktycznie tak było.
- Nie znam nikogo w tym stadzie kto cię nienawidzi oprócz Datury, ale nie sądzę, że jej zdanie powinno mieć dla ciebie jakiekolwiek znaczenie. - Zaśmiała się i uśmiechnęła przyjaźnie. Niby jest teraz Królową, ale czy to znaczy, że należy ją brać poważnie? A nawet gdyby nikt jej tu nie chciał oprócz Ven, to czy to by nie wystarczyło?
- Poza tym, nie wiem co masz sobie za złe, ale już pora to zostawić. To było dawno i już nie jesteś taką osobą jaką byłaś. - Skąd u Ven pojawiły się pod czaszką takie mądre słowa? W sumie to sama nie wiedziała, czasem po prostu miała takie naloty logicznego myślenia, na szczęście nie na długo.
Czy Narie naprawdę zamierzała nie dać nikomu sobie przetłumaczyć, że jest dobrą osobą? No tak, co z tego, że każdy jej tak mówi, ona wie lepiej jak traktuje innych niż ci "inni".
Szybka zmiana tematu tym razem skołowała Ven - chyba miały zamiar tak w kółko zadawać sobie niewygodne pytania. Poza tym czuła, jakby poprzednie tematy rozmowy nadal zostały nierozwiązane, ale mogą zawsze kiedyś do nich wrócić.
Nie zamierzała oszukiwać jej o swoich powodach, bo czemu miałaby? W końcu w tym momencie rozmawia z najbliższą sobie jak na razie osobą.
Westchnęła i zaczęła swoją wypowiedź.
- Jak zaproponowali mi wyższą rangę w stadzie, to myślałam, że będę faktycznie pomagać innym i robić fajne rzeczy, ale to totalnie nie to. Tylko oczekują, że będę na wyciągniecie łapy i nie dadzą mi iść do dżungli, bo jeszcze coś mi się stanie. - I tu wymownie spojrzała na zielonooką, z wiadomych powodów.
- Chyba myślałam, że dorosłość będzie ciekawsza. - Skrzyżowała łapy na ziemi i położyła na nich głowę.
- ...No i dopiero co się spotkałyśmy, a teraz znowu znikasz na nie wiadomo ile. - Jej wzrok wędrował po całej jaskini omijając zręcznie Narie tak, żeby nie musieć patrzyć się w jej oczy mówiąc to. A co jeśli jej się coś stanie w tej dżungli, a beżowej tam nie będzie? Co jeśli po wykonania zadania już tu nie wróci i ją zostawi?
Podniosła jedną brew do góry próbując ułożyć co oznaczał ten cały bełkot. Aż jej się ciepło zrobiło na to, że Tib stwierdził, że była kimś ważnym dla brązowej - miała nadzieję, że faktycznie tak było.
- Nie znam nikogo w tym stadzie kto cię nienawidzi oprócz Datury, ale nie sądzę, że jej zdanie powinno mieć dla ciebie jakiekolwiek znaczenie. - Zaśmiała się i uśmiechnęła przyjaźnie. Niby jest teraz Królową, ale czy to znaczy, że należy ją brać poważnie? A nawet gdyby nikt jej tu nie chciał oprócz Ven, to czy to by nie wystarczyło?
- Poza tym, nie wiem co masz sobie za złe, ale już pora to zostawić. To było dawno i już nie jesteś taką osobą jaką byłaś. - Skąd u Ven pojawiły się pod czaszką takie mądre słowa? W sumie to sama nie wiedziała, czasem po prostu miała takie naloty logicznego myślenia, na szczęście nie na długo.
Czy Narie naprawdę zamierzała nie dać nikomu sobie przetłumaczyć, że jest dobrą osobą? No tak, co z tego, że każdy jej tak mówi, ona wie lepiej jak traktuje innych niż ci "inni".
Szybka zmiana tematu tym razem skołowała Ven - chyba miały zamiar tak w kółko zadawać sobie niewygodne pytania. Poza tym czuła, jakby poprzednie tematy rozmowy nadal zostały nierozwiązane, ale mogą zawsze kiedyś do nich wrócić.
Nie zamierzała oszukiwać jej o swoich powodach, bo czemu miałaby? W końcu w tym momencie rozmawia z najbliższą sobie jak na razie osobą.
Westchnęła i zaczęła swoją wypowiedź.
- Jak zaproponowali mi wyższą rangę w stadzie, to myślałam, że będę faktycznie pomagać innym i robić fajne rzeczy, ale to totalnie nie to. Tylko oczekują, że będę na wyciągniecie łapy i nie dadzą mi iść do dżungli, bo jeszcze coś mi się stanie. - I tu wymownie spojrzała na zielonooką, z wiadomych powodów.
- Chyba myślałam, że dorosłość będzie ciekawsza. - Skrzyżowała łapy na ziemi i położyła na nich głowę.
- ...No i dopiero co się spotkałyśmy, a teraz znowu znikasz na nie wiadomo ile. - Jej wzrok wędrował po całej jaskini omijając zręcznie Narie tak, żeby nie musieć patrzyć się w jej oczy mówiąc to. A co jeśli jej się coś stanie w tej dżungli, a beżowej tam nie będzie? Co jeśli po wykonania zadania już tu nie wróci i ją zostawi?
- Narie
- Posty: 551
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 06 mar 2018
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 85
- Waleczność: 50
- Zręczność: 40
- Percepcja: 60
- Kontakt:
- Hm, myślę, że jeszcze kilka osób mogłoby się znaleźć - odparła w tonie nerwowej wesołości. Jeśli słowa Ven były prawdziwe, to mogło znaczyć, że konsekwencje jej działań nie okazały się tak tragiczne, jak się tego obawiała. Albo wręcz przeciwnie, że wszystkich, których skrzywdziła, już tu nie ma. Odruchowo potrząsnęła głową, próbując odpędzić tę myśl.
