x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Piękne umysły [Nabo i Shanteeroth]
- Nabo
- Posty: 488
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 18 maja 2016
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 30
- Zręczność: 60
- Percepcja: 65
- Kontakt:
Piękne umysły [Nabo i Shanteeroth]
Przed pójściem na ceremonię Nabo postanowił uzupełnić swoje zapasy maruli by po wszystkim móc się ostro upodlić. Niestety, żaden owoc nie leżał na ziemi, więc jedynym sposobem na umilenie sobie wieczoru było wspięcie się na drzewo. Tłuścioch nie potrzebował dużo czasu na podjęcie decyzji. Rudogrzywy rozpędził się i wybił się najwyżej jak potrafił, po czym mozolnie zaczął brnąc w górę. Wspinaczkę znacznie utrudniała mu jego masa, jednak kiedy w grę wchodził alkohol Nabo potrafił dokonać niemal niemożliwego.
Z wyglądu Nabo to stereotypowy lwioziemiec. Kolor sierści i grzywy są niemal identyczne jak u byłego króla Simby. Największą różnicą pomiędzy szamanem a byłym monarchą jest sylwetka, która jasno wskazuje, że Nabo preferuje raczej bierny tryb życia.- Shanteeroth
- Posty: 995
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 04 sie 2015
- Specjalizacja:
- Waleczność: 40
- Zręczność: 55
- Percepcja: 60
No, cóż... Jeśli nasz poczciwy lwi klopsik liczył na brak jakichkolwiek świadków swoich zmagań - zdecydowanie się rozczaruje. Oto bowiem nieopodal tego samego drzewa (cóż za zbieg okoliczności!) wylegiwała się Shanteeroth. Ukryta w zaroślach podniosła z zaciekawieniem łeb, kiedy tylko pojęła, że coś się dzieje. Pewnie powinna się zainteresować otoczeniem z obawy o własne bezpieczeństwo, ona jednak była zdecydowanie nie z tych, których chęć przetrwania jest ponad zabawą i zaciekawieniem wszystkim, co tylko ciekawić może. Uśmiechnęła się szeroko na widok znajomego geniusza i już chciała się przywitać, kiedy ten postanowił zabawić się w przerośniętą małpiatkę. I to nieźle przerośniętą. Próbowała się nie zaśmiać na widok tych jego zmagań, ale... nie wyszło. Parsknęła serdecznym śmiechem, podnosząc się na łapy i ruszając truchtem w kierunku maruli.
- Nie potrzebujesz wsparcia mentalnego? - spytała uprzejmie, skinąwszy łbem w geście powitania. Fizycznie wesprzeć go raczej nie mogła, bo co, miała ryzykować trwałością własnego kręgosłupa, próbując podsadzić znajomka? Bez sensu.
- Nie potrzebujesz wsparcia mentalnego? - spytała uprzejmie, skinąwszy łbem w geście powitania. Fizycznie wesprzeć go raczej nie mogła, bo co, miała ryzykować trwałością własnego kręgosłupa, próbując podsadzić znajomka? Bez sensu.

- Nabo
- Posty: 488
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 18 maja 2016
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 30
- Zręczność: 60
- Percepcja: 65
- Kontakt:
Nabo dzielnie pokonywał kolejne milimetry dzielące go od upragnionego celu a w jego ślepiach widać było determinację. Szaman pochłonięty był tym do tego stopnia, że dopiero śmiech lwicy dał mu do zrozumienia, że nie jest tutaj sam.
-O cześć Shante- rzucił zwracając łeb w jej stronę a na jego pysku pojawił się delikatny uśmiech.
-Tak się składa, że przydałoby mi się...- urwał, bo poczuł jak kora w którą wbił pazury zaczyna odpadać.
Po chwili rozpaczliwej walki łapy spaślaka straciły kontakt z drzewa i rudogrzywy poleciał na ziemie.
-Przodkowie, jak boli- powiedział, jednocześnie masując się po grzbiecie, po czym z wyraźnym trudem dźwignął się na cztery łapy.
-Trochę cię tutaj nie było. Porabiałaś coś ciekawego?- zapytał, po czym łakomie zerkną na zwisające z drzewa owoce.
