x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Brzeg
Regulamin forum
Kary i negatywne efekty
Kary i negatywne efekty
- podróżujące po terenach leśnych postacie mogą się zgubić
- Ronja
- Posty: 57
- Gatunek: P.Leo
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 23 lis 2015
- Waleczność: 36
- Zręczność: 66
- Percepcja: 48
- Kontakt:
Re: Brzeg
O i proszę o wilku mowa, oto powrócił rzeczony Maru. Jakiś taki pełny sił, może postanowił jednak podjąć rzuconą rękawice wyzwania przez Berghi? A może nie? Zdecydowanie był teraz nieco zdystansowany do nich.
- Witaj więc z powrotem.- Przechyliła łeb dostrzegając że ktoś zajął się ranami samca, może zrobił to on sam? Czyżby był szamanem, albo innym medykiem? Tak właśnie założyła.
- O i to są całkiem mocne słowa. Z pewnością jesteś konkretną lwicą i nawet chętnie towarzyszyłabym Ci żeby na własne oczy to zobaczyć, ale resztki zdrowego rozsądku podpowiadają mi że może to nie być zbyt bezpieczne.- Majtnęła ogonem i odeszła kawałek od emanującą charyzmą lwicy. Wmieszała się w jakieś rodzinne waśni i kto wie czy własnie nie była świadkiem narodzin wojny, lepiej byłoby chyba ruszyć dalej i poszukać spokojniejszej okolicy? Zanim zdążyła zrobić jeszcze jeden krok pojawił się kolejny samiec. Nic nie mówiła w pierwszej chwili, rzuciła spojrzenie Berghi.
- Oho, chyba trafił nam się kolejny amant.- Parsknęła w niewybredny sposób komentując półgębkiem powitanie lwa o czarnej grzywie, tak by słyszała je w głównej mierze żeńska część zgromadzenia. Chyba nigdy nie przestaną ją bawić wciskane w powitanie komplementy, do tego tak powierzchowne i trącące kiczem. Odchrząknęła poważniejąc, wypięła dumnie pierś by prezentować się jak najbardziej okazale.
- Witaj o mężny Panie, zapraszam, przysiądź z nami, a istnieje wielka szansa że poznasz odpowiedzi na swoje pytania.- Bo właściwie to ona sama nie wiedziała tego gdzie się znalazła, pomijając fakt, że to dżungla, raczej nienależąca do nikogo.
- Witaj więc z powrotem.- Przechyliła łeb dostrzegając że ktoś zajął się ranami samca, może zrobił to on sam? Czyżby był szamanem, albo innym medykiem? Tak właśnie założyła.
- O i to są całkiem mocne słowa. Z pewnością jesteś konkretną lwicą i nawet chętnie towarzyszyłabym Ci żeby na własne oczy to zobaczyć, ale resztki zdrowego rozsądku podpowiadają mi że może to nie być zbyt bezpieczne.- Majtnęła ogonem i odeszła kawałek od emanującą charyzmą lwicy. Wmieszała się w jakieś rodzinne waśni i kto wie czy własnie nie była świadkiem narodzin wojny, lepiej byłoby chyba ruszyć dalej i poszukać spokojniejszej okolicy? Zanim zdążyła zrobić jeszcze jeden krok pojawił się kolejny samiec. Nic nie mówiła w pierwszej chwili, rzuciła spojrzenie Berghi.
- Oho, chyba trafił nam się kolejny amant.- Parsknęła w niewybredny sposób komentując półgębkiem powitanie lwa o czarnej grzywie, tak by słyszała je w głównej mierze żeńska część zgromadzenia. Chyba nigdy nie przestaną ją bawić wciskane w powitanie komplementy, do tego tak powierzchowne i trącące kiczem. Odchrząknęła poważniejąc, wypięła dumnie pierś by prezentować się jak najbardziej okazale.
- Witaj o mężny Panie, zapraszam, przysiądź z nami, a istnieje wielka szansa że poznasz odpowiedzi na swoje pytania.- Bo właściwie to ona sama nie wiedziała tego gdzie się znalazła, pomijając fakt, że to dżungla, raczej nienależąca do nikogo.
