x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Płonące wody
Regulamin forum
Kary i negatywne efekty
Kary i negatywne efekty
- Postać może złapać chorobę lub przypadkiem wejść na niebezpieczne grzęzawisko.
- Kisasi
- Posty: 90
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 14 cze 2016
- Waleczność: 40
- Zręczność: 50
- Percepcja: 60
- Kontakt:
Re: Płonące wody
Samiec zrobił się bardzo oszczędny w słowach. Nie mogła go za to winić, sama miała przeszłość o której wolałaby nie wspominać, więc skinęła tylko lekko głową na to co mówił i usadowiła się na jakimś bardziej suchym kawałku ziemi, nie będąc pewna co ma dalej zrobić.
- A jak miało wyglądać to miejsce? - Zapytała.
Tymczasem słońce zdążyło już schować się za horyzontem i swoją aktywność rozpoczęły wszelakie nocne stworzenia. Las potrafił być całkiem urodziwy w niektórych porach dnia, zwłaszcza wieczorem, oświetlany zachodzącym słońcem lub właśnie nocą, za sprawą świetlików, choć zwykle było tu raczej wilgotno, pełno owadów i cuchnących roślin. Ogólnie niezbyt wesołe miejsce.
- A jak miało wyglądać to miejsce? - Zapytała.
Tymczasem słońce zdążyło już schować się za horyzontem i swoją aktywność rozpoczęły wszelakie nocne stworzenia. Las potrafił być całkiem urodziwy w niektórych porach dnia, zwłaszcza wieczorem, oświetlany zachodzącym słońcem lub właśnie nocą, za sprawą świetlików, choć zwykle było tu raczej wilgotno, pełno owadów i cuchnących roślin. Ogólnie niezbyt wesołe miejsce.
- Taharaki
- Posty: 67
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 04 sie 2014
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 40
- Zręczność: 60
- Percepcja: 50
- Kontakt:
Taharaki, w całym tym absorbującym mimo wszystko spotkaniu, nie zorientował się nawet, jak - wraz z upływem czasu - zmieniało się miejsce, w którym się znajdował. Jakby w końcu nie patrzeć, nie rozglądał się dookoła, uważając to za niezbyt grzeczne, być może nawet odbierane jako przejaw braku zainteresowania konwersacją lub - co gorsza! - samym rozmówcą. Pytanie lwicy jednak sprawiło, iż - na bazie odruchu - rozejrzał się dookoła, a w jego ślepiach pojawiło się coś na kształt delikatnego błysku fascynacji. A może to jedynie odbicie ogników, budzących się do życia?
- Podejrzewam, że jedno z nich właśnie znalazłem... - powiedział spokojnie, odrywając spojrzenie od tańczących ponad taflą wody ogników i powracając nim na facjatę towarzyszki. - Odszukałem, kiedy już zamierzałem przestać szukać. Los bywa dowcipny - skwitował, skinąwszy w zastanowieniu głową.
A więc dziadek nie dziwaczał, nie ubarwiał, nie kłamał. Poczuł się jak ostatni kretyn, iż w ogóle zwątpił - chociażby na krótką chwilę! - w słowa przodka. Uśmiechnął się smutno. A skoro dziadek był tutaj szczęśliwy... Może i on by mógł?
- Mogę cię o coś zapytać, @Kisasi ? - zadał jedno z tych głupich pytań, które mogą wprawiać w zakłopotanie, mogą przestraszyć i zrazić. Ale jak wiemy, Taharaki mistrzem prowadzenia konwersacji nie był nigdy.
- Podejrzewam, że jedno z nich właśnie znalazłem... - powiedział spokojnie, odrywając spojrzenie od tańczących ponad taflą wody ogników i powracając nim na facjatę towarzyszki. - Odszukałem, kiedy już zamierzałem przestać szukać. Los bywa dowcipny - skwitował, skinąwszy w zastanowieniu głową.
A więc dziadek nie dziwaczał, nie ubarwiał, nie kłamał. Poczuł się jak ostatni kretyn, iż w ogóle zwątpił - chociażby na krótką chwilę! - w słowa przodka. Uśmiechnął się smutno. A skoro dziadek był tutaj szczęśliwy... Może i on by mógł?
- Mogę cię o coś zapytać, @Kisasi ? - zadał jedno z tych głupich pytań, które mogą wprawiać w zakłopotanie, mogą przestraszyć i zrazić. Ale jak wiemy, Taharaki mistrzem prowadzenia konwersacji nie był nigdy.
