Polana

[Kavo]

-Rozumiem- Skinął swemu rozmówcy łbem- Jesteś jednak dorosły, twój ojciec może nawet cię nie poznać tak jak ty jego skoro byleś młody wtedy- W końcu czas płynął i różne rzeczy mogły się wydarzyć- Do tego nie uważasz, ze jakby żył to sam zacząłby was szukać?- nie chciał być chamski mówiąc w prost, że jego ojciec nie żyje lub w gruncie założył sobie inną rodzinkę tę starą skreślając.
-Nie myślałeś aby się ustabilizować? Dołączyć do jakieś grupy założyć rodzinę czy coś takiego?- A może lubił samotniczy tryb życia. Nie robiłem mu sugestii aby dołączył do nas. Było to pytanie czysto ciekawskie. Zasiadłem i zastukałem ogonem o ziemię.

[Sheria'ya Om]

Pokiwał głową.-Owszem jestem. Tylko, że takich sytuacji raczej się nie zapomina.-Po czym dodał.:Tylko problem w tym, że nie miał jak mnie znaleźć, skoro byłem na wyspie na południe stąd i nie wiedział, że mógłbym tam się znaleźć. A wejście do kryjówki naszej było zagrodzone zwalonymi kamieniami.-Powiedział uświadamiając się, że jak w przyszłości będzie opowiadać czy odpowiadać, to będzie musiał podawać więcej informacji, by nie było żadnych nieporozumień.
-A jeżeli chodzi o to.-Zaczął odpowiadać na temat osiedlenia się.-To musiałbym najpierw poznać bardziej tę krainę, obyczaje, zachowania. Tam skąd przybyłem, nie było żadnego lwa, nie licząc mnie. Ale tak sobie myślę, że jeśli miałbym dołączyć do jakiegoś stada, to być może do takiego, co jest wrogo nastawione, niechętne czy neutralne do tamtego przy tej wielkiej skale.-Obejrzał się w stronę Lwiej Skały.

[Kavo]

Słuchałem spokojnie. Zaskoczył mnie informacją, że pochodzi z miejsca gdzie nie było innych lwów.
-Pierwszy raz spotykam kogoś, kto nie żył z lwami- Nie ukrywałem tego zaciekawienia- To kto uczył cie polować?- Może nie powinienem być aż tak ciekawski ale zaintrygował mnie rudy.
-Nie wiem czy maja z kimś sojusz, my nie przepadamy za nimi ale to nasza królowa mogłaby więcej powiedzieć- Sam nie byłem bardzo długo, wiedziałem tyle i ile mi powiedziano. W detale nie pogłębiałem swej wiedzy. Chciałem po prostu być i realizować swoje plany a ci przy skale? Idioci i tyle.

[Sheria'ya Om]

-Polowania jako tego prawidłowego uczyłem się od panter, a jeden wybitny goryl nauczył mnie jak robić zasadzki, pułapki i tym podobne na poszczególne grupy gatunkowe zwierząt.
Gdy usłyszał, że mają królową zaciekawiło go to.: Pierwszy raz słyszę, by królowa sprawowała władzę. We wszystkich opowieściach, które słyszałem była mowa o królach. Nie to, że uważam to za coś złego. Ciekawe jak różnią się rządy kobiety od mężczyzny.-Po czym dodał.-Chętnie dowiedziałbym się czegoś więcej o tamtym stadzie, by wiedzieć jak się poprawnie zachować w przypadku spotkania jednego z nich i na co uważać przy interakcji z nimi. Ale wątpię, by królowa zechciała gadać na ten temat z pierwszym lepszym przybłędą.

[Kavo]

-Interesujące- Nie spotkał nikogo kto nauczany był przez tyle zwierząt. Było to bardzo nietypowe.
-Zazwyczaj samce są przywódcami ale samice nie raz również- Cięzko było by Kavo określić jak bardzo się różnią. Sam po raz pierwszy jest w grupie gdzie to samica rządzi. Stado ponoć w nie najlepszej formie jest ale cóż. Daje to szanse ale nie mu to oceniać.
-No cóż, jeśli nie spróbujesz to się nie przekonasz- W końcu królowa sama nie raz polowała czy pilnowała terenów.

[Sheria'ya Om]

-Racja. Czy wybierasz się może do niej? Wolałbym sam nie iść, bo zapewne jest chroniona, a skoro ja nie jestem w waszym stadzie, to mogłaby wyniknąć nieciekawa sytuacja. A gdybym był z Tobą to raczej nie miałaby takich powodów do obaw.- Miał nadzieję, że nie będzie musiał iść sam, lub przynajmniej dowie się, gdzie mógłby spotkać królową, lub dowie się jak wygląda. Bo jakby to przecież wyglądało, gdyby podchodził na obcym terenie do każdej samicy i pytał się czy jest królową. Zapewne śmiesznie, bądź ktoś wykorzystałby jego niewiedzę.

[Mistrz Gry]

Niebo, dotąd przejrzyste, zaczęło się chmurzyć i robiło się ciemno. Gdzieś w oddali rozlegały się pierwsze grzmoty zwiastujące nadchodzącą burzę. Już za chwilę spadną pojedyncze krople deszczu, by następnie zmienić się w ulewę. Wiatr zyskiwał na sile, niosąc ze sobą przejmujący chłód i wilgoć, która wywoływała ciarki na grzbiecie.

[Kavo]

-Nie ma problemu, ruszajmy- Powiedział spokojnym tonem do samca. W tym czasie pogoda jakoś tak zmieniła się. Spojrzał w niebo.
-Najpierw poszukajmy schronienia- Nie był zadowolony z takiej sytuacji ale co poradzić. Potrząsnął grzywą. Gdzieś tutaj powinna być jakaś grota czy chociaż skała, która pozwoli się uchronić przed zmoknięciem.

[Sheria'ya Om]

Spojrzał lew na niebo w stronę, skąd zbliżała się burza. Poczuł się niekomfortowo, bo przecież musiałby jak najszybciej opuścić teren stadny, by nie przedłużać swej wizyty z powodu burzy. Lecz usłyszawszy od tubylca, by poszukali schronienia ulżyło mu. Po czym z powrotem patrzył na nieznajomego i rzekł: Dobrze, prowadź więc proszę, bo przecież nie znam waszych terenów, lecz mogę pomóc w poszukiwaniach.

[Kavo]

-Nieopodal coś jest jak będziemy szybko się poruszać to dotrzemy nim burza całkowicie nas zmoczy.- Byli już mokrzy ale zawsze może być gorzej. Grafitowy pobiegł truchtem. W jednym momencie odwrócił się i spojrzał na rudego czy podąża za nim. Zaraz potem ruszył szybciej.

\\zt