-O cześć Shante- rzucił zwracając łeb w jej stronę a na jego pysku pojawił się delikatny uśmiech.
-Tak się składa, że przydałoby mi się...- urwał, bo poczuł jak kora w którą wbił pazury zaczyna odpadać.
Po chwili rozpaczliwej walki łapy spaślaka straciły kontakt z drzewa i rudogrzywy poleciał na ziemie.
-Przodkowie, jak boli- powiedział, jednocześnie masując się po grzbiecie, po czym z wyraźnym trudem dźwignął się na cztery łapy.
-Trochę cię tutaj nie było. Porabiałaś coś ciekawego?- zapytał, po czym łakomie zerkną na zwisające z drzewa owoce.
Z wyglądu Nabo to stereotypowy lwioziemiec. Kolor sierści i grzywy są niemal identyczne jak u byłego króla Simby. Największą różnicą pomiędzy szamanem a byłym monarchą jest sylwetka, która jasno wskazuje, że Nabo preferuje raczej bierny tryb życia.- Shanteeroth
- Posty: 995
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 04 sie 2015
- Specjalizacja:
- Waleczność: 40
- Zręczność: 55
- Percepcja: 60
Obserwowała poczynania lwa z uśmiechem na pyszczku. Niestety, nie była rozgarnięta na tyle, aby dodać dwa do dwóch i wpaść na to, jak podobne cyrkowe sztuczki mogą się skończyć. Inaczej może próbowałaby przekonać pączusia, by zlazł z ziemi - i to szybko, póki jeszcze grawitacja nie zrobiła tego za niego. Tak więc wyszło, jak wyszło. Uśmiech zniknął z jej pyska i ruszyła w kierunku rozciągniętego na trawie samca.
- Żyjesz, czy rozmawiam z duchem? - spytała, autentycznie zatroskana o samca. Owszem, gadał i narzekał, potem zadawał pytania, więc prawdopodobnie wciąż był żywym. Jednak wiedziała już, że z facetami to jednak nigdy nic nie wiadomo!
Na jego pytanie nieco się zmieszała. Bo i co mogła odpowiedzieć? Chyba tylko i wyłącznie prawdę, czyż nie? Odetchnęła głęboko, częściowo aby dodać sobie odwagi, częściowo w pełnej ulgi reakcji na fakt, iż lew pozbierał się na łapy o własnych siłach - chociaż nie bez wysiłku.
- Raczej nie. Zwiedzałam. Niektórzy są wolnymi duchami, nieważne, jakby nie starali się zejść na ziemię. A ile zmieniło się tutaj? Jak ze stadami? - Bo, chociaż nikomu o tym nie mówiła, pragnęła w końcu stać się częścią jakiejś większej społeczności. Bała się tylko tego, jak na ten pomysł zareaguje Leon...
- Wiesz co? - zmrużyła oczy, badawczo przyglądając się drzewu. - Chyba lepiej byłoby, jakbyś się rozpędził i uderzył taranem w pień, może coś spadnie? A właściwie... Po co ci te owoce, głodny jesteś?
- Żyjesz, czy rozmawiam z duchem? - spytała, autentycznie zatroskana o samca. Owszem, gadał i narzekał, potem zadawał pytania, więc prawdopodobnie wciąż był żywym. Jednak wiedziała już, że z facetami to jednak nigdy nic nie wiadomo!
Na jego pytanie nieco się zmieszała. Bo i co mogła odpowiedzieć? Chyba tylko i wyłącznie prawdę, czyż nie? Odetchnęła głęboko, częściowo aby dodać sobie odwagi, częściowo w pełnej ulgi reakcji na fakt, iż lew pozbierał się na łapy o własnych siłach - chociaż nie bez wysiłku.
- Raczej nie. Zwiedzałam. Niektórzy są wolnymi duchami, nieważne, jakby nie starali się zejść na ziemię. A ile zmieniło się tutaj? Jak ze stadami? - Bo, chociaż nikomu o tym nie mówiła, pragnęła w końcu stać się częścią jakiejś większej społeczności. Bała się tylko tego, jak na ten pomysł zareaguje Leon...