- Maru
- Posty: 279
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 23 paź 2014
- Waleczność: 53
- Zręczność: 60
- Percepcja: 42
- Kontakt:
On też obdarzył lwicę neutralnym spojrzeniem. W tym momencie zaczęło go zastanawiać, czy ona za każdym razem będzie wtrącać coś o pięknych lwicach do swoich wypowiedzi. Odpowiedział jej normalnym głosem, ale bez żadnego uśmiechania się.
- Nie, musiałem coś zrobić ze swoją raną. - i tyle wystarczy. Reszty niech się sama domyśla, albo i nie, mało go to obchodziło. Siedział tak bez ruchu, jedynie co rusz zerkając kątem oka na Alex, która też siedziała jak na łożu fakira.
Wtedy to do jego uszu doszedł szmer i głos kolejnego gościa, ale w końcu samca. Złoty stanął szybko na czterech łapach, wolał mieć się na baczności, bo coś za dużo lwów tutaj przychodziło. Nawet mu przez myśl przeszło, że to jakaś pułapka, ale nie miałoby to większego sensu tak się im zbierać pojedynczo. Skinął mu głową w geście powitania zanim mu odpowiedział.
- Nie pomogę z tym, bo też jestem nietutejszy. Alex tak samo. - tutaj skinął łbem w jej kierunku, by wiedział, która to - Może pozostali będą wiedzieć. - spojrzał tutaj na Ronję i "piękną lwicę", bo nawet nie wiedział jak się ona nazywa.
- Nie, musiałem coś zrobić ze swoją raną. - i tyle wystarczy. Reszty niech się sama domyśla, albo i nie, mało go to obchodziło. Siedział tak bez ruchu, jedynie co rusz zerkając kątem oka na Alex, która też siedziała jak na łożu fakira.
Wtedy to do jego uszu doszedł szmer i głos kolejnego gościa, ale w końcu samca. Złoty stanął szybko na czterech łapach, wolał mieć się na baczności, bo coś za dużo lwów tutaj przychodziło. Nawet mu przez myśl przeszło, że to jakaś pułapka, ale nie miałoby to większego sensu tak się im zbierać pojedynczo. Skinął mu głową w geście powitania zanim mu odpowiedział.
- Nie pomogę z tym, bo też jestem nietutejszy. Alex tak samo. - tutaj skinął łbem w jej kierunku, by wiedział, która to - Może pozostali będą wiedzieć. - spojrzał tutaj na Ronję i "piękną lwicę", bo nawet nie wiedział jak się ona nazywa.
- Alexandra
- Posty: 102
- Gatunek: Lew Afrykański
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 03 sty 2015
- Waleczność: 50
- Zręczność: 60
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Alexandra chwilę po tym jak Maru odszedł w nieznanym jej kierunku, postanowiła podążyć za nim. Oddaliła się więc kawałek od lwic i nie słyszała ich rozmowy. Trochę szkoda, bo w tym czasie jedna z lwic powiedziała, że wywodzi się z ziemi, której ona poszukuje namiętnie od miesięcy. To byłaby dla niej olbrzymia wskazówka, a tak dalej żyła w niewiedzy.
Młoda poszła śladem jedynego, bliskiego jej w tej chwili osobnika, lecz nie udało jej się go namierzyć. Zrezygnowana wróciła do lwic, wśród nich przynajmniej nie była sama. Gdy dotarła na miejsce, usiadła i przez dłuższą chwilę po prostu przysłuchiwała się ich wymianie zdań. Nie słyszała już jednak żadnych fragmentów o Lwiej Ziemi.
Maru powrócił. Lwica od razu wstała z miejsca i z uśmiechem oraz nieukrywanym zdenerwowaniem ruszyła w stronę samca.
- Gdzieś Ty był? Szukałam Cię! - rzuciła w jego kierunku. Zdała sobie sprawę z tego, że teraz lew jest w pełni sprawny i mogą dalej kontynuować poszukiwania tej "ziemi obiecanej". Bardzo jej na tym zależało i nie chciała, by ktokolwiek im w tym przeszkadzał.
