Miała dość, wszystkiego. Najchętniej zakopałaby się teraz w szczerku, który miała tuż pod łapami, najlepiej po sam czubek łba. Pożytek miałaby z tego również taki, że nie odczuwałaby tak wszechogarniającej spiekoty, ochłodziłaby się, w minimalnym stopniu. Nie oszczędzała sił, gnała przed siebie, byle dalej. Dopiero po pewnym czasie dostrzegła na horyzoncie oazę. Upewniwszy się, że to nie żaden wid ani fatamorgana, zwolniła i teraz miarowym marszem zmierzała ku raju na ziemi, skarbcu zbiorników i mięsiwa. Była zbyt zaaferowana owym znaleziskiem, żeby wyczuć zbliżające się niebezpieczeństwo.Czas: wszystko dzieje się jeszcze przed przybyciem obu postaci do krainy, na kilka miesięcy wstecz
Miejsce: pogranicze wydm oraz dużej oazy
@Shauku