- Wiesz co? - zmrużyła oczy, badawczo przyglądając się drzewu. - Chyba lepiej byłoby, jakbyś się rozpędził i uderzył taranem w pień, może coś spadnie? A właściwie... Po co ci te owoce, głodny jesteś?

- Nabo
- Posty: 488
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 18 maja 2016
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 30
- Zręczność: 60
- Percepcja: 65
- Kontakt:
-Niby żyję, ale z drugiej strony co to jest za życie...- odparł filozoficznym tonem, przez cały czas z utęsknieniem wpatrując się w dorodne owoce. Samcowi nie umknął fakt, że wyczuł w głosie Shante coś na kształt troski. Trochę go to zdziwiło, zwłaszcza, że praktycznie nigdy wcześniej tego nie doświadczał. Miła odmiana. Ale wracając do spraw ważnych...
-Mamy nową królową- rzucił wesoło.
-Ogólnie poprzednia była roszczeniowym bahorem i uważała, że może rozstawiać nas wszystkich po kątach bo jej tatuś był kimśtam ważnym. Kiedy dowiedział się, że tak nie może podłapała ostry ból tyłka, zrzekła się praw do Lwiej Ziemi i poszła w cholerę- opowiedział, zwieńczając swoja opowieść szerokim uśmiechem.
-Na resztę musisz trochę zaczekać, bo muszę wykorzystać pełen potencjał swojego umysłu żeby...- urwał bo w tym momencie lwica podała mu gotowe rozwiązanie.
-Jakby ktoś się pytał, to ja na to wpadłem, zgoda?- zapytał, posyłając samicy, szeroki rozbrajający uśmieszek.
-Pamiętasz napój o którym ci kiedyś opowiadałem, to właśnie do niego potrzeba mi marula- wyjaśnił, po czym wziął rozbieg a następnie pędem ruszył w kierunku drzewa.
W ostatniej chwili opuściła go odwaga i rudogrzywy niepewny co powinien dalej zrobić zatrzymał się tuż pod drzewem.
-A może, wybijesz się z mojego grzbietu i spróbujesz strącić kilka owoców? -powiedział, jednocześnie śląc Shante niezręczny uśmiech.
-Mamy nową królową- rzucił wesoło.
-Ogólnie poprzednia była roszczeniowym bahorem i uważała, że może rozstawiać nas wszystkich po kątach bo jej tatuś był kimśtam ważnym. Kiedy dowiedział się, że tak nie może podłapała ostry ból tyłka, zrzekła się praw do Lwiej Ziemi i poszła w cholerę- opowiedział, zwieńczając swoja opowieść szerokim uśmiechem.
-Na resztę musisz trochę zaczekać, bo muszę wykorzystać pełen potencjał swojego umysłu żeby...- urwał bo w tym momencie lwica podała mu gotowe rozwiązanie.
-Jakby ktoś się pytał, to ja na to wpadłem, zgoda?- zapytał, posyłając samicy, szeroki rozbrajający uśmieszek.
-Pamiętasz napój o którym ci kiedyś opowiadałem, to właśnie do niego potrzeba mi marula- wyjaśnił, po czym wziął rozbieg a następnie pędem ruszył w kierunku drzewa.
W ostatniej chwili opuściła go odwaga i rudogrzywy niepewny co powinien dalej zrobić zatrzymał się tuż pod drzewem.
-A może, wybijesz się z mojego grzbietu i spróbujesz strącić kilka owoców? -powiedział, jednocześnie śląc Shante niezręczny uśmiech.