- Kisasi
- Posty: 90
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 14 cze 2016
- Waleczność: 40
- Zręczność: 50
- Percepcja: 60
- Kontakt:
Sama oderwała wzrok by oglądać tańczące nad wodą ogniki. Rzeczywiście las wyglądał niesamowicie surrealistycznie gdy nad wodą co chwila płonęły dziwaczne niebieskie ognie, a wszystko było oświetlone jedynie blaskiem prześwitującego przed gęstwiny księżyca.
- Mówili mi, żeby nie podążać za tymi światłami - Ostrzegła samca. Sama nie wiedziała co to jest, może dusze zmarłych? Tak czy inaczej wydało jej się logiczne by lepiej nie biegać nocą po banie, nie ważne jaki byłby docelowy cel pościgu.
- Co? Tak, pytaj. O co chodzi? - Wyrwała się ze swoich przemyśleń czekając na nadchodzące pytanie.
- Mówili mi, żeby nie podążać za tymi światłami - Ostrzegła samca. Sama nie wiedziała co to jest, może dusze zmarłych? Tak czy inaczej wydało jej się logiczne by lepiej nie biegać nocą po banie, nie ważne jaki byłby docelowy cel pościgu.
- Co? Tak, pytaj. O co chodzi? - Wyrwała się ze swoich przemyśleń czekając na nadchodzące pytanie.
- Taharaki
- Posty: 67
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 04 sie 2014
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 40
- Zręczność: 60
- Percepcja: 50
- Kontakt:
Łeb Taha poruszył się delikatnie w reakcji na ostrzeżenie lwicy; bezgłośne "tak", mogące znaczyć zarówno 'tak', jak i 'nie'. Paradoksalnie. Dzisiaj jednak nie chciał kłamać czy wprowadzać kogokolwiek w błąd, dlatego dodał po krótkiej chwili:
- Rozumiem. - Co o ognikach mówił dziadek? Cóz, nie było tam ostrzeżeń, przestróg, zakazów. Nie było także zachęcania do takiego zachowania czy nakazów, nie było żadnych propozycji. Dziadek rzekł tylko, że sam nigdy nie chciał za nimi podążać, nieobojętny na przestrogi ze strony innych istnień.
Zaraz też oderwał spojrzenie od tańczących kusząco światełek, niespiesznie wbijając bursztynowe oczy w lica rozmówczyni. Może niedyskretnie; może zbyt niegrzecznie. Na pewno zaś z najwyższą powagą.
- Jakie należy spełniać warunki, aby należeć do Waszego stada? - Bo jakoś dotąd nie wpadł na pomysł, by o to spytać - a jednak tego typu informacje zdecydowanie mogą się przydać. Skoro dziadek był w tej okolicy szczęśliwy...
- Rozumiem. - Co o ognikach mówił dziadek? Cóz, nie było tam ostrzeżeń, przestróg, zakazów. Nie było także zachęcania do takiego zachowania czy nakazów, nie było żadnych propozycji. Dziadek rzekł tylko, że sam nigdy nie chciał za nimi podążać, nieobojętny na przestrogi ze strony innych istnień.
Zaraz też oderwał spojrzenie od tańczących kusząco światełek, niespiesznie wbijając bursztynowe oczy w lica rozmówczyni. Może niedyskretnie; może zbyt niegrzecznie. Na pewno zaś z najwyższą powagą.
- Jakie należy spełniać warunki, aby należeć do Waszego stada? - Bo jakoś dotąd nie wpadł na pomysł, by o to spytać - a jednak tego typu informacje zdecydowanie mogą się przydać. Skoro dziadek był w tej okolicy szczęśliwy...
- Kisasi
- Posty: 90
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 14 cze 2016
- Waleczność: 40
- Zręczność: 50
- Percepcja: 60
- Kontakt:
Oderwała ostatecznie wzrok od rozświetlających las niebieskich ogników i popatrzyła na rozmówcę. Cóż, Taharaki wydawał się spokojny i pokojowy, z zarazem szlachetny i gotowy pomóc komuś w potrzebie i odwdzięczyć się. Mógłby tu pasować.
- Nasze stado opiera się na wzajemnym szacunku do siebie i innych zwierząt. Królowa chce tworzyć lepszą przyszłość dla innych. - Ile było w tym prawdy? Na razie tyle co widziała i słyszała od samej królowej, która była skora przyjąć wszystkich chętnych, więc czemu teraz miałoby być inaczej. - Jeśli ci to odpowiada, musiałbyś przedstawić się królowej i przysiąc jej wierność - Poinformowała go.