- Może i masz rację. - Posłała lwicy blady uśmiech. W jej słowach było dużo prawdy, tylko że... to wszystko nie było takie proste. Ale teraz, gdy patrzyła w jej błyszczące oczy, tak pełne radości i determinacji, nie miała serca gasić ich wyciąganiem coraz to bardziej tragicznych tematów. Aż przeszedł ją dreszcz, gdy zdała sobie sprawę, jak pełna życia jest Ven. Coś, czego Narie nigdy nie dane było poznać. Nagle naszło ją pytanie, jak to jest. Jak musi wyglądać świat, gdy jest jasny. I już wiedziała, że cokolwiek się nie będzie dziać, nie może dopuścić, żeby przez nią beżowa straciła choć jedną iskierkę.
- Wiesz, dla Nabo pewnie będziesz prawdziwym wybawieniem - spróbowała pocieszyć lwicę pół żartem. I przy okazji nie przejąć się jakoś szczególnie ewidentnym przytykiem.
Widząc, jak Ven się układa, sama też się zbliżyła i położyła niedaleko. No bo przecież tak by chyba trochę dziwnie było, gdyby nadal stała, prawda?
- Możesz mi wierzyć, mnie też dorosłość zaskoczyła. - I to dużo wcześniej, niż powinna. - Ale nawet jeśli twoje życie nie będzie wyglądać dokładnie tak, jak sobie wyobrażałaś, to i tak może być ciekawe i piękne. Najważniejsze, żebyś nie traciła w tym wszystkim siebie, a reszta... reszta jakoś się poukłada. - Czyżby przez drobną, króciutką sekundę w jej oczach pojawił się błysk? Nie gniewu, nie strachu, tylko taki jasny i miły. I prawdziwy.
Po całym jej ciele rozlało się ciepło, jak gdyby wypiła gorący napar, gdy dotarło do niej, co lwica właśnie powiedziała. Pewnie powinny ją te słowa zmartwić, w końcu tyle rzeczy mogło pójść bardzo nie tak, ale chyba była w tym momencie już zbyt zakręcona, żeby zwracać uwagę na negatywy. No i... nie wiedziała, kiedy następnym razem się zobaczą. Czy w ogóle. Nawet jeśli to wszystko miałoby być jednym wielkim złudzeniem, to chciała w nie uwierzyć, chociażby tylko na ten jeden wieczór.
- Przepraszam, że odeszłam bez słowa - powiedziała szczerze, nie odrywając wzroku od twarzy beżowej. I to w zasadzie nawet więcej niż raz. Łapa jej drgnęła, gdy nagle poczuła przemożną chęć, by ją wyciągnąć i dotknąć lwicy, ale lata życia w ogólnym i wszechstronnym zblokowaniu powstrzymały ją przed ziszczeniem tego zamiaru.
- Może i masz rację. - Posłała lwicy blady uśmiech. W jej słowach było dużo prawdy, tylko że... to wszystko nie było takie proste. Ale teraz, gdy patrzyła w jej błyszczące oczy, tak pełne radości i determinacji, nie miała serca gasić ich wyciąganiem coraz to bardziej tragicznych tematów. Aż przeszedł ją dreszcz, gdy zdała sobie sprawę, jak pełna życia jest Ven. Coś, czego Narie nigdy nie dane było poznać. Nagle naszło ją pytanie, jak to jest. Jak musi wyglądać świat, gdy jest jasny. I już wiedziała, że cokolwiek się nie będzie dziać, nie może dopuścić, żeby przez nią beżowa straciła choć jedną iskierkę.
- Wiesz, dla Nabo pewnie będziesz prawdziwym wybawieniem - spróbowała pocieszyć lwicę pół żartem. I przy okazji nie przejąć się jakoś szczególnie ewidentnym przytykiem.
Widząc, jak Ven się układa, sama też się zbliżyła i położyła niedaleko. No bo przecież tak by chyba trochę dziwnie było, gdyby nadal stała, prawda?
- Możesz mi wierzyć, mnie też dorosłość zaskoczyła. - I to dużo wcześniej, niż powinna. - Ale nawet jeśli twoje życie nie będzie wyglądać dokładnie tak, jak sobie wyobrażałaś, to i tak może być ciekawe i piękne. Najważniejsze, żebyś nie traciła w tym wszystkim siebie, a reszta... reszta jakoś się poukłada. - Czyżby przez drobną, króciutką sekundę w jej oczach pojawił się błysk? Nie gniewu, nie strachu, tylko taki jasny i miły. I prawdziwy.
Po całym jej ciele rozlało się ciepło, jak gdyby wypiła gorący napar, gdy dotarło do niej, co lwica właśnie powiedziała. Pewnie powinny ją te słowa zmartwić, w końcu tyle rzeczy mogło pójść bardzo nie tak, ale chyba była w tym momencie już zbyt zakręcona, żeby zwracać uwagę na negatywy. No i... nie wiedziała, kiedy następnym razem się zobaczą. Czy w ogóle. Nawet jeśli to wszystko miałoby być jednym wielkim złudzeniem, to chciała w nie uwierzyć, chociażby tylko na ten jeden wieczór.
- Przepraszam, że odeszłam bez słowa - powiedziała szczerze, nie odrywając wzroku od twarzy beżowej. I to w zasadzie nawet więcej niż raz. Łapa jej drgnęła, gdy nagle poczuła przemożną chęć, by ją wyciągnąć i dotknąć lwicy, ale lata życia w ogólnym i wszechstronnym zblokowaniu powstrzymały ją przed ziszczeniem tego zamiaru.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość


