Z wyglądu Nabo to stereotypowy lwioziemiec. Kolor sierści i grzywy są niemal identyczne jak u byłego króla Simby. Największą różnicą pomiędzy szamanem a byłym monarchą jest sylwetka, która jasno wskazuje, że Nabo preferuje raczej bierny tryb życia.- Shanteeroth
- Posty: 995
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 04 sie 2015
- Specjalizacja:
- Waleczność: 40
- Zręczność: 55
- Percepcja: 60
Zaczęła więc przetwarzać informacje, co zresztą było widać na jej wykrzywionym w zamyśleniu pysku i zmarszczonym (efekt myślenia!) czole. Nowa królowa. Nie znała nawet poprzedniej, więc chyba ta informacja akurat zdała się Shantee na niewiele. Z drugiej strony warto byłoby wiedzieć, do kogo uderzyć, kiedy zechce dołączyć do stada. Bo przecież nie znała hierarchii czy funkcji w stadzie, nie miała pojęcia, że istnieje ktoś taki jak kanclerz sprawujący faktyczną władzę - o ile użyszkodniczka dobrze kojarzy, dawno do opisu nie zaglądała.
- Nowa królowa. To ona werbuje do stada? - spytała, chociaż zdawało jej się, że zna odpowiedź - prawdopodobnie błędną. Kwestie wad poprzedniczki przemilczała, bo... nawet o nich zapomniała, zaaferowana opcją dołączenia do stada. Ewentualną opcją ewentualnego dołączenia do ewentualnego stada.
- Cze... czekaj! - próbowała go zatrzymać, najpewniej obawiając się, że pomysł staranowania drzewa potraktował zbyt poważnie. Na szczęście stchórzył w porę zorientował się, że to zły pomysł. Odetchnęła głośno.
Napój. Faktycznie, wspominał. Moment, jak to było...?
- Ten o cudownych właściwościach, odprężający i powodujący sraczkę? - Bo po co owijać w bawełnę i udawać, że kupa nie śmierdzi? - Oooooo! - wydała z siebie bliżej nienazwany dźwięk, układając usteczka w śliczną, okrąglutką literkę 'o'. Zachwyt? Olśnienie? Pewnie wszystkiego po trochu. Zadarła łeb, spoglądając na gałęzie.
- A może wykorzystamy jakiegoś zaprzyjaźnionego ptaka? - zapytała, niekoniecznie przekonana do wizji Nabo, w której miałaby odbyć przyspieszony kurs latania, którego lądowanie zapewne nie zakończyłoby się ładnym telemarkiem... No ale.. Ostatecznie przyjaciołom się pomaga, prawda?
- Nowa królowa. To ona werbuje do stada? - spytała, chociaż zdawało jej się, że zna odpowiedź - prawdopodobnie błędną. Kwestie wad poprzedniczki przemilczała, bo... nawet o nich zapomniała, zaaferowana opcją dołączenia do stada. Ewentualną opcją ewentualnego dołączenia do ewentualnego stada.
- Cze... czekaj! - próbowała go zatrzymać, najpewniej obawiając się, że pomysł staranowania drzewa potraktował zbyt poważnie. Na szczęście stchórzył w porę zorientował się, że to zły pomysł. Odetchnęła głośno.
Napój. Faktycznie, wspominał. Moment, jak to było...?
- Ten o cudownych właściwościach, odprężający i powodujący sraczkę? - Bo po co owijać w bawełnę i udawać, że kupa nie śmierdzi? - Oooooo! - wydała z siebie bliżej nienazwany dźwięk, układając usteczka w śliczną, okrąglutką literkę 'o'. Zachwyt? Olśnienie? Pewnie wszystkiego po trochu. Zadarła łeb, spoglądając na gałęzie.
- A może wykorzystamy jakiegoś zaprzyjaźnionego ptaka? - zapytała, niekoniecznie przekonana do wizji Nabo, w której miałaby odbyć przyspieszony kurs latania, którego lądowanie zapewne nie zakończyłoby się ładnym telemarkiem... No ale.. Ostatecznie przyjaciołom się pomaga, prawda?

- Nabo
- Posty: 488
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 18 maja 2016
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 30
- Zręczność: 60
- Percepcja: 65
- Kontakt:
-Zgadza się, Raisa taka mała biała smarkula- odparł nie szczędząc przy tym złośliwości.
-Chociaż pomimo, że jestem dość sceptycznie nastawiony do monarchii to radzi sobie całkiem przyzwoicie. No i jest jeszcze nasz Kanclerz- grubas czy jak mu tam było- dodał, postanawiając nie zaprzątać sobie tym teraz głowy.
-A co, jesteś zainteresowana?- zapytał już snując szatański plan zrobienia z Shante swojej uczennicy i zepsucia ją do cna całodziennymi popijawami.
-Zgadza się, obecnie pracuje nad jego nieprzyjemnym aspektem i tym razem może w końcu mi się uda- powiedział pełnym entuzjazmu głosem.
-Poza tym przytrafia się to co trzeciej osobie a nas jest tylko dwójka- dodał, licząc, że w ten sposób łatwiej przekona lwicę do swojej wizji.
-Niestety wszyscy moi ptasi znajomi zdążyli mnie już znienawidzić- odparł jednocześnie żywiąc nadzieję, że lwica nie będzie drążyć tego tematu. To nie była jedna z tych sytuacji którą tłuścioch dobrze by wspominał.
-Dobra, ustawię się a ty wskoczysz na mój grzbiet i spróbujesz strącić kilka owoców, zgoda?- zapytał, ustawiając się pod gałęzią na której znajdowało się kilka dorodnych owoców i przyjął w miarę pewną pozycję. Jak dobrze, że nie zdążył się jeszcze upić.
-Chociaż pomimo, że jestem dość sceptycznie nastawiony do monarchii to radzi sobie całkiem przyzwoicie. No i jest jeszcze nasz Kanclerz- grubas czy jak mu tam było- dodał, postanawiając nie zaprzątać sobie tym teraz głowy.
-A co, jesteś zainteresowana?- zapytał już snując szatański plan zrobienia z Shante swojej uczennicy i zepsucia ją do cna całodziennymi popijawami.
-Zgadza się, obecnie pracuje nad jego nieprzyjemnym aspektem i tym razem może w końcu mi się uda- powiedział pełnym entuzjazmu głosem.
-Poza tym przytrafia się to co trzeciej osobie a nas jest tylko dwójka- dodał, licząc, że w ten sposób łatwiej przekona lwicę do swojej wizji.
-Niestety wszyscy moi ptasi znajomi zdążyli mnie już znienawidzić- odparł jednocześnie żywiąc nadzieję, że lwica nie będzie drążyć tego tematu. To nie była jedna z tych sytuacji którą tłuścioch dobrze by wspominał.
-Dobra, ustawię się a ty wskoczysz na mój grzbiet i spróbujesz strącić kilka owoców, zgoda?- zapytał, ustawiając się pod gałęzią na której znajdowało się kilka dorodnych owoców i przyjął w miarę pewną pozycję. Jak dobrze, że nie zdążył się jeszcze upić.
Z wyglądu Nabo to stereotypowy lwioziemiec. Kolor sierści i grzywy są niemal identyczne jak u byłego króla Simby. Największą różnicą pomiędzy szamanem a byłym monarchą jest sylwetka, która jasno wskazuje, że Nabo preferuje raczej bierny tryb życia.- Shanteeroth
- Posty: 995
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 04 sie 2015
- Specjalizacja:
- Waleczność: 40
- Zręczność: 55
- Percepcja: 60
Nawet gdyby mocno chciała - nie mogłaby oprzeć się wrażeniu, iż Nabo nie przepada za nową królową. Swoją drogą o jej poprzedniczce również nie wypowiadał się najlepiej... Czy jakakolwiek baba byłaby dostatecznie dobra, by zasiąść na tronie Lwiej Ziemi w jego opinii? Przymrużyła delikatnie oczy, przyglądając się grubaskowi z uśmiechem. Faceci...
- Kanclerz - grubas, mówisz? - spytała spokojnie, panując całkiem nieźle nad rozgrzewającym ją gdzieś od środka rozbawieniem. Hipokryta jeden z tego Nabusia, należy przyznać oficjalnie!
Na jego pytanie podskoczyła, bo chociaż zdecydowanie powinna spodziewać się podobnej reakcji - dała się zaskoczyć. Nie była pewna, co odpowiedzieć - nie po raz pierwszy, chociaż spotkanie z samcem nie trwało przecież jakoś szczególnie długo...
- Nie wiem jeszcze... Życie samotnika powoli mnie nuży, szukam miejsca dla siebie i rozważam taką opcję... Myślisz, że chcieliby mnie w stadzie? - spytała, przekrzywiając z zaciekawieniem szary łebek.
Zaraz potem zaśmiała się serdecznie, reagując w ten sposób na sprytny mini-rachunek prawdopodobieństwa w wykonaniu kocura. Trudno było zaprzeczyć, iż w jego wyliczeniach było coś optymistycznego. A w razie czego do najbliższych krzaków niedaleko, sraczka nie powinna być aż tak ogromnym problemem!
- W po... W porządku - powiedziała bez przekonania, obserwując jak ciało Nabo formuje się w niekoniecznie godną pełnego zaufania drabinę ku metaforycznemu niebu. Nabo, niebo, w sumie nawet brzmi podobnie. Westchnęła z rezygnacją. Chyba nie miała tutaj zbyt wiele do gadania. Zresztą... Cholernie była ciekawa, jak smakuje ten napój z maruli. Jakoś nie wpadła na to, że samo zerwanie owoców to nie wszystko i zapewne napój nie będzie gotowy od razu po ich zdobyciu... - Ale ostrzegam, wbrew pozorom nie jestem od ciebie dużo lżejsza. Mięśnie, szersze biodra, cycki... Rozumiesz.. - Chyba wierzyła, że zniechęci kolegę do podobnych eksperymentów.
Wdrapała się na grzbiet lwa powoli i ostrożnie, bo łapy nieco jej się zsuwały po fałdkach tłuszczyku, działających jak łóżko wodne. Kiedy w końcu ustawiła się na grzbiecie, oparła się przednimi łapami na pniu i tak oto wsparta próbowała sięgnąć jak najwyżej. Finalnie jedną łapą opierała się o drzewo, drugą - nieco nieskoordynowanie i bez wyczucia - machała w powietrzu próbując strącić jakiś dojrzały owocek. Coś tam w końcu poleciało ku dołowi, odrywając się od gałęzi. Potem jeszcze jeden. I kilka za nimi. Czuła dumę i niepokój, bo pewnie uderzenie marulą w łeb mogłoby zaboleć Nabo - a ona niekoniecznie chciała mieć go na sumieniu. Albo spaść na ziemię, jak ten zacznie panikować. Trudno ocenić, co zabolałoby bardziej...
- Kanclerz - grubas, mówisz? - spytała spokojnie, panując całkiem nieźle nad rozgrzewającym ją gdzieś od środka rozbawieniem. Hipokryta jeden z tego Nabusia, należy przyznać oficjalnie!
Na jego pytanie podskoczyła, bo chociaż zdecydowanie powinna spodziewać się podobnej reakcji - dała się zaskoczyć. Nie była pewna, co odpowiedzieć - nie po raz pierwszy, chociaż spotkanie z samcem nie trwało przecież jakoś szczególnie długo...
- Nie wiem jeszcze... Życie samotnika powoli mnie nuży, szukam miejsca dla siebie i rozważam taką opcję... Myślisz, że chcieliby mnie w stadzie? - spytała, przekrzywiając z zaciekawieniem szary łebek.
Zaraz potem zaśmiała się serdecznie, reagując w ten sposób na sprytny mini-rachunek prawdopodobieństwa w wykonaniu kocura. Trudno było zaprzeczyć, iż w jego wyliczeniach było coś optymistycznego. A w razie czego do najbliższych krzaków niedaleko, sraczka nie powinna być aż tak ogromnym problemem!
- W po... W porządku - powiedziała bez przekonania, obserwując jak ciało Nabo formuje się w niekoniecznie godną pełnego zaufania drabinę ku metaforycznemu niebu. Nabo, niebo, w sumie nawet brzmi podobnie. Westchnęła z rezygnacją. Chyba nie miała tutaj zbyt wiele do gadania. Zresztą... Cholernie była ciekawa, jak smakuje ten napój z maruli. Jakoś nie wpadła na to, że samo zerwanie owoców to nie wszystko i zapewne napój nie będzie gotowy od razu po ich zdobyciu... - Ale ostrzegam, wbrew pozorom nie jestem od ciebie dużo lżejsza. Mięśnie, szersze biodra, cycki... Rozumiesz.. - Chyba wierzyła, że zniechęci kolegę do podobnych eksperymentów.
