x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Zwierzęta zażerają ofiary [ Lyanna + Uharibifu ]
Zwierzęta zażerają ofiary [ Lyanna + Uharibifu ]
* * *
Uhari nie należał do istot, które mają przed czymkolwiek skrupuły. Złośliwi mawiali, że instynkt samozachowawczy tego zginął na długo przed tym, jak w nieszczęśliwym wypadku (dziwnym trafem z udziałem jakiegoś typka z Lwiej Ziemi) zginęła matka, z którą ten był - o dziwo! - jako tako związany. Była to jedyna istota, którą naprawdę szanował. Owszem, idealnie odgrywał kajanie się przed silniejszymi czy wyższymi rangą, niemniej nigdy nie był przy tym szczerym. Prawdopodobnie niejeden typ to dostrzegł, niejeden zapewne także wyczuł sztuczność tych poczynań. Sam Uharibifu nie przejmował się tym jednak, przynajmniej nie do momentu, gdy trzeba było stanąć do walki.
Nie czuł więc skrupułów przed naruszaniem terenów stada, które wyrosło na fundamentach jego rodzinnej grupy. Złoziemcy. Stąd się w końcu wywodził; w końcu wrócił do domu. Niewiele wiedział o obecnej strukturze stada; posiadał tylko szczątki zebranych po drodze informacji, niekoniecznie składnych, ba, czasami się wręcz wykluczających. Świeże ślady krwi naszego bohatera na szyi oraz krwi innego lwa na pysku świadczyć mogły o sposobie, w jaki pozyskiwał informacje - czasami więc spotkane lwy paplały głupoty, zmyślały, byleby ugrać kilka cennych chwil życia.
Dość masywny kocur podszedł więc do jeziorka, nie czuł się ani odrobinę dziwnie, nieswojo, obco. Oto w końcu po ponad półtorarocznej tułaczce wrócił do domu.
Uhari nie należał do istot, które mają przed czymkolwiek skrupuły. Złośliwi mawiali, że instynkt samozachowawczy tego zginął na długo przed tym, jak w nieszczęśliwym wypadku (dziwnym trafem z udziałem jakiegoś typka z Lwiej Ziemi) zginęła matka, z którą ten był - o dziwo! - jako tako związany. Była to jedyna istota, którą naprawdę szanował. Owszem, idealnie odgrywał kajanie się przed silniejszymi czy wyższymi rangą, niemniej nigdy nie był przy tym szczerym. Prawdopodobnie niejeden typ to dostrzegł, niejeden zapewne także wyczuł sztuczność tych poczynań. Sam Uharibifu nie przejmował się tym jednak, przynajmniej nie do momentu, gdy trzeba było stanąć do walki.
Nie czuł więc skrupułów przed naruszaniem terenów stada, które wyrosło na fundamentach jego rodzinnej grupy. Złoziemcy. Stąd się w końcu wywodził; w końcu wrócił do domu. Niewiele wiedział o obecnej strukturze stada; posiadał tylko szczątki zebranych po drodze informacji, niekoniecznie składnych, ba, czasami się wręcz wykluczających. Świeże ślady krwi naszego bohatera na szyi oraz krwi innego lwa na pysku świadczyć mogły o sposobie, w jaki pozyskiwał informacje - czasami więc spotkane lwy paplały głupoty, zmyślały, byleby ugrać kilka cennych chwil życia.
Dość masywny kocur podszedł więc do jeziorka, nie czuł się ani odrobinę dziwnie, nieswojo, obco. Oto w końcu po ponad półtorarocznej tułaczce wrócił do domu.
z powodu pewnych dolegliwości, grzywa Uhariego zaczyna wypadać gęstymi kłębami...
prowizoryczna refka
prowizoryczna refka
- Lyanna
- Valarjar

- Posty: 1021
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 04 wrz 2016
- Specjalizacja:



- Zdrowie: 35
- Waleczność: 58
- Zręczność: 66
- Percepcja: 38
- Kontakt:
Królowa udawała się po męczącym patrolu w stronę jeziora na relaksującą kąpiel w jego wodach, a przy okazji będzie mogła ugasić swoje pragnienie. Kroczyła pewnie stawiając na ziemi swoje łapy, raz po raz zbliżając się do celu swojej drogi. Zaniepokoił ją jednak zapach... obcy zapach innego lwa, który najwyraźniej przemieszczał się w tym samym kierunku co ona. Przyśpieszyła więc marsz i zaczęła podążać jego tropem, rozglądając się na wszelki wypadek po okolicy. Takim sposobem dość szybko dotarła do jeziora.

Szarawopopielaty łeb uniósł się niespiesznie, a wejrzenie lazurowych oczu zawisło na pojawiającej się niedaleko postaci. Uniósł głowę, oblizał wargi, przymrużył delikatnie ślepia. Nienagannie zadbane mięśnie naprężyły się mimochodem, łeb pochylił się delikatnie. Był gotowy do walki.
Na szczęście nie było to koniecznym. Obca woń, która zaalarmowała o przybyciu innego lwa, okazała się należeć do mniej obcego osobnika niż podejrzewał. Do samicy, którą znał. Parsknął, kręcąc łbem.
- Lyanna. A już się obawiałem, że to godny przeciwnik - wymamrotał. Najprawdopodobniej nie był to najlepszy tekst mający zastąpić "przyjmij mnie do stada", jednak jakoś umknęła mu informacja, jakoby to ona dowodziła teraz stadem. Mówili, co prawda, o nie najprzyjemniejszej samicy u władzy, ale... na litość boską, to musiała być bujda, bo które stado dopuszcza do włądzy byle babę? - Gdzie urzęduje ktoś ważny dla Złoziemców? - przeszedł do konkretów, rozluźniwszy mięśnie i przysiadając. Tak, tak, pycha czy poczucie, że to TYLKO samica sprawiły, iż uznał za zbędne, by się tak napinać. Nie warto.
Na szczęście nie było to koniecznym. Obca woń, która zaalarmowała o przybyciu innego lwa, okazała się należeć do mniej obcego osobnika niż podejrzewał. Do samicy, którą znał. Parsknął, kręcąc łbem.
- Lyanna. A już się obawiałem, że to godny przeciwnik - wymamrotał. Najprawdopodobniej nie był to najlepszy tekst mający zastąpić "przyjmij mnie do stada", jednak jakoś umknęła mu informacja, jakoby to ona dowodziła teraz stadem. Mówili, co prawda, o nie najprzyjemniejszej samicy u władzy, ale... na litość boską, to musiała być bujda, bo które stado dopuszcza do włądzy byle babę? - Gdzie urzęduje ktoś ważny dla Złoziemców? - przeszedł do konkretów, rozluźniwszy mięśnie i przysiadając. Tak, tak, pycha czy poczucie, że to TYLKO samica sprawiły, iż uznał za zbędne, by się tak napinać. Nie warto.
z powodu pewnych dolegliwości, grzywa Uhariego zaczyna wypadać gęstymi kłębami...
prowizoryczna refka
prowizoryczna refka
- Lyanna
- Valarjar

- Posty: 1021
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 04 wrz 2016
- Specjalizacja:



- Zdrowie: 35
- Waleczność: 58
- Zręczność: 66
- Percepcja: 38
- Kontakt:
Dostrzegła szarego samca o bliznowatym pysku i dziwnego koloru malunku na nim goszczącego, co prawda początkowo przyjęła pozycję bojową, strosząc sierść na karku i napinając mięśnie, a jej bieg w jego stronę był ciężki i agresywny. Dopiero jego głos ją otrzeźwił, a gdy dokładniej się mu przyjrzała skojarzyła go z młodszym samcem, z którym niegdyś bawiła się w zapasy. Nie można powiedzieć, że się lubili, ale nie pałali do siebie jakąś straszną nienawiścią, byli zwykłymi znajomymi, ale Lyanna jakoś szczególnie za nim nie przepadała głównie dlatego, że jego matka nie była zbyt dla niej przyjemna ciągle wytykając jej to, że Vitani zdradziła ich stado, a ona była jej córką. Zawsze ją to bardzo bolało i teraz te złe emocje zostały przypisane na osobę Uharibifu mimo iż nic złego jej jeszcze nie zrobił.
- Nie przeliczaj swoich możliwości, skopałabym ci tyłek bez problemu jak za dawnych lat. - rzuciła kąśliwie, po czym zbliżyła się do niego rozluźniona i skinęła na powitanie łbem.
Dawno go już nie widziała, zniknął zaraz po śmierci swojej matki, którą zamordował patrol Lwiej Ziemi. Córa księżyca jednak nigdy za nim szczególnie nie rozpaczała, zapominając niemal o jego istnieniu, teraz jednak jego pojawienie się było dla niej bardzo ważne. Stado cierpiało lekki kryzys i każda para kłów i łap była na wagę złota. W dodatku był to samiec i choć może nie zbyt atrakcyjny dla liderki Szkarłatnych to nadal był męskim przedstawicielem i liczyła się jego siła.
- Masz mnie przed sobą. To ja jestem nową władczynią, a Zła Ziemia nie jest już Złą Ziemią tylko Szkarłatnymi Grzywami. - poprawiła go i sprostowała wanny aspekt.
- Nie przeliczaj swoich możliwości, skopałabym ci tyłek bez problemu jak za dawnych lat. - rzuciła kąśliwie, po czym zbliżyła się do niego rozluźniona i skinęła na powitanie łbem.
Dawno go już nie widziała, zniknął zaraz po śmierci swojej matki, którą zamordował patrol Lwiej Ziemi. Córa księżyca jednak nigdy za nim szczególnie nie rozpaczała, zapominając niemal o jego istnieniu, teraz jednak jego pojawienie się było dla niej bardzo ważne. Stado cierpiało lekki kryzys i każda para kłów i łap była na wagę złota. W dodatku był to samiec i choć może nie zbyt atrakcyjny dla liderki Szkarłatnych to nadal był męskim przedstawicielem i liczyła się jego siła.
- Masz mnie przed sobą. To ja jestem nową władczynią, a Zła Ziemia nie jest już Złą Ziemią tylko Szkarłatnymi Grzywami. - poprawiła go i sprostowała wanny aspekt.

Owszem, bywał kawałkiem gnojka, który ma się za lepszego od innych, zwłaszcza od samic, które zazwyczaj traktował przedmiotowo. Owszem, nie byli nigdy szczególnie blisko, a pewnie jego sposób obycia z damską częścią towarzystwa dostatecznie utrudniał relacje z lwicami; nie był nawet potrzebny aspekt niekoniecznie sympatycznej matki Uhariego.
Zacmokał z odegraną aprobatą, podchodząc do samicy, by zaraz - nieco niczym drapieżnik ofiarę - obejść ją dookoła, przyglądając się uważnie jej osobie.
- Wyrosłaś - zauważył chłodno, siadając naprzeciwko Lyanny. - Gdybyś była mniej pyskata, mogłabyś się podobać - rzucił z krzywym uśmiechem uczepionym oszpeconego pyska. Matka kiedyś powiedziała mu, że blizny uszlachetniają. Jak widać Lyanna niekoniecznie tak podchodziła do sprawy, co mu i tak nie przeszkadzało. Nie dbał o jej zdanie. Do momentu, aż oznajmiła o swojej władzy. A więc stado... musiało podupaść mocniej, niż podejrzewał. Wypuścił ze świstem zgromadzone w płucach powietrze. Skoro była przywódczynią - powinna przyjąć go niczym króla, wdzięczna, że łaskawie powrócił na stare śmieci. Poruszył ospale uchem, marszcząc czoło.
- Jako władczyni powinnaś mnie jakoś godnie ugościć, nie uważasz? - wręcz wymruczał, oblizując nieco lubieżnie pyszczydło.
Zacmokał z odegraną aprobatą, podchodząc do samicy, by zaraz - nieco niczym drapieżnik ofiarę - obejść ją dookoła, przyglądając się uważnie jej osobie.
- Wyrosłaś - zauważył chłodno, siadając naprzeciwko Lyanny. - Gdybyś była mniej pyskata, mogłabyś się podobać - rzucił z krzywym uśmiechem uczepionym oszpeconego pyska. Matka kiedyś powiedziała mu, że blizny uszlachetniają. Jak widać Lyanna niekoniecznie tak podchodziła do sprawy, co mu i tak nie przeszkadzało. Nie dbał o jej zdanie. Do momentu, aż oznajmiła o swojej władzy. A więc stado... musiało podupaść mocniej, niż podejrzewał. Wypuścił ze świstem zgromadzone w płucach powietrze. Skoro była przywódczynią - powinna przyjąć go niczym króla, wdzięczna, że łaskawie powrócił na stare śmieci. Poruszył ospale uchem, marszcząc czoło.
- Jako władczyni powinnaś mnie jakoś godnie ugościć, nie uważasz? - wręcz wymruczał, oblizując nieco lubieżnie pyszczydło.
z powodu pewnych dolegliwości, grzywa Uhariego zaczyna wypadać gęstymi kłębami...
prowizoryczna refka
prowizoryczna refka
- Lyanna
- Valarjar