Nieco zamieszania wprowadziło również pojawienie się kolejnego lwa. Jego wygląd oraz wyraz pyska od razu jej się nie spodobały. W myślach od razu porównała go sobie z Maru i stwierdziła, że cieszy się, że jej przyszło podróżować z tym drugim. Oczywiście, ocenianie kogoś po wyglądzie to ogromna głupota i zwyczajne świństwo, ale urazy z przeszłości nie pozwoliły jej ufać lwom o takiej aparycji. Zmierzyła go tylko od stóp do łba. Nawet się nie przedstawiła, bo Niebieskooki zrobił to za nią.
Młoda poszła śladem jedynego, bliskiego jej w tej chwili osobnika, lecz nie udało jej się go namierzyć. Zrezygnowana wróciła do lwic, wśród nich przynajmniej nie była sama. Gdy dotarła na miejsce, usiadła i przez dłuższą chwilę po prostu przysłuchiwała się ich wymianie zdań. Nie słyszała już jednak żadnych fragmentów o Lwiej Ziemi.
Maru powrócił. Lwica od razu wstała z miejsca i z uśmiechem oraz nieukrywanym zdenerwowaniem ruszyła w stronę samca.
- Gdzieś Ty był? Szukałam Cię! - rzuciła w jego kierunku. Zdała sobie sprawę z tego, że teraz lew jest w pełni sprawny i mogą dalej kontynuować poszukiwania tej "ziemi obiecanej". Bardzo jej na tym zależało i nie chciała, by ktokolwiek im w tym przeszkadzał.
Nieco zamieszania wprowadziło również pojawienie się kolejnego lwa. Jego wygląd oraz wyraz pyska od razu jej się nie spodobały. W myślach od razu porównała go sobie z Maru i stwierdziła, że cieszy się, że jej przyszło podróżować z tym drugim. Oczywiście, ocenianie kogoś po wyglądzie to ogromna głupota i zwyczajne świństwo, ale urazy z przeszłości nie pozwoliły jej ufać lwom o takiej aparycji. Zmierzyła go tylko od stóp do łba. Nawet się nie przedstawiła, bo Niebieskooki zrobił to za nią.
- Berghi
- Posty: 388
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 31 gru 2012
- Waleczność: 40
- Zręczność: 70
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Jakoś niespecjalnie przejęła się tym, że rozmowa za dobrze im nie szła. Zbyt wielkie zbiorowisko utrudniało naprawdę skutecznie siłę przebicia i dogadania się w jakiś tam porządniejszy sposób. Berghi wzruszyła ramionami na słowa Ronji, bo miała nadzieję, że owa lwica zechce się z nią lepiej poznać i przyłączyć do jej szczytnego celu podróży. Zresztą czego się spodziewała... znają się dopiero od kilku chwil, o ile można to w ogóle nazwać "znaniem się".
- Cóż... rób co uważasz za słuszne. - odparła bez emocji, była przyzwyczajona do tego, że wiele spośród kotowatych najzwyczajniej w świecie boi się ryzyka i woli stąpać po czymś stabilniejszym dla własnego spokoju i bezpiecznej dupy.
Zajęta rozmową nie dostrzegła zbyt szybko pojawienia się kolejnego samca i w sumie dopiero jego głos i spojrzenie Ronji gdzieś za jej plecy ją o tym poinformowało. Stanęła, więc z boku, by widzieć wszystkich jak najlepiej. Przybysz wyglądał jej na naprawdę zapalczywego woja, ale mimo iż chciałaby, by był to ktoś z jej stada wcale tak nie było. Jego kolor sierści, grzywy, ogólna budowa coś jej na myśl przywodziła. Berghi doskonale wiedziała o czym myśli... opowieści Sarabi o jej ojcu Skazie i jego wyglądzie dość pokrywały się z wyglądem ów gościa. Przez chwilę zastanawiała się, czy nie widzi przed sobą ojca, ale szybko tę myśl odsunęła w niepamięć. Nie miał on zielonych oczu, ani blizny przechodzącej przez oko, a także nie wyglądał na takiego wątłej budowy. Pokręciła głową nieznacznie na boki i wróciła myślami do sytuacji w jakiej przyszło jej brać udział. Ah jego niski, męski głos i ta ciemna grzywa w połączeniu z licznymi bliznami... nogi same miękły na widok tak świetnego okazu. W prawdzie nadal nie dorównywał zmarłemu partnerowi Berghi, ale nie był niczego sobie.