- Nasze stado opiera się na wzajemnym szacunku do siebie i innych zwierząt. Królowa chce tworzyć lepszą przyszłość dla innych. - Ile było w tym prawdy? Na razie tyle co widziała i słyszała od samej królowej, która była skora przyjąć wszystkich chętnych, więc czemu teraz miałoby być inaczej. - Jeśli ci to odpowiada, musiałbyś przedstawić się królowej i przysiąc jej wierność - Poinformowała go.
- Taharaki
- Posty: 67
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 04 sie 2014
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 40
- Zręczność: 60
- Percepcja: 50
- Kontakt:
Wysłuchał w skupieniu odpowiedzi samicy, na zakończenie skinąwszy głową. Po części na znak, iż zrozumiał, zaakceptował i zapamiętać się postara; po części zaś w ramach sprawdzenia, czy lwica na pewno skończyła wypowiedź. W końcu nieuprzejmie byłoby jej przerwać, zwłaszcza, że ta starała się mu pomóc.
- Dziękuję za pomoc. Nie chciałbym być natrętny i zasypywać kolejnymi pytami, jednak... Jakże znajdę waszą Królową? Jak ją zwą? Gdzie jej szukać? Rozumiem, że pewnie gdzieś w okolicy, zważywszy, że to wasze tereny, jednak nie mam pojęcia, dokąd sięgają - mówił spokojnie, niezbyt głośno, choć zarazem na tyle, by nie było żadnych trudności w rozpoznaniu słów, ich znaczenia i sensu. Nie był krzykaczem, a z równowagi wyprowadzić go można było jedynie w określonej sytuacji. Momentami wręcz można było odnieść wrażenie, iż lwisko pozbawione jest emocji i uczuć, co oczywiście nie było prawdą.
Opis stada - rzecz jasna - jak najbardziej mu pasował. Wzajemny szacunek oraz wsparcie względem swoich było tym, co napędzało Taharakiego do działania. Jedyna słuszna motywacja. Jedyny sens egzystowania dla kogoś, kto utracił wszystko, co miało dla niego jakiekolwiek znaczenie.
- Dziękuję za pomoc. Nie chciałbym być natrętny i zasypywać kolejnymi pytami, jednak... Jakże znajdę waszą Królową? Jak ją zwą? Gdzie jej szukać? Rozumiem, że pewnie gdzieś w okolicy, zważywszy, że to wasze tereny, jednak nie mam pojęcia, dokąd sięgają - mówił spokojnie, niezbyt głośno, choć zarazem na tyle, by nie było żadnych trudności w rozpoznaniu słów, ich znaczenia i sensu. Nie był krzykaczem, a z równowagi wyprowadzić go można było jedynie w określonej sytuacji. Momentami wręcz można było odnieść wrażenie, iż lwisko pozbawione jest emocji i uczuć, co oczywiście nie było prawdą.
Opis stada - rzecz jasna - jak najbardziej mu pasował. Wzajemny szacunek oraz wsparcie względem swoich było tym, co napędzało Taharakiego do działania. Jedyna słuszna motywacja. Jedyny sens egzystowania dla kogoś, kto utracił wszystko, co miało dla niego jakiekolwiek znaczenie.
- Kisasi
- Posty: 90
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 14 cze 2016
- Waleczność: 40
- Zręczność: 50
- Percepcja: 60
- Kontakt:
- Niedawno z nią rozmawiałam, mogę cię zaprowadzić. - Odpowiedziała. Ciekawe czy królowa dalej była zajęta tamtą czerwonooką lwicą. Tak czy inaczej raczej nie oddaliła się z terenów stadnych i brązowa była przekonana, że chętnie powita nowego członka w szeregach stada.
Dobrze, ze stado będzie rosnąć w siłę i być może Kisasi będzie miała tu kogoś znajomego. Nie licząc samca, który ja tu przyprowadził i dziwnej niemej lwicy, którą spotkała wcześniej, za bardzo nie kojarzyła tu nikogo i z nikim nie zdążyła zamienić nawet kilku słów.
Dobrze, ze stado będzie rosnąć w siłę i być może Kisasi będzie miała tu kogoś znajomego. Nie licząc samca, który ja tu przyprowadził i dziwnej niemej lwicy, którą spotkała wcześniej, za bardzo nie kojarzyła tu nikogo i z nikim nie zdążyła zamienić nawet kilku słów.
