Pastwiska

[Gunter]

/nie widzisz mnie/

Wydawało się, że poza Lwią Skałą cała Lwia Ziemia była opustoszała. Pewnie wszyscy okoliczni mieszkańcy zebrali się na spotkaniu, więc nie został nikt kogo by można przepytać. Lecąc nad lasem nie zauważył nikogo, nawet żadnego zagubionego dzieciaka na przekąskę dla Thaxll'ssillyii. Minęli w końcu granicę Lwiej Ziemi i dotarli na sawannę. Tutaj oczywiście także brak żywego ducha. Chociaż... Gunter opuścił się niżej zauważając samotnego lwa. Gdyby pytać lwioziemców o ich stado na pewno usłyszałby same pieśni pochwalne na cześć ich wodza i ustroju. Lepiej więc wypytać sąsiadów, czy nie słyszeli ostatnio czegoś podejrzanego albo czy elementy wyposażenia ich legowisk nie zaczęły latać i świecić pod wpływem podejrzanych rytuałów odbywających się w lwioziemskiej stolicy. Zawisł w powietrzu, rozkoszując się promieniami słońca przenikającymi na wylot jego ciało i czekał na sępicę.

@Thaxll'ssillyia

[Mistrz Gry]

Niestety musiał wrócić ze złymi wieściami. Nie odnalazł czerwonogrzywego lwa ani nawet nikt o nim nie słyszał. Nowy towarzysz Krona miał udać się na zachód, więc leciał wypatrując znajomego pyska. Już zaczynał sądzić, że zgubił Sherię kiedy wreszcie dostrzegł go na sawannie. Nie sądził, że lew przejdzie aż taki kawał drogi pod jego nieobecność. Wylądował tuż przed lwem i nastroszył piórka.
- Czerwonogrzywe lwy są rzadziej spotykane niż sądziłem. Widziałem jednego, ale był raczej rudy no i miał dość pokaźne kształty. Poza tym nikt nie słyszał o podobnym osobniku. - zdał raport, zachowując resztki dumy poprzez pominięcie faktu, że większość zebranych pod Lwią Skałą zwyczajnie nie zwróciła na niego uwagi.
- A ty, dowiedziałeś się czegoś w tym czasie? Spotkałeś kogoś? - dopytywał orzeł, licząc na jakikolwiek punkt zaczepienia.

[Sheria'ya Om]

Lew opuścił głowę i powiedział spokojnie:
-Niestety, nie udało mi się. Może trzeba będzie poprosić szamana o pomoc, czy może mój ojciec nie jest w zaświatach. Co o tym sądzisz ptaku?

[Mistrz Gry]

Zauważył, że lew zmarkotniał i natychmiast podskoczył bliżej niego.
- Sprawa wciąż jeszcze nie jest przegrana mój futrzany przyjacielu. - rzekł wesoło, próbując rozluźnić atmosferę.
- Dopiero zaczęliśmy, a kraina jest długa i szeroka, więc jeszcze wiele miejsc pozostało nam do sprawdzenia. Zobaczysz, to będzie wspaniała przygoda! - próbował zachęcić lwa, choć może w obliczu zaginionego ojca nie był to właściwy dobór słów.
- Miałem na myśli, że... nieważne zresztą. Może nie powinieneś od razu zakładać, że on nie żyje? Możesz powiedzieć o nim coś więcej, co mogłoby nam pomóc? Poza tym, że z wyglądu podobny jest do ciebie. Jeśli jednak wolisz załatwić to w ten sposób to oczywiście, pomogę ci znaleźć szamana który nawiąże z nim kontakt. - spojrzał pokrzepiająco na Sherię. Był dość samolubny rozbudzając nadzieje lwa, ale nareszcie znalazł szansę na wielką przygodę. Wygląda na to, że zakończy się ona jednak szybciej niż na to liczył jeśli ojciec lwa rzeczywiście jest już po tamtej stronie.

[Sheria'ya Om]

Sheria uniósł głowę w górę i zamyślił się. Nagle go olśniło:
-Mój ojciec był ode mnie silniejszy, to znaczy przepłynął najszybciej jak mógł on z ukrytej plaży do najbliższego miejsca na wyspie na Wielkiej Wodzie w czasie około 51 minut w spokojnych warunkach, kiedy ja w jakieś godzinę i 19 minut też najszybciej jak mogłem.-Po wypowiedzeniu tych słów lew spojrzał na ptaka i rzekł.: Nadzieję tracę mój pierzasty kolego, ponieważ taki wygląd lwa jest nie za częsty i powinno się takiego lwa w miarę szybko znaleźć.

[Gunter]

/myślę, że lwy nie znają się na zegarku/

Czyżby odbywało się tutaj jakieś spiskowanie? A nie... tylko poszukiwanie zaginionego ojca. Obejrzał się za siebie, czy sępica już dotarła, ale jak widać ograniczenie posiadania ciała znacznie ją spowolniło w stosunku do ducha.
Słysząc wzmiankę o szamanie, już odruchowo otworzył pysk by zaproponować swoje usługi, lecz w porę przypomniał sobie nieunikniony fakt, iż żaden z rozmówców go nie dostrzega. Być może mógłby spróbować objawić lwu i ptakowi swoją obecność, ale nie opanował jeszcze sztuki nawiedzania, nie mówiąc już nawet o opętaniu. Jedyne co mu pozostawało więc to podsłuchiwać dalej rozmowę.

[Mistrz Gry]

Kron rozgrzebywał ziemię pazurami, nie wiedząc co myśleć o właśnie otrzymanej informacji.
- Szukamy więc kogoś bardzo umięśnionego? - zapytał z wahaniem. Nie wiedział za bardzo jak na pierwszy rzut oka rozpoznać jak szybko pływa lew poza pytaniem każdego po kolei o jego umiejętności pływackie.
- Myślałem, że wy koty unikacie wody. - dodał jeszcze. Może skoro lwy nie przepadają za wodą, to muszą szukać właśnie takiego, który często się kąpie? Trudna sprawa.
- Racja, ktoś z miejscowych powinien o nim słyszeć. Chyba że ukrywa się lub powędrował gdzieś daleko. Miałby do tego powód? A może przede wszystkim wiesz jak mu na imię? To znacznie ułatwiłoby całą sprawę. - w całych tych poszukiwaniach było więcej niedomówień niż faktów i sam orzeł także zaczął skłaniać się ku myśli, że przyda im się szaman. Tylko skąd go wziąć? Zwierzęta pod Lwią Skałą wydawały się zbyt zajęte żeby z nim rozmawiać, więc jeśli nawet mają tam szamana to zapewne nie znajdzie czasu dla dwójki nieznajomych spoza stada.

[Sheria'ya Om]

Lew zwrócił się do Krona:
-Niekoniecznie bardzo umięśnionego, tylko kogoś silniejszego i wytrzymalszego ode mnie. A co do wody to nie mówiłem Ci, że nie unikamy w sytuacjach zagrożenia? Jeszcze wtedy, gdy chcemy wykazać komuś wdzięczność i trzeba się przeprawiać przez wodę. Lew zamyślił się. Następnie odpowiedział orłowi:
-Jeżeli chodzi o ukrywanie to może jakoś po walce z lampartami znienawidziły go? A co do imienia nie jestem pewny... chyba Wigo.

[Mistrz Gry]

Odpowiedź lwa dodała jeszcze kilka pytań do tych kłębiących się obecnie w głowie orła.
- Lwy okazują sobie wdzięczność poprzez pływanie? To jakiś rodzaj kociej tradycji? - zapytał z niedowierzaniem. Musiał przyznać, że pomimo swojego wieku niewiele jeszcze wiedział o lwach.
- W takim razie możemy wykluczyć dżunglę, gdzie zazwyczaj lubią mieszkać lamparty. Pewnie by tam nie szedł. - zastanawiał się na głos.
- Wigo, świetnie! - z radości aż zamachnął skrzydłami - Uwielbiam konkrety. Szukamy więc zielonookiego lwa o ciemnoczerwonej grzywie i imieniu Wigo. A dokładniej jego ducha, jeśli rzeczywiście nieszczęsny twój tatuś już zasiadł z Przodkami. - teraz kwestia szamana... to już może być trudniejsze. Może mają swoje gabinety, gdzie przyjmują interesantów. Albo przesiadują na cmentarzu i innych miejscach gdzie mieszkają duchy.
- Emm.. a masz może pomysł jak szukać takiego szamana, który się zna na rzeczy? - zapytał niepewnie. W końcu co dwie głowy to nie jedna.

[Sheria'ya Om]

Lew prawie, że westchnął i powiedział powoli:
-Kron, proszę słuchaj mnie uważnie. Jeżeli ktoś u kogo lew jest dłużny mieszka po drugiej strony jakiejś wody i nie ma innego wyjścia niż przeprawienie się przez nią, to dla lwa ważniejszy wtedy jest honor niż strach przed wodą. Przynajmniej jest tak w mojej rodzinie od pokoleń.-Wtedy lew zaczął mówić normalnie:
-Jeśli chodzi o szamana to nic nie wiem, gdzie można spotkać. U mnie na wyspie nie widziałem, lub nie ma, a na kontynencie nie jestem wystarczająco długo lub obeznany z nim, by wiedzieć gdzie można spotkać szamana.-po chwili lew dodał-Jak przybyłem na kontynent i słyszałem tyle o Drzewie Życia, to myślałem, że właśnie tam spotkam Rafikiego lub innego szamana.