Nagła zmiana nastawienia Ronji do samców nie uległa uwadze zielonookiej. W pierwszym momencie poznała jej zaskoczone spojrzenie, a drgający regularnie ogon tylko potwierdzał jej zdziwienie zaistniałym zjawiskiem. Czyżby nowy też był w jej typie? Zachichotała pod nosem widząc okropny postęp jasnej lwicy hop siup do przodu jeśli chodzi o relacje między samcami. Jej ton jednak wydawał się nieco dziwniejszy, czy samce były złe nawet wtedy, gdy prawiły komplementy. Berghi miała dość tej szopki.
- Hmmm wydaje mi się, że tkwimy w dżungli? Na sawannę to mi to nie wygląda. - odpowiedziała czerwonookiemu lwu zaraz po Ronji. Posłała mu zadziorne spojrzenie, a w jej tonie można było wyczuć odrobinę zaczepności i tak jak w przypadku wypowiadania się w stronę Maru jakiegoś rodzaju ironicznej docinki.
- Cóż... rób co uważasz za słuszne. - odparła bez emocji, była przyzwyczajona do tego, że wiele spośród kotowatych najzwyczajniej w świecie boi się ryzyka i woli stąpać po czymś stabilniejszym dla własnego spokoju i bezpiecznej dupy.
Zajęta rozmową nie dostrzegła zbyt szybko pojawienia się kolejnego samca i w sumie dopiero jego głos i spojrzenie Ronji gdzieś za jej plecy ją o tym poinformowało. Stanęła, więc z boku, by widzieć wszystkich jak najlepiej. Przybysz wyglądał jej na naprawdę zapalczywego woja, ale mimo iż chciałaby, by był to ktoś z jej stada wcale tak nie było. Jego kolor sierści, grzywy, ogólna budowa coś jej na myśl przywodziła. Berghi doskonale wiedziała o czym myśli... opowieści Sarabi o jej ojcu Skazie i jego wyglądzie dość pokrywały się z wyglądem ów gościa. Przez chwilę zastanawiała się, czy nie widzi przed sobą ojca, ale szybko tę myśl odsunęła w niepamięć. Nie miał on zielonych oczu, ani blizny przechodzącej przez oko, a także nie wyglądał na takiego wątłej budowy. Pokręciła głową nieznacznie na boki i wróciła myślami do sytuacji w jakiej przyszło jej brać udział. Ah jego niski, męski głos i ta ciemna grzywa w połączeniu z licznymi bliznami... nogi same miękły na widok tak świetnego okazu. W prawdzie nadal nie dorównywał zmarłemu partnerowi Berghi, ale nie był niczego sobie.
Nagła zmiana nastawienia Ronji do samców nie uległa uwadze zielonookiej. W pierwszym momencie poznała jej zaskoczone spojrzenie, a drgający regularnie ogon tylko potwierdzał jej zdziwienie zaistniałym zjawiskiem. Czyżby nowy też był w jej typie? Zachichotała pod nosem widząc okropny postęp jasnej lwicy hop siup do przodu jeśli chodzi o relacje między samcami. Jej ton jednak wydawał się nieco dziwniejszy, czy samce były złe nawet wtedy, gdy prawiły komplementy. Berghi miała dość tej szopki.
- Hmmm wydaje mi się, że tkwimy w dżungli? Na sawannę to mi to nie wygląda. - odpowiedziała czerwonookiemu lwu zaraz po Ronji. Posłała mu zadziorne spojrzenie, a w jej tonie można było wyczuć odrobinę zaczepności i tak jak w przypadku wypowiadania się w stronę Maru jakiegoś rodzaju ironicznej docinki.