- Taharaki
- Posty: 67
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 04 sie 2014
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 40
- Zręczność: 60
- Percepcja: 50
- Kontakt:
Łepetyna dość statecznego samca ponownie wykonała twierdzący gest, bez chwili zastanowienia; w końcu był już pewnym, iż chce mieć chociażby namiastkę rodziny. Jednostki, dla których będzie istotnym. Kogoś, o kogo będzie mógł się troszczyć oraz za kim stanąć murem, kiedy tylko zajdzie takowa potrzeba. Potrzebował - jak wszyscy - jakiegoś celu egzystencji.
- Będę niewymownie wdzięczny, Kisasi - odparł spokojnie, spoglądając na nią pewnie jasnymi ślepiami, w których próżno doszukiwać się radości - emocji, która notabene powinna się rozżarzyć w podobnej sytuacji. - Nie chciałbym jednak być ci ciężarem czy też nadużywać gościnności - dodał nieco ciszej. Nie wiedział w końcu, jak doprecyzować uczucia, o których nie nawykł rozmawiać; ani z nieznajomymi, ani z przyjaciółmi. Czuł się wciąż niczym intruz, pilnowany - bo tak należało, nie z samej chęci dotrzymywania towarzystwa. Nie chciał zatem, aby lwica była skazana na jego - momentami przytłaczającą - osobę dłużej, aniżeli to koniecznym; dłużej, aniżeli ta by sobie życzyła. Jednak z drugiej strony... Nie może zapuszczać się na stadne tereny, nie należąc do ugrupowania, więc pewnie Kisasi nie odmówi - z poczucia obowiązku względem stada. Był tego świadom.
- Będę niewymownie wdzięczny, Kisasi - odparł spokojnie, spoglądając na nią pewnie jasnymi ślepiami, w których próżno doszukiwać się radości - emocji, która notabene powinna się rozżarzyć w podobnej sytuacji. - Nie chciałbym jednak być ci ciężarem czy też nadużywać gościnności - dodał nieco ciszej. Nie wiedział w końcu, jak doprecyzować uczucia, o których nie nawykł rozmawiać; ani z nieznajomymi, ani z przyjaciółmi. Czuł się wciąż niczym intruz, pilnowany - bo tak należało, nie z samej chęci dotrzymywania towarzystwa. Nie chciał zatem, aby lwica była skazana na jego - momentami przytłaczającą - osobę dłużej, aniżeli to koniecznym; dłużej, aniżeli ta by sobie życzyła. Jednak z drugiej strony... Nie może zapuszczać się na stadne tereny, nie należąc do ugrupowania, więc pewnie Kisasi nie odmówi - z poczucia obowiązku względem stada. Był tego świadom.
- Kisasi
- Posty: 90
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 14 cze 2016
- Waleczność: 40
- Zręczność: 50
- Percepcja: 60
- Kontakt:
Bardzo serio traktowała swoje nowe obowiązki, ale zrobiło się jej trochę przykro, że samiec odbiera to w taki sposób, ale wydawało je się, że doskonale zna jego odczucia. Zawsze była wrażliwa, miękka... Nigdy nie pasująca do roli, w której chcieli ją widzieć inni....
- Ja... też nie miałam nikogo zanim tu trafiłam. Poprosiłam królową o przyjęcie do stada i zgodziła się. - Powiedziała krótko zdobywając się na wielką, jak dla niej, wylewność. W sumie nigdy nie rozmawiała z nikim o swoich uczuciach. Nadal miała wielkie obawy przed tym jak Berghi zareaguje kiedy dowie się prawdy, ale na razie było jej tu dobrze. Chyba po raz pierwszy w życiu, nie licząc przepięknej górskiej doliny która została jej brutalnie odebrana.
- Ja... też nie miałam nikogo zanim tu trafiłam. Poprosiłam królową o przyjęcie do stada i zgodziła się. - Powiedziała krótko zdobywając się na wielką, jak dla niej, wylewność. W sumie nigdy nie rozmawiała z nikim o swoich uczuciach. Nadal miała wielkie obawy przed tym jak Berghi zareaguje kiedy dowie się prawdy, ale na razie było jej tu dobrze. Chyba po raz pierwszy w życiu, nie licząc przepięknej górskiej doliny która została jej brutalnie odebrana.