- Posty: 1021
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 04 wrz 2016
- Specjalizacja:



- Zdrowie: 35
- Waleczność: 58
- Zręczność: 66
- Percepcja: 38
- Kontakt:
Nie spodobał jej się sposób w jaki zachowywał się bury lew. Podczas okrążania jej osoby srebrne ślepia podążały za bliznowatym ryjem bardzo sprawnie, a ogon raz po raz energiczniej przecinał powietrze z towarzyszącym dość charakterystycznym odgłosem.
- Ty także. - stwierdziła, starając się być jeszcze miła - Ja nie mogłabym się podobać... ja się podobam! - lekko oburzona stwierdziła fakt.
Gdyby tak nie było nie miałaby okazji tak łatwo ściągnąć do stada Kavo i spotkać z kilkoma innymi samcami spoza stada. Nikt nie tknąłby przecież brzydkiej kocicy, choć Lynn nigdy się za ideał piękna nie uważała, raczej twierdząc iż nic ponętnego po matce w spadku nie otrzymała poza samą płcią i rodowodem.
- Ugościć? Przepraszam bardzo...! Co masz na myśli? - rzekła wzburzona, nie ukrywała poddenerwowania jego zachowaniem i słowami - Sam możesz się ugościć. Masz tu wodę, wygodne kryjówki na sen i masę zwierzyny. - rzekła.
- Ty także. - stwierdziła, starając się być jeszcze miła - Ja nie mogłabym się podobać... ja się podobam! - lekko oburzona stwierdziła fakt.
Gdyby tak nie było nie miałaby okazji tak łatwo ściągnąć do stada Kavo i spotkać z kilkoma innymi samcami spoza stada. Nikt nie tknąłby przecież brzydkiej kocicy, choć Lynn nigdy się za ideał piękna nie uważała, raczej twierdząc iż nic ponętnego po matce w spadku nie otrzymała poza samą płcią i rodowodem.
- Ugościć? Przepraszam bardzo...! Co masz na myśli? - rzekła wzburzona, nie ukrywała poddenerwowania jego zachowaniem i słowami - Sam możesz się ugościć. Masz tu wodę, wygodne kryjówki na sen i masę zwierzyny. - rzekła.

Zaśmiał się rechotliwie w reakcji na jej oburzenie. No, tak, o gustach się nie dyskutuje. Prawdę mówiąc Uhari nie do końca był z nią w tej kwestii szczery - gdyby nie fakt, że przewodzi jego stadu (tak, lew wciąż czuł się pełnoprawnym członkiem grupy, nawet jeśli - jego zdaniem - zmieniła nazwę na równie idiotyczną jak obecna) pewnie dawno już sprowadziłby ją do parteru, biorąc jedyną słuszną rzecz, którą samice dysponują. Jej, khe khe, wnętrze. W końcu mawiają, że ono liczy się najbardziej, czyż nie? Oczywiście niczego nie skomentował, podobnie zresztą jak wcześniej nie odniósł się do kwestii rzekomego przeliczania swoich umiejętności. Nie zwykł paplać po próżnicy, kontynuował wątki jemu wygodne i te, na które chce rozmawiać.
- Tylko atrakcyjnych samic brak, phi. Upadliśmy aż tak nisko? - mruknął, nie kryjąc niezadowolenia. W niektórych wierzeniach po śmierci w słusznej sprawie obiecują całe ogrody dziewic! Toć przecież Uhari praktycznie umarł, w końcu nikt nie zauważył jego zniknięcia - więc jakby go nie było! Rozejrzał się jeszcze teatralnie wokół, jakby próbując dostrzec choć jedną lwią pupkę. Nic z tego. Tylko on i ta cała Lyanna-Królowa-Upadającego-Grajdołka.
- Tylko atrakcyjnych samic brak, phi. Upadliśmy aż tak nisko? - mruknął, nie kryjąc niezadowolenia. W niektórych wierzeniach po śmierci w słusznej sprawie obiecują całe ogrody dziewic! Toć przecież Uhari praktycznie umarł, w końcu nikt nie zauważył jego zniknięcia - więc jakby go nie było! Rozejrzał się jeszcze teatralnie wokół, jakby próbując dostrzec choć jedną lwią pupkę. Nic z tego. Tylko on i ta cała Lyanna-Królowa-Upadającego-Grajdołka.
z powodu pewnych dolegliwości, grzywa Uhariego zaczyna wypadać gęstymi kłębami...
prowizoryczna refka
prowizoryczna refka
- Lyanna
- Valarjar

- Posty: 1021
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 04 wrz 2016
- Specjalizacja:



- Zdrowie: 35
- Waleczność: 58
- Zręczność: 66
- Percepcja: 38
- Kontakt:
Widocznie nie o takie przywileje chodziło przybyłemu złoziemcy, który miał... dość nietypowe spojrzenie w tym temacie, ale jakże bardzo samcze. Jasna lwica poczuła się trochę zdegustowana tym co jej powiedział, bo i owszem nie uważała się za piękność, ale nigdy nie nazwałaby siebie miernotą nieatrakcyjności.
- Mogłabym rzec to samo spoglądając na ciebie. Nie wiem dlaczego przodkowie karzą nas tak niemęską grzywą. - jęknęła.
W rzeczy samej dla większości kocic gęsta, bujna, czarna grzywa była wyznacznikiem męskości i atrakcyjności samca. Im ciemniejsza i większa grzywa tym taki samiec mógł mieć więcej adoratorek niźli jego szarawy, wyblaknięty przeciwnik. Wszystko oczywiście można było też zmienić wykazując się siłą, ale zazwyczaj odcień włosia jakby szedł w parze z krzepą takiego osobnika. Jedynym plusem Uhariego był fakt posiadania blizn, które znaczyły o odwadze (lub też głupocie) i doświadczeniu (lub jego braku) takie potencjalnego adoratora.
- Mogłabym rzec to samo spoglądając na ciebie. Nie wiem dlaczego przodkowie karzą nas tak niemęską grzywą. - jęknęła.
W rzeczy samej dla większości kocic gęsta, bujna, czarna grzywa była wyznacznikiem męskości i atrakcyjności samca. Im ciemniejsza i większa grzywa tym taki samiec mógł mieć więcej adoratorek niźli jego szarawy, wyblaknięty przeciwnik. Wszystko oczywiście można było też zmienić wykazując się siłą, ale zazwyczaj odcień włosia jakby szedł w parze z krzepą takiego osobnika. Jedynym plusem Uhariego był fakt posiadania blizn, które znaczyły o odwadze (lub też głupocie) i doświadczeniu (lub jego braku) takie potencjalnego adoratora.

Uśmiechnął się kąśliwie w reakcji na jej słowa. Zaraz jednak powoli skinął łepetyną, niezbyt jednak głęboko - chociaż jako królowa zasługiwała zapewne na więcej. Niestety, fakt, że była samicą sprawiał, iż bilans szacunku względem jej osoby niebezpiecznie zbliżał się do zera. Wady i zalety zazwyczaj ustanawiają nasz stosunek do innych istnień. Grzywa? Przynajmniej nie była szkarłatem; chociaż kilka spotkań z pyskatymi babami nie będącymi Królowymi-Dawnych-Wspaniałości, a i szkarłat może oblec nie tylko grzywę.
- Nie brak ci przynajmniej poczucia humoru - rzucił obojętnie, puszczając samicy porozumiewawcze oczko. Miała pazur. Może nawet byłby w stanie ją polubić, gdyby tylko nie brała wszystkiego aż tak bardzo do siebie? Akurat ostatnim razem (wyjątkowo!) nie obraził jej celowo. Chodziło mu jedynie o to, że nie może zaspokoić pewnych potrzeb, bo ta w końcu dość sugestywnie odrzuciła końskie zaloty, nie będąc nim zainteresowana. Zmierzył ją badawczo spojrzeniem. Nie uważał jej za nieatrakcyjną, jednak oceniał tylko fizyczność. Psiakrew, nadal była babą, nic już z tym żadne z nich nie zrobi!
- Nie potrzeba ci króla? Twoja frustracja może sugerować brak zaspokojenia - mruknął jeszcze, unosząc lewy kraniec pyska w półuśmiechu. Pewnie lepszy efekt uzyskałby unosząc prawy, bo w końcu - ejże! - blizna na pewno uczyniłaby z tego grymasu jeszcze mocniej obleśnym.
- Nie brak ci przynajmniej poczucia humoru - rzucił obojętnie, puszczając samicy porozumiewawcze oczko. Miała pazur. Może nawet byłby w stanie ją polubić, gdyby tylko nie brała wszystkiego aż tak bardzo do siebie? Akurat ostatnim razem (wyjątkowo!) nie obraził jej celowo. Chodziło mu jedynie o to, że nie może zaspokoić pewnych potrzeb, bo ta w końcu dość sugestywnie odrzuciła końskie zaloty, nie będąc nim zainteresowana. Zmierzył ją badawczo spojrzeniem. Nie uważał jej za nieatrakcyjną, jednak oceniał tylko fizyczność. Psiakrew, nadal była babą, nic już z tym żadne z nich nie zrobi!
- Nie potrzeba ci króla? Twoja frustracja może sugerować brak zaspokojenia - mruknął jeszcze, unosząc lewy kraniec pyska w półuśmiechu. Pewnie lepszy efekt uzyskałby unosząc prawy, bo w końcu - ejże! - blizna na pewno uczyniłaby z tego grymasu jeszcze mocniej obleśnym.
z powodu pewnych dolegliwości, grzywa Uhariego zaczyna wypadać gęstymi kłębami...
prowizoryczna refka
prowizoryczna refka
- Lyanna
- Valarjar

- Posty: 1021
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 04 wrz 2016
- Specjalizacja:



- Zdrowie: 35
- Waleczność: 58
- Zręczność: 66
- Percepcja: 38
- Kontakt:
Czy rzeczywiście miała poczucie humoru? Raczej niekoniecznie, ale skoro szary tak uznał nie zamierzała się z nim już spierać na ten temat pozostawiając tę sprawę raczej do oceny innym, a nie jej samej, bo może nie dostrzegała tego co dostrzegali inni.
Nie brała też jego słów na poważnie, lecz funkcja jaką pełniła sprawiała, że na niektóre rzeczy nie mogła sobie pozwalać, by nie dać się zrównać z poziomem łajna nosorożca. Musiała pokazywać, że coś się jej nie podoba w wyraźny sposób. Teraz słysząc jego propozycję przez moment chciała mu już zdzielić bliznowaty łeb. Powstrzymała się. Naprawdę potrzebowała samców w stadzie, może nie od razu króla, bo od zaginięcia Ragira nie wyobrażała sobie obdarzyć kogokolwiek prawdziwym uczuciem, lecz silna królowa musi podbudować swoją pozycję potomstwem. Przynajmniej tak to sobie tłumaczyła, bo kto zostałby z niepłodną królową na czele? Brak spadkobiercy byłby zły, a potencjalna konkurencja w każdym momencie mogłaby ją po prostu sprzątnąć.
- Potrzeba mi samców, nie króla. - odpowiedziała zupełnie poważnie.
Teraz była w stanie rozumieć działania władców stad i wcale jej się to nie podobało, uznawała jednak, że spłodzenie potomka z nic nie znaczącym samcem nic jej nie przyniesie. Ewentualnie takim zabiegiem mogłaby go zatrzymać w grupie, ale o innych korzyściach politycznych na przykład nie było w tym wypadku mowy.
Nie brała też jego słów na poważnie, lecz funkcja jaką pełniła sprawiała, że na niektóre rzeczy nie mogła sobie pozwalać, by nie dać się zrównać z poziomem łajna nosorożca. Musiała pokazywać, że coś się jej nie podoba w wyraźny sposób. Teraz słysząc jego propozycję przez moment chciała mu już zdzielić bliznowaty łeb. Powstrzymała się. Naprawdę potrzebowała samców w stadzie, może nie od razu króla, bo od zaginięcia Ragira nie wyobrażała sobie obdarzyć kogokolwiek prawdziwym uczuciem, lecz silna królowa musi podbudować swoją pozycję potomstwem. Przynajmniej tak to sobie tłumaczyła, bo kto zostałby z niepłodną królową na czele? Brak spadkobiercy byłby zły, a potencjalna konkurencja w każdym momencie mogłaby ją po prostu sprzątnąć.
- Potrzeba mi samców, nie króla. - odpowiedziała zupełnie poważnie.
Teraz była w stanie rozumieć działania władców stad i wcale jej się to nie podobało, uznawała jednak, że spłodzenie potomka z nic nie znaczącym samcem nic jej nie przyniesie. Ewentualnie takim zabiegiem mogłaby go zatrzymać w grupie, ale o innych korzyściach politycznych na przykład nie było w tym wypadku mowy.

Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość





