? 02.01 - 24.01 ?
- Maru
- Posty: 279
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 23 paź 2014
- Waleczność: 53
- Zręczność: 60
- Percepcja: 42
- Kontakt:
Skupił się teraz tylko i wyłącznie na Alex, reszta go niezbyt w tej chwili obchodziła, nawet można powiedzieć, że mu nieco takie przypadkowe towarzystwo ciążyło. Wzrok miał skierowany na grupkę, gdy przysunął łeb bliżej Alex i powiedział szepcząc.
- Spotkałem medyczkę z Lwiej Ziemi, maj tu niedaleko obozowisko. Jeśli chcesz to możemy opuścić tę gromadkę i pójść w swoją stronę. - chcąc, nie chcąc, musiał przysłuchiwać się jeszcze rozmowom. Najwidoczniej nowy okaz bardzo przypasował pozostałym lwicom, bo ton w stosunku do niego był jakże odmienny niż jeszcze kilka chwil wcześniej do Maru. No i bardzo dobrze, niech go obkleją jak muchy lep, złoty będzie miał z nimi spokój. Zerknął na Alex katem oka w oczekiwaniu na jej decyzję, bo on bardzo chętnie by stąd poszedł.
- Spotkałem medyczkę z Lwiej Ziemi, maj tu niedaleko obozowisko. Jeśli chcesz to możemy opuścić tę gromadkę i pójść w swoją stronę. - chcąc, nie chcąc, musiał przysłuchiwać się jeszcze rozmowom. Najwidoczniej nowy okaz bardzo przypasował pozostałym lwicom, bo ton w stosunku do niego był jakże odmienny niż jeszcze kilka chwil wcześniej do Maru. No i bardzo dobrze, niech go obkleją jak muchy lep, złoty będzie miał z nimi spokój. Zerknął na Alex katem oka w oczekiwaniu na jej decyzję, bo on bardzo chętnie by stąd poszedł.
- Ronja
- Posty: 57
- Gatunek: P.Leo
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 23 lis 2015
- Waleczność: 36
- Zręczność: 66
- Percepcja: 48
- Kontakt:
Może to przez ostatnie wydarzenia była taka zdystansowana wobec samców, mimo że parka która jej towarzyszyła była bardzo sympatyczna to narobili jej niewielkiej urazy w stosunku do płci przeciwnej, teraz nawet jeśli nie miała nic do Maru, ani tego nowego po prostu nie umiała ich nie odepchnąć od siebie.
Starsza lwica zajęła się Shamirem więc bez trudu mogła stać na uboczu, udawać estetyczne tło.
Szkoda trochę że wszystkie osobniki znalazły się tu z przypadku, parka chyba nawet planowała już ich opuścić. Łazili za sobą jak papużki nierozłączki, zastanawiała się czy zostać tu z tą bardziej rzucającą się na pysk parce, czy może przykleić do zadka szarym myszom. Wiedziała że to raczej trudny wybór i nie umie zdecydować.
Starsza lwica zajęła się Shamirem więc bez trudu mogła stać na uboczu, udawać estetyczne tło.
Szkoda trochę że wszystkie osobniki znalazły się tu z przypadku, parka chyba nawet planowała już ich opuścić. Łazili za sobą jak papużki nierozłączki, zastanawiała się czy zostać tu z tą bardziej rzucającą się na pysk parce, czy może przykleić do zadka szarym myszom. Wiedziała że to raczej trudny wybór i nie umie zdecydować.
- Shamir
- Posty: 24
- Gatunek: Lew afrykański
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 30 lis 2012
- Waleczność: 50
- Zręczność: 50
- Percepcja: 50
- Kontakt:
Shamir spojrzał po zebranych i widząc, że Ci nie mają nic przeciwko jego towarzystwu - przysiadł na ziemi z zamiarem chwilowego odpoczynku. Zapewne zaraz będzie musiał ruszyć dalej przed siebie, jeśli Ci tutaj nie pomogą mu w żaden sposób.
Słysząc tekst Ronji o "kolejnym amancie" na pysku Shamira pojawił się sarkastyczny uśmiech. Zmierzył lwicę czerwonymi ślepiami i odparł:
-Każdy ma jakieś marzenia, prawda?-
Zaśmiał się gardłowo, odbijając teraz piłeczkę w jej stronę. Skoro zielonooka nie lubiła komplementów, nie będzie jej ich prawił. Cóż. Trudno. Może poczuła się okłamana...? Kto wie.
Potem wzruszył barkami i wciąż z tym samym, delikatnym uśmiechem zwrócił się w stronę Berghi.
-Oh... Doprawdy? Nie no słuchaj... Faktycznie...-
Bez poruszenia łbem spojrzał przelotnie po otoczeniu odpowiadając jej w równie zaczepny sposób, szybko podłapując jej gierkę. Chwilę później kontynuował:
-No dobrze, moje miłe. A teraz przejdźmy może do szczegółów... Nazywam się Shamir, a moim celem odnalezienie jest Lwiej Ziemi i samej Lwiej Skały... Mówi wam to coś?-
Zapytał spokojnie, a jego delikatny uśmiech powoli zniknął z jego pyska.
Kątem oczu zerknął na Maru i Alexandrę.
-Albo wam?-
Rzucił do nich, nadstawiając uszy.
Słysząc tekst Ronji o "kolejnym amancie" na pysku Shamira pojawił się sarkastyczny uśmiech. Zmierzył lwicę czerwonymi ślepiami i odparł:
-Każdy ma jakieś marzenia, prawda?-
Zaśmiał się gardłowo, odbijając teraz piłeczkę w jej stronę. Skoro zielonooka nie lubiła komplementów, nie będzie jej ich prawił. Cóż. Trudno. Może poczuła się okłamana...? Kto wie.
Potem wzruszył barkami i wciąż z tym samym, delikatnym uśmiechem zwrócił się w stronę Berghi.
-Oh... Doprawdy? Nie no słuchaj... Faktycznie...-
Bez poruszenia łbem spojrzał przelotnie po otoczeniu odpowiadając jej w równie zaczepny sposób, szybko podłapując jej gierkę. Chwilę później kontynuował:
-No dobrze, moje miłe. A teraz przejdźmy może do szczegółów... Nazywam się Shamir, a moim celem odnalezienie jest Lwiej Ziemi i samej Lwiej Skały... Mówi wam to coś?-
Zapytał spokojnie, a jego delikatny uśmiech powoli zniknął z jego pyska.
Kątem oczu zerknął na Maru i Alexandrę.
-Albo wam?-
Rzucił do nich, nadstawiając uszy.
- Alexandra
- Posty: 102
- Gatunek: Lew Afrykański
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 03 sty 2015
- Waleczność: 50
- Zręczność: 60
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Alex podeszła bliżej Niebieskookiego, gdyz nie czuła się zbyt komfortowo wśród tylu obcych postaci. Cieszył ją jego powrót, a także to, że lew wydawał się być "uzdrowiony".
Gdy ten przekazał jej na ucho wieści o Lwiej Ziemi, ta z zaskoczenia aż wytrzeszczyła oczy, a od okrzyku radości powstrzymał ją tylko tłum zebranych tu istot. Rozejrzała się po nich i z lekkim uśmiechem odpowiedziała mu:
- To fantastycznie! Pewnie, zbierajmy się! -
Po chwili dotarły do niej również pytania Czarnogrzywego. Zdziwiło ją to, że on również szuka tego samego stada. Dotarło do niej, że muszą się stąd zbierać tak, by nikt za nimi nie podążył. Nie udała mu, mimo że go nie znała. Alex zdecydowanie zalicza się do tych, którzy oceniają książkę po okładce.