- Taharaki
- Posty: 67
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 04 sie 2014
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 40
- Zręczność: 60
- Percepcja: 50
- Kontakt:
Ostatnim, czego chciał Taharaki, było sprawienie przykrości pomocnej Kisasi. Jedynej istocie, która - jak dotąd - nie odesłała z kwitkiem, lecz wykazała szczerą chęć ułatwienia mu pierwszych kroków w krainie; pierwszych kroków w nowym stadzie. Niestety, miał już do siebie to, iż zazwyczaj nieumyślnie ranił innych. Sam przy tym czuł się fatalnie. Stąd też nierzadkie próby izolowania się od innych; ze strachu przed skrzywdzeniem tych, którzy zdecydowanie na to nie zasługują.
Wysłuchał jej uważnie, w skupieniu analizując jej słowa. Nie oceniał - bo nie czuł się ku temu kompetentnym, zbyt krótko ją "znał". Jedno spotkanie, nic więcej. A jednak wystarczyło, aby samica choć nieco się otworzyła. Być może tego właśnie było jej potrzeba? Może gromadzone w sobie uczucia przytłaczały, zbierały na sile, kumulowały się sprawiając dyskomfort, może nawet ból? Och, jakże doskonale znał ten stan! On jednak był widocznie bardziej od niej upartym; nie zrewanżował się wyznaniami, choć zaiste wypadałoby, coby dodać jej nieco otuchy, poczucia, że nie wychyliła się nadto, bez sensu i powodu. Spojrzał jedynie poważnie w jej oczy.
- Mam nadzieję, że wszystko zmierza ku lepszemu, Kisasi. Zasługujesz na to. Niewiele na świecie równie pomocnych, szlachetnych istot - wyjaśnił powoli, odwracając zaraz spojrzenie. Nie był mistrzem w wytrzymywaniu spoglądań i zerknięć, co zaś mowa o tak drastycznym zaglądaniu i dopatrywaniu się dna duszy?
Żywił szczerą nadzieję, że życie Kisasi się poukłada. Liczył, iż podczas ich kolejnego spotkania uśmiechnie się, powie: "Ej, stary, miałeś rację! Jest super!". Trzymał za nią kciuki - chociaż było to niemożliwym, cóż, anatomia nie rozpieszcza. Siedziało w nim tak wiele wsparcia, którego chciał jej użyczyć... Jednak - niestety - Tahi był z tych, którzy działają, zamiast rozmawiać. Dlatego nie był wylewny, jednak jeśli tylko zajdzie konieczność - gotów był własną piersią osłaniać tych, których mianował w jakiejś mierze bliskimi.
Wysłuchał jej uważnie, w skupieniu analizując jej słowa. Nie oceniał - bo nie czuł się ku temu kompetentnym, zbyt krótko ją "znał". Jedno spotkanie, nic więcej. A jednak wystarczyło, aby samica choć nieco się otworzyła. Być może tego właśnie było jej potrzeba? Może gromadzone w sobie uczucia przytłaczały, zbierały na sile, kumulowały się sprawiając dyskomfort, może nawet ból? Och, jakże doskonale znał ten stan! On jednak był widocznie bardziej od niej upartym; nie zrewanżował się wyznaniami, choć zaiste wypadałoby, coby dodać jej nieco otuchy, poczucia, że nie wychyliła się nadto, bez sensu i powodu. Spojrzał jedynie poważnie w jej oczy.
- Mam nadzieję, że wszystko zmierza ku lepszemu, Kisasi. Zasługujesz na to. Niewiele na świecie równie pomocnych, szlachetnych istot - wyjaśnił powoli, odwracając zaraz spojrzenie. Nie był mistrzem w wytrzymywaniu spoglądań i zerknięć, co zaś mowa o tak drastycznym zaglądaniu i dopatrywaniu się dna duszy?
Żywił szczerą nadzieję, że życie Kisasi się poukłada. Liczył, iż podczas ich kolejnego spotkania uśmiechnie się, powie: "Ej, stary, miałeś rację! Jest super!". Trzymał za nią kciuki - chociaż było to niemożliwym, cóż, anatomia nie rozpieszcza. Siedziało w nim tak wiele wsparcia, którego chciał jej użyczyć... Jednak - niestety - Tahi był z tych, którzy działają, zamiast rozmawiać. Dlatego nie był wylewny, jednak jeśli tylko zajdzie konieczność - gotów był własną piersią osłaniać tych, których mianował w jakiejś mierze bliskimi.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości