Podnóża Baobabu

[Mistrz Gry]

Z góry, spomiędzy gałęzi baobabu para oczu przyglądała się nadchodzącemu lwu. Orzeł przechylił głowę w przód, mruknął w zastanowieniu po czym zleciał na ziemię, stając tuż przed przybyszem.
- Co cię tu sprowadza wędrowcze? - zapytał poważnym tonem. - Znajdujesz się właśnie przy słynnym baobabie, gdzie niegdyś mieszkał Rafiki. - rozłożył skrzydła, wskazując nimi na drzewo.
- Nazywam się Kron. - przedstawił się ptak i pochylił głowę na powitanie przed lwem.

[Sheria'ya Om]

Lew obrócił się w stronę orła i i odrzekł:
-Witajcie Kronie.-ukłonił się lew-Podróżując po kontynencie doszły mnie słuchy, że to jest niezwykłe miejsce. Podobno zwierzęta znajdują tu pomoc w ścieżce życia, to znaczy dowiadują się co powinny zrobić, lub gdzie mają szukać chociażby bliskich, tak jak ja ojca.

[Mistrz Gry]

Orzeł przytaknął na słowa nieznajomego lwa.
- Owszem, miejsce to jest przesiąknięte historią i wspomnieniami, a także siłami Przodków którzy obserwują nas każdej nocy z rozgwieżdżonego nieba. - ptak powiódł wzrokiem ku górze, jakby próbując wypatrzeć mieszkające tam dusze zmarłych. - Trudno rozmawiać z kimś, kto znajduje się tak daleko. Podobno jednak Przodkowie zawsze żyją w nas i możemy z nimi rozmawiać przysłuchując się własnemu sercu. - dodał tajemniczo.
- Jak ci na imię? I czy twój ojciec zaginął? - zapytał, patrząc z powrotem na lwa.

[Sheria'ya Om]

Lew zawstydził się i odparł prędko:Wybaczcie moje złe maniery Kronie. Moje imię to Sheria'ya Om. Jak byłem niemowlęciem, moje rodzime legowisko zaatakowały desperacko głodne lamparty, a mój ojciec stanął w obronie i kazał mojej matce uciekać ze mną. Tak przynajmniej wynika z tego, co przyjaciele mojej matki przekazali mi. A ja szukam ojca z nadzieją, że udało mu się przeżyć.

[Mistrz Gry]

- Niezwykła historia. Lamparty rzeczywiście musiały być wygłodniałe by zdecydować się na taki krok i zadzierać z lwami. - Kron nastroszył pióra na samą myśl o tym okrutnym wydarzeniu.
- Przykro mi z powodu twojej matki. Na pewno była dzielną lwicą. - rzekł pełnym szacunku głosem.
- Czy możesz powiedzieć mi więcej o swoim ojcu? Często wędruję i spod chmur przyglądam się wielu rzeczom. Kto wie, może mógłbym ci pomóc w poszukiwaniach? - orzeł rozpromienił się na myśl o czekającej go przygodzie.

[Sheria'ya Om]

Lew wziął głęboki oddech i rzekł: -Przyjrzyj się mojej grzywie, oczom i pyskowi.-Lew wskazał je łapą.- Kolor ich odziedziczyłem po ojcu(szaro-zielone oczy, bardzo ciemnoczerwona grzywa i pysk koloru popiołu). Po wypowiedzeniu tych słów Sheria'ya Om zamyślił się i powiedział: Przyjaciele mojej mamy, którzy wychowywali mnie, powiedzieli mi, że po ojcu mam jeszcze inteligencję i zwinność. To wszystko, co na tę chwilę sobie przypomniałem o nim.

[Mistrz Gry]

Kron w istocie przyjrzał się lwu. Taki kolor grzywy nie zdarzał się często u lwów, więc powinno to stanowić znaczące ułatwienie w poszukiwaniach.
- W okolicy nie widziałem nikogo podobnego, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by zacząć od razu poszukiwania. - ptak już palił się do nadchodzącej przygody, rodem z opowieści opowiadanym pisklętom na dobranoc.
- Proponuję swoje usługi jako wybitnego tropiciela i wypatrywacza. Nie znajdziesz nikogo lepszego na całej Lwiej Ziemi, zapewniam. - orzeł wypiął dumnie pierś. - Czy zgodzisz się byśmy razem wyruszyli by odnaleźć twojego ojca?

[Sheria'ya Om]

-Tylko sam nie wiem, czy on żyje-odparł lew- i co byś chciał w zamian Kronie?

[Mistrz Gry]

Nie, przecież przygoda nie może zakończyć się zanim w ogóle się zaczęła.
- Ale nie warto tracić nadziei! Jeżeli twój ojciec jest żywy, na pewno go znajdziemy. Jeśli okaże się, że szanowny tata znajduje się już między Przodkami, wtedy znajdziemy jakiegoś szamana, który załatwi nam rozmowę z zaświatami. - podekscytowany orzeł zaczął krążyć wokół Sherii.
- Powiedzmy, że to przyjacielska przysługa. Ale gdybyś chciał wyrazić kiedyś swoją wdzięczność, to z pewnością z grzeczności nie odmówię. - o ile wykrzywienie dzioba w uśmiechu było trudne, to można było rozpoznać radość w jego oczach.
- Może na początek rozejrzę się po okolicy. Zwiad powietrzny będzie znacznie prostszy. Ty idź lądem na zachód. - polecił Kron i zaczął wzbijać się w powietrze. - Spotkamy się niedługo i zdam ci raport. - nie czekając na odpowiedź Sherii wyleciał niczym strzała w stronę Lwiej Skały.

ZT

[Sheria'ya Om]

Lew posłuchał się świeżo poznanego orła i wyruszył na Sawannę.
ZT