Gdy ten przekazał jej na ucho wieści o Lwiej Ziemi, ta z zaskoczenia aż wytrzeszczyła oczy, a od okrzyku radości powstrzymał ją tylko tłum zebranych tu istot. Rozejrzała się po nich i z lekkim uśmiechem odpowiedziała mu:
- To fantastycznie! Pewnie, zbierajmy się! -
Po chwili dotarły do niej również pytania Czarnogrzywego. Zdziwiło ją to, że on również szuka tego samego stada. Dotarło do niej, że muszą się stąd zbierać tak, by nikt za nimi nie podążył. Nie udała mu, mimo że go nie znała. Alex zdecydowanie zalicza się do tych, którzy oceniają książkę po okładce.
- Maru
- Posty: 279
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 23 paź 2014
- Waleczność: 53
- Zręczność: 60
- Percepcja: 42
- Kontakt:
W przeciwieństwie do Alex on starał się zachować pokerową twarz i nie wyrażać żadnych emocji. Drugi samiec nie wyglądał na psychopatę, ale i tak nie chciał mu zdradzać ich planów. Nie z powodu jego wyglądu, ale zwyczajnie go nie znał, drugą sprawą było to, że to już czwarta postać, która przybyła tu w krótkim czasie. Może tylko wielki przypadek, ale złoty i tak nie chciał ryzykować.
- Niestety, nie bardzo. Jak już mówiłem też jesteśmy tu nowi i nie mamy pojęcia kto, gdzie i kiedy. Chciałbym pomóc, ale nie potrafię nawet. - siedział jeszcze chwilę, ale zachowanie Alex utwierdziło go w przekonaniu, że powinni już odejść.
- Wybaczcie, ale musimy ruszać w dalszą drogę. Życzę wam szerokiej drogi. - podniósł się z ziemi, skinął głową ku Alex i ruszył w stronę, z której tu przyszedł po powrocie od Datury. A czarnogrzywy będzie mógł zostać sam z dwoma lwicami, więc źle na tym nei wyjdzie.
/zt z Alex, bo chyba nikt nas nie będzie zatrzymywać
- Niestety, nie bardzo. Jak już mówiłem też jesteśmy tu nowi i nie mamy pojęcia kto, gdzie i kiedy. Chciałbym pomóc, ale nie potrafię nawet. - siedział jeszcze chwilę, ale zachowanie Alex utwierdziło go w przekonaniu, że powinni już odejść.
- Wybaczcie, ale musimy ruszać w dalszą drogę. Życzę wam szerokiej drogi. - podniósł się z ziemi, skinął głową ku Alex i ruszył w stronę, z której tu przyszedł po powrocie od Datury. A czarnogrzywy będzie mógł zostać sam z dwoma lwicami, więc źle na tym nei wyjdzie.
/zt z Alex, bo chyba nikt nas nie będzie zatrzymywać
- Ronja
- Posty: 57
- Gatunek: P.Leo
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 23 lis 2015
- Waleczność: 36
- Zręczność: 66
- Percepcja: 48
- Kontakt:
Oho i Maru z Alex zmyli się. - DO ZOBACZENIA!- Krzyknęła za nimi jeszcze, uh oh, no i jej brak zdecydowania rozwiązał sprawę sam poniekąd, ale i tak niezbyt się jej to teraz podobało. Rzuciła spojrzenie Shamirowi, Typowy Narcyz. Przemknęło jej przez myśl, taki czaruś, ładny i w ogóle, wiedziała że od takich typków trzeba trzymać się daleko. Ani to materiał na partnera, ani ojca dzieci. Tak ostrzegała ją matka, ale co z tego skoro czar samca zdawał się być silniejszy niż przestroga.
- Oh tak i to wielkie marzenia. Jak celować, to tylko w rzeczy wielkie.- Posłała mu szeroki uroczy uśmiech. Na pytanie Shamira wzruszyła ramionami. - Pierwsze słyszę. Ale Lwia Ziemia Lwie Stado, może Wielka Berghi coś będzie wiedzieć.
- Oh tak i to wielkie marzenia. Jak celować, to tylko w rzeczy wielkie.- Posłała mu szeroki uroczy uśmiech. Na pytanie Shamira wzruszyła ramionami. - Pierwsze słyszę. Ale Lwia Ziemia Lwie Stado, może Wielka Berghi coś będzie wiedzieć.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 8 gości