Wdrapała się na grzbiet lwa powoli i ostrożnie, bo łapy nieco jej się zsuwały po fałdkach tłuszczyku, działających jak łóżko wodne. Kiedy w końcu ustawiła się na grzbiecie, oparła się przednimi łapami na pniu i tak oto wsparta próbowała sięgnąć jak najwyżej. Finalnie jedną łapą opierała się o drzewo, drugą - nieco nieskoordynowanie i bez wyczucia - machała w powietrzu próbując strącić jakiś dojrzały owocek. Coś tam w końcu poleciało ku dołowi, odrywając się od gałęzi. Potem jeszcze jeden. I kilka za nimi. Czuła dumę i niepokój, bo pewnie uderzenie marulą w łeb mogłoby zaboleć Nabo - a ona niekoniecznie chciała mieć go na sumieniu. Albo spaść na ziemię, jak ten zacznie panikować. Trudno ocenić, co zabolałoby bardziej...

- Nabo
- Posty: 488
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 18 maja 2016
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 30
- Zręczność: 60
- Percepcja: 65
- Kontakt:
-Tak, Tib czy jak mu tam było- odparł tonem który mógł sugerować, że o nim również nie maił najlepszego zdania. Widząc jak lwica reaguje na jego pytanie, grubas uśmiechnął się wesoło.
-Cóż, w grupie zawsze raźniej no i bezpieczniej- odparł, mając w pamięci to co wiedział już o planach Wodza. Był on najlepszym argumentem przemawiającym za pozostaniem na Lwiej Ziemi.
-Jeżeli chcesz mogłabyś zostać moją uczennicą. Nauczyłabyś się trochę jak działają ziółka, a uwierz mi niektóre mają na prawdę ciekawe zastosowanie- powiedział uśmiechając się przy tym jak stereotypowy złol w którego głowie zrodził się właśnie jakiś niecny plan.
-No chyba, że wolisz łazić na patrole i obcować z hołotą- dodał żartobliwym tonem.
-Jasne, że rozumiem moja ty góro mięśni. Mam tylko nadzieję, że mnie nie pobijesz jak coś pójdzie nie tak- zażartował, po czym napiął wszystkie mięśnie. Jak się okazało, lwica rzeczywiście nie była od niego dużo lżejsza i za każdym razem gdy brała zamach Nabo miał wrażenie, że lada chwila runie. Pomimo to, plan działał. Kolejne owoce spadały na ziemię i grubas już miał dać sygnał lwicy, gdy nagle w jednej z przednich łap złapał go skurcz.
-Cholera- zaklął na głos i było to jedyne ostrzeżenie jakie otrzymała Shante. Chwilę później pod ciężarem Shante, Nabo runął na ziemię.
-Cóż, w grupie zawsze raźniej no i bezpieczniej- odparł, mając w pamięci to co wiedział już o planach Wodza. Był on najlepszym argumentem przemawiającym za pozostaniem na Lwiej Ziemi.
-Jeżeli chcesz mogłabyś zostać moją uczennicą. Nauczyłabyś się trochę jak działają ziółka, a uwierz mi niektóre mają na prawdę ciekawe zastosowanie- powiedział uśmiechając się przy tym jak stereotypowy złol w którego głowie zrodził się właśnie jakiś niecny plan.
-No chyba, że wolisz łazić na patrole i obcować z hołotą- dodał żartobliwym tonem.
-Jasne, że rozumiem moja ty góro mięśni. Mam tylko nadzieję, że mnie nie pobijesz jak coś pójdzie nie tak- zażartował, po czym napiął wszystkie mięśnie. Jak się okazało, lwica rzeczywiście nie była od niego dużo lżejsza i za każdym razem gdy brała zamach Nabo miał wrażenie, że lada chwila runie. Pomimo to, plan działał. Kolejne owoce spadały na ziemię i grubas już miał dać sygnał lwicy, gdy nagle w jednej z przednich łap złapał go skurcz.
-Cholera- zaklął na głos i było to jedyne ostrzeżenie jakie otrzymała Shante. Chwilę później pod ciężarem Shante, Nabo runął na ziemię.
Z wyglądu Nabo to stereotypowy lwioziemiec. Kolor sierści i grzywy są niemal identyczne jak u byłego króla Simby. Największą różnicą pomiędzy szamanem a byłym monarchą jest sylwetka, która jasno wskazuje, że Nabo preferuje raczej bierny tryb życia.- Shanteeroth
- Posty: 995
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 04 sie 2015
- Specjalizacja:
- Waleczność: 40
- Zręczność: 55
- Percepcja: 60
Shanteeroth zmarszczyła delikatnie czoło, spoglądając dość poważnie na @Nabo. Czy ten lew miał dobre zdanie o kimkolwiek? Jak na razie chyba nie spotkała się, by o kimś mówił dobrze, z czystą sympatią lub chłodnym szacunkiem. Ale nieważne! Shantee nigdy nie była w końcu istotą, która zaprząta sobie podobnymi przemyśleniami łeb dłużej, niźli kilka sekund! W każdym razie postarała się wyryć w pamięci imię niezbyt szczupłego kanclerza, bo nie wiadomo, kiedy ta informacja się przyda. Jednak... Cóż, pamięć szarej bywała mocno zawodną, więc nigdy nic nie wiadomo.
- Jak na przykład ten mistyczny napój z maruli? - weszła mu nieco w słowo, kiedy wspominał o ziółkach oraz ich zastosowaniu. Co prawda niekoniecznie napój sam w sobie był ziółkiem, podobnie zresztą jak nie była pewna czy owoc mógłby za nie uchodzić, jednak nie mogła się powstrzymać przed tą niewielką uszczypliwością.
A potem wszystko działo się już bardzo szybko. Najpierw rzuciła coś w stylu: "nie pobiję, bo damom nie wypada", po czym rzuciła samą sobą, gdy jej tragarz stracił stabilność. Runęła wpierw na pień drzewa, na którym się przecież opierała przednimi łapami, przywaliwszy w niego łepetyną. Drzewo co prawda nie zatrzęsło się jakoś spektakularnie, jednak to wystarczyło, bo jakiś zbłąkany owoc udał się w nijak niekontrolowaną wycieczkę, lądując bezczelnie wprost na tej przedniej łapie Nabo, której akurat skurcz nie dopadł. A potem również Shantee upadła, przekoziołkowała zgrabnie przez grzbiet kontuzjowanego lwa, lądując na plecach nieopodal niego.
- Czy ten napój pomaga na migrenęęęę? - jęknęła, próbując rozmasować jedną z przednich łap rosnącego na środku łba guza.
- Jak na przykład ten mistyczny napój z maruli? - weszła mu nieco w słowo, kiedy wspominał o ziółkach oraz ich zastosowaniu. Co prawda niekoniecznie napój sam w sobie był ziółkiem, podobnie zresztą jak nie była pewna czy owoc mógłby za nie uchodzić, jednak nie mogła się powstrzymać przed tą niewielką uszczypliwością.
A potem wszystko działo się już bardzo szybko. Najpierw rzuciła coś w stylu: "nie pobiję, bo damom nie wypada", po czym rzuciła samą sobą, gdy jej tragarz stracił stabilność. Runęła wpierw na pień drzewa, na którym się przecież opierała przednimi łapami, przywaliwszy w niego łepetyną. Drzewo co prawda nie zatrzęsło się jakoś spektakularnie, jednak to wystarczyło, bo jakiś zbłąkany owoc udał się w nijak niekontrolowaną wycieczkę, lądując bezczelnie wprost na tej przedniej łapie Nabo, której akurat skurcz nie dopadł. A potem również Shantee upadła, przekoziołkowała zgrabnie przez grzbiet kontuzjowanego lwa, lądując na plecach nieopodal niego.
- Czy ten napój pomaga na migrenęęęę? - jęknęła, próbując rozmasować jedną z przednich łap rosnącego na środku łba guza.

